Nie wolno mieć najlepszego przyjaciela:
http://reason.com/blog/2018/01/17/no-schools-shouldnt-prohibit-kids-from-h
Minister ds. samotności:
http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/180119258-Wielka-Brytania-ma-ministra-ds-samotnosci.html
Och jak mało wiemy o świecie :)
Samotność, szczególnie na starość, ale nie tylko jest jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego świata jeżeli chodzi o sprawy dotyczące ludzi.
Zmiany kulturowe, odchodzenie od wielodzietności, rezygnacja z klasycznych modeli rodziny, duża mobilność społeczeństwa, dehumanizacja miast powoduje że ludzie zostają sami i psychicznie i fizycznie.
Niestety setki twoich przyjaciół z facebooka nie odśnieżą ci ścieżki do domu ani nie przyniosą mleka ze sklepu.
No uchodzcow nie chce, ale w pomocy im poza granicami przeduje :) Tak jak dobry lekarz, ktory leczy przyczyny, a nie skutki choroby :P
Och jak mało wiemy o świecie :)
Samotność, szczególnie na starość, ale nie tylko jest jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego świata jeżeli chodzi o sprawy dotyczące ludzi.
Zmiany kulturowe, odchodzenie od wielodzietności, rezygnacja z klasycznych modeli rodziny, duża mobilność społeczeństwa, dehumanizacja miast powoduje że ludzie zostają sami i psychicznie i fizycznie.
Niestety setki twoich przyjaciół z facebooka nie odśnieżą ci ścieżki do domu ani nie przyniosą mleka ze sklepu.
Dokładnie. Świat się zmienia. Warto się przyglądać w którą stronę i jakie to rodzi zjawiska nieznane dawniej. Zachęcam, by wrzucać znane sobie przykłady.
może cię źle zrozumiałem, ale dla mnie "Problemy Pierwszego Świata" to takie nieco żartobliwe określenie problemów jakie nas nie dotyczą i z jakich się śmiejemy. Np. lodówki z dostępem do internetu które zamawiają nadmierne ilości brokułów.
A to są niestety problemy Naszego Świata.
Ja się trochę boję przyszłości w której zombie ze smartfonami wejdą w dojrzałe życie. Ale wtedy już pewnie będę martwy :)
Tytuł jest w pewnym stopniu trawestacją użytej frazy. Można żartobliwe, można na serio. Czasem zresztą trudno zdecydować, czy śmiać się, czy płakać. Pokolenie smart-zombie to dobry przykład takiej ambiwalencji.
Nadal UK:
http://www.cyberdefence24.pl/wbrytania-rzad-powola-specjalna-instytucje-ds-walki-z-dezinformacja
Rzecznik brytyjskiej premier Theresy May zapowiedział we wtorek, że rząd planuje powołanie specjalnej instytucji poświęconej komunikacji i bezpieczeństwu narodowemu, która będzie zwalczać próby dezinformowania opinii publicznej, w tym przez państwa trzecie.
Pytanie, czy biurokracja poradzi sobie lepiej z dezinformacją, niż rokuje jej walka z samotnością. Chyba tak.
Informowanie o czymś co nie istnieje, jest tak stare jak pierwsze wierzenia.
Warto przemyśleć czy była to dezinformacja.
najlepiej szukac problemow u innych w nadziei ze nasz wlasne schowaja sie pod wersalke i ich nie zobaczymy. A jak nie widzimy to problemu nie ma. Ot taki element polskiej mentalnosci, folklor rzeklbym nawet.
Rydygier chyba nie doczytał, kto teraz rządzi w UK i wali w swoich jak nie przymierzając do kaczki.
No pewne problemy "kielkuja" w cebulandi, a w innych krajach wydaja wlasnie owoce. Chyba lepiej miec oczy szeroko otwarte niz klapy na nich i pozniej obudzic sie z reka w nocniku :P W niektorych krajach pewnym grupom pomylily sie definicje tolerancji z akceptacja z ktorej zrobili narzedzie przymusu. Smieszne jest to ze te grupy walczac o wolnosc depcza wolnosc innych i nie widza tego ze staly sie tym z czym walcza :P
O tym się co prawda już mówi, nie nowina, tym niemniej problem nadciąga - roboty!
Tu w ujęciu głównie militarnym, ale też jest przecież cały aspekt robotyzacji w ujęciu rynku pracy i sposobu życia w ogóle. Bać się AI czy nie? Osobiście uważam, że "prawdziwa" AI (faktycznie samoświadoma, o własnej woli) nie powstanie.
I jeszcze z zupełnie innej beczki, problem mentalny, rozproszony: konsumpcjonizm
https://www.pb.pl/tlumy-klientow-walczyly-o-nutelle-we-francji-904090
Byli jak zwierzęta!
W Polsce chyba też chyba podobne akcje były niedawno.
Są co roku np z okazji promocji karpia
Problemy pierwszego świata ?
- słabe gry komputerowe
- brak ciekawych programów w tv
- co lepsze PS czy XBOX
- bycie prawiczkiem
- bycie dziewic
- czy zdążę na pociąg ?
- co na obiad dzisiaj zrobić, bo nie mam pomysłu
- nie chce mi się wstawać o 6.00 do pracy
itd.
Ostatnio był reportaż o tym i skala jest duża i dobrze robią.
Starsi ludzie chodzą na tańce itd..
W Polsce też dali przykład że są takie kółka, kabarety itd..
Dzięki temu ludzie ci się czują lepiej i psychicznie i fizycznie.
Ja na swoim przykładzie czuję się fatalnie jak w weekend nie mam z kim gdzieś się napić bo zajęci znajomi pracą innymi rzeczami, a ci ludzie na codzień są sami bo nie chodzą do pracy, rodzina daleko, a znajomi nie żyją.
Zmiany kulturowe, odchodzenie od wielodzietności, rezygnacja z klasycznych modeli rodziny, duża mobilność społeczeństwa, dehumanizacja miast powoduje że ludzie zostają sami i psychicznie i fizycznie.
Niestety setki twoich przyjaciół z facebooka nie odśnieżą ci ścieżki do domu ani nie przyniosą mleka ze sklepu.
niezbyt czesto zgadzam sie z Soulem .Ale idealne trafienie w sedno.
Coz najpierw zmienia sie spolecznestwo a pottem dzielna biurokracja probuje rozwiazac problem tworzac ministrow i pewnie neidlugo cale urzedy do walki z samotnoscia .
niestety mozna ludziom wmowic ze jak beda mogli robic co chca i nie wchodzic w zadnego obciazajace ukl;ady ( bycie singlem jest cool ) to Ci ludzie w koncu zaczna sie w miare uplywu lat starzec .
I przychodzi samotnosc , skowycze po kątach i kontach , nic to ze czasem rodzina ma cie zwtyczajnie w d.... ale choc ma Cie ktos w d.... ( zawsze jest spora szansa ze tak nie bedzie )a samotnosc polega na tym ze nikt Cie nawet nie ma w d... jestes nikomu nie potrzebny i de facto cala machina urzednicza czeka na skreslenie z ewidencji.
I jedynie oni sie interesuja czy jeszcze dychasz czy juz nie .
Jest tak wiele problemów przewidywalnej przyszłości, że samotność to tylko maleńki uwierający okruch.
Wszystkie scenariusze klubu rzymskiego źle się kończą w okolicach połowy bieżącego wieku.
Przewiduje się spadek ludzkiej populacji o 1,5 mld do 3 mld ludzi, wskazuje to na okres intensywnych, wyniszczających wojen i klęsk głodu. Zniszczone w wyniku konfliktów zbrojnych państwa nie będą mogły zapewnić ani żywności, ani ochrony zdrowia. To spowoduje niekontrolowane wielkoskalowe wybuchy epidemii różnych chorób a zatem załamanie produkcji rolnej i w następstwie śmierć głodową, oraz migracje.
Polityka współczesna weszła w wieloletni okres niestabilności a przemiany społeczne przekreślają możliwości utrzymania spokoju.
Skomplikowanie nauki czyni z niej przestrzeń magiczną, z tego rodzi się coraz więcej elementów irracjonalności w społecznej wiedzy. Wzrastają wpływy czarowników i szarlatanów politycznych oraz zwykłych szajbusów.
Model postępu załamie się i naukowcy nie będą w stanie dać narzędzi rozwiązujących pojawiające się problemy.
Zatem wobec niestabilności pojawi się coraz więcej wojen, w sumie to o zasoby choć nazywane będą różnie.
Brak zasobów i konflikty o ich posiadanie spowodują silną presję na zmianę miejsca zamieszkania na dużą skalę.
Przemieszczenia ogromnych populacji ludzkich praktycznie nie można ani zatrzymać ani okiełznać.
Jesteśmy w stanie skanalizować imigrację kilku, może kilkudziesięciu milionów, ale dwustu czy trzystu milionów nie da się zatrzymać, a co jeżeli ruszy w wędrówkę miliard albo dwa? Pozostanie nam jedyna metoda, eksterminacja na gigantyczną skalę.
Kto ją podejmie, kto weźmie na siebie moralną odpowiedzialność za zabijanych w setkach milionów.
Wiem, wiem, brzmi to wszystko jakoś dziwnie, ale spróbujcie sami popatrzeć na mapę świata, na to że nie ma już miejsc do odkrycia i zawładnięcia. Zasoby są już podzielone i żeby mieć ich więcej trzeba je komuś wyrwać.
Czasami zasoby takie są niezbędne do przetrwania i co w takim przypadku? Umrzeć z głodu czy zabrać sąsiadowi?
Wracając do tematu, samotność to taka straszna trwoga.
Mimo nieugiętego wsparcia wymiaru sprawiedliwości i Trybunału Praw Człowieka, brytyjscy lekarze mają problem z zamordowaniem dziecka:
Cywilizacja śmierci.
Nikt nikogo nie morduje, tylko odłącza od aparatury. Papcio JP2 też zdaje się nie chciał być w ten sposób męczony.
A jakie jest konkretnie twoje zdanie w tej sprawie?
1. Lekarz ma obowiązek (ba, dobry lekarz zrobi to z własnej woli) wyczerpać absolutnie wszystkie godziwe opcje dające nadzieję na ocalenie życia, nim się podda. Opis postaw władz i lekarzy w tym wypadku budzi zgrozę - uporczywie nie chcą pozwolić, by spróbować innych opcji, a nie ma nawet zgody co do diagnozy.
2. Szpital chcący uśmiercić pacjenta, zwłaszcza przed wyczerpaniem wszystkich opcji, co kwalifikuję jako morderstwo, nie ma moralnego prawa go więzić wbrew woli jego lub, gdy dziecko, rodziców.
Więcej szczegółów o tym, jaka dokładnie tutaj jest sytuacja:
Przypuszczam, że za morderczym uporem brytyjskich decydentów stoi wola forsowania ideologicznych precedensów.
Nie wstyd ci głosić te katolickie kłamstwa?
Lekarze z Watykanu byli już u tego dziecka i też uznali, że nie ma żadnych szans na wyleczenie.
Co najwyżej mogą go utrzymywać sztucznie pod aparaturą. Nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek "leczeniem", a jedynie z męczeniem.
http://www.medethicsalliance.org.uk/press-release-alfie-evans.html
Tymczasem sąd odmówił prośbie o przetransportowanie dziecka do Włoch, bo zagrażałoby to jego życiu (ponoć). Zamiast tego pozostaje głodzone w UK, a jego zabicie leży w jego najlepszym interesie, o czym decyduje sąd.
M.in. przez taką zapiekłą konserwę jak ty, zdrowa katolicka Polska jest "na drugim miejscu w Europie pod względem samobójstw nieletnich". Wielka Brytania najwyraźniej coś robi, bo ma wyniki o wiele lepsze:
http://www.focus.pl/artykul/samobojstwa-nieletnich-polska-na-drugim-miejscu-w-europie
Z tego co się zorientowałem w temacie, to ów chłopiec, Alfie, cierpi ogromne katusze i rodzice mniej dbają o jego cierpienie (ogromne, fizyczne), a bardziej o swoje (związane z utratą ukochanego dziecka). Lekarze oraz sąd działają zgodnie z prawem i w interesie cierpiącego chłopca,. Alfie nie ma żadnych szans na wyleczenie, a jedynie co może obecna medycyna, to sztuczne podtrzymywanie go przy życiu. Niestety w jego stanie jest to wręcz nieludzkie.
Bardzo duża tragedia tej rodziny, i ciężko to oceniać, ale nawet jako katolik przychylam się w tym wypadku do działań lekarzy i sądu. Uważam także, że temat jest niepotrzebnie eskalowany przez ultrakonserwatystów w celach "promocyjnych".
https://www.reddit.com/r/unitedkingdom/comments/8ebd9d/alfie_evans_protestors_try_to_storm_hospital/
Tutaj nieco racjonalniejsze spojrzenie na sytuację.
TL;DR:
- dzieciak leży w szpitalu od grudnia 2016, jego stan już wtedy jest w zasadzie krytyczny,
- nie wykazuje jakichkolwiek oznak poprawy, bo degradacja mózgu na tym poziomie jest nieodwracalna, co wykazują z resztą skany. Ba, stan się sukcesywnie pogarsza, a poza funkcjonującym pniem mózgu nie zostało praktycznie nic.
- jak wyżej wspomniałem jego mózg po prostu nie funkcjonuje, poza najbardziej prymitywnymi odpowiedziami - oddychaniem, mruganiem itd. Orzeka to każdy ekspert i sąd.
- grupa absolutnych kretynów zbiera się na facebookowych grupach i doxxują lekarzy związanych ze sprawą i idą protestować pod szpital. Ogólnie jest niezły burdel i cierpią głównie inni pacjenci i niczemu nie winni lekarze (no i policjanci którzy muszą nad tym panować).
Nie bardzo wiem co ci ludzie chcą osiągnąć bo nadziei po prostu nie ma, można biedaka podtrzymywać na siłę przy życiu, ale po co? Do niektórych chyba nie dociera że mocno posunięta degradacja mózgu to nie grypa, tego się nie wyleczy leżąc w łóżku z termoforem na czole.
Ten dzieciak już teraz nie żyje, po prostu egzystuje dzięki niesamowitemu postępowi medycyny.
Kosmiczna szopka, a jak czytam komentarze pod artykułami w rodzimym internecie to mój mózg też ulega nieodwracalnej degradacji. Poziom ignorancji jest po prostu kosmiczny.
Najwięcej konkretnych informacji jest tutaj: https://www.judiciary.gov.uk/wp-content/uploads/2018/02/alder-hey-v-evans.pdf
Po przeczytaniu 25-30 naprawdę nie wiem jakie są oczekiwania tłumów wobec całej sprawy.
Tak, komentarze wokół sprawy wyeskalowały w kosmos. Degradacja mózgu po ludzku faktycznie nadziei na zdrowie nie daje (o szczegółach objawów jeszcze nie wiedziałem obwiniając lekarzy o mordercze zapędy, mea culpa), choć cuda istotnie się zdarzają. Cierpienie istotnie może mieć wartość zbawczą, choć nie musi, przy czym twierdzi się też, że dziecko nie cierpi. Tak, czy inaczej, fakt cierpienia nie usprawiedliwia mordu, nie w chrześcijańskim systemie wartości opartym o wolę Boga. Dopiero gdy ktoś odrzuci Boga i zdefiniuje sobie dobro i zło wedle "moralności 3-latka" (boli - źle. Nie boli - dobrze), pojawia mu się tenże "problem pierwszego świata" z zabijaniem cierpiących "dla ich dobra". Notabene dlatego jedni z drugimi nie są w stanie się porozumieć nawet w najbardziej fundamentalnych kwestiach.
Tymczasem pozostaje kwestia tego, że rodzic powinien decydować o dziecku w tej sprawie, nie jakiś obcy facet mianowany sędzią, jak i ta, że zaprzestanie terapii to jedno, głodzenie (jeśli nadal trwa?) to drugie - wolicjonalne przyspieszanie zgonu chorego, ergo eutanazja, ergo jednak mord przez zagłodzenie.
Mam troche inna percepcje:
- Dzieci cierpią, nie spotkalem sie z twierdzeniem odwrotnym
- Brak kontynuacji sztucznego podtrzymywania zycia to nie morderstwo, i proba udawania, ze to niby kwestia glodzenia jest wynikowo tym morderstwem to zwyczajnie demagogia
- Nie ma tu sprzecznosci z religia katolicka, gdyz wola Boga nie jest taka oczywista jak probujesz ja tu przedstawiac
- Kwestia decyzyjnosci rodzica w tej sprawie jest dyskusyjna i wg mnie dobrze, ze zadecydowal niezalezny sad i lekarze. Tak powinno byc w zdrowym panstwie prawa.
- Dzieci cierpią, nie spotkalem sie z twierdzeniem odwrotnym
Naturalnie. Mowa była o tym konkretnym dziecku. No, ale jak widać różna o tym jest mowa.
- Nie ma tu sprzecznosci z religia katolicka, gdyz wola Boga nie jest taka oczywista jak probujesz ja tu przedstawiac
Nie próbuję przedstawiać, jaka jest wola Boga odnośnie chłopca. Natomiast przykazanie "nie zabijaj" przedstawia Kościół w oparciu o Pismo Święte. Z tego przykazania Kościół wywodzi m. in. potępienie eutanazji.
- Brak kontynuacji sztucznego podtrzymywania zycia to nie morderstwo, i proba udawania, ze to niby kwestia glodzenia jest wynikowo tym morderstwem to zwyczajnie demagogia
Żywienie/pojenie nie jest sztucznym podtrzymywaniem życia (tylko naturalnym). Tym bardziej nie stanowi elementu uporczywej terapii, z której w określonych warunkach można zrezygnować. Pozbawienie człowieka wody lub pokarmu, by umarł to forma morderstwa (w tym wypadku zwanego eutanazją).
- Kwestia decyzyjnosci rodzica w tej sprawie jest dyskusyjna i wg mnie dobrze, ze zadecydowal niezalezny sad i lekarze. Tak powinno byc w zdrowym panstwie prawa.
W zdrowym państwie prawa prawo nie wcina się w rodzicielskie prerogatywy, do których należy suwerenne decydowanie tym, co najlepsze dla dziecka, tylko ochrania rodzinę. Tak uważam. Sprawa jednak faktycznie może być dyskusyjna, bo istnieją godziwe granice tej zasady, za którymi jest patologia szkodząca dziecku. O nich można dyskutować.
Dojrzały moralnie człowiek w takiej jak opisywana sytuacji może jedynie zamilknąć.
To przytyk nie tylko do ciebie, ale do wszystkich wyżej, niezaangażowanych w sprawę, którzy jednak czują się dość zorientowani i kompetentni, żeby wiedzieć jak tu wygląda "dobro" i "zło" i jeszcze się tym dzielić.
Wszystko co wiem, to że nie chciałbym być w skórze sędziego podejmującego decyzję.
Milczenie też bywa moralnie złe, na przykład wobec dziejącego się zła. Generalnie dobro i zło należy głośno i wyraźnie nazywać po imieniu. Co mówić, kiedy i jak - to się rozstrzyga partykularnie w sumieniu, ono też najpierw pozwala lepiej lub gorzej odróżniać dobro od zła. Ale zgoda, jeśli nawet nie milczenie, to wstrzemięźliwość sądu dyktowana ograniczoną wiedzą jest wysoce wskazana.
Duda jest niezly:
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezydent-andrzej-duda-alfie-evans-musi-zostac-ocalony/f6gjw6p
„Alfie, modlimy się za ciebie i za twój powrót do zdrowia”
- Modlitwa nie potrzebuje rozglosu, nie robi sie tego na pokaz. Chociaz mozna, wiec ok. Jednak pisanie o powrocie do zdrowia w tym przypadku to... nawet nie wiem jak to nazwac.
Ale jak to? Duda wtraca sie w system sadowniczy swojego sojusznika? oj, niech uwaza bo po lapkach dostanie :)
Akurat zagranie bardzo dobre, biorac pod uwage jak wyglada sytuacja w UK odnosnie tej sprawy.
"Rodzic powinien decydować o dziecku w tej sprawie, nie jakiś obcy facet mianowany sędzią"
Co rodzicowi daje prawo do decydowania o innym, żywym obywatelu danego kraju? To że zapłodnił kobietę/wypchnął na świat dziecko? Nie żyjemy w barbarzyńskich czasach, gdy ojciec mógł poderżnąć bezkarnie gardło synowi bo "usłyszał głosy". A w tym przypadku zmuszać dziecko do cierpień.
danuelyzm level hard
Nie ma, jak zagaic o rodzicielstwie ogolnie, sprowadzic je do prostej fizjologicznej czynnosci i nastepnie przejsc prosto do patologii, aby udowodnic swoja racje w stosunkowo "jednostkowym" i specyficznym przypadku.
https://www.facebook.com/Wojciech.Cejrowski/
Komentarze przebijają nawet Wasze w wątkach politycznych.
A co się dzieje z duszą jeżeli obumiera mózg?
Jeżeli nie ma tam duszy to osoba jest martwa?
Jeżeli jest martwa to czyż nie należy się jej pochówek?
Sedzia Anthony Hayden (ten od Alfiego) musi byc bardzo bliski Daunelowi
A to jak sędzia się zajmuje parami gejowskimi, to znaczy, że jest zwolennikiem zabijania dzieci?
Pozwól, że przywołam twoje mądre słowa: co ma piernik do wiatraka?
A to jak sędzia się zajmuje parami gejowskimi, to znaczy, że jest zwolennikiem zabijania dzieci?
A to Daunel jest zwolennikiem zabijania dzieci?
Albo ten pan jest?
Ciekawe...
Nie jestem gejem i w życiu nie zabiłem dziecka. Gościa nie znam i niewiele mnie interesuje - co mnie tam wymiar sprawiedliwości w obcych landach obchodzi?
A czy osoby powstrzymujące się od współżycia nie są winne zbrodni zaniechania?
No i mamy jak widac prosty logiczny dobrozmianowy lancuch przyczynowo skutkowy.
sedzia jest jak widac z okladki jego ksiazki aktywnym propagatorem osadzania dzieci w rodzinach jednoplciowych, co nasunelo podejrzenie, ze jego sporym zwolennikiem moze byc slawny daunel.
Jednak jak sie okazalo w jakis dziwny sposob wiaze sie to z byciem zwolennikiem zabijania tychze dzieci, a nawet, co podsunal nam slawny daunel bycia nie tylko zwolennikiem ale nawet zabojca dzieci.
O co chodzi?
A, wybacz, Lutz... Ja ciągle zapominam, że ty jesteś od wrzutek, a nie od rozmowy na temat. I naiwnie założyłem, że twoja wypowiedź się wiąże z tematem ("eutanazja", dziecko itd.).
To czyją własnością jest dziecko? Rodziców czy państwa?
A może jest swoje własne?
To skąd nakaz opieki?
Niech się samo sobą zajmuje.
W przypadku UK to raczej panstwa, rodzice nie moga decydowac tylko lekarze, stad zakaz wyjazdu do wloch.
https://www.tysol.pl/a18439--Aktualizacja-Tygodnik-Solidarnosc-pisze-petycje-do-A-Dudy-o-polskie-obywatelstwo-dla-Alfiego-Evansa
Biedne dziecko, nie dość już się wycierpiało a jeszcze chcą je do Polski ściągnąć, gdzie nawet największe patrioty z wysp nie chcą wracać?
To tak dla tych, ktorzy nazywaja przerwanie leczenia morderstwem i mieszaja w to Boga:
„Od eutanazji należy odróżnić decyzję o rezygnacji z tak zwanej „uporczywej terapii”, to znaczy z pewnych zabiegów medycznych, które przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich można by oczekiwać, lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla jego rodziny. W takich sytuacjach, gdy śmierć jest bliska i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem „zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich przypadkach”
http://www.nauczaniejp2.pl/dokumenty/wyswietl/id/374
Juz wczesniej komentowalem wpis Dudy. Tutaj troche szersza analiza dlaczego jest niewłaściwa:
https://oko.press/duda-ratuje-alfiego-evansa-na-twitterze/
No cóż, odnośnie powrotu do zdrowia prezydent swymi słowy jako wierzący słusznie modli się do Boga dla którego, w odróżnieniu od medycyny, rzeczy niemożliwych nie ma. Jeśli Bóg zechce, może sprawić cud.
Jeszcze uzupełniająco odnośnie nauczania JPII, żeby była większa jasność:
"The administration of water and food, even when provided by artificial means, always represents a natural means of preserving life, not a medical act. Its use, furthermore, should be considered in principle ordinary and proportionate and, as such, morally obligatory"
2004, "Care for Patients in a Permanent Vegetative State"
Co ciekawe, cytat skądinąd trudny do znalezienia (poza odniesieniami po angielsku), został wyszperany w pracy, która go (niesłusznie) krytykuje:
http://www.incet.uj.edu.pl/dzialy.php?l=pl&p=32&i=3&m=22&z=0&n=2&k=7#_ftnref37
Krótko pisząc, terapia (dany sposób leczenia lekami i zabiegami - czynności mające na celu wyleczenie z jakiejś choroby) a zaspokajanie naturalnych potrzeb organizmu to dwie różne sprawy.
Popraw mnie, jesli sie myle, ale w przypadku Alfiego nie chodzi o dokarmianie (a na pewno nie tylko), ale o sztuczne oddychanie.
Z doniesień, jakie czytałem wynika, że jest głodzony. Chyba, że to nieaktualne. Zresztą z podawaniem tlenu będzie przecież zupełnie analogicznie - to zaspokajanie naturalnej potrzeby organizmu, konieczne mu do funkcjonowania, nie terapia mająca na celu wyleczenie.
Z linkow, ktore wrzuciles, wynika, ze chodzi wlasnie o zaprzestanie terapii/leczenia z uzyciem specjalistycznej aparatury do sztucznego oddychania.
Sztuczne oddychanie nie jest juz karmieniem. W zacytowanym przez ciebie wyzej fragmencie jest dokladnie sprecyzowane, ze chodzi o podawanie picia i jedzenia.
Chodzi o to, że etyka chrześcijańska dopuszcza zaprzestanie uporczywej terapii pod określonymi warunkami. Czym jest terapia - podałem. Dostarczanie organizmowi tego, czego normalnie wymaga do funkcjonowania (woda, jedzenie, tlen), nie jest terapią, bo niezależnie od formy podania celem nie jest uleczenie, a podtrzymanie życia, póki trwa.
PS Alfie ponoć obecnie oddycha samodzielnie.
Mogę się mylić, ale z zacytowanego fragmentu wnioskuję, że Jan Paweł 2 nie poruszył tematu tlenu w moralnej ocenie podtrzymywania kogoś w stanie wegetatywnym. Ten przypadek jest o tyle inny, że tu podawanie jedzenia i picia nie wystarczy i z czasem bez aparatury ten chłopiec niestety odejdzie. I w mojej opinii, oraz posiłkując się stanowiskiem naszego papieża, będzie to wola Boża.
Post mortem (wieczny odpoczynek racz mu dać Panie) przytoczę jeszcze oświadczenie Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych:
http://episkopat.pl/stanowisko-zespolu-ekspertow-kep-ds-bioetycznych-w-sprawie-alfiego-evansa/
w tym:
3. Z powyższych przesłanek wynika bezwzględny obowiązek troski o życie Alfiego i pacjentów w podobnym stanie zdrowia. Odłączenie go od aparatury wspomagającej pracę płuc było z punktu widzenia przewidywalnego skutku aktem zabójstwa dziecka, nie zaś dopuszczalnym moralnie i prawnie odstąpieniem od terapii uporczywej. W każdym jednym przypadku było aktem pogwałcenia jego fundamentalnego prawa do życia.
4. Zgodnie ze stanowiskiem bioetyki szanującej świętość życia ludzkiego troska o pacjenta w wymiarze normalnej, nawet minimalnej opieki, stanowi obowiązek moralny. W zakres tej opieki we współczesnej medycynie wchodzi nie tylko nawadnianie i odżywianie, ale także wentylacja, jak długo organizm pacjenta jest zdolny do życia, a zatem do czasu, gdy właściwe mu procesy nie są wyłącznie efektem wymuszania za pomocą zabiegów medycznych. Ma to miejsce w przypadku śmierci mózgowej lub osiągnięcia przez organizm swego naturalnego kresu (stany terminalne w efekcie starości, choroby, skutków wypadku). Stan Alfiego Evansa w żadnym przypadku nie jest porównywalny z tymi sytuacjami.
7. Brak rozpoznania przyczyny choroby Alfiego Evansa nie zwalnia służby zdrowia z obowiązku opieki lekarskiej wobec niego. Zgodnie z zasadami bioetyki, stan zdrowia Alfiego upoważnia ponadto do tego, aby za zgodą rodziców, poszukiwać alternatywnych rozwiązań terapeutycznych, nawet jeżeli miałyby one tylko charakter eksperymentalny, a więc z trudnym do przewidzenia skutkiem.
O stosowanych angielskich normach prawnych:
10. Zespół Ekspertów podkreśla, że tak rozumiane normy prawne nie dają się pogodzić z obowiązkiem poszanowania godności osoby ludzkiej. Zakładają bowiem rozróżnienie życia, które jest wartościowe, a zatem pozostające w interesie pacjenta, od tego, które takim nie jest, bowiem pozbawiono je podstawowego wymiaru relacyjnego, jakim jest samoświadomość, zdolność do interakcji i pozostałych przejawów udziału w otaczającej rzeczywistości. Legalność decydowania o tym, czy dalsza terapia danego pacjenta jest w jego interesie ze względu na zdolność tego pacjenta do konkretnego sposobu przeżywania świata jest wysoce wątpliwa moralnie i wynika ze ściśle arbitralnego rozstrzygnięcia co do norm regulujących życie społeczne. Pozbawienie życia pacjenta w takich okolicznościach prawidłowo powinno być pojmowane jako eutanazja lub zabójstwo.
Też:
A co z duszą?
Jest ona istotą istnienia czy też nie?
Konkretnie, czy ten kawałek mięsa jest człowiekiem czy też dusza go opuściła i zostały szczątki doczesne?
Jakoś tego podstawowego aspektu uznania działań za etyczne nikt nie chce podjąć.
Rydygier
Którzy katolicy maja racje?
https://www.tygodnikpowszechny.pl/w-imie-alfiego-152904
„W ostatnich tygodniach wiele osób zajmowało stanowiska w sprawie Alfiego, nie zapoznając się wcześniej z tymi informacjami. To nie zawsze służyło największemu dobru chłopca. Niestety, znaleźli się nawet tacy, którzy wykorzystywali tę sytuację do celów politycznych.”
Ci, których wypowiedzi odnoszą się do stanu faktycznego w sposób zgodny z nauczaniem Kościoła. Jak dla mnie, od strony katolickiej cytat z 31.6 wystarczająco wyczerpuje aspekt etyczny sprawy.
Stan faktyczny opisal prymas Anglii i Walii, ktory byl w temat zaangazowany osobiscie, a zespol ekspertow KEP opierał sie na doniesieniach medialnych. Czy wlasnie tych ekspertow mial na mysli w moim cytacie?
Z tego, co czytam, kardynał nie odnosi się do faktów (?) tutaj kluczowych. Zatem powiem tak: jeśli Alfiemu aż do zgonu podawano pokarm, wodę i tlen - słowa kardynała być może wyczerpują temat (o ile rzeczywiście było, jak mówi). W innym wypadku - vide 31.6, niezależnie od tego, czy było, jak mówi kardynał. Ponadto pozostaje bardzo istotny komentarz do stosowanych w angielskich normach prawnych kryteriów.
A tutaj wymowny obrazek dobrze ilustrujący pewne problemy I-go świata, komentarz proszę sobie wywnioskować we własnym zakresie.
Czego i jak uczyć o tych, których dorobek stał się inspiracją zbrodni? "Uczyć o" celem przestrogi to jedno. Stawiać im pomniki i przyznawać takim okrwawionym ideologiom rację - to drugie. Obrazek jest tymczasem tym wymowniejszy w kontekście Europy z uwagi na miejsce (to nie szkoła, to najwyraźniej kościół (!)) i osobę (to nie nauczyciel, to kto inny). Tragedią świata, w tym 1-go, jest to, że wciąż nie brak tych, którzy dają się tej zarazie intelektualnie uwodzić. W końcu to przepis na raj bez Boga. Czym się tylekroć już kończyło jego stosowanie, pokazuje historia. A jednak wciąż niektórzy wolą się łudzić, że wszyscy poprzednicy źle zrozumieli ideę, ale im się wreszcie uda.
Usunąłem swoje pytanie, zanim udzieliłeś odpowiedzi.
A usunąłem dlatego, że mogło sugerować, jakobym uznawał Marksa za postać pozytywną i pochwalał wynoszenie go na ołtarze. A tak nie jest. To człowiek, który nawoływał do krwawego terroru. Zasługuje na potępienie, a wszelakie rozważania na temat materializmu powinny zawierać również informacje o m.in. zawartości obrzydliwego manifestu.
A świętowanie roku Marksa w kościele też uważam za przejaw wyjątkowej głupoty.
OK. Odpowiedź zostawię jako mój osobisty ogólny komentarz zatem.
Tak więc w tym wypadku się z tobą zgadzam: w ogóle jakaś idea "roku Marksa" jest niesmaczna.
Moje pytanie padło, bo się pospieszyłem i źle kontekst zdjęcia odczytałem.
Zachodni intelektualiści, niestety, zawsze mieli jakąś słabość do komunizmu. Na szczęście, wielu na oczy przejrzało w ostatnim stuleciu. Niestety, nie wszyscy.
Ten temat sie nada :) bo nie chce mi sie nowego zakladac :P
https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/facebook-umozliwial-zaznajamianie-ze-soba-czlonkow-isis/yt0ytx5
Kolejny problem, poniekąd tłumaczący zgubne marksistowskie ciągoty, o których wyżej:
To nie jest problem pierwszego swiata
W kazdym zakatku ziemi bilionerzy maja w dupie biedote.
Roznica pomiedzy nimi jest jedynie taka ze czesc bilionerow z tego pierwszego swiata, jednak wydaje czesc swojego majatku na dzialania charytatywne. Pomimo ze jest to maly odesetek bilionerow ale jednak istnieja tacy. Jedni bardziej otwarcie inni mniej.
B Gates od poczatku swj dzialalnosci charytatywnej wydal jakies 35 miliardow dolcow.
Cudzymi pieniędzmi i ideologią zawsze wygodnie zbawiać świat
W kazdym zakatku ziemi bilionerzy maja w dupie biedote.
Zapewne. A zatem i w Pierwszym Świecie, a zatem to jest również problem Pierwszego Świata. Ale mniejsza o to.
Można, słusznie, pokazywać na bogaczy, którzy coś, może dość, może nie dość, robią, jednak niezależnie od tego sednem problemu pozostaje fakt, że obok garstki posiadaczy większości zasobów mamy rzesze nędzarzy nie mających dość, by żyć, już nie mówiąc o życiu godnym. Mamy tu więc problem jaskrawej niesprawiedliwości, który generuje kolejne, w tym masowe migracje czy też kuszące pozorem rozsądku pomysły w rodzaju "no to odbierzmy bogatym, skoro nie chcą się dzielić, i rozdajmy biednym".