Właśnie wróciłem z półtora miesięcznych saksów z NL. Ogólnie sytuacja przedstawia się tak, że wrzesień/październik biorę urlop bezpłatny i jadę do gościa na zbiór jabłek i gruszek. Mieszkamy w parę osób ze znajomymi na miejscu lub z dojazdem prawie bez kontaktu z polactwem (wiadomo jaką mamy reputacje za granicą), czasem tylko widać jakąć polską twarz gdzieś w sklepie. Do rzeczy to co wczoraj widziałem na pierwszych 20 km (wjazd od Gorlitz) nie doświadczyłem od 1,5 miesiąca a to skłoniło mnie do napisania tego posta. 1 typ z Vivaro sikający na środku parkingu podczas gdy kibel był jakies 50 m dalej, jeszcze brakło, żeby zaczął srać...już to uświadomiło gdzie jesteśmy. 2 bezceremonialnie puszczający szwagra na ziemie w środku stacji też był niezły. Ale najlepszy był typ w jakiejś furce, taki wiejski głupek, rejestracja chyba OST (?), trąbiący i wyprzedzający jadace samochody z dumnie uniesionym fakiem w bocznej szybie :) No coś pięknego :)
Ja wiem, że to Polska nie elegancja Francja no ale co z tą Polską hehe.
Ja od razu zawsze na granicy już wiem że jestem w naszym kraju. Gdy występując coś zjeść nasze starsze Panie kuhwuja bez przerwy i wielce oburzone że ktoś w ogóle ma czelność coś zamówić do jedzenia ;) ogólnie jak mawiał testo. Za granicą jak na kogoś spojrzysz to się uśmiechnie i powie dzień dobry, a u nas co się kuzwa gapisz. Coś w tym jest.
widocznie trafiłeś na jakąś wycieczkę z Sosnowca.
Będąc w Polsce zdecydowanie częściej spotykam się z życzliwością i uprzejmością niż z buractwem.
To już pobyt w niemczech był bardziej traumatyczny. Słoma z butów to tam co drugiemu wystaje. A już jak dowiedzą się, żeś z Polski to nawet patrzą spod byka.
Takie zachowania można znaleźć wszędzie, nie tylko w Polsce. Miałem szczęście być w kilku krajach i nie sądzę by Polska jakoś na tym polu szczególnie negatywnie się wyróżniała. W celu marginalizowania takich zachowań uważam, że należy takim ludziom spokojnie zwracać uwagę. Następnym razem choć część z nich dwa razy się zastanowi nim zrobi coś takiego.
Szczanie po krzakach na parkingach to jest norma, w kazdym kraju w jakim bylem trafiali sie miejscowi, ktorzy wola zaparkowac daleko od kibla i lac na krzak czy ogrodzenie. To wcale nie takie typowo polskie zachowanie, jestes zbyt surowy w swojej ocenie.
Ja wiem, że to Polska nie elegancja Francja no ale co z tą Polską hehe.
To polecam odwiedzić Francję, najlepiej Paryż, zobaczysz na własne oczy tą "elegancję" :D
Ja niestety mam nadal przed oczyma Kostrzyn i reklamy burdelu na burdelu i Lęknicę z jakimś ogromnym syfiastym bazarem.
Nie zapomnę też powitania w ojczyźnie w Zgorzelcu jak jakiś rodak, któremu nie przyszło do głowy, że na rowerze z sakwami może jechać Polak przywitał mnie wiązanką w stylu "No jedź szkopie, jedź k. jedź". Poczułem, że jestem w domu.
Jestem w kraju 3-4 razy do roku i najpozniej tak mniej wiecej po dwoch tygodniach mam juz ochote wracac. Tu nie chodzi nawet o chamstwo, ale ogolnie o sposob bycia ludzi, ktorzy otaczaja mnie dookola.
Chamstwo i buractwo nie ma ani narodowości ani obywatelstwa.
Dokładnie, lepiej tego nie da rady ująć. Pokażcie mi kraj, gdzie nie ma tzw. "patoli". Wszędzie byli, są i będą, ale zauważyłem że wrzucanie do jednego wora wszystkich i jazda na własny kraj jest teraz bardzo w modzie.
Jedź do Francji, zobaczysz na autostradzie barykady i dzikich, czarnych ludzi to będziesz zdziwiony. Albo do Paryża, gdzie na ulicach koczowiska. Srają, szczają jebią się i jeszcze Ci wpieprzą
A u mnie na odwrót. Dużo za granicę nie jeżdżę (ostatnio w czerwcu w Szwecji) ale ilekroć wracam to się cieszę z tego, jakim fajnym krajem jesteśmy. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Oczywiście nie mamy też mandatu do popadania w hurraoptymizm, bo jeszcze dużo jest do zrobienia.
Odnoszę wrażenie, że jesteśmy (jakby to ująć) autentyczni w swoich postawach.