Polskie kina to męczarnia dla widza
Z takich bardziej kuriozalnych - blond Pani której w połowie seansu wyskoczył z torebki york. Głośny york :D
Tak, ale w większości byłem w polskich kinach, więc o nich jest ten tekst. Nie robię porównania kin w różnych krajach.
Ale rozumiesz, że pisząc artykuł "POLSKIE kina to męczarnia" siłą rzeczy musisz porównać stan rzeczy do kin zagranicznych, stawiasz pewną tezę w tytule więc musisz ją udowodnić, podając przykłady udowadniające,, że za granicą jest lepiej.
Czego was teraz uczą w tych szkołach.
@Yarpen z Morii
Myślę, że pisząc ten tekst lepiej wiedziałem co mam na myśli. Pisząc POLSKIE kina, mam na myśli POLSKIE kina. Tytuł nie brzmi "porównanie polskich kin z zagranicznymi". Celowo napisałem POLSKIE kina, bo do takich właśnie uczęszczam.
Pisząc KINA zakładasz, że to WSZYSTKIE KINA. Pisząc POLSKIE KINA zawężasz zbiór kin do kin POLSKICH. Czyli WSZYSTKIE KINA POLSKIE w odróżnieniu od KIN "INNYCH" są takie a takie.
Czyli pisząc takie zdanie przekazujesz informację - znam większość kin w Polsce i są takie a takie bo za granicą są z kolei takie a takie.
Co więcej pisząc dla WIDZA zakładasz, że kina są TAKIE dla KAŻDEGO WIDZA.
Jak powinien brzmieć tytuł subiektywnego tekstu przekazującego twoją opinię na temat twoich przeżyć związanych z ograniczoną wiedzą na temat ograniczonego zakresu kin?
Np "Wizyta w kinie to dla mnie męczarnia".
Tak swoją drogą to czy jakikolwiek edytor czyta "dzieła" z gameplaya przed ich publikacją?
Wszędzie tak jest. Swoją drogą tak ciężko zwrócić komuś uwagę?
Zapewne, bo moda przychodzi z zachodu. Jeszcze do niedawna w polskich kinach nie było na przykład jedzenia. Telefonów oczywiście również.
Do niedawna czyli kiedy? Bo dla mnie niedawno to rok max dwa. 13 lat temu będąc pierwszy raz w kinie było żarcie i ludzie już świecili telefonami.
Dla dorosłych czytelników 13 lat, to było bardzo niedawno i nie porównuje kin do tego okresu, bo były już powszechne komórki, multipleksy i żarcie. W domyśle chodzi o "niedawny" okres lat 80 i 90.
Rozwiązanie - chodzić na bardziej wymagające (myślenia czy refleksji) filmy które odsiewają taką hołotę.
Tada!
Dobre te kobiety mafii? :P
Nie.
Przesada.
We włoskich kinach normą jest gadanie podczas seansu
W niemieckich (a taki pożądny naród) wszystkie resztki i opakowania lądują po filmie na ziemi
Arabskie to w ogóle szkoda gadać
:D Cóż gdy byłem parę lat temu na Pokemon Film drugi to pod moje kolana wylądowała pełna butla Pepsi. Po czym zjawia się jakiś student i mówi
"Przepraszam najmocniej ale to chyba moje uciekła mi" Na co mu zwróciłem butlę mówiąc to niech ją złapie do Pokeballa to już więcej nie ucieknie :D
Dlatego najlepiej mieć projektor w domu (a jeśli nie ma w domu, albo śpi druga połówka - ewentualnie helm vr, choć do filmów bardziej komfortowy jest projektor) i porządne nagłośnienie. Do tego łóżko na przeciw ściany, na którą pada obraz i zadne ajmaksy, srajmaksy, czy multikiszki się z tym nie rownają. Po co mi chodzenie do kina, skoro mam kino w domu? Cisza, spokój, w skali pomieszczenia domowego wzgledem sali kinowej podobna wielkość obrazu, zero jakiegoś szelestania bachorów, a ja leżę sobie w wygodnym łóżku z browarkiem w ręce i dobrym jedzeniem obok, za które w kinie zapłacę bagatele, a przede wszystkim ogladam sobie za darmo co chcę i kiedy chce w wygodnym łóżku (wiem, już o nim pisałem, ale....), gdzie sobie rozprostuję nogi, a nie zginam na niewygodnych na dłuższą metę fotelach, bo jakiś fredzel siedzi przede mną i jego fotel mi ogranicza ustawianie nóg. Innymi słowy - mam lepiej niż wszyscy widzowie kina razem wzieci. Czy tzn, że w ogóle nie chodzę? Chodze, ale tylko w przypadku, jak teraz: 6 kwietnia premiera Tomb Raidera. Nie chce mi się czekać na lepszą jakość w sieci.
Przyznam, że nigdy jak byłem w kinie nie zdarzyło by się, żeby ktoś mi przez długi czas przeszkadzał w oglądaniu filmu. Oczywiście zdarzało się jakieś szeleszczenie albo, że ktoś zapomniał wyciszyć telefon, ale trwało to zawsze kilka sekund, więc się nie czepiam.
Natomiast jako osoba, która pracowała w kinie, zdaję sobie sprawę, że czasami potrafi się dziać sodoma i gomora. Są filmy, które łatwo wytypować, że takie będą (np. filmy dla dzieci, typu Pszczółka Maja albo Kobiety Mafii, gdzie po jednym seansie salę sprzątać musiało 6 osób, w tym menager, taki był syf).
Odniosę się do dwóch rzeczy: Teoretycznie powinny mieć pisemną zgodę rodziców
Jesteś tego pewien? Co prawda nie robiłem w kinie, które miałoby nocne maratony, ale nie przypominam sobie nigdy regulaminu, w którym byłoby coś powiedziane o pisemnych zgodach dla nieletnich.
Niestety pracownicy nic z tym nie robią. Ale właściwie skąd pracownik ma wiedzieć, że coś ci przeszkadza w zachowaniu innych? Odwiedzi z raz, czy dwa salę podczas seansu, zerknie czy wszystko gra i tyle. Pomijając fakt, że jeśli ty słyszysz jakieś rozmowy, nie oznacza, że pracownik przy drzwiach będzie je słyszał (w końcu kina są dość głośne), to co ma właściwie zrobić, nie wiedząc kto to? Krzyknąć na całą salę, żeby była cisza? Jeśli jest podczas seansu coś, co ci przeszkadza możesz wyjść i poprosić obsługę, żeby ci z tym pomogła. Natomiast taki pracownik będzie mógł jedynie podejść do takiej osoby i poprosić o grzeczne zachowywanie się, czyli dokładnie to co ty mógłbyś zrobić. Co do osób zauważalnie pijanych, to wtedy można będzie wezwać ochronę i wyprowadzić z sali, jednak będzie się trzeba liczyć z wieloma głosami niezadowolenia, że ochrona przeszkadza w oglądaniu filmu.
Dodam tylko, że im dłużej człowiek pracuje w kinie, tym więcej zaczyna olewać :D Taki mechanizm, który się wypracowuje na skutek obcowania z najgorszym czynnikiem tej pracy - klientami.
Chodzi o zachowania skrajne, gdzie rozmowy słyszy już cała sala ;) i o zachowania, które przeszkadzają już całej sali, a takie często się niestety zdarzają.
od dawna nie chodzę do kina, bilety drogie, towarzystwa się nie wybiera, a reklam więcej niż na tvn. Zresztą po co... skoro często premiera na blu-rayu pojawia się miesiąc po polskiej premierze kinowej
miesiąc po
za długo, ludzie chcą na dzisiaj albo na wczoraj
W kinie ogladam +/- jakies 150 filmow rocznie. Raz na 50 filmow sa jakies problemy z wygoda. Chodze do Odeona i zazwyczaj mam wykupione siedzenia premium lub D-Box. Z wygoda nie ma problemu. A rady co do projektorow w domh sobie mozna w tylek wsadzic, bo to tak jakby na rowerze napisac 'Gallardo' i mowic ze sie jechalo Lamborghini. ;)
No dokładnie, tylko rower to 90% naszych kin. Bo w pokoju z projektorem gdzie masz ciemne sciany i wygodny fotel, do tego niezly ekran i sredniej klasy projektor to wiekszosc kin nie ma startu. Sa lepsze kina, ale jakosc obrazu w tych co bylem jest ŻENUJĄCA w porownaniu do tego co mam w domu z netflixa czy blu-ray na projektorze.
Chodzę do kina kilka razy w miesiącu jedynym umiarkowanie irytującym zachowaniem współwidza, jakie sobie przypominam ostatnio to sprawdzanie co chwila telefonu kilka rzędów przede mną na The Arrival. A chodzę na różne filmy (oprócz polskich dzieł), przy pełnej sali i pustej. Rozmowy słyszalne dla całej sali widzów to jakaś abstrakcja. Może chodzi o jakieś kino studyjne?
Dla mnie kino jest super. Mam duży telewizor, jakieś tam nagłośnienie, super wygodną kanapę, warunki, czas i możliwość, ale po prostu nie potrafię w domu oglądać filmów. Łapię się na tym, że sprawdzam coś w telefonie, idę po przekąskę, do łazienki, albo w ogóle oglądam z laptopem na kolanach. Tylko w kinie potrafię się na prawdę skupić na filmie i na prawdę docenić film.
Tak, kino ma swój klimat, oczywiście :) To nie jest tak, że zawsze trafi się patola. Natomiast jest to na tyle nagminne, że na dłuższą metę potrafi irytować.
Jaki film, tacy widzowie. Jak się chodzi na takie filmy jak "Black Panther" czy "Kobiety mafii" to trzeba byś świadomym, że widzowie raczej nie będą na jakimś kulturalnym poziomie. Sam nie chodzę do kina szczególnie często, ale zauważyłem zależność. Najlepiej mi się oglądało Blade Runnera 2049, a najgorzej The Last Jedi.
Z mojego doświadczenia wynika, że sobota rano to dobra pora dla kinomana. Hołota jeszcze odsypia, a na film idą ci, którzy faktycznie chcą go zobaczyć.
Matysiak G - Potwierdzam. :)