Ja go w pierwszej 50 może bym umieścił, ale gry z tym typem rozgrywki zawsze po macoszemu traktowałem, muszą mnie naprawdę czymś ująć. DA2 była słabsza od Origins, więc skoro Inkwizycja nie jest od niej gorsza, to i tak kiedyś zagram.
Darth Angel - Dragon Age 2 nie był wcale taką złą grą. Sporo rzeczy faktycznie było skopanych (posiłki przy prawie każdej walce, największy recykling lokacji w grach AAA), ale dialogi i fabuła były na przyzwoitym poziomie. No i w tej grze Bioware odeszło od formuły ratowania świata przed złem.
No i w przeciwieństwie do Origins i Inkwizycji, 2 ukończyłem i to wraz z każdą misją.
,,dialogi i fabuła były na przyzwoitym poziomie. ''
xD Nie, nie były
DA2 to największa porażka RPG
boy3 - To w mało gier RPG grałeś.
boy3 - To w mało gier RPG grałeś.
boy3 jest człowiekiem, który chyba faktycznie w niewiele grał i wielce mnie irytuje, ale muszę przyznać mu rację. Nie grałem chyba w gorszego cRPG a grałem w dużo. Już lepiej bawiłem się przy szitowym hack and slashu pod nazwą Harbinger.
Iselor - Nie twierdzę, że DA 2 jest produkcją bardzo dobrą, ale też nie jest jakiś szczególnie zły (po fali hejtu gra dostawała pozytywne opinie). Bolączek jest dużo z tą grą (ogromny recykling lokacji, ciągłe dostarczanie posiłków w czasie walk), ale w przeciwieństwie do DA:I, w tą grę grało mi się całkiem przyjemnie. Nie dość, że nie ma już oklepanego do bólu schematu "dobro ratuje świat" to cała fabuła toczy się w okół głównego bohatera lub bohaterki oraz jego/jej drużyny. No i oczywiście jeszcze jest sytuacja w mieście Kirkwall w czasie wojny.
Grze się bardziej obrywało za to, że gramy tylko człowiekiem. Co też było dosyć zabawne swoją drogą, bo w okolicach premiery narzekali na to nawet ci, co grają tylko człowiekiem...
DA: Inkwizycja to gra praktycznie pozbawiona treści dla nudnej eksploracji (jedna z gorszych gier RPG z otwartymi i pseudo otwartymi światami), nudnych fetch questów na poziomie azjatyckich mmo (większość questów opiera zdobywana jest z treści na kartce która mogła być częścią jakiegoś "papierzaka"). Gra jest do bólu sztucznie wydłużana.
Przy DA: I, DA 2 jest grą doskonałą.
https://i.redd.it/yhfgnrfinjyz.jpg
SUCH DIALOGS
Rozbudowane i kreatywne dialogi DA2, niczym dziecka z podstawówki
W większość średniaków RPG grało mi się lepiej niż w tą abominację
Nie twierdzę że DA2 była najgorszą grą cRPG w jaką grałem. Na plus (który dla większości z Was będzie minusem :) ), była krótsza niż Origins (która mi się wlekła niemiłosiernie). Historia była bardziej spersonalizowana, przez co miałaby szansę być lepiej dopasowana, niż uniwersalna (czyli do niczego) w Origins - aczkolwiek nie udało się to w pełni wykorzystać, mnie nie porwała. Pomysł na miasto dobry, że niby zachodzą w nim zmiany z czasem, ale szkoda że nikt nie uwzględnił zmian w samym Hawku - po kilku latach mogło mi się coś odwidzieć, a tutaj trzeba było brnąć dalej w to samo wbrew sobie. Misje w stylu "znajdziek" to był pasztet, ale nie było głupot w stylu podarowania udźca baraniego czy czegoś takiego aby postać poszła z nami do łóżka... wróć... aby nas polubiła, nie było obozu umieszczonego w jakiejś międzywymiarowej kieszeni, z kupcem sprzedającym DLC. Walki mimo tych wielokrotnych fal wrogów wydają mi się szybsze, niż te z DA:O, aczkolwiek pamięć może mi szwankować i może to być tylko wrażenie wywołane faktem, że w DA2 były one zdecydowanie dynamiczniejsze. Nie było wielu szumnie zapowiadanych początków, z których i tak nic nie wynikało. I nie trzeba było sztampowo całą grę gnać za smokiem... wróć, za arcydemonem... wróć, za obydwoma, przedzierając się przez rzesze orków.
W obu grach świat jest piekielnie statyczny, w obu postacie jakieś takie pomijalne. DA2 plasuje się u mnie nisko, gdzieś w paczce 20 crpgów ocenianych na słabe. Nie jestem w stanie uszeregować precyzyjnie jego w rankingu. DA:O to z kolei wg mnie średniak, podejrzewam że tylko dlatego, że grałem magiem, bo jak miałem nieprzyjemność kontrolować przydupasów innych klas, to jeśli miałbym całą długą grę tak przechodzić, też wylądowała by w słabych.
Słabe nie oznaczają u mnie, że to gry których przejścia żałuję czy coś, że są całkowicie zrypane, znajduję w nich jakieś plusy. Z kolei w DA:I interesuje mnie jak wygląda ta otwarta przestrzeń, należę do typów obieżyświatów (jestem fanem TESów i im podobnych singli, chociaż w Skyrima jeszcze nie grałem).
@boy3 -> Co do dialogów, przecież to były tylko zaczątki dłuższych wypowiedzi. W takim Alpha Protocol nawet tego nie masz, tylko postawy wypowiedzi, a bardzo cenię sobie tamten system dialogowy.
Po co mam szukac przykładu jak sami go podajecie? ;)
Jednemu się podobna, innemu nie. Czyz to nie piękne? ;p
Po co te rozwlekle dyskusje i liczne "dowody" na poparcie tez których poprzeć się nie da? ;)
boy3 - Nie dziwię się, że tobie się gra nie podobała jak nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Gdzie ja napisałem, że system dialogu był w grze dobry? Napisałem o samych dialogach.
Darth Angel - Świat w DA:I jest zarazem bardzo pusty (brakuje jakiejkolwiek chociaż troszkę dopracowanej zawartości), ale jest upchany po brzegi znajdźkami i innych shitem. Znajdźki w grach lubię gdy coś ze sobą reprezentują (skrawki historii, pamiętniki, skarby), a nie pierdyliard tych samych śmieci by tylko w statystykach mieć te 100%. Widać, że chcieli zrobić grę "100h+" jak najmniejszym kosztem. Stąd tak często się tą grę porównuje do MMO (i to do tych słabszych). Mnie gra kompletnie nie ruszyła i tylko cutscenki trzymały jakiś poziom. Wszystko w tej grze mi się nie spodobało poczynając od kreatora postaci (te same fryzury dla mężczyzn i kobiet to jakiś niesmaczny progenderowy żart), aż po walkę (która też bezpośrednio przyczynia się do sztucznego wydłużenia gry bo animacje są strasznie spowolnione), kontent poboczny (misje zbierane większości z papierzaków, zbieractwa jest aż do porzygu)... Mógłbym wymieniać wady w nieskończoność. Dobre są efekty cząsteczkowe, oświetlenie i modele (obiekty, budynki, przeciwnicy, npce poza postaciami statystów).
Zrób sobie przysługę i zabierz się lepiej za Skyrima.
Napisałem o samych dialogach.
Psst, ja też pisałem o samych dialogach, a one prezentowały się SŁABO
A to ci niespodzianka
http://www.moddb.com/mods/icewind-dale-total-conversion-demo/downloads/na132894
Mam nadzieję że nie porzucą projektu (albo jak Keep on Borlerland - odstawka na dłużej i nagły powrót) bo jest obiecujący i sprawi że rok 2018 będzie dobry (jak jeszcze dojdzie spolszczenie Fallout Nevada to już w ogóle).
Baldursy dostały bazylion modów i konwersji a dolinie lodowego wichru też by się coś dostało...
Na fanatical.com (dawne Bundle Stars) jest m.in. Dex za 2 EUR. Taki Deus Ex tylko jako side-scrollowana rpg-platformówka. Dla mnie lepsze niż DE:Human Revolution. Polecam.
The Deep Paths: Labyrinth of Andokost zakończony. Pierwsze negatywne wrażenie ustąpiło późniejszemu, całkiem przyjemnemu graniu. Na pewno odkrywanie sekretów dawało dużo frajdy, walka, gdy wiedziałem co i jak - również. Rozwój postaci - czy te punkty cokolwiek dawały? Używając taką samą broń na trzech różnych poziomach postaci zadawałem takie same obrażenia... Ogólnie rozwój na minus. Długie zapisywanie stanów gry i wczytywanie poziomu po schodzeniu (blisko 30 sekund). Do tego były częste spadki płynności. Dla mnie takie naciągane 7/10. Wszystkich sekretów nie znalazłem - z 6 orbów miałem tylko 2, figurek 11/14.
Jacyś chętni do zwiedzania połączonych "światów" z gier Might and Magic 6, 7, 8? Jeżeli ktoś jest zainteresowany to więcej informacji w poniższym linku:
https://www.celestialheavens.com/forum/10/16657
Przy kolejnym odpaleniu wyżej wymienionych tytułów warto zwiększyć rozdzielczość odpowiednim programem:
https://www.celestialheavens.com/forum/10/16657
Dziwne. Engine 8 i 7 był krokiem wstecz w porównaniu z 6. MM VII nieznacznie ustępowała VI ale VIII już wyraźnie. Postęp nastąpił dopiero przy IX, tyle, że akurat tę część skopano scenariuszowo i nie zbalansowano - o nie usuniętych błędach nie rozwodząc się zanadto.
X mimo DLC i w miarę poprawnej fabuły, była niezwykle mała i także pod koniec zawalono balans.
Dość sceptyczny jestem do tej propozycji, ale spróbuję.
Czekam jednak na pełnoprawną kontynuatorkę VI, nadal niedościgniony wzorzec.
The Fall of the Dungeon Guardians w bundlu bta 4,89€ https://www.fanatical.com/en/bundle/nemesis-bundle-5
Bardzo fajna paczka o ile ktoś nie ma większości gier. Fall of the Dungeon Guardians z pewnością za taką cenę nigdy nie było a do tego jest jeszcze kilka innych gier, z czego gorąco polecam mega klimatyczne The Way (choć ma jeden frustrujący moment w grze).
Gdyby ktoś chciał uzupełnić kolekcję dungeon crawlerów, to w tym tygodniu na steamie przeceniono 2 z nich: The Keep (16.19 zł - jakieś 8h grania) a także The Deep Paths: Labyrinth of Andokost (21.74 zł - ok 10h grania). Nie są to jakieś wybitne gry, ale zapoznanie się z nimi nie będzie stratą czasu.
To się pochwale, bo w końcu laptopa wymieniłem na nowego ;)
jego wynik w nowym 3D Marku:
To nie wykupują laptopów z takimi kartami graficznymi? :D
Obecnie zakup nowej karty graficznej to przekichana sprawa, wykupują je na pniu a ceny kosmiczne i nie wiadomo kiedy się to uspokoi...
Nie kupiłem go do kopania, tylko do grania ;) Wieśmin chodzi na full detalach w 4K średnio 32-35 FPS.
Ej, to tak jak ja! Prawie... no może nie do końca prawie :). Ze trzy tygodnie temu kupiłem lapka, ale Wiedźmin to mi na nim raczej nie pójdzie. Zakładałem sobie, że po 16 latach kupię nowy komputer do gier (co prawda w międzyczasie 9 lat temu kompa wygrałem, no ale to mnie nic nie kosztowało). Miałem stacjonarkę wziąć, ale póki junior śpi w sypialni gdzie mam biurko, to mija się to z celem. Chciałem wziąć lapka do gier, ale jak zobaczyłem ceny porównując z wymaganiami przykładowego W3, to odpuściłem i wziąłem budżetowego :). Generalnie starałem się zdążyć z darmową aktualizacją do Windowsa 10, cel zrealizowany, oszczędziłem na OS'ie.
W weekend udało mi się skończyć Bard's Tale III, najsłabsza część wg mnie. Odpuściłem sobie próby w importem z poprzedniczek, nie grałem też w wersję dodaną do The Bard's Tale [2004] bo była paskudna, grałem na wersji DOSowej. W pewnym momencie zauważyłem że gra kroi mnie z doświadczenia, a mianowicie postaciom które miały więcej niż ~16,7 mln punktów doświadczenia (dokładnie to 32 bity punktów :) zamiast dawać 600 tys. PeDesi, to ścinało im dokładnie do poziomu tych 32 bitów. Musiałem wyrzucać z drużyny każdego, kto dotarł do tej liczby przed odbieraniem nagrody. Jako że gra oszukała mnie, to później ja oszukałem ją i byliśmy kwita. Teraz mogę spokojnie czekać na dobrą promocję na Bard's Tale IV.
Wczoraj udało mi się pograć w Starflight, na razie jestem oczarowany, chociaż udało mi się tylko załogę stworzyć, trochę wytrenować, kupić luki ładunkowe + paliwo, i polecieć na pobliską planetę zebrać minerałów na sprzedaż. Na razie nie wiem ile w tym jest tego cRPG-a, możliwe że niewiele, ale gra póki co intrygująca, po przeczytaniu manuala takiego trochę Mass Effecta 0 wyczuwam. Póki co nie ma większego zarysu fabuły, nikt zły nie najechał świata, a my jesteśmy po prostu odkrywcami. Zobaczę jak to się dalej potoczy.
Pillars of Eternity z dodatkami: nareszcie skończone :) I muszę przyznać że to była jedna z najfajniejszych przygód, którą przeżyłem jako wirtualny rolplejowiec.
Graficznie, muzycznie, "walecznie" i mechanicznie to jest tzw. stara szkoła komputerowego RPG. Czyli to co lubię najbardziej. Co prawda pod względem mechaniki trudno przebić trzecią edycję D&D, więc tu lepiej wypadają tytuły o to oparte, ale jest bardzo dobrze, na pewno lepiej niż w grach opartych na starym AD&D. Poziom trudności w "podstawce" dobrze wyważony, choć po instalacji dodatków jest trudniej, przeciwnicy częściej załażą za skórę naszym magom i łucznikom, druid też nie jest już takim koksem. Dobrze, bo bardzo psuł równowagę klas. Teraz wciąż jest mocny i bez Hiraviasa gra się mi gorzej, ale nie jest już chodzącą "bomba atomową". Nie zgadzam się że towarzysze są słabi - to fajne postacie, tylko mają trochę za mało napisanych dialogów. Uwielbiam Sagani, choć to nie jest najciekawsza postać, ale jako amator - hobbysta religioznawstwa, politeizmu, szamanizmu, mam słabość do szamanów i eskimosów a to jest krasnoludzka eskimoska jak w mordę strzelił :) No i fajnie że oprócz towarzyszy fabularnych można zrobić własną ekipę w karczmie albo mieć miszmasz. A własna twierdza, zwłaszcza Bezkresne Ścieżki Od Nuyi to coś rewelacyjnego, te 15 poziomów miażdży klimatem. Fabularnie uważam że gra daje dobrze radę i ma dosyć złożoną fabułę, dotyka kwestii etycznych, czerpie nieco z systemów dalekowschodnich, a i fabularna końcówka z bogami też zaskoczyła (tu nie ma spojlera). Ogólnie szkoda że gra nieco, hm, traci tempo w ostatnim rozdziale ale ten jest krótki, a zawsze mozna przejść do Białej Marchii.
Biała Marchia to jeden dodatek podzielony na dwa, czyli dwa rozdziały de facto. Fabuła fajna, klimat świetny, czułem się jakbym grał w moją kochaną sagę Icewind Dale. Szkoda tylko że ma cholernie niewyważony poziom trudności: większość walk drużyna która ma od 12 levelu wzwyż przechodzi jak baba przez kapustę by nagle zawalczyć z pewnym smokiem, który jest absurdalnie trudny lub z Bezokimi, którzy też dają popalić gdy jest ich więcej niż dwóch naraz (już walka z jednym jest uciążliwa).
PoE w wersji z dodatkami stał się jednym z moich ulubionych cRPG i jednym z najlepszych. Nie lubię list innych niż alfabetyczne, ale gdybym musiał robić top to cenię tą grę niżej niż arcydzieła pokroju Vampire the Masquarade Bloodlines, Might and Magic VI: Mandate of Heaven czy Might and Magic VII: Za Krew i Honor, ale na równi z drugim Baldurem i o pozycję wyżej od starego Tormenta. Miodzio :)
Było, nie było, ale Ultima Underworld została przeportowana do Unity (lepsze sterowanie, oglądanie przy pomocy myszki). UU 1 jest w pełni grywalna od A do Z, a UU 2 jest już bliski ukończenia (problemy z save'ami, niektóre pułapki nie są zaimplementowane i jakieś dialogi).
https://github.com/hankmorgan/UnderworldExporter
Myślę, że ta informacja jest warta zamieszczenia na samej górze strony. Oczywiście środowisko wymaga posiadania oryginalnych wersji gier (pakiet 1 i 2 jest za coś ponad 2 dyszki na gogu) i wersja gog działa, ale wymaga wypakowania plików game.gog.
Dzięki za info, dawno nie grałem w UU (2011 rok) więc będzie okazja do powtórnej gry.
Pierwsza część rewelacja (rok przed Doomem coś takiego?) a druga mimo pewnych gorszych momentów (niektóre światy czy łażenie po zamku) była niezła.
no to teraz czekamy na port Daggerfalla, też w Unity
Mimo wszystko, port jeszcze nie ma wszystkich ficzerów (ostatnia aktualizacja wyszła 2 dni temu). Brakuje m.in. bezwładu w ruchu postaci (nie wiem czy dojdzie), ale tragedii nie ma. Na Daggerfalla na Unity to czekam jak na zbawienie. No i UU 1 wyszedł rok przed Doomem i gra jest cholernie rozbudowana. Bez manuala nie podchodź.
Teraz powoli się zabieram za klasyki cRPG'ów. Na pierwszy ogień poszedł Lands of Lore: The Throne Of Chaos. Podoba mi się swoboda interakcji z otoczeniem. Gra od twórców Eye of the Beholder, Noxa i Red Alertów.
Powodzenia na 3 poziomie Białej Wieży w LoL: Chaos na Tronie :) Kurcze, sam z kolei muszę wrócić do dwójki, bo porzuciłem ją jakiś czas temu...
drenz - Któryś raz o tej białej wieży czytam... Będę ładował w siebie prozac jak tic taci. :P
Jak na razie to jestem na bagnach i już sobie opracowałem taktykę rzucania kamieniami zanim przeciwnik dojdzie i między cooldownami. Nie dość, że zadaje to jakieś obrażenia to jeszcze podnosi poziom umiejętności łotrzyka.
Oczywiście po zaliczę całą trylogię. A potem? Nie wiem szczerze. Anvil of Dawn, Might and magic od world of xeen, Ultima underworld 1 i 2 (i może 7) lub Albion. No chyba, że zrobię sobie krótką przerwę na Atlantis 1 i 2.
Mi strasznie się wryła w pamięć :/ Napieprzało tam ze wszystkich stron. Siedzą sobie w jakimś kącie, leczę postacie a tu i tak dostaje przez grzbiet przez ścianę... Ale sama gra warta zagrania. Ma klimat i wciąga.
Sam mam w planach w tym roku pograć w kilka klasyków z GoldBoxów po tym jak skończę Tyranny i Of Orcs and Men (wyłącznie dla postaci Styxa).
Polecam też demo Stygian: Reign of the Old Ones - pograłem chwilę i szykuje się klimatyczny, rewelacyjny erpeg. Szkoda, że w demo nie ma systemu zapisu, bo z każdym kolejnym uruchomieniem zaczynamy od nowa... Aczkolwiek w ten sposób sprawdzę sobie resztę umiejętności i klas.
drenz - Ano to jest spora wada tej gry. Gdyby to wszystko jeszcze się nie respawnowało. Te gry mają wręcz bajeczną poziom interakcji z otoczeniem. Wpływa to na klimat.
Ja ogólnie nie lubię respawnu wrogów w grach. Skoro typa zabiłem, to niech sobie leży :). Dlatego odbijałem się od wszelkich Dark Soulsów, LoF etc. Jedynie w Summonerze jakoś to przebolałem i w paru innych tytułach, gdyż aż tak to nie raziło (m.in. w LoL - poza tym poziomem) a i czasami można było wrogów pominąć... Dla mnie w RPG śmierć wroga musi być permanentna :)
Oczywiście po zaliczę całą trylogię.
Lands of Lore? Każda część to zupełnie inna gra, trochę je łączy (widok z pierwszej osoby na przykład) i skoki jakości są. Także powodzenia życzę, mnie odrzuciło od części drugiej i trzeciej (mimo że ta ostatnia była bardziej przystępna).
Sama Biała Wieża w LoL1... była znośna? Tyle że stchórzyłem i grałem z poradnikiem. O ile uda się ogarnąć respiące mobki....
Co innego początek w Eye of Beholder 3, nawet z mapami i poradnikiem nie dałem rady a robiłem maraton przez trylogię moimi postaciami importowanymi. Też niby trzeba się nabiegać by unikać fal odradzających się przeciwników ale sposób na zaradzenie sobie z respieniem jest uciążliwy i zwyciężył nade mną.
Lands of Lore? Każda część to zupełnie inna gra, trochę je łączy (widok z pierwszej osoby na przykład) i skoki jakości są. Także powodzenia życzę, mnie odrzuciło od części drugiej i trzeciej (mimo że ta ostatnia była bardziej przystępna).
Chwilę sobie pograłem w Lands of Lore: Guardians of destiny i nie było wcale źle. Interakcja z otoczeniem jest, graficznie bez tragedii. Nie ma tylko wyboru postaci, ale to też nie jest jakiś problem.
W kwestii LoL-a, na początku w Białej Wieży próbowałem eksterminować duchy, ale powracały szybciej niż byłem w stanie zregenerować siły, więc stwierdziłem że muszę się przebijać przez nie. Jak zapędziłem się w jakiś ślepy zaułek, to miałem pozamiatane, w kolejnym biegu wybierałem inną ścieżkę, aż dotarłem do większej przestrzeni, gdzie jakoś łatwiej szło manewrować pomiędzy wrogami by zdobyć co było do zdobycia. Później powrót na skróty przez zapadnię, aby nie brnąć do schodów.
Co do EoB3, nie pamiętam większych problemów z respawnem, jestem wręcz przekonany, że przynajmniej część lokacji (zwłaszcza tych dużych hubów) szło całkowicie wyczyścić przechodząc przez nie jednokrotnie.
@drenz
Ja ogólnie nie lubię respawnu wrogów w grach.
Ja tam ogólnie nie lubię wrogów w grach :).
GOTHIC II - Kupiłem na gogu za piątaka, pobiegałem jakieś 30minut. To moje pierwsze podejście do tej gry (jedynkę wspominam źle, sztywna, nudna i bez polotu) ale skoro tylu ludzi się zachwyca, to chcę sprawdzić czy jest w tym jakiś potencjał. Na razie wrażenia tożsame co z częścią poprzednią - Jest brzydko, sztywno i biją mnie nawet wilki. I teraz główne pytanie, czy mam się na przeciwników rzucać i próbować coś ugrać, czy lepiej omijać i uciekać dopóki nie dotrę do miasta? Tylko jak się w takim razie wzmocnić, skoro tłuką mnie cienkie bolki. No i drugie pytanie - Warto się w ogóle z tym tytułem męczyć, czy lepiej spisać piątaka na straty i nie męczyć się z topornym tytułem?
Dla mnie Gothic 1 i 2 to tak samo mierne gry. W sumie to nawet żadnej z nich nie dałem rady ukończyć i to przez nudę.
Brzydko? ... Grafika gothica 2 nadal jest ładna, do tego masz setki texturpacków na necie
Idź do miasta, nabij 2 levele, zwiększ sile, zdobądź miecz i zbroje lepsza i już będziesz spokojnie zabijał wilki, to jest taki typ RPG że na początku gra daje ci w kość, ale potem masz satysfakcję gdy twoja postać jest silna i zabija wilka na hita
Po drugim przejściu gothica 2 już w ogóle nie będziesz czuł wyzwania
Gothic 2 jest naprawdę łatwy, i bardzo dobry, naprawdę warto w niego zagrać
PS Taka wskazówka, zbieraj wszystkie roślinki,i przedmioty jakie znajdziesz, w wieży Xardasa (maga który cię przyzwał na początku) na piętrze masz księgi które dają expa, bardzo przydatna sprawa
Bij się z potworami pojedynczo
Idź też na farmę, tą która będziesz widział gdy będziesz wychodził z wieży xardasa i kup strój farmera, który da ci ochronę przed bronią, naprawdę pomoże ci
Każdy level postaci daje ci punktu życia, grunt to nabić te pierwsze levele, potem już z górki, powodzenia
Jak na rok wydania to jest gra bardzo ładna, w razie czego są odpowiednie mody. Bez dodatku Noc Kruka gra jest łatwa, trzeba tylko zapoznać się z mechaniką i przede wszystkim na początek porobić trochę prostych zadań, zdobyć odpowiedni ubiór i broń. Na początek najlepiej poruszać się ścieżkami, w przypadku walki z grupkami wrogów próbuj wyciągać pojedynczych przeciwników, tych silniejszych omijaj lub przed nimi uciekaj. Na początek najlepiej trzymać się skupisk z ludźmi, aby podłapać jak najwięcej zadań, z których część będzie prosta.
Gothic 2 jest jeszcze prosty, schody są jak grasz z Nocą Kruka.
G2 akurat najlepsza z tych wszystkich gier Piranii, nie żałuję tego jednego przejścia gry i dodatku.
To gra gdzie musisz dobrze dobierać sobie przeciwników i wywabiać je pojedynczo. Do tego różni przeciwnicy są rozsiani po całej mapie, co mocniejsze na szczęście tylko w pewnych miejscach np lasy.
Zdobąć poziom lub dwa (polecam dojść do miasta, przejść się na polowanie z jednym gościem lub z Laresem), ładuj w siłę i bronie i jedziesz.
Początek jest jednym z najwolniejszych startów w RPGach ever, chyba że kupisz zwój przemiany w mocniejszą bestię i ubijesz mobki niskiego poziomu (oszczędzisz czas na ich wywabianie), niestety bronie dystansowe są cholernie nieskuteczne bo trafienie opiera się na kalkulacjach.
Chyba że wejdziesz na jakąś przeszkodę i będziesz strzelał do przeciwników pod sobą, co wygląda dość głupio ale działa.
Gdybym w lesie spotkał wilka, nie rzucałbym się na niego z kijem. Gry, które pozwalają takie spotkanie przeżyć, są naiwne. Na szczęście saga Gothic nie tylko pod tym względem jest dobra...
Jedynkę porzuciłem tuż przed końcem, było chyba z 5 szamanów do usieczenia, gdzieś po 3 znudziło mi się (żałuję że nie zachowałem save'a, bo mógłbym zakończyć grę i mógłbym w CV wpisywać że ukończyłem Gothica, a tak mam tylko że grałem :). G2 zaliczyłem, ale jak wyszła Noc Kruka, to nie byłem w stanie przemóc się by przebijać się od nowa, i odbiłem się praktycznie na samym początku.
Co do taktyki w G2, ładowałem w cechy, nic w umiejętności walki, bo wcześnie odkryłem jakiegoś buga, dzięki któremu naciskając naprzemiennie bodajże W i D (albo kursory Góra i Prawo, nie pamiętam jak w to grałem i czy była możliwość konfigurowania układu klawiszy) i bodajże mając wciśnięty przycisk ataku, Bezimienny młócił bronią niczym Generał Grievous w starciu z Obi Wan Kenobim. Wywabiając pojedynczo, rozwalałem dużo silniejszych orków - jeśli tylko przerwał blokowanie, obrywał, więc przechodził na blok i tak do jego zejścia. Działało nawet z bossami. A wilki chyba nawet nie blokowały.
W kolejne odsłony ani Riseny nie grałem, ale pograłbym chętnie, bo dla mnie były te gry - przynajmniej do pewnego momentu - wciągające (ale ja lubię te dla większości nudne TESy i takie tam obieżyświatowe gry).
Autor posta nie odpisuje, ciekawe czy dał sobie spokój z tą grą już
Właśnie takie typy najczęściej hejtuja gothicy
Edit: Koleś napisał nowego posta a nawet nie zdecydował się coś tutaj napisać, nie ładnie
Ty tak na poważnie? Pochlebia mi że czekasz z takim napięciem na moje posty, ale niestety, nie ślęczę na GOLu od rana do nocy. To charakterystyczne jak niektórzy podchodzą do tego całego Gothica, jakby ich osobiście bolało że ktoś nie bije przed serią pokłonów. Jeśli aż tak Ci zależy na mojej opinii odnośnie gry, to: Nie ma tragedii, ale jakiejś wielkiej rewelacji też nie. Zdarzają się niezłe dialogi i ciekawe zadania, ale klockowatość gry i toporność walk nie zachęcają jakoś szczególnie. Na pewno nie jest i nie będzie to tytuł który włączam od razu po odpaleniu kompa, nie jest to nawet pierwszy erpeg w kolejce, ale przynajmniej nie chcę już wypieprzyć go z dysku w cholerę i zapomnieć. Pogramy, zobaczymy.
Happy?
Wczoraj wieczorem czekając z juniorem na kolanach na butlę mleka postanowiłem sprawdzić coś internetach na telewizorze, na konkurencyjnym serwisie obejrzałem zwiastun Kingodm Come, nic więcej nie było więc przypomniałem sobie że od lat nie odwiedzałem RpgCodex. Oprócz innego zwiastunu odkryłem tam coś, co sprawdziłem później na lapku, i zamiast planowanego grania w Starflighta, przeglądałem "The CRPG Book Project" (który pierwotnie miał być tylko opisówką do TOP70 cRPGów, przytaczanych przez Iselora w poprzednim wątku). Zrobiło się z tego tomisko na blisko 600 stron, z opisami, opiniami różnych osób, screenshotami, dot. bodajże koło 300 pozycji. Normalnie nie mogłem się oderwać, nostalgia przemieszana z ekscytacją (ej, właśnie gram w tego starocia!), oraz uświadomienie sobie że "Bogowie, jeszcze tyle przede mną?!" Dzieło jest po prostu piękne i MEN powinien wprowadzić ją do kanonu lektur obowiązkowych przynajmniej w szkole średniej.
Wchodźcie, ściągajcie i czytajcie z tego wszyscy: https://crpgbook.wordpress.com.
Gdyby to faktycznie była encyklopedia, można by się cieszyć, ponieważ "there are plenty of interesting games from other countries, such as Chinese Paladin (China), The Fall: Last Days of Gaia (Germany) and Brány Skeldalu (Czech Republic). Sadly, the steep language barrier means most of those are nigh unplayable for the average gamer."
Jednym słowem w dobie Internetu i automatycznych tłumaczy nie chciało się autorom skorzystać z możliwości kontaktu z osobami bardziej od nich kumatymi i mimo, że jak zwykle chcieli dobrze, wyszła im anglojęzyczna kiszka...
Encyklopedia jest udoskonalana. Mimo pewnych niedostatków już teraz to monument. Współpraca polskich autorów, może doczeka się przekładu na nasze ?
W każdym razie z ocenami i analizami w większości się zgadzam. Miło, że odnotowano część, wprawdzie symboliczną, z erotic cRPG (KoX, czy Cobra Mission).U nas to białe plamy.
https://forums.beamdog.com/discussion/comment/952382/#Comment_952382
Nowa wersja BG2 EE przyniesie pełną polską wersje językową, nareszcie.
Jak ktoś zwlekał to na Steamie jest kolejna wyprz teraz także można uzupełnić sobie kolekcję,.
Na GOG tez, i tam BG1 kosztuje niecale 9 PLN, a nie 17. Dodatkowo kupujac na GOG dostajemy gratis klasyczne wersje (bez EE).
Ciekawe kiedy dostaniemy spolszczenie dodatku
Mam pytanie odnośnie gry Dungeon Lords jeśli ktoś grał.
Czy ta gra w ersji polskiej, bo mam DVD Boxa, jest spaczowana? Bo podobno wyszło kilka patchy do tej gry, które sprawiają że gra, w wersji "świeżej" zbugowana, staje się bardzo fajna. A gra leży i na mnie czeka :) I się zastanawiam, a może angielskie patche nie będą się gryzły z polską wersją ? Choć wątpię....
Ja posiadam pudełkową polska wersję z CD Project. Dawno temu w to grałem, ale nie pamiętam bugów.
Która wersja? Zapewne chodzi ci o drugą - Collector's Edition. Tak jest załatana i można przejść grę i większość zawartości poznać.
SpecShadow--------> u mnie na pudełku DVD box nie ma nigdzie nic o Collectors Edition :(
Chyba u mnie też, dopiero napis na płycie miał CE, sprawdź tam.
Jeśli to pierwsza wersja to owszem, nie jest to załatana wersja i można jedynie dla żartu pograć trochę (przejście gry nie wiem czy jest tam możliwe), masz w posiadaniu niemal legendarny artefakt z przeszłości, top5 najgorszych RPGów wszechczasów mówi samo za siebie :]
Na płycie nic nie ma, ale...Wsadziłem płytę i jest CE :) Top 5 najgorszych? Na moby czytałem że wersja CE sprawia że z gry zabugowanej i niegrywalnej staje się to erpeg wybitny....Zacząłem wczoraj Gniew Zehira, ale potem obczaje to DL.
Moje wydanie nie jest oznaczone jako CE, ale jest to kolejne wydanie w serii Topseller (białe pudełeczka). Nie rozumiem, można poznać "większość gry" . Ja jej chyba istotnie nie ukończyłem, bo gra zaczyna być w pewnym momencie zbyt zręcznościowa (wskakuje się na na jakieś piedestały itp.) co mi się nie podobało, ale błędów nie pamiętam. Natomiat pierwsza lokacja jest bezsensownym nabijaniem sobie poziomów chyba w nieskończoność - to są głupoty respawnów potworów w lokacjach.
Moja przygoda z tą skończyła się naście lat temu w jakiejś okrągłej komnacie, wskoczyłem tam albo zjechałem, kogoś zmłóciłem, po drugiej stronie była jakaś platforma, ale nie chciała zjechać. Nie mogłem się cofnąć ani pójść dalej, tylko robić sobie salta w płytówcew tejże komnacie :). Podziękowałem grze. Wersja była kradziona, dopiero wchodziłem wtedy w legalny świat, więc może mi się należało :). Teraz mam wersję TopSeller za grosze, kiedyś może uda mi się za to zabrać.
W Lands of Lore: The throne of chaos jestem już w Zamku Cimmeria... Mam już powoli dość tej gry. Gra ogólnie jest strasznie męcząca. Zwłaszcza pierwszy poziom zamku Cimmeria.
To fakt Cimmeria jest aż nadto wydłużona, szczególnie gdy ma 3 poziomy, ale co jakiś czas trzeba powrócić do poprzedniego poziomu. Ale to już jest niemal koniec, dasz radę, ja z przerwami dałem ;)
Tak kilka dni sobie zrobię przerwy od gry.
Gralem co prawda pewnie ponad 15 lat temu, ale fakt, LOL mimo, ze ogolnie jest fajny, to potrafi byc okropnie meczacy. Przechodzilem to chyba ze 3 miesiace z przerwami.
Zobacz sobie Anvil of Dawn. Jest troche nowsze i bardziej przystepne. Moim zdaniem to jeden z lepszych dungeon crawlerow. No i nie ma respawnu potworow.
Anvil of Dawn posiadam. Chyba się zabiorę za Might and Magic World of Xeen.
Przed World of Xeen proponuje najpierw przejść Isles of Terra. Ten sam silnik i zasady, gra równie dobra co WoX.
Bogas - Dzięki za polecenie. W takim razie zabiorę się za Isles of Terra.
Lands of Lore jest męczący ? Ja po dwóch dniach mam dosyć Gniewu Zehira. O ile samo NWN 2 jest fajne, a Maska Zdrajcy to rzecz wybitna, o tyle tutaj się męczę strasznie, zaś sama gra co chwila mnie irytuje. Za dużo kombinatorstwa tu wprowadzili. Chyba se odpuszcze.
A nie jest? Sala z wirami, zapadniami i wyłączoną mapą, pierdyliard kluczy do zebrania i ogromny backtracking... No i muszę teraz wygrindować komuś cały level w sztuce złodziejskiej by zdobyć jeszcze jeden klucz... albo i dwa. Po miodnym i przyjemnych początkach z grą, końcowe etapy są naprawdę męczące. Dużo łażenia i na większości poziomach potwory się respią... Do tego nie raz się zatrzasnąłem i musiałem wrócić do dużo wcześniejszego save'a, bo użyłem klucz nie tam gdzie gra chciała... Teraz nawet nie wiem czy zabiorę się za kolejną część i czy nie przeskoczyć do might and magic world of xeen lub ultima underworld.
No, ale te 20 godzin co spędziłem w grze to nie w kij dmuchał. Większość czasu było zdecydowanie przyjemne.
Gniew zehira możesz sobie odpuścić jak najbardziej, bo to tylko zlepek kilkunastu małych mapek, no ale możesz zawsze rushować do wątku głównego, aby poznać fabułę całego dodatku Żeby nie było, icewind dale ma lepszą fabułę od tego dodatku Gniewu zehira
Tak trochę zmieniłem kolejność ogrywania serii might and magic. Od razu zabrałem się za część VI z patchem GrayFace'a 2.0 ( https://sites.google.com/site/sergroj/mm#TOC-GrayFace-MM6-Patch-v2.0 ). Działa z wersją gog, dodaje rozglądanie przy pomocy myszki i wiele innych. Po ukończeniu 6-8 (9 nie wiem czy dam radę :P ), biorę się za 3-5.
Jakieś rady na początek?
Chcesz grać w 3-5? Szykuj się na wielką przygodę! Najlepsze lochy i lokacje z M&Mów jakie grałem.
Z rok minęło od mojej przygody z World of Xeen więc tak z pamięci.
Jest trochę grzebania gdy robisz swoją drużynę a nie wybierasz domyślnej, utworzonej przez twórców gry.
Musisz zostawić 1-2 postacie, wrzucasz do ich sakiew sprzęt drużyny domyślnej zrobionej przez twórców gry, potem robisz część swojej, zabierasz graty tamtej drużyny, tworzysz resztę a potem wychodzisz z tawerny i dzielisz sprzęt między swoją drużyną.
Jeśli tego nie zrobisz to znajdziesz się w mieście zupełnie goły. Poważnie.
Po tym męczącym procederze wyczyść miasto ale nie w pełni, za słaby jesteś. Poćwicz w sali treningowej, odwiedź gildie (wymagana opłata za członkostwo) i ubij bossa. Tak wygląda wizyta w większości miast, jeśli nie wszystkich - czyszczenie, ubicie bossa i szukanie nauczycieli.
Nauczyciele są o tyle istotni, że uczą nas umiejętności koniecznych do poruszania się w pewnych sytuacjach.
Na przykład Mountaineerig(?) konieczny do chodzenia po górach, Swimming do chodzenia po płytkiej wodzie, Pathfinding do chodzenia po lesie i inny by nie gubić się na pustyni.
Czasami 1 osoba ze skillem wystarczy, czasem więcej, 2,3 lub 4 albo nawet cała ekipa.
9 nie wiem czy dam radę
Myślę że warto, lochy są ciekawsze niż w części 7 i 8, fajny rozwój postaci i inne fajne rzeczy sprawiają, że chyba zabiorę się za grę. Została mi tylko 9, X - Legacy i Isles of Terra, poprzednich nie ruszam.
Za to końcówka gry w 9 może się wydać głupia
spoiler start
naciśnij guzik by skończyć grę, serio?
spoiler stop
Myślę że warto, lochy są ciekawsze niż w części 7 i 8, fajny rozwój postaci i inne fajne rzeczy sprawiają, że chyba zabiorę się za grę. Została mi tylko 9, X - Legacy i Isles of Terra, poprzednich nie ruszam.
Technicznie gra chodzi bardzo kiepsko. Nawet z patchami.
Tu racja, pamiętam że była na początku misja z oczyszczeniem zamku („Camelot widywał lepsze dni" „przecież to model!" „ciiii!") z impów i za pierwszym razem coś się stało, chyba zrespił się w ścianie bo szukałem, kompas wskazywał ścianę także nie wiem.
Za drugim razem poszło.
Jednak i tak wolę 9 od X-Legacy, fajniejsza mechanika i zwiedzanie no i jest DRMfree :]
Jednak i tak wolę 9 od X-Legacy, fajniejsza mechanika i zwiedzanie no i jest DRMfree :]
Jakiś czas temu kupiłem MM X-Legacy w empiku za 20 zł (kolekcjonerka) i gra nie była wcale aż taka zła. Ukończyć gry nie dałem rady, ale przez większość gry bawiłem się całkiem dobrze przy grze. Walki były wymagające, zadania całkiem przyjemne (zwłaszcza to ze zdobywaniem informacji na temat wyspy dla jakiegoś zwiadowcy), grafika miła dla oka (za wyjątkiem optymalizacji). Chyba gra została tak źle przyjęta przez podobieństwo do Legend of Grimrock, a nie do MM 6-9.
Jeśli chodzi o części 3-5, jedną z standardowych technik było robienie "ścieżki zdrowia", czyli regularne obskoczenie kilku miejsc - fontanny które przywracają zdrowie, mana, siła czy szybkość. Niektóre podbijały mana o określoną liczbę niezależnie od naszego aktualnego stanu o ile ten nie był = max, więc czasem rzucałem jakiś prosty czar żeby obniżyć mana i dostać wartość przekraczający ten max. W późniejszej rozgrywce ustawiałem punkty portali przy niektórych takich ciężej dostępnych, a sypiących dobrodziejstwami miejscach. Naturalnie ścieżka zdrowia ewoluowała z czasem, jak odnajdywałem lepsze lokalizacje. Starałem się też optymalizować ją, żeby jak najmniej doby zużyć na jej zaliczenie, w tym celu korzystałem m.in. z portali w miastach, czy nawet kolejek w kopalniach (wszystkie dopalacze działały 24h ale nie dalej jak bodajże do 3 AM).
Porada: jak najszybciej nauczyć się umiejętności wymaganych do poruszania się na możliwie wszystkich typach ukształtowania terenu, o których pisał SpecShadow. Szczegóły co do wymaganej ilości członków drużyny z umiejętnością są w manualu.
W częściach 6-8 robiłem podobnie jeśli chodzi o ścieżki zdrowia, tyle że w dużo mniejszym zakresie, ale tutaj ulubionym miejscem była świątynia. W późniejszych etapach to wyglądało tak, że w miejscu w którym dokonywałem łupieży ustawiałem punkt Lloyda, wypruwałem się szybko z zapasów mana waląc na prawo i lewo co miałem najmocniejszego, na rezerwach skok portalem miejskim do świątyni i powrót Lloydem - a później znów bezlitośnie najmocniejszymi czarami smażyłem wszystko naokoło.
Rada na 6-8 - nie brać złodzieja, pułapki brać na twarz i leczyć, aż do zdobycia Telekinezy, później otwierać skrzynie tylko na odległość. W 7-8 wędrować ciemną stroną mocy :).
Części 9 i X jeszcze przede mną, abym mógł zamknąć serię. Odświeżyłbym też chętnie VI, bo w tę część grałem najdawniej, ale tyle innych zaległości mam, że nie wiem kiedy miałbym to zrobić.
No, ale póki co to pierw ukończę MM 6. Mam już 7 poziom, każdej postaci kupiłem zdolność w posługiwaniu się łukiem, kręcę się po okolicach zamku Ironfist, posprzątałem w kryjówce Shadow Guild i teraz powoli opróżniam kryjówkę gangu Dragoons. Czarodziejką powoli dobijam do mistrzostwa w magii ognia i ekspert w medytacji, kapłanka w magię ciała i medytację, paladyn w miecz i magia ducha, a łucznik magia powietrza i łuk. Dodatkowo paladynowi wykupiłem umiejętność zbroi płytowych, łucznikowi i kapłance w kolczugi, a czarodziejka chyba zostanie przy skórach.
Gra się naprawdę przyjemnie. Walki może jest trochę za dużo i brakuje możliwości zostawiania notatek na mapie, ale i tak gra się bardzo przyjemnie.
Pisałem wcześniej, że pogrywam od czasu do czasu w Driftmoon, ale mi się trochę nie klei. Jakoś tak zaczęło mnie z czasem wciągać coraz mocniej, aż dotarłem do szczęśliwego zakończenia (do mniej szczęśliwego i najmniej również :). Generalnie mogę powiedzieć że podobała mi się gierka, nic nadzwyczajnego, ale wystarczająco by uznać czas spędzony przy niej za dobrze spożytkowany. Gra jest dość krótka, ma nieliczne, nieskomplikowane łamigłówki, na szczęście nie za dużo walki RTwP, niezbyt rozległe lokalizacje, i mnóstwo humoru wplecionego w historię. Bardzo pasującego, spójnego. Rzadko miałem wrażenie że coś jest na siłę uśmieszniane. Różne easter eggi (odwołania do Hobbita, Skazanych na Shawshank; prawdopodobnie czarnoksiężnik Marvolo to odwołanie do dziadka Voldemorta, odnalazłem wspomnienie doktryny Fellowship z Ultimy VII i jeszcze parę innych). Interakcja ze światem (przesuwanie obiektów, system dialogowy) także przywodzi na myśl Ultimę. Grałem w kilka takich "lajtowych", zabawnych gierek jak np. The Bard's Tale, Breath of Death VII czy Cthulu Saves The World, ta prezentuje się najlepiej z nich.
Oprócz powyższego, udało mi się przedwczoraj zaliczyć Starflight. Bardzo fajna gra, w której przyszło mi trochę pokombinować, aby dało się ją przejść. Ale chęć poznania pełnej historii była większa niż bariery techniczne. Pisałem że z instrukcji gra pachniała mi praojcem Mass Effect, po zaliczeniu podtrzymuję tezę. Podejście do rozgrywki przypomina Daggerfalla/Morrowinda, tyle że w przestrzeni kosmicznej (gra jest całkowicie nieliniowa, otwarta przestrzeń, lecisz gdzie chcesz). Klimatem z kolei zalatuje klasyką pokroju Star Trek. Generalnie naszym głównym zadaniem jest odkrycie co się dzieje w naszej galaktyce w związku z pewnymi odkryciami - w tym celu należy, korzystając z wszystkich skrawków informacji, jakie są nam podawane, podróżować w różne miejsca, gdzie możemy trafiać na kolejne wskazówki. Zawsze możemy też po prostu przeczesywać galaktykę planeta po planecie, ale wyobraźcie sobie dokładne przeczesywanie powierzchni całej planety w takim Mass Effect 1 za pomocą MAKO, przy bodajże 800 planetach. Chociaż ta liczba byłaby niższa, wiele planet ma grawitację tak dużą, że zgniata nasz statek przy próbie podejścia do lądowania. Grę dla ludzi nie bojących się staroci polecam, ale:
1. Robić bardzo częste kopie zapasowe plików ze stanem gry (w ogóle system zapisu jest okrutnie koszmarny).
2. Nie zbierać z planet żywego inwentarza - płacą za to nad wyraz mizernie, a wkrótce po takich zbiorach zaczął mnie dopadać pewien bug, który uniemożliwiał mi załadowywania czegokolwiek do luków ładunkowych w pojeździe naziemnym - w internetach piszą że to prawdopodobnie przypadłość Dropboxa, bo w dawnych latach nikt nie kojarzył takiej sytuacji. Rozwiązaniem doraźnym był powrót na statek, start, opuszczenie orbity i ponowny powrót. Generalnie coś do przejścia.
3. Jeśli wyszkolimy załogę i wyposażymy statek we wszystko co się da, nie zbierać bez potrzeby także minerałów - kasa tylko potrzebna jest na początek, później, żeby mieć kasę np. na paliwo albo zakup minerałów potrzebnych do napraw, lepiej jest rekomendować planety do kolonizacji. To tak profilaktycznie, bo w pewnym momencie natrafiłem na błąd, który zawieszał grę przy wczytywaniu dowolnego fragmentu powierzchni planety z ruinami, a m.in. w ruinach są właśnie kluczowe do ukończenia gry informacje, a także niezbędne artefakty. To tak jakbym przekroczył jakiś limit miejsc, które były do zbadania. Po natknięciu się na ten błąd wczytywałem jakiś wcześniejszy stan i wówczas pomijałem ostatnio odwiedzone lokalizacje tylko uderzałem prosto do tego nowego miejsca, i dalej do kolejnego, aż do kolejnego wystąpienia błędu. Notowałem wszystko, i jak już miałem współrzędne wszystkich potrzebnych miejsc, zaczytałem stan gry sprzed opuszczenia pierwszego układu (sprzed trzech tygodni), już po pełnym wyposażeniu statku, i latałem tylko w konkretne miejsca celem zebrania niezbędnych lub pomocnych artefaktów, i od razu przeskoczyłem do finału. W internetach znalazłem tylko jeden opisany przypadek tego błędu, bez rozwiązania oczywiście.
4. Nie grać z solucjami - jako że mając powyższe współrzędne wystarczy zdobyć kasę na najlepszy silnik i można w godzinę ukończyć grę, nie poznając całej bogatej historii i szeregu świetnych, klimatycznych rozwiązań różnych zdarzeń.
Była chyba w którejś części wspomniana gra Wizrogue - Labyrinth of Wizardry, która akurat trafiła do paczki za 8 zeta.
https://www.fanatical.com/en/bundle/hellstorm-bundle
Muszę przyznać, że diabelnie mocno się wciągnąłem w Might and magic 6. Drużynę mam już na 16 poziomie, czarodziejką powolutku dobijam do mistrzostwa w magii ognia, kapłanką daję w magię ciała, łucznikiem w łuki i magię powietrza, a paladynem w miecze i magię ducha. I takie pytanie mam. Czy warto dawać łucznikowi w medytację? Strasznie mało punków many mam u niego... Czy lepiej zainwestować u niego w przedmioty z bonusem do SP?
W grze dobijesz do 80-90 lvl, więc spokojnie możesz zrobić z każdej postaci mistrza na tym na czym Ci zależy. Tym bardziej, że szkoła powietrza ma bardzo fajne czary i szkoda by było abyś nie mógł ich rzucać z powodu braku many.
Bogas - Dobrze wiedzieć. Dzięki za info.
Do jakiego poziomu dojdziesz zależy od Ciebie i od wersji gry. W podstawce przed patchem śmiało dochodziłem do 300+ poziomu i mogłem dalej, po patchu (jeśli grasz z nim, a nie musisz) jest znacznie trudniej bo kilka nabijalni levelów odpadło zwłaszcza ten u ducha ognia, niemniej nadal można nabijać je bez ograniczeń (przynajmniej ja ich nie poznałem), ale kosztem wydłużenia czasu gry (respawn potworów) z tym, że im dłużej trwa gra, tym gorszy wynik na dyplomie końcowym. Grę da się ukończyć nawet po trzech miesiącach (wszystkie questy) lub idąc na skróty w ciągu niespełna miesiąca (w tabeli rekordów są wyniki kilkudniowe, ale to już chyba cheaterzy).
Czy przenosząc postać z Baldur's Gate Enhanced Edition do Baldur's Gate 2 Enhanced Edition dostanę możliwość ponownego rozdzielenia atrybutów broni? Tak było w wersjach oryginalnych, ale to dlatego że BG2 używało innego systemu niż BG1, a w przypadku EE system jest ten sam w obu grach.
meelosh---> Nie jest to możliwe w grze, ale EE Keeper daje taką możliwość:
https://forums.beamdog.com/discussion/16497/ee-keeper-shadow-keeper-for-bg-ee-news-v1-0-2-and-other-stuff/p1
Mr. Kalgan---> Pisałem o graniu bez niepotrzebnego farmienia, bo nie każdy to lubi. Oczywiście masz racje, widocznego limitu poziomów w grze nie ma.
Akurat farmienie w M&M 6+ to fajna rzecz. Latasz (dzięki łucznikowi, zaoszczędzisz manę magom) sobie po mapie i bombardujesz mobki.
Czegoś takiego jeszcze mi nie grali.
Pytanie po co tracić czas na rzecz zupełnie zbędną? Nie rozumiem idei grindu dla samego grindu i chyba nigdy już tego nie zrozumiem. Zamiast niepotrzebnie przedłużać grę nudnym nabijaniem poziomów, wolę przejść do kolejnego cRPGa.
Też nie znoszę grindu ale M&M6 to jeden z naprawdę niewielu przypadków gdzie zrobiłem wyjątek. Oczywiście tylko część map wyczyściłem bo reszta to jak wspomniałeś - strata czasu dla której trzeba mieć dopakowaną drużynę, cierpliwość i brak czegoś lepszego do roboty.
Zabijanie jednym czarem całe dziesiątki przeciwników zaspokajają mojego wewnętrznego ludobójcę.