Ukończono zdjęcia do Star Wars 9
Dziękuję, postoję. Łostatni Dżedaj tak obrzydził mi Gwiezdne Wojny, że nie mam ochoty na kompletnie nic z tego uniwersum.
Na Disneyowską wersję Gwiezdnych Wojen poszedłem tylko na VII epizod. Tak mnie zniesmaczył, że resztę obejrzałem na HBO (oprócz Solo bo jeszcze nie ma na VoD żadnym które mam, wcale jakoś nie żałuję).
Na nowy epizod w ogóle nie czekam. Kiedyś tam obejrzę, żeby wiedzieć o czym był i zobaczyć na własne oczy. Rey nawet lubię, to jednak całościowo jest to taki mocny średniak (chociaż Rogue One był nawet nawet).
Na Disneyowską wersję Gwiezdnych Wojen poszedłem tylko na VII epizod. Tak mnie zniesmaczył, że resztę obejrzałem na HBO (oprócz Solo bo jeszcze nie ma na VoD żadnym które mam, wcale jakoś nie żałuję).
Na nowy epizod w ogóle nie czekam. Kiedyś tam obejrzę, żeby wiedzieć o czym był i zobaczyć na własne oczy. Rey nawet lubię, to jednak całościowo jest to taki mocny średniak (chociaż Rogue One był nawet nawet).
Dziękuję, postoję. Łostatni Dżedaj tak obrzydził mi Gwiezdne Wojny, że nie mam ochoty na kompletnie nic z tego uniwersum.
a czym dokładnie ?
Bezpłciowe, w przypadku Finna i Rose taże irytujące postacie główne. Całkowite zepsucie postaci Luka czy głupoty fabularne w postaci latającej Capitan Disney, przepraszam Leii Organy na dziurach fabularnych kończąc.
Łostatni Dźedaj to film, który dałby radę jako fanfic, bo wieje od niego amatorszczyzną prawie z każdej strony.
Zapomniałem jeszcze o idiotycznych wypowiedziach reżysera antagonizujące fanów Gwiezdnych Wojen.
Snoke zabity, na czele Imperium stoi Kylo Ren i ten rudzielec. Zaden z nich nie ma zadnego potencjalu. Po 7. czesci nie bylem rozczarowany jak spora czesc ludzi. Widzialem potencjal, nadal mase drog rozwojowych postaci(tak, jak nawet wynikalo to z miliona teorii fanowskich), jednak po osemce wszystko runelo. Nie wiem czego sie spodziewac. Kur... Przeciez nic sie nie wydarzylo w last jedi, tam nawet nie ma czego konczyc, bo nic sie nie zaczelo. Nie ma wlasciwie nikogo, jest jakas Rey, ktora nic nie zrobila, sa te dwa kolesie Finn i Poe, byl Luke ale sie zmył, Kylo Ren ktory nic nie robi. Masakra. Zrobiliby cos na wzor SWTOR i gotowe, a nie jakies wielkie NIC
problem są postacie które bez przeszkolenia Jedi potrafią walczyć mieczem jakby byli ..., Luke który pije mleko, potworki na wyspie Luke które są żywcem wyjęte z Koreańskich gier mmorpg np.Aion, oraz najważniejsze Kylo Ren który zachowuje się jak rozwydrzone dziecko któremu zabrali zabawki i wszystko w pomieszczeniach musi rozwalać mieczem (męstwa w nim tyle co ma książę z bajki ze Shreka ) itd. można tak dalej wymieniać po prostu z tego zrobili parodie Star Wars, szkoda słów ale to Big Crap...
U mnie odwrotnie, sprawiło że zacząłem czytać więcej komiksów z okresu przed, oraz te nowe kanoniczne. Nawet resistance zacząłem, bo czemu nie, trzeba przełknąć. Ale rozumiem twój ból. Ale jest minimalna szansa na to by nadać ostatniemu jedi nowego sensu w 9 części. Druga droga to kompletne odseparowanie się od niej co byłoby słabym ruchem ze względu na to że to miała być cała trylogia i pasować do siebie.
Też nie czekam. Kiedyś się może obejrzy, ale kompletnie bez emocji.
Problem z SW jest taki, że one nie bardzą pasują do obecnych czasów. Ludzie wolą dynamiczne kino z zamknęciem pewnych wątków w którejś części, a nie pozostawianie ich do samego konca, a reszte pomniejszych do poznania w komiksach czy grach bo zwyczajnie ludzie nie mają na to czasu albo zwyczajnie chęci.
Problemem jest reżyser, obsada i poprawność polityczno-moralna na modłę Disneya.
o NIE ! bezpłciowa Rey znowu w akcji :) ale żeby nie było Disney tworzy jednocześnie 17 seriali do GW, to się nazywa zaczapkowanie fanów.
Czyli Star Wars: The Mary Sue Trilogy powraca, fantastycznie.
Zdjęcia zakończone, a ja nie wiem czy się cieszyć, czy płakać. Wielkim i oddanym fanem Gwiezdnych Wojen nigdy nie byłem więc komentuję jedynie z pozycji miłośnika X muzy.
Według mnie, ostatnie dwa epizody to naprawdę słabe i na domiar złego bardzo wtórne produkcje, które oprócz kilku koncepcji (póki co i tak zmarnowanych) nie wnosiły niczego do uniwersum.
Podoba mi się postać Kylo Ren, zapatrzonego w swojego dziadka, rozchwianego emocjonalnie młodzieńca, który stanowił dla mnie solidne podstawy do stworzenia antagonisty, który dobrze rozpisany mógłby bez problemu przyćmić Darth Vadera. Podobają mi się niektóre wątki związane z Lukiem w epizodzie 8, ciekawiła mnie tajemniczość i niedomówienia wokół Snokea, póki nie zginął w tak absurdalnie komiczny sposób.
Mocną stroną tych produkcji jest na pewno techniczna strona wizualizacji, cała reszta niedomaga - dziurawa fabuła, kiepskie postacie (łącznie z bezpłciową Rey i wcale jej w tym nie ustępującym Finnem, w obu przypadkach to zasługa również samych aktorów), marne dialogi, niedorobione pojedynki, niewykorzystane potencjały (np. Kapitan Phasma), brak nowości związanych z samym uniwersum (rasy, planety, relacje). Mojego odbioru nie ratuje nawet pojawienie się ikonicznych postaci i całkiem przyjemne bitwy w kosmosie.
Szkoda, że nie poszli z cała trylogią w bardziej militarną stroną tego uniwersum, dali więcej planetarnych i około planetarnych zmagań, zważywszy na to, iż jedna z głównych/drugoplanowych postaci to były żołnierz "nowego Imperium", inna to pilot myśliwca Rebelii, pojawia się wspomniana już Phasmaa, a w tle panoszy się Nowy Porządek stylizowany nieco na III Rzeszę. Aż prosi się o jakąś konkretną, długookresową wojnę, a nie, jak zwykle, epizodyczne zmagania.
Epizod 9 na pewno obejrzę aby zakończyć wątki tej opowieści, ale obawiam się, że znowu mogę się poczuć jakby ktoś tłuk mnie po głowie młotkiem.
Żeby nie było tak źle, to dodam tylko, że z nowych gwiezdnowojennych produkcji podobał mi się, choć nie idealny, Ostatni Łotr.
Chyba Łotr 1 ;)
Zgodzę się z opinią. Sam mam sentyment do gwiezdnych wojen z dzieciństwa, zwłaszcza do powszechnie nielubianej drugiej trylogii, ponieważ to na niej się wychowałem. Jednak od premiery tych filmów minęło już sporo lat, a jako cichy fan gwiezdnych wojen dojrzałem i tego samego oczekiwałem od tego uniwersum. Niestety, Disney zaskoczył mnie chyba pod każdym względem, bynajmniej nie było to pozytywne zaskoczenie. Smutne jest to, iż na każdą z nowych części czekałem z niecierpliwością. Przebudzenie Mocy było nijakie, zaś Ostatni Jedi był po prostu zły. A pamiętam jak zwiastun tego filmu zrodził we mnie nadzieje... tyle pomysłów, tyle możliwych wątków, wkradający się wszędzie mrok. Eh... Trzeci raz nie dam się na to nabrać.
Na plus również zaliczam Łotra, a nawet Solo, które podobało mi się znacznie bardziej, niż Ostatni Jedi. Przy nim nie poczułem się przynajmniej spoliczkowany, tak jak to miało miejsce w przypadku ósmej części sagi.
Za Maca i KFC!
O nie. Już dałem się DWA razy oszukać i pobiegłem z wywieszonym jęzorem do kina w dzień premiery i za każdym razem na koniec było "eee... no... to już? to na to było wcześniej tyle hajpu i czekania?" Starych aktorów już nie ma, a nowi są tak nijacy, że ciężko mi się oglądało. Na plus mimo wszystko była tylko podróbka Vadera, tajemniczy Snoke i wszystkie sceny z Hanem w epizodzie VII. W VIII nie zapamiętałem nic wartego uwagi prócz Luka co i tak zostało zepsute. Poczekam aż będzie gdzieś na VOD.
Tak bez rozmieniania się na drobne, to moim zdaniem Gwiezdnym Wojnom od Disneya po prostu brakuje tej "magii" poprzednich odsłon. To poprawne, rzemieślnicze filmy (czasem lepsze, czasem gorsze), ale za cholerę nie ma w nich tego "czegoś", którym kiedyś czarował nas Lucas i które potrafił przemycić nawet do powszechnie krytykowanych prequeli.
Czym było to "coś" zrozumiałem (albo tak mi się przynajmniej zdaje) stosunkowo niedawno, oglądając wywiad z Lucasem. Zapytany o zdanie na temat nowych SW nie chciał za bardzo krytykować (choć było widać, że ma ochotę powiedzieć więcej), ale jedną rzecz wytknął im wprost - brak oryginalności. Dodał też - moim zdaniem całkiem słusznie - że cokolwiek by nie mówić o scenariuszu, dialogach czy aktorstwie w jego filmach, to on zawsze bardzo dbał o to, żeby każdy odcinek sagi oferował coś nowego, świeżego i niesamowitego, jak choćby nowe planety, istoty, zwierzęta, statki kosmiczne, broń czy rośliny. A wszystko po to, żeby film niejako otwierał przed widzem "bramę do innego świata", w którym ten mógłby (i chciałby) się zanurzyć.
No i coś w tym chyba jest, bo kiedy oglądałem jego filmy, to faktycznie cały czas towarzyszyło mi to uczucie, że chciałbym zobaczyć te wszystkie miejsca na własne oczy, zwiedzić je, eksplorować i podziwiać. W filmach od Disneya zdarzyło mi się to raz, w przypadku Rogue One. Natomiast miejscówki w głównych odsłonach (nie licząc tych w kosmosie jak statki czy bazy) były jakieś takie mało "pozaziemskie", nijakie, wtórne, nudne...
"Oh, I'm afraid the boycott shield will be quite operational when the movie arrives"
Wątpię, że tą trylogię da się jeszcze uratować...
Po kopii Nowej Nadziei i po Najwyższy Porządek kontrata...Ostatnim Jedi (pod bardzo wieloma względami najgorszy film z SW), czuję się tak jakby ktoś kogo kochałem przywalił mi w ryj... Przez to na Hana Solo do kina nie poszedłem i jak wiadomo sporo osób też tak zrobiło.
Teraz nie wiem czy iść na "9" część.
Jest obawa, że abrams zrobi Powrót Jedi 2.0... i że znowu będzie sporo poprawności politycznej, feminizacji, idiotycznych postaci (Rose... Boże...) i dialogów...
Oglądam od 1979... to i pójdę ale raczej już z rozpędu i poczuciu obowiązku fana I generacji (przy czym mnie Ostatni Jedi nawet przypasował, w przeciwieństwie do Przebudzenia Mocy). Od 10 lat to uniwersum Mass Effecta budzi we mnie więcej emocji niż Star Warsy,...
In JJ I trust.
Nie wiem czy i jak JJ mógłby naprawić burdel jaki zostawił RJ, ale mam głęboką nadzieję, że zrobi jakiś logiczną i wciągającą kontynuację która będzie chociaż, powtarzam chociaż tak dobra jak TFA.
What?
Przecież on tylko przepisał scenariusz z Nowej Nadziei... A teraz miałby nam dać Powrót Jedi 2.0??
Jestem na NIE.
W w treści newsa "na jej zwieńczenie mimo wszystko czekają miliony widzów". Miło, że to podkreśliliście, ale nie rozpędzałbym się z tymi milionami :'D
Żarty żartami, ale pewnie czekają te miliony, bo współczesne masy ludzkie prezentują sobą żenujący poziom bezmyślności i powalający bezkrytycyzm. Ja w każdym razie nie idę. Nie po tym, co zobaczyłem w części VIII.
A, przy okazji - takie badziewne nowe SW i tak zarabia w bród, a kiedy pomyślę o świetnym (porównując do gwiezdnych wojen) filmie "Valerian i miasto tysiąca planet", to aż mi smutno. Film o wiele, wiele ciekawszy, ma to coś, o czym wspomniał Persecuted. Ilu z was go widziało? A ilu z was widziało Ostatniego Jedi? No właśnie :(
Oglądałem i w tym filmie też mi brakuje paru rzeczy, przede wszystkim powinien mieć lepiej poprowadzony scenariusz i same postacie (niespecjalnie mnie ciekawiły, ot są i ganiają z miejsca na miejsce), bardziej wyeksponować tytułowe miasto i/lub (w zależności od zmian scenariuszowych) być wydłużony. Od razu zaznaczam, że nie znam materiału źródłowego tej produkcji (komiksy).
O to to, czyli dokładnie zrozumiałeś o co mi chodziło :).
Valerian - mimo swoich wad - moim zdaniem miał w sobie właśnie tę "kosmiczną magię", która napędzała SW za czasów Lucasa. O ile już po seansie, oceniając film na chłodno, byłem w stanie wytknąć dziełu Bessona sporo niedociągnięć, tak w czasie seansu siedziałem z rozdziawioną szczęką i czekałem na dalszy ciąg niesamowitości :). Gdyby SW od Disneya trzymały PRZYNAJMNIEJ taki poziom, to chętnie zobaczyłbym i ze 3 trylogie w ich wykonaniu. Niestety w obecnym stanie wolę nawet Mroczne Widmo (chociażby dla scen walki czy krajobrazów)...
Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem dla Gwiezdnych Wojen byłoby z jednej strony postawienie na lepszych scenarzystów i reżyserów, z drugiej zatrudnienie Lucasa jako "opiekuna uniwersum". Byłby gościem, który dba o to, żeby filmom nie brakowało właśnie tej magii i odpowiedniego klimatu. Odpowiadałby za projekty planet, pojazdów, zwierząt, architektury, technologii, ubiorów, języków, krajobrazów itd., ewentualnie mógłby podrzucać jakieś ciekawe koncepcje związane z funkcjonowaniem uniwersum (np. skąd się wzięło to czy tamto). Na czym jak na czym, ale na tym się zna :d.
Valeriana imho zabil wybor glownych aktorow. Poziom wlasnie nowych SW albo i gorzej.
Sam film, jako taki fajny. SF w starym, dobrym stylu, czyli wciagnij juz te narkotyki i popusc wodze wyobrazni na maxa, siedzac z wywalonym jezorem i wybaluszonymi oczami. ;)
Bez silenia sie na moralizatorstwo, SJW i i reszte tych bredni i prania umyslow, ktorymi raczy dzieciaki Hollywood i ktore niszcza jedna marke za druga (same nie majac ani krzty talentu zeby stworzyc cos od zera, swojego). Osobiscie bawilem sie na Valerianie przednio, mimo tego ze tytulowa para (originalny tytul to Valérian et Laureline), powoduje lekki 'cringe' co jakis czas.
Zdecydowanie zbyt dlugo czekali z nakreceniem kontynuacji. Zbyt duzy przeskok czasowy pozostawil za soba bardzo wielka dziure, ktora wytworzyla pozniej multum absurdow fabularnych i zepsula kanoniczne dla tej sagi glowne postacie. Aktorzy najwyczajniej w swiecie byli juz zbyt starzy aby to samodzielnie pociagnac wiec zamiast budowac film wokol nich i dopiero SENSOWNIE wprowadzac nowe pokolenie postaci glownych zaserwowali nam wesola gromadke bezplciowych pajacow, ktorzy w sposob komicznego usmiercania starej obsady przejeli to bezplciowe uniwersum disneyowego SW. Kolejna sprawa, ze Disney calkowicie wysral sie na starych fanow i fanow ksiazek stawiajac calkowicie na nowe pokolenie widzow, ktoremu jednak znacznie blizej do wypocin Marvelowych niz klasycznego SW wiec maja na co zasluzyli.
zepsula kanoniczne dla tej sagi glowne postacie
Niby które postacie zostały zniszczone? Han Solo wypada nieźle.
spoiler start
Ford sugerował już w starej trylogii, że śmierć jego bohatera uszlachetniłaby tę postać.
spoiler stop
Luke też na plus. Z nudnej, kryształowej postaci zrobił się z niego bohater z krwi i kości. Z wątpliwościami, słabościami, ale też z charakterem.
Leia wypada najsłabiej.
spoiler start
Tej jej lot, żenada
spoiler stop
Disney to przeprowadził bardzo udany blitzkrieg na to uniwersum. Dosłownie w kilka lat zarżnąć taką markę, to trzeba się postarać. Ja już raczej sobie daruje wyprawę do kina i poczekam aż będzie na Netflixie.
Pamietam jaki byl ryk smiechu na sali w kinie w momencie jak Kylo pierwszy raz zdjal maske.
Jeden facet to lal beke z niego chyba z 5min i mowil "ha ha jaka konska geba, ja nie moge"
Niemal wszyscy bohaterowie sa mega wnerwiajcy i tylko sie czeka zeby ich ubili w koncu.
Jedynie ta nowa niunia fajna.
Która? Rey czy jak jej tam, to też taka disneyowa księżniczka tylko w długich szatach jedi. Nic specjalnego.
no Rey, chetnie pokazalbym jej prawdziwy miecz swietlny.
A ten Kylo to ma gebe wiejskiego chlopka do przerzucania gnoju w oborze. Tylko mu dac gumiaki, beret i jak znalazl. Nie wiem kto te castingi zatwierdzal.
Juz w pierwszym filmie Rey co trzymala pierwszy raz miecz mu nastukala i prawie ubila.
Normalnie zenada.
Przez chwilę nawet broniłem nowych GW, ale zmieniłem zdanie. I to nie pod wpływem fanów uniwersum, a od strony czysto filmowej. Disney po prostu spłycił tę historię. Nawet jeśli coś jest bajką od zera do bohatera, to ma swoje momenty budujące taką historię. Człowiek odkrywa powołanie czy moc, potem z trudem, najczęsciej pod okiem jakiegos mentora przechodzi szkolenie bo nie jest zdolny panować nad mocą od początku, po drodze zalicza porażkę by na koniec wygrać.
Czyż tak nie było z Lukiem, szkolony przez ObiWana a potem Yodę, mający kryzys i moment rpzełomu przy pierwszej walce z Vaderem. Ale to schemat znany powszchnie, spójrzmy np na Matrixa. Neo, Morfeusz, updek rpzy skoku między budynkami, zwątpienie po słowach wyorczni i w końcu finał. Nawet w Rockym można doszukać się tej scieżki - p człowiek znikąd, trener, przegrana pierwsza walka z Creedem, a na koniec najlepszy pięściarz świata.
A jak jest historia Rey? Płytka jak kałuża po kapuśniaku. Ot, odkrywa w sobie moc, bez żadnego szkolenia biegle włada mieczem (podobnie zresztą Finn), szkolenie u Luka to jakaś wycieczka na tropikalną wyspę, a nie trudny trening, żaden moment załamania będący przełomem dla bohatera, a na koniec roznoszenie na lewo i prawo kamieni oraz gwardii Snoke'a. I każdy bohater jest płytki, bo nie stoi za nim zadna historia.
Tu nie chodzi o to że Disnwyowskie Gwiezdne Wojny są słabymi Gwiezdnymi Wojnami. One są po prostu słabym filmem, wykastrowany z wszystkiego co powoduje że ludzie lubią takie historie i ich bohaterów. Kazdy czego się nie dotknie w Disnwyowskim uniwersum od razu zamienia w złoto. Bez trudu. Bez wysiłku, bez historii do tego prowadzącej. To zwyczajnie nie są historie które porywają, bez znaczenia czy w świecie GW czy jakimkolwiek innym.
Cóż, bardzo mi z tego powodu wszystko jedno. Niech się sami taplają w tym sosie, mnie już nie nabiorą na kolejne części.
Osobiscie boleje na koncem tych epizodycznych produkcji (rouge one, han solo), wiem ze jechaly na nostaligii ale ostatnio ogladam po raz kolejny i ostatni filmy z ubieglych lat ktore widzialem raz w kinie i oba mi sie ponownie podobaly, nawet ten pogardzany solo, z checia zobaczylbym kontynuacje ktora sugeruje zakonczenie (w rouge oczywiscie nie ma mozliwosci) ale po marnych kasowych wynikach z tego nici. Nowa trylogia to nieporozumienie, kompletnie nie trawie tych postaci (chodz Oscar Issac to dobry aktor) natomiast ta cala Rey i Finn mam nadzieje ze widzimy ostatni raz:) Adam Driver to dobry aktor, tez mnie ta postac troche denerwuje ale to pewnie przez duet z Rey/Daisy Ridley, moze w parze z kims innym wyszloby lepiej
Może dlatego że spin offy wynosiły coś nowego i dlatego są lepsze od głównej serii?
Glowne zalety nowej serii to Kylo i jego ojciec, no i odmieniony Luke. Przynajmniej próbowali tu coś innego. Rey to duże rozczarowanie, bo bohaterka, której wszystko przychodzi bez większego trudu jest nudna i nieprawdziwa. Plus wtornosc, plus fem propaganda i kiepska fabuła.
Ja tam też nie czekam. Jedyne czego nie sknocili od VII ep to muzyka na początku. A VIII ep nawet nie skomentuję, żadna cenzura by tego nie puściła. :D
Kurde, za długo. Po cudownym TLJ nie mogę się doczekać kontynuacji, chociaż szkoda że znowu kręci to Abrams. Brak mu jaj by zrobić coś więcej niż właśnie w TLJ.
Ale i tak wciąż mam nadzieję (a ta niby umiera ostatnia), że ktoś kiedyś odważy się zekranizować jako film lub serial trylogię Bane'a.