W co gracie w weekend? #243
Oj żebyś się tym singlem nie rozczarował. Lata po skończeniu jedyne co pamiętam z całej gry (a ogrywałem tylko kampanię, raz sam i raz w coopie), to kiepski finał i jeszcze gorszy plot twist w ostatniej scenie, który ten finał dodatkowo pogorszył. K3 jest IMO ze dwie klasy gorszy od dwójki.
Sam od dłuższego czasu siedzę nad Yakuzą 6. Moja recenzja na GOLu prawdopodobnie pojawi się na dniach, więc na razie wstrzymam się z opisywaniem co mi się w niej podoba, a co nie ;)
Czekamy na ten tajemniczy wpis, Square;P!
Dark Souls II - w poprzednim odcinku pisałem, że Mglista Wieża jest łatwiejsza od Eleum Loyce. Dwa słowa - Rycerz Oparów.
Najpierw oczywiście spotkałem kolejnego Demona Kuźni i nie wiem teraz jakim cudem pokonałem tego pierwszego, w podstawce... Albo ten ma więcej HP, albo jest szybszy, nie mam pojęcia. Będzie bieda, ale dam sobie radę. Nie z takimi misiami się tańczyło.
Bloodborne - błąkam się po świecie i "zabijam potwory", cytując klasyka. Gra się wybornie, można nawet napisać "bloodbornie":D
I na razie tyle. Zacząłem jeszcze Heavy Rain, ale tak na dobre wejdę w tę grę po ukończeniu soulsów.
Ja po krótkiej i niezbyt udanej przygodzie z GTA 3 na PS2 (oj zestarzała się legenda, zestarzała) postanowiłem nie zniechęcać się i pozostać gamingowo na początku XXI wieku. Efekt? Do czytnika poczciwej "czarnulki" wpadła Mark of Kri. Pierwsze kilkadziesiąt minut za mną i jak na razie jest całkiem dobrze. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jedna z niewielu produkcji, w których tak dobrze czuć "masę" i wielkość głównego bohatera.
I to w sumie mój jedyny plan na ten weekend. Rau nie zgodzi się na dzielenie uwagi. ;)
W tym momencie wychodzi jeden z elementów za które lubię cykl Skłera. Przytoczenie nowej dla mnie gry w komentarzach czytelników. :)
Trochę lepiej z przechodzeniem gier u mnie. Nadal większość tego co obecnie przechodzę to porzucone kiedyś tytuły. Udało mi się przejść oba dodatki do Medal of Honor - Allied Assault. Spearhead miał trudne momenty (głównie jeżdżone bo miało się tylko jeden pasek zdrowia bez możliwości leczenia) za to Breakthrough miał takich momentów aż za nadto. Przeciwnicy nie pozostawiali po sobie amunicji ani apteczek a na mapach było ich tyle co kot napłakał.
No i też trudne momenty - pilnowanie NPCów w szczególności których AI jest tra-ge-dia! No i bitwa pod Monte Cassino - nudna misja jako amerykanin (Baker przez wszystkie misje? Nawet sowieckie?) zamiast pokusić się o misje z udziałem naszych żołnierzy.
Poza tym - kończę dzisiaj Collapse. Rewelacyjny system walki wręcz, wszystko płynne choć kombosy momentami trudne w ferworze walki. Strzelanie za to - drewno.
No i szkoda że DLC które wyjaśnia dalszą historię gry nie jest ani na Steamie ani przetłumaczone.
Następne w kolejce? Albo popykam trochę w Darkest Dungeon (zebrałem wszystkie DLC), albo postaram się zdobyć brakujące acziwmenty w Deus Ex HR Missing Link (zwykle acziki olewam, kiedyś robiłem calaki na poczciwym X360 ale parę g**nych gier mnie wyleczyła) albo postaram się przejść dodatek Dark Arisen w Dragon Dogma.
@Brucevsky
Cholera, też próbowałem GTA3 znowu ograć bo jako jedyna część serii w 3D nie dałem rady ukończyć. Ale teaz jak próbowałem - zwyczajnie mnie odrzuciła po jakimś czasie. Wersja PC.
Nic to, może z Liberty City Stories (i Vice City Stories) będzie lepiej?
Cholera, też próbowałem GTA3 znowu ograć bo jako jedyna część serii w 3D nie dałem rady ukończyć. Ale teaz jak próbowałem - zwyczajnie mnie odrzuciła po jakimś czasie. Wersja PC.
Nic to, może z Liberty City Stories (i Vice City Stories) będzie lepiej?
GTA 3 jest o dziwo uważane za bardzo trudne (ma to jakiś sens - wiele eksperymentalnych mechanik nie zestarzało się zbyt dobrze), ale przy odrobinie wprawy i obejrzeniu kilku speedrunów udało mi się ją w końcu przejść na początku tego roku. Podchodziłem do tego tytułu jakieś 6 razy - przejście zajęło mi może z 5 godzin (grałem równolegle z Archonem, który swego czasu robił na live'ach Maraton z GTA 3).
Vice City Stories to jedna z najlepszych i niestety lekko niedocenianych części uniwersum 3D - swego czasu w jakiejś części WCGWW rozpisywałem się na temat tego tytułu.
Liberty City Stories nie polecam. Toporne, szorstkie, bardzo frustrujące i do tego posiada jeden z najgorszych soundtracków w historii serii.
Vice City Stories ograłem trochę na poczciwym PSP, jednak sprzętu i paru innych fajnych gier musiałem się niestety pozbyć (kryzys sprzed paru lat) i sterowanie było dziwne z jedną gałką.
GTA3 jest trudne bo sterowanie i walka jest kulawa jak cholera. Udało mi się przejść z łatwością parę misji które kiedyś sprawiały mi problem. Znajomość map poza pierwszą wyspą jest słaba u mnie. Mimo to - dam jeszcze jedną szansę.
"Pocieszę" Cię tym, że znajomość mapy w trójce jest wręcz obowiązkowa żeby w ogóle móc podchodzić do kilkunastu ostatnich misji :P Już nie mówiąc o legendarnej misji z espresso ;) Walka trochę kuleje nawet nie ze względu na sterowanie, ale na to, że niektóre pukawki są strasznie OP, a ilość przeciwników czasami potrafi przerazić. Wersja konsolowa jest jeszcze gorsza ze względu na niedziałający auto-aim i przedziwną kalibrację analogów do plejstejszynowego pada.
VCS ogrywałem na PS2 i było to bardzo miłe doświadczenie. Do tego wersja na PS2 ma jakieś tam dodatkowe bonusy i aktywności - nie mówiąc o tym, że działa dużo lepiej niż wersja kieszonkowa. Oczywiście można też się wspomagać emulatorami.
Misja z kawą, brrrrr. Właśnie przez tę misję nie ukończyłem gry.
Brzmi niewinnie ale dotarcie do każdej z budek z kawą na trzech wyspach w limicie czasowym to był koszmar.
Misja z kawą jest bardzo łatwa w przypadku gdy znamy lokalizację budek (osobiście nie znam nikogo kto robiłby te misję "legitnie" bez posługiwania się mapką z neta) i używamy kuloodpornego Patriota, którego dostaje się od Raya po jego ostatniej misji (wrogie gangi nic nam nie zrobią, a samo auto jest dosyć szybkie i wytrzymałe na uderzenia - sporo ludzi nie zdaje sobie jednak sprawy ze specjalnych właściwości tego pojazdu dlatego nie zabierają go ze sobą na garażu... a naprawdę warto bo potrafi pomóc w ostatniej misji).
@SpecShadow - cieszę się, że to napisałeś, bo powiem szczerze, że trochę się gryzłem z tym porzuceniem GTA3. Lubię starsze tytuły, dopiero co całkiem miło spędziłem czas przy pierwszym RE w klasycznej edycji z PS1, a tutaj nagle odbijam się od legendarnej gry z PS2. Wychodzi jednak na to, że hit Rockstara zwyczajnie nie przetrwał próby czasu. Tak jak napisałeś, w niektórych aspektach jest dzisiaj zwyczajnie kulawy. A już edycja na PS2 to w ogóle dramat przez szalejącą kamerę i sterowanie.
@adam11$13 - trudność to jedno, ale w wielu przypadkach wynika też ona z kulawej mechaniki strzelania, dziwnego zachowania SI, paru archaicznych rozwiązań. A to denerwuje najbardziej. Szanuję za ukończenie i wytrwałość.
@Wilk
Wiesz, mnie także Killzone 2 rozczarował fabularnie i gameplayowo w stosunku do pierwszego Killzone'a, w którym graliśmy czterema różnymi bohaterami. Natomiast tryb dla wielu graczy był wyborny i do dziś uznaję go za niesamowite przeżycie.
Po multiplayerze KZ3 wiem, że w grze wciąż strzela się fajnie, i w serii Killzone to jest dla mnie najważniejsze. Nie każdy fps ma fabułę na poziomie Bioshocków.
Na mojej konsoli nieprzerwanie od dłuższego czasu gości Battlefield 3. Mieszanka nerwów, podwyższanego ciśnienia, ciągłych restartów konsoli (która wiesza się w trybie multi na potęgę) a jednocześnie dobrej zabawy. Do upragnionego 45 levelu i platyny już coraz bliżej (mam jednak nadzieje, że niebawem znajdziemy inny tytuł do wspólnego ogrywania z squaresofter).
Gdy tylko robię sobie krótkie przerwy od BF3, ciągle przemierzam kolejne mroczne lochy, pełne strasznych mackopodobnych potworów, gotowych posilić się protagonistkami Crime Crackers na przysłowiowe śniadanie. Fabuła niestety im dalej tym bardziej miałkka i nijaka ale na szczęście same ubijanie poczwar i levelowanie jest bardzo przyjemne.
Ja w ten weekend raczej nie będę grał... no chyba, że w końcu wrócę do Doki Doki Literature Club i Yakuzy 0 + może zrobię jakiegoś opsa w MGS V.
Nordpolica... Altosk i Pallestrale... Don Whitehorse i Belius. Chyba jeden z najbardziej przytłaczajacych momentów, z jakimi się spotkałem w grach. Swego czasu czytałem artykuł w http://japonia-online.pl/# o rytualnym samobójstwie japończyków. Tales of Vesperia (Xbox360) jest jedyną grą, którą spotkałem, gdzie jest wprost do tego nawiązanie. Ale pada za to wiele ważnych słów o podejmowaniu decyzji, ich skutkach i odpowiedzialności za własne postępowanie. Jednocześnie ukryta krytyka systemu, który nie jest w stanie pociągnąć do odpowiedzialności ludzi zajmujących wysokie stanowiska - Ragou i Cumore. Mały Karol dokonuje w sobie jednej z większych przemian, w przejściu ze świata dziecka w dorosłość. Dzięki Yuri, Estelle i Judith oraz ostatnim słowom Dona Whitehorse'a.
Miłego weekendu Wszytkim. :)
Witam wszystkich :).
Ja i Ivo narobiliśmy Ci ochoty na Bioshocka, ale przy okazji sama już nie mogłam wytrzymać i w końcu kupiłam sobie The Collection. Nie spędziłam dużo czasu z jedynką, ale mogę tylk powiedzieć, że strasznie mi się podoba ten steampunkowy klimat.
Dzisiaj postaram się ukończyć Rise of the Tomb Raider. Nie wiem ile mi zostało, ale nie dużo. Po ukończeniu gry, jeszcze chwilę czasu z nią spędzę, bo niektóre miejsca chcę ukończyć na 100%. Ogólnie całą grę chcę ukończyć na 100%, bo dużo mi nie zostanie, ale to raczej nie teraz. Wrócę do niej kiedyś (to samo z Tomb Raiderem z 2013). Zacznę też ogrywać dodatki (Babę Yagę ukończyłam w trakcie kampanii) i zobaczę Endurance Mode. Bioshocka będę ogrywać na przemian z Dead Space 2. W następny weekend raczej wpisu nie będzie, ponieważ w sobotę jadę do Warszawy.
PS: Sorry, że Ci nie odpisałam na komentarz. Nie mam BF3, a do tego nie wiem na czym gracie. Jeśli na konsolach, to nie mogę, bo nie mam abonamentu.
Życzę wszystkim udanego weekendu :).
Cold Steel 2 i FFXV.
CS2 po tam 30h grania sprawia wrażenie jakby był troszkę gorszy niż jedynka. Jego struktura jest jakaś taka dziwna trochę, jakby zbyt chaotyczna i słabo prowadzona. Latamy se tą Normandią w te i z powrotem po całej mapie robiąc te questy. Reszta jest na podobnym poziomie, praktycznie to ta sama gra co jedynka.
FFXV strasznie mi się podoba po 14h grania pomimo tego, że mało tam w nim z FF i jRPGów ogólnie jeżeli chodzi i gameplay i strukturę gry. Questy poboczne trochę ssą. Jednak gra strasznie nadrabia światem, który jest super ładny i chce się go eksplorować. Główni bohaterowie ok, fabuła jak na razie taka sobie, strasznie chaotyczna.
The Witch and the Hundred Knight
Bardzo zabawny jrpg, który czerpie garściami z europejskich/amerykańskich hack and slashy. Tytułowy Hundred Knight to nasz bohater, który na usługach wiedźmy wykonuje różne questy w niemałym świecie. Kilka razy parsknąłem śmiechem, a sam protagonista jest zaprzeczeniem wszelkich wielkich bohaterów z rpgów, którzy są potężnymi rycerzami czy magami. Jest po prostu kretynem, który wraz z rozwojem gry zdobywa rozum i nowe zdolności. Polecam, bo zabawa jest przednia :D