A teraz ja zadam normalne pytanie.
Czy jesteście zadowoleni ze swojego życia gospodarczego?
Nie. Nawet nie chodzi mi o dobra materialne. Wiecej pieniazkow pozwolilo mi na wiecej podrozy+lepsze doznania podczas nich. Dosyc czesto latam (tanie bilety)+hostele po roznych krajach (najczesciej Europa). No, ale takie podroze sa budzetowe. Nie raz i dwa musialem sobie czegos odmawiac. Jakies muzea/ jedzonko z powodow finansowych. Boli mnie jak widze na co stac inne nacje. Powrot do Polski jest zawsze taki bolesny jak sie zderzaja te 2 swiaty. Najgorzej bylo po powrotach z Norwegii.
Nie pier%$%l. Tylko ic rwac zimniory.
Ja ksy mam jak lodu i juz 3 merca z hanovera sciagam.
Zawsze moze być lepiej.
Skoro otwierasz dyskusje, to moze bys sam sie wypowiedzial na zadany temat.
Moje prywatne życie gospodarcze. Czy jestem zadowolony?
Jestem zadowolony ze swojego prywatnego życia gospodarczego.
Powiem więcej, jestem szczęśliwy.
Pomijając chandrę jesienną, nic nie mąciłoby tego przyjemnego stanu oprócz oczywiście, donosicieli skarbowych i kapusiów ideologicznych.
Jako propagator idei ubóstwa i wyrzeczenia się posiadania wszelkich materialnych dóbr doczesnych, muszę się liczyć, niestety, z niezrozumieniem.
Ale co tam, psi szczekają a karawana idzie dalej.
Jak tak to ja jestem "ustawiony".
I przekonany jak nigdy że pieniądze może nie tyle że nic nie znaczą, ale znaczą w życiu bardzo niewiele.
bzdury piszesz, bo siedzisz przed kompem, spytaj się rodziny, która faktycznie gdzieś jedzie za te pieniądze, czy nic one nie dają.
Zresztą ile razy pisałeś na tym forum na co to Cię nie stać.
Tylko bogaci mogą mówić mi, że pieniądz nie daje szczęścia.
Tylko bogaci mogą mówić, że są tylko bogaci.
To są banalne gry słowne. Ktoś coś mówi, a druga strona obraca to w żart.
To jeżeli nie wierzysz że "pieniądze nie mają większego znaczenia" to powiem ci tak...
Jako młody człowiek, jak większość ludzi, oczekujesz od życia,
- pieniędzy abyś mógł kupić sobie to co pragniesz
- sławy i uznania
- radości życia
- zdrowia
- miłej i ładnej dziewczyny
- prawdziwych serdecznych znajomych
- szczęśliwej rodziny i zdrowych dzieci
- sensu życia
i wiesz co, pieniądze są najłatwiejszą częścią.
Dlatego się mówi że "pieniądze szczęścia nie dają".
Chodzi o to że mając pieniądze i tak nie masz zapewnionych innych rzeczy które potrzebujesz.
Soulcatcher
masz racje, same pieniadze nie daja szczescia, mozna to zobaczyc chociazby po wielu historiach zwyciezcow loterii (a moze jest tak ze latwe pieniadze szczescia nie daja? nie wiem, nie mialem nigdy takich pieniedzy)
ale jest tez tak ze brak pieniedzy to szczescie utrudnia
mi sie poszczescilo w jakis tam sposob, zarabiam dobrze, nic od nikogo nie dostalem, sam doszedlem do tego co mam
moja mama nie miala tyle szczescia I te pieniadze ktore ja zarabiam po czesci przeznaczam na nia
kupilem jej mieszkanie, wspomagam zabierajac na wycieczki, zatrudniajac ja i oplacajac skladki by miala lata do emerytury a takze wspomagam jej mame, czyli babcie
bez pieniedzy byloby jej duzo ciezej a i mi byloby ciezko ze nie jestem w stanie pomoc osobie ktora mnie wychowala
Moim zdaniem z tymi zwycięzcami w loteriach to jest tak, że nagle, niespodziewanie stają się posiadaczami ogromnej sumy pieniędzy i nie są wstanie ogarnąć co z nią zrobić i robią wszystko pochopnie bez przemyślenia i kończy się jak kończy. Z drugiej strony uważam, że słychać jest tylko o tych którym się nie udało a zwycięzców jest o wiele wiele więcej tylko o nich się nie mówi. Pewnie wielu ludzi po wygraniu szybko ochłonęło, dobrze zainwestowali, nikomu się nie chwalili i ustawili się na całe życie.
Wszyscy co mówią, że pieniądze szczęścia nie dają to niech mi oddadzą te pieniądze i wtedy pogadamy. Odkąd we wrześniu po raz pierwszy poszedłem do pracy i zarabiam normalne pieniądze plus mieszkam z rodzicami i koszty utrzymania mam bardzo niskie jetem szczęśliwy. Realizuje wszystkie swoje małe marzenia i rozwijam hobby, zainteresowania, realizuje swoje potrzeby.
Granie w gry bez kasy? Tylko nielegalnie. Teraz PS4, gry na półce w pudełkach, premierowe wydania mnie nie przerażają. Koncerty, płyty CD na to wszystko mogę sobie pozwolić bo mam pieniądze. Wiem, że to jest najniższy poziom piramidy Maslowa ale te wszystkie wyższe cele jak samorealizacja, poczucie bezpieczeństwa, poczucie własnej wartości do tego wszystkiego potrzebny jest hajs. Podróże, ubezpieczenie, bezpieczne i komfortowe mieszkanie, zapewnienie dzieciom dobrego życia, jak chcecie to osiągnąć bez kasy?
Więc co do tematu. Póki mieszkam z rodzicami jest okej, ale boje się przyszłości i, że nie wystarczy mi na samodzielne życie dlatego nie do końca jestem zadowolony ze swojego życia gospodarczego.
Jako młody człowiek, jak większość ludzi, oczekujesz od życia,
- pieniędzy abyś mógł kupić sobie to co pragniesz
- sławy i uznania
- radości życia
- zdrowia
- miłej i ładnej dziewczyny
- prawdziwych serdecznych znajomych
- szczęśliwej rodziny i zdrowych dzieci
- sensu życia
Jako bardzo dojrzały człowiek możesz dojść do konkluzji:
- pieniądze to nieistotny szczegół
- sława i uznanie warte są tyle że łechcą twą młodą próżność
Wyłącznie pozostałe punkty wyliczanki mają jakieś znaczenie.
Radość życia.
Zdrowie.
Miła kobieta, ta twoja jest zawsze piękna.
Prawdziwi i serdeczni znajomi.
Szczęśliwa zdrowa rodzina.
Twój własny sens życia.
I przykład wielu młodych ludzi pokazuje, ze nie ścigając sie po bogactwa, a koncentrując na tych elementach, mogą byc szczęśliwi. Chociaz wolałbym miec, niz nie miec. Trzeba umieć znaleźć złoty srode by moc powiedziec:
a) Ok. Mam jeszcze troche za mało, nie starcza na zbyt wiele rzeczy
b) Ok. Mam juz wystarczająco, czas na skupienie sie na czymś innym.
Imo każda skrajność moze przeszkodzić w osiągnięciu szczęścia. Przykład Billa Gatesa pokazuje, ze w pewnym momencie odciął sie od zarabiania i skupił na filantropii i imo jest znacznie bardziej szczęśliwy, niz gdyby do końca zycia cisnął w pracy;)
tak tylko dodam jeszcze cos, co 10-15 lat temu bym uwazal za glupote i bylem pewny ze nigdy tak nie bede myslal
dzieci
jak juz je mam to one sa najwazniejsze, wszystkie pieniadze swiata nie zastapilyby mi ich szczescia i zdrowia
gdy nie mialem dzieci nie umialem sobie wyobrazic jak to jest a teraz nie potrafie sobie wyobrazic ze ich nie ma
tak wiec gdyby cos im sie stalo i by znikly z mojego zycia to obiema rekami bym sie podpisal pod tekstem ze pieniadze szczescia nie daja...
Pieniądze może szczęścia nie dają, ale mają potencjał redukcji nieszczęścia.
Ostatnio np. dowiedzialem się że na wykonanie rezonansu magnetycznego w ramach NFZ czeka się około roku.
W Krakowie rezonans magnetyczny prywatnie kosztuje około 400-500 zł.
No to rzeczywiście majątek, trzeba być krezusem, biorąc pod uwagę że będziesz go potrzebował raz na kilka lat albo wcale.
We Wroclawiu 600. Dla mnie to tez nie majatek. 2-3k miesiecznie na leczenie tez nie. Dla tych ludzi, którzy akurat maja pieniądze.
Swoją drogą - 600 złotych to dużo dla bardzo wielu ludzi w tym kraju. Ja bym az tak nimi nie gardzil, ale ja jestem lewakiem;)
500 stów to praktycznie żadne pieniądze, właśnie dlatego w państwowych szpitalach nie ma kolejek, Biedronka powoli bankrutuje, a w magazynie Amazona ludzie narzekają na za duże porcje sushi w bufecie.
Lindil --->
Kalekie, chore dziecko (no chyba że wcześnie umrze) to koszt do pełnoletniości rzędu 1 000 000 zł.
Koszt opieki przy rehabilitacji po ciężkich urazach do kilkuset złotych dziennie.
Operacje, trudne zabiegi zabiegi po kilkaset tysięcy.
A tu argumentem, na to że lepiej pieniądze niż zdrowie, że redukcja nieszczęścia ma być koszt 500zł.
To jak ci dam 50 000 zł a ty daj mi zdrowie. Co tam kurde, mam gest, dam wam 500 000 zł tylko mam być zdrowy.
Jeszcze raz to powiem, chcę zdrowie i szczęście, bo pieniądze się po prostu zarabia, a zdrowia nie można sobie zarobić.
Yoghurt ---> wysil mózgownicę. Komu potrzebny jest rezonans? To nie jest wizyta u fryzjera. Jak chcesz sobie robić dla zabawy to płać. A jak potrzebujesz to znaczy że powinieneś wydać na to ostatnie oszczędności.
Czy myślisz że jest tak że Pani Biedronki która jest chora myśli a to nie wydam pieniędzy, pojadę sobie za to na wakacje?
brutu ---> arogancji?
Aroganckie to będzie życie jak zachorujesz na jakaś paskudną chorobę, wydasz wszystkie pieniądze, zastawisz mieszkanie i i tak umrzesz. Te 500 zł wyda ci się żartem.
Czy myślisz że jest tak że Pani Biedronki która jest chora myśli a to nie wydam pieniędzy, pojadę sobie za to na wakacje?
Nie Soul, ja myślę, że ta pani ma raczej rozważania w stylu "kupić dziecku wyprawkę do szkoły i czekać rok na rezonans, czy lepiej iść już teraz, a synek będzie w dziurawych kapciach chodził i nie dostanie obiadów na stołówce, bo nie opłace mu ich przez najbliższy kwartał" . Ale ja nie jestem oderwanym od rzeczywistości bucem, mimo, że mogę sobie na MRI chodzić nawet codziennie.
Soul...niby człowiek w zaawansowanym wieku, a buc jak mało kto. Arogancja wylewa się z niego jak z nikogo innego na tym forum. Większego egoisty, który nie widzi nic po za czubkiem własnego nosa, ze świecą szukać na tym forum.
Yoghurt ---> ale tak ogólnie to o co ci chodzi.
Chcesz mieć 500 złotych na rezonans czy wolisz być zdrowy?
Bo jak wolę być zdrowy, i żadne 500 czy 50 000 złotych mi tego nie wynagrodzi.
Żebyś ku... raz coś z sensem napisał to chętnie bym z tobą porozmawiać.
Ty piszesz "mogę sobie na MRI chodzić nawet codziennie" i to jest cool, a ja piszę że 500 złotych za rezonans to żaden majątek w kontekście zdrowia - to jest źle.
Jak jesteś taki zajebisty to idź zafunduj rezonans tym Paniom z Biedronki.
Crod4312 ---> tak stać mnie na rezonans za 500 złotych, bo w chwili ciężkiej choroby ludzie wydają wszystko co mają i nie jest to żaden koszt. Yoghurt napisał że może dobie taki codziennie robić. Ale on nie jest "bucem".
A w ogóle wiesz o czym jest rozmowa? Bo wydajesz się oderwany od sensu.
Nie ma nic aroganckiego w twierdzeniu że wolę zdrowie niż pieniądze, bo to napisałem. Ale jesteś zbyt głupiutki by to zrozumieć. Wolisz ubliżać mi od "aroganckich buców". Strasznie jesteś przez to zajebisty. Mam nadzieję że się dowartościowałeś.
Dałem bezinteresownie w życiu potrzebującym bardzo dużo pieniędzy, więc nie ty będziesz mnie oceniał tylko oni.
Point was - jakkolwiek za pieniądze zdrowia nie kupisz, to nie jest sytuacja zero-jedynkowa. Pieniędzmi możesz przynajmniej próbować polepszyć zdrowie. Bez nich nie.
Nie mam gospodarstwa.
Pieniądze ułatwiają wiele rzeczy, chociażby poprawę stanu zdrowia, lub umożliwiają normalne w miarę samodzielnie życie.
Wszystko zależy czego się od życia oczekuje, dla niektórych to będą samochody po 300k, wycieczki, i zabawy. Dla innych, sprawny, w miarę świeży samochód, wakacje raz w roku w górach lub nad morzem, oraz kasa na bieżące wydatki. Są też osoby, które nie mogą na to zapracować, zdani są na pomoc innych, a ich marzenia kończą się na wyjściu do kina czy na zwykłe zakupy.
Wszystko to jest kwestia indywidualna, a powiedzieć ze pieniądze szczęścia nie dają, mogą osoby, które te pieniądze zawsze miały, przy czym oznacza to że dzięki nim mogły normalnie żyć.
Nie
Dziękuję, nie narzekam. Stać nas na wynajmowanie mieszkania w centrum i utrzymanie trójki paso... dzieci :)
Jako odpowiedź na pytanie postawione w pierwszym poście powiem tylko tyle, że nie pożyczyłem nigdy ani złotówki, a to za sprawą rodziców, którzy mnie utrzymywali w czasie zdobywania wykształcenia, a potem dzięki wykształceniu, które z ich nieocenioną pomocą zdobyłem. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Dla każdego próg zadowolenia ze stanu posiadania jest inny, dla mnie najważniejsza jest niezależność od zobowiązań finansowych i nie bycie ciężarem dla innych.
Oczywiście, chcemy kasy czyli "udanego życia gospodarczego" i myślimy sobie, że gdy osiągniemy "udane życie gospodarcze", to już wszystko inne będzie z górki. Ale gdy zdobywamy w końcu tę kasę, to okazuje się, że natura ludzka nie znosi próżni i wytycza kolejne cele, niektórych zrealizować nam się nie uda. A wtedy na taką "porażkę" różnie reagujemy, zwykle odczynem kwasowym. Pieniądze szczęścia nie dają, nie jest to banał ani truizm, ale trzeźwy opis ludzkiej natury. Nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go.
Pracuje za dosyć dobre pieniądze, nie mam narazie dużych wydatków bo wciąż mieszkam z rodzicami więc generalnie stać mnie na wszystko co tam sobie chce, na każdą konsole, na każdy telefon, grę, na wyjazdy i na dziewczynę. Więc tak jestem zadowolony na chwilę obecną.
Zanim ktoś pomyśli, że jestem pasożytem dokładam się do wszystkiego i płace za siebie. Po prostu mam ten komfort że mam gdzie mieszkać i co jeść w zasadzie darmo.
https://www.youtube.com/watch?v=2wfKiVlsE_4
Mimo, iż mieszkam z rodzicami i rachunków płacić nie muszę (jedyne co to dokładam się do wszystkiego) to póki co jest lipa. Dlaczego? Bo jestem na stażu, gdzie płacą dość marnie bo ok.1000zł za 8h pracy i to nie lekkiej. Czekam tylko, aż staż się skończy (tak, żałuje, że go przyjąłem) i poszukam czegoś innego.
Podobno pieniadze szczescia nie daja - sam bym to stwierdzenie chcial - cholera - zweryfikowac...
pieniadze szczescia nie daja
Ale lepiej płakać w Ferrari, niż w starym Oplu ;)
Jak najbardziej, żyję na dobrym poziomie i jestem zadowolony.
Nie wiem jak by to wyglądało jakbym założył rodzinę ale narazie jest dobrze
Chciałbym w prosty sposób przyznać rację i napisać że pieniądze są cool.
Tyle że większość obserwacji jakie dokonałem w życiu prowadzi do opinii że pieniądze robią więcej złego niż dobrego.
To moje zdanie, nie spodziewam się wielkiego aplauzu.
A pieniądze niszczą przyjaźnie, antagonizują rodziny, budzą zawiść i złość.
Znam i znałem wielu bogatych ludzi. Morze pieniędzy nie uratowało ich ani przed śmiercią, ani chorobami, ani szaleństwem, przemocą w rodzinie, nałogami, depresją, nieszczęściem, samotnością czy wszystkim tym co powoduje że życie jest nie do zniesienia.
Sam zarabiam pieniądze od wielu lat, poświeciłem temu dużą część swojego życia. Życzę wam abyście mieli dużo pieniędzy. Ale jednocześnie ostrzegam że prawdziwego szczęścia w nich nie znajdziecie. Radość życia daje rodzina, znajomi, dawanie innym, poświęcenie itd.
I właśnie dlatego postanowiłem być biedny.
Tak zwyczajnie bez upadku, bankructwa czy choroby.
Nie jestem menelem spod ławki, nie jestem alkoholikiem (choć czasami udzielam się w wódczanym wątku), nie doskwiera mi nędza, ziąb i bezdomność.
Otaczają mnie ludzie, którzy dbają o mnie.
Nie mam niczego a ta opieka jest w jakimś sensie miarą tego jaki byłem i jaki jestem.
Płonne to jest jednak marzenie oczekiwać że zrozumiecie mnie na wczesnym etapie waszego życia.
Niestety, żeby pojąć nieistotność pieniędzy pierwej trzeba je mieć a to bywa trudne.
Jeszcze trudniejsze jest zrezygnować z ich posiadania.
A najtrudniej jest znaleźć w życiu ludzi, dla których nie będzie to ani cnotą ani przeszkodą.
Ludzi akceptujących twój wybór tak jak akceptują twój wygląd czy kształt nosa.
O widzisz, problem chyba leży w percepcji. Dla mnie pieniądze to zasadniczo średnia pensja [niemiecka]. Da się żyć, kupić mieszkanie na kredyt, zaoszczędzić na emeryturę i iść na MRI. Niszczenie przyjaźni i antagonizmy w rodzinie zaczynają się zapewne bliżej milionów;)
Problemem Polski jest właśnie to, że większość obywateli może pomarzyć o średniej pensji - polskiej. Z perspektywy 2k brutto pieniądze mają dość dużą korelację z poziomem szczęścia. Krańcowy przyrost szczęścia na złotówkę w sumie znacznie zwalnia kiedy przestajesz się zastanawiać czy możesz zjeść na mieście.
Ciekaw jestem w takim razie, czy pisałbyś to samo po wygraniu w Lotto. Ja już wiem teraz, że bym potwierdził, że jednak tak. Kiedyś powstał ciekawy temat na FORUM. Było coś o zrobieniu jakiejś dziwnej i krępującej rzeczy za 10 mln. Nie pamiętam za bardzo, o co chodziło, ale pamiętam, w jak ekspresowym tempie odpowiedziałem twierdząco. Będę wdzięczny za odkopanie, lub podanie linku do tematu, o którym mówię :) Nie pamiętam, nazwy tematu, ale niektórzy na pewno go pamiętają..
Dla mnie pieniądze już dawno przestały mieć jakiekolwiek znaczenie w znaczeniu przeżycie, czy godne życie, ale nadal zwiększam swój majątek na różne sposoby niewymagające dużego zaangażowania, ponieważ żyjemy w świecie opartym o nie i pisanie takich rzeczy jak napisał Soul dla mnie jest trochę śmieszne. Bo co innego z mojego punktu widzenia być emerytem i sobie korzystać z życia je mając, a co innego udawać że można przenieść góry nie mając żadnych środków, no chyba że zamieszkamy w jakieś wiosce hobbiton gdzie naszym zajęciem na następne 50 lat będzie wypiekanie chleba.
I teraz :
- pieniądze abyś mógł kpić obie to co pragniesz : z jednej strony raczej mogę, z drugiej strony raczej nie mogę kupić sobie Villi Leopolda – takie tam drobne 500 milionów euro, chętnie bym zrobił taki prezent żonie / niestety nie mogę chyba że nagle okaże się że Bill Gates postanowił mnie usynowić ??
- sława i uznanie – nigdy tego akurat nie rozumiałem, żyć aby się ukrywać : to akurat nie moja bajka
- radość życia – wszystko się dzieje w naszej głowie, niemniej byłem tym szczęśliwyszy czym miałem więcej możliwości, głównie dlatego że mogłem robić więcej prezentów i przede wszystkim mieć więcej czasu dla rodziny, itc.
- zdrowie – jeśli nikt nie miał okazji spotkać się z największym nieszczęściem, czyli brakiem zdrowia to może pisać hasła bez pokrycia. Jeśli jednak kiedykolwiek zachoruje on sam lub najbliżsi to oczywiście stwierdzi : że zdrowie jest najważniejsze, ale aby je ratować trzeba czasem niewyobrażanie dużych pieniędzy i jeśli się je ma to można / a jeśli się ich nie ma to czeka smutny koniec. Akurat właśnie w tym przypadku okazuje się że jednak pieniądze mają znaczenie.
- miłe i ładne dziewczyny – to to jakiś kosmos – zazwyczaj ładne i miłe są mądre, a te znając swoją wartość szukają facetów rokujących, albo przynajmniej na własnym poziomie. Czym masz więcej środków tym kolejna do ciebie zaczyna przypominać tą z PRL (ale to pewnie same k…y) ??
- prawdziwych i serdecznych znajomych – to akurat jest mało istotne jak ma się własną rodzinę, przez całe życie odchodzą starzy i przychodzą nowi tak po prostu jest.
- szczęśliwej rodziny i zdrowych dzieci – najwięcej szczęścia dla rodziny daje własne zaangażowanie i poświęcony czas (nie wykonalne jeśli musisz pracować), zdrowe dzieci – modlisz się o to, pragniesz, życzysz sobie, jak pojawia się choroba (wydajesz na zdrowie wszystko co masz)
- sensu życia – jeśli masz dla kogo żyć już masz największy sens, dodajesz do tego hobby i sens ci rośnie x2, dodajesz do tego szczęście i zadowolenie z życia masz już x3
Mat3iz
A jak możesz poznać nicość kasy jeżeli jej nie będziesz wcześniej miał?
Nie jest sztuką pomnażać pieniądze do usrania, sztuką jest dostrzec ich nieważność, a jeszcze większą jest zrezygnować z nich.
Soul na swój sposób tłumaczy Ci jak jest, rodzice też Ci tłumaczyli żebyś nie robił tego czy tamtego a i tak to robiłeś.
Każdy musi odrobić swoją lekcję na swój sposób, jedni uczą się szybciej, drudzy spaprają sobie życie i głupi pozostaną.
Zarabiaj więc ile wlezie, ale wszystko ma swoją cenę, do dupy jest znaleźć się w sytuacji gdy na łożu śmierci będą się Ciebie pytali, czy kaskę podłożyć w trumience pod nóżki czy pod główkę.
Soul - zdrowie i szczęście mojej rodziny jest dla mnie jak najbardziej ważne.
Widzący - "sztuką jest dostrzec ich nieważność", większość ludzi na pewnym poziomie zarobków (nawet nie dużych) kiedy ma bilans dodatni i każdy miesiąc kończy się plusem i kolejnym powiększaniem wartości konta potrafi to dostrzec, więc nie jest to zarezerwowane dla bóg wie kogo. Sam mam środki zgromadzone w aktywach i pasywach na tyle duże że dla przeciętnej osoby jest to abstrakcja / jednak jestem daleki od stwierdzenia: że gdybym nie miał nic życie mojej rodziny byłoby identyczne bo żylibyśmy w lesie, żywili się świerszczami, a wodę pili z roztopionego śniegu, a szczęście dawałoby nam patrzenie w gwiazdy. Nie bądźmy hipokrytami.
Nie dostrzegasz tego, że nie zmuszam nikogo do bycia biednym, nie nakłaniam moich bliskich do picia deszczówki i umartwiania się w imię jakiejś tam idei ubóstwa.
Wyzbyłem się majątku osobistego, nie zarabiam żadnych pieniędzy, nie znaczy to że stałem się jakimś guru opętanym taką wizją.
Żyję szczęśliwie, moi bliscy też mam nadzieję są szczęśliwi, ja przestałem najzwyczajniej w świecie gonić za posiadaniem więcej i więcej.
Najprościej było zrobić to stając się nikim, nie masz nic, nie masz pokus by mieć więcej. Ile byś razy nie pomnożył nic, to i tak wyjdzie ci nic.
Nie zamierzam się z nikim licytować na zawartość kont, ilość mieszkań, domów i gotówki w sejfie. To jest okres dla mnie miniony i najzwyczajniej nie obchodzi mnie czy inni są bogatsi, nawet nie obchodzi mnie czy moje znikome potrzeby będą zaspokojone.
Każde życie kończy się śmiercią a nie odczuwam przed nią lęku, nadejdzie i dla mnie.
Gdybyś mnie spotkał na ulicy nie odróżniłbyś od tysięcy zwykłych ludzi, może troszeczkę spokojniejszy, może trochę szerszy uśmiech ale nie na tyle żebym się jakoś szczególnie wyróżniał.
Nie namawiam zatem nikogo do żywienia się świerszczami (całkiem zresztą smacznymi), również życie w lesie nie jest koniecznym atrybutem biedaka (piszę zresztą te słowa z domku nad jeziorem i obok lasu).
Ja po prostu nie potrzebuję i nie muszę, posiadać, zarabiać i mieć.
Ciekawa teza: "Jęsli pieniadze nie daja Ci szczescia, to oznacza, ze zle je wydajesz"
Pieniądze przysparzają trosk i bywa to wyczerpujące psychicznie. Dość często jest, że pracujący na ambitnych stanowiskach przynoszą pracę do domu lub muszą pracować ciężej/dłużej. Ale czasami to nie popłaca, bo zależnie od osoby bywa, że bardziej cieszą regularne drobiazgi jak lody za 2zł, pójście do kina, mały buziak niż trwający niczym mrugnięcie oka raj na Tahiti.
Stać mnie na wszystko co chcę, więc chyba tak.