1999 to był TAKI rok - co się działo w muzyce 20 lat temu?
Ja pierdziu, to już 20 lat... Fuck.
Część z tych płyt przetrwała próbę czasu wyśmienicie (Filter, N.I.N.), a część... No cóż, napiszę tylko że mój gust zdążył się przez ten czas zmienić i Slipknota, Korna i tym bardziej Limp Bizkit nie darzę dziś nawet ułamkiem tej atencji i sympatii sprzed lat.
Starość = radość! :)
NIN wiadomo, mistrze. FIlter bardzo spoko. Limp Bizkit niesczzególnie, ale jak wyjdzie nowy, to chętnie posłhcuam. Korn na tym samym poziomie od lat, z niewielkimi zwyżkami. Slipknot zaś od czasu Vol. 3 na propsie nieustannie.
Dream Theater i Type O Negative wydały kultowe w mojej ocenie albumy w tym roku :) Być może opus magnum w jednym i drugim przypadku.
Choć moim zdaniem 2000 i 2001 to były dopiero wielkie lata w muzyce.
Dlaczego obrzydzasz mi piątek wstydliwymi wspomnieniami?
Mam podobnie jak [1] - jeśli chodzi o wykonawców których da się jeszcze słuchać dzisiaj a których nie.
Dołożyłbym jedynie Ministry, których jak na ironię nie da się słuchać ostatnio, a dokładnie to ich ostatnich płyt (House of the Mole w górę).
Z innych fajnych płyt z tamtych lat dołożę Redd Kross - Phaseshifter, wśród których jest taki rodzynek -> https://www.youtube.com/watch?v=0rfZbCKXVgs
Limp Bizkit dzisiaj raczej martwy (bo kto chciałby tego słuchać na żywo) więc Fred trudzi się... jazzem. Dowiedziałem się o tym od rekomendowanego video na YT, choć raz działa jak powinien :]
Slipknot - Slipknot (potężny debiut, o którym nie można wspomnień)
Debiut, o którym nie można zapomnieć! Dwadzieścia lat, a za rogiem czai się już nowa płyta!
@SpecShadow
Jasne, Ministry w końcu popełniło genialnie "Psalm 69" i co najmniej dobre "Filthpig". Do wora dorzuciłbym jeszcze Fear Factory, Corrosion of Conformity i Deftones. Tej ostatniej kapeli co prawda już nie słucham i choć jest to jakby nie było dziecko nu-metalu, to wspominam ich jednoznacznie pozytywnie.
Może to i lepiej że Fred propaguje jazz, zamiast go tworzyć. Tak może być lepiej dla świata:-)
Deftones trzeba słuchać. Wyrośli tak daleko poza nu-metal, jak się tylko da.
A gdyby Obsolote wyszło w 1999, to na pewno by się w tekście znalazło :) Najlepszy album FF.
To prawda, to specjalnie dla nich ukuto termin rock/metal alternatywny;-)) A tak zupełnie na poważnie - w pełni się zgadzam, kapela jedyna w swoim rodzaju praktycznie od samego początku mająca znacznie większe ambicje niż (nie)świadome tkwienie w nu-metalowym grajdole. Jak mnie natchnie, to sobie na pewno ich przypomnę:-)
Tutaj możemy się spierać. Najlepszą płytą Świr Factory było albo wymienione przez Ciebie "Obsolete", albo wcześniejsze "Demanufacture".
Najważniejsze, że z lat 90. pozostało wcale nie mało kapel, które trzymają klasę i ich zarówno współczesnych, jak i starych albumów słucha się bez cienia żenady.
Podobnie jak Ministry tak Fear Factory nie da się słuchać nowszych nagrań, też większość utworów na płytach brzmi za bardzo podobnie do siebie jeśli człowiek nie skupia się zbytnio na słuchaniu. Co do płyt FF - Archetype i starsze da się nadal słuchać. Może poza tymi cięższymi (Fear is Mindkiller etc.).
"Californication " Red Hotów to jeden z moich ulubionych albumów.No i ten growy teledysk do utworu tytułowego.https://www.youtube.com/watch?v=YlUKcNNmywk
Ja tam wolę przełom 80' i 90' z naciskiem na początek lat 90'. Początek 2000+ to dla mnie te wszystkie limpinkparki i podobne psucie rocka.