Dzięki za troskę ale karpia miałem wyśmienitego - w odróżnieniu od współczesnej polskiej literatury (z wyjątkiem Pilipiuka).
Oczywiście sam siebie nazywa wielkim grafomanem - ale przynajmniej ma do siebie dystans i to co pisze jest śmieszne.
Co masz do polskiej literatury po 1990, Danuel? W czymże jest gorsza od tej przed 1990?
Nic nie mam - jest po prostu nijaka. Nic nie zachwyca i nic nie porywa. Niby jest powszechnie lubiany Pilch (nawet do połowy Mocnego Anioła nie dobrnąłem) i mój największy zawód Huelle (po wybitnym Weiserze cała reszta dla mnie niestrawna) - to kto więcej? Grafomanka z rozdmuchanym ego Masłowska, jeszcze większa grafomanka z jeszcze większym ego Gretkowska?
Jedynie mógłbym poważnie traktować Olgę Tokarczuk za tematykę i warsztat a tak cała reszta meh.
Nie czytam polskiej literatury od 1450 roku. Czasem odwiedzę jakiegoś mnicha w skryptorium, aby zakupić dobrą literaturę. Wszystko inne jest przereklamowane i bezduszne.
Już się bałem, że ten Grubas to jakiś następny rak youtuber