Gry sierpnia 2018 – najciekawsze premiery i konkurs
Całkiem ciekawe produkcje, może nie są to jakieś duże hity, ale myślę, że na pewno coś się zakupi z tej listy :)
Kupione mam już:
WoW: Battle for Azeroth
Call of Duty: Black Ops IIII
Destiny2: Forsaken + season pass
Forza Horizon 4
Do końca roku będzie w co grać :D
Sierpień jest wypchany premierami na które czekam. W takim stopniu, że wiem że zdążę ograć może z 1/5 tego co mnie interesuje. Następująco:
- Dead Cells
- Phantom Doctrine
- Death’s Gambit
- Graveyard Keeper
- Guacamelee! 2
- Yakuza Kiwami 2
- Two Point Hospital
- Divinity: Original Sin II – Definitive Edition
- Hollow Knight DLC - Gods & Glory
Miesiąc zapowiada się świetnie. Szczególnie nie mogę się doczekać Death’s Gambit, Graveyard Keeper, DOS2 DE oraz DLC od HK, jako że te tytuły już śledzę od dawna.
Shenmue I & II
Monster Hunter Generations Ultimate
Yakuza Kiwami 2
Same chińskie bajki....bleh.
Chyba Yakuza 0
Yakuza 0 wyszła w zeszłym roku i już dawno ją ograłem.
Odpowiedź jest prosta. State of Mind! Uwielbiam przygodówki, a Daedalic Entertainment to współcześni arcymistrzowie tego gatunku. Pomieszanie cyberpunka i sci-fi? Rozważania na temat transhumanizmu i elementy antyutopii? Europejskie klimaty, zamiast znudzonej Ameryki? Tak, tak i jeszcze raz tak. Zapowiada się lepsze Detroit bez elementów cage'owego cringu.
Czekam na Monster Hunter: World. Nigdy nie grałem w żadną część Monster Huntera, ale przyciąga mnie koncepcja walk z gigantycznymi bestiami. Zawsze w grach podobało mi się gdy malutki człowiek powalał ogromną poczwarę, nie tylko stosując siłę ale też spryt. Monster Hunter brzmi jak połączenie Shadow of the Colossus z najlepszymi walkami z Wiedźmina 3, a to już wystarczający powód żeby w to pograć.
Dwie najważniejsze premiery sierpnia, a nawet roku a w ankiecie ich ni ma. Yakuza 0 i Shemnue.
No to sezon ogórkowy prawie za nami. Najbliższa przyszłość wypchana jest zacnymi premierami.
Mam faworyta, którego obserwuję z doskoku. Phantom Doctrine reprezentuje mój ulubiony obecnie gatunek. Potrzebuję odskoczni od czystej akcji futurystycznych xcomelike. Ciekawi mnie jak poprowadzą historię oraz rozwiązanie mechaniki skradania i reszty związanej ze szpiegowaniem.
W tle majaczą:
Graveyard Keeper - humor, oryginalny setting, RPG. Muszę zagrać :D
The Walking Dead: The Final Season - mimo spadku formy, mam nadzieję na zakończenie z przytupem niczym w pierwszym sezonie.
We Happy Few - po tym co widziałem, raczej nie nastraja dobrze. Fabuła nie zapowiada się na wyjątkową czy po prostu dobrze poprowadzoną. Ale plus za polecenie "My" Eugeniusza Zamiatina. Przeczytam.
PS
Death’s Gambit i Dead Cells - w tej właśnie kolejności - też się nieźle zapowiadają.
Najbardziej czekam zdecydowanie ne We Happy Few:
-ciekawa historia wymagająca zanurzenia się w świat (na co bardzo liczę)
-problemy społeczne, które często zamiatane pod dywan, a powinny być ukazywane dużo częściej
-bycie "innym" w społeczeństwie i szukanie własnej prawdy w zakłamanym świecie zapowiada się bardzo obiecująco i ma duży potencjał fabularny
We Happy Few - a chłodne przyjęcie jest oczywiste. Przecież to już mamy na co dzień. Bełkot mainstreamowy w mediach i poprawność polityczną. Nawet pigułki już są. Chyba się rzucę na wydanie kasy na tą grę.
Dlaczego World of Warcraft: Battle of Azeroth jest najlepszą grą ze stawki? A dlatego, że znowu mógłbym wsiąknąć w świat Warcrafta na długie, długie wieczory. Żadna inna gra nie daje tyle frajdy ze zdobywania nowych poziomów. Będąc graczem "WoWa" czujesz, że jesteś częścią tej społeczności (For the Horde!). Nie jest to produkt, który zostanie odinstalowany po pierwszym przejściu kampanii, tutaj nawet kilkadziesiąt prób zdobycia maksymalnego poziomu postaci, kończy się niedosytem, który możemy zaspokoić tworząc kolejną postać i wsiąkając w coraz to głębsze questy i historie. Tym bardziej, że Battle of Azeroth usprawnił proces levelowania.
Tym bardziej, że Battle of Azeroth usprawnił proces levelowania.
No słyszałem o tych USPRAWNIENIACH. :D Których do tej pory nie potrafią naprawić. :D
No ja już dawno preorderowałem ale dopiero przedwczoraj wróciłem i postanowiłem zrobić zupełnie nową postać u alluchów (wszystkie poprzednie mam w Hordzie). Robię taki reset swoisty i wejdę w BfA na świeżo :)
nigdy sie nie nadziwie ze jest az tulu ludzi ktorzy placa zeby caly czas robic to samo
@szejk18
Nigdy się nie nadziwię, że są ludzie grający w szachy po kilkadziesiąt lat.
Rumcykcyk - tak mi powiedziałeś, że chyba zaraz z balkonu skoczę.
Hioziv - dodatek jeszcze nie wyszedł, a prepatchm po częścim jest też po to, aby tego typu problemy identyfikować przed premierą. To jest tylko kwestia balansu, nie powiesz mi chyba, że cała mechanika levelowania jest gorsza, niż wcześniej?
szejk18 - najwidoczniej tym ludziom się to podoba. To samo możesz powiedzieć o graczach FIFY, którzy rok w rok grają "w to samo". A nawet gdyby to było to samo, to uwierz że twórcy nie mieliby wtedy tylu graczy na serwerach, a tym bardziej takiego fanbase'u.
Bieda, nędza i rozpacz. Trzeba czekać do września na Spider-Man'a, Spyro i LiS 2. To będzie dopiero mocny miesiąc. Sierpien z tą nudą jeszcze jakoś się obejdzie, jakbym miał wybrać coś spośród tej listy, to będzie to We Happy Few. Coś czuję, ze Walking Dead rozczaruje jak ostatnie sezony ;/
Za dużo Japońszczyzny w sierpniu. Mamy na początku miesiąca dwa dodatki, jeden do PoE2, a drugi do ES2.
Mam nadzieję że The Point Hospital to nie będzie to samo co Pizza Connection 3.
Phantom Doctrine - czekam na tą grę z niecierpliwiony niczym olej na patelni czekający na swojego PLACKA ZIEMNIACZANEGO AAAAAA TAK TAK TAK PLACKI ZEMNIACZANE AAAAAA - a przepraszam mam taki mały tik nerwowy. A dlaczego czekam na tą grę bo po prostu lubię tego typu gry poczynając od jagged aliance 1 oraz 2 jak i x-com' y na silent storm kończąc, a jeszcze to w klimacie zimnej wojny dodaje dodatkowegosmaku ! Mam nadzieje że będzie to gra pokroju tych które wcześniej wymieniłem,czekam na nią jeszcze ponieważ nie mam w co grać bo wszystko co w sumie wychodzi stało się wtórne i w zasadzie mało ciekawe ale to już inna, że tak się wyrażę obscenicznie - broszka ;)
Świetny miesiąc dla fanów metroidvanii: Death's Gambit, Dead Cells i Quacamelee 2.
Może We Happy few, ale wyczuwam lipę, a tak poza tym nic dla mnie.
Byle do spider mana
A gdzie Shemue? Przecież te gry deklasuja każdy z tych tytułów
Yakuza 0 wyszła prawie rok temu (już nie mówiąc o tym, że w Japonii ukazała się w 2015 roku) więc ciężko ją traktować jako nową, osobną premierę. Na pewno będę się czaił na Kiwami 2.
Oprócz tego intryguje mnie We Happy Few ze względu na tę specyficzną, wręcz bioshocko-infinitową otoczkę.
Do tego oczywiście kolekcja Shenmue. Nie mogę się doczekać aż włożę płytkę do swojej konsoli. Cieszy, że w końcu będę mógł ograć te legendarne już tytuły na legalu bez bawienia się w emulator Dreamcasta. To chyba najbardziej oczekiwana przez mnie gra (gry) tego miesiąca mimo, że fakt faktem nie są to żadne nowe tytuły.
No ale wiesz, jak wychodziło GTA V na PC, 1,5 roku po pierwszej premierze to było uwzględnione. Tak samo jak wychodziło FFXV na PC ponad 14 miesięcy po premierze konsolowej.
Zresztą Kiwami 2 też nie ma więc to już jest jawna dyskryminacja Yakuzy. Ludzie nie widzą co dobre.
W Polsce tę serię zna i ceni garstka ludzi więc nie dziwię się, że i Gol ją całkowicie olał w swoim podsumowaniu. Tak samo jest z całą serią Kingdom Hearts, Personą, Moster Hunterem, Zeldą, Metal Gear czy Fatal Frame - jeśli gra jest z Japonii i nie wyszła na komputerki to już góry jest skreślona w naszym kraju. No chyba, że Soulsy...
@adam11
Albo po prostu w Polsce nie ma wielu fanów "chińskich bajek"?
Widzę, że Pan ignorant nie zdaje sobie sprawy, że nie każda japońska jest utrzymana w animu-mangowej stylistyce.
Ostatnio na forum przeczytałem, że BloodBorne to mroczne anime. Ignoranci już tak mają, ich prawda jest jedyną drogą i nic tego zmieni.
Wcale nie muszą być anime czy manga by trącić "chińszyzną". Wystarczy, że są cycate lolitki, pokemony, piski czy zniewieściali chłopcy (FF15), a nawet poziom zangielszczenia ichnich produkcji.
"We Happy Few" to jest to na co czekam najbardziej, uwielbiam gry w stylu retro, do tego super mechanika gry
Pro Evolution Soccer 2019 to mój typ na sierpień 2018. Żeby w końcu PES był lepszy od FIFY i pokazał tego footballowego "pazura". Żeby gra była bardziej widowiskowa, lepsza fizyka i licencje takie jak w FIFA. Może to marzenia ściętej głowy, ale chciałbym żeby w końcu PES zagórował nad FIFĄ i był lepszy!!! Są zarówno ulubieńcy FIFY, ale i są PESa. Gram od początku w jedną i w drugą serię, raz jest lepiej, a raz gorzej lub na tym samym poziomie. Chciałbym w końcu powiedzieć, że w tym roku spróbujcie sobie zagrać w PESa, a nie pożałujecie, bo jest lepszy od FIFY :) Pożyjemy zobaczymy, a właściwie ogramy!!!
właśnie wyszedł nowy YS (genialnej jakości port), za 2 dni czyli 31.07 wychodzi chasm (metroidvanii nigdy za dużo) więc lipiec intensywny do samego końca!
This Is the Police 2 - jeśli podkręcą tempo i nie przekombinują walk to bardzo chętnie.
Dead Cells - z 70 godzin w early pograne i wyfarmione wszystko oprócz ostatnich updatów. pewnie nawet nie uruchomie ;)
Graveyard Keeper - beta bardzo obiecująca ale szybko przestali ją wspierać/łatać. małe studio to niby nie ma co marnować zasobów na betę, zobaczymy co wyjdzie.
Two Point Hospital - gameplaye/streamy MEGA obiecujące.
Divinity: Original Sin II – Definitive Edition - skończony produkt wypada ograć ;) miałem nosa, że nie grałem wcześniej ;)
do tego jest yakuza 0 bo trzeba sobie wyrobić w końcu opinię o serii osobiście czy State of Mind - ale cięzko zrobić DOBREGO clona xcoma, więc ostrożnie.
sierpień bardzo dobry się szykuje! w sumie to trochę ulga, że zepsuli wowa skalowaniem. pierwszy dodatek którego nie kupie. jestem wolny :D
Co to za najlepsze propozycje ?!
A gdzie
- Post Scriptum (każdy na na nie liczy ,że będzie coś świeżego do pogrania)
-F1 2018 (Kawał gry , może faktycznie dla fanów ,ale to nie najważniejsze - przecież liczy się wykonanie , grywalność ,a nie dal kogo)
...
Monster Hunter: World [PC]
Wiersz o Łowcy.
Raz rozmyślał sobie łowca doświadczony
"Ach jak strasznie jestem zmęczony
Ciągle tylko całymi dniami
Uganiać się musze za potworami
A tak chęthie przy szczęścia kapce
Zrobiłbym sobie w sierpniu.. wakacje
Takie bez walki, tropienia i skradania
Bez tych potworów co gryzą i drapią
Zieją ogniem i uciekają gdy blisko ich końca"
Cóż marzenie się jego nie spełniło
Przed nim tego jeszcze roku
Polowań dawka spora
Pozbyć trzeba się nie jednego potwora
Spakował więc pułapki, miecze i włócznie..
Nie zapomniał też mieczo-topora
I przynęty na potwora
Na PC'tach polowania
Już najwyższa pora!
Nie ma się co ociągać
Taka łowcy dola.
Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ludzie nie słyszą braku rytmu i sylab, czytając sobie w głowie swoje wypociny.
Jasne że Gaucamelee 2, jedynka jest bardzo przyjemna i klimatczna, po tej części mam nadzieję na coś podobnego <3 Jedna z tych gier w które sie "wsiąka"
Tak wiele nas łączy
Lecz joy nas rozłączy
Joy biednych i bogatych raduje
Lecz tylko mnie on anihiluje
A ja się pytam:
Jak to JOY okrada mnie?
Przecież moge zyć jak chce!
JOY jak w blackmirror ujawnia się
Ty patrzysz na ekran a oni pod maski swe
By z uczuć czuć się wydarty
Joy nie jest tego warty...
We Happy Few na Playstation 4.
dobrze ze chociaż nowe GPU wychodzi, bo tak nic ciekawego praktycznie null, dobrze też, że w sierpniu wychodzi Battlefleet Gothic : Armada 2 bo faktycznie byłby to miesiąc bez żadnych ważnych dla mnie premier.
Moim faworytem jest Graveyard Keeper. Ta gra to takie trochę Stardew Valley tylko z trupami. Liczę bardzo na tą produkcję, i już teraz w fazie alpha jest obiecująca. Świetny świat tej gry umiejscowiony jest w średniowiecznych realiach. Palenie czarownic zakopywanie trupów i w ogóle to jest to. Podoba mi się, że gra ma do zaoferowania wiele opcji można np. zakopać trupa i pobrać z niego wszystko co jest nam potrzebne aby opchnąć czaszkę, wątróbkę lub inne flaczki naszego denata w karczmie, ale jeśli ciało nie nadaje się do niczego można je po prostu wrzucić do rzeki i zapomnieć o problemie, lub spalić zwłoki. Świat jest duży a na zapalonych grabarzy czeka masa kontentu, questów i nie tylko. Ta gra jest dla mnie. Licencjonowany grabarz.
Graveyard Keeper jak wyżej również najbardziej czekam w końcu Punch Club od tych samych twórców był dosyć świetną grą:)...( jeszcze moze dodatek do Pillars ale to tylko dodatek w końcu)
Two point hospital..kolejne urocze nocki z pielęgniarkami
Pro Evolution Socer 2019 bardzo dobry Gameplay i dodatkowo zgadywanka jaki to klub i piłkarz, myślę że twórcy postarają się i w nazwach dadzą jakieś większe wyzwanie :p
Pomijajac kilka tytylow o wiekszym budzecie , to chyba cala reszta poszla by na telefonie i to starym xD. Tak ze naprawde warto wydawac grube chajsy na bebechy do blaszanej besti. Nie ma to jak odgrzewane kotlety od ubi i kolejne cody czy bfy i inne multiplatformy co wychodza rok w rok. I zeby mnie ktos zle nie zrozumial ,,jakis pc master race'' Bo chodzi mi o to ze na pc nie ma nic nowego i wyjatkowego co jest tylko na ta platforme. Zaraz ktos napisze ze na konsolach nic nie ma, badz go te gry nie interesuja, czy casuale. Czy to z prostej zawisci uj wie po co bo jak ktos ma pc za 5-6kola to go na konsole nie stac xD. Sam pc mam i byl pierwsza zabawka do gier jaka mialem. Lecz moze to moja wina ze multiplayerowe syfy juz mi sie znudzily.
Ps: Zapomnialem wspomniec o sztucznie zawyzanych wymaganiach w wielu grach, by ciagnac ten rynek. Tyle z mojej strony czekam na krytyke, a i nie dajcie sie zwiesc mojej nazwie i avatarowi, bo nie jestem trolem pozdro.
Zdecydowanie We Happy Few. Oczywiście, brak nowych bioshocków odegrał swoją rolę, ale też potrzeba zagrania w coś z ambitną fabułą i nie koniecznie o ratowaniu świata po raz setny. Tym bardziej, że gra stylistycznie i wizualnie wygląda świetnie. Z drugiej strony faktem jest też, że pozostałe gry w debiutujące w tym miesiącu niezbyt wpisują się w moje gusta.
Jedynie na co mogłem zagłosować to Naruto to Boruto: Shinobi Striker, bo Monster Hunter mój dopiero będzie we wrześniu w pudełkowej wersji, więc traktuje tą grę jako premiera wrześniowa xD
To ten Naruto kosztuje 180zł? ładnie kogoś gniecie. Gra wydaje się niezła na krótkie sesje...ale nie za 180 zł. Za darmo byłaby super..kto się na to złapie? Pewno sami Japończycy .
Graveyard Keeper - bo zastanawiam czy jak rzucę studia to czy przynajmniej na cmentarzu znajdę miejsce dla siebie...
Coś co wybija tę grę na tle innych to pomysł, czyli prowadzenie własnego biznesu powiązanego ze śmiercią. Tematem który jest unikany w grach MMO gdzie postać czeka na respawn. Takie gry zasługują na swoją szansę.
Two point hospital i Phantom doctrine - jedyne gry warte uwagi, reszta to będzie szit
Napisałem dość rozbudowane opowiadanie, dlaczego chciałbym wygrać Monster Hunter: World na PC, ale oczywiście komputer musiał się obrazić. Niemniej z tych gier właśnie wyżej wspomniana interesuje mnie najbardziej. Emocje polowania, walki i modyfikacji sprzętu, które widziałem u streamujących wywołały u mnie opad szczeny, a to tylko oglądając, więc aż się boję, co by się stało, gdybym dostał kopie w swoje ręce ;)
Guacamelee! 2
To właśnie to!
meksykańscy zapaśnicy pełni werwy i ich przepocone maski od starć z kolejnymi falami przeciwników,W genialnej oprawie muzycznej właśnie tak pamiętam pierwszą część którą ograłem na PsV.
Czyż nie mam racji Muchachas y Muchachos?
Divinity: Original Sin II – Definitive Edition XBOX one
Brakuje w zestawieniu premiery na konsole - a patrząc na opinie i recenzje wersji PC jest na co czekać.
Ograłem parę min w early access i jestem zaskoczony jak dobrze można zrobić sterowanie w tego typu grze na konsole. już od kilku m-cy czekam na wydanie konsolowe a tu jeszcze cały miesiąc
Monster Hunter: World
Mój chłopak już zamówił a ja bardzo chciałbym razem z nim zagrać :D
Nie ma lepszego sposobu na spędzenie czasu z ukochanym niż polowanie na potwory ;)
We Happy Few:
Jest klimat.
Jest creppy.
Jest mrok...
...a zarazem szczęście...
...wyparte nieszczęście...
...wyparte uczucia...
...zanik rzeczywistości...oraz doza szaleństwa...
..trochę Bioshocka...lecz go również brak...
chciałbym się zadłużyć...oraz odurzyć ów specyfikiem...przy użyciu mojej PS 4.....
Phantom Doctrine PC
Marczenko zgasił papierosa czubkiem błyszczącego lakierka i znad porannego wydania "Prawdy" ostrożnie ogarnął wzrokiem ruchliwą ulicę Astrachańską. Rzucił jeszcze okiem na zegarek, nachylił kapelusz pod zacinający śnieg i udał się w kierunku niedalekiego budynku pamiętającego Dzierżyńskiego. Naparł na podwójne obrotowe drzwi uwieńczone niewielką tabliczką z napisem – "Instytut KosJar, Odział Moskiewski" i wszedł do zacienionego holu.
- Cholera - pomyślał, półtora roku w tajnej jednostce specjalnej , 7 lat jako agent GRU i nadal czuł zdenerwowanie przechodząc przez te przeklęte drzwi. Sekretarz Wasilij Barwinow na pewno jest na górze od 6 rano i już szykuje tradycyjny opeer. Wyobraził sobie towarzysza sekretarza jak jego tłusta, czerwona i zawsze pokryta błyszczącym łojem twarz zmienia wyraz ze spazmatycznej wściekłości na bezbrzeżne zdziwienie, gdy zezując na swój bulwiasty nos dostrzega płynne jego przeobrażenie w świński ryj. Wisienką na torcie był obrazek jakiego nie powstydziłaby się kreskówka z "Sojuzmultfilmu" - Barwinow przemieniony w opasłą świnię, miota się po swoim gabinecie w resztkach taniego, przykrótkiego garnituru w a la Chruszczow i histerycznie chrumka.
Mikry uśmiech w kąciku ust Miszy portier uznał za dobry znak i prężąc się jak uczniak zawołał gromkim głosem - Dzień dobły, tofałyszu Michaile! Marczenko nonszalancko strzepał śnieg z płaszcza i kiwnął przyjacielsko na portiera - Cześć Wanieczka, wszystko gra? Portier wytrzeszczył oczy, otworzył usta, ale zdołał tylko poprawić tanią liberię i wydusić z siebie - Tttak toczno, towafyszu podpułkowniku!
Marczence wyraźnie poprawił się humor. Nie jest tak źle, w końcu Barwinowa wykończy drugi zawał, albo wylew - wtedy nam odpuszczą - pomyślał wkładając grafitowy kapelusz pod pachę. Przeszedł środkiem skromnego, ale obszernego holu, minął pokaźnych rozmiarów donice z dogorywającymi pelargoniami i wcisnął przycisk przy drzwiach windy. Towarzysz Lenin jak zwykle nieugięty - tym razem nie potrafił oderwać wzroku od portretu ojca narodu zawieszonego dumnie między drzwiami elewatora. Krótki sygnał dźwiękowy windy wyrwał go z rozmyślań o teorii marksistowsko-leninowskiej, wsiadł do windy i wcisnął przycisk z cyfrą 7.
Ponowne rozlegające się "ping!" spowodowało, że serce zabiło mu nieco szybciej. Może nie tak szybko jak na co półrocznym teście ze sprawności fizycznej, ale na pewno przyjemniej. Rozsuwające się z delikatnych chrzęstem drewnopodobne okładziny drzwi windy ukazały mu widok za którym tęsknił i który kłuł w okolicy śródpiersia. Ninka miała dziś włosy spięte w koński ogon, skromne srebrne kolczyki i dyskretnie elegancki czarny żakiet. Jeden kosmyk jej kruczoczarnych połyskujących włosów opadał na wyrazistą, pięknie ukształtowaną kość policzkową. Była pochylona nad jakimiś papierami, wyglądała świeżo i niewinnie mimo ostrzejszego niż zwykle makijażu. Zaparło mu dech w piersi i wypalił idiotyczne - Cześć, piękną mamy zimę, nieprawdaż?. Nina podniosła głowę znad biurka, spojrzała jadeitowym okiem w stronę okna i zwróciła się do Michaiła nieco zaskoczona - Serwus Misza... Ano piękną, prawie taką jak w Kijowie. A ty jednak nie w domu? - zapytała z uśmiechem, Michaił odwzajemnił uśmiech – Nie, musiałem dzisiaj przyjść do pracy. Wiesz Nina, nigdy nie byłem w ekhem... Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, chętnie bym się wybrał na wycieczkę i spróbował tego waszego osławionego kwasu chlebowego. - Zapraszam, czym chata bogata - odparła Nina odsłaniając wspaniały rząd zębów nie skażonych dymem papierosowym - Wiesz, może porozmawiamy dziś o Ukrainie na kawie, podczas przerwy? - zapytał Michaił międląc kapelusz za plecami. - Czemu nie? Tylko wiesz przecież Miszka, że nie piję kawy, ale przy herbacie zdradzę ci przepis na najlepszy kwas chlebowy na całym świecie - powiedziała figlarnie mrużąc oczy. Przez jasnoczerwone zmrożone policzki Michaiła przebił się burgundowy rumieniec - Ee, no tak, zapomniałem... Dobrze! W takim razie do zobaczenia o 12! Nina z niezmąconym uśmiechem odparła - Do zobaczenia Miszka.
Marczenko odchrząknął, minął biurko Niny Tymoszenko, otworzył drzwi z aluminium i przezroczystego pleksiglasu, wygrzebał z kieszeni kartę perforowaną i umieścił ją w małym otworze przy następnych drzwiach obitych brązową, skóropodobną tapicerką. Drzwi odblokowały się same z cichym kliknięciem, pułkownik wszedł na oświetlony jarzeniówkami, do połowy pomalowany ciemnozieloną farbą olejną korytarz przecięty na wprost drzwi wejściowych krótkim i szerszym rozwidleniem, prowadzącym do czterech pomieszczeń.
Towarzysz Michaił już skręcał w prawo ku swojemu gabinetowi znajdującym się w zachodniej części dłuższego korytarza, gdy usłyszał parę nieznanych mu głosów, co w instytucie było rzeczą raczej rzadko spotykaną. Zawahał się i odwrócił się w stronę nieznajomych dźwięków. Zobaczył na końcu wschodniej strony korytarza czterech, czy pięciu ubranych w czarne kombinezony robocze facetów grzebiących przy wentylatorach. Usłyszał za sobą skrzypnięcie drzwi, to był jego zastępca – Iwan - młody gruzińskiego porucznik, świeży agent GRU, który został poddany mu przez kierownictwo pod opiekę i co ważniejsze– ścisłą kontrolę ideologiczną. Dzień dobry towarzyszu Marczenko – wyszeptał konfidencjonalnym tonem Iwan – Macie może tą teczkę z Pobedą II? Michaił prawie jęknął na wspomnienie wczorajszego wieczoru, wziął nadgodziny by ocenić techniczną sprawność automatycznych wieżyczek strzeleckich. - Młody, niech was głowa o to nie boli, jest w moim biurku. - To bardzo dobrze. Świniak, o, przepraszam, towarzysz Barwinow od rana krzyczy że dokumenty powinny być na wczoraj – uspokoił się nieco Iwan. Podpułkownik spojrzał na młodego oficera protekcjonalnie - Wania, spokojnie, wszystko jest gotowe, Stary będzie miał na spotkaniu komplet dokumentów. Ty mi lepiej powiedz, co robią tamci faceci. Porucznik podrapał się w głowę– Tamci? Aa, towarzyszka Nina mówiła, że to tacy kominiarze. No, konserwatorzy wentylacji. Porobią ze dwa, trzy dni i pójdą sobie. Skoro tak Ninka powiedziała... - pomyślał Michaił - mimo wszystko procedury to procedury. Zaraz – zaczął drążyć Marczenko – tak sobie wejść tu nie mogli. Nic mi nie wiadomo o tym że, miał się tu pojawić ktokolwiek, ani konserwatorzy, ani Gorbaczow we własnej osobie. - Już tłumaczę Towarzyszu Michaile– odparł z widocznym zdenerwowaniem Młody – Oni są sprawdzeni, są w pełni zweryfikowani – mają certyfikat dostępu IV klasy. Towarzyszka Nina pokazała Staremu papiery. On mruknął coś tylko, machnął ręką i poleciał na swoje. Marczenko spojrzał na swój zegarek marki Buran, dochodziła dziewiąta – Niech będzie Młody, idziemy do konferencyjnej, bo wiesz, że Świniak ponad wszystko nie znosi spóźnień. Poczekaj tu, zabieram papiery i wracam.
Marczenko szybkim krokiem wszedł do gabinetu, który dzielił z Młodym. Sprawnie rzucił kapelusz na drewniany stojak, zdjął i powiesił płaszcz. Pochylił się, wyjął spod biurka mały kluczyk zawieszony na gwoździu i otworzył dolną szufladę, skąd wyjął grubą teczkę z czerwoną pieczątką i napisem - „sowerszenno sekretno”. Położył teczkę na biurku, otworzył górną szufladę i wyjął magazynek z dziewięciomilimetrowego Makarowa, po czym sprawdził obecność naboju w lufie, odciągając zamek do połowy. Dobry nawyk – pochwalił się w myślach – nie popełnię tego samego błędu co w Afganistanie. Włożył z powrotem magazynek do rękojeści pistoletu i odłożył go do szuflady. Szybkim ruchem zgarnął teczkę z biurka i wyszedł z gabinetu.
- Nie ma już czasu – pomyślał Michaił przyspieszając krok - Stary na pewno już czeka. Podpułkownik Marczenko razem z młodym porucznikiem niemalże wpadli do sali konferencyjnej, do której prowadziły dębowe odrzwia w rozwidleniu naprzeciwko brązowych drzwi wejściowych.
- Oo, towarzysz Marczenko i towarzysz Zakariadze – zaczął sekretarz Barwinow rubasznie i zgryźliwie – Jak dobrze was widzieć, towarzysze. Usiądźcie proszę wygodnie, zjedźcie herbatniki. Może poczęstować was kawką, herbatką? A może poduszki wam przynieść, boście zmęczeni pracą w tej kopalni węgla?! Może potrzebujecie wolnego, biedactwa?! - krzyczał rozjuszony już Barwinow.
- Towarzyszu sekretarzu… - próbował tłumaczyć Michaił - Nie towarzyszuj mi tu Marczenko! - zwykle czerwone oblicze Barwinowa przybrało odcień krwi świeżo zarżniętego barana – Materiały z Pobedą II miały być gotowy na wczoraj! Żarty sobie stroisz?! Jeszcze się spóźniasz, ty nierobie. To jest niedopuszczalne! Skończysz jak Pieńkowski, dopilnuję tego!
Marczenko wiedział, że Stary lubi się miotać jak wariat w psychuszce, ale zwykle nie wynikało z tego nic konkretnego. Z drugiej strony Barwinow miał plecy w KCKPZR i jedno kiwnięcie jego sardelowatego palucha w najlepszym wypadku oznaczałoby zsyłkę, a w najgorszym – los gorszy niż ten Pieńkowskiego. O każe jaką wymierzono temu amerykańskiemu szpiegowi krążyły różne legendy i plotki. Jedna wstrząsała nim najbardziej, mówiło się o spaleniu go żywcem w piecu martenowskim, ot tak, dla przykładu. Chciano pokazać że firma nie zapomina i nie wybacza…
Podpułkownik bał się różnych rzeczy, choć jak na agenta GRU przystało nie można mu było zarzucić braku opanowania w chwilach tego wymagających. Sześć lat temu stało się jednak coś, co inni nazwaliby zwykłym wypadkiem przy pracy. Michaił nie mówił o tym nikomu, ale nieustannie nawiedzało go wspomnienie ze szturmu na pałac Amina. Byli wtedy w jednym z garaży, on stał z tyłu, kiedy pocisk z RPG-7 uderzył w plastikowe beczki z paliwem stojące nieopodal automatycznej bramy. Pamiętał tylko oślepiające światło niczym błysk magnezji i po chwili zwierzęcy krzyk. To mógł być tylko Jurij, stał z karabinkiem najbliżej wyjścia, badał teren. Jurij w okamgnieniu przestał być człowiekiem, zamienił się w kulę ognia i po chwili upadł nadal wijąc się w czerwono – pomarańczowych językach żywiołu. Marczenko dopiero po paru chwilach dostrzegł, że jego mundur tli się w okolicy ramienia, spojrzał na osmalony otwór i dostrzegł niebieski kawałek plastiku wtopiony w ciało. Michaił bał się ognia, bał się pieca martenowskiego… Spróbował uspokoić się wynajdując między ciężkimi kotarami sali konferencyjnej otwór, z którego wyzierała biel śnieżnej zawiei.
Z tego lekkiego stuporu wyrwał go krzyk Starego – Marczenko, jesteś tam!? Podpułkownik błyskawicznie wyszedł z letargu - Tak jest towarzyszu sekretarzu! - spojrzał na Świniaka i stwierdził, że może zacząć mówić, Stary chyba się wykrzyczał. - Towarzyszu Sekretarzu – zaczął od nowa – melduję, że dokumenty związane z projektem Pobeda II są gotowe, a projekt można kierować do realizacji. - Dobrze Marczenko – Barwinow poprawił dłonią zaczeskę ze skromnej kępki siwych włosów – szkoda że tak długo to trwało, kontynuujcie. - Zbadałem kwestię automatycznych wieżyczek strzeleckich dla pojazdu kosmicznego Pobeda II. Konieczne okazało się ich zmodyfikowanie – Michaił spojrzał dla pewności na teczkę – jako bazę przyjeliśmy model z bombowców TU-95. Została ona wzmocniona i hermetycznie uszczelniona, a laboratoryjne testy strzeleckie działek 20 mm wypadły w warunkach próżni pomyślnie – zakończył patrząc się z satysfakcją na nalaną i jak zwykle zasępioną twarz sekretarza Wasilija.
- Dobrze, dobrze… - odparł po chwili Stary – może jeszcze będą z ciebie ludzie, Marczenko. - Władimir! - gruchnął sekretarz – co macie do powiedzenia o Matrioszce C-51? Przestraszony mężczyzna około 60. o oparycji Gienricha Jagody skrzyżowanego z Hitlerem starannie poprawił druciane okulary i zaczął cicho – Szanowny towarzyszu sekretarzu, uprzejmnie melduję że testy korpuskularno-falowe na magnetometrze są w fazie końcowej. Fale delta znamionują polaryzację dodatnią przy moderacji grafitem, a… - Władimirze Kurczatow! - wypalił Barwinow – Po ludzku się nie da?! - Przepraszam towarzyszu sekretarzu – odparł zmieszany naukowiec zdejmując okulary – miniaturyzacja kosmicznego reaktora jądrowego Matrioszka C-51 zakończyła się pełnym sukcesem – to mówiąc przesunął w stronę Barwinowa szkic techniczny kulistego urządzenia oplecionego kablami - obiekt C-51 jest sprawny i gotowy do zainstalowania na Pobedzie II. Co prawda rejestrujemy wyciek paliwa uranowego i niewielkie skażenie, ale dodatkowy ekran ołowiowy powinien załatwić sprawę.
- Dobrze, dobrze.. – jak mantrę powtórzył Barwinow, po czym ożywił się i rzekł – Panowie! Jesteście świadkami wiekopomnej chwili! Sukces programu Pobeda II oznacza, że nasz pojazd kosmiczny jako pierwszy na świecie będzie zasilany reaktorem atomowym i będzie wyposażony w uzbrojenie ofensywne. Chyba nie muszę wam tłumaczyć jak wielkie ma to znaczenia dla całkowitego i ostatecznego zniszczenia burżuazyjnej obecności w kosmosie?! No – kontynuował posapując – pamiętajcie o klauzuli tajności. Drugie spotkanie odbędzie się – tu sekretarz spojrzał na swojego złotego Rolexa – za trzy godziny, o 12:30, będziemy mieli gości z Kremla. Bądźcie gotowi i nie spóźnijcie się! No… - zakończył – rozejść się.
Trzy postacie szybko poderwały się ze swoich miejsc. Przy wyjściu Zakariadze spojrzał na Marczenkę sugestywnie wznosząc oczy ku sufitowi, Michaił uśmiechnął się w duchu i lekko pchnął Iwana ku drzwiom. Kurczatow trzymając papiery ściśle przy piersi potruchtał bez słowa do swojego gabinetu we wschodniej części instytutu.
- Nareszcie chwila spokoju, co Iwan? - odetchnął Marczenko – Tak towarzyszu, Stary naprawdę zawsze taki jest? - zapytał porucznik. - Zawsze Zakariadze, uważaj na niego – odparł z kwaśnym uśmiechem pułkownik – No, mamy teraz chwilę czasu, idź do gabinetu, ja za chwilę przyjdę – to mówiąc Michaił cofnął się do rozwidlenia i wszedł do toalety znajdującej się naprzeciwko sali konferencyjnej.
Oparł się o umywalkę, odkręcił zimną wodę, zanurzył w niej dłonie i przetarł twarz. Spojrzał w lustro, chłopska, grubo ciosana, ale szlachetna i uczciwa twarz z blond czupryną spoglądała na niego. Tak – pomyślał – taki ze mnie słowianin, że aż aryjczyk – uśmiechnął się lekko i dwoma palcami rozciągnął bliznę nad lewym okiem. Nagle usłyszał coś, co przypominało zduszony ludzki krzyk, chwilę po tym rozległo się z głębi korytarza coś jak wiązka chińskich petard: „ta-ta-ta-ta!”. Nie, to niemożliwe, to niemożliwe! – gorączkowo analizował Marczenko – odwracając się w stronę drzwi. Już wiedział co oznaczają te dźwięki, choć przyjęcie tego do wiadomości przychodziło mu z trudem. Szarpnął za klamkę, wyjrzał zza drzwi łazienki i przywarł do ściany narożnej sąsiadującej ze wschodnim korytarzem. Ostrożnie wyjrzał zza róg, w odległości może 10 metrów ujrzał ciemną ludzką sylwetkę, która błyskawicznie oddała w jego kierunku krótką serię z najwyraźniej wytłumionego pistoletu maszynowego.
Marczenko usłyszał świst kul obok siebie i schował się za ścianę tak szybko jak tylko potrafił. Pociski rozorały róg ściany za którą stał i uderzyły z chrupnięciem w drzwi toalety. Iwan! - krzyknął na cały głos Michaił – bierz broń! Po czym nie myśląc długo skoczył w kierunku swojego gabinetu, lądując poślizgnął się na śliskim PCV i upadł, to uratowało mu życie. Następna, tym razem dłuższa seria przejechała po wózku sprzątaczki rozbryzgując zawartość pojemników z chemią gospodarczą, a ostatnie pięć, sześć pocisków znów przeleciało mu nad głową uderzając w kotarę na końcu korytarza, z brzękiem upadając na ziemię wraz z drobinami pancernego szkła.
Pułkownik wczołgał się czym szybciej do gabinetu. Iwan klęczał za swoim biurkiem w pozycji strzeleckiej trzymając w rękach wycelowany w stronę drzwi karabinek AKSU-74. - Nie jest źle, nie jest źle – pomyślał Michaił sięgając do górnej szuflady i z trudem wygrzebując z niej Makarowa i dwa zapasowe magazynki. Pułkowniku! - krzyknął Zakariadze – jest pan ranny w nogę!. Marczenko obejrzał się i zobaczył niewielką podłużną ranę jak od noża. - To nic, zadraśnięcie, rana styczna, kula przeszła bokiem – stwierdził fachowo i popatrzył na Iwana – kontroluj wejście! - rozkazał.
Michaił rzucił się do drzwi i leżąc wycelował pistolet w głąb korytarza skąd wcześniej nadeszły strzały. Za sobą usłyszał huk od którego posypał się tynk z sufitu, nie zdążył się odwrócić, gdy usłyszał basowy głos – Leż Marczenko! To był głos Sergo, stuczterdziestokilowego bufetowego. Marczenko wziął oddech i wypuszczając powietrze złapał w przyrządy celownicze na końcu wschodniego korytarza jakiś poruszający się kształt. Nacisnął spust pięć razy. Sergo szedł wolno przed siebie i walił z jakiejś armaty. Na chwilę strzały z końca korytarza ustały, dało się słyszeć oddalony jęk, gdy po chwili w ciemności wykwitł błysk wystrzałów, tym razem dużo głośniejszych niż poprzednie. Seria uderzyła w podłogę wzniecając chmurę pyłu i kawałków rozbitego PCV. Część rykoszetujących pocisków z bębnieniem zrywała tynk i farbę ze ścian. Marczenko oddał trzy strzały w głąb ciemnego korytarza, zamek pistoletu zablokował się w tylnej pozycji sygnalizując brak nabojów. Pułkownik sięgał do kieszeni po nowy magazynek, gdy zobaczył jak Sergo przechodzi obok niego przeładowując strzelbę KS-23. Wielki jak głaz narzutowy Sergo zostawiał za sobą krwawe ślady, Michaił spojrzał w górę – nogi bufetowego wyglądały jak świeży tatar, ale pomocnik kucharza brnął niczym nie wzruszony dalej. Sergo strzelił znowu, otwarte drzwi w korytarzu na wprost zamieniły się drzazgi, a jedyna działająca świetlówka zaiskrzyła, zgasła i zawisła w skardze na resztkach kabla. Marczenko odwrócił się do Młodego – rzuć mi AKSU! - porucznik zabezpieczył karabinek i ślizgiem pchnął broń po podłodze, w stronę przełożonego. Michaił złapał automat, pokazał Iwanowi swojego Makarowa i rzucił w jego stronę. Pułkownik dopadł rozorany pociskami wózek z chemią i przełączył karabinek na serie trzystrzałowe. Celując wyjrzał zza wózka i ujrzał faceta odzianego w czerń, biegł on od rozwidlenia w stronę zaciemnionego już korytarza. Intruz trzymał w rękach jakiś okablowany, pobłyskujący diodami kulisty przedmiot. Michaił przymierzył się do oddania serii, gdy znów posypał się tynk, Sergo wygarnął do faceta w roboczym kombinezonie, na którego plecach pojawiła się jasnoczerwona mgiełka. Napastnik upadł gwałtownie jak kopnięty przez muła. Z jego rąk wysunął się tajemniczy przedmiot, który z brzękiem potoczył się dalej.
Zadziałał instynkt, Marczenko wycelował w korytarz i zdając się na wryty w pamięć rozkład pomieszczeń puszczał serie w okolice, w których z dużym prawdopodobieństwem znajdowały się drzwi. Wtem rozpętało się piekło, kanonada z broni automatycznej rozsadzała bębenki w uszach. Pociski rozbijały w pył sufity podwieszane, rykoszetowały ze świstem od ścian i podłóg zasypując Marczenkę chmurami pyłu i drobnymi odłamkami. Pułkownik nie widział wiele, ale nieustępliwie bił z karabinka w stronę rozbłysków gazów prochowych. Kątem oka dostrzegł jak Sergo chwieje się i wypuszcza z rąk strzelbę. Jego ciałem wstrząsały uderzenia kul z pistoletów maszynowych i karabinków. Bufetowy zgiął się i niczym zepsuta sprężyna uderzył całym ciężarem ciała w posadzkę.
Marczenko przełączył krótki karabinek Kałasznikowa w tryb pełnej serii i kosił od lewej do prawej. Huk ustał i w tej samej chwili chwili usłyszał suche „klik!” iglicy uderzającej w pustą komorę nabojową. Pułkownik złapał kciukiem za zaczep magazynka, gdy usłyszał brzęk turlanego po podłodze metalowego przedmiotu, przywarł więc do podłogi i zasłonił rękami głowę. Dało się słyszeć syk, po czym wózek zalała fala iskier i ognia. Podniósł głowę i zobaczył następny niewielki, okrągły przedmiot lądujący z łupnięciem tuż obok niego. Instynktownie przeturlał się w stronę drzwi. Przekroczył już próg pokoju, gdy eksplozja podrzuciła go na pół metra w górę. Uderzył plecami w drewnianą framugę. Siła detonacji wepchnęła go do środka pokoju. Łupnął klatką piersiową w biurko i zsunął się na podłogę.
Nie wiedział jak długo był nieprzytomny. Gdy otworzył oczy, wiedział, że żyje. Obraz wirował, pływał, ale widział nogi biurka, łuski po amunicji i swoją krew…
Mimo dzwonienia w uszach wydało mu się, że słyszy chrzęst, kroki na korytarzu. Chciał się odwrócić, poszukać broni, ale nie mógł się ruszyć, nie czuł absolutnie nic. Ktoś odwrócił go na plecy. Nieostry, zniekształcony obraz przybrał kobiece kształty, z chaosu wyłoniła się twarz Ninki.
- Mołodiec! - usłyszał przez dotkliwy pisk pękniętych bębenków usznych – Mówiłam żebyś wziął wolne, ale nie posłuchałeś. No i na co ci to było? Wydało mu się, że Nina uśmiecha się do niego tak samo ciepło jak pół godziny wcześniej, był gotów uwierzyć, że jest w niebie. Nina nachyliła się nad nim tak blisko, że kosmyki jej włosów opadły na jego twarz, poczuł jej zapach. Słyszałeś o „Koterii”, Miszka? - zapytała słodko – Nie? To w sumie nawet szkoda… Odsunęła się i zasłoniła twarz jedną ręką. Zobaczył otwór lufy jakiegoś starego pistoletu, chyba Liberatora...
Najbardziej wyczekuję Naruto to Boruto: Shinobi Striker. Od dziecka interesuję się uniwersum Naruto, zwłaszcza anime. Po obejrzeniu całego Naruto oraz Naruto Shippuuden, na bieżąco oglądam Boruto. Nie mogę się doczekać tego tytułu, stworzyć własnego Shinobi i stawić czoła innym. Taką obrałem drogę.
Monster Hunter: World zmierza na PC i pora go upolować ;p
Niektórzy mają kota na punkcie tej serii i wreszcie kota też będzie można mieć w grze; nastawiłem się na co-op z bratem i nazwanie kota "Kitku". I choć mam mieszane uczucia co do filmu to Monster Hunter to nowy ląd do odkrycia.
Ja czekam od początku na Phantom Doctrine. Grę już jakiś czas temu znalazłem na steam w zapowiedziach i od razu dałem do obserwowanych/lista życzeń ;)
Uwielbiam turówki a jak mają dopisek RPG to muszę je sprawdzić. Temat ciekawy bo prócz UFO czy Jagged Alliance
taktycznych turówek raczej brak …tematyka szpiegostwa i to, że wzięła się za to polska firma odpowiedzialna za Hard West ( oczywiście mam, aczkolwiek oceniam ją na 7/10 – zbyt krótka i nie do końca producenci dotrzymali słowa co do rozgrywki ) to w Phantom Doctrine dam im kolejną szanse . Doświadczenie już mają a to się liczy, gameplay i zapowiedzi dobrze jej wróżą. Tym bardziej po kolejnych rozczarowaniach wielkich hitów wole dać szanse mniejszym ambitniejszym studiom niż pazernym molochom.
Patrząc na aktualny ranking oczekiwanych gier widzę że moja teoria się powtarza bo na czele same znane i komercyjne tytuły.
Znając doświadczenie ze steama 70% obserwowanych „ HITÓW” ma średnia ocenę a kilka perełek na mojej liście miło zaskoczyło pozytywami i tak samo liczę na Phantom Doctrine.
p.s Lemur80 nic dodać nic ująć może trochę ująć ;)
Oczywiście Monster Hunter World. Zabawa na wiele godzin, choć trochę szkoda że bez solidnej warstwy fabularnej.
Kiedyś się zastanawiałem jak powinna wyglądać gra idealna dla mnie. Dla osoby która się wychowala na JA2, F1, F2, FT czy ufokach.
Po pierwsze Universum, potrzebne jest takie które albo wszyscy znają, albo nowe które będzie ze sobą spójne i ciekawe. Ta druga opcja dla mnie odpada, bo idealne universum już istnieje. Kto oglądał Gwiezdne Wrota? no właśnie to co było w filmie i serialu nadaje się idealnie.
Mamy swoją bazę którą trzeba będzie rozbudowywać, zatrudniać naukowców, inżynierów i wojaków, prowadzone badania pozwolą nam się dostać na planety z wrotami które się nie nadają na misję gdzie wyślemy nasz team.
Przecież wrota się mogą znajdować pod wodą gdzie zabójcze ciśnienie zgniecie naszą sondę zaraz po wyjściu z wrót, albo na planecie która się topi od słońca. Do tego będą potrzebne badania, do badań potrzebne będą artefakty, minerały, czy nowe metale których brak na naszej planecie ale można je znaleźć na innych. Na takiej planecie postawić placówkę wydobywczą albo badawczą umocnić i obsadzić wojskiem by potrafiła się bronić czy to przed naszym fabularnym wrogiem, czy to przed samą planetą która nie musi należeć do tych bezpiecznych. Podobne rozwiązanie było już w JA2.
System drużyn jak w serialu ze specjalizacjami, system wyborów moralnych w stylu co zrobić z okolicznymi mieszkańcami jeśli ich poziom technologiczny jest duzo niższy od nas. Każde przejście przez wrota to ogrom mozliwości jakie można zafundować graczowi.
No i oczywiście grafika z całą swoją brutalnością znaną z Fallouta zanim przeszedł w 3D bez tej cukierkowej grafiki i kreskówkowych postaci jak w nowych XCOMach, ze zniszczalnym otoczeniem ale z widokiem z góry, a to wszystko w połączeniu z rozwojem naszych podwładnych, questach głównych i pobocznych, rozbudową bazy, naszych placówek na innych planetach, rozwojem badań i budowie nowych pojazdów latających/pływających czy jeżdżących, nowych broni, pancerzy czy ekwipunku wsparcia.
Możliwości są prawie nieograniczone.
Niestety trzeba zejść na ziemie i pogodzić się z tym, że taka gra nigdy nie powstanie, ale może inna gra sprawi, że będę się bawił świetnie, gdzie poziom jej rozbudowania i ogrom możliwości jakie oddaje w ręce gracza sprawi , że w końcu poczuję się jak dorosły grający w gre dla dorosłych, gdzie gra nie przechodzi się sama, gdzie moje decyzje mają znaczenie, gdzie grafika stoi na dobrym poziomie nie męcząc naszych oczu swoją cukierkowatością.
Liczę na to Phantom Doctrine
Wybrałem grę Naruto nie tylko z sentymentu do tego wspaniałego anime ale też dla przygody i super walkach które z pewnością zagoszczą w tym tytule, dwóch na dwóch lub jeden na jeden w bijatyce, nie ma nic lepszego, jeszcze na otwartej mapie?? aż przypomina mi się dzieciństwo z Playstation 2 i zagrywanie się z rodzeństwem w Naruto Uzumaki Chronicles?Nie mogę się doczekać tej produkcji. Pozdrawiam całą ekipe Gry-online˘
(Komentarz zawiera spojler) Oczywiście czekam na Kolejny sezon TWD. Przeszedłem wszystkie sezony już po pięć razy i z utęsknieniem czekam na kolejne przygody Clementynki i jej małego koleżki który w demo zostaje porwany przez tajemniczą postać...
Według niektórych większość gry będzie w szkole co daje mi nadzieję...
Nadzieję na to że Lee lub ktoś z poprzednich sezonów wróci jako jej halucynacja z powodu samotności jaką może odczuwać.
Czytam ten artykuł, a na zewnątrz jest 30 stopni i mózg zmienił mi się w mało apetyczną zupę. Jaka gra byłaby najlepsza na takie upały? Co kojarzy się z przyjemnym chłodkiem? Hm... Graveyard Keeper! Oczywiście. Trupy nie grzeją, jakoś zawsze na cmentarzach jest chłodniej niż wszędzie indziej, no i średniowiecze - to, co tygryski lubią najbardziej. Zawsze, gdy mam ochotę się odstresować, włączam Stardew Valley i myślę, że Graveyard Keeper będzie kolejną grą niewymagającą, przyjemną i uspokajającą. No bo, czy grzebanie zmarłych nie jest odprężające? Nie sprawdzałam, ale chętnie się dowiem... w rzeczywistości wirtualnej ;)
Monster Hunter World
Jako grindownik z wieloletnim stażem dupnąłbym sobie takiego monsterka hunterka i pobiegał po lokacjach z coraz to nowszym setem armora czy oręża. Chciałbym kolaborację napoju monster energy z serią monster hunter. Ludzie doceniliby kunszt i sztukę obu wyrobów.
Zdecydowanie "We happy few"! na PS4. Od liceum jestem wielkim fanem Orwella i gdy tylko zobaczyłem materiał Pana Araszkiewicza na yt od razu wiedziałem, że ten tytuł będzie mój! Bardzo lubię klimaty antyutopijne i mam szczerą nadzieję, że gra nie zawiedzie moich oczekiwań.
Czekam na Monster Hunter: World dla mojego PieCa. Takich potworów jeszcze nie gościł, a dwa miecze - ten srebrny i ten ze stali - są w pełnej gotowości...
Ten kot na zdjęciu w ramce Mithgandira wygląda jak moja Sophia... pierwszy raz widzę w internecie kota, który ją tak bardzo przypomina. Moja kotka odeszła wraz z ostatnim dniem lipca, pochorowała się z dnia na dzień i od tego czasu nie mogę się odnaleźć. Przez 14 lat zawsze była obok mnie, a teraz... Tak bardzo za nią tęsknię.
W lipcu z niecierpliwością oczekiwałam "The Walking Dead: The Final Season"... teraz minęła premiera pierwszego odcinka, a ja ledwo to zauważyłam. Zbierałam się z napisaniem tego komentarza także od tygodni, od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę stronę. choć The Walking Dead jest jedną z moich ulubionych historii, od przeszło trzech tygodni nic mnie nie cieszy.
W ostatnim sezonie żegnamy się zarówno z Clementine, jak i z historią osadzoną w tym świecie. Już końcówka pierwszego sezonu rozdzierała serce, ale i kolejne serwowały niekończącą się sekwencję nieszczęść - aż do przesytu. Pamiętam że w drugim sezonie już miejscami nie mogłam zdzierżyć ilości beznadziei wypełniającej niemal każdą minutę gry. W komiksie, który również podlega regule "może być tylko gorzej", zdarzają się także spokojniejsze momenty, które uważam za o wiele bardziej wzruszające. Największym luksusem w uniwersum The Walking Dead jest umrzeć spokojnie w łóżku, otoczonym najbliższymi. Większość jednak nie ma tego szczęścia i kończy w jakimś rowie przy drodze, gdzie w panującym chaosie przypadkowi towarzysze porzucili ich na "łaskę" Szwendaczy.
Zwykle nie wierzę w zajawki rodzaju "Czy tym razem Clementine i AJ znajdą upragnione schronienie?", ale ten trailer był taki nastrojowy, zarówno smutny, jak i spokojny, że przypomniał mi o tych wszystkich wyjątkowych momentach z komiksu. Nabrałam nadziei że Clementine faktycznie gdzieś osiądzie i wbrew oczekiwaniom jej historia nie skończy się śmiercią przebijającą wszystkie dotychczasowe w tej historii, tylko właśnie... uśmierzeniem bólu. Tego tej historii tak bardzo brakuje.
Może i ja potrafiłabym poradzić sobie lepiej z moją stratą gdybym wybrała się w ostatnią podróż z Clementine...
Jak ma na imię ta gra w której mamy kolorowy świat fantasy przeplatany mrocznymi potworami, nie koniecznie z bajek ?
Ta gra która łączy prze genialnego action rpg-a z hack and slashemi ,jak ona się nazywa ...?
A muzyka i kolorowy świat zmieniający się barwnie przy spotkaniu z wielkimi bestiami ,jak to szło?
Multiplayer to wisienka na torcie,dodatkowi towarzysze w postaci kotów -idealnie.
Czekam na nią bo poprzednie części odmieniły dla mnie świat japońskich rpgów. Capcom mam nadzieje ze i przy tej części stanął na wysokości zadania.
Dlatego czekam na tą grę z wypiekami na twarzy,niech tylko nie będzie gorzej a gra roku murowana.
Aaa już wiem...co to za gra to Monster Hunter World Gra roku 2018.