Zaczął się rok szkolny i powiem wam że ja osobiście mega się cieszę że mam to już wszytko za sobą.
6 lat podstawówki, 3 gimnazjum, 3 liceum, 5 studiów i w końcu praca.
Ciągłe ranne wstawanie, siedzenie na lekcjach które nie zawsze mnie interesowały, nauka czegoś co kompletnie mnie nie interesuje i najgorsze.... Wracasz do domu i to samo. Prace domowe, projekty, nauka na kartkówki, klasówki czy zaliczenia...
Ciągły wyścig szczurów o jakieś oceny, język polski, historia, wok i inne duperele które nie są mi potrzebne, w-f w środku zajęć i łazisz spocony cały dzień..
A praca? Przychodzisz tam gdzie chciałeś! Robisz to co chcesz! Masz za to największy profit a więc kasę! Po pracy cały czas wolny! Wolny czas spędzasz jak chcesz bo masz kasę i jesteś dorosły to wszystko Ci wolno. I to jest życie!
Ta. Poczekaj az bedziesz mial wlasne dzieci.
@Matysiak G mnie to trochę zawsze śmieszy jak ktoś pisze, że się cieszy bo ma nauke za sobą a kto inny musi mu dowalic piszac cos takiego jak " poczekaj az bedziesz miec wlasne dzieci" jeszcze zeby tak kazdy dazyl do posiadania dzieci :d
Jak sie bzykasz to jest dosc spora szansa. Nie słyszałem jeszcze zeby ktos z moich znajomych mowil ze stara sie o dziecko, ale jakos tak wypada ze wszyscy w kolo maja :E Ci co sie zabezpieczają TEZ.
Zycie pokazuje ze kazda bywa zawodna. Powodzenia.
Mam to samo.
W szkole interesowały mnie może z 2-3 przedmioty (i to dopiero w liceum), reszta - zło konieczne które trzeba było odhaczyć. Mnóstwo stresu, mnóstwo zmarnowanego czasu i wchłaniania po prostu bzdur.
Na studiach było lepiej, bo nikt nie stał z batem w ręku (no, przynajmniej na zajęciach na których prowadzący nie był trepem) i była możliwość większego ukierunkowania na to co mnie interesuje + rozwoju. Mam wrażenie że mimo trudniejszego materiału miałem więcej czasu niż wcześniej. Ogólnie fajny czas i trochę mi brakuje tego klimatu, ale jak otwieram stare sprawozdania z 'przedmiotów z dupy' (takie też były, niestety, i to całkiem sporo) to do dziś jeżą mi się włosy na plecach.
Praca to zdecydowanie najlepszy etap, robię to co lubię, rozwijam się w kierunku który mi odpowiada, o 15 jestem wolny i mam wszystko związane z robotą w rzyci. W dodatku nareszcie wpada przyzwoita kasa więc mogę spokojnie spełniać mniejsze lub większe zachcianki, co nie zawsze było możliwe wcześniej.
Jest dobrze!
Ja już ponad 10 lat w zawodzie i 3 z przodu plus żona... więc powoli wraca chęć powrotu do....
Czasów młodości.
futureman16-----> e, sam mam 32 lata, zaraz ślub, praca, ale za cholerę do szkoły bym wrócić nie chciał. Na studia to jeszcze tak....W szkole poza językiem polskim, WOSem, historią i ew. geografią wszystko było dla mnie nudną katorgą.....
Szkoła to tylko element. Jak zyles a nie tylko się uczyłes to wiesz o co chodzi. Imprezy wyjazdy koledzy gry też muzyka koncerty laski i sex ... Trojkacik z kolegą luzuk rozmowy do późna... Ogólnie życie i przy okazji szkoła.
Chociaż nie powiem bo część rzeczy szczególnie ta związana z kobietami została jeszcze na początku w pracy... Ale z roku na rok człowiek staje się coraZ bardziej zajęty tym co nie trzeba... Tzn coraz więcej obowiązków i pracy coraz mniej życia. Sa tacy którzy mieli różnych partyjnych rodziców lub bardzo dobre biznesy rodzinne i mają czas to nawet niektórzy z nich żyją dalej.
Mnie najbardziej przeraża to ile poświęciłem czasu, energii i stresu aby poprawiać oceny na koniec roku. Z 3 na 4 i z 4 na 5.
Z perspektywy czasu poza 2 przedmiotami to było totalnie bez sensu.
Ciekawe czy moje dzieciaki w szkole też będę piłował o lepsze stopnie.
Zapominacie, ze na tych nielubianych przedmiotach lizneliscie troche wiedzy ogolnej i nawet jesli nie pamietacie szczegolow, to przynajmniej w razie potrzeby wiecie gdzie szukac informacji.
Tez na informatce uczylem sie mnostwa rzeczy, ktorych nigdy nie wykorzystam (np. nierelatywistycza mechanika kwantowa), ale nie powiem, ze byla to strata czasu.
tia....5 (i więcej) lat wyjęte z życia po to żeby "liznąć" wiedzy ogólnej... znam lepsze i szybsze sposoby na przyswajanie wiedzy ogólnej, a w dobie Internetu nie trzeba być jakoś szczególnie wtajemniczonym żeby wiedzieć gdzie i czego szukać.
Malaga
niestety obecnie w internecie jeżeli nie posiadasz wiedzy ogólnej to dowiesz się tylko 3 rzeczy:
- ziemia jest płaska
- szczepionki są produkowane tylko po to aby zabijać ludzi
- masz raka
serio? w takim razie są dwie opcje:
Nie umiesz z niego korzystać, albo nie potrafisz myśleć samodzielnie i wierzysz we wszystko co przeczytasz. Szczerze mówiąc nie wiem co gorsze :)
w szkole uczą cię wszystkiego poza samodzielnym myśleniem - od interpretacji poezji na języku polskim po rozwiązywanie zadań "według klucza"
lol
Szkoła uczy samodzielnego myślenia?
Co jeszcze? Wojsko robi z facetów mężczyzn?
No proszę was. Pewnie wszyscy mieliście 'predyspozycje' :D teraz otrzymujecie jakieś informacje które nie pasują wam do ogólnej wiedzy i dzieki temu możecie dalej sprawdzać co i jak, doksztalcac się. Inaczej bylibyście zwykłymi sebami spod trzepaka
samodzielnego myslenia to w wielu szkolach wlasnie nie ucza bo masz rozwiazywac zadania tak jak ci nauczyciel kaze albo wedlug klucza odpowiedzi.. wiec to zadne samodzielne myslenie.. sam mialem takie akcje co sie babie od polaka nie podobalo ze po swojemu zintepretowalem jakas tam przypowiesc, zaczela mnie obrazac a potem cala klase bo kartkowka poszla tez slabo.. matma to samo.. czlowiek dobrze rozwiazal zadanie nie napisalem samej odpowiedzi tylko calosc ale w skroconej wersji zeby nie zapisywac dwoch linijek tylko jedna .. a uj skreslila cale zadanie bo sie nie podobal sposob rozwiazania..w technikum na ekonomii babie sie nie spodobalo to ze uzylem mozgu i napisalem zadanie latwiejszym i krotszym sposobem jednoczesnie wszystko poprawnie zapisujac i otrzymujac dobra odpowiedz :D
A ja bym chętnie choć na chwilę wrócił do czasów szkoły.
Btw nie każda osoba musi lubić to co robi, może nawet robi z przymusu, bo nie ma innego wyboru.
Jak ja bym chciał cofnąć czas i wrócić do szkoły.30 lasek w klasie miałem i zbyt romantyczny i nieśmiały byłem żeby z tego korzystać.Praca jest fajna ale do emerytury daleko a jak wróci Tuks to będzie jeszcze dalej.
i w końcu praca.
Jeśli się zrywasz z wyra o 6 rano żeby odbębnić do 16 robotę to dalej lipa.
Tak mi sie przypomnialo
Osiem lat podstawówki i cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki, i oto mi płacą, jak by ktoś dał mi w mordę.
Powtarzam to sobie za każdym razem 25 każdego miesiąca patrząc na stan mojego konta.
Z tym, że bez 20 lat praktyki.
Zakładam, że bili Cię za koszulki z megadefem i metaliką? Też bym miał traumę na twoim miejscu.
W zyciu bym nie zamienil pracy na szkole. Tylko ze ja szkoly nie przebimbalem, faktycznie ponadprzecietnie sie uczylem. Obecnie mam bardzo komfortowa prace, do ktorej z przyjemnoscia uczeszczam
Jedyne co rzeczywiscie bylo rajskie to podstawowka, ale wtedy jest sie zupelnie innym czlowiekiem (nieswiadomym dzieckiem) i patrzy sie przez rozowe okulary
roznica miedzy szkola jest tylko taka ze dostajesz swoj wlasny hajs ktory mozesz przeznaczyc na co chcesz i kiedy chcesz...
a druga jeszcze wazniejsza to ze nie masz zadnych pieprzonych prac domowych i jak konczysz prace to jestes w 100% wolny :D
Boże a co to ma do tematu? Zakładasz firmę z własnej woli. Nikt Ci jej nie każe prowadzić. Jak komuś odpowiada praca na etacie w zawodzie, to po co ma to zmieniać? Poza tym, nie samą praca człowiek żyje i większość ma też inne obowiązki po pracy.
Cytując, a co to ma do tematu? Oczywiście, że może sobie pracować na etacie. Nie jest jednak tak jednak zawsze, jak Janczes pisze. A niektórych zawodów bez własnej działalności się mieć nie da.
Mi to samo mówili w kurierce, a proszę.
ciekawe czego jest wiecej.. zawodow gdzie po godzinach pracy masz 100% wolnego czasu czy tych gdzie nie masz wolnego czasu lub masz go bardzo malo.. odpowiedz jest oczywista .. tych drugich jest wiecej
A mnie na stare lata (30) powaliło i kupiłem sobie zestaw przygotowawczy do matury z matematyki i klepię zadanka w ramach rozrywki po pracy czy na kiblu :D I mam dwa dość ciekawe spostrzeżenia:
- patrzę na jakiegoś sinusa czy inny wzór skróconego mnożenia i zaczynam dociekać jak to zostało wyprowadzone, dlaczego wygląda tak jak wygląda, to zupełnie inny poziom nauki niż w szkole, gdzie w 99% ryłem na blachę, wbrew obiegowej i nieprawdziwej opinii dużo lepiej wchodzi mi wiedza "na stare lata",
- największy mój problem to szybkość pisania, jest coś przynajmniej dziewiętnastowiecznego w używaniu długopisu, wiem, że to wtórny analfabetyzm ale po ~15 latach pracy zawodowej gdzie klepię kilkaset znaków na minutę strasznie denerwuje mnie ograniczenie jakie niesie ze sobą pisanie, zawsze pisałem bardzo wolno a mój mózg teraz pracuje szybciej niż kiedykolwiek i często mam już częściowe rozwiązanie zadania w głowie a ręka po prostu nie nadąża, zresztą to samo miałem na maturze rozszerzonej z polskiego do której podszedłem również dla zabawy jakieś 3-4 lata po mojej maturze, nie byłem w stanie tak szybko pisać jak chciałem :( wiem, wiem, wstyd okrutny, ale jeszcze raz powtarzam, że ja zawsze bardzo wolno pisałem a teraz to się skumulowało, bo przez ostatnie naście lat poza jakimiś szkicami i rysunkami wszystko piszę na klawiaturze ;[
Co do samej szkoły to też bym nie wracał, moje najlepsze lata życia to była podstawówka, w gimnazjum i liceum/technikum miałem naprawdę nieciekawe klasy, nieciekawych nauczycieli i nieciekawe zajęcia, wielkie rozczarowanie. Żeby jeszcze człowiek miał jakieś młode/ładne nauczycielki które były skore do molestowania uczniów a tak...
PS.
W zasadzie miałem jedną młodą nauczycielkę i w miarę ładną, ale prawie złamałem jej kark :/ Ale to było z rok po tym jak przestała mnie uczyć, wylądowaliśmy na tej samej imprezie i jakoś tak niefortunnie ją złapałem podczas tańców, że przemeblowała znajomym pół mieszkania. Well :D
Ja podobny wiek i również propsuję matematykę dla przyjemności. Poniższy artykuł dobrze opisuje moje podejście:
https://fs.blog/2018/05/math-life-beautiful/
Miałem akurat to szczęście, że mój nauczyciel z matematyki w liceum nie znosił rycia na blachę i był maksymalnie nastawiony na rozkminę i rozumienie dowodów. Lekcje u niego wyglądały tak, że przez 5 minut omawiał teorię, a później przez 10 robił przykłady, dowody, wykorzystywał tę teorię i na koniec brał biednych uczniów do robienia kolejnych zadanek. Takie klasyczne "learning by doing". Ale dzięki temu, w pewnym momencie (pod koniec pierwszej klasy w liceum) coś mi w głowie "kliknęło" i zrozumiałem o co chodzi w tej matematyce i fizyce. Właśnie to o czym piszesz - że stosujesz ten sinusy, kosinusy, logarytmy, pochodne, ale tak naprawdę rozumiesz coś się kryje pod tymi pojęciami. Coś ala programujesz w Javascripcie/C++, ale rozumiesz aż do poziomu asemblera/bramek logicznych na procesorze co tak naprawdę dzieje się "under the hood". I masz wtedy fun, bo wiesz co się dzieje i możesz kreatywnie wykorzystywać narzędzia matematyczne do rozwiązywania problemów. I to jest bardzo grywalne :)
Również wykorzystywanie tej matematyki w codziennym życiu, rozumienie i dostrzeganie fizyki w swoim otoczeniu. Ma to swoją magię, którą ciężko przetłumaczyć dopóki samemu się tego nie spróbuje. Rysiek Feynman ładnie to opisuje tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=ZbFM3rn4ldo
- co do pisania odręcznego - mimo codziennej pracy przy klawiaturze to wciąż mam słabość do używania długopisu. Zwłaszcza jak chcę strumień świadomości przelać na papier to o wiele naturalniej idzie to z długopisem, gdy mogę swobodnie mieszać prozę z diagramami, rysunkami i strzałkami. Aczkolwiek zgodzę się, że pisanie samego tekstu jest o wiele, wiele szybsze na samej klawiaturze (co innego jeśli chcemy wplatać schematy, rysunki do tego)
W 100% się zgadzam. Dziwię się ludziom którzy mówią dzieciom "poczekaj aż pójdziesz do pracy, zatęsknisz jeszcze za szkołą". Muszą mieć smutne życie i męczyć się następne 40 lat w pracy której nie lubią.
A praca? Przychodzisz tam gdzie chciałeś! Robisz to co chcesz! Masz za to największy profit a więc kasę!
Powiedz to osobom którzy siedzą na kasie w Biedrze, są sprzedawcami w McDonaldzie albo zamiatają chodniki (a zimą odgarniają śnieg).
Powiedzialbym im: trzeba bylo sie uczyc!
Zreszta na nauke nigdy nie jest za pozno. Sam ucze sie do kolejnego certyfikatu zawodowego, po ktorym bede zarabial duzo wiecej. Nie chodzi o papier, chodzi o wiedze, ktora ten papier bedzie potwierdzal.
Jasne, nie kazdy musi konczyc studia, ale jakis kurs spawacza, to chyba nie jest wielki problem.
@Tlaocetl a puknij się w glowe i pomysl co ty piszesz.. w biedrach czy makach laduja osoby po szkolach czesto.. po ogolniakach bo tam sie nie uczy niczego na dobra sprawe.. niby mnostwo materialu ale ta wiedza nie daje ci nic i musisz gonic na studia ktore maja swoja cene..
Przeciez o tym wlasnie napisalem, naucz sie czytac ze zrozumeiniem. Jak komus nie pasuje praca w Biedrze - niech zrobi jakis kurs zawodowy i bedzie zarabiac duzo wiecej. Jak ktos woli siedziec i narzekac to jego problem.
Posłuchaj! Edukacja tak wygląda, że studenta nie interesuje 70 procent materiału. To nie jest wina żadnego programu czy też samych prowadzących. Z perspektywy czasu patrzę na moją edukację również jak na kuźnię charakteru i osobowości. Co było nieprzyjemne i bolało, również odcisnęło na mnie piętno. Po latach cenię sobie takie doświadczenia.
Rozroznijmy dwie rzczy, chodzenie do szkoly/studia a nauke.
Szkola to metr syfu i mulu i wogole sie tam nie powino chodzic.
Natomaist uczyc i doszkalac sie powino caly czas jesli chce sie byc najlepszym i zarabiac konkretny szmal.
- wujek siara.
Słusznie prawisz.Byli tacy co prawie wcale do szkoły nie chodzili a prezydentamy zostali.
Byli też tacy co rzucali studia by rozwijać firmę.
Tyle że oni rzucali Harvard a nie zaoczna wieczorowa policealna z jakimś Wygwizdowie.
Tak btw. Mateuszek/aka Royal Flush aka SraszMetal tak strasznie narzeka, a tymczasem w roku 2010...
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10613203
Studia go wykończyły. :)
A tam co napisał o maturach, że każdy zdaje to nieprawda, bo z mojej klasy 3 osoby matury nie zdało.