Macie jakieś dania, warzywa, owoce czy inne, których nie lubicie jeść, które inne osoby uważają za coś wspaniałego?
Ja nie lubię ryb (karp na wigilie, fuj), surówek z kapusty czy zbyt tłustego mięsa. ;)
Nie lubię zup, pomidorów, kawałków owoców w ciastach/jogurtach.
Nie przepadam za krupnikiem
Pomidor, ogórek świeży i inne niektóre warzywa. Z zupami też średnio choć niektóre akcpetuje. Tłuste mięso to samo - nie. Niektórych kiełbas typu salceson itp, mizerii, śledzi. Z potraw obiadowych nie lubię żadnych flaków, żeberek i kurczaków. Nie lubię się z tym grzebać, wolę czyste i chude mięsko.
Odpowiadając na pytanie tak, jestem wybredny i ciężko mi dogodzić. Jest tego dużo więcej, a to dopiero początek :)
Brukselka
Ryby i inne morskie stwory - wyjątkiem są tuńczyk z puszki, okazjonalnie śledź opiekany w occie, oraz prażynki krabowe
Krupnik
Podroby
Kisiel
Potrawka z kurczaka z rodzynkami
Rodzynki w serniku
Figi
Kasztany
Są dwie rzeczy na świecie których nienawidzę ! Koperku na ziemniakach i zielonej pietruszki. Resztę zjem bez problemu :D
Kurczaka i ryb z powodu zabawy, jaka przy nich następuje. Jestem typem człowieka, który nie lubi sobie brudzić rąk. :P Poza tym czegokolwiek z pietruszką, koperkiem. Nie lubię też wątróbki, mięsa w zupie, buraków, młodej kapusty, placków ziemniaczanych, zsiadłego mleka, bobu, czereśni i to CHYBA tyle. A może i aż tyle.
Mizerii i sałaty w śmietanie. Na pewno też tłuste mięso. Ja zresztą nie trawie dobrze mleka i produktów mlecznych.
Pietruszki, jogurtów z owocami oraz rosołu. Jak ja nie nawidze rosołu...
Jakakolwiek ryba, która ma milion ości. Uwielbiam łososia, dorsza itd. Karp to dla mnie rak nie do przełknięcia.
Ja tam jestem wszystkożerny prawie. Podroby mi nie podchodzą. I czernina.
Co do tego ostatniego, to bardzo zależy kto ją robi :) Przez całe życie uwielbiałem czarninę o czym też wiedzieli moi znajomi. Pewnego razu znajomy mnie zaprosił na obiad właśnie na czarninę. Kwaśna zupa, którą przyszło mi pić prawie w niczym nie smakowała tej "rodzinnej" przez co cholernie męczyłem się by ją skończyć żeby znajomemu i jego rodzicom nie było przykro. Im oczywiście bardzo smakowała... Także to zależy- widocznie miałeś pecha albo nie trafiło na gust Twoich kubków smakowych :P
Także to zależy- widocznie miałeś pecha albo nie trafiło na gust Twoich kubków smakowych :P
W rodzinnym domu przyrządzała ją moja matula, każdy się nią zachwycał, na prawde pyszna, ale ja sie zraziłem jak byłem dzieckiem, bo jak się bawiłem na podwórku i przybiegłem do domu zziajany i spragniony, myślałem, że w kubku jest kompot. I wypilem duszkiem, jak się okazało, krew kaczki, która była na czarninę. Od tego czasu nie jem wcale :)
Rotfl, takiej historii jeszcze nie słyszałem. I co, poszedł od razu haft, czy jakoś udało Ci się tego nie zwrócić? Skapnałeś się, że to własnie była kacza (lub gęsia) krew, czy dopiero ktoś później Ci powiedział?
Autentycznie zrobiło mi się niedobrze na samą myśl :)
Rotfl, takiej historii jeszcze nie słyszałem. I co, poszedł od razu haft, czy jakoś udało Ci się tego nie zwrócić? Skapnałeś się, że to własnie była kacza (lub gęsia) krew, czy dopiero ktoś później Ci powiedział?
Nie zwymiotowałem, a dowiedziałem się że to kacza, bo matula mi powiedziała. Do dziś wszyscy pamiętają tą akcję :)
A nie czułeś się jakoś dziwnie po wypiciu kubka krwi? Nie było Ci nawet niedobrze? Przecież w smaku na pewno nie był to kompocik. ;)
Sos musztardowy pewno ci się kojarzy z gazem musztardowym i to dlatego.
Nie toleruje czerniny, barszczu białego, rosołu na czymkolwiek innym niż kurczak/ indyk, mięsa wieprzowego/ wołowego, rodzynek w serniku (w sumie rodzynek w ogóle).
edit. No i wątróbki nie znoszę!
Odgrzewanego żarcia.
Odsmażone ziemniaczki to miodzio.
W sumie ja zgodnie z zasada "człowiek nie świnia wszystko zeżre" nie mam takich potraw których bym nie tknął.No dobra ,mrówki i dżdżownice to chyba jednak bym udawał że jem.
Bez sensu ta zasada bo świnia właśnie w sumie wszystko zeżre.
A ile świń wychodowałeś ?
Dokładnie, z miasta jesteś, nic nie wiesz o zwierzętach. Świnia właśnie nie zeżre wszystkiego. Kura, człowiek już tak.
Kura, człowiek już tak.
+1
czego to kury się nie złapią, nawet kotu myszę wyrwą gdy się nią bawi.
Z tym większym obrzydzeniem czytam teksty o ludziach zajadających się surowym kurczakiem (taka moda czy cuś, wariaci).
co do świń - podobno nie tykają mięs z marketu (np. kiełbas z 10% zawartością mięsa, wypychanych czymkolwiek i tego typu wynalazków przeznaczonych na rynek wschodnioeuropejski) i niektórych fastfoodów.
Także - jak człowiek wcina kebsiora na dzień po tak świnia tego nie ruszy bo nie rozpozna tego jako „jedzenie".
spoiler start
cool story brom
spoiler stop
Kaszanka, wątróbka, żeberka, golonka, brukselka, groszek, ozorki, galart, flaki, czernina, oscypek, soki warzywne (wyjątkowo pomidorowy lub z buraków mogą być).
Ludzina jest niedobra.Łykowata jakaś.Chyba żeby rosołek zrobic.
Cebula, gotowana marchew + groszek, watrobka (nigdy nie zjadlem, zawsze haftowalem w trakcie)
Dwa pierwsze pamietam bo sa popularne, watrobke bo mnie skrzywdzila.
Plus 1. Najlepsza zupa świata.
zupy wszelakie, placki ziemniaczane ( mdli mnie), galaretek, pierników, jabłecznika(placka) i w uj wiele innych
Wszelakich galaretek mięsnych, błeeee...
Śledzia też nie jem, bo wali niemiłosiernie...
Nienawidzę ryb w galarecie, a ryb w galarecie z polewką octową w szczególności. Ponadto śledzi nie lubię, obojętnie jak przyprawionych.
Nie zjem samego białka jajek, choć .... lubię dobrą jajecznicę. Same żółtko też musi być odpowiednio płynne. Poza tym golonki, wątróbki i białej kiełbasy. Resztę jest ok :P
Czego to nie tykałem?
Owoce morze i wszystko stamtąd poza rybami. Raz nawet przygotowywałem kalamara i o dziwo rodzinie smakowała (a to raczej przeciętna rodzina). Mnie natomiast sam zapach wywoływał ruchy w podniebieniu, nieprzyjemne.
No i flaczki. Zdecydowanie odmawiam, nawet na imprezach. Galaretki mięsne też.
Z drugiej strony - rodzynki w serniku uwielbiam, choć muszę się ograniczać bo zbyt dużo rodzynek powoduje u mnie migrenę.
Mięsa w galarecie, kaszanki, golonki, flaków. Nie przepadam za rybami które mają sporo ości. Mdli mnie jak czuję rosół ale inne zupy na rosole lubię jak pomidorowa itp.. Za rodzynkami też nie przepadam i za ananasem.
Szpinaku - w formie gotowanej papki, mam odruch wymiotny po dzieciństwie na sam zapach gotowanego szpinaku
Szpinak potrafię strawić tylko w dwóch formach - ciasto szpinakowe i szpinak w kluchach ala leniwe.
Ryb z dużą ilością ości - np karp ;P
Jeśli chodzi o karpia to ja tej komunistycznej wigilijnej potrawy nigdy nie jadłem.
Ja w dzieciństwie też nie lubiłem szpinaku. Ale Popeye lubił i to mnie przekonało. Od tamtej pory go uwielbiam. :P
Brukselki, wątróbka, owoce morza. Jak się przemogę to krewetki zjem jak idę do japońskiej bądź wietnamskiej knajpy.
Kalmary, miałam trzy podejścia i kurcze, no nie :)
Wszelkie podroby - wątróbka, żołądki itp
A tak to chyba jestem wszystkożerna :-)
kalafior, brokuly, bob - nienawidze, probowalem sie przekonac, ale nie mialo to sensu
no i galaretki miesne tez odpadaja, wygladaja jak zamrozone rzygi
Karczek duszony. W tej postaci. Jako gulasz czy z grilla, pochłonę aż mi się moszna trzęsie. A duszony, capi to niemiłosiernie, tluste (lubie takie żarło ale to jest przesada) i mam mega-zgage po tym zawsze.
A tak poza tym to nie przepadam za brokułami/kalafiorami. Jak puścisz bąka to jakby ”jeb**ć" puszke cyklonu...
Ja..Miodzio.
Po węgiersku ? Miodzio.
Z cukrem? Pychota.
Krewetki i inne owoce morza.
Niecierpię sushi, nie rozumiem fenomenu.
Brukselka
Śledzie i tuńczyki
Wszelkie ryby w galarecie (ryby jem tylko smażone). No i łosoś. Nawet smażonego nie lubię. Tzn. zjem ale bez szału.
Mielonki i inne wędliny w galarecie/z galaretą
Smalec
Zimne nóżki
Gotowane mięso, głównie tłuste.
Za szpinakiem też nie przepadam.
galaretki miesne tez odpadaja, wygladaja jak zamrozone rzygi
Chyba najlepsze okreslenie na to "jedzienie".
Macie psychologiczną blokadę - wbiliście sobie do głów, że jest niedobre, to teraz hejtujecie - też tak miałem jak byłem dzieckiem. Trochę podrosłem, przemogłem się aby spróbować bez uprzedzeń i mi bardzo posmakowały - przynajmniej dwa razy do roku zamawiam u mamy jak odwiedzam rodziców ;)
Tak samo np.miałem z zupą jarzynową.W dzieciństwie nie znosilem a teraz spoko.
Popularne u nas w Polsce zimne nóżki są naprawdę dobre. Z octem, do wódki. Pryma sort.