Do 191 częsci tytuł wątku brzmiał: "Serie M&M, Wizardry i inne cRPG-i w trybie FPP"
Został on założony przez Adamusa jeszcze w lutym 2001 roku i jest jednym z dwóch najdłużej ciągniętych wątków w historii Gry-Online. Przewinęło sie w tym czasie przez niego sporo osób i zasób informacji o M&M VI w nim zawarty jest naprawdę imponujący. Okazało się jednak, że nie tylko o tej grze i tej serii uczestniczący w nim ludzie rozmawiają. Wszyscy jednak są miłośnikami cRPGów i to takich jak właśnie seria M&M, Wizardry, The Elder Scrolls, czy Demise. Jak zauważycie, wszystkie te gry zostały zrealizowane w starym dobrym trybie FPP, gdzie akcję śledzimy oczyma naszej drużyny. Niestety w ostanim czasie powstaje coraz mniej gier w trybie FPP :-(. Dlatego postanowiliśmy mocno rozszerzyć temat wątku i zapraszamy do dyskusji o nie tylko grach cRPG w trybie FPP, ale również o innych grach w które gramy.
Arx Fatalis
Patch 1.19:
http://www.filefront.com/14997487/arx1_18_to1_19patch.
spolszczenie :http://www.pobieralnia.pl/plik-3923-arx-fatalis-spolszczenie.html
poradnik: http://uk.faqs.ign.com/articles/491/491140p1.html
M&M 4 i 5
Wszystko o tych dwóch częściach kultowej serii:
http://www.thecomputershow.com/computershow/walkthroughs/mightandmagic4cloudswalk.htm
http://www.thecomputershow.com/computershow/walkthroughs/mightandmagic5darksidewalk.htm
M&M 6
Najlepsze kompendium wiedzy o M&M6 w języku polskim - strona Bodzia:
http://mm6.probit.pl
Dla wolących posługiwać się językiem angielskim:
http://www.the-spoiler.com/RPG/New.World.Computing/might.and.magic6.3/mm6.htm
Super patch do M&M 6 wykonany przez nieocenionego _Mok_'a:
http://www.mediafire.com/download/dxercio2dvj7s12/mm6_eng_patch.7z
Spolszczenie wersja beta:
http://files.acidcave.net/mm6pl.zip
M&M 7
Kompendium wiedzy po polsku:
http://katane.webpark.pl/
Dla wolących posługiwać się językiem angielskim:
http://www.the-spoiler.com/RPG/New.World.Computing/might.and.magic7.2/MM7.HTM
Świetne patche do M&M7 przygotowane przez _Mok_'a:
wersja angielska: http://www.mediafire.com/download/mhtsios8azpirwz/mm7_eng_xp_Mok_.7z
wersja polska (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/37ix261d1dtjgac/mm7_pl_xp_Mok_.7z
wersja polska nowy beta patch (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/pu11a9gobj95u6i/MM7PL_125_beta_Mok_.7z
M&M 8
Kolejne niezbędne patche _Mok_'a do M&M8:
wersja angielska: http://www.mediafire.com/download/lc4qopso4lt934s/mm8_eng_xp_Mok_.7z
wersja polska (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/7900svlys1m72do/mm8_pl_xp_Mok_.7z
wersja polska nowy beta patch (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/sy48lyb07i48180/mm8pl_testpatch_Mok_.rar
Wizardry 7
Świetna strona z podpowiedziami:
http://www.the-spoiler.com/RPG/Sir-Tech/Wizardry.7.html
Patch do W7 Gold zrobiony przez nieocenionego _Mok_'a:
http://www.mediafire.com/download/sb52g2h8c1ejsa6/wizgold_txtfix.ra
Wizardry 8
Najlepsza bodaj strona w języku angielskim:
http://www.flamestryke.com/wizardry8/flamestrykes_w8.html
Polska strona podana przez Reksia:
http://reddig.republika.pl/
Strona z poradnikami dla wszystkich części Wizardry:
http://www.tk421.net/wizardry/
Demise
Strona polecana przez Wreaker'a:
http://www.decklinsdemise.com/news.php
Wizards & Warriors
Niezbędny beta - patch _Mok_'a:
http://www.mediafire.com/download/a6f21dcl7alep5e/WW11beta.7z
Dragon Quest, Dragon Quest II, Final Fantasy I, Menzoberranzan, Ultima I, II, III IV
http://gryannelotte.blogspot.com/
Poprzedni wątek:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14682783&N=1#ostatni
Rok 2018 niemal za pasem. Jak Wam minął w świecie cRPG? U mnie zawsze sobie zakładam, aby co najmniej ograć w danym roku 10 erpegów, choć bardzo dobrze jest jeśli raz na miesiąc przejdę grę fabularną, bo zwyczajnie lubię :) W tym roku zakupiłem jedynie 3 premiery (chyba, że będzie miało premierę Dungeon Kingdoms, to wtedy 4) z czego przeszedłem jedną a drugą ogrywam. Większość produkcji było z 2016 roku – najczęściej zakupionych podczas promocji, bo jednak ten rok utwierdził mnie w przekonaniu, że erpegi na premierę są najbardziej zabugowanym gatunkiem wśród gier. Owszem przyczyną tego jest złożoność świata, ilość możliwości w tego typu produkcjach, ale niestety jest to już zjawisko notoryczne z niewielkimi wyjątkami (niektóre gry indie). Ten rok na papierze miał być dobry, ale nie pojawił się żaden cRPG, który totalnie wykosiłby konkurencję i zostawił w tyle… Jednak nie będę się na ten temat wypowiadał, bo premier ograłem niewielką ilość a wiedzę o danych produkcjach czerpałem z Waszych opinii i informacji z Internetu, ale ogólnie szału nie ma i nie było.
Moje ograne w tym roku produkcje w skrócie:
1. The Deep Paths: Labyrinth of Andokost – krótki, nieskomplikowany dungeon crawler FPP, który pomimo niezbyt zachęcającego początku okazał się przyzwoitą, wciągającą produkcją. Nie był przegięty pod względem zagadek, walki czy czegokolwiek innego. Szkoda tylko, że nie był też zbyt urozmaicony i przez kilka poziomów wystrój w ogóle się nie zmieniał a przeciwnicy mieli ten sam atak, ale jak dla mnie grało się dobrze. Eksploracja sprawiała frajdę. 7/10
2. Heroes of the Monkey Tavern – również, krótki, prosty dungeon crawler FPP, który można polecić graczom, którzy zaczynaliby przygodę z dungeon crawlerami. Nie jest wymagający, wręcz banalny, podobnie jak zagadki, walka na jedno kopyto, ale przynajmniej wrogowie fajnie zaprojektowani no i największy plus – muzyka. W żadnym innym crawlerze nie spotkałem tak fajnych dźwięków i pod tym względem zostawia konkurencję daleko w tyle. Na plus jest tez fakt, że tę grę jak i Andokost można nabyć za naprawdę niewielkie pieniądze. 7/10
3. Tyranny – najlepszy erpeg, w jaki dane było mi zagrać w tym roku. Często porównywany do Pillars of Eternity wypada wg mnie lepiej od podstawki PoE. W Tyranny fabuła jest bardziej skondensowana i nie ma tej grafomani jaka jest obecna z Pillarsach. Oczywiście nie jest to też długa gra, ale tutaj wybory mają znaczenie i spokojnie można ją przejść jeszcze raz by uzyskać dostęp do lokacji, które były zamknięte ze względu na nasze wybory w trakcie rozgrywki. Miła dla oka oprawa audiowizualna, fajny rozwój postaci, wybory, ale szkoda, że lokacje nie są zróżnicowane i eksploracja mocno uboga (wręcz jej nie ma). Ogólnie 8/10
4. Dungeon Rats – Taktyczne RPG, które nieźle napsuło mi krwi. Przeszedłem je dwiema postaciami, ale w końcówce powtarzałem potyczki po kilkadziesiąt razy zmieniając nie tylko taktykę, ale i licząc na łut szczęścia. Ogromna satysfakcja z pokonanych wrogów. Zdecydowanie za mało przedmiotów użytkowych, które ułatwiały walki… Gra skierowana dla wyjadaczy w gatunku. Dla mnie poziom niżej od Blackguards i takie naciągane 7/10
5. Northmark: Hour of the Wolf – mieszanka gry karcianej, przygodowej z elementami rpg i z racji, że na większości witryn opisywane jest jako rpg to uwzględniłem ta sympatyczną produkcję na swojej liście. Wcielamy się z jedną z postaci do wyboru na początku i mamy odszukać sprawców zamachu na jednego z namiestników. W tym celu wędrujemy po krainie, wykonujemy zadania, zyskujemy dostęp do kolejnych lokacji, odkrywamy sekrety i przede wszystkim walczymy. Walka sprowadza się do gry karcianej. Na karty możemy natrafić podczas naszej wędrówki lub kupić w sklepie, aby stworzyć własną mocną talię, jaką wykorzystamy podczas potyczek. 4-5 godzin miłej, niezobowiązującej rozrywki. 7/10.
6. The Technomancer – studio Spiders rozwija się z każda nową grą. Tworzą co prawda korytarzowe erpegi, ale nie można odmówić im pewnego uroku i serca włożonego w pracę, tym bardziej, że tworzą ciągle coś nowego i przy ich tytułach próżno szukać liczb 2 i 3, które drylują markę. Bound By Flame było całkiem niezłą grą, Technomancer jest jeszcze lepszy i czekam na ich przyszłoroczny GreedFall. Jeśli tylko będą coraz mniej unikać swoich schematów to będzie tylko lepiej. Ich gry zawsze mają przejrzysty interfejs, istotne wybory, przyzwoicie wykonaną walkę – gdyby tylko jeszcze przeciwnicy nie pojawiali się w tych samych miejscach… Największa wada czyli backtracking pojawia się dopiero w rozdziale 3, wcześniej wystarczy z głową nabrać zadań. Ogólnie – dobra gra, choć wyłącznie na raz 7/10
7. Dragon's Dungeon: Awakening – konwersja z urządzeń przenośnych. Niestety zdecydowanie zbyt losowa produkcja i wykastrowana. Gdy przeszedłem grę jedną postacią i wypróbowałem resztę stwierdziłem, ze szkoda czasu na coś, co jest mega powtarzalne i mocno losowe. 4/10
8. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – w końcu przeszedłem, choć dopiero za drugim podejściem, ale i tak na raty. Patrząc na wystawiane przez graczy oceny spodziewałem się rewelacyjnej gry a dostałem jedynie przyzwoitą grę bez szału. Pomimo wyrazistych postaci, akcji, questów nudziła mnie. Bardzo brzydko zaprojektowane lokacje mnie odpychały – takie korytarzowe byle co. Dla mnie Wiedźmin 2 to taka solidna, rzemieślnicza robota bez błysku 7/10
9. The Bard’s Tale IV: Barrows Deep – Sympatyczna przygoda, której nieodparty urok został pogrzebany przez kiepską optymalizację i słabe dialogi. O ile to pierwsze ciągle naprawiali i naprawiają (grę i tak dało się spokojnie ukończyć), tak dialogów pewnie nie napiszą od nowa a szkoda, bo potencjał został zmarnowany. No i te mega brzydkie modele postaci… Jednak cała reszta fajna – walki jest dużo, ale mnie aż tak nie nudziła, zagadki też są ok, eksploracja już taka sobie, niezbyt urozmaicona. Fajne lokacje i wykreowany świat. Ukończyłem z satysfakcją 8/10
10. Willy-Nilly Knight – Niczym nie wyróżniający się erpeg. Banalna historyjka, liniowa, minimalna eksploracja, ale też schludny interfejs, rozwój postaci, turowa walka itd. Ot, przyjemny średniaczek. Naciągane 6/10
11. Aeon of Sands: The Trail – aktualnie ogrywam, sadzę, że do końca roku ją przejdę. Aczkolwiek podziemia lub inne lokacje FPP potrafią się ciągnąć. Aktualnie jestem w starożytnych podziemiach, gdzie wędruję miedzy dwoma poziomami. Szkoda, że w większości przypadków lokacje wypełnione są wrogami a tak zwyczajnie są puste. Mało kiedy natrafić można na jakąś notatkę, większa ilość wskazówek itd. Trzeba być mega spostrzegawczym, by odkrywać sekrety. Warto zaznaczać specyficzne miejsca na mapie, bo to zdecydowanie ułatwia późniejsze trafienie do tego miejsca. Trochę twórcy przekombinowali z tą eksploracją. W starożytnych podziemiach jest mnóstwo niewidzialnych ścian, do tego dźwignia po pociągnięciu za nią wraca na swoje miejsce i choć coś otwiera to w kilku przypadkach nie wiedziałem, czy za nią pociągnąłem, czy nie… z kolei w innej lokacji przebijam się przez gigantyczne mrówki by odnaleźć kilof, który rozbija ściany no i z powrotem wracam do początku by tam porozbijać te niektóre ściany… No i już kilka razy wywaliło mnie do pulpitu, ale twórcy na bieżąco naprawiają błędy. Walka jednak jest banalna, brak rozwoju postaci, niedzisiejsze rozwiązania… Aeon of Sands to nie laurka dla starych crawlerów, Aeon of Sands samo jest totalnym oldschoolem. Na razie mam z tą grą 10 godzin i więcej niż 7/10 na razie bym nie dał.
Nie jest źle. Jak na tytuły, które nie są z najwyższej półki, większa część okazywała się przyzwoitymi produkcjami. Kilka tytułów jeszcze ogrywam, inne zacząłem i porzuciłem, ale cierpliwie czekają na swoją kolej. Na pewno w przyszłym roku zakończę Anvil of Dawn, który przewija się u mnie od pewnego czasu. Zacznę od nowa Revenanta, bowiem GOG wypuścił łatkę pod system Windows 10 dotyczącą problemów z muzyką (wreszcie!). Zainstalowane czekają Torment: Tides of Numenera, The Fall of Dungeon Guardians. Ponadto na pewno ogram Divinity: Original Sin, Dungeon Kingdom: Sign of the Moon, Kingdom Come: Deliverance, AntharioN no i w końcu chciałbym coś ze starych Gold Boxów, bo w tym roku mi się jednak nie udało.
Z przyszłorocznych premier jest kilka tytułów, które wyglądają ciekawie i maja moją uwagę, a kto wie, może nawet zakupię przy premierze, jeśli tylko tytuł będzie odpowiednio dopracowany. Mam na myśli: Stygian: Reign of the Old Ones, Pathway, Operencia: The Stolen Sun. W każdym razie trzeba ograć ile się da i ile będzie chęci na to, póki dzieci jeszcze nie ma ;)
A w tym roku jakie cRPG zrobiło na Was wrażenie, jakie produkcje ograliście? Co macie w planach i na jakie erpegi szykujecie się w 2019 roku? :)
Jak minął? Coś tam pokończyłem, więcej tylko chwilę pograłem i rzuciłem w cholerę :)
Co skończone:
Blackguards - znakomite prawdziwe cRPG. Dobra fabuła, ciekawi bohaterowie, świetne taktyczne walki. Jedna z najmilszych niespodzianek.
Freedom Force vs The 3rd Reich kolejna miła niespodzianka, chya grało mi się w to lepiej niż w Blackguards. Kolejny taktyk, tym razem z superbohaterami w roli głównej. Grać!
Pillars of Eternity - pokochałem tego erpega. fabuła, klimat, towarzysze...Wszystko mi tu pasuje. Jeden z najlepszych cRPG ever w moim prywatnym TOP 10 a nawet może TOP 5.
Co tylko ograne przez jakiś czas:
Blackguards 2 - nic mi tu nie podeszło: fabuła, narzucony z góry bohater, większe skupienie się na walkach (co za dużo to też niezdrowo, jak mam walczyć z tysiącami wrogów to se odpale Diablo). No nie dałem rady i po paru godzinach rzuciłem w cholerę.
Dungeon Lords - pisałem reckę/opinie tej gry; początkowo było fajnie ale im dalej w las tym gorzej. Za słaba fabuła, za dużo walk, w pewnym momencie klimat gdzieś wcięło. Szkoda, bo mechanika świetna.
Necromania - pograłem ledwie chwilę ale to drewniany hack and slash nastawiony bardziej na unikanie pułapek niż walkę. Usypiające.
Siege of Avalon - niektórym się podoba. Dla mnie to drewniane, brzydkie, z usypiającą muzyką cRPG.
Gdzieś tam w międzyczasie pograłem chwilkę w Morrowinda i Wizardry 8 próbując obie skończyć, ale jak zwykle - najpierw jest fajnie, potem mnie nużą i odpuszczam obiecując sobie że kiedyś wrócę :P Co nie zmienia faktu że obie uwielbiam:P
Czyli rewelacyjnie w tym roku nie było.
Obecnie jestem tuż po rozpoczęciu przygody w Pillars of Eternity II: Obsidian Edition. Jako że kupiłem nowy sprzęt, więc nadchodzący rok będzie dla mnie dobry. Zamierzam ograć oprócz ww. Pillarsów:
Divinity: Original Sin (seria)
Tyranny
Star Wars: KOTOR 1 i 2 (tak, wciąż zalega na kupce wstydu nigdy nie ruszonej)
A dalej to zobaczymy :)
Fantasy General na GOG.
Ja juz mam, ale moze komus sie przyda, wiec dziele sie kodem: PTME4F9B1633878FQQ
Zajebiaszcza giera! Muszę się kiedyś zmobilizować i reckę skrobnąć. Tak jak nie trawię serii General tak tą uwielbiam. Z kodu nie skorzystam bo mam big boxa.
Jak minął ten rok w tej kategorii? Myślę że nieźle.
Premiera Divinity - Original Sin 2 Definitive Edition... moje przygody z grami Lariana wyglądały zawsze tak samo - pograłem trochę i porzucałem, w przypadku Divine Divinity pomógł mi w tym DRM StarForce który ciskał BSoDy przy kolejnych próbach odpalenia (chwała GOGowi za wersję DRMfree). Ale się przemogłem i przeszedłem te lepsze Divinity.
Ale wracając do DivOS2DE - cóż, gra bez wątpienia wspaniała ale cholernie przytłaczająca swoim rozmiarem i opcjami.
Gdy dotarłem do aktu III na Reaper's Coast i przejrzałem pobieżnie poradnik zdałem sobie sprawę, że masywne RPGi to jednak nie na moje zdrowie...
Jestem w marginalnej mniejszości i preferuję jednak pierwszą część gry, ten system pancerzy z sequela może jest niezły na papierze i w pierwszym rozdziale gry ale potem tylko przedłuża starcia niemożebnie.
Ten RPG zrobił na mnie wrażenie ale zrobił to też... stary RPG, a dokładnie King's Field 4 - Ancient City. Klimat gęsty że miecze można wieszać, muzyka kakofoniczna ale buduje nastrój wspaniale a klimat zaszczucia jest na każdym kroku.
Szkoda że FROM nie wróci do pierwszoosobowych RPGów.
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem był przeoczony z początku Krai Mira, grałem w Extended Edition i jak dla mnie był to lepszy post apo RPG niż Wasteland 2 mimo różnicy budżetowej i zasobowej (w tym ludzi).
W nowym roku zostaje mi parę opcji. Może przekonam się do Pillarsów i je przejdę. Czekam też na premierę ATOM RPG pod koniec tego roku. Czekam też na premierę Grimoire na GOGu a także innych starych RPGów na tej platformie. A także może jakieś inne ciekawe nowe RPGi.
Intrygująco zapowiada się na przykład Operencia: The Stolen Sun. To już druga sytuacja w której jakaś mała ekipa za mniejsze pieniądze robi lepszą grę niż duże studio.
Szkoda też że Insomnia: The Ark okazała się bublem i po paru łatkach stała się niegrywalna...
Próbowałem też solować Wizards&Warriors i nie powiem - ma to spory potencjał...
Udało mi się przejść Might&Magic IX, nawet nie była taka zła, momentami bawiłem się naprawdę nieźle, zwiedzanie lochów było super a parę zadań było ciekawie zrobionych. A potem nadeszła końcówka gry...
Grałem w Incredible Adventures of Van Hellsing: Final Cut. Jest to połączenie trzech gier+DLCków do każdej część w jeden ciąg i jednak lepiej było zagrać w część 1 i 2, trzecia była słaba a do tego kasacja klasy łowcy (uzbrojonego w dwa miecze+broń palną) tylko przelała czarę goryczy.
@up
też mam oba KotORy kiszące się na koncie, każdego ograłem raz ale odpadałem po paru godzinach.
Dungeon Lords ciągle planuję ograć lepiej ale sama gra kulawa jak cholera. Podobnie jak Lionheart nie da się w to grać innymi postaciami niż magiem, chyba że kogoś rajcuje spamowanie atakami mając nadzieję że zaskoczy i cios trafi przeciwnika.
O, a ja sobie rpzypomniałem że w nowym roku mam do ogrania wszystkie Gothici (może sie przekonam, chociaż do części powyżej "jedynki"), Riseny, Wiedźminy, Alpha Protocol....
Ja ograłem każdą część raz, szkoda czasu na ponowne ogrywanie co roku. Chyba bym się rozchorował... Returning 2 kusi ale rozmiar przytłacza.
Alpha Protocol świetne ale sterowanie kulawe. Reszta - rewelacja.
Risen tylko jedynka, potem przekombinowali. Do tego starcia w sequelach i ELEX mają ten paskudny bajer, gdzie przeciwnicy szarżują w walce wręcz, co mnie niesamowicie irytuje.
No ja w Gothici poza jedynką praktycnzie nie grałem, Riseny też nie, a najbardziej kusi mnie dwójka bo lubię pirackie klimaty.
Risen2 chyba jako jedyna część ma pełne spolszczenie (i było nawet niezłe), w rolach głównych acz pomniejszych - Nergal.
A i Patti wygląda jeszcze w porządku, to co z niej zrobili w Risen3 było obrzydliwe.
No bez jaj, tacy znawcy rpg a w G2 nie grali? oO szok
Po tym jak pięć razy dawałem szansę "jedynce" i usypiałem po jakimś czasie, granie w pozostałe części uznałem za bezcelowe. Ale dam im szansę. Podobnie Wiedźmin: jedynka mnie odrzuciła mimo 3 podejść. Obawiam się nawet instalować pozostałe części...
A co w tym dziwnego? Są ludzie co mogli ograć masę gier z jakiegoś gatunku bez ruszania najsłynniejszych tytułów w „które należy zagrać".
Zagrać to trzeba obowiązkowo, ale nie w Gothica, a w Deus ex'a.
Mnie tez jakos Gothic specjalnie nie porwal, nie ukonczylem zadnej czesci, chociaz gralem we wszystkie.
Blackthorn----> też nie, próbowałem kilka lat temu ale cyberpunk mnie odrzuca. Może kiedyś dam mu szanse drugą.
Blackthorn----> też nie, próbowałem kilka lat temu ale cyberpunk mnie odrzuca. Może kiedyś dam mu szanse drugą.
No cyberpunk może być faktycznie przeszkodą. Mnie gra wchłonęła do samego końca.
@Iselor (Łódź)
Jak to jest, ze nudzisz sie przy wiedzminach/gothicach a dungeony cie nie nużą? :D
biernest-----> niecierpię sytuacji gdy mam w erpegu narzuconą z góry postać. Przetrwałem to jakoś w Tormencie, ale odrzuca mnie to od Wiedźmina, Gothica czy betrayal at Krondor (co prawda w Return to Krondor grało mi się dobrze, ale to jakiś wyjątek od reguły). Nie umiem wczuć się w postać w takich grach.
Pytalem o znuzenie, ale tez odpowiem nie na temat:
To pewnie nie grasz w mario, call of duty albo god of war... przeciez takie nudne jak sie nie mozna wczuc w postac ;)
wystarczy imie i wyglad i juz sie wczuwasz?
biernest----> no nie, w erpegach są dialogi, wybory itp. To co innego niż Call of Duty. Ot, tak mam, jak nie mogę stworzyć własnej postaci w erpegu to na 90% nie będzie mnie interesował. Inna sprawa że średnio 8 na 10 gier jakie gram w roku to erpegi (tzn. nie gram w roku w równe 10 gier, ale statystycznie przewaga erpegów nad reszsztą tak wygląda). Czy wystarczy imię i wygląd ? A gdzie są erpegi gdzie jest tylko imie i wygląd do wyboru? :)
Moze nie dobrnales do wyboru klasy w gothicu ;) a przeciez mozesz wybrac czy jestes magiem czy lucznikiem. W wiekszosci rpg zaczynasz i tak od zera/frajera do bohatera wiec co jeszcze tworzysz w nowej postaci skoro wszystkie wybory podejmujesz juz podczas rozgrywki? Szanuje cie, ze pokazales mi dobre starsze erpegi, ale widze ze nie jestes takim znawca za jakiego cie uwazalem. Fajnie ze nie zrezygnowales z Planescape mimo ze nie mozesz stworzyc postaci ;) ale dla mnie to dziecinne kierowanie sie tym.
Edyta: no i nie mow, ze nie wczułeś sie w Chrono Trigger. No nie wierze, ze kreator postaci jest twoim priorytetem. Moim zdaniem musisz sie z tego leczyc ;D
Osobiście Gothiców nie polecam, w tym roku miałem trzecie podejście do drugiej części i kolejny raz się odbiłem po jakichś 15% gry - drętwota, koszmarne sterownianie i ogólnie nuda. Jedna z tych gier których fenomenu absolutnie nie rozumiem, co nie znaczy że nie mam do tytułu szacunku z racji sporego jednak wpływu na gatunek, bo wielu ludzi po Gothicu szukało pewnie innych erpegów.
A Ty, Iselor, zajmij się w końcu Thiefem. Bohater co prawda narzucony, ale historia i on sam w dechę, a klimat taki, że niewiele rpgów może dorównać.
G1 bardzo mi się podobał. Miał oryginalny klimat, spory świat do zwiedzania i był wg mnie dość trudny.
Od G2 odbiłem się jednak bardzo szybko. Ale to pewnie dlatego, że kilka miesięcy wcześniej wyszedł TES III Morrowind, który mnie pochłonął kompletnie i na jego tle G2 wyglądał już bardzo blado.
Ja z kolei nie rozumiem fanow TESa ;) Strony tekstu jak w ksiazce brzmia zachecajaco ale nikt nie wspomnial o tym ze ten tekst jest ciagle powtarzany! Pozatym eksploracja swiata jest nudna. Nie mam pojecia co wam nie pasuje w gothicu a jest lepsze w morrowindzie, ciagle skakanie i nabijanie akrobatyki?
biernest------> nikt nie zna wszystkiego. Np. wielkim znawcą erpegów jest Rankin przed którym kajam się i bije mu pokłony, ale on np. w życiu nie grał w żadną Ultimę....
Wiem że w Gothicu można wybrać klasę, ale w Gothicu to jest specyficzna sprawa bo tam nawet gęba głównego bohatera mnie odstręcza. Ta gra ma mnóstwo cech, które mnie odbijają od niej: uboga mechanika, drewniany interfejs, fabuła masakrycznie (dla mnie) nielogiczna, dialogi jak z gimnazjum. Nie przekonam sie do pierwszego Gothica i już.
Chrono Trigger? Niecierpię jRPG. Lubię anime, ale jak widzę japońskie RPG, jak widzę mangę w erpegu to mam odruch wymiotny. Niestety. Może bym zmienił zdanie gdybym poznał więcej tytułów, ale dla mnie erpeg musi być po polsku, inaczej nie tknę chyba że to prymitywny hack and slash.
ale dla mnie to dziecinne kierowanie sie tym
Gram w RPG, w grę w odtwarzanie roli, chcę grać "sobą" nie Wiedźminem Geraltem, Bezimiennym, czy Panem Zdzichem. Sobą.
Aen -------------> nie lubię skradanek więc wszelkie Thiefy, Splinter celle i inne Metal Gear Solidy odpadają....Inna sprawa że chcę nadrobić zaległości erpegowe w nadchodzącym roku więc inne gry z innych gatunków schodzą na plan dalszy.
Ja z kolei nie rozumiem fanow TESa ;) Strony tekstu jak w ksiazce brzmia zachecajaco ale nikt nie wspomnial o tym ze ten tekst jest ciagle powtarzany! Pozatym eksploracja swiata jest nudna. Nie mam pojecia co wam nie pasuje w gothicu a jest lepsze w morrowindzie, ciagle skakanie i nabijanie akrobatyki?
Swoboda w kreacji i rozwoju postaci, spory świat do zwiedzenia, duża różnorodność przeciwników i sprzętu, lepszy model walki (z wyj. tes arena), lepszy model czarów, większa interakcja z npcami (w gothicu to praktycznie z nikim nie idzie pogadać), dużo ciekawych questów i linii fabularnych... Wsparcie dla modów jest też.
Gothic to serio nic wybitnego i nie ma co tutaj dyskutować. Gra ci się podoba i masz do tego prawo. Tylko nie wciskaj na siłę tej gry, porównując do każdej popularnej serii.
Iselor - MGS to nie jest tylko skradanka. W tej grze masz takie samo nastawienie na skradanie jak np w elder scrollsach. Raczej ta seria (z pojedynczymi misjami odchodzącymi od reguły) nastawia na swobodę i bardziej na akcję. Splinter celle na odwrót.
Swoboda w kreacji i rozwoju postaci, spory świat do zwiedzenia, duża różnorodność przeciwników i sprzętu, lepszy model walki (z wyj. tes arena), lepszy model czarów, większa interakcja z npcami (w gothicu to praktycznie z nikim nie idzie pogadać), dużo ciekawych questów i linii fabularnych... Wsparcie dla modów jest też.
To to to! Morrowind to arcydzieło, to jest wybitnie klimatyczny, turystyczny cRPG!A Gothic w swoim czasie przegrywał ze wszystkimi: w tamtym czasie (tuż przed i tuż po) wyszedł drugi Baldur, drugie Diablo, saga Icewind dale. Might and Magic VI i VII, Wizardry 8, Neverwinter Nights, Morrowind, Torment...Gothic dostawał po dupie od każdego z tych tytułów i tylko promocja w gazetkach za 19,99 i szybkie wydanie w ekstra klasyce (+ piractwo) dało jej taką popularność.
Iselor - MGS to nie jest tylko skradanka.
Może ale ja tylko pzrez chwil parę widziałem jak brat w to gra i mi się wydawało że to typowa skradanka :P Ale to i tak klimat nie mój a "kupka wstydu" w innych gatunkach jest zbyt duża by i to dodawac do listy :)
Może ale ja tylko pzrez chwil parę widziałem jak brat w to gra i mi się wydawało że to typowa skradanka :P Ale to i tak klimat nie mój a "kupka wstydu" w innych gatunkach jest zbyt duża by i to dodawac do listy :)
No grasz jak chcesz. Możesz całą serię przejść bez zabijania i tylko się skradając (plus ewentualnie obezwładniając przeciwników), na Rambo (pierw po cichu potem na pełnym ogniu) lub ogólnie na pełnym ogniu. MGS V jeszcze stawia na kreatywność i możesz też misje zaliczać jako jeden ze swoich żołnierzy. Ja w grę wsiąkłem na ponad 130 godzin.
LOL. TES3 ma spory swiat do zwiedzania tylko co z tego jak to piepszone pustkowie! Sprzet do zbierania? jak kogos interesuje zeby zbierac syf w postaci talerzy i kubkow i jakiegos szrotu. Model walki? rzut kostka czy trafisz czy nie trafisz i spamowanie LPM.
w gothicu to praktycznie z nikim nie idzie pogadać juz wspominalem, TES3 - sciany tekstu tylko ze kazdy npc ma to samo do powiedzenia.
Morrowind to serio nic wybitnego i nie ma co tutaj dyskutować. Gra ci się podoba i masz do tego prawo. Tylko nie wciskaj na siłę tej gry, porównując do każdej popularnej serii.
Ktoś pamięta kiedy ostatnio był na tej grupie fanboy gothica i też robił cyrki? Mają jakiś cykl działania czy co?
Czlowieku, nie jestem jakims zatwardzialym fanem gothica, ale jak czytam twoje argumenty to mi sie noz w kieszeni otwiera.
Tu nie o to chodzi. Gothic JEST przeciętnym erpegiem. Morrowind:
- ma lepszą mechanikę
- ciekawszy setting
- lepszą frajdę ze zbierania stuffu
- lepszą frajdę z poznawania świata
- system walki, mimo ułomności, jest lepszy
- muzyk z Gothica to nawet nie pamiętam
Nie miałbym nic do Gothica gdyby nie horda fanbojów którzy uważają go za arcydzieło i jeszcze arcydzieło pokroju Morka do tego porównują...To już polskie Two Worlds jest fajniejsze. Z Gothiciem jest jak z filmem "Dzień niepodległości" - nic nadzwyczajnego, ale bronią tego jak Częstochowy. Tyle że bez podstaw :(
Tylko niech ci czegoś nie utnie, bo wtedy to dopiero będą jaja.
Iselor - Ja bym jeszcze dodał immersję (w końcu gra ma immersyjny rozwój postaci i do tego system chorób itp), mody (morrowind do dziś jest modowany i dodano m.in. wszystkie królestwa daedr i sporą część Tamriel), nie jest liniowy (w gothicach nieliniowa jest tylko wybór frakcji, cała reszta to chodzenie po sznurku). Graficznie według mnie Morrowind też przebija Gothica - lepszy system pogodowy, bardziej szczegółowy świat, a sama tekstura wody to był cud technologii.
Dialogi działały na zasadzie tagów i nie była to jedyna gra, która z tego korzystała, chociaż najczęściej używały tego gry point and click i fallouty. Na pierwszy rzut oka wydawało się to na niepotrzebny tekst, ale z czasem pozwalało to odnaleźć się w świecie gry (morrowind do dziś ma jedną z największych map w historii gier).
spamowanie LPM.
To w Skyrimie czy Oblivionie było inaczej?
Co do Deus Ex - wsiąkłem w niego w czasach gdy jarałem się Archiwum X, podobne klimaty minus cyberpunk. Zachwyt serialem umknął ale dla Deus Ex - nie. I nawet te 20 lat później.
Świetna muzyka, fabuła, pomysł na gameplay, możliwości i opcje...
Co dziwne - we współczesnych produkcjach jestem wyczulony na jakość voice actingu ale mam problemy z jego krytyką w DE, no może poza okropnymi chińskimi akcentami...
O ile rozumiem że pewnych gier nie trawisz i w te nie zagrasz to odpuszczając sobie Thiefy tracisz baaaardzo dużo, nigdy nie grałem w skradanka a w Thiefy wsiąkłem bez mrugnięcia okiem. Taki klimat, dialogi, ambient, detale... może to różnie zabrzmieć ale współczuję ludziom którzy odpuszczają sobie TAKĄ perłę.
Posiadacze praw do marki nie stworzyli nic ciekawego od czasów Thiefa 3 (wbrew obiegowej opinii i limitów konsol - naprawdę dobra gra) ale jest The Dark Mod a także multum i zatrzęsienie misji fanowskich, które też mi się zdarza ogrywać. Powtarzam - gram w dodatkowe misje w gatunku dla mnie nowym, absurd ale jednak.
SpecShadow - To może cię zainteresuje fakt, że mod Revision wciąż jest rozwijany i jest dostępny na steamie.
spamowanie LPM.
To w Skyrimie czy Oblivionie było inaczej?
No to zabrzmiało jakby w Gothicach model walki miał jakąś głębię...
O ile rozumiem że pewnych gier nie trawisz i w te nie zagrasz to odpuszczając sobie Thiefy tracisz baaaardzo dużo, nigdy nie grałem w skradanka a w Thiefy wsiąkłem bez mrugnięcia okiem. Taki klimat, dialogi, ambient, detale... może to różnie zabrzmieć ale współczuję ludziom którzy odpuszczają sobie TAKĄ perłę.
https://www.moddb.com/mods/the-dark-mod
Standalone'owy mod do Dooma 3 z Thiefem w roli głównej.
Ja mam wciąż nadzieję na Underworld Ascendant. Coś tam twórcy obiecali grę załatać i przebudować. Bo ogólnie na tyle na ile pograłem to gra się wydawała całkiem spoko pozycją.
Sami zachowujecie sie jak fanboye Morrowinda ;)
Grałem zarówno w Revisiona jak i GMDX i ten pierwszy to słabizna (te słabe achievementy, widać że nie mieli pomysłów) za to GMDX - druga gra, jak nowa. Nawet weteranom który znają każdy piksel i teksty w grze mod odświeżał grę bardzo mocno.
I właściwie większość modów do DE też grałem, niestety jest tego bardzo mało mimo silnika (Unreal Engine) łatwego do robienia modów a także siły marki.
Co do Gothica - jakiś tam rytm chyba musi być bo sam spam lewo-prawo może nie zawsze zadziałać, szczególnie z niektórymi zwierzętami.
Sami zachowujecie sie jak fanboye Morrowinda
wypraszam sobie, w żadnej grze Bethesdy nie wytrzymałem więcej niż ~5h (Morrowind) czy nawet jednej (wszelkie inne ich produkcje) więc daleko mi do fanboystwa
wypraszam sobie, w żadnej grze Bethesdy nie wytrzymałem więcej niż ~5h (Morrowind) czy nawet jednej (wszelkie inne ich produkcje) więc daleko mi do fanboystwa
Złapałeś zarzutkę. Ot chłopak teraz próbuje zrobić z nas fanboyów Morrowinda (chociaż mi jest bliżej do serii Divinity). Taka to taktyka i sam nie wiem po co.
Co do Gothica - jakiś tam rytm chyba musi być bo sam spam lewo-prawo może nie zawsze zadziałać, szczególnie z niektórymi zwierzętami.
A w Morrowind to nawet musisz odpowiednią broń wybrać na przeciwnika. Nie wiem po co ta dyskusja.
Deus Ex Revision wydaje się być czymś więcej niż zwykłym prostym liftingiem. Ale ja i tak nie mam planów wracać do tej gry w najbliższym czasie. Teraz sobie ogrywam Kenshi i na gogu kupiłem Expeditions Viking za 18 zł i Silent Storm'a. Jeszcze do ogrania mam Divinity: Original Sin 1 i 2, Age of Wonders 3, Pillarsy 1 i 2...
Złapałeś zarzutkę. Ot chłopak teraz próbuje zrobić z nas fanboyów Morrowinda (chociaż mi jest bliżej do serii Divinity). Taka to taktyka i sam nie wiem po co.
Przeczytaj jeszcze raz swoje posty, kto pierwszy zaczal robic z kogo fanboya. A chlopaka to poszukaj sobie gdzie indziej.
Przeczytaj jeszcze raz swoje posty, kto pierwszy zaczal robic z kogo fanboya. A chlopaka to poszukaj sobie gdzie indziej.
To już nie pamiętasz do jakiego posta sobie odpisujesz? ... No bez jaj, tacy znawcy rpg a w G2 nie grali? oO szok...
Odpisalem na Ktoś pamięta kiedy ostatnio był na tej grupie fanboy gothica i też robił cyrki? Mają jakiś cykl działania czy co?
Pozatym:
Złapałeś zarzutkę. Ot chłopak teraz próbuje zrobić z nas fanboyów Morrowinda (chociaż mi jest bliżej do serii Divinity). Taka to taktyka i sam nie wiem po co.
Kto robi z kogo co to juz sam nie wiem ;)
A do SpecShadow nic nie mam, wogole nie czaje ze pomyslal ze pisze do niego.
Co do Thiefa ---> zerknę na GOGa, jeśli jest to jak będzie promocja to kupię i dam szansę.
Deus Exowi też dam szansę, ale to za jakiś czas bo mam ładne wydanie z Kolekcji Klasyki ;)
Nie jestem fanbojem Morka. Nawet nigdy go nie skończyłem ;) Ze względu na jego turystyczną formę lubię tworzyć w nim postać, grać tydzień, nawet nie tknąć questa głównego, potem się nudzę...i za pół roku obiecuję sobie że teraz naprawdę go skończę ;)
Mogę być fanbojem sagi Icewind Dale, Pillarsów, Might and Magic czy Diablo, ale Morka nie.
Ogólnie to teraz jest wyprzedaż świąteczna na gogu i codziennie będą 24 godzinne promocje na jakieś gry. Dziś jest w dobrej cenie Expeditions Viking.
Z deus ex'ów to śmiało możesz pominąć Invisible War. A jeżeli chodzi o Morrowinda do czekam na Skywind. Może kiedyś wyjdzie.
Jutro wyjeżdżam na krótki urlop i wracam 22 więc raczej się nie załapię na promocje ;)
To się załapiesz, bo pewnie będą powtórki.
Znając GOGa to zdziwiłbym się jakby na koniec wypredaży nie wrzucili zbiorczo tych wszystkich codziennych deali. Ja liczę, że pojawi się Vaporum w jakiejś konkretnej promocji.
Wczoraj było Tower of Time za 27 zł.
Promocje zimowe trwają do 3 stycznia, także zdążysz. A Thiefy obecnie kosztują po piątaku za część więc dobra cena.
Dobrze że gog dał sobie spokój z insomnia sales, to nie na ludzkie zdrowie...
Aktualnie gram w Thief: The Dark Projecy Gold. Gra mi się dobrze, a jak na tamte czasy ta gra musiała być rewelacją. Jedynie co mnie wkurzyło w wersji GOLD to gildia Zawietrzników - budowa mapy to istny labirynt, jest mało intuicyjna i według mnie aż nazbyt skomplikowana. Tak to gra cud malina.
Jedynkę ogrywałem kiedyś, ale się gdzieś zaciąłem, nie pamiętam czy nie przy kopalniach jakichś. Później zaliczyłem Deadly Shadows i ciepło go wspominam (szczególnie odwiedziny w wariatkowie :). Po latach ponownie próbowałem ruszyć w wersji Gold jedynkę, ale gra była niema i ni grzyba nie udało mi się wykrzesać z niej dźwięku, więc sobie odpuściłem. Korci mnie od około roku by sprawdzić, czy się coś zmieniło, ale ma niski priorytet póki co.
17 grudnia premierę ma Shieldwall Chronicles Swords of the North, czyli taktyczny, turowy erpeg:
https://store.steampowered.com/app/951260/Shieldwall_Chronicles_Swords_of_the_North/
https://www.youtube.com/watch?v=vgR5TXXy488
Ostatnio coraz więcej turówek powstaje...
Aeon of Sands za mną. Pierwsze przejście zajęło mi ok.16 godzin, ale dużo też ominąłem, wiele drzwi nie otworzyłem i uzyskałem dostępu do pewnych miejsc. Wedle statystyk na końcu odwiedziłem tylko 27 na 67 miejscówek a stron tekstu z jakimi miałem do czynienia było jeszcze mniej. Grę przeszedłem dwiema postaciami - głównym bohaterem i wytatuowanym typem z jakiegoś tam plemienia, który czerpie moc ze swoich tatuaży (przez co nie może nosić ekwipunku i wyposażenia/broni). Na pewno towarzyszy, których możemy dołączyć do grupy jest co najmniej dwoje. Na pewno w najbliższym czasie zagram w nią drugi raz i przyłączę do siebie innych oraz podejmę inne decyzje.
Poniżej taka moja krótka recenzja.
Aeon of Sands – The Trail to nie hołd złożony klasycznym dungeon crawlerom. Aeon of Sands to totalny oldschool. Spokojnie mogłaby mieć premierę z 20 lat temu i na pewno w tamtych czasach miałaby większe grono wielbicieli. Dziś prawdopodobnie zostanie ciekawostką przeznaczoną przede wszystkim dla starszych graczy, którzy pamiętają czasy Eye of the Beholder czy Dungeon Mastera. Pracę nad grą śledziłem od paru lat. Zakupiłem podczas premiery. Od początku podobała mi się wizja artystyczna, ale jednak moje oczekiwania nie do końca zostały zaspokojone.
PLUSY:
+ klasyczny dungeon crawler
+ wykreowany świat
+ estetyczna, artystyczna oprawa wizualna
+ klimatyczny ambient
+ decyzje wpływają na na nasze poczynania
+ gra nie jest na raz. Można spokojnie zagrać kolejny raz i podjąć inne wybory lub odkryć więcej miejsc
+ rozległe lokacje, niekiedy rozbudowane
+ dużo skrytek
+ w przeciwieństwie do innych dungeon crawlerów Aeon of Sands ma fabułę. Nie jest jakichś wysokich lotów, ale po prostu jest. Wiemy co mamy zrobić, ciągle mamy przed sobą cel, świat nie jest wydmuszką.
MINUSY
- brak rozwoju postaci! Statystyki zależą od noszonego wyposażenia
- nie widać wrogów czy innych rzeczy na polu po przekątnej
- prosta, wręcz banalna walka, choć gdy wrogowie są w grupie potrafi być trudno, ale też chaotycznie
- banalni bossowie
- za mało muzyki/ambientu
- nie spodobało mi się to, że aby dostać się w niektóre miejsca musimy przejść przez pola, które zabierają nam życie.
- niekiedy jak zrobimy coś w danej lokacji pojawia się tekst i trafiamy na główną mapę. Tylko w niektórych mamy możliwość powrotu do danego miejsca i jego lepszej/dalszej eksploracji.
- eksploracja lokacji sprowadza się do przeszukiwania sekretnych przejść, wciskania ukrytych przełączników itd. Mało kiedy możemy natrafić na coś, co związane jest z daną lokalizacją (np. jakąś notatką/dziennikiem po kimś, z wskazówkami do ukrytego „skarbu”, czy coś w ten deseń). Zazwyczaj przedmioty ukryte są za niewidzialnymi murami lub w miejscówkach, do których dostajemy się po włączeniu odpowiedniego przycisku lub naciśnięciu platformy. Niby ok, ale za mało urozmaicone.
Gra ma jeszcze błędy, ale twórcy na bieżąco poprawią swoją produkcję. Ogólnie nie urywa jaj, ale gra się całkiem przyjemnie. Na polskie warunki mogłaby być nieco tańsza, ale w sumie jak wspomniałem wyżej możną w nią zagrać więcej niż tylko jeden raz, na dodatek inne gry w tej cenie oferują znacznie mniej. Po prostu niektórzy kupią ją podczas promocji :)
Sam Aeon of Sands polecam.
Co za cuda - moderzy używają AI do wyostrzania tekstur w Morrowindzie D:
https://www.nexusmods.com/morrowind/mods/46221
Potem przyjdzie zalew nowych graczy i powiedzą "skakać przy pomocy E?? wracam do fortnajta!".
dla mnie zmiana tekstur postaci w Morrowindzie nie ma żadnego sensu przy animacjach poruszania się postaci w tej grze, dla mnie byłoby to straszne D:
https://www.youtube.com/watch?v=CwCe06yGDfw
z innych wieści - jednym z nowych pomysłów w Fixt do Fallout1 jest możliwość grania supermutantem po wybraniu odpowiedniego zakończenia
Popytałem tu i ówdzie i Atom RPG może otrzymać polską wersję językową. Zdaniem twórcy jest to dla nich najwyższy priorytet i prowadzą obecnie negocjacje. Wszystko zależeć będzie od sprzedaży i recenzji na steamie.
https://steamcommunity.com/games/552620/announcements/detail/3441211589662127591
PS: I jeżeli kogoś interesuje to żeby zrobić by kamera podążała za postacią to pierw trzeba wcisnąć TAB (centruje na postaci), a potem HOME (kamera zablokuje się na postaci).
Mogę rozliczyć swój dorobek na podstawie założonego planu, mój wpis z 10.01.2018 (z bieżącym komentarzem):
A plan na 2018 miałem ambitny, po BT3 (zaliczone) na tapecie chronologicznie:
- Starflight [B](zaliczone)
- Curse of the Azure Bonds (zaliczone)
- Hillsfar (ruszone, przełożone na 'nigdy')
- Starflight 2: Trade Routes of the Cloud Nebula (zaliczone)
- Secret of the Silver Blades (zaliczone)
- Champions of Krynn (zaliczone)
- Pools of Darkness
- Gateway to the Savage Frontier (nie zdążyłem jeszcze opuścić pierwszej lokacji)
- Death Knights of Krynn (zaliczone)
- Treasures of the Savage Frontier
poprzetykane przez jakieś "nowsze" pozycje, typu Ultima IX (zaliczone), M&M IX i może M&M X, wakacje w pracy to dokończenie Driftmoon (zaliczone) + Paper Sorcerer (zaliczone). Temu BaK-owi też mam zamiar dać szansę jeszcze.
Jak widać nie udało zaliczyć 6 pozycji z listy, ale zaliczyłem jedną spoza, Lone Wolfa. Do sierpnia jeszcze wierzyłem, że uda mi się przerobić wszystkie powyższe GoldBoxy + jeszcze Dark Queen, a tym czasem ledwo jednego DKoK zaliczyłem.
Mój dorobek podzieliłem na trzy worki: od tych bardziej naj, do najmniej:
1.
Champions of Krynn - GoldBox w najlepszym jak na razie wydaniu. Przebija Pool of Radiance pod względem rozgrywki, mechaniki. PoR miał bogatsze możliwości rozwiązywania problemów, tutaj jest droga bardziej po sznurku, z tym że bardziej dynamiczna (chociaż wydawałoby się że w GoldBoxach dynamiki nie da się zrobić). Za klimat wygrywa CoK (znajomość Kronik Dragonlance mogły podbić moją ocenę całej serii). Walki warto bardziej taktycznie rozgrywać w porównianiu do PoR i jego kontynuacji. W sumie najprzyjemniejsza gra tego roku.
Joe Dever's Lone Wolf HD Remastered - konwersja z tableta, ale bardzo klimatyczna. Ciekawa historia, ale dużo (naprawdę dużo) czytania, co może niektórych odrzucać - po przejściu można uznać że się przeszło grę i przeczytało książkę za jednym zamachem. Cała opowieść wraz z naszymi wyborami jest opisem na kolejnych stronach wirtualnej książki, do tego tradycyjny ekwipunek i karta postaci, mapa do wybierania kolejnych celów podróży. Walka to podzielona na tury o ograniczonym czasie reakcji, a QTE aby wyprowadzić wybrane przez nas ataki w ładnej trójwymiarowej oprawie.
Ultima IX - powrót do Brytannii po liftingu zaliczam na plus, świat w 3D skurczył się co prawda, ale co tam. Dużo przyjemniejsza część niż U8. Nie uświadczyłem większych problemów technicznych, ale grałem w wersję mocno spaczowaną. Rozwiązanie głównego wątku naciągane, nie pasujące wg mnie do tego co było w częściach 7-8, no ale jako całość ta ostatnia wizyta w Brytannii była przyjemna. Seria zaliczona :).
2.
Death Knights of Krynn - nie tak dobre jak CoK, ale dalej niezłe. Mniej dynamiczne, więcej do swobodnej eksploracji.
Starflight - ciekawy sandobxowy eksplorator kosmiczny, może nie ma rozwoju postaci, bo drużynę można za kasę szybko wyszkolić maksymalnie, ale nie to jest tu sednem. Gdyby nie problemy techniczne, mogłaby wylądować w powyższej grupie. Ponoć może za nie odpowiadać DosBox, ale to nieistotne. Sandboxowy protoplasta Mass Effecta z klimatem Star Treka. Ciekawa fabuła. Przednia zabawa jak ktoś nie ma wstrętu na grafikę AD '80.
Starflight 2: Trade Routes of the Cloud Nebula - nie doświadczyłem tutaj problemów technicznych poprzedniczki. W zasadzie poprawne rozwinięcie idei poprzedniczki. Przesadzili z tym, że trafiając w kosmosie na wrogie jednostki, to o ile się nie poddamy, to jesteśmy w zasadzie mięsem armatnim, bez możliwości ucieczki. Opowiadana historia również niezła, jak w poprzednicce.
Paper Sorcerer - historią i pewnymi założeniami hołd w stronę Wizardry IV, ale nie można go traktować jako remake, bo jednak założenia inne (problemem nie jest sam labirynt i łamigłówki, tylko kolejne walki w trybie turowym-fazowym). Ciekawa oprawa pasująca do fabuły - akcja dzieje się wewnątrz książki-artefaktu.
Driftmoon - taki prosty, lekki w odbiorze twór, w kwestii interacji ze światem ultimo(6-7)-podobny, największą zaletą to nienachalny, dobrze pasujący humor i dużo easter eggów.
Curse of the Azure Bonds - nie tak dobra jak PoR, ale jeszcze trzyma formę.
3.
Secret of the Silver Blades - póki co najsłabsza z całej serii, najbanalniejsza w rozgrywce i bez tego czegoś, co czyniło PoR niesamowitą przygodą.
Bard's Tale III - Thief of Fate - najsłabsza do tej pory z całej serii, wersja DOSowa zabugowana z poziomami postaci powyżej pewnego pułapu punktów doświadczenia, nawet rysowanie map to była udręka. Ale jestem już dobrze przygotowany na BT IV :).
A ponadto nie zaliczyłem Hillsfar - porzuciłem go diabły. Nieciekawa gra typu arkade, nie cRPG, powiązana z serią Pools-ów poprzez możliwości importu jednej postaci z PoR lub CotAB i eksport do CotAB, co w gruncie nic nie daje.
Przed Lone Wolfem zainstalowałem też Stories - The Path of Destinies, ale po pokazie slajdów po rozpoczęciu gry odłożyłem ją na czasy, gdy wymienię sprzęt.
Aktualnie poza Gateway of the Savage Frontier na rozkładówce jest Frayed Knights: The Skull of S'makh-Daon, z braku czasu ogrywany tak z godzinę na tydzień. Mocną stroną tego drugiego jest humor w dialogach, bo reszta jest mocno przeciętna.
Plany retro na 2019:
- Gateway to the Savage Frontier
- Pools of Darkness
- The Dark Queen of Krynn
- Treasures of the Savage Frontier
- Betrayal at Krondor (do trzech razy sztuka, może się uda)
- Forgotten Realms: Unlimited Adventures (nie jestem pewny czy to jest coś w co się da grać, czy jakiś kreator przygód, no ale sprawdzę)
- Dungeon Hack
- Dark Sun: Shattered Lands
- Realms of Arkania: Blade of Destiny
- Menzoberranzan
- Dark Sun: Wake of the Ravager
- Realms of Arkania: Star Trail
Do tego oczywiście dokończenie Frayed Knights, M&M IX i M&M X. Jeżeli bogowie oraz sprzęt pozwolą, to na obecną chwilę wziąłbym jeszcze na warsztat, np. Of Orcs And Men, Gra o tron, The Fall of the Dungeon Guardians, 7 Mages. Znów ambitnie, nierealnie, ale jest do czego dążyć :).
biernest -> Sami zachowujecie sie jak fanboye Morrowinda ;)
Nie, to nie ja! Nie grałem setek godzin, tylko godzinę i skasowałem! Nawet do ekranu startowego nie dotarłem tak w ogóle!
Sprzet do zbierania? jak kogos interesuje zeby zbierac syf w postaci talerzy i kubkow i jakiegos szrotu.
Wcale nie zbierałem wszystkich znalezionych butelek skoomy, ładnej zastawy, unikalnych broni ani zestawów zbroi, biżuterii czy innego szrotu. I wcale nie układałem ich później przez wiele godzin na półkach w kilku zajętych rezydencjach, słowo! Kompletnie nie rozumiem ludzi którzy tak robili. A poza tym nigdy tej gry nie lubiłem i nawet w nią nie grałem!
https://ibb.co/rsch3vV
https://ibb.co/2PbYqVV
https://ibb.co/xM7p183
https://ibb.co/88gZxpK
https://ibb.co/0hy5BRd
https://ibb.co/kS23pSS
https://ibb.co/hyRZdnx
https://ibb.co/cLNvsz6
https://ibb.co/BK6c53b
https://ibb.co/BcBt71N
https://ibb.co/nDGTL67
https://ibb.co/QYPn83m
https://ibb.co/pJ2yZcB
https://ibb.co/xJf1fM6
https://ibb.co/MshKjxm
https://ibb.co/YL91zRn
https://ibb.co/VHM3KN6
A co do Gothiców, grałem tylko w dwa pierwsze, podstawkę dwójki nawet przeszedłem. Podobała mi się w nich iluzja, że ten świat żyje. Coś, czego nie widziałem dotychczas, bo we wszystkich BG czy M&M-ach mieszkańcy byli przylutowani do lokacji i co najwyżej kręcili się wkoło przez 24h na dobę bez jakiegokolwiek celu. W Gothicu mieli jakiś dzienny cykl, i to mi się bardzo podobało (dopiero wiele lat później odkryłem, że Ultima przed nim to miała). Podobało mi się również wałęsanie po okolicy, chociaż do TESów nie mieli z tym startu, nie ta liga.
No i podobał mi się bug, przez który, początkowo nieświadomie, obrobiłem w G1 cały zamek i nie martwiłem się do końca gry o rudę, oraz o bug z walką, chyba w obu częściach, gdzie naprzemiennie nawalając w klawisz do przodu i w któryś bok nasz bohater bez rozwiniętej umiejętności walki ciął przeciwników mieczem niczym szlifierką kątową. Żaden wróg w pojedynkę nie był w stanie sprostać takiej nawałnicy ciosów, więc jedyne co to trzeba było ich pojedynczo wywabiać :).
Trafiłem na coś takiego jak The Outer Worlds, nie kojarzę by ktoś o nim wspominał:
https://www.youtube.com/watch?time_continue=129&v=MGLTgt0EEqc
Falloutów nie ograłem, ale ten zwiastun właśnie z nim mi się kojarzy.
@ Darth Angel - Lista robi wrażenie. W końcu to nie są jakieś króciutkie erpegi. Plany na 2019 też ambitne. Ja mam nadzieję, że w końcu ruszę któryś z Goldboxów i na jednym się nie skończy, akurat uzupełniłem na GOGu tę kolekcję o serię Krynn.W ogóle bardziej skupię się w 2019 roku na erpegach.
Z poprzedniego roku z planów tylko Revenant i The Fall of Dungeon Guardians nie ruszyłem (plus gry, które miały mieć premierę w tym roku, ale będą ą mieć dopiero w 2019). Of Orcs and Men mam też zainstalowane, nawet zacząłem grać, ale mnie nie wciągnęło (walka) i czekam na większy przypływ chęci, żeby się za to zabrać. Gdyby nie postać Styxa to bym w ogóle nie rozważał tej gry. A tak... zobaczymy.
O The Outer Worlds na GOLu było kilka newsów, więc nikt też nie chciał pewnie tutaj powtarzać się z wieściami na jej temat, ale pewnie po premierze trochę treści o tej grze się przewinie :). Jeśli chodzi o mnie, to jednak nie moje klimaty.
Jeśli chodzi o pojedynek Gothic - Morrowind, ja z kolei miałem odwrotnie. Gothic wciągnął od pierwszych minut. Morrowind z każdą godziną nudził i sobie odpuściłem. Jednak zaopatrzyłem się w antologię The Elder Scrolls i na pewno za jakiś czas podejdę kolejny raz do Morrowinda, potem Obliviona i Skyrima. Jakoś nie ciągnęło mnie nigdy do tej serii, ale co się odwlecze to nie uciecze :)
Jakby ktoś chciał początkiem 2019 roku ogrywać Bard's Tale IV to niech jeszcze się wstrzyma. Gra otrzyma patch 2.0 i darmowy dodatek - dodatkowe podziemia: The Royal Necropolis of Haernhold.
Z kolei można na gamejolt pobrać przez pewien czas Prolog do gry Vagrus: the Riven Realms
https://vagrus.com/
https://www.youtube.com/watch?v=nXHesy5Ec20
Vagrus to mieszanka strategii i rpg w 2D na PC, w której gracz odgrywa rolę vagrusa - swego rodzaju przywódcy karawany, który zarabia na życie w obcym i niebezpiecznym świecie.
Revenant jest bardzo przyjemnym action RPGiem, jedynym w swoim rodzaju jeśli chodzi o system walki.
Mała rada - już na początku gry (tak gdzieś na poziomie postaci ~4-6lvl) będziesz walczył ze smokiem którego ciosy możesz (i powinieneś) blokować.
No i jeszcze walka w klatce z ogrem, daje popalić. Nawet finałowy boss nie był taki zły...
Gra ma niesamowicie dopracowany system walki wręcz a walka na pięści i nogi to zupełnie osobna kategoria. Dzięki temu gra nadal siedzi na moim dysku i odpalam ją dla relaksu.
W grze da się ustawić regenerację zdrowia i many ale to wymaga grzebania w plikach gry, na forum GOGa poświęconej tej grze podzieliłem się tym sposobem.
W plikach grzebał nie będę, chyba, że faktycznie przeciwnicy dadzą popalić, to wtedy sprawdzę na forum GOGa twój sposób :)
Panowie, kupujcie w ciemno ATOM. Najlepszy Fallout od czasu Fallouta 2. Chyba moja gra roku.
Ogrywam AntharioN i jest to całkiem fajny erpeg. Co prawda grafika, poruszanie się, lokacje, walka to minimalizm, ale póki co gra się przyjemnie. Z początku tworzymy czteroosobowa drużynę. Jest kilka ras, specjalizacji itd. Nie tak dużo, ale też jest w czym wybierać. Nad skillami trochę myślałem, bo jest w czym wybierać. Moja drużyna to na razie Ork-wojownik, jakiś kotopodobny łowca-łucznik, nekrofilka, którą para się czarną magią i elfkę, która w sumie przede wszystkim jest od alchemii, lore (dzięki, któremu możemy przechodzić przez ukryte przejścia), ale też od biedy strzela z łuku - w sumie najsłabsza postać, ale mam nadzieję, że dzięki niej nie będę się musiał martwić o mikstury.
Walka jest turowa, ale bardzo uproszczona - jak na początek jest też wymagająca. Możemy gadać z postaciami, niektóre dają nam zadania do zlecenia, eksplorujemy okolice, ale eksploracja nie jest zbytnio rozbudowana - ot przeszukujemy beczki, skrzynie itp. W przypadku domostw trzeba uważać, bo możemy być posądzeni o kradzież i w przypadku natrafienia na straż trafić do więzienia, zapłacić karę lub walczyć ze strażnikami.
Ogólnie - pierwsze wrażenia z AntharioN są pozytywne pomimo prostackiej grafiki (brak dużej rozdzielczości), ale satysfakcję z gry mam taką samą jak w pierwszych godzinach Lords of Xulima.
Dzięki drenz za krótką recenzje, zachęciłeś mnie. Mam ten tytuł w bibliotece od premiery, ale jakoś nie mogłem się za to zabrać.
Dodam tylko jeszcze, że przy tworzeniu drużyny te od góry idą przodem - nie da się ustawić potem kolejności naszej grupy bohaterów podczas wędrówki (albo nie wiem, jak to zrobić), dlatego najlepiej aby pierwszą tworzoną postacią był wojownik/tank, bo to on będzie zbierał pierwsze uderzenie (ale nie zawsze). Najlepiej, aby też miał większe dexterity, co by mieć więcej punktów akcji (poruszanie). W ogóle zauważyłem, że warto inwestować u jednej z postaci w otwieranie zamków, bo dzięki temu możemy otwierać wiele pomieszczeń i skrzyń. Zazwyczaj znajdowane przedmioty nie są dużej wartości, ale bardzo ważne jest jedzenie, które zużywamy podczas odpoczynku. Najlepsze przedmioty są u sprzedawców, ale też aby założyć niektóre z nich musimy mieć odpowiedni poziom oraz też trochę złota. Im większe mamy statystyki przy "barter", tym taniej dany przedmiot kupimy. W ogóle podoba mi się rozwój postaci, bo nierzadko zastanawiam się, na co przeznaczyć punkty. Szkoda tylko, że do końca nie wiadomo co rozwinięty skill konkretnie daje (o ile np. zwiększa obrażenia i czy 31 punktów faktycznie różni się od 39). Jednak pewnie nawet małe różnice na coś wpływają, co widać podczas handlu rozwijając systematycznie skill "barter". AntharioN pomimo wielu uproszczeń wciągnął mnie. Raz nawet nie zauważyłem a zastała mnie późna nocka... Trzeba tylko przeboleć różne mechanizmy oraz grafikę, która na screenach wygląda słabo, ale w grze już tego tak się nie odczuwa i nawet ma ten swój urok.
https://store.steampowered.com/app/650670/Grimoire__Heralds_of_the_Winged_Exemplar_V2/
Grimoire czyli pierwszy od 20 lat następca Wizardry dostał spore ulepszenie (v2) i jest w promocji za 35zł.
Nieważne jak opasłe są biblioteki Steama czy listy życzeń - głód Wizardropodobnych gier jest zawsze duży i za 35zł zostanie zaspokojony na długo :]
instrukcja do gry natomiast jeszcze się robi, obecnie są mniejsze poprawki nanoszone
Zaraz, chyba nie sugerujesz się recenzjami na Steamie? One są dobre do nowszych gier czy indyków ale dla takich siermiężnych gier robionych dla specyficznej grupy odbiorców nie warto czytać wypocin na stronie produktu na Steamie bo bardzo często są pisane przez ludzi wychowanych na „samograjach" AAA.
To już lepiej przeczytać recenzję od kogoś kto jednak zna się na rzeczy jak ta:
https://rpgcodex.net/content.php?id=11029
przy czym to jest recenzja sprzed aktualizacji V2 ale nie powinno to być większym problemem...
Czytam, filtruję i staram się weryfikować wiarygodność stron. W tej konfrontacji wiarygodność autora gry nie wygląda najlepiej. Od roku zapowiada instrukcję do gry. Następnie 17 grudnia br. zapowiada, nie wiadomo po co skoro nie zamierza dotrzymywać terminu, że instrukcja to kwestia kilku godzin. Mamy 26 grudnia instrukcji niet. Nie lubię jak ktoś mnie robi w...
Ja póki co ogrywam battle brothers i z całym sercem mogę ją polecić każdemu miłośnikowi taktycznych RPG.
Uprzedzam na poziomie veteran (środkowy poziom trudności) gra nie jest łatwa.
Obsidian dodał przez przypadek turowy tryb walki do Pillars of Eternity 2, po czym usunął. Przynajmniej o takiej informacji wyczytałem na stronie pcgamer.com. Czyżby Obsidian szykował turowy tryb walki do swoich gier? Jak dla mnie bomba.
Mam nadzieję, że ten tryb dostanie też pillars of eternity 1.
Mam nadzieję, że ten tryb dostanie też pillars of eternity 1.
O tak, to by mnie chyba zmotywowało, by w końcu zmęczyć tę nudę.
Też zdecydowanie wolę turowy model walki, niż jakiś chaotyczny pseudotaktyczny z aktywną pauzą.
Turowa walka? To byłoby fajne. Jednak pierwsze Pillarsy mam już za sobą (u mnie to jeden z 10 the best cRPG ever), teraz ogrywam "dwójkę" - póki co świetnie jest :))
No ja obecnie ogrywam Wasteland 2 w wersji director's cut. Wsiąkłem aż miło.
Życzę Wam radosnych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia pełnych zdrowia i cudownych chwil z najbliższymi oraz spełnienia Waszych wszelakich planów.
Wesołych Świąt!
Jak najweselszych Świąt Bożego Narodzenia, szczęścia i spełnienia marzeń. Wielkich czynów i dziesiątek uratowanych/podbitych* światów.
No i pełnych worów Mikolaja :).
*) niepotrzebne skreślić
P.S. do Drenza - miałem zapytać Cię już wcześniej o:
póki dzieci jeszcze nie ma ;)
Pieśń bliżej nieokreślonej przyszłości, pozycja z aktualnej listy TO-DO czy może "już złożone zamówienie, tylko czekasz na dostawę"? O ile można zapytać :)
Bardziej określona przyszłość - jakieś półtora roku - tak jest w planach, ale wiadomo: pewnych rzeczy nie da się przewidzieć ;)
Ano, wesołych.
Jestem na golu od 15 lat, i gol jakotaki upadł straszliwie.Ale uświadomiłem sobie, że wystarczy że czytam ten wątek, i dostaję wszystkie wiadomości i newsy z gatunku rpg.
Nie musze szukać ani przeglądać innych portali.
Szczególny szacun dla drenza, którego opisy i recenzje są po prostu wyśmienite.
Dziękuję. Miło wiedzieć, że ktoś to czyta i docenia :) Pozdrawiam i Wesołych Świąt!
Ja podobnie, czytam tylko ten wątek oraz mam otwarty w przeglądarce GOLowy artykuł o darmowych grach, do którego zaglądam jak mi się przypomni (z reguły co kilka dni). Do tego raz na miesiąc albo rzadziej najdzie mnie na odwiedziny gram'a (którego nazwy najwyraźniej nie mogę podać :) - trochę z sentymentu, komputer mi dekadę temu kupili - i jeszcze rzadziej przypomina mi się o RPGCodex, to tam zobaczyłem ostatnio wspomniany przeze mnie Outer Worlds. A tak - jesteście mi całym światem :).
drenz : czytamy , czytamy, nawet jak sie nie udzielamy.
Ja mam pytanie z innej beczki zupelnie nie zwiazane z watkiem.
Szukam jakiegosc ciekawego rpg na komorke , byle nie zbyt wymagajacego sprzetowo na androida oraz jesli ktos sie choc troche orientuje szukam tez na Lumie 950 XL Microsoftu.
Drenz: Oczywiście, że czytamy - jesteście dla mnie skarbnicą wiedzy na co czekać.
drenz jest jednym z największych mistrzów cRPG, obok Rankina i JRKa :) Szacun :)
Oj, ja to do pięt im nie dorastam czy tez innym bywalcom tego wątku :)
Na 2019 zapowiedziano kilka produkcji, z których może chociaż część przypadnie komuś do gustu.
Zacznę od Dungeon Of Dragon Knight - dungeon crawler FPP.
Prezentuje się całkiem klimatycznie. Podobno 90% gry jest skończone i w styczniu starują z early access a premierę planują i tak w drugiej połowie tego roku. Mam nadzieję, że Azjaci( mało info o nich, ale n pewno twórcą jest co najmniej jeden ;)), którzy tworzą tę grę nie pójdą w stronę grindu jakoś to uwielbiają) i ich produkcja będzie przystępna i pod gracza z zachodnich regionów. Można dodawać do listy życzeń:
https://store.steampowered.com/app/823610/Dungeon_Of_Dragon_Knight/
Podobnie w tym roku wystartuje z early access taktyczny erpeg Glorious Companions. Po około roku planują premierę. Oczywiście zamiast robić za beta testera lepiej dodać grę do listy życzeń i czekać na premierę:
https://store.steampowered.com/app/1001040/Glorious_Companions/
Południowi sąsiedzi tworzą też akcyjniaka rpg LostHero: https://losthero.com/
Na razie nie wygląda to dobrze, ale może przez najbliższy czas na tyle udoskonalą grę, że będzie to jakoś wyglądać. Oby jak najmniej Dark Souls, oby jak najwięcej Severance: Blade of Darkness.
Szczęśliwego nowego roku panowie. Miałem nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym roku ukończyć Wastelanda 2, ale zdążyłem dojść do Hollywood. No cóż, będzie to pierwsza gra jaką ukończę w 2019 roku.
Niestety strona dtr-dojo.com definitywnie padła a ja nie zdążyłem pobrać z niej tego małego programiku do obsługi Demise The Revelation nazywa się jeśli się nie mylę DTR Assistant v0.8. Jeśli ktoś wie z jakiej strony można go pobrać to będę wdzięczny za informację.
zbyszko35 - mam kopię na dysku, podaj maila to Ci prześlę
Napaliłem się na to Grimoire strasznie.
Na szczęście przed zakupem ściągnąłem wersję "demo" i dobrze zrobilem.
Pomine okropną grafike, chyba w 16 kolorach. Da sie przeżyc. Pomine okropny dźwiek, a raczej całkowity jego brak.
Pomine OKROPNE animacje - pierwszy Eye of beholder miał chyba lepsze.
To wszystko jest do przełknięcia.
Ale że w 2019 roku gra nie wspiera monitorów widescreen, i wysokich rozdzielczości? Omg masakra. Nie kupować tego crapa.
Gra zapowiadała się świetnie dla ludzi którzy zjedli zęby na eob i dungeon master,ale wyszła z tego jakaś porażka.
Chciałem się przywitać - więc cześć!
Ostatnio jeden z forumowiczów podesłał mi link do tego wątku, który od paru dni czytam w zasadzie od końca, gdy akurat mam wolną chwilę w robocie. Zawsze unikałem dyskusji na GOL-u, bo poziom komentarzy, jakie czytałem przeważnie pod ulubionymi grami, wywoływał zwykle facepalm - a tu niespodzianka. Gracze z długim stażem i niebanalnym doświadczeniem, obyci w cRPG.
Sam jeszcze nie miałem styczności z serią Wizardry, a co do serii M&M to liznąłem jedynie część szóstą i demo niesławnego Crusaders of M&M (wówczas wydawało mi się świetne!), ale planuję nadrobić zaległości. Cierpię na tę straszną przypadłość "lubię tylko te piosenki, które znam", przez co niemal w kółko ogrywam te same tytuły. Serio, niektóre nawet po 30 razy i nie jest to przesada ;< W dodatku przez większość życia w sercu miałem raczej izometryczne cRPG niż FP, ale myślę, że czas poszerzyć horyzonty.
Aktualnie nadrabiam Divinity Original Sin w wersji Enhanced. Gra miała premierę 4 lata temu, do dziś o niej głośno (chociaż może bardziej za sprawą drugiej części), ale dopiero teraz zmotywowałem się do odpalenia. Ogólne bawię się bardzo dobrze, chociaż mam trochę zastrzeżeń i pewne rozwiązania (m.in. interfejsu) i projektu mechaniki momentami strasznie mnie uwierają. Wiem, to kolejny izometryczny cRPG (o ile można mówić tak o grze w pełnym 3D, gdzie można zmienić kąt kamery lub nawet przybliżyć za plecy postaci).
Na Wizardry i M&M swiat sie nie konczy ;) Ja osobiscie, z tych juz starszych, klasycznych rpgow bardziej cenie sobie np. Pool of Radiance.
A przy DOS bawiem sie genialnie, zarowno przy pierwszej jak i drugiej czesci.
Zawsze unikałem dyskusji na GOL-u, bo poziom komentarzy, jakie czytałem przeważnie pod ulubionymi grami, wywoływał zwykle facepalm - a tu niespodzianka. Gracze z długim stażem i niebanalnym doświadczeniem,
Tak wygląda GOL w pigułce, jedynie co się zmieniło to liczebność użytkowników, czas przetrzebił szeregi ostro, kiedyś nawet był tu wątek z grami taktycznymi czy osobne wątki poświęcone lubianym seriom cRPG u nas ale nawet wątek ogólny o cRPGach nie jest tak aktywny. Znak czasów...
Właściwie to podobnie wyglądają inne miejsca do dyskusji w necie (fora, recenzje Steama) czyli przeważająca większość to słabe wypociny i garstka dobrego tekstu dla którego warto przekopywać się przez te zwały wątpliwej jakości intelektualnych rozkoszy.
Serio, niektóre nawet po 30 razy i nie jest to przesada ;<
miałem tak z niektórymi grami też (ale nie 30 razy a może ~5razy*), głównie modami do STALKERa, stwierdziłem że lepiej ten czas przeznaczyć na granie w inne gry, próbowanie innych gatunków i główkowanie.
*dzisiaj to nie przejdzie u mnie, granie „znowu w to samo" odczuwam jako stratę czasu
Też podchodziłem przez lata do gier Divinity by się w końcu przemóc. Trzeba było zmienić moje podejście do nich. Wydaje mi się że Larian (sam Sven?) pokłada zaufanie w graczu i jego wyobraźni (co jest absurdem w dzisiejszych czasach gdy developerzy traktują - i projektują - gry dla bystrych inaczej) i daje mu do dyspozycji wiele narzędzi i opcji, nie dba przesadnie o balans i rozsądek, jednocześnie nie tworzy sterylnych „piaskownic". Do tego specyficzne poczucie humoru.
I należę do tej mniejszości która woli pierwszą część Original Sin...
Nowy w świecie Wizardry? Czeka cię dłuuuuuga przygoda. Te gry nie są aż takie trudne ale czasu wymagają w sporych nakładach... za wyjątkiem Wizardry4, który jest piekielnie trudne nawet jak na standardy starych trudnych gier.
Nie wiem czemu część 1-5 nie ma jeszcze na GOGu.
M&M też głównie pierwszoosobowe RPGi, strategi nie trawię (jedynie RTSy ale też nie wszystkie). Crusader grałem w demo na pierwszym PC, urzekł mnie mroczny klimat (nie śmiejcie się) i przeszedłem prawie 20 lat później i nudna bieganina (3 razy przez te same Katakumy? litości) ze słabym bossem.
Crusaders of M&M bylo tragiczne, ale juz np. Dark Messiah to rewelacyjna gierka. Polecam wszystkim, kto lubi oderwac sie czasem od typowego rpg dla gry akcji.
Więc cześć Ci :).
Kiedyś też ogrywałem wielokrotnie różne tytuły (rzadko cRPGi), ale obecnie (zwłaszcza że gram prawie wyłącznie w cRPGi :) szkoda mi czasu na to, wolę poznawać kolejne. Ostatnia powtórka mogła być ok. 12 lat temu. Jest kilka tytułów które chętnie bym odświeżył (np. M&M6) lub inaczej rozegrał (Alpha Protocol), ale na razie wszystkie czekają.
Póki co przedwczoraj ukończyłem Gateway to the Savage Frontier. W zasadzie ukończyłem go o jeden wieczór wcześniej, ale wolałem jednak do kolejnej części przenieść wszystkich żywych członków drużyny, bez trupa. Nasz antagonista wraz ze swoją obstawą był dosyć wredny w obyciu, a że przed dojściem do niego trzeba było się przebić przez kilka walk bez przerwy, przechodząc przez kolejne pola walki będące labiryntem, to w sumie kilkanaście podejść miałem nim go utłukłem. Sama gra - rozgrywka to sprawdzone rozwiązania, z kilkoma usprawniaczami, niektóre z nich powodowały że niechcąco czasem odpuszczałem swoją rundę (nie przydarzało mi się to w poprzednich GoldBoxach). Wszystkie mapy wydają się płaskie, a nawet jeśli zdarzyły się raz czy dwa jakieś niby kondygnacje, to nie było to wyczuwalne. Generalnie ta część starała się bardzo opowiedzieć historię, i o ile jej zarzewie jest lepsze niż w CotAB czy SotSB, to jej wykorzystanie trochę kuleje. Finał to już w ogóle jest z czapy, wspominałem o labiryncie na drodze do ostatecznego celu, który inni osiągają bez problemu obchodząc labirynt jakby nigdy nic, ale mu musimy się przez niego przeturlać (pomijając sens budowania labiryntu który jest do obejścia). Po zakończeniu przygody poszedłem do jednego z lordów z miast, który dalej ostrzegał mnie przed niebezpieczeństwem, które już zażegnałem, a ponoć w każdym mieście wszyscy na rękach moich bohaterów nosili, palmami machali i takie tam. Albo on nie czytał internetów i nie wiedział, że już po wszystkim, albo to jedna z wielu widocznych niedoróbek. Przeciwnicy też dość monotematyczni byli. Mimo wszystko przyjemnie się grało. Nie to samo co, póki co, dwie przygody na Krynnie, ale ok. Tym razem drużynę inaczej rozpisałem - troje ludzi, z czego już dwójkę dualclassowałem, dwóch elfów i półelfa, w ostatniej trójce wszyscy po trzy klasy postaci. Jako że nieludzie nie mogą się rozwijać bez przeszkód postanowiłem wcisnąć jak najwięcej klas, by chociaż w ten sposób ich podrasować. Miałem przez to problemy na początku, bo poziomy po wyjściu z miasta wpadały jak oszalałe, ale brakowało kasy na awans. A jak wspominałem, nie można awansować o więcej niż jeden poziom na klasę postaci - przy awansie obcina punkty do maksimum w ramach zakresu tego nowego poziomu. A więc na początku znalazłem dobre źródło kasy, które szło niestety w parze z dobrym źródłem doświadczenia, i miałem naprawdę problem z takim rozwojem, aby jak najmniej mnie gra orżnęła z punktów. Chcąc nie chcąc przygrindowałem trochę do takiego punktu, gdzie do awansu potrzeba było więcej niż 4 walk, i zostało jeszcze trochę grosza na najbliższy awans. Później już grałem normalnie. Ach, nie wspomniałem że poprawiła się grafika - wyższa rozdziałka chyba i prawdopodobnie większa paleta kolorów - rzuciło się to w oczy od razu, ale szczególnie zauważalne to było, gdy odpaliłem po wszystkim starszego SotSB, aby sprawdzić który save jest do wczytania w mojej kolejnej przygodzie. Aczkolwiek odpaliłem teraz Pools of Darkness (ten sam rok produkcji co GttSF), aby sprawdzić czy widzi wspomniane save'y, i to dopiero jest progress. Tojuż wiecie za co się teraz zabieram, na razie skończyłem na oglądaniu intro i upewnieniu się że moje postacie są gotowe na finał przygody.
verify - > Dark Messiah to kwintesencja akcji - wykorzystywanie otoczenia, kopniaki - cud miód i orzeszki. No i sympatyczne dziewoje :). To jedna z tych ogranych kilkakrotnie pozycji. Pograłbym coś w takim klimacie. Rozwinięcie klasyków jak dla mnie pokroju Heretic/Hexen. Wiem że robił coś w ten deseń jakiś polski developer (tytuł to było hell-cośtam?), ale chyba umarło się produkcji.
A HoMMów też nie cierpię podobnie chyba jak SpecShadow. Oprócz tego że nie podchodziły mi, to obwiniałem tę serię za śmierć głównej serii M&M.
P.S. Znów miałem dać odpowiedź do powyższego posta, a dałem jako nowy - obsługa tego forum jest dla mnie trudniejsza i mniej intuicyjna niż rzucanie zaklęć w pierwszych Wizardry czy Bard's Tale'ach ;)
Muszę zamykać oczy kiedy piszecie bluźnierstwa na HoMM ;)
A poważnie: podobno polska gra Project Warlock jest podobna do Heretica czy Hexena, ale wciąż czeka w kolejce na ogranie. Na GOGu za cztery dyszki.
PROJECT WARLOCK jest świetny, polecam jeśli ktoś ma ochotę na staroszkolnego FPSa. Podobno zrobiona przez jednego gościa, a frajdy więcej niż w Destiny czy innych nowych marnościach. Polecam.
Mam kilka takich klasyków, do których lubię wracać, jak np. StarCraft, Heroes of M&M II, czy gry na Infinity Engine, Fallouty albo późniejsze jak KotOR-y czy Mass Effecty. Kiedy znało się mniej gier, to jakoś tak łatwiej było topić w nich tysiące godzin za młodu.
Przygodę z cRPG zacząłem na swoim 386 od takich gier jak Castle of the Winds, seria Exile, później przyszło Diablo, no i potem zaczęły się produkcje od Interplay i BioWare, a z wyjściem na naszym rynku 3 edycji D&D wkręciłem się w tradycyjne RPG.
Co do gier Arkane Studios - tak jak Arx Fatalis było następcą Ultimy Underworld, tak polecam Prey'a z 2017 r., który wzorowany był na System Shocku. Oni robią świetne immersive simy, które są gatunkiem czerpiącym z tradycyjnych RPG ze względu na typową dla sesji emergentną rozgrywkę, kreatywność przy rozwiązywaniu problemów i symulowanie reakcji świata, fizyki itd. W sumie coś podobnego znajduję teraz w Divinity Original Sin, tzn. jeśli mam pewne narzędzia i teoretycznie mogłoby się coś udać zrobić, to gra na to pozwala. Co prawda D:OS jest tu ograniczony znacznie bardziej od immersive simów (np. nie mogę kogoś przeteleportować w przepaść, czy wrzucić do wody), ale np. wczoraj infiltrowałem zamek i więzienie Boreasa przy pomocy teleportacji, piramidy teleportacyjnej i następnie niewidzialności by ominąć monolity strażnicze, które aktywują pułapki i po prostu wyłączyć systemy zabezpieczeń, wpuszczając resztę drużyny.
W nowym roku chcę nadrobić zaległości, m.in. Darklands, wspomniane M&M, Wizardry. Wziąć się za Gold Boxy. W Pool of Radiance trochę grałem, ale nigdy nie ukończyłem. Podobnie jak serii Eye of the Beholder. Oglądałem wywiady z developerami dawnego SSI na temat produkcji Gold Boxów. Dużo fajnych historii, np. skąd się wziął pomysł, by Buck Rogers dostał własną grę na mechanice AD&D xD
Jeśli chodzi o stare cRPG, to polecam również stronę, którą może znacie: http://crpgaddict.blogspot.com/
Polska gra Hell-coś tam, to pewnie chodzi o Hellraid od Techlandu? To miało z założenia przypominać Borderlands z nastawieniem na walkę bronią białą, czyli generalnie takie Diablo w trybie FPP.
Mi Project Warlock niezbyt podszedl. W sumie nie wiem czego mi brakowalo w tej grze, ale do klasykow to bym jej nie zaliczal. Za to HoMM bardzo lubie, szczegolnie dwojke.
Project Warlock fajna gra, zawsze mnie dziwi że tyle jest promowania ostatnimi czasy Polski jako giganta gier a tak naprawdę pozą pewną przereklamowaną grą na W. ludzie prawie wcale nie mówią o innych grach, które często są naprawdę niezłe (na ten moment przychodzi mi do głowy Thea z sequelem i Hard West).
Co do samej gry - ma tam jakieś elementy przywodzące skojarzenia z Hexen i Heretic ale to wszystko, już prędzej Amid Evil do gry inspirowanej tymi klasykami.
No może gdyby Techland wznowił pracę nad HellRaid to byłbym szczęśliwy, niestety mają paskudny nawyk ubijania obiecujących gier dla nudnych gier z zombiakami....
Project Warlock to jedna z niewielu gier w które grałem na wyższym poziomie niż Normal, niestety gra jest łatwa (elementy RPG i przeczesywanie map pomaga) a wyższy poziom trudności ma bajer znany z rogalików tj. jedno życie i od nowa. Gdyby to dali jako pole do zaznaczenia to jeszcze bym to przyjął a tak?
Project Warlock czy Thea to dosyć niszowe tytuły o których ogólnie się mało mówi i pisze. Nawet jak tworzą takie projekty znane nazwiska. Czasem po prostu też same studia mało się udzielają... I oczywiście winnym tego wszystkiego musi być Wiedźmin, bo Redsi tak jak inne wielcy deweloperzy często mówią o grze nad którą pracują.
Lepiej zapytaj się kogoś z redakcji gry-online czemu nic nie piszą o Bannerlordzie, jak nawet sami twórcy regularnie zdradzają informacje dot. feature'ów nad którymi aktualnie pracują i nad którymi zakończyli pracę. A sporo ciekawych rzeczy zrobili.
Jak chcesz wiedzieć jak liczna jest gałąź gier indie w Polsce to przejdź się na targi PGA.
O HellRaida mi chodziło, zgadza się. Project Warlock po zwiastunach mi bardziej z Doomem się kojarzył niż z Hexeticami (chociaż sam Heretic to w sumie klon Dooma z różdżkami zamiast gnatów). Za to Amid Evil robi wrażenie, dzięki SpecShadow za wskazanie tytułu.
Thea o dziwo jak na niszową produkcję ma całkiem ładny wynik. Według steamspy mają coś w przedziale 100k-200k użytkowników na steamie (a jeszcze tego nie rozdawali za free, ani w pierwszym progu HB). Miałem okazję to ostatnio nabyć i chwilę pograć – faktycznie, przynajmniej na początku, gra zrobiła na mnie świetne wrażenie i mogę z czystym sercem polecić – udana hybryda gatunkowa, której najbliżej do strategii (z bardzo umiarkowaną złożonością) z mocnymi rpgowymi akcentami. Szkoda, więc że sequel tak słabo zaczął z early accesem (mowa jest tylko o 8k użytkowników), mimo że ma na ogół dobre opinie.
A co do tego, o czym na golu piszą i nie piszą, to trzeba brać pod uwagę liczbę clicków na poszczególne tytuły, co determinuje ich zainteresowanie. Prawdopodobnie Bannerlordem zbyt mało ludzi się ekscytuje, choć faktycznie wydawało mi się, że jest ich dostatecznie dużo, żeby od czasu do czasu coś o nim napisać. Tyle że tutaj może dochodzić kwestia rozczarowania/irytacji mocno przeciągającą się produkcją i przez to poczuciem, że z grą może być coś nie tak, że może wyjść z tego bugfest na który nie warto poświęcać miejsca.
Osobiście trochę dla mnie rozczarowujące jest to, że są tak pazerni na clicki, a nie mają przy tym ambicji, aby w większym stopniu pełnić rolę opiniotwórczą, choćby poprzez generowanie zainteresowania nieco mniejszymi produkcjami, a nie tylko skupiać się na „trypel ejach”. Stąd mogliby czasem poświęcić jakiś tekst grom takim jak Thea 2 czy ww. Project Warlock (o Bannerlordzie mimo wszystko wcześniej czy później i tak będą smażyć jakieś materiały), aby choć troszeczkę nakręcić wokół nich zainteresowanie. Niby czasem coś napiszą o takich niezależnych tytułach, które nie osiągają sukcesu/znaczącego sukcesu komercyjnego, ale jak dla mnie to zdecydowanie za rzadko.
Nie da się ukryć, że Bannerlord jest bardzo ambitnym tytułem. A bugi oczywiście są (i czasem się też nimi twórcy pochwalą, jak np dzieci, które zostały strażnikami zanim jeszcze dorosły). Ale to oczywiście dobrze, że chcą w Bannerlordzie poprawić to co złe lub przestarzałe w Warbandzie.
https://steamcommunity.com/games/261550/announcements/detail/1696069173772805174?fbclid=IwAR1FH3Tyc_sQnEe7-h2NuJGYpPA8Yx5q2aQByD1Giu2CgD1L6rShbUu7Ozo
Ostatnio zmontowałem opisową recenzję Pillars of Eternity II: Deadfire.
https://www.youtube.com/watch?v=vJCkgBa_cY0
W opisie filmu jest link do pierwotnej wersji tekstowej na blogu, bo niektórzy twarz mają do radia, a ja mam głos raczej do gazety ;p
Ciekawa recenzja, nie zaprzeczę, ale wole jednak wersję do czytania. Przeczytanie zajęło mi 10 minut ;). Oglądanie ponad godzinnego filmu jest ponad moje siły ;D
Chyba merytorycznie jest solidnie, ale z jednego względu przerwałem oglądanie i nie mam ochoty do tego wracać. Masz chopie wredny zwyczaj spojlerowania i to nawet bez ostrzeżenia. Naprawdę, nie każdy człowiek przeszedł do końca pierwszą część PoE i nie wszyscy są zainteresowani poznaniem zakończenia tej gry. To samo było przy którymś tam filmie o Wiedźminie 3 (a ściślej chyba temat dotyczył głównie Cyberpunka), tam też bodajże wspomniałeś o zakończeniu. W tym momencie miałem ochotę cię… no mniejsza z tym. Owszem mam niechlujną pamięć i najprawdopodobniej o tym zapomnę, a poza tym nie jest powiedziane, iż kiedykolwiek poważnie się wezmę za te gry, ale jednak takie spojlerowanie to błąd kardynalny i nie ułatwi ci pozyskiwanie widzów/czytelników, nawet jeśli dotyczy to jakiegoś znanego i raczej ogranego przez większość tytułu.
Swoją drogą drenz, którego jak inni również szanuję, też niestety czasem w swoich recenzjach przemyci jakiś spojler, co nieco irytuje. Ale jak wspomniałem wyżej, z pamięci mi mnóstwo rzeczy wylatuje, więc jakoś to przetrawię, zwłaszcza że często dotyczy jakichś niszowych pozycji, które nie wiadomo czy kiedykolwiek odpalę.
I jeszcze druga kwestia, trochę nawiązująca do mojego przedmówcy. Tak rozwlekła recenzja, to raczej tylko do wersji czytanej. Film powinien potraktować sprawę znacznie zwięźlej. Dobrze by było gdybyś mieścił się w 15-20 minutach, a ewentualnie szersze refleksje/opisy zostawiał na tekst pisany.
@petemut
Zwróć uwagę, że trudno to nazwać spoilerem, bo nie zdradza w najmniejszym stopniu kluczowej treści zakończenia historii z PoE1. Gdybyś grę ukończył, rozumiałbyś, że to serio żadne wielkie objawienie. Padają jedynie słowa, że protagonista rozwiązał problem przypadłości, której nabawił się w prologu pierwszej gry i pokonał kogoś, kogo imię absolutnie nic Ci nie mówi. Poza tym jest to sytuacja recenzowania sequela gry. Recenzencki obowiązek wymaga nakreślenia w pobieżny sposób związania fabuły, bo jest to pewien punkt wyjścia do subiektywnej oceny tejże historii jako całości. Prawdziwy "spoiler" rzuca w kilku akapitach narratorka gry w samym jej intrze. I wspomina tam taką bombę jak z kluczowego momentu pierwszego Baldura czy KotOR-a, z tą różnicą, że plot twist z PoE 1 był raczej nie do przewidzenia. Masz więc grę, w ktorej samo intro zdradza więcej na temat historii z pierwszej części niż recenzja, z którą obcujesz. To tak jakbyś czytał recenzję Baldura 2 i dowiadywał się, że gra rozpoczyna się w lochu, gdzie tajemniczy mag, świadomy boskiego pochodzenia naszego herosa, uwięził go i torturuje, aż nadarza się okazja do ucieczki. Czy to jest spoiler z pierwszej gry? Samo intro do BG 2 mówi, że wcielamy się w dziecko Bhaala. W obu przypadkach (BG2 i PoE2) autorzy gry jak i recenzent wychodzą z założenia, że znasz treść części pierwszej. Jeśli nie znasz a mimo wszystko sięgasz po sequel, to pretensje możesz mieć wyłącznie do siebie.
Ja wychodzę z założenia, że ludzie są świadomi tego co robią, szukając informacji o grach. Jeśli widzisz chociażby recenzję sequela gry, jej bezpośredniej kontynuacji, musisz być świadomy, że zarówno twórcy gry i jej recenzent uważają, że odbiorca albo miał do czynienia z poprzednią odsłoną albo jest mu to obojętne, bo obcowanie z sequelem naturalnie przyniesie konsekwencję poznania minionych wydarzeń. Tego nie da się uniknąć. Historię kontynuacji trzeba gdzieś zacząć, a żeby ją podjąć, konieczne jest odwołanie się do przeszłości (nierzadko jako całości - uskuteczniane przez samą grę, tym bardziej, że to cRPG, czyli reaktywność stanowi tu ogromny element zabawy, buduje ciągłość i konsekwencję wydarzeń), ale też do punktu, na którym fabuła się skończyła.
Z materiałem o CP 2077 jest inna sytuacja. To czysto publicystyczny kawałek treści gameplay'u, będący jego analizą. Jeśli przez ostatnie 3 lata nie żyłeś na obcej planecie, musiałeś słyszeć o Wiedźminie 3. Gra przoduje we wszelkich durnych rankingach "najlepsze rpg wszechczasów". Abstrahując od oceny jakości samej gry, mówi to konkretnie o jednym - jest szalenie popularna. W Polsce nawet nie mówi się o licznych wadach produkcji, bo jest ona otoczona fanatycznym wręcz kultem, który nie dopuszcza rzeczowych argumentów do świadomości. To już nie jest gra. Wiedźmin 3 to o dziwo jakiś fenomen kultury masowej od 2015 r. Jeśli do dzisiaj gry nie przeszedłeś, to najwyraźniej nie jest to dla Ciebie żadnym priorytetem. Gdyby Ci faktycznie zależało, to te kilkadziesiąt godzin na główną fabułę byś wygospodarował. Chyba że sprzęt nie pozwala, bo pecet kupiony w minionej dekadzie. Sam gralem na lapku Lenovo y580, który wymagań nie spełnia. Niemniej jednak było wystarczająco czasu, by każdy zainteresowany W3, zdążył grę ukończyć. A jej fabuła kompletnie nie zaskakuje.
Ludzie często zamykają się w dziwnych rezerwatach nieświadomości, unikając nie tylko spoilerów, ale też działań, które sprawiłyby, że pewne tematy przestałyby być dla nich spoilerem.
Czytałeś Stary Testament? Jezus ginie na krzyżu :P
Nie zrozum mnie źle. Nie rzucam spoilerami (drobymi czy wielkimi), gdy jest to nieuzasadnione. Jeśli gra jest świeża albo niszowa to unikam spoilerów. Jeśli jednak nawiązuję do treści, to zawsze o nich ostrzegam, o ile minęło mało czasu od premiery.
Prawda jest jednak taka, że sami jesteśmy sobie winni pewnej ignorancji, braku doświadczeń. Bo często nic nie robimy, by temu przeciwdziałać. Przykładowo ktoś nie grał w KotOR-a i nie wie, jaki jest tam zwrot akcji. A dziś po 15 latach czyta jakiś artykuł publicystyczny, w którym taka informacja pada i ma do autora pretensje. Kto ponosi winę za brak wiedzy? Skoro ktoś taki nie zrobił absolutnie nic, by zapoznać się z dziełem kultury, co samo w sobie sprawiłoby, że ten wielki plot twist przestałby być spoilerem. Spoilery są dziś wyolbrzymiane przez ludzi, zamykających się w mentalnych rezerwatach.
Wracając do recenzji. Nie spoileruję tam przecież fabuły recenzowanej gry. Przykładowo nigdy nie grałem dłużej w Vampire the Masquerade Bloodlines. Jestem tego świadomy, więc świadomie unikam materiałów o tej grze. Jeśli gdzieś się na jakiś nadzieję bez ostrzeżenia, to po prostu go wyłączę, ale winić za ewentualne zepsucie zabawy mogę wyłącznie siebie. Co innego jak ktoś chamsko spoileruje dla samego spoilerowania, bez uzasadnionego powodu. Np. jakby ktoś przeczytał ten komentarz i rzucił mi w odpowiedzi spoilery z VtMB. Bo to już by było nieuzadadnione i o to mógłbym mieć pretensję.
Czytałeś Stary Testament? Jezus ginie na krzyżu :P
W STARYM Testamencie ?! To chyba jakaś nowa wersja! :P
Oki. Ja tylko zwróciłem ci uwagę, żebyś uważał przy różnych swoich wpisach na zdradzaniu fabuły. Bo nawet jeśli w twoim mniemaniu nie jest to istotne dla kluczowych rozstrzygnięć fabularnych, to czytający/oglądający może tego nie wiedzieć i podejrzewać, iż jest to coś poważniejszego, co z kolei może przełożyć się na jego negatywny odbiór. Możesz rzecz jasna to zignorować, no ale - jak napisałem wyżej - nie będzie ci to pomagać w szybszym pozyskiwaniu czytelników/widzów.
Co do tego przykładu z BG2, to tak, to byłby spoiler. Gdyby jednak pominąć „boskiego pochodzenia”, a napisać tylko że główna postać jest więziona przez tajemniczego maga z powodu o którym mowa w rozstrzygnięciu poprzedniej części (tym samym sugerując czytającemu, że powinien najpierw sobie jedynkę przejść, bo dwójka do niej fabularnie bezpośrednio nawiązuje), to już byłoby w porządku. I owszem nieraz ludzie przerzucają recenzje gier, które są kontynuacjami w sytuacji gdy jeszcze ich poprzedniczek nie ogrywali.
W kwestii publicystyki na przykładzie KotORa, to jeśli autor we wstępie wyraźnie zasugeruje, że będzie zajmował się stroną fabularną tych gier, czyli adresuje ten tekst do osób, które mają te gry ograne lub takich którym obojętne jest zdradzenie różnych wątków fabularnych w tych grach, to oczywiście jest to jak najbardziej na miejscu. Jeśli jednak np. robi przekrojowy tekst o rpgach (nazwijmy to: popularyzatorski, zachęcający do zapoznania się z określonymi tytułami, więc adresowany do mniej zaangażowanych odbiorców), to już nie byłoby fair. Swoją drogą twist w pierwszej części KotORa rzeczywiście całkiem zgrabny, ale podejrzewam że również w tym wątku mógłby się znaleźć ktoś kto KotORów nie przechodził, więc wypadałoby o tym nie wspominać, czy też używać bardzo cwanego narzędzia na tym forum o nazwie „spojler”.
Co do Wiedźmina 3, to przeszedłem bez wielkiego entuzjazmu jedynkę (momentami mnie nużyła i drażniła zupełnie zbabraną mechaniką rpg). A od dwójki się odbiłem, bo… znużyła mnie jeszcze bardziej. Może kiedyś zajmę się W3, ale wolałbym najpierw przebrnąć przez dwójkę. Ogólnie to nie jestem na tę markę napalony, bo z tego co trochę na jej temat czytałem, to zarówno druga jak i trzecia część też jest nieudolna w mechanice rpg. A jak nie bez racji ktoś napisał (bodajże Iselor?), że w rpgach fabuła jest (/ma być) głównie pretekstem do przyjemnej rozwałki, natomiast rdzeniem powinna być dobrze zaprojektowana mechanika, a to właśnie w Wiedźminie kuleje (na pewno pierwszym, a chyba też w kolejnych dwóch). To chyba jedyny rpg w moim życiu, podczas którego przechodzenia miałem sytuacje, że nie chciało mi się wchodzić do okna postaci aby rozdysponowywać punkty po awansie na wyższy level (chyba raz nawet 4 awanse z rzędu zignorowałem), bo po prostu nie miało to większego znaczenia. Gra była beznadziejnie łatwa, nawet na najwyższym poziomie trudności. Tak jak i kompletnie bezsensowny był loot, skoro przechodziło się całą grę dosłownie dwoma mieczami na krzyż. Ktoś kompletnie nie przemyślał mechaniki. Ta gra na dobrą sprawę… w ogóle nie musiałaby być rpgiem.
Zatem kult Wiedźmina wśród znacznej części nadwiślańskich graczy zupełnie na mnie nie działa. Jeśli będę miał kiedyś na to kaprys to się tego chwycę, a jak nie to nie.
Swoją drogą drenz, którego jak inni również szanuję, też niestety czasem w swoich recenzjach przemyci jakiś spojler, co nieco irytuje
Kurcze, wybacz :/ Staram się pisać jak najmniej takich rzeczy, ale czasami faktycznie może mi się zdarzyć, że napomknę o czymś, co okaże się dla kogoś spojlerem...
Co do Wiedźmina - mam podobnie. Na mnie jego kult nie działa. Choć część trzecią mam od dłuższego czasu, to poza jednym odpaleniem i początkiem porzuciłem ją, aby w końcu zakończyć część drugą, która mnie zwyczajnie nudziła i musiałem robić dłuższe przerwy, aby ten tytuł skończyć, co zrobiłem w tamtym roku. Pewnie w tym coś ruszę z trójką i może z dodatkami, ale to już zależy od czasu a mam inne priorytetowe cRPGi do ogrania w tym roku :)
Kurcze, wybacz :/ Staram się pisać jak najmniej takich rzeczy, ale czasami faktycznie może mi się zdarzyć, że napomknę o czymś, co okaże się dla kogoś spojlerem...
Spoko, mam sklerozę, więc szybko zapominam ;)
Ja unikam spoilerów do tego stopnia, że nie zagram w Blackguardsy zanim nie przejdę Drakensangi, i nie ruszę Drakensangów zanim nie przejdę Realms of Arkania ;).
Wiedźmina 3 mam na liście do kupienia (może za darmo dadzą jak wyjdzie CP2077? :). Nie powiem, chętnie bym go ograł, aczkolwiek peceta do gier dokładnie jak napisałeś, mam z ubiegłej dekady, + budżetowy lapek kupiony rok temu (GoldBoxy śmigają na nim aż miło :) i póki co nie pali mi się do nowej maszyny do grania. Zgadzam się z opiniami, że fabularnie erpegi to dość słaby gatunek, no ale wolę już te wypociny scenarzystów samodzielnie odkryć, dlatego od biedy zwiastun jakiś obejrzę i tyle. Opinie takie jak tutaj jak najbardziej czytam, ale jeśli spojrzę na recenzję jakąś (w grę wchodzą tylko pisane), to tylko aby ogólny obraz gry, o której bardzo mało wiem, sobie wygenerować. I jeśli wietrzę spoiler, to przeskakuję dalej. Chyba że o grze "samoczynnie" wystarczająco, by obyć się bez recenzji - np. nie czytałem recenzji Skyrima, wiem jak wygląda gra, jak wyglądały poprzedniczki, i kiedyś bez wątpienia w niego zagram (w TES VI zresztą też); Wiedźmin podobał mi się głównie ze względu na klimat, dwójka już słabiej wypadała pod tym względem, a sama gra to taki przeciętniak dla mnie, ale trójkę i tak mam na celowniku (trochę zamglony ten cel, ale jest).
petemut -> Swoją drogą twist w pierwszej części KotORa rzeczywiście całkiem zgrabny, ale podejrzewam że również w tym wątku mógłby się znaleźć ktoś kto KotORów nie przechodził np. Iselor.
Iselor, zagraj. Tam nie ma żadnego twista, nic nie zauważyłem a przeszedłem go wielokrotnie ;).
W Skyrimie jakieś spojlery są w książkach, które opowiadają dzieje ubiegłe. Niestety akurat w Elder Scrollsach lubię czytać książki (dobrze budują atmosferę świata, opowiadają o nim), a że żadnej poprzedniej części nie dokończyłem… No ale spojler z Morrowinda napatoczył mi się na oczy już w innym źródle, więc nie byłem tym szczególnie zrażony. W tej chwili sam nie wiem czy wrócić do Skyrima czy do Morrowinda. Ten pierwszy miałem bardziej zaawansowany w „przerobie”, z kolei chronologicznie to ten drugi wypadałoby przejść najpierw, a potem może i Obliviona. Ale te spojlery są dosyć ogólne i jak sądzę mogą nie mówić o wielu szczegółach, więc nie jestem jeszcze zdecydowany (tak czy siak z czytania książek nie zrezygnuję). Na razie mam inne pozycje na tapecie.
No... Miał być Nowy Testament xD Ale serio, już sam Iselor pisząc o PoE 1 zdradza więcej niż moja recenzja sequela, bo podaje, czego dotyczy plot twist w finale jedynki. Nawet jeśli nie precyzuje, o co w tym wszystkim chodziło.
Znalazłem cuś takiego. Intrygująca grafika, ciekawe jak z resztą.
https://store.steampowered.com/app/975230/Das_Geisterschiff__The_Ghost_Ship/?curator_clanid=6866630
SpecShadow chyba podrzucał już link do tej gry i wtedy stwierdziłem, że ją sobie daruję. Poczekam na kogoś, kto podzieli się wrażeniami z tego tytułu...
Antharion za mną. Pierwszy ograny cRPG w tym roku i w mojej opinii jest to bardzo dobra gra. Jest w niej to, co powinien mieć każdy erpeg. Mamy tworzenie drużyny – różne rasy, klasy, umiejętności itd., fabułę, zadania poboczne, eksplorację, w tym dziesiątki podziemnych lokacji, sekretów, wybory fabularne i główną historię, która jest standardowa (w sumie w tym gatunku rzadko kiedy jest bardzo dobra).
Antharion miałem już na oku od czasu, gdy kupowałem Balrum. Po ograniu tej drugiej (rewelacyjne cRPG), czekałem na dobrą okazję, aby zakupić podobny Antharion. Co prawda grafika mnie nie zachęcała, wręcz na screenach prezentowała się źle i kojarzyła mi się z tytułami, które nastawione są na grind i schemat. To drugie tutaj jest, ale nie w takim stopniu jak myślałem. Już Lords of Xulima pod tym względem gorzej się prezentuje od produkcji Antharion. Za samą grę dałem ok 21 zł i jak najbardziej jestem zadowolony z tego, co mi zaoferowała za takie pieniądze, tym bardziej, że na Steamie bardzo długo nie miała polskiej waluty i nie można było jej w ogóle zakupić. Teraz na ostatnich promocjach kosztowała ok. 15 zł. - jak najbardziej warto.
Zacznę od odczuć audiowizualnych. Nie ma szału, co zresztą widać na obrazkach czy na zwiastunie. Grafika nie jest ładna, ale w ogóle nie przeszkadza. Spokojnie idzie się przyzwyczaić. Twórcy widocznie zrobili coś, na ile mogli sobie pozwolić (deweloperów było bodajże 4). Jest tryb nocy i dnia, więc kolorystyka w odpowiednim czasie ulega zmianom. Ma to miejscami swój urok. Dźwięk stoi na podobnym poziomie. Jest mało urozmaicony, odgłosy umierania przeciwników to zawsze ten sam pisk szczura, nie ma żadnych mówionych dialogów, w ogóle bardzo ubogo pod tym względem. Nieco lepiej wypada muzyka. Nie jest oczywiście wysokiej klasy, ale nie jest też irytująca – jak najbardziej odpowiednie tło podczas rozgrywki. Nawet jeden fragment przypominał mi kilka dźwięków z Gothic II a drugi motyw Balrum. Ogólnie audiowizualnie nie jest dobrze, ale samo wykonywanie questów, odkrywanie świata daję taką satysfakcję, że nie zwracamy na to uwagi podczas rozgrywki.
Zostając przy stronie technicznej dodam, że gra nie ma dużych wymagań, szybko się wczytuje, zapisuje, nie natknąłem się na żaden błąd itp. Widok jest izometryczny, poruszamy się czteroosobową drużyną za pomocą jednego przycisku myszki – trzymamy wciśnięty lewy przycisk i odpowiednio poruszamy kursorem kierując nasza drużyną po mapie. Całkiem inaczej od przyjętych standardów, ale akurat bardzo przyjemne i i drużyna przemieszcza się po mapie dość szybko. Na pewno dużo szybciej niż ta w przyśpieszonych już Pillarsach ;) Minusem tego rozwiązania jest fakt, że nie możemy ustawić drużyny tak jak chcemy – zawsze są w linii. Dlatego też bardzo ważne jest odpowiednie stworzenie drużyny i to w kolejności, co zaraz poniżej rozwinę. Niestety gra ma tylko jedną rozdzielczość 1280x720 – nie ma innych, ale nie jest źle.
Tworzenie postaci. Jest świetne. Mamy trochę opcji i można przy nim spędzić trochę czasu. Poza standardowymi 6 atrybutami jak siła, zwinność, inteligencja, mądrość, budowa człowieka i szczęście mamy jeszcze 15 umiejętności. Zazwyczaj w nowszych, niszowych grach często twórcy poprzestają na samych atrybutach, jak i same przyznawanie punktów może być byle jakie a na dodatek jeszcze mamy możliwość anulowania swoje buildu. Tutaj tego nie ma. Tworzysz kiepską drużynę – dostajesz po dupsku. Proste. Bardzo ważne przy tworzeniu drużyny jest kolejność, bo potem nie mamy możliwości ustawienia poszczególnych postaci. Ta pierwsza od góry zawsze będzie pierwsza i jest szczególnie narażona na ataki. Moja drużyna wyglądała następująco: Z przodu wojownik z dużą siłą i budową oraz broniami jednoręcznymi i obroną. Drugi łucznik, który miał podniesione statystyki z otwierania zamków oraz dużą zwinnością, która odpowiadała też za ilość pól jakie może przebyć przed wykonaniem swojego ciosu w turze. Trzecia to nekrofilka parająca się czarną magią, a więc ofensywną, czyli szły w górę staty z zakresu inteligencji, mądrości, czarnej magii oraz handlu (barter), gdyż faktycznie każdy punkt na to dawało kilka sztuk złota mniej w sklepie. Dodatkowo identyfikowała mi niektóre znalezione przedmioty. Na końcu miałem alchemiczkę/łuczniczkę. W sumie atrybuty miała wyważone, ale w umiejętnościach poszedłem z nią w łucznictwo, alchemię oraz wiedzę (lore), która pomagała w identyfikacji i otwieraniu ukrytych przejść. Walki były urozmaicone, ale kilka razy przegrałem, szczególnie gdy przeciwnikami byli kapłani i nekromanci-nekrofile na pustynnym Margzahnie, który jest najtrudniejszą ze wszystkich lokacji w grze. Jednak patrząc teraz z perspektywy gracza, który ukończył Antharion, to było ewidentnie widać, że wiele przedmiotów było pod wojownika z bronią dwuręczną, łucznika i maga z magią białą/czarną, z czego to magia biała nie wymagała wielu punktów umiejętności z tej dziedziny, aby nauczyć się zaklęć, więc była bardzo dobra na początek. Dobrze rozwinięty łucznik sieje też duże zniszczenie. Podstawą w drużynie jest posiadanie kogoś od otwierania zamków, bo tych w grze jest bardzo dużo. Także warto mieć kogoś z wysoko rozwiniętym handlem, bo w tej produkcji handlujemy bardzo dużo a u handlarzy znajdziemy naprawdę wiele dobrych przedmiotów, niż te, na które natrafimy w grze – chyba, że mamy dobrze rozwinięte plądrowanie (foraging). Podobno wtedy możemy w niektórych przypadkach znaleźć lepsze przedmioty. Nie wiem na ile to jest skuteczne, bo tego nie rozwijałem. W dialogach spotkałem się nierzadko z perswazją , więc dobrze rozwinięta pomoże nam uniknąć rozlewu krwi. Niemal każdą postać możemy też okraść jeśli mamy odpowiednio wysoką kradzież kieszonkową. Tak więc, dla każdego coś miłego. Wraz z każdym levelem dostajemy po 5 punktów do rozdysponowania na każdy atrybut i umiejętność. W okolicach 15 poziomu, spada to do 4 punktów a 20 do 3.
Świat i Eksploracja. Antharion to 5 regionów, z czego północny jest największy i jest tam wieczna zima, mamy jeszcze tereny pustynne, bagniste i umiarkowane (obrazek). Każdy ma swoją specyfikę, przeciwników i mieszkańców. Każdy ma swoje miasto i w każdym natrafimy na dziesiątki podziemi do zbadania, kopalń, ruin, jaskiń, kanałów, studni itd. Szkoda tylko, że są one przeważnie labiryntami z odmienną florą i przeciwnikami. Tylko na północy natrafimy na wilki, yeti, a na południu na skorpiony, sępy, skarabeusze, kobry i inne tałatajstwa. Wszelkich przedmioty i składniki zbieramy z beczek, skrzynek, kufrów i niektórych zabitych przeciwników. Nie ma zbieractwa – składniki mikstur poza wymienionymi wyżej miejscami możemy jeszcze kupić u niektórych handlarzy. Na najwięcej rzeczy natrafimy właśnie w podziemiach, te najbardziej przydatne za ukryta ścianą (odpowiednio wysokie lore) lub w skrzyni/pomieszczeniu z dobrym zamkiem (są easy/medium/hard i najlepiej mieć wysoko rozwinięte otwieranie zamków no i oczywiście wytrych pod ręką). Warto zbierać wszystko (poza obcęgami, łyżkami i kamieniami), bo za pochodnie, lampy, czaszki też możemy otrzymać dobrą cenę a kasa się przydaje bardzo. Jak wspomniałem każda kraina to miasto, w którym natrafimy na kupców, zarządców, gospodę, nauczycieli, mieszkańców z zadaniami dla nas itd. Niestety po ok 20 godzinach eksploracja podobnych podziemi może znudzić, ale większość z nich jest opcjonalna. W ogóle świat gry jest otwarty i możemy wędrować gdzie zechcemy, ale w pewne miejsca lepiej iść mając odpowiednio rozwiniętą drużynę. Ja zatopiłem się w świat Antharion tak, że dopiero po 20 godzinach zabrałem się za zadania z głównego wątku. Jednym z głównych minusów jest też to, że nagrody za wykonanie zadania są słabe, bardzo rzadko dostaniemy lub znajdziemy coś fajnego z wyposażenia. Ale jak wspomniałem wcześniej, nie miałem dobrze rozwiniętej umiejętności foraging, która mogła ten stan zmienić. Podróżować możemy też statkiem. Jest też szybka podróż między miastami, która kosztuje parę zapasów jedzenia oraz zaklęcie teleportacji, ale nie wiem na jakiej zasadzie ono działa. Dużym minusem jest też to, że nie można na mapie dodawać własnych opisów. Zwiedzamy na pamięć.
Walka. Jest turowa. W zależności od poziomu zwinności mamy pewną ilość punktów do wykorzystania – na poruszanie, wypicie mikstury i zadanie ciosu/rzucenie zaklęcia, które kończy u danej postaci ruch. Walki są w sam raz. W ogóle twórców należy pochwalić za balans, bo przeciwnicy nie levelują z nami a gra dopiero po 20 poziomie jest łatwiejsza. Podobnie jest ze złotem. Dopiero pod sam koniec miałem jego przesyt, wcześniej szanowałem każdą monetę. Przeciwników mamy różnych, ale większość dysponuje atakiem bliskim. Najtrudniejsi są do pokonania grupy magów i nekromantów, bo potrafią rzucić na nasze postacie oszołomienie, zatrucie, polimorfię, tym samym wydłużyć naszą walkę lub ją zakończyć z niekorzyścią dla naszej drużyny. Dodam, że jeśli zginie nam członek drużyny, ale walkę wygramy, wraca on do życia z minimalnymi punktami życia i many. Wtedy konieczny jest odpoczynek (potrzebne jedzenie) lub skorzystanie z mikstur. Z inteligencją wrogów jest różnie. Raz nie wiedzieli jak się zachować, a raz walili po moich najbardziej rannych.
Handel i przedmioty. Jak dla mnie przez większość czasu było to najprzyjemniejsze doświadczenie oraz jedno, nad którym zastanawiałem się dłużej. Za posiadane złoto miałem zawsze dylemat co kupić i komu. Czy wydać ostatnia monetę na zaklęcie dla maga, czy jednak na broń dla woja a może zakupić więcej jedzenia pod odpoczynek? Tym bardziej, że przedmiotów u kupców było od zatrzęsienia i były bardzo przydatne, lepsze niż te, na które natrafialiśmy podczas gry. To nie poziom tych gier, gdzie u handlarzy tylko się skupywało przedmioty, bo te najlepsze zawsze znajdywaliśmy… Na dodatek kupcy mają określoną ilość miejsca oraz złota, więc nie zawsze wszystko sprzedamy u jednego. Handel przeprowadzimy tylko w dzień – w nocy nie dobijemy targu. Warto zwracać uwagę na to, co mają do zaoferowania sprzedawcy, szczególnie jeśli chodzi o składniki do mikstur. Wiele poszczególnych kupimy tylko u jednego lub dwóch.
Fabuła i zadania. Pod względem zadań pobocznych Antharion stoi na przyzwoitym poziomie. Główna opowieść z kolei to zaledwie kilka zadań, ogólnie nic ciekawego. Wolałem rozwiązywać zadania mieszkańców, eksplorować krainy i tunele. Do głównego wątku powróciłem po ponad 20 godzinach. Ogólnie większość to sztampa. Ot często pojawiają się zadania: zabij i przynieś, znajdź itp. Od naszego sumienia zależy, czy wybijemy bezdomnych w jednym miasteczku, czy z kolei zgodzimy się na rolę zabójcy na zlecenie, aby pozbyć się z tego świata kilku jegomości rozsianych po całej krainie. Raz poprzez swoją ciekawość natrafimy w zamkniętym domu na nekromantę, którego możemy ubić lub dogadać się, że dostarczymy mu więcej owczych trucheł, ale aby dostać się na wyspę, na której żyją potrzebny jest nam statek a żeby określić pozycję na mapie – potrzebny jest sekstans. Skomplikowanie rośnie, ale to niestety tylko w pewnych zadaniach. Ogólnie bez szału, ale przyzwoicie. Nie jest tak powtarzalnie jak w Lords of Xulima. Dodam, że gra ogólnie nie ma zakończenia. Po zrobieniu swojego możemy nadal eksplorować Antharion a nawet przyjmować zadania od NPCa, który jest związany z głównym wątkiem. W ten sposób można sobie wydłużyć rozgrywkę z tym tytułem. Ja póki co jeszcze coś tam robię, bo natrafiłem na jeszcze jedno zadanie i mam w ekwipunku oryginalny przedmiot, który na pewno z czymś jest związany. Ogólnie na pewno nie wykonam jednego zadania dla złodziei - przez swoją nieuwagę (trzeba uważać na to, co się sprzedaje…). W niektórych zadaniach można skorzystać z perswazji, jeśli mamy ją odpowiednio rozwiniętą. Warto nadmienić, że większość zadań nie ma znaczników. Są one tylko wtedy gdy nasz zleceniodawca wie, gdzie jest dane miejsce. Dodam też, że w przypadku kradzieży lub zabójstwa przy świadkach gdy dopadnie nas straż możemy walczyć, zapłacić lub trafić do więzienia.
Interfejs i pozostałe rzeczy. Interfejs schludny i bardzo przejrzysty, bez wodotrysków. Na pasku szybkiego dostępu mamy ikonki odpowiadające za tworzenie mikstur, za zaklęcia, statystyki postaci, ekwipunek, podręczne mikstury/czary. Przy tworzeniu mikstur warto zwrócić uwagę, że liczy się kolejność składników. W dzienniku mamy wszystko krótko i zwięźle spisane, spokojnie się w nim odnajdziemy – to już duży plus.
Ogólnie z Antharionem spędziłem czas (i jeszcze z kilka godzin spędzę) bardzo przyjemnie. Dobra jest na max dwie godziny dziennie, ale czasami przysiadłem przy niej dłużej. Nie jest to nie wiadomo jaki tytuł, ale dla mnie to takie 8/10. Na pewno dla części graczy będzie to gra przeciętna lub co najwyżej niezła. Na Steamie ma oceny mieszane, ale czytając niektóre dyskusje czy recenzje odnoszę wrażenie, że do gry dorwały się jakieś dzieciaki, dla których jest za trudna lub nie mają znaczników na mapie, czy pytajników nad postaciami. W zależności od tego jak nas wciągnie, to możemy z tym tytułem spędzić od 15 do 40 godzin, w końcu nie ma przymusu wykonywania wszystkich zadań lub zwiedzenia każdej dziury :)
Na koniec kilka porad, gdyby ktoś w to jednak w przyszłości zagrał:
1. Z przodu ustaw bardzo żywotną postać. To ona zazwyczaj idzie na pierwszy ogień. Wojownik sprawdza się znakomicie.
2. Przynajmniej jedna postać powinna mieć rozwijane otwieranie zamków.
3. Przy sekretnych przejściach nie spotkałem się z wyższym lore niż 75 – można rozwinąć do 60 i resztę podciągnąć noszonym wyposażeniem, które je zwiększa).
4. Warto inwestować w naukę handlu (barter), która obniża nam ceny. Ewentualnie podczas handlu zakładać przedmioty, które zwiększają nam tę umiejętność. Zawsze to kilka monet w kieszeni więcej.
5. Nie sprzedawaj futer lub innych elementów z zabitych bestii. U kilku osób będzie zapotrzebowanie na zazwyczaj 5 futer jakiejś bestii. Dobrze zapłacą.
6. Nie sprzedawaj uszu, które zbierasz przede wszystkim jako trofeum z bandytów i niektórych przeciwników. W zależności od rasy i wybranego „zakończenia” mogą się przydać pod koniec gry.
7. Nie sprzedawaj przedmiotów, które wyglądają na jedyne w swoim rodzaju. Sprzedane po pewnym czasie znikają z oferty danego handlarza. Podobnie się stanie jeśli zostawimy je w jakiejś przydrożnej skrzyni – po paru dniach część z nich zniknie. Ważne przedmioty możemy przechować w zakupionym przez nas domu.
8. Przy zachodnich dokach w krainie Heronwood, otrzymamy od pewnego jegomościa zadanie dostarczenia paczek do odpowiednich osób w 3 miastach i zabrania od nich przepisów. Po wykonaniu zadania warto skorzystać z perswazji (wystarczyła na poziomie 20 punktów) – zyskamy darmowy statek.
9. Składniki takie jak Oko Smoka, Uszy Goblina, Stopy Impa czy Zęby Yeti są bardzo rzadkie i warto je kupować u każdego napotkanego kupca o ile oczywiście mamy w drużynie alchemika.
10. W nocy można handlować tylko w gospodach lub oberżach.
11. Z głową wybieraj odpowiedzi. Czasami możemy wkurzyć rozmówcę i dojdzie do walki. W ten sposób możemy stracić możliwość wykonania zadania. Może też się na nas obrazić i nie dostaniemy zadania.
12. Zawsze warto mieć w ekwipunku z kilkanaście sztuk jedzenia.
To chyba tyle. Jak coś sobie przypomnę to dopiszę, bo trochę się rozpisałem i wszystkiego nie pamiętam :)
A jak jest z RNG? Bo to jest jeden z większych zarzutów pod adresem tej gry. Na przykład to co napisał ten gościu w trzecim punkcie minusów -> https://steamcommunity.com/profiles/76561197973589694/recommended/293160/
Nie ukrywam, ze wada w postaci źle napisanego algorytmu rzutu kostką (/szans na trafienie) bardzo mnie razi i bardzo mi psuje odbiór gry (np. tak było w Warhammer 40k Regicide, czy bodajże w Space Hulku), bo to zabija cały aspekt taktyczny związany z walką.
Co prawda w jakiejś następnej recenzji jeden użytkownik napisał, że ten element naprawiono, lecz w dość młodym komentarzu (z ub.r.) znowu pojawia się ten zarzut -> https://steamcommunity.com/profiles/76561198045118691/recommended/293160/
A tak poza tym bdb recenzja, bo połączona z kilkoma użytecznymi informacjami/poradami, które mogą pozwolić uniknąć jakichś frustrujących sytuacji (typu brak specjalisty od otwierania zamków co może pozbawić lwiej części lootu w grze, o czym też jest mowa choćby w pierwszym z podanych przeze mnie steamowych komentarzy).
Ja nie miałem z RNG problemu. Owszem na początku od czasu do czasu któraś postać z drużyny chybiała, ale nie zdarzyło mi się tak, że aż 3 razy pod rząd, czy to po kolei czy jedną postacią pod rząd. Podczas walki ustawiałem postacie tak, aby miały jak największy % szansy na dosięgnięcie celu (Mój doborowy łucznik od pewnego czasu miał 95% szans i pamiętam, że tylko raz tak chybił, bo wtedy mnie to zdziwiło, ale było to tylko RAZ). Tylko ja rozwijałem postacie tak, że Wojownikowi dałem na początku na bronie jednoręczne na 25 czyli max i to rozwijałem ciągle aż do 50 a potem na zmianę dawałem razem z defense (i z czasem częściej odbijał ciosy przeciwników) i wojownik bardzo rzadko nie trafiał celu. U niego dodatkowo dawałem punkty przede wszystkim w siłę i constitution. Tak samo robiłem u maga, gdzie punkty ładowałem tylko w czarną magię (a na atrybuty: inteligencję, potem na mądrość) i mag od czasu do czasu nie rzucił zaklęcia na początku a potem nie zdarzyło mi się to nigdy. Gdy Czarna Magia osiągnęła mi z 60 punktów zacząłem kilka punktów dawać na handel, bo jednak kiepsko na sprzedaży wychodziłem.
W drużynie miałem dwóch łuczników i w sumie na ich przykładzie wychodzi, że gracze od przytoczonych przez Ciebie recenzji źle rozwijali postacie. Prawdopodobnie nie dawali z początku max punktów na jedną umiejętność, tylko sobie dzielili na inne. Mój główny łucznik: punkty z doświadczenia ładowałem mu w Archery, tak do 50 punktów. Poza tym z atrybutów dawałem mu tylko w Dexterity. Był dla mnie najbardziej przydatnym kompanem, bardzo rzadko nie trafiał (poza początkiem, gdzie zdarzyło mu się kilka razy), więc po pewnym czasie zacząłem rozwijać u niego otwieranie zamków, bowiem bardzo dużo skrzyni miałem 1% szans powodzenia lub poniżej 20%. Pewnie niektórzy gracze widząc, że nie otworzą skrzyni ładowali punkty w otwieranie zamków, ale ja stwierdziłem, że to i tak na razie nic nie da i wolę punkty rozdać pod walkę. Natomiast łucznictwo miałem przez dłuższy czas na poziomie 60-70 punktów i potrafił wrogom zabierać nieraz 70 punktów życia lub więcej. A i zapomniałbym: z atrybutów miał najbardziej rozwinięte Luck - gdzieś na poziomie 35 punktów. Może też tutaj jest pies pogrzebany, ale chyba nie do końca, bo zarówno mag i wojownik mieli ten atrybut nie większy niż 10 a rzadko kiedy chybiali. Ale na pewno przydawał się przy otwieraniu zamków.
Z kolei drugi łucznik był bardziej alchemikiem i specem od sekretów, dlatego Archery miał bardzo powoli rozwijane. Tutaj już chybiał znacznie częściej - najbardziej ze wszystkich postaci i jakbym miał takie cztery postacie to bym się wtedy wkurzył. Jednak punkty dawałem z atrybutów na Dexterity (ale potem w sumie dawałem na całą resztę) a z umiejętności przede wszystkim na Alchemię i od czasu do czasu na Archery i Lore. W ataku tylko dobijała wrogów z małą ilością punktów życia. Pod koniec gry gdy dawałem już w Archery, to zaczynała zabierać więcej życia i zdecydowanie częściej trafiać.
Jak dla mnie RNG był OK. Nie zauważyłem przesady w chybianiu u mojej drużyny.
A i faktycznie jak pisze jeden z przytoczonych recenzentów: Armor w tej grze niewiele daje, więc nie opłaca się kupować zbroi tylko pod ten współczynnik.
Co prawda w jakiejś następnej recenzji jeden użytkownik napisał, że ten element naprawiono, lecz w dość młodym komentarzu (z ub.r.) znowu pojawia się ten zarzut ->
Słuchanie się bezkrytycznie postom czy recenzjom graczy, także (a szczególnie) na Steamie, nie jest dobrym pomysłem.
To tak na przyszłość.
Nie raz były sytuacje że gra miała dobry pomysł na system gry który gracze skrytykowali. Gracze wychowani na wysokobudżetowych samograjach trzymających za rączkę. Zresztą nawet „profesjonalni" recenzenci nie są wcale lepsi :]
O tym jak gracze narzekają że chcą coś świeżego, po czym zasypują grę niskimi ocenami bo te gry nie przechodzą się same i są wymagające.
Efekt jest taki że człowiek widzi Mieszane/Mixed oceny i olewa produkcję, tracąc tym samym szansę na zagranie w świetną grę. Sam mam parę takich tytułów w których spędziłem wiele godzin.
Zresztą RNG w większości przypadków działa na niekorzyść gracza, tak było w większości gier na przestrzeni lat, czy to w Falloucie czy Darkest Dungeon...
@drenz
Dzięki za odpowiedź. Przekonałeś mnie że warto tę grę podciągnąć na swojej liście życzeń.
@specshadow
Chyba nie rzuciłeś okiem na te wpisy. Rzecz się rozchodzi nie o RNG jako takie, tylko o dobrze napisany algorytm rzutu kostką/rachunku prawdopodobieństwa. Czyli np. jeśli gra daje nam szanse na trafienie 85%, to MA mniej więcej na 100 przypadków siąść 85 razy. Jeśli natomiast jest sytuacja z jaką ja się spotkałem, chyba z rok temu, w Warhammerze 40k Regicide, gdzie przy 95% na trafienie siadało mi… tak na oko (bo nie było opcji sejwa w dowolnym momencie, aby to dokładnie sprawdzić, więc liczyłem to „na oko”)… w jakichś 60%, góra w 2/3 – to to był zrąbany algorytm. Nie znam się na programowaniu, więc nie wiem czy napisanie symulacji rzutu kością jest tak trudne, czy wynikało to z niechlujstwa programistów. Wiem na pewno, że jest to kardynalna wada, która zabija przyjemność z rozgrywki, bo wszelakie kalkulacje można sobie wsadzić nie powiem gdzie. Nie wiem czy w Regicide to naprawili, ale nie ukrywam że przez to zraziłem się do tej gry i nie wiem czy kiedykolwiek do niej wrócę (gdyby nie ta ułomność byłaby całkiem dobra).
W Darkest Dungeon (który ongiś próbowałem) nie zauważyłem, żeby był z tym problem (podobnie i w Falloucie). Wydawało mi się że gra pod tym względem jest uczciwa, czyli procentowa szansa na trafienie odpowiadała późniejszym trafieniom/nietrafieniom.
Co do ocen i komentarzy na steamie, to chyba jest jasne że trzeba wyszukiwać wiarygodnych opinii. Ci zalinkowani użytkownicy mieli na swoim koncie po co najmniej 30 godzin gry w Anthariona (czyli mniej więcej tyle co drenz) i szczególnie pierwszy z nich napisał bardzo rzeczowy komentarz, zatem tego nie da się zlekceważyć przy podejmowaniu decyzji o zakupie. Zresztą on tej gry nie zmieszał z błotem, ocenił ją raczej jako średnią, no ale skoro wujek Gabe daje tylko opcję kciuk w górę lub w dół, więc zdecydował się na to drugie. I chyba jest oczywiste, że wobec tego nieszczęsnego systemu oceniania nie należy przywiązywać zbyt dużej wagi do sumarycznej oceny wszystkich graczy (ja się ostatnio bardzo dobrze bawiłem przy h&s Viking: Wolves of Midgard, który ma tylko trochę ponad 50% pozytywów), ale jednak jeśli masz oceny „mieszane”, to naturalne że trzeba sobie sprawdzić co ludziom nie pasi, z czym gra ma (/może mieć) problem.
Sugerowanie więc w kontekście mojej osoby „słuchania się bezkrytycznie postom” jest mało trafione (że tak delikatnie to wyrażę).
@petemut
W przypadku algorytmu RNG dużo zależy od tego, czy to rzeczywiste RNG czy generator liczb pseudolosowych. Te drugie używają tzw. ziarna. W grach często implementuje się właśnie PRNG. Jakaś liczba zostaje użyta jako "ziarno", które podstawione pod określony wzór wylicza cały ciąg wyników, które właśnie z tego względu nie są losowe, ale w pewien sposób losowość symulują. Problem jest wówczas taki, że ten mechanizm z góry ustala wyniki "rzutów". Potem są takie kwiatki jak w nowych XCOM-ach od Firaxis. 95% szansy na trafienie i żołnierz pudłuje, bo tak wyliczył wzór dla tego konkretnego wyniku z ciągu otrzymanych liczb i nawet po wczytaniu gry i przeprowadzeniu dokładnie tego samego ataku, jego rezultat będzie identyczny.
Silvaren -> bo tak wyliczył wzór dla tego konkretnego wyniku z ciągu otrzymanych liczb i nawet po wczytaniu gry i przeprowadzeniu dokładnie tego samego ataku, jego rezultat będzie identyczny.
Zaobserwowałem to bodajże w Ultimie VII.
petemut -> ten przykład z 95% na trafienie, to może jeszcze dodatkowe czynniki wchodzą w grę? Z tego co pamiętam jeśli chodzi o system Warhammera (przynajmniej Fantasy) to trafienie to jedno, a zadanie obrażeń to drugie, bo się mógł pięknie wyprowadzony cios toporem odbić od czaszki, bo zadane obrażenia były niższe niż Odporność ofiary (czy jakoś tak ;).
@silvaren
Pomysł z tym algorytmem, który w danej sytuacji zawsze da chybienie przy 95% jest ok, bo uniemożliwia graczowi stosowanie działania sejw/load/load/load (i aż siądzie) która jest pewnego rodzaju oszustwem. Problem jest wtedy gdy on pudłuje przy tym procencie wyraźnie więcej niż 1 na 20 razy. A tak miałem w tym Regicide, i to potrafiło się zdarzać seryjnie (np. 3-4 razy z rzędu pudło, potem ze 4-5 razy trafienie). Metoda algorytmu jest nieistotna, byleby ten procent się zgadzał.
Swoją drogą pewnym zbiegiem okoliczności akurat w XCOMa gram (kiedyś tylko liznąłem, teraz do niego wróciłem i chcę przejść do końca) i raczej nie zauważyłem jakichś przegięć (przy normalnym poziomie trudności), a jeśli już… to może troszeczkę na korzyść gracza. Takie miałem na początku wrażenie, że przy około 50% na trafienie siada więcej niż połowa strzałów, ale później już nie byłem tego taki pewny. Zakładam więc, że mniej więcej algorytm jest ok. Przypominam sobie to jęczenie niektórych graczy w komentarzach do tego systemu który nie pozwalał im po ponownym załadowaniu gry osiągnąć innego wyniku trafienia. Dla mnie takie granie jest bez sensu – nie daje żadnej satysfakcji. Pamiętam, że przy Heroesach 3 niektórzy to praktykowali żeby zdobyć lepsze specjalizacje dla swoich bohaterów (przy awansach) albo lepsze spelle przy rozwoju gildii magów. Nie rozumiem sensu takiego grania.
@darth angel
Nie wierzę, żeby tam było coś ukrytego. To byłoby głupie gdyby gra wprowadzała w błąd nie mówiąc o jakimś dodatkowym czynniku który wpływa na tę wartość. To trochę tak jakby w Heroesach 3 podczas walki po najechaniu kursorem na wrogą jednostkę pokazywało nam kalkulację potencjalnych obrażeń… ale bez uwzględniania obrony przeciwnika.
Pierwsza część Pillars of Eternity była dla mnie...miłym zaskoczeniem i w ostateczności zaliczyłem ją do grona najlepszych komputerowych RPG w jakie grałem. Z zakupem drugiej części wstrzymałem się, aż do czasu wydania kompletnej edycji gry – ze wszystkimi patchami, dodatkami i DLC. Przy okazji w międzyczasie ulepszyłem komputer na tyle by był go w stanie uruchomić ;) A do samej gry podchodziłem z dużą ostrożnością: rzadko część druga czegokolwiek, czy to filmu czy gry, jest lepsza od „jedynki”. Bałem się także „casualizacji” tytułu. Niesłusznie.
PoE II zaczyna się jak w filmach Hitchcocka – od trzęsienia ziemi. I to dosłownie. Eothas, bóg światła, odrodzenia, świtu i wiosny, postanawia rozprostować kości i przejść się na wycieczkę - w postaci androwego kolosa sod twierdzy Caed Nua, przy okazji niszcząc samą twierdzę i zabijając jej mieszkańców – sam bohater gracza, Widzący, ledwo uchodzi z życiem i dostaje misję od bogów: odkryć plany Eothasa. W tym celu wskakujemy na statek i wyruszamy na Archipelag Martwego Ognia, bo gdzieś tam jest cel wędrówki tajemniczego boga…
Statek zastępuje nam twierdzę Caed Nua – musimy zadbać o odpowiednie jego wyposażenie (żagle, działa, ster), nie mówiąc już o załodze: na szczęście od początku towarzyszy nam grupa zawiadaków, którzy nie podróżują z nami podczas gry i walk, ale są właśnie załogą okrętu – majtkami, lekarzami, kucharzami, działonowymi itd. Bez nich statek nie popłynie daleko:) Każdy z nich zdobywa w „zawodzie” doświadczenie z biegiem gry (np. lekarz będzie szybciej leczył rannych członków załogi), możemy też dodatkowych członków załogi nająć w każdej karczmie. No i ciekawostka: załoga żąda pieniędzy więc trzeba im płacić dzienne stawki, codziennie też chcą jeść i pić więc o to też musimy zadbać; na szczęście nie są to drogie rzeczy. Inaczej załoga się zbuntuje i odejdzie, a tego byśmy nie chcieli :)
A dobrze mieć dobry statek i dobrą załogę. Archipelag to miejsce niebezpieczne. Zamieszkiwany jest głównie przez Huana, rdzenną ludność, złożoną z niezależnych (zazwyczaj) plemion (przypominają trochę Indian Ameryki), swoje placówki handlowe mają tu również Imperium Rautai i Vailiańska Kampania Handlowa, które walczą o wpływy, wyzyskują plemiona, zakładają kolonie i zgarniają tyle złota i surowców ile się da. Do tego wszystkiego dochodzą piraci, atakujący lub handlujący z wszystkimi i wszystkim. Każda z tych frakcji będzie miała swój interes by działać z lub przeciw Widzącemu, w zależności od naszych działań i podejmowanych decyzji. Bo wszelkie nasze działania, tak w queście głównym jak i pobocznych będą mieć wpływ na ostateczne zakończenie…
Wspomagać nas w tym oczywiście będą towarzysze. Są ich trzy rodzaje. Towarzysze fabularni to ci, którzy z nami dyskutują, wtrącają swoje uwagi i ich los też zależy od naszych działań. Z pierwszej części gry „przeszli” mag Aloth, paladynka Pallegina oraz wojownik Eder. Jako że z tej grupki lubię tylko Edera (moja ulubiona postać – Sagani – niestety tu się nie znalazła) nie byłem zbyt pocieszony, jednak w zamian za to są nowi towarzysze, też ciekawi, chyba w sumie ciekawsi od tych z „jedynki” i bardziej gadatliwi ;) Druga grupa to pomocnicy, czyli postacie, które spotykamy „po drodze”, prowadzimy z nimi rozmowy, jednak po dołączeniu do drużyny już z nami nie gadają :) No i trzecia grupa to rekrutowani w karczmach awanturnicy, których sami tworzymy. Nie ukrywam że bardzo mnie cieszy iż przeniesiono tą opcję, ponieważ uważam to za jeden z największych atutów serii, ponieważ możemy bardzo „kombinować” ze składem drużyny – kto chce może grać tylko z fabularnymi towarzyszami, kto chce – sam tworzy całą drużynę (oczywiście awanturnicy z karczmy nie mają w zasadzie swoich charakterów i nie prowadzą z nami rozmów), a kto chce może mieć misz masz, w zależności od potrzeb. Aha, tym razem może nam towarzyszyć maksymalnie czterech towarzyszy, nie pięciu. U mnie więc było to 3 towarzyszy fabularnych i standardowo moja druga metapostać ze wszystkich erpegów: Aliza, nastawiona na łuk wojowniczka - tutaj zrobiłem z niej wieloklasowca Łowcę/Łotra. No właśnie, wieloklasowość; to jest nowość. Nasze postacie mogą mieć dwie klasy co jest przydatne przy tak ograniczonej liczbie towarzyszy. Oczywiście, nie będą mieć dostępu do najpotężniejszych zaklęć i umiejętności, ale uniwersalizm tych postaci to rekompensuje wg mnie (mój główny bohater to standardowo jak gram w erpegach: Wojownik/Kapłan).
Dobra, co nieco o świecie. Bo ten jest naprawdę ogromny i od początku otwarty na gracza – płyniemy gdzie chcemy i kiedy chcemy, a ograniczać nas mogą tylko silni przeciwnicy. Wyspy są różnorodne, na niektórych są miasta i wioski, na innych tylko bestie, na jeszcze innych zapomniane ruiny, świątynie i grobowce. I tutaj też pojawia się coś co było w „jedynce”, a co tu pojawia się bardzo często: scenki paragrafowe. Spotkania z postaciami, przejście przez niepewny most, wspinanie się na skałę, przeszukiwanie ruin – to często robimy w owych scenkach a powodzenia zależą od umiejętności naszych jak i towarzyszy. Ci często komentują zastaną sytuację, co ciekawe, losowe kwestie w wybranych momentach przypisane są nawet awanturnikom z karczmy co jest wg mnie bardzo fajne i pozwala się zżyć z towarzyszami. Może nie każdy lubi owe scenki, ale ja bardzo, mocno budują one tzw. „klimat”.
Podróże statkiem wiążą się z czymś jeszcze: napotykaniem innych okrętów innych frakcji. Jeśli napotkamy jednak statek piratów trzeba się liczyć z tym że zawsze zostaniemy przez nich zaatakowani, chyba że mamy z nimi dobre relacje, choć i wtedy się zdarza ;) Gracz może też atakować statki innych frakcji, a po każdej zwycięskiej walce załoga zdobywa doświadczenie, pieniądze, sprzęt :) Jak wygląda walka? Początkowo można ostrzelać statek z dział i nawet go zatopić, ale dla mnie to nudna opcja, więc od razu płynąłem burta w burtę i abordaż przeprowadzałem :) Wtedy pojawia się plansza, widzimy dwa statki i dwie załogi i zaczyna się walka przy akompaniamencie „pirackiej” muzyki ;) Jako iż zawsze załoga wroga to przynajmniej z około 8 (czasem więcej) załogantów więc i nas wspierają (zazwyczaj 4) towarzysze fabularni, pomocnicy, bądź awanturnicy, których akurat nie mamy we właściwym pięcioosobowym składzie drużyny. To, którzy nas wesprą w walce na statku komputer poprzez losowanie ustala sam. Sama zaś walka to wciąż jak w „jedynce” czas rzeczywisty z aktywną pauzą; czasem to wprowadza chaos, ale przy odpowiednim użytkowaniu pauzy, da się nad tym zapanować ;)
I jeszcze wrócę do rozwoju postaci na chwilę: pamiętacie z każdego drużynowego erpega sytuację gdy wasze postacie inne niż przywódca miały wpakowane punkty w statystyki, których nijak nie można było wykorzystać ? Co z tego że nasz wojownik z tylnego szeregu miał wysoką wartość zastraszania skoro nie był przywódcą i nijak to nie było wykorzystywane? Tutaj jest inaczej. Raz że wszelkie tego typu umiejętności są wykorzystywane w scenkach paragrafowych. Dwa, że umiejętność jednej postaci wpływa na tą samą umiejętność u całej drużyny (komputer wylicza pewną...średnią). Tak więc jeśli Eder miał dużo punktów w zastraszaniu, a Widzący nie miał nic, to jednak i tak podczas dialogów mogła pojawić się opcja dzięki zastraszaniu Edera. To bardzo dobry pomysł twórców gry, gdyż w końcu warto mądrze inwestować w rozwój wszystkich postaci.
Jest tak wiele ważnych rzeczy, o których warto napisać w przypadku tej gry, że mam nadzieję że o niczym nie zapominam ;) Powiem tak: warto mieć edycję Defintive Edition ze wszystkimi DLC/dodatkami, gdyż to dodaje nowe wyspy z nowymi questami...Nie są może one jakoś fabularnie bardzo rozwinięte, ale wciąż zachowane w nastroju i powiązane tematycznie z podstawową fabułą gry.
No i na koniec technikalia: graficznie jest podobnie jak w pierwszej części, ale jednak o wiele ładniej ;) Nie umiem opisywać grafiki, więc na tym poprzestańmy :) Za to muzyka jak zwykle świetna. Pirackie (instrumentalne) szanty w karczmach są świetne, bardzo też byłem mile zaskoczony kiedy się okazało że szanty są śpiewane przez...załogę okrętu kiedy płyniemy w daleki rejs! Świetne rozwiązanie. Natomiast często w lochach i świątyniach słychać utwór „All Gods” (przy zakupie gry soundtrack jest dołączany gratis), który jest...smutny i hm, mistyczny (?) zarazem i nie pozwala zapomnień graczowi że stawka w grze jest wysoka. Trzeba tu uspokoić wszystkich graczy: mimo pirackiej, czasem rubasznej otoczki i klimatu rodem z „Piratów z Karaibów”, gra stawia często gracza w moralnie ciężkich wyborach, zaś ostateczne wybory i cała tzw. stawka o jaką toczy się rozgrywka jest większa niż w pierwszej części.
No dobrze, koniec chyba tej recenzji. Nie napisałem nic o minusach, ale w sumie ciężko mi coś znaleźć, może poza długimi „lołdingami”, ale to podejrzewam wynika z mojego starego dysku HDD :) Grałem w życiu w chyba (prawie) wszystkie najważniejsze erpegi w historii; nie lubię list TOP (z wyjątkiem alfabetycznych), bo jak można twierdzić że Might and Magic VII jest lepsze od Arcanum lub na odwrót ? Jak logicznie uzasadnić że Planescape: Torment jest lepsze od Morrowinda lub na odwrót? Jednak gdybym musiał tworzyć taką listę, to Pillars of Eternity II jest (na tą chwilę) najlepszym komputerowym RPG w jakie grałem (przede mną seria Divinity: Original Sin, czekajcie na recenzje i porównania z Pillarsami:)) - to pokazuje iż nowe technologie, nawet zaimplementowane w tradycyjne izometryczne cRPG oraz większe doświadczenie twórców, pozwalają stworzyć rzeczy wybitne, które detronizują dotychczasowych liderów jakości jak Baldur’s Gate II, Might and Magic VI czy Vampire the Masquarade: Bloodlines. Polecam ten tytuł każdemu fanowi prawdziwego, klasycznego RPG, bo Pillars of Eternity II jest arcydziełem w swoim gatunku.
Z ciekawości, na jakim poziomie trudności grałeś? Ile czasu zajęło Ci ukończenie gry i który z dodatków podobał Ci się najbardziej?
Zawsze gram na klasycznym. Nie wiem ile godzin, b na gogu nie mam licznika jak na steamie ;) Napewno około 70. Najbardziej podobał mi się Beast of Winter bo ja lubię zimowe klimaty a la Icewind Dale.
GOG Galaxy ma licznik od paru lat.
GOG Galaxy ma licznik od paru lat.
Nie korzystam z Galaxy xD
Sam korzystam z Galaxy tylko do instalowania gier albo ściągania instalatorów.
Do odpalania by pograć mam Steama.
[gdzie mi komenta posłało wtf]
do usunięcia
https://www.gog.com/game/atom_rpg_postapocalyptic_indie_game
ATOM RPG pojawił się na GOGu, cena to 53zł.
Gdybym wiedział że gra odniesie taki sukces i rozgłos że pojawi się na GOGu to bym nie kupował na parówie... :/
Gram w ATOM od paru dni i szczerze powiedziawszy, to przeciętna gra. Początek jest całkiem przyjemny, ale tak jest w większości gier - poznajemy zasady, uczymy się sterowania - co samo w sobie jest interesujące.
Wrażenia:
1. Większość czasu w grze traci się (i to dosłownie) na podróże, przygotowywanie żarcia i zbieranie masy rupieci. Jakby to wyjąć z gry, to spokojnie można by zaoszczędzić 80 % czasu.
2. Jakoś niewiele tutaj dziwi. Większość rzeczy to odtwórcze powielanie rozwiązań znanych z Fallout, tyle, że w gorszym wydaniu. Schematyczne dialogi, słabsza muzyka, brak polotu w questach, itd.
3. Questy, przynajmniej te początkowe, w porównaniu do możliwości jakie oferował Fallout są biedne. Praktycznie ich rozwiązanie sprowadza się wykorzystania kilku opcji zależnych od statystyk postaci, bez możliwości wyboru kilku znacznie różniących się od siebie ścieżek i zmiany linii fabuły.
4. Wprawdzie grałem dopiero z 15 godzin, ale przynajmniej do tego momentu gra nie nabrała tempa. Brak jej też rozmachu. Lokacje są dość niewielkie, przygody proste i nie wymagają skomplikowanych interakcji, czy zawieranie sojuszy. Im dalej w las, tym gorzej.
Właśnie tego mi brakowało w jedynce i ciesze się, ze walka w trybie turowym będzie dostępna w dwójce.
[zaraz, źle przeczytałem, do kasacji]
W zeszłym roku przeszedłem wszystkie edycje rozszerzone od Beamdoga z wyjątkiem NWN, a dziś ukończyłem Icewind Dale 2 (po raz pierwszy). Całkiem udane rozwinięcie formuły z jedynki, gra mimo że wciąż tak samo liniowa, jest bardziej "erpegowa". Więcej questów pobocznych, zadania jak i lokacje są bardziej urozmaicone i interaktywne, jest też więcej gadania i co więcej często spory wpływ na przebieg dialogów/questów ma rasa i statystkyki/umiejętności postaci - takie smaczki są fajne, nawet jeśli w praktyce nie zmieniają zbyt wiele.
Niestety wad też jest sporo. Chyba jednak wolałem uproszczone zasady z D&D 2.5 niż 3. Levelowanie niby jest w trzeciej edycji bardziej urozmaicone, ale większość tych nowych skilli to zapychacze lub kompletnie nieprzydatne rzeczy. Skalowanie doświadczenia to nietrafiony pomysł, do tego dający pole do wypaczania rozgrywki. Gra ma też niekiedy wkurzające rozwiązania gameplayowe. Są miejsca gdzie przeciwnicy spawnują się z powietrza za plecami drużyny, a ukończenie "pokoju gier" w lodowym pałacu to było zdecydowanie najbardziej męczące doświadzczenie we wszystkich grach na Infinity Engine, spychając na drugie miejsce labirynt Modronów z Tormenta. Pewnie nakląłbym się też na ten leśny labirynt w trzecim rozdziale, ale akurat miałem w drużynie barbarzyńcę z rozwiniętą umiejętnością, która przydatna jest w tym jednym jedynym fragmencie całej gry (bo dla postaci walczących w zwarciu i tak żadnych przydatnych skilli nie ma).
Ale poza tymi mankamentami to gra bardzo fajna. Wielka szkoda, że Enhanced Edition raczej nie powstanie, bo naprawdę by się przydało.
większość tych nowych skilli to zapychacze lub kompletnie nieprzydatne rzeczy
"większość" to i tak więcej niż to, co jest w AD&D. Milion razy lepsza wieloklasowość moim zdaniem, jaśniejsze poziomowanie - skalowanie doświadczenia robione przez automat totalnie mi nie wadzi, w papierowej wersji jest kijowe, to fakt, ale nigdy nie stosowaliśmy się to tego. No i doświadczenie na wyższych poziomach nie wygląda jak PLN sprzed denominacji. Nie, ja zdecydowanie wolę 3.0-3,5e.
Osobiście nie grałem w Enhancedy i nie planuję. Wydaje mi się że oryginały są wystarczająco grywalne, gdyby mnie naszło na powtórkę. Chociaż znajomy chwalił to sobie ze względu na odpalanie na tablecie czekając np. w kolejkach. Ale dla mnie to nie warunki do grania, wolałbym książkę.
The Deep Paths: Labyrinth Of Andokost za 5.49 zł na Steamie. Całkiem przyzwoity dungeon crawler FPP.
https://store.steampowered.com/app/375500/The_Deep_Paths_Labyrinth_Of_Andokost/
Ja unikam spoilerów do tego stopnia, że nie zagram w Blackguardsy zanim nie Ja unikam spoilerów do tego stopnia, że nie zagram w Blackguardsy zanim nie przejdę Drakensangi, i nie ruszę Drakensangów zanim nie przejdę Realms of Arkania ;).
Te gry poza settingiem nie mają ze sobą nic wspólnego, więc bez sensu :) W dodatku zarówno w sposobie rozgrywki jak i w samej jakości są mega....różne więc....
petemut -> Swoją drogą twist w pierwszej części KotORa rzeczywiście całkiem zgrabny, ale podejrzewam że również w tym wątku mógłby się znaleźć ktoś kto KotORów nie przechodził np. Iselor.
Iselor, zagraj. Tam nie ma żadnego twista, nic nie zauważyłem a przeszedłem go wielokrotnie ;).
Zagram, niedługo, rozpocząłem grać w pierwsze DOS, jak skończę zabieram się za drugie DOS i zacznę KOTORy:)
Od paru dni nie tknalem DOS a jestem w ostatniej lokacji i z tego co mi wiadomo, kilka zagadek dzieli mnie od finalowej walki. Gra swietna przez pierwsze 30 godzin do wyczyszczenia piereszego duzego obszaru.
Kiepski system atrybutow i ogolnie nienajlepszy rozwoj postaci, bo jest zaprzeczeniem tego, co powinny oferowac cRPG z bezklasowym systemem. Kazdy archetyp postaci konczy z tym samym repertuarem zdolnosci aktywnych. Promowanie jednego atrybutu jak w uproszczonych hack and slashach. Losowy loot i inflacja wartosci obrazen jak w h&s wyklucza lepsze planowanie i metagaming. Mechanika walki tez mnie nie porwala, bo np. Pillarsy maja duzo wieksza roznorodnosc i matematyczna glebie. DOS wyroznia jedynie system kombinacji zywiolow, ale podobne mechaniki laczenia dwoch zdolnosci byly juz niezle rozwiniete w Dragon Age 2 i Mass Effect 3. No i DOS to z 80h i walka oparta na kilku kombinacjach szybko sie przejada. Jest za latwa. Jedyne momenty gdy stwarza trudnosci, czyni to w niesprawiedliwy sposob. Np. bossowie bez wzgledu na inicjatywe gracza dostaja na start darmowa ture i rzucaja np. roj meteorow. DOS niby nadladuje sesje RPG. Ale wyobrazcie sobie taka akcje na sesji. Rzucacie na inicjatywe i jestescie pierwsi w kolejce, ale ale, boss zabija was jednym zakleciem bo mistrz gry ma taki kaprys. Dziekuje, wyciagnijcie czyste karty postaci! Gra zmusza do save scummingu. To zly design. Nie chodzi o adaptacje do zmiennego przebiegu walki, a wrozenie z fusow.
Gra udaje immersive sima, ale nim nie jest. Nie ma konsekwentnej implementacji systemow. Na poczatku mami gracza, ze niby interakcja pozwala rozwiazac pewne problemy na wiele sposobow. Jest to jednak niekonsekwentne. Na kazdym kroku sa wyjatki od reguly. I sa sytuacje, w ktorych gra marnuje czas gracza. Trafia sie np. na zamkniete drzwi i probuje sie je zniszczyc - co tym razem nie dziala. Otwieranie zamkow? Zapomnij! Przeszukiwanie otoczenia w poszukiwaniu przycisku, ktory je otworzy? Nic z tego, bo autorzy sobie zaplanowali, ze te konkretne drzwi trzeba otworzyc konkretnym kluczem, ktory zdobedziesz pozniej. Gra mami szerokim zakresem mozliwosci na poczatku, by pozniej zostawic gracza ze zwiazanymi rekoma. DOS - gra pozorow.
Mam nadzieje, ze DOS 2 jest tak dobry, jak ludzie pisza. Inaczej bedzie to tak samo przereklamowana gra jak Wiesiek 3 czy Dragon Age Origins.
Te gry poza settingiem nie mają ze sobą nic wspólnego, więc bez sensu :)
Wiem :).
A jeśli będzie np. jakiś easter egg, a ja go nie zrozumiem, to może mi to zniszczyć (późne) dzieciństwo ;).
Dla odmiany, ale tez za namowa kuzyna zaczalem Far Cry 5 z mysla o coopie.
No i testuje tryb turowy w Pillars of Eternity II, ale juz widze, ze to zupelnie inna gra. Wymaga zupelnie innej budowy postaci, planowania i taktyk. Sama inicjatywa jest tu gra w grze ze wzgledu na egzekucje zdolnosci o roznym czasie aktywacji, z powodu mechaniki przerwania i koncentracji, inspiracjom i przypadlosciom. Zapewne sporo sie zmieni w tym trybie na przestrzeni kolejnych patchy. To duzo bardziej zlozona i rozburowana mechanika walki niz w DOS (porownujac do DOS1 bo w dwojke jeszcze nie gralem). I mniej intuicyjna niz w grze Larianow.
Divinity Original Sin było obok serii Pillars of Eternity jednym z powodów dla których wymieniłem niemal wszystko w kompie by móc grać...Naczytałem się tylu pozytywnych recenzji, że po przejściu świetnego Pillars of Eternity i arcygenialnej drugiej części tegoż, spodziewałem się kolejnej erpegowej uczty....Niestety! Tworzenie postaci jest...nieintuicyjne i ciężko coś samemu "kombinować", lepiej dla bezpieczeństwa, wybierać szablonowe warianty klas...To co mnie jednak od gry odrzuciło to:
a) cholernie sztampowa, pulpowa fabuła o orkach i nieumarłych; w dodatku jeśli ktoś mi powie że w Pillars of Eternity są pretensjonalne dialogi to zabiję śmiechem bo to znaczy że nie grał w DOS
b) typ "wesołej" grafiki, której bardzo nie trawię w tym gatunku (pomijam że dawno nie widziałem tak słabych portretów), do tego dochodzi niewygodny interfejs i praca kamery....No i sam klimat gry: tu niby zagrożenie, miasto otoczone przez Orków i nieumarłych, a atmosfera swojska, sielska, rubaszna, wszyscy sobie żartują...Bardzo mi się to nie spodobało....I w dużej mierze ów "klimat" odbił mnie od gry.
I nie, dobra turowa taktyczna walka nie sprawi że będę grał na siłę. Bo niestety grałem na siłę :( Zachwytów nad grą nie rozumiem, ale może druga część będzie lepsza (na zasadzie: nie trawię pierwszego Baldura, kocham drugiego, zobaczymy).
No dobra, robię zaraz trzecie odejście....Uparty jestem xD
Ludzie narzekali na pretensjonalne dialogi w PoE? Myślałem że większość narzekała na grafomaństwo czy lanie wody w tekstach... sam lubię czytać ale czułem się jakbym machał łopatą podczas przebijania się przez połacie tekstów w grze, gdzie każda informacja mająca najmniejsze nawet znaczenie jest owinięta grubą warstwą tekstu nie wnoszącego nic.
Co do DoSa - grałem, podobał mi się ale nie jestem w stanie podać obiektywny powód dla którego mi się podobała. Dziwi mnie że powstała gra która nie jest robiona pod przeciętnego gracza a która o zgrozo - sprzedała się dobrze (ale pod skrzydłami wydawców poleciałyby by głowy za niską sprzedaż).
Może to że jest to gra która może ma sztampowy świat i fabułę ale sama rozgrywka dzięki swojej nieprzewidywalności była świeża? O ile nie zanudzi się człowiek po iluś godzinach robiąc to samo :]
@up - dokładnie. Teksty to było mega lanie wody. Widzenie dusz nic nie dawało, tylko były to tony zbędnych wyrazów. Tym samym Pillarsy nudziły. Dobrze, że były dodatki, które urozmaiciły rozgrywkę lepszymi aktywnościami, lepszą muzyką, lepszymi towarzyszami i historyjką przez co nie musiałem się męczyć końcówką. Bez dodatków animuszu by mi nie starczyło, by zakończyć PIllarsy...
Panowie, obu Was wielce szanuję i proszę abyście dali szansę drugiej części Pillarsów. Jest grą zdecydowanie lepszą od "jedynki". Możecie się śmiać iż drugą część umieściłbym na pierwszym miejscu gdybym musiał tworzyć listę inną niż alfabetyczną, ale uwierzcie mi, jeśli coś stawiam na równi z Might and Magic VII: Za Krew i Honor i Vampire the Masquarade Bloodlines (a przez wiele lat myślałem że nie powstanie nic lepszego od tych 2 tytułów) to to coś znaczy :)
A obecnie gram w pierwsze Original Sin, trzecie podejście i jest ok. Może bez szału ale póki co jest ok.
Ależ drugą część Pillarsów na pewno ogram :) To nie tak, że "jedynka" mnie zniechęciła. Koniec końców był to dobry erpeg a z dodatkami wręcz bardzo dobry, który cierpiał na wspomniane grafomaństwo i ściany niepotrzebnego tekstu oraz parę innych minusów (od samej gry odciągnęły mnie inne produkcje, których w między czasie przeszedłem chyba z 10 - tak niestety "wciągnęły" mnie Pillarsy. Lecz jak zacząłem przygodę w Białej Marchii to było już super).
Dwójkę na pewno ogram, bo lubię takie pirackie/karaibskie klimaty (no i napisałeś dobrą reckę do niej), ale jak stanieje do przyzwoitego poziomu, bo póki co mam w co grać a na pewno w tym roku pojawią się konkretne przeceny.
Pillarsy... coz to fajna gierka. Ma swoje wady, ma tez zalety, nie bede powtarzal, bo zgadzam sie z wiekszoscia. Ukonczylem podstawe, dodatki, gralo sie przyjemnie, ale raczej drugi raz nie zagram.
W druga czesc gram obecnie. W zasadzie "mecze obecnie" to zdecydowanie lepsze okreslenie. Trwa to juz pewnie z 5 miesiecy. Od czasu do czasu odpalam (srednio raz na tydzien), przejde jakas lokacje i znowu odkladam. To dobra gra, ale koncze ja w sumie bardziej z obowiazku niz przyjemnosci. Calkowicie brak mi checi, aby spedzac przy niej wiecej czasu.
Divinity to dla mnie zupelnie inna liga. Fakt - jest sztampowe, rysunkowe, momentami zabawne, fabula nie powala. Mimo wszystko ma jednak to cos, co pozwolilo mi spedzic z nia ponad 100 godzin i caly czas miec frajde, a nie tylko skonczyc bo tak wypada.
@verify
U mnie właśnie odwrotnie. Skończyłem DOS EE w sobotę. Piszę jeszcze recenzję, będzie długa, bo mam sporo krytycznych uwag do designu poszczególnych elementów. To jedna z trzech gier ostatnich kilku lat, które mnie znudziły i wymęczyły. Najbardziej rozczarowała mnie raczej uboga warstwa mechaniczna, którą powszechnie się chwali. Może wypaczyło mnie 800h w Pillarsach, gdzie rozwój postaci jest rozbudowany i zróżnicowany, a na rozgrywkę ma wpływ duża liczba czynników. Z punktu widzenia mechaniki w cRPG nie pamiętam, by coś sprawiło mi więcej frajdy od ukończenia Ostatecznego Wyzwania w PoE 1. Obie części dają tyle opcji konstruowania buildów robiących prawdziwe cuda, ale większość graczy ogranicza się do całkowicie powierzchniowego zrozumienia podstaw mechaniki i przez to uważają, że jest prostsza od tej z DOS.
Mam podobnie jak Silvaren, ale jestem na początku DOS, więc zobaczymy...Póki co jest ok, ale szału nie ma, dupy nie urywa, taki poziom pierwszego Neverwinter Nights...
Silvaren, zgadzam sie z tym, ze mechanika w Pilarsach jest naprawde niezla.
Tu chodzi o co innego. DOS (a juz szczegolnie czesc druga) wywoluje u mnie niesamowita frajde z grania. Cos czego troche mi brakuje przy Pillarsach. Gram teraz opornie w czesc druga i mam czasem takie mysli, zeby moze lepiej wrocic do jakiegos ponadczasowego klasyka (Dark Sun chodzi mi po glowie ;)
@verify
No rozumiem, o jaka frajde chodzi. W DOS mialem frajde w Cyseal i okolicach. Pozniej juz nie. Z siegnieciem po czesc druga sie powstrzymam. Moze na koniec roku sie skusze.
Dark Sun mam do nadrobienia. To jeden z moich ulubionych settingow AD&D. Prowadziłem kilka sesji osadzonych w swiecie Athas i za mlodu czytalem piecioksiag Troy'a Denninga.
Jak nie grales jeszcze, to szczerze polecam. Ja to ogrywalem pewnie gdzies w okolicach '95, wiec i tak bede sie czul prawie, jakbym gral pierwszy raz ;) Druga czesc tez jest fajna, nieco irytowala mnie tylko zmiana stylu graficznego z pseudo izometrycznego na prawie pionowy.
Po miesiącach odwlekania (dzięki, Path of Exile...) wziąłem się za Fallout Nevada, a dokładnie FN Crazy Edition. Oto moje zebrane i poprawione notatki robione podczas gry:
Oto różnice znalezione na forum NMA:
-sporo poprawek i fiksów do gry
-gra jest trudniejsza
-dodano jedną postać do zrekrutowania (Dogmeat/Ochłap).
-dodano nowe lokacje, NPCów i przedmioty.
-dodano nowe artworki do gry.
-nowe materiały video
-poprawki w silniku gry.
-ulepszona i poprawiona mapa świata.
-poprawki balansu przedmiotów i przeciwników.
-przywrócono wiele przedmiotów i stworków.
-rozszerzony crafting broni.
-dołączony sFall2 v. 1.8 (by Crafty).
-dołączony "Inventory Filter" v. 1.3.5 Final (by Mr.Stalin).
-dołączony High Resolution Patch v.4.1.8 (by Mash & Drobovik).
Niestety nie mogłem zrekrutować Dogmeata, użycie jedzenia na nim wywala grę :/
Twórcy moda sprawili też, że NPCe mają puste kieszenie przy użyciu Steal, niemniej są zadania gdzie warto mieć przyzwoitą wartość tej umiejętności.
Teraz branie traita Gifted jeszcze bardziej boli, prócz Small Guns i Melee (40% oba na starcie) to reszta umiejętności była na poziomie 10-20%, co w grze gdzie więcej skillów będzie używanych ma niebagatelne znaczenie.
Na plus brak limitu czasowego, przy tej prędkości podróżowania nie miałby on żadnego sensu.
Nie wiem jak zdobyć perka "Niestrudzony" wymaganego by grać dalej po zakończeniu wątku głównego.
Może za niski level miałem? Zakończyłem grę na bodajże 16poziomie.
Nie wiem też kim jest ten cały Pułkownik (Colonel Winters), zero gadki więc nie wiem czy ma własne talking head.
I czemu to kolejny watażka z nazwiskiem nawiązującym do pór roku? Jak ten pułkownik jak mu tam, Autumn? z Fallouta3.
Co najbardziej mi dopiekło do tej pory? Z zadań to te na ubicie Ziemskich Smoków (?), kto pamięta film „Wstrząsy" ten wie z czym to się je. Paskudy mają z 300hp i większość broni nie robi im krzywdy. Zasadzenie krytykala jest niemożliwe a na dodatek paskudy napromieniowują nas w starciu. Jedną z taktyk na nich jest ostrzelanie ich i zrobienie kroku w tył, by te zakopały się z powrotem pod ziemię i znowu czekać aż wypełzną. Ale nie miałem do tego cierpliwości...
Zadania są bardzo dobre, dawno nie grałem w RPGa z tak zajmującymi zadaniami. Niektóre ocierają się nawet o ten sam poziom co zadanie w Underrail związane z Nosekiem...
Podoba mi się sortowanie ekwipunku na kategorie (co za ulga, najgorsza rzecz w starych Falloutach).
Podoba mi się podświetlanie Shiftem, które informuje jakie pojemniki już splądrowaliśmy a też takie gdzie zostawiliśmy graty. Ale nie podkreśla interaktywnych obiektów, co mnie złapało z zaskoczenia przy szukaniu wzmacniacza/zagłuszacza sygnału w bazie wojskowej, który leżał na stole ale nie był oznaczony Shiftem. A że było ciemno to no cóż...
W miastach są sejfy, wymagają zrobienia prostej minigry z odgadywaniem kodu.
W grze jest także więcej Talking Heads, które z tego co pamiętam były chyba najdroższym elementem w starych Falloutach. Dzisiaj mamy i programy i Rosjan-moderów od tego.
Część pomysłów na zadania zgapiona z poprzednich Falloutó (np. pchanie wózka z dynamitem).
Podoba mi się zbieractwo m.in. kolekcjonowanie unikalnych broni czy szperanie wykrywaczem metali po lokacjach.
Do farmienia XP doskonale nadaje się Strefa51, dobrze jest mieć Walkę Wręcz na poziomie oraz Młot Wspomagany.
O ile zazwyczaj animacja odpychania przeciwników dłuży się niemiłosiernie (kto widział sunące truchło przez całą mapę ten wie, że potrafi to TRWAĆ) tak tutaj jest to dobry mechanizm bo potem ufok musi dobiec i traci APki do atakowania.
Do farmienia kasy najlepiej nadaje się sprzedaż Nuka-Coli, musimy ubić interes z fabryką tego legendarnego napoju i mamy możliwość zarobienia $8000/miesiąc.
New Reno, SLC oraz Vegas to żywe miasta a dialogi w lokalu Tin&Meal to klasa sama w sobie.
Są też momenty gdy nie rozumiem systemu. Na przykład walka z alienami (tak, są tutaj, w końcu jedną z nowych lokacji jest Strefa51) a dokładnie szansa na strzał w ich oczy(?), różne bronie mają różną szansę i szczerze to nie wiem od czego to zależy. Zasięg? Percepcja? Umiejętności?
Strzelba z Zasięg-18 ma lepszą szansę na trafienie niż karabin myśliwski, Turbo Plasma Rifle czy karabin szturmowy przy takim samym poziomie umiejętności.
A i strzelanie serią w tym modzie popłaca, sam ginąłem wielokrotnie w Advanced PA od karabinów i pistoletów maszynowych.
W grze można dorwać samochód (Pickupa) za duuuże pieniądze albo ukraść, obie metody nagradzane perkami, różnymi. Auto ma wiele ulepszeń i questów z tym związane, niestety większość z nich buguje auto i znika nam bagażnik (pamiętacie San Francisco z FO2?).
Podobny motyw co w Fallout Awaken - wszystko ma wagę, także medykamenty.
To co mi się nie podoba to wątek główny, zresztą - poza chyba FNV nigdy nie był on dobry. Choć doceniam przytyk na „krwiożerczych kapitalistów".
Jest kilku bossów w grze, były robaki a także Pułkownik, który nie był jakiś trudny, co innego jego obstawa... Za to inny, regenerujący całe HPki po osiągnięciu statusu Almost Dead, może się chędożyć. Cała walka polegała na trafieniu na dobry moment, by boss miał mało HP a gracz zasadził mu decydującego krytyka między oczy z Turbo Plasma Rifle. Krzyżyk na drogę.
Czy wspomniałem że animacja regeneracji HP aktywuje się nawet wtedy gdy bossa obalimy na ziemię?
Ode mnie 9/10, jeden z najlepszych modów do gry w jaki grałem.
http://goldeneragames.com/Manual_GrimoireRPG_V2/
Instrukcja do Grimoire jest już dostępna. Miłej lektury!
Divinity: Original Sin
Dałem grze trzecie podejście. I mimo że zaszedłem...dalej, to jednak skapnąłem się że gram na siłę. Wciąż fabuła zwisa mi i powiewa, towarzysze nijacy, przez konieczność tworzenia dwóch postaci i prowadzenia dwoma dialogów immersja jest żadna, mapa jest nieczytelna, kamera doprowadza mnie do kurwicy i co najgorsze: kompletnie nie czuję klimatu tej gry. Chędożę, mam nadzieję że będzie jak w przypadku Baldurów, gdzie "jedynki" niecierpię, "dwójkę" uważam za arcydzieło.
Nie wiem, może oczekuję czegoś...nowego w tym gatunku?Albo klimat nie mój (choć uwielbiam Divine Divinity, Divinity II: Dragon Knight Saga, choć nie skończyłem, bo schrzaniłem postać, też było fajne). Jak dla mnie oba Pillarsy zjadają pierwsze Original Sin bez popity. Biorę się więc za drugie DOS, oby było lepsze.
Dla mnie gra bomba. Taka trochę odskocznia od utartych schematów i naśmiewająca się z gatunku, a przez to i z samej siebie. Pewnie gdybym grał sam, to też bym się znudził, ale ciąłem z małżonką przez sieć lokalną i zabawa była przednia.
Dodatkowo na plus - niestandardowy sposób rozwoju postaci, oraz możliwość wykorzystania terenu i elementów lokacji do różnych rozwiązań taktycznych.
Nie jestem zaskoczony twoim postem, seria Divinity nigdy nie opierała się na fabule czy postaciach. To był głównie pastisz z domieszką belgijskiego humoru który niełatwo strawić.
Za to walki (poza DKS/Echo Draconis) mają jedne z lepszych. Zawsze mnie to dziwiło że w RPGach jest tyle walk a sam model walki jest najczęściej co najwyżej poprawny.
I tu wybija się Original Sin, turówki nigdy nie były popularne czy dochodowe więc sukces Original Sin i jego sequela to ewenement.
A i za bardzo nie ma w grze balansu, jedne szkoły magii czy klasy są lepsze niż inne opcje.
Wielu ludziom Original Sin 2 Definitive Edition podobał się bardziej od jedynki więc możesz spróbować, jest tam więcej ciekawych postaci z motywami.
Zważaj jednak na bodajże Akt III, Reaper's Coast bo to ogromna wyspa i potrafi przytłoczyć zawartością.
Pewnie kogoś zainteresuje nadchodząca premiera:
https://www.youtube.com/watch?v=DHZbt5Xv7lk
Niestety czasowy exclusive Epic Game Store xD Dopiero później na Steam i nie wiadomo gdzie jeszcze.
Wczoraj kupiłem sobie Shadowrun: Dragonfall. To moja pierwsza gra z universum Shadowrun, ale raczej nie ostatnia. Turowa walka w świecie, gdzie cyberpunk miksuje się z fantastyką. Polecam, przyjemny, taktyczny erpeg na zimowe wieczory.
Jak dla mnie najlepsza część pod względem klimatu i fabuły. Pamiętaj żeby rozmawiać z towarzyszami po misjach, bo wynikają z tego dodatkowe questy.
Mi podobały się wszystkie Shadowruny. Returns to właściwie wstęp, dopiero próbowali pewnych rzeczy, ale fabularnie trzymał poziom. Dragonfall najlepszy pod względem klimatu i scenariusza. Hong Kong niewiele mu ustępuje od kiedy Harebrained Schemes wypuściło dodatek z kampanią po finale podstawki, ale niektórym może wydać się za bardzo przegadany.
Zgodzę się z przedmówcami, że Dragonfall to najlepsza cześć trylogii, ale szczerze to bardzo podobał mi się scenariusz i zwarta struktura Returns, co przypominało mi trochę taki kryminał noir połączony z cyberpunk-iem. Hong Kong jakoś najmniej przypadł mi do gustu, ale może to objaw zmęczenia materiałem, bo ograłem wszystkie w dość krótkich odstępach od siebie. Ogólnie polecam całą trylogię, szczególnie ze względu na bardzo naturalnie napisane dialogi, fajny klimat i uniwersum.
Dragonfall jest zdecydowanie najlepszą grą z serii, jeśli rozumieć to jako poprawne, wyważone zbalansowanie wszystkich składowych (jest przyzwoita fabuła i przyzwoite poziomy, przyzwoite postacie i przyzwoite zastosowanie mechaniki), mnie jednak zdecydowanie, z powodów czysto subiektywnych, bardziej przypadła do gustu Hong Kong, coś w niej do mnie przemówiło :D . Choć też może ma na to wpływ fakt, że w Dragonfall grałem jako ostatnią (najpierw Returns, potem Hong Kong a na końcu Dragonfall).
Pograłbym sobie w tego Shadowruna, bo widzę że mam wszystkie części z jakiegoś bundla, ale nie mogę się przebić przez kreator postaci. Ostatnio mam taki kryzys w praktycznie każdej grze, że zanim stworzę swojego bohatera, to mi się odechciewa grać, bo albo się nie mogę zadowolić, albo jest za duży wybór, albo za długo to trwa.
Zmęczyłem tekst o Divinity: Original Sin - Enhanced Edition:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2019/02/recenzja-divinity-original-sin-enhanced-edition.html
Dla odmiany ucieknę w komfort dobrze znanego KotOR-a...
Myśli nieuczesane:
«„W Divinity lepiej graj z kimś, bo samemu się zanudzisz. Ze znajomym zawsze lepsza zabawa”. – ale tak też mówiono w kontekście Fallouta 76 i grze w bierki…» - to zdanie jest kompletnie bezsensowne i kładzie nieco mesydż całej recenzji. D:OS zostało zbudowane od piwnicy po dach z myślą, że będą w nią grać dwie osoby, na dodatek z myślą taką, że będą sobie w to grać właśnie dokładnie po to by było przyjemnie, kolorowo i zabawnie (na tyle na ile ktoś jest w stanie przetrawić humor Swena i jego tańczących ciągle na krawędzi bankructwa Belgów). „Uch ale ten system jest prosty ale tylko udaje złożony, uch ale się niedzielni gracze będą tym zachwycać, uch te dialogi” - cały zestaw głupkowatych zarzutów można byłoby co najmniej przemyśleć i zrewidować gdyby naprawdę uczciwie potraktować tę myśl wiodącą która stała za całą grą, zresztą o tej myśli jest wspomniane w recenzji, tylko szkoda, że autor z niej kompletnie nie wyciąga poprawnych wniosków. To jest sytuacja dokładnie analogiczna do recenzji utyskujących na poziom fabuły, towarzyszy i struktury narracji w podstawowej kampanii do BioWare'owskiej „Neverwinter Nights - recenzji pisanych przez ludzi którzy nie wiedzieli z czym dokładnie mają do czynienia (platformą do rozgrywek sieciowych wzbogaconą o pokaz możliwości silnika światotwórczego). „Divinity: Original Sin” jest zrobiona po to by grały w nią dwie osoby i bawiły się stosunkowo prostym systemem w sympatycznych, infantylnych, charakterystycznych na franczyzy klimatach.
Recenzja jest przegadana do tego stopnia, że autor chyba przestał rozumieć co pisze w pewnej chwili - prosty przykład to obrażanie się (bo inaczej się tego nie da nazwać) na grę za to, że mechanika tylko udaje pogłębioną a tak naprawdę to jest prosta jak konstrukcja cepa, połączone z rzucanymi lekką ręką tezami tu i tam, że pewne rzeczy są przekombinowane. To mechanika jest prosta czy są w niej elementy skomplikowane. Trzeba się zdecydować panie, jak na bazarku.
„Ponad połowy umiejętności praktycznie się nie używa” - ale dlaczego? To jest problem z tym tekstem. Strasznie dużo napisane, ale refleksja jest niepogłębiona. Jest dużo umiejętności, ale dlaczego tak to wychodzi, że ostatecznie, cytując, „dwóch pozornie różnych zbrojnych albo dwóch niezależnie wykreowanych geomantów ma identyczne umiejętności i wartości atrybutów”. Dlaczego tak jest. Czy aby problem nie leży nie w tym, że możliwości jest mało, ale raczej w tym, że łatwo wpaść na to jaka struktura postaci jest najbardziej optymalna, czy też posługując się słownictwem z gier wieloosobowych - jaka jest meta dla danej postaci? Bo to jest chyba rdzeń problemu z postrzeganiem D:OS przez autora. Gra daje dużo możliwości i system nie jest wcale płytki: po prostu autor go rozgryzł i robi optymalne postacie. Każda inna gra cRPG i w ogóle każda inna gra też jest zbudowana tak, że bądź to istnieje w niej sposób na zrobienie postaci optymalnej albo takich optymalnych równoważnie typów jest więcej, ale w obrębie samych typów zawsze jest ich po jednym. Jest tutaj rzucane dużo twierdzeń w formie absolutów ale nie ma na nie poparcia. Dlaczego jest tak, że system budzi rozgoryczenie swoją tylko pozorną głębią, jakie dokładnie są konsekwencje robienia postaci nieoptymalnej? Brakuje porównania, rozważenia, zestawienia. Autor wydaje się oburzać i mieć ból siedzenia, że gra pozwala mu minmaksować bez problemu i daje to najlepsze geometrycznie wymierne efekty (bo mowa o skuteczności w walce).
A już szczególnie kuriozalny jest jeden fragment. Przez długi czas wydawało mi się, że autor robi sobie ze mnie jaja, ale nie, ten egzaltowany język to nie żart, to serio:
„Problem jednak w tym, że ten nierozłączny bliźniak będzie nie tylko kwestionował podejmowane przez nas decyzje, ale poprzez mechanikę gry ma możliwość forsowania własnych rozwiązań. Wyobrażacie to sobie?”
„Normalnie nie do pomyślenia!”
„Negowanie decyzji gracza jest zaprzeczeniem roleplay’u.”
„O rety!” - nie to, to to ja, złośliwość wygrała xD
Ale ja przepraszam co to jest ten rolplej w grze wideo? Czyżby autor rozgryzł problem trapiący społeczności dyskutujące o przemyśle od lat i nikt tego nie spostrzegł?
„Larian Studios liczy sobie ponad dwie dekady, a popełnia podobne błędy projektowe?”
Mamy tu poważny problem z autorem, który zjadł wszystkie rozumy (przykład: „Również oddziaływanie na środowisko nie robi na mnie wrażenia, bo ograłem w życiu sporo immersive simów. Kogoś może bawić zamrażanie podłoża i patrzenie, jak wrogowie ślizgają się, próbując dobiec do drużyny. Co z tego, skoro ponad 10 lat temu Dark Messiah pozwalał na to samo, ale lepiej, bo tam wrogowie po utracie równowagi mogli spaść w przepaść?” - autor we wszystko grał, wszystko widział, temat zamknięty). Zajmijmy się tym.
Gra została obmyślona jako dwuosobowa gra to rozgrywania w kooperacji. Oczywiście autor grał solo, można i tak, ale to doprowadziło do bardzo poważnego wypaczenia oglądu na produkt który miał w rękach (objawem jest np. to, że na początku słusznie napisano, że mechanika jest tu najważniejsza, ale potem przejawia się rozumienie mechaniki, tzw. gejmu w grze jak to się mówi, jako rozwoju postaci i walki - w rzeczywistości ta prosta, wyśmiewana gierka w kamień-papier-nożyce jest równie ważna, co wie każdy, kto w to grał we dwójkę, jak Swen przykazał). To rozwiązanie, tzn. możliwość wyboru jakiegoś skryptu dla drugiej połówki głównego bohatera gry, jakim jest duet, który to na dodatek skrypt będzie walczył z graczem i jego bezpośrednim awatarem, nieraz przeforsowując swoje rozwiązania, to, UWAGA, to nie jest błąd projektowy. To jest świadoma implementacja rozwiązania mającego służyć za protezę amputowanej kończyny jaką jest drugi gracz. Tylko, że autor tego nie widzi, dla autora to jest wielki błąd w designie, kto by o tym pomyślał, „normalnie nie do pomyślenia!” Taka jest po prostu filozofia budowy tej gry. Jest zbudowana wokół interakcji między dwójką graczy, dynamiką ich relacji, która może mieć postać również rywalizacji, konfliktu, ale najczęściej po prostu dobrej zabawy.
Ale nie, this shit can't stand, autor orzeka, że to jest do dupy, że można próbować sobie w grze zrekompensować brak drugiego gracza przez sztuczną inteligencję.
To nie jest tak, że można obiektywnie ocenić, że jakaś filozofia budowy gry jest zła, bo to jest spór o gust. Wiele rzeczy można w D:OS obiektywnie ocenić, i ja też wiele rzeczy negatywnie w niej oceniam jednocześnie twierdząc, że te negatywy są obiektywne (np. obiektywnie gra mocno leci na mordę po Cyseal i są konkretne powody tego stanu rzeczy, ściśle i przede wszystkim: Cyseal było obszarem gdzie gracze mający dostęp do wczesnych wersji produktu na bieżąco kooperowali z Belgami, ich sugestie były implementowane w locie i to się sprawdziło). Nie można jednak powiedzieć, że wybór przez Larian takiego pomysłu na całą ideę tej gry jest zły. On się może komuś nie podobać, można go ocenić jako... szkodliwy dla przemysłu (absurd, ale znajduję zarzuty wobec samej filozofii projektu dające się zobiektywizować), ale na końcu rozbija się to o gusta. D:OS jest tak zrobiony nie dlatego, że ktoś spadł z rowerka, ale dlatego, że taki miał być.
Szukanie wad w produkcie który nigdy nie miał mieć pewnych jakości których brak postrzegany jest jako wady to nagminny problem, a stawianie chochołów (czy też używanie sofizmatu rozszerzenia jak kto woli) to kolejny. No i ten jad...
„Original Sin nie korzysta z rozwiązań tradycyjnych RPG-ów.” - co to jest tradycyjne RPG? Gold Boksy, izometryki którejś generacji, M&M?
Myślałem że jestem jedyny któremu DOS się nie podobał. Gratuluję samozaparcia, ja gry nie skończyłem i się po kilku godzinach zanudziłem na amen.Za to teraz gram w sequel i trudno mi uwierzyć że to ci sami twórcy....Póki co to znakomite cRPG, faktycnzie jeden z najlepszych ever póki co, ale poczekajcie na moją reckę jak skończę.
Korzystając z okazji że kiszę się w domu, złożony zapaleniem płuc, udało mi się przed chwilą ukończyć Shadowrun:Dragonfall. Cóż za smaczny kąsek. Postacie, kreacja świata, fabuła i mechanika gry jakby pisane pode mnie. Grało mi się rewelacyjnie. Za chwilę biorę się za Hong Kong, które wyhaczyłem w zniżce kilka dni temu.
Shadowruny są świetne. Powinny być wzorem do pokazywania co można "wyciągnąć" z liniowej fabuły.
Obecnie ogrywam Expeditions: Viking. Świetna gra. Trudno ją porównać do jakiejkolwiek znanej mi gry. Widać duży postęp w stosunku do Expeditions: Conquistador. Polecam każdemu.
Co do Shadowruna, kojarzę tylko krótki filmik (albo i zaledwie fragment) chyba z okazji premiery Returns, być może nawet sprzed. Dla mnie wszystko było tam jakieś takie zbyt sterylne, zbyt statyczne. Nie wiem jak się w to gra oczywiście, takie odczucia na podstawie raptem minuty oglądania. Kiedyś sprawdzę, mam póki co wszystkie.
Pamiętacie Underworld Ascendant, następcę Ultima Underworld? Ich twórcy mieli robić System Shock 3, niestety z planów nici.
https://www.starbreeze.com/2019/02/starbreeze-sells-back-system-shock-3-publishing-rights-to-otherside-entertainment/
Starbreeze dał kasę, zobaczył w jakim stanie wyszedł ich inny projekt i teraz żądają kasy z powrotem i posłali projekt do szuflady.
System Shock to chyba jedna z najbardziej przeklętych marek gier video...
To chyba jednak nie tak. SB jest w bardzo słabej kondycji finansowej po wpadce z The Walking Dead więc próbują gromadzić pieniądze i oszczędzać, i zapewne dlatego sprzedali z powrotem prawa do SS3.
A skoro już mowa o Underworld Ascendant, to wyszedł duży patch z ogromną ilością zmian i poprawek. Oceny na Steam podskoczyły, gra przeceniona jest obecnie na 27 zł. W sumie bardzo kusi ale boję się, że jednak nadal nie jest to warte nawet tych 27 zł. Z drugiej strony chwała im, że nie porzucili tej gry i jednak działają.
https://www.pcgamer.com/underworld-ascendant-devs-overhaul-world-structure-story-and-quest-design/
Swietna informacja. Gra ma spory potencjal i czuje, ze jeszcze troche i bedzie to naprawde godna uwagi pozycja.
Jestem w ciężkim szoku. W którymś wątku ktoś polecał RISEN, więc gdy ujrzałem go za grosze na gogu, pomyślałem, czemu nie. Dopiero później zobaczyłem że to jakiś klon Gothica, serii której nie znoszę i od której się odbijam od lat. Niepewny zasiadłem do gry...i od 3 dni rąbię tylko w to. Zagrzebista zabawa, zwiedzanie i walka (jak się ją wyczuje). Sporo błędów technicznych, ale miód gry zwraca wszystko z nawiązką. Zadziwiające, niby gra jak Gothic, a jednak grywalna :)
Dziwne że się odbijałeś od Gothica a od Risena nie. Risen to przecież kwintesencja gotikowości.
Nie bardzo, Risen ma trochę drewna ale jest strawny dla szerszej publiki. Walka znacznie uproszczona, to plus.
Dla mnie walka w pierwszym Risenie wypadła najlepiej Piraniom spośród ich wszystkich produkcji (poza ELEXem, bo nie grałem i nie mam porównania). W sumie Risen tak mi się spodobał, że przeszedłem go dwa razy. Ma coś w sobie. Dwa pierwsze rozdziały są rewelacyjne. Do tego ta muzyka... Dla mnie to ostatnia bardzo dobra gra Piranha Bytes. Kolejne już nie miały tego czegoś...
SpecShadow
Miałem na myśli konstrukcję fabuły gry, a nie to co niektórzy nazywają drewnem.
Podział na 3 frakcje, a co za tym idzie 3 tak jakby specjalizacje. Mały zamknięty świat. Nawet końcowy boss to powtórka ze śniącego. Piranie wzięli wszystko co im się udało w Gotikach i zrobili miks o nazwie Risen.
@Iselor
wiem że nie trawisz Steama ale czy akceptujesz inne platformy poza GOGiem? Jeśli tak to jest dobra wiadomość
https://cleveblakemore.itch.io/grimoire-heralds-of-the-winged-exemplar
Niestety GOG nadal nie opublikował tej gry a kierunek w jakim podąża ten serwis nie napawa optymizmem - porzucenie Good Old Games na rzecz „po prostu GOG", więcej indie i większych tytułów, coraz mniej staroci...
Jestem w stanie zaakceptować inną platformę jeśli tak jak GOG jest DRM-Free.
Co do erpegów to narazie wolę podszlifować angielski który od zawsze miałem prymitywny i uturdnia mi to znacznie granie w gry nie-spolonizowane :( Nie mam kompletnie zdolności językowych i jeśli Profesor Henry nie pomoże to chędożę naukę dalszą jakiegokolwiek języka.