Mojemu AXELowi stuknęły dzisiaj 4 lata czyli około 32 ludzkich :) Poważny gość już z niego ;) Ale prezenty obczajał jak kociak ;)
Do mnie przybłąkała się kotka, jakieś 1,5 roku temu. Dziś uderzył ją w głowę samochód, zakrwawiona, biedna walczyła i męczyła się, nawet miała przebłyski, że wyskoczyła z metrowego kartona. Weterynarz zadecydował, żeby uśpić.. niby nic wielkiego taki "pchlarz" pod nogami, ale jednak człowiek się przywiązuje. Chyba bym wolał, żeby gdzieś zaginęła, niż oglądać coś takiego. I dla mnie i dla niej, nie zasłużyła biedna na to.
A mój Mopik przeszedl ostre zapalenie trzustki. Dwa tygodnie codziennie jechalismy na kroplowke dozylna (z 1.5 h) plus 2-3 dosc bolesne zastrzyki, wenflon w lapie (zreszta wyciagal je sobie z zadziwiajaca wprawa, bo nawet kropelki krwi nie znalazlem nigdy).
W sumie ze 3 godziny z zycia, plus koszta z rodzaju "o ja pier***", bo srednio to stowka dziennie szla, a bywalo, ze 2x tyle, gdy dochodzily jakies badania, USG itd.
Pierwsze wyniki jakie zrobilismy byly przerazajace - gorna norma enzymow trzustkowych przekroczona jakies 20x - a i to tylko dlatego, ze na tescie skonczyla sie skala, wiec diabli wiedza ile mial naprawde. Wymioty, brak apetytu itd.
No i wczoraj ten sam test pokazal, ze... siedzimy w normie, na samym gornym zakresie ale jednak.
Co prawda apetyt nadal mizerny a dzis rano niespodziewanie wyrzygal cale sniadanie ale licze, ze to po prostu zwykly koci pawik, ktory mu sie czasem przydarza.
Dzis prawdopodobnie ostatnia kroplowka, potem juz tylko jakies kontrole i pewnie raz w tygodniu zastrzyk witaminy B12 przez miesiac-dwa, wiec w sumie luzik. Oby.
lifter-->Trzymamy razem z narzeczoną, Guzikiem i Piratem kciuki za Mopika:)
Moje koty mają się dobrze. Byliśmy na początku roku na "rutynowej" kontroli (raz w roku pakujemy koty w transporter i do weta. Czujne oko weta weta dojrzy może coś czego my nie dostrzegamy). Pirat największa boidupa na osiedlu w naszym domu tak się chyba dobrze czuje że spędza coraz więcej czasu na balkonie albo wyjdzie czasem nawet na klatkę co kiedyś było niemożliwe.
Możecie coś polecić przeciw kleszczą u kota? U mnie Smoluch codziennie jak przychodzi na jedzenie to znosi kilka sztuk ze sobią
Szczypce.
Koty na szczęście rzadko chorują na choroby odkleszczowe. Załóż mu najwyżej obrożę antykleszczową. Rób codziennie przegląd i usuwaj krwiopijców.
mam taki "wyciągacz" w kształcie długopisu >
robotę robi, ale kot przy zabiegu nie jest zadowolony, zwłaszcza jak mu się pod brodą wkręcą
Pinceta.
Panowie, szybkie pytanie dotyczące kocicy, której od wielu lat mocno wypada sierść. Sterylizowana, po jakichś traumatycznych przejściach (chyba była bita), ale od kilku lat u życzliwej osoby, więc przestała się tak bardzo bać ludzi.
Jakieś sposoby na wypadanie sierści (poza częstym wyczesywaniem)? Coś konkretnego dodawać do jedzenia?
Problem jest taki, że całe mieszkanie (dosłownie) tonie w sierści.
Zapomniałem napisać, że była już u weterynarza. Diagnoza: no cóż, koty tak mają.
Być może trzeba iść do innego. ;)
U mojego na zmniejszenie ilości zrzucanej sierści wpłynęło to:
https://www.beaphar.com/pl-pl/product/multi-vitamin-paste-duo-active-100g-pasta-multiwitaminowa-dla-kot-w-pl
Dodaje mu codziennie do mokrego ok. 2 cm glutka.
Dwa koty w domu. Rudy gubi sierści w cholerę, a Czarny w ogóle. Już się przyzwyczaiłem do sierści na wszystkim. Żona za to zaprzyjaźniła się z rolerem do ubrań :-)
Sierść kota, najlepszą przyprawą do każdego dania :)
Moja kotka lubi sobie pograć w Apexa.
Też bym proponował iść do innego Weta. Poza chorobą, najczęstsze powody wypadania sierści, to:
1) Wiosna
2) Stres
3) Brak jakiegoś składnika w diecie, na co trochę może pomóc to:
https://www.kuchniapupila.pl/pies/zdrowie/preparaty-doustne-dla-psow/preparaty-na-skore-dla-psow/scanvet-efa-olie-30ml--problemy-skorne,p987698787
Na kleszcze przede wszystkim obroża Bayer Foresto. Odkąd stosujemy koty są jakby niewidzialne dla tych owadów, dzięki czemu nie przynoszą ich do domu.
Z moim Mickiem byłem w zeszły piątek u weta (odrobaczanie i "przegląd") i się okazało, że ma zapalenie przyzębia. Efekt - 3 tabletki dziennie do środy, od środy już na szczęście tylko jedna, ale łącznie 12 dni kuracji.
Pobladłem strasznie, wspominając, że Micek jest bardzo ciężki jeśli chodzi o branie tabletek ;-). Jak sobie rozwalił pazur (krew się lała!) to antybiotyk wziął raz - w zastrzyku u weterynarza. W domu wyczuwał nawet sproszkowany i wymieszany ze swoim ulubionym rybnym przysmakiem w postaci płynnej ;-). Wtykany w kawałki kiełbasy obgryzał naokoło. Masakra po prostu, ale pani weterynarz pokazała gdzie chwycić i jak żeby otworzył paszczę, no i pochwaliła kocura, że taki grzeczny, nie gryzie i nie drapie.
W domu już nie było tak lekko i w sobotę ciężko było nakłonić go do otwarcia pyszczka, jestem w szoku jaką kot ma jednak siłę, żeby zacisnąć wargi. Córka mi podpowiedziała - "tata może daj mu przysmak jak połknie tabletkę" - nie wierzyłem, ale spróbowałem. I tak podpowiadam tylko - może nie u każdego kota, ale u Micka podziałało, dziś rano sam już pysk otworzył jak zobaczył tabletkę, ale też zaraz po połknięciu stał tam gdzie smakołyki :D. Kupa śmiechu, nie przypuszczałem, że tyle będzie jak go dzieciaki dwa lata temu znalazły, a nawet nie bardzo byłem za tym, żeby mieć kota ;-). 18 maja mu dwa lata stuknie, a w lipcu rocznica znalezienia, ani bym już go nie oddał nigdzie, ani krzywdy żadnej zrobić nie dał. A żona nawet mu wybaczyła podrapaną kanapę, gdzie do akcji musiał wkroczyć tapicer i tanio nie było :P.
"My, tapicerzy, kochamy koty. Zapewniaja nam mase roboty" tapicer, gdy ogladal moje 5-letnie fotele... i kanapę. Alcantara - magiczne pokryciel tanio nie bylo ale pomoglo, bo sie nie strzepi i kot nie ma motywacji by kontynuowac dzielo zniszczenia.
@Kanon,
Kupione bodajże w lidlu, na szybko i w desperacji jakieś "snacki" do chrupania, "pierwsze - lepsze jakie były", na pewno smak rybny, na pewno z łososiem - to i tak niespodzianka, że je i że mu tak smakują ;-). Nazwy nie pamiętam, to jest jakaś lidlowska marka dla kotów, nic szczególnego, natomiast pamiętam, że ta sama marka z lidla w szaszetkach, jak żona kiedyś kupiła, to nawet nie tknął - wydawałem znajomym, którzy mają koty, bo Micek się krzywił jak tylko powąchał ;-). Porcjuje - dwa, trzy za tabletkę, nie więcej ;-). Nie wiadomo jak długo to potrwa, bo żarcie dla kastratów w galarecie też uwielbiał, a nagle przestał i teraz je tylko w sosie plus sucha karma ;-).
@lifter
Ano - dokładnie. Nie pamiętam już co żona wybrała (ja się nie znam), ale trzeba było wymieniać CAŁE obicie. Na lepsze w sumie - żona zadowolona, bo lepszy materiał i bardziej jej się podoba, a kanapa dostała drugie życie, Micek też (nie jest w stanie tego zniszczyć, ale do salonu i tak wchodzi tylko kiedy jesteśmy w domu), portfel też bo schudł, a tapicer, bo zarobił ;-). Same plusy :D
No jak to kto? Płacisz mu za kurację i jeszcze dajesz mu tritsy, żeby łaskawie się jej poddał.
lordpilot --> Moja jakoś za rybami nie przepada, kiedyś zajadała się saszetkami i też nagle przestała. Od długiego czasu, jest więcej niż zadowolona z tej karmy https://www.keko.pl/product-pol-13432-Biomill-Swiss-Professional-Homecat-Lamb-Rice.html?utm_source=iai_ads&utm_medium=google_shopping&gclid=EAIaIQobChMIv7u_iYqb4gIVAqWaCh2KyA0nEAQYASABEgIR9vD_BwE trzyma wagę nie choruje odpukać i anergii ma aż nadto, choćby po to np. żeby otworzyć sobie szufladę wyciągnąć z niej słuchawki i pociachać na drobne kawałki :D A z przysmaków to wariuje na punkcie tego "budyniu" https://www.rossmann.pl/Produkt/Smakolyki/Sheba-Creamy-Snacks-kremowa-przekaska-kurczak-4x12-g,296802,8381
Step aside mongrels
Niestety został wywieziony w inne sąsiedztwo bo wałęsał się ludziom po domach
A Mopikowi trzustka wrocila po tygodniu spokoju i 2 tygodniach kuracji.
prze***ne
tak słodko zasnął ale się przebudził jak podeszłam zrobić zdjęcie, Puszek ma jakiś radar na aparaty xD
Żonie wyszła alergia na kota - po ponad roku posiadania jednego.
Jak to minimalizować?
Oddanie nie wchodzi w grę.
Przede wszystkim częste sprzątanie w domu to podstawa przy alergii. Znacznie obniża dokuczliwość objawów. Czy kot z wami śpi? Jeżeli tak, to niestety proponuję nie wpuszczać go do sypialni w ogóle. No i warto się udać na terapię odczulającą. Nie na wszystkich zawsze działa, i z różnym skutkiem, bo alergia może przejść całkowicie, lub częściowo ale warto poddać się terapii.
Oddanie nie wchodzi w grę
Ale żony czy kota ghwhehehe!!11 badum tss
U mojej małżonki po paru latach mieszkania z kotani też stwierdzono niby silną alergię na kocią sierść, ale chyba jest krzyżowa, bo uciążliwych objawów brak.
Koty w korpo.
No i po Micku :(. Wczoraj wieczorem jeszcze go wypuściłem na dwór - biegał, skakał... a dziś rano żona go znalazła martwego pod tarasem :(. Dzieciaki zaraz zapłakane, ja trzymałem fason, ale serce dosłownie pęka.
Nawet nie wiem co się stało - żadnych zadrapań, ran, nic. W poniedziałek miałem się z nim zgłosić na kontrolę, po leczeniu przyzębia i ustalić termin czyszczenia kamienia na zębach. Masakra :(. Liczyłem, że dożyje spokojnej starości, przyzwyczaiłem się, a dzieciaki go uwielbiały, uspokoić dziś córkę, to była przeprawa jak dla Niemców pod Stalingradem :(. Smutno strasznie....
Albo jakis udar/zawal albo zjadl cos trujacego.
Wiem jak boli strata zwierzaka. Wspolczuje.
Współczuję, przykra sprawa. Ja bym obstawiał albo trutkę albo postrzał. Obejrzyj go dokładnie, do mojego kota kiedyś debil strzelał z wiatrówki.
Dzięki wszystkim. Zanim pochowałem kocura, obejrzałem go dokładnie i (tego jestem pewien) - nikt mu krzywdy nie zrobił. Sąsiadów mam w porządku, niektórzy też mają koty, na pewno nie ma u mnie psychopatów strzelających do kotów z wiatrówki.
Jedno co teraz kojarzę, to że weterynarz powiedziała, że przyzębie do leczenia, żeby kot nie dostał mocznicy. Z tym, że dostał jakieś leki, pisałem zresztą o tym. Miał już pierwszą kontrolę i było lepiej, dziś miałem iść na drugą i decyzję o czyszczeniu kamienia na zębach. Poczytałem trochę o tej mocznicy (ja się na tym kompletnie nie znam) i nijak mi te objawy nie pasują - apetyt miał, a jako, że ja jestem.... byłem też od czyszczenia kuwety, to też nie zauważyłem, żeby coś było nie tak z odchodami. No już nie dowiem się :(. Smutno bez niego, miał swoje zwyczaje i obyczaje... zresztą co ja będę tłumaczył, Wy jesteście fachowcy, a ja kociarz z przypadku, ale dbałem o tego futrzaka ile się dało i ciężko przeżyć :(. Jakby to już starszy zwierz był, to pewnie łatwiej, bo taka jest kolej rzeczy.
Córka się okazała dojrzała nad wyraz, bo już miałem rozmowę czy weźmiemy jeszcze jakiegoś kota i od razu zastrzegła, że chciałaby dachowca pospolitego, jak Micek, najlepiej ze schroniska albo jakiegoś znajdka. Dzieciaki, to czasem mądrzejsze od dorosłych są. Pewnie po wakacjach coś ogarnę, bo na razie jeszcze.... nie :/
To dobrze że masz dzieci mądre nad swój wiek. Decyzja żeby wziąć kota ze schroniska jak najbardziej słuszna. Tyle kotów męczy się tam. A może weźmiecie jakiegoś starszego, żeby dożył swoich dni kochany. Albo znajdka, jak napisałeś...
To jak traktujemy zwierzęta świadczy o nas i o naszym człowieczeństwie.
Mocznice wykluczam, to wprawdzie smiertelne schorzenie ale nie zabija tak szybko, wcześniej jest apatia, wymioty, brak apetytu etc. Obstawiam zawal/udar, jakas wada wrodzona serducha albo co.
I dobrze dzieciak mowi, wezcie jakas kocia biede, Mickowi już nie pomożecie ale dla innego kota to może być szansa na dobre zycie. Zreszta ponoc koty wracają, ale już w innym futerku. U mnie tez Mopik dostal dom, gdy poprzedniego kota zabila w młodym wieku (3.5 roku) jakas wredna choroba autoimmunologiczna. Z ta roznica ze zabijala go długo. Zawsze uważam, ze zab lepiej wyrac szybko niż na raty, wiec los może oszczedzil wam sporo bolu, bo Micek odszedł nagle i chyba bezboleśnie, a ja mego biedaka niepotrzebnie meczylem kroplówkami, karmieniem strzykawka etc, bo jak się potem okazało i tak nie miał szans. :/
Otruli kota pewnie...mi 1 otruli ostatnio , ostatnio 1 zjadł pies , 1 sąsiad przejechał , mogłem by długo wymieniać...bo zawsze jak kot zdechnie bierze się nowego...obecnie mam 2 i się dobrze trzymają...
skąd masz zdjęcie mojego kota...?
rude są bardzo podobne...
Gdzie trzymacie koty w domu czy na zewnątrz...???
Ja na zewnątrz trzymam...
Witam, jaką kupujecie suchą karmę dla swojego kota? Przygarnąłem 1 raz w życiu małego kota (tak na oko ok. 10 tygodni) i jestem w tym całkowicie zielony, póki co kupowałem suchą karmę w najbliższym osiedlowym sklepie ale planuję zakupić większą ilość hurtem (cena). Potraficie coś polecić? :)
Warto kupowac w internetowych sklepach (zooplus chocby) bo wychodzi duzo taniej za kg. To raz. Po drugie - odpusc wszelkie karmy marketowe oraz popularne marki typu Purina czy Perfect. Kupuj karme bezzbożową - o paradoksie, często wychodzi ona taniej niż te marketowe.
A w ogóle to najlepiej NIE kupować suchej karmy, a karmić mokrą. Sucha karma to wygoda dla wlasciciela ale dla kota nie jest najzdrowsza, bo... sucha. Koty jako zwierzeta pustynne (genetycznie) pija malo wody, tzn. za malo. Jedzac mokre, dostaja dawke wody w pokarmie, jedzac suche - nie. karmiac kota przez lata sucha karma (glownie lub wylacznie) fundujesz mu z duza pewnoscia problemy z pecherzem i - co gorsza - z nerkami, a niewydolnosc nerek dla kota to wyrok smierci, ktory mozna odroczyc, ale jest to kosztowne i meczace i dla kota i dla wlasciciela.
Generalnie zajrzyj tutaj, jest sporo o karmach, polecanych i nie polecanych. no i na pewno zawsze ci ktos podpowie i doradzi na rozmaite kocie problemy.
Ja staram się kupować ... różne. Unikam produktów "marketowych" i wybieram np. Applaws, Feringa, Concept for life, Taste of Wild, itp.
Unikam podawania jednej marki/rodzaju przez dłuższy okres czasu, żeby kocura nie "uzależnić" od jednego produktu. Jakiś czas temu kupiłem pudło do karmy, w którym mieszam dwa, trzy, różne produkty i taki mix sypie kotu do miski. Dzięki temu nie ma kręcenia nosem przy zmianie karmy.
Rozumiem, a np. w ofercie poniżej, jest to opłacalna cena za taką ilość? Kitten- 13 kg 140 zł (14 zł/kg)
www.zooplus.pl/shop/koty/karma_dla_kota_sucha/concept_for_life/559049
Nie chcę go karmić byle czym, jak już przygarnąłem. Zwyczajnie się przybłąkał na podwórko- po wywiadzie z sąsiadami dowiedziałem się, że ktoś go perfidnie wypuścił z samochodu i odjechał...
Szacunek.
I dobrze kombinujesz.
Ale zamiast suchej kupuj mokra, sucha moze byc na deser a nie jako podstawa (patrz moj post wyzej).
Zamiast mokrej karmy (która przeważnie niestety nie jest najzdrowsza dla kotów) polecam podawać gotowanego kurczaka/ rybę. Dzięki temu kot otrzyma przy jedzeniu dodatkową ilość wody i nie spowoduje problemu z nerkami jak napisał lifter.
I tak jak napisał lifter - mokra karma to zdecydowanie lepszy posiłek.
Ja swojemu ułożyłem jadłospis jak poniżej:
rano - 50-80 gr. mokrej karmy (kupuję małe puszki i małe saszetki, żeby nie martwić się dzieleniem i przechowywaniem)
cały dzień - miska z suchą karmą (nikogo nie ma w domu więc kot podjada kiedy chce)
wieczór - na przekąskę kocie kabanosy, pałeczki itp. (półsuche) + czasami ochłapki surowego mięsa, rybki itp.
Nocą kot wychodzi i poluje (mieszkam na wsi), raczej nie zjada tego co złapie, tylko znosi i zostawia pod drzwiami.
Gotowane mieso traci sporo wartosci odzywczych. Rybe MOZNA sparzyc (i nie kazda ryba sie nadaje, niektore powoduja u kotow rozpad witaminy A [bodaj] w organizmie - warto sprawdzic. Ale ryby morskie w wiekszosci sa w porzadku].
Ale porcje wody mozna kotu podawac w formie... "rosolu". Gotujemy kurczaka w wodzie, godzine, dwie, kurczaka wywalamy (albo jemy sami :)), a wywar (mozna ja zamrozic "na zas") dajemy kotu do picia. Wiekszosc to uwielbia i zlopie az milo.
Lepiej podawac surowe drobno siekane mieso wolowe. Mozesz zaczac od delikatnego mieska (ligawa) a jak kociak podrosnie podawac bardziej przerosniete (chocby udziec, czy gulaszowe)
Sprawdza sie tez surowe skrzydelko kurczaka (obetnij tylko te kosciste wyrostki na krawedziach). Smazone NIE (smazona kosc rozpada sie na drzagi, ktore moga podziurawic jelita), ale surowe jak najbardziej. Koty bardzo lubia to gryzc, bo przy okazji cwicza miesnie paszczy.
Jeszcze podroby - UWAZAC Z WATROBKA. Koty uwielbiaja ale watroba zawiera ogromna ilosc witaminy A, a jej nadmiar moze byc dla kota toksyczny - umrzec raczej nie umrze ale rzyganko i biegunka jak w banku. Watroby lyzka stolowa na tydzien gora. Mozna podawac serca i zoladki, ale posiekane, acz nie kazdy kot to lubi.
Wyzsza szkola jazdy jesli idzie o karmienie to tzw. BARF czyli sporzadzanie samodzielne w pelni zbalansowanego kociego pozywnienia z miesa i rozmaitych suplementow.
Pan Waras - DOBRA mokra karma jest jak najbardziej dobra dla kotow. Ale te marketingowe guwna "losos" (a w skladzie "losos i produkty z lososia (*)" 3%, a reszta to jakies przetworzone resztki, podorby, zmielone dzioby i ekstrat bialka z pior (!!!!) to faktycznie absolutnie nie polecam.
(*)czyli mielone osci, oczy, wnetrznosci... a mieska z fileta pewnie 1 dkg na 100 puszek.
Wen–Chi Lee - dam ci dobra rade - nie kupuj od razu wielkich paczek. Koty sa wybredne jak cholera i czesto sie zdarza, ze nie zjedza czegos - bo nie. Albo zjedza ale szybko im sie znudzi i potem ostentacyjnie zagrzebuja miseczke z posilkiem, ktory pare dni temu palaszowaly z checia. Na poczatek kupuj sporo roznej karmy w nieduzych dawkach - i sprawdzaj co kotkowi smakuje. A jak juz widzisz, ze wcina cos az milo przez tydzien/dwa, wtedy zainwestuj w wieksze porcje.
Sam, gdy dobieralem diete cukrzycowa dla mego Mopika mialem w domu istny sklep z karmami, bo przetestowalem chyba z 20 roznych, zanim laskawie jedna czy dwie raczyl akceptowac.
A np. po calkiem niezlej Cosmie zawsze rzyga jak kot w chwile po zjedzeniu. Je bardzo chetnie - po czym rownie ochoczo wyrzyguje. Bo tak.
Koty to dranie i rozumem ich nie ogarniesz.
Oczywiście nie karmię go wyłącznie suchą karmą :) Pewnie mnie zaraz połowa ludzi shejci, ale w moim osiedlowym sklepie mokra karma dla małych kotów była wyłącznie marki Whiskas więc na razie mam jeszcze kilka saszetek, ale razem z suchą zamawiam też dziś mokrą. Dla testu na razie wezmę Felix junior 60 saszetek za 70 zł, suchą wybrałem tą przywołaną powyżej.
Dzięki za pomoc i rady, pewnie będę tu zaglądał od czasu do czasu :) Tymczasem jestem w trakcie leczenia jego kociego kataru, tabletki widocznie pomogły na chwilę, odstawił w zeszłym tygodniu a teraz znów częściej kicha i
znów troszkę zbiera mu się przy oczkach. Pewnie weterynarz teraz zasugeruje zastrzyki.
Tak, tak, kupując miałem świadomość że jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Oprócz tej (pudełko z 12 saszetkami) były same mokre karmy dla dorosłych kotów więc stwierdziłem że przez krótki czas to nie powinno mu zaszkodzić. Jest to więc zarazem ostatnie 12 saszetek, jakie kupiłem- tym bardziej, że od teraz będę robił większe zapasy online. Ten Felix junior ponoć też nie jest jakąś super karmą(ale na pewno lepszą, niż Whiskas junior), być może następnym razem będę bardziej rozeznany na rynku kocich karm, to wybiorę coś dużo lepszego :)
Ja swojej kotce daję Power of Nature Natural Cat Fees Favorite. Szukaj generalnie karm bez zbożowych (karmy marketowe mają niestety bardzo dużo zboża w składzie). Polecaną karmą jest także Taste of the Wild, Purizon, Acana.
Micek na zawsze w sercu.
Życie jednak toczy się dalej i w domu od soboty broi kociak. Rozważałem schronisko, to był dobry pomysł, za który dziękuję (regularnie zresztą odwiedzam ten wątek i czytam, choć mało się tu udzielam). Ostatecznie jednak w domu mam kociaka od znajomej żony - wykociła jej się kotka (taka ironia - miała już ustalony termin sterylizacji u weterynarza, nie zdążyła ;-)), cztery kociaki, dzieciaki wybrały (ja niczego nie sugerowałem), są zresztą przeszczęśliwe, zwłaszcza córka, bo okazało się, że tym razem mam w domu dziewczynę ;-)
Jestem już po pierwszej wizycie u weta na odrobaczenie (i ustalenie terminu pierwszych szczepień) i czuję, że to będzie niezły ananas :). Micek z tym swoim wyczuwaniem i wypluwaniem tabletek to była jednak "siła spokoju", Pianka to był szybki atak na palce pani weterynarz zębami i pazurkami. A w domu i tak tą tabletkę zwymiotowała zaraz po przyjściu ;-).
Cóż mogę rzec - no urocza jest po prostu z tym "łażeniem" za domownikami, zwłaszcza za mną, przy czym oczy muszę mieć dookoła głowy i są chwile, że bywa to męczące - do kibelka "na posiedzenie" nie wpuszczam, to siedzi pod drzwiami i miauczy (mam nadzieje, że z tego akurat wyrośnie). To tyle - witam w rodzinie i źle mieć nie będzie :).
Najlepszego dla Furii :) Chyba "znajdek" co, bo widzę, że lekko zabiedzona na pierwszym zdjęciu? Jednak jako trzylatka ma dobrze u Ciebie - wikt, opierunek i kartony ;-)
Wyciągnięta spod krzaka. Dosłownie. Dwa dni się darła za matką, bez skutku. Sraczka, świerzb, pchły i podły charakter... To ostatnie niestety nieuleczalne.
Z charakterem to nie panikuj, Mopik do 3 roku zycia byl, za przeproszeniem, agresywnym wrednym sk**** - wystawial brzuszek do miziania, a potem w cwierc sekudny potrafil przejsc z "ooo tak" to "roszarpie ci te lape, gnoju!" a mowiac "rozszarpie" mam na myśli wsciekly atak paszcza i czterema lapami, po ktorym krew bryzgala dookola.
I odmienilo mu sie, im jest starszy tym spokojniejszy i przylepniejszy, teraz sam sie pcha na rece, i nawet nie pamietam kiedy ostatni raz mnie drapnal czy ugryzl.
Nie panikuję. Uwielbiam ją za to, bo to jest przezabawne. Jest mściwa i łatwo się wkurza, ale łazi za mną jak pies. Najśmieszniejsze jest, jak np. obcina się jej szpony, to wydaje przerażające w jej mniemaniu dźwięki, a potem, ponieważ uświadamia sobie moją fizyczną przewagę, idzie pacnąc w tyłek Pi albo Gabi (moje dwa inne koty) żeby rozładować wściekłość.
To jest Blues, nasz domownik nowy. Cudem uratowany. Ciągle go jeszcze do ładu doprowadzamy ale żyje i przeżyje.
Zdjęcie ma dwa tygodnie. Nie mieszka już za kratami (wymagało tego zarówno leczenie jak i oswajanie się z resztą domowników). Zęby już zawsze będzie miał takie. Jest pełen wad genetycznych... i jest prześliczny. Uczy się dotyku, zabawy i we wszystkim stara naśladować naszą dużo starszą "spsiałą" znajdę.
Ano :) Mówiłem żeby dać mu Dracul ale kobiety w domu się uparły, że zwierzęta mają muzyczne imiona i stąd była Aria i Epka (obie już w krainie wiecznych łowów albo psiej i kociej Valhalii) jest Solo, Samba i teraz Blues. Samba, psina nasza też zresztą przygarnięta prosto z pola na które ktoś ją wyrzucił z ośmioma szczeniakami. Wszystkie przeżyły, wszystkie mają domy, a ona z niecałych 20 kilo wazy dzisiaj prawie 40 i jest szczęśliwym psem.
To trzeba go było nazwać Dragula (jak kawałek Roba Zombie) i by było muzycznie.
Kawałek zacny jak najbardziej i często leci u nas w domu. Przekonały mnie tym, że jak on "miałkolił" to był w tym blues. Nadal lubi śpiewać, zwłaszcza jak mam na rano do roboty.
Taka ciekawostka. Pirat się "zejszczał" jak pierwszy raz puściliśmy Roombe. Teraz po którymś tam już sprzątaniu ma tak na nią wywalone że prawie w niego wjeżdża...
Mój Axel panicznie boi się klasycznych odkurzaczy. Za to za Roombą łazi i nadzoruje ją czy aby na pewno dobrze wykonuje swoją robotę ;)
Wszystkie moje koty boja sie odkurzacza, ale w roznym natezeniu. Kicia zmiata pod szafe gdy tylko go wlacze, Kropek odtruchtuje z pokoju, gdzie odkurzam, Mopik rusza dupe gdy ssawka jest o 30 cm od niego.