W co gracie w weekend? #253
Z przyjemnością poczytam o Radiant Historia, która i u mnie, pod strzechą, czeka na dogodny moment. :)
Zakończyłem właśnie Blue Dragon [Xbox360], muszę się zmobilizować i napisać jakieś podsumowanie do tych 85h spędzonych z tą grą. A przede mną teraz wybór na weekend: Last Remnant czy Phantasy Star Universe? Oraz jakieś demko na Nintendo 2DS.
Pozdrawiam weekendowo muzyczką z Ar Nosurge: https://www.youtube.com/watch?v=KJuW3G3kWc8
Bede grał w detroita.
Jestem po
spoiler start
rozmowie z tą androidką bez potylicy w jerychu, daleko jeszcze do końca?
spoiler stop
Pragnę jeszcze dodać, że Chole z menju jest mmmmmmm...
Nie wiem ile masz jeszcze do końca, ale bardziej interesuje mnie tożsamość tego stulejarza. To jakiś zbanowany user z GOLa?
Edytowałem post, stulejarz był w rozdziale wcześniej, skończylem w rozdziale bezpośrednio po. Imię jego brzmiało jakoś po ukraińsku czy rosyjsku na literę A
W tym tygodniu ograłem Moonlighter'a i Wizard of Legend (polecam zwłaszcza to ostatnie). Na tapecie leży mi już Cursed Lands i zastanawiam nad zakupieniem Die for Valhalla!
Właśnie wystartowała nowa liga w Path of Exile.
Jednak kolejki takie jak do nowych produktów Apple czy Nintendo.
Może jutro się uspokoi...
Zacząłem znowu modować skyrima, a samą grę staram się wykorzystać jak najkreatywniej. Jak się ma ponad 300 h to trzeba kombinować, żeby nie było nudno.
W tym tygodniu zakończyłem Lethe (fajny survival horror), The Uncertain - Epizod I - "The Last Quiet Day" (przyzwoita przygodówka), liznąłem Rolling Sun (nie polecam - dziadostwo), zrobiłem progres w Obduction i najpewniej będę nadal ogrywał tę ostatnią produkcję. Zacząłem też Anvil of Dawn.
Chciałem grać dalej w FFXV, ale usunąłem sobie sejwy i w pizdu kilkadziesiąt godzin poszłooooo :(
Odpale sobie Elexa, o. Smells like dobry plan.
Cieszę się, że tak Ci przypadł GoW2 do gustu, a wierz mi, że dalej jest tylko lepiej i czekają Cię fajne zaskoczenia ;-)
Ja z ogrywam Rise of the Tomb Raider. Muszę przyznać, że bardziej podoba mi się od Uncharted 4 przede wszystkim dlatego, że dużo większy nacisk położony jest na rozgrywkę. A to zabijamy, a to zbieramy rzeczy, polujemy na zwierzaki, po małych otwartych mapkach wyszukujemy grobowców do zaliczenia, wykonujemy wyzwania, przyjmujemy dodatkowe misje. Momentami, aż wydaje mi się tego za dużo i ma się wrażenie, że cała mapka jest strasznie naćkana badziewiem, ale jak oddzielimy to co nas interesuje od tego co nie jest naprawdę spoko. Do tego znów rozwijamy umiejętności, ulepszamy bronie i co fajne "tomby" nie są bezużyteczne, bo ich rozwiązanie daje nam nowe unikalne umiejętności. Mimo, że lubię gry do bólu liniowe - tutaj naprawdę chce mi się eksplorować i zbierać. Choć nie planuję wbijać 100% to chociaż wszystkie grobowce chciałbym odhaczyć.
Co do fabuły to jest taka trochę "kliszowa", a dialogi głupie i naiwne. Nie spodziewałem się i nie liczyłem na nic ambitnego, ale dziś gry taki straszny nacisk stawiają na "filmowość", a średnio im ona wychodzi. Lara jest ładna, ale jest denerwującym bachorem.
Mimo wszystko wciąż całość na plus ;-)
Na razie nie ogrywam nic więcej ale w kolejce czeka Poochy and Yoshi's Wooly World (3DS) i Hard Corps (PS3), a znając życie zagram w coś całkiem innego.
Pozdrawiam.
Dalej przechodzę sobie Super Mario Odyssey. Dawkujemy sobie to po jednym-dwóch poziomach dziennie i zabawa wciąż niesamowicie bawi. Do wcześniejszych zachwytów nad trybem kooperacji mogę teraz dorzucić peany na cześć projektów poziomów - każda lokacja to perła oferująca zupełnie inne klimaty od poprzedniczek, oferująca unikalne atrakcje. Cudo!
Prócz tego wróciłem do Street Fightera V na nieco dłużej niż zwykle, gdyż komplet tygodniowych misji, jakie zostały odpalone wczoraj, jest bardziej pracochłonny niż zazwyczaj i na zaliczenie wszystkich zejdzie mi kilka godzin. Ale że jak już wielokrotnie wspominałem, to aktualnie moja ulubiona bitka na rynku, klepanie innych i obrywanie od nich w trybach rankingowych to wciąż olbrzymia przyjemność. Trafiając na przeciwnika na podobnym poziomie przestaje mieć dla mnie znaczenie, czy wygram czy nie, gdyż same pojedynki dają wtedy niesamowitą frajdę.
Ja ostatnio grałem tylko w Battlefield 1 i o mały włos nie zleciał mi na łeb Behemoth. Dosłownie na centymetry czmychnąłem przed spadającą bestią, bo za późno zorientowałem się, że go nam zestrzelili...
Jakoś tak mnie ciągnie do czwartego Fallouta, no ale ledwo co zacząłem Brotherhooda... Trzeba będzie trochę dobę naciągnąć...
Siedząc sobie w Brazylii, nawiązałem przyjacielskie relacje z Hernanem Crespo i Santiago Solarim. Wkręcili mnie w świat futbolowych, freestyle'owych potyczek 3 na 3 i tak od kilku dni biegam z nimi po boisku w FIFA Street na PS2. Tymczasem moja obłocona terenówka rdzewieje, a organizatorzy Excite Truck |Trophy szukają mnie po całej Ameryce Południowej.
W tamtym tygodniu skończyłem Beyond: Two Souls i zarzekałem się, że zacznę Detroit: Become Human... i tak też się stało. Co więcej już ją ukończyłem i teraz tylko bawię się możliwością powtarzania rozdziałów w celu sprawdzenia innych możliwości wyboru ścieżek i decyzji. Jak dla mnie to najlepsza gra Cage'a (o włos przewyższająca genialne Heavy Rain). Chciałem jeszcze ponownie przejść Red Dead Redemption, ale nie wiem czy starczy mi czasu w weekend :/
Far Cry 5 kupiłem z drugiej ręki za 140zł, pograłem dwa tygodnie, wbiłem platynę i sprzedałem za 140zł. Można grać za grosze? Można;-)
Miał być nowy God of War lub DS Remastered ale życie trochę pozmieniało moje plany... Przeglądając co tam mam z zaległości z plusa, włączyłem Just Cause 3 i coś zaiskrzyło między nami ;-) w tej bezstresowej demolce. Jako że na PS4pro gra nie gubi klatek i gra się dobrze, to pewnie przy tej grze spędzę najbliższe dni.
Udanego weekendu wszystkim!
Ponad 50 godzin w Elexie i ciągle w I rozdziale.
Far Cry 5 skończony. Finał był taki trochę meh, ale sama gra bardzo spoko. Zdecydowanie najlepsza gra Ubiszaftu od ponad roku. Parę głupich rzeczy jednak niestety się w grze znalazło które trochę psuły ogólny obraz ale jednak klimat zrobił swoje.
Dying Light: The Following także ukończony. Ogólnie trochę chyba gorzej wypada dodatek niż podstawka przez zmianę struktury gry i wyjście z miasta na pole. Parkur który robił podstawkę poszedł do lasu i zastąpił go łazik. Trochę wali Far Cryem ale z tych gorszych. FC5 w porównaniu do tego troszkę lepiej wypada. Ale ogólnie bardzo spoko.
Ni no Kuni 2 rozdział 9. Prawie 30h nabite. Gdzieś słyszałem, że ktoś grał w to 70h a u mnie to już wygląda jak prawie koniec więc ni wiem. Tutaj raczej żadnych szaleństw się już nie spodziewam i ocena raczej będzie oscylować w granicy 7,5.
FFXV po zrobieniu wszystkich tombów chyba se już podaruję. Ostatnio próbowałem samochodem wylądować w takim śmiesznym miejscu gdzie tylko w ten sposób można się niby dostać to się rozbijałem tylko i się wnerwiłem. Zresztą za gorąco jest na grę w to teraz, zaraz mi spali się komputer od tego. Ponad 100h już z tym spędziłem od marca, chyba czas na przerwę.
Nie wiem za co mam się teraz zabrać więc chyba (też z racji pogody) skończy się na Steins Gate 0 i tym remasterze mojej ulubionej relaksacyjnej gry o zabijaniu różnych stworków. Może tym razem uda się dojść do Gimbo Londo bez śmierci. Ostatnio prawie się udało.
PS. Uwielbiam Gimbo Londo, moja ulubiona lokacja. W trójce jak niczego nieświadomy zbliżałem się do GL, gdy nagle zaczynali do mnie nawalać rycerze z łuków, gdy straciłem przez nich 35k duszyczek, gdy lokacje się robiły podobne to myślałem: ej, znowu Gimbo Londo? Skończyły się pomysły na lokacje? Ale jednak to jest klasyk. Nazywam to miejsce Gimbo Londo z prostej przyczyny, gimbusy tam odpadają.