Graliśmy w Śródziemie: Cień wojny – system Nemezis rozwija skrzydła
Autorzy podchodzą do lore bardzo swobodnie (patrz Minas Ithil) więc kto wie, może będzie nam dane zaciukać Saurona? :). Z resztą taka "alternatywna historia" byłaby fajna. Np. Talion - przy pomocy upiora i własnego pierścienia władzy - staje się nowym mrocznym władcą i przejmuje władzę w Śródziemiu.
I tak jak w przypadku "prototype', w trzeciej odsłonie 'śródziemia' musimy utłuc taloiona/ducha.
Najlepsze są komentarze w których ludzie piszą że to będzie najlepsza gra tego roku. HA, ha... Zapowiada się średniak dla zabicia czasu.
Argumenty takie, że pierwsza część poza systemem Nemezis nie miała kompletnie nic do zaoferowania. Kompletnie płaski, nudny, nie dający się lubić bohater bez żadnej charyzmy, zero fabuły, zero ciekawych dialogów, zero pomysłów na rozgrywkę oprócz Nemezis, brak jakiegokolwiek ducha LOTR - gra mogłaby być równie dobrze osadzona w dowolnym świecie fantasy i nikt by nie zauważył różnicy. Wątek główny, zadania poboczne i eksploracja polegały na zabijaniu orków. W sumie wszystko w tej grze polegało na zabijaniu orków. Ludzie tak jadą po Inkwizycji a fabułą i questami (tak, questami nawet tak dennymi) DA:I miażdży Shadow of Mordor. To oczywiście tylko moja opinia, niemniej prosiłeś o argumenty - jeśli druga część będzie jak pierwsza, to będzie to tylko i wyłącznie średniak, taki sam jak poprzednia część.
@Up
Twórcy dodali masę nowych mechanik i rozwiązań, więc już teraz można ostrożnie założyć, że gra będzie przynajmniej o "oczko" lepsza od poprzedniczki. No a jedynka przecież zła nie była (takie 7/10, zwłaszcza z DLC).
Też bym wolał pełnokrwiste RPG, ale co poradzić? Trzeba brać co jest, a fajny sandbox też da radę. Co by nie mówić, Shadow of War będzie prawdopodobnie najlepszą grą w historii, osadzoną w tym uniwersum (co po części wynika z absolutnie zerowej konkurencji).
Co by nie mówić, Shadow of War będzie prawdopodobnie najlepszą grą w historii, osadzoną w tym uniwersum (co po części wynika z absolutnie zerowej konkurencji).
Moim zdaniem Wojna na Północy była dużo ciekawszą grą, niż Cień Mordoru. Więc to chyba rzecz gustu, nie twierdzę że WitN była grą genialną, były elementy które zostały potraktowane po macoszemu (strzelanie ze stacjonarnych kusz, czy też broni dystansowych), ale duch Śródziemia nie opuszczał nas w tej grze ani na chwilę.
I mimo że lubiłem Shadow of Mordor, moim zdaniem Black Star trafił w punkt z tezą, że tak naprawdę to mogła by być gra fantasy osadzona w kompletnie innym uniwersum. Tak czy inaczej z niecierpliwością czekam na to, co twórcy nam zaprezentują w Cieniu Wojny.
@Up
Z tym uniwersum to prawda, ale to moim zdaniem wynika raczej z pewnej generyczności tolkienowskiego świata, czy też raczej z jego ogromnego wpływu na współczesną fantastykę, do dziś czerpiącą z niego garściami. Efekt jest taki, że z dzisiejszej perspektywy świat Tolkiena nie wydaje się jakoś specjalnie unikatowy czy oryginalny (choć nadal ciekawy). Ludzie, elfy, krasnoludy, orkowie, trolle, magiczne artefakty, czarodzieje, pseudośredniowiecze, zły koleś pragnący władzy nad światem - ile razy już to widzieliśmy?
Zmierzam do tego, że w sumie ciężko jest zrobić grę osadzoną w tym uniwersum, która z jednej strony będzie się wyraźnie kojarzyła właśnie z nim, a z drugiej nie będzie po raz kolejny opowiadała historii drużyny pierścienia. Bo czy jest w tym uniwersum jakiś element - poza słynną błyskotką - który od razu przywodzi na myśl właśnie ten świat, nie żaden inny? Moim zdaniem niespecjalnie.
Niemniej to jest przypadłość wielu uniwersów fantasy. Moim zdaniem CDP byłby w stanie zrobić doskonałą grę "w typie Wiedźmina" nawet bez wykorzystania sapkowej licencji. Bo czy Sapkowski - poza profesją głównego bohatera - na prawdę umieścił w tym świecie coś na tyle niesamowitego i autorskiego, że bez tego gracze powiedzieliby "Eeee, to już nie to samo!"? Nie wydaje mi się. Siła wieśka leży raczej w moralnej szarości i słowiańszczyźnie, nie zaś w kreacjach ASa (choć za sam motyw zabójcy potworów oczywiście należą mu się laury).
Bo czy jest w tym uniwersum jakiś element - poza słynną błyskotką - który od razu przywodzi na myśl właśnie ten świat, nie żaden inny? Moim zdaniem niespecjalnie.
Jest bardzo dużo. To uniwersum słynie z Interesujących historii rodów (jak Finwe i jego synów chociażby) i wydarzenia z nimi związane (Silmarile, Morgoth), dużo lokacji z np. I ery śródziemia, które nigdzie wcześniej (w grach i filmach)nie zostały wyeksploatowane, zawsze chciałem zobaczyć np. Gondolin czy Menegroth w jakiejś grze związanej ze śródziemiem. Nie mówiąć o smokach, takich jak np. Glaurung do którego Hobbitowy Smaug to było zaledwie pierdnięcie. Niestety kłopot w tym, że twórcy za bardzo eksploatują coś, co każdy już zna i robi to w sposób średnio udany (np. Cień Mordoru), więc w praktyce od czasów Wojny na Północy nie miałem kompletnie uczucia jakbym się zagłebił w interaktywne Śródziemie. (pod tym względem tej grze się to udało świetnie, mimo że w tle jest historia drużyny pierścienia, ale to tylko tło...)
Niestety, głównym problemem jest to że twórcy eksploatują samą markę, a nie świat. Gdyby nie system Nemezis i umieszczenie gry w uniwersum Śródziemia, SoM miała by średnią koło 4.0 na gol'u. Ale że bazuje na marce i dość ciepło przyjętym przez graczy (także przeze mnie) systemie nemezis, twórcy eksploatują markę dalej i tworzą Cień Wojny. Ja tam z tego powodu nie narzekam- gier o Śródziemiu nigdy zbyt wiele, nawet jeśli często są to produkcję "na raz" do przejścia. :) W WitN wbiłem 100% osiągnięć na Steamie a w Bitwach o Śródziemie (1, 2, KN) mam przegrane setki godzin, także dzięki nadal tworzonym do tych strategii modom. NIestety w przypadku Cieniu Mordoru jestem pewny że po jej przejściu również dane będzie mi ją odstawić i już do niej nie wracać.
Po raz kolejny twierdzę, że Celebrimbor, który stał się "upiorem" to karygodny wymysł. Coś w rodzaju wskrzeszenia starotestamentowego proroka Izajasza i zrobienie z niego XVIII-wiecznego występnego biskupa. (Może trochę przesadziłem z tym porównaniem, excusez-moi.)
@Ayano Aishi
Ja również uważam, że LOTR: War in the North to była bardzo dobra gra. Zamierzam do niej wrócić (Steam pokazuje równo 120 godzin). Powiem więcej: dla mnie to jak do tej pory najlepsza gra, której akcja toczy się w Śródziemiu. Nie liczę tu LOTRO, dzięki któremu stałem się fanem Tolkiena, ale to MMO, które ma pewne wady charakterystyczne dla tego gatunku.
@Persecuted
Dopiero po przeczytaniu "Silmarillionu" zachwyciłem się unikatowością twórczości Tolkiena, chociaż wielu autorów się nim inspirowało. Niełatwo mi to wyrazić, ale czuć tam oddech i czar tysięcy lat, całych er, w których żyli Valarowie i Elfowie, pierwsi z nich nieśmiertelni, drudzy, z braku lepszego słowa, "bezśmiertni" (mogą zostać zabici, ale nie umrą ze starości czy chorób). Galadriela we "Władcy pierścieni" ma ponad 8300 lat (!), a jej zięć Elrond ok 6500 lat. Jego brat, Elros (Tar-Minyatur) wybrał ludzki los i zmarł w w wieku 500 lat w 442 roku Drugiej Ery. A gdzie miniona chwała królów Númenoru, książąt Andúnië, bitwy Pierwszej Ery, np. Nirnaeth Arnoediad czy upadek Gondolinu...
Masz rację, że trudno zrobić (dobrą) grę osadzoną w Śródziemiu. Być może pozostaje mi tylko wracać do książek Tolkiena (oraz filmów Jacksona) i przeżywać wszystko w wyobraźni. Chciałbym jednak zobaczyć kiedyś znowu Shire, Lothlórien czy Rivendell, nie tylko w pięknej grafice, ale w grze, która będzie czymś wybitnym.
Niestety, głównym problemem jest to że twórcy eksploatują samą markę, a nie świat.
Bardzo dobre podsumowanie, zresztą całe wypowiedzi Ayano Aishi i Father Nathan dobrze oddają sedno sprawy. Świat Tolkiena jest bardzo charakterystyczny, i świetnie obrazuje to Silmarillion. Tak jak kolega wyżej napisał dopiero po przeczytaniu tego dzieła zaczyna się rozumieć historię i świat Śródziemia, jak również uświadamiać sobie, że to co widzieliśmy w LOTR to są zgliszcza, mały wycinek starego świata. Generalnie ja na przykład za światem Tolkiena i jego sposobem pisania nie przepadam (głównie ze względu na słabo napisanych moim zdaniem antagonistów - Morgoth zawiódł mnie po całości), ale nie mogę jednak odmówić temu światu specyficznego klimatu. Śródziemie stoi fantastycznymi lokacjami i historiami, bogatą historią świata przedstawionego. Jest tyle wspaniałych miejsc do przedstawienia, tyle ciekawych opowieści które można by umieścić w grze. Ten świat ma tysiące lat swojej historii, wydarzeń i miejsc nigdy na ekranie nie widzianych. Aż się prosi o grę w stylu Skyrima nastawioną na eksplorację (choć z lepszą fabułą). Tymczasem SoM skupia się w 100% na sieczce, rąbance i widowiskowych walkach - czymś co ani do LotR nie pasuje ani nie było nigdy czymś ważnym. Dodatkowo lokuje wydarzenia w Mordorze, który wszyscy już znają na wylot z książek i filmów - mało tego, bo Mordor jest przecież ogromny i pewnie nadal można by zrobić fajne miejscówki - w grze lokacje są nudne i proste, nic nie wnoszące do świata. Dość powiedzieć, że gra nastawiona głównie na walkę, slasher jakim jest pierwsze Darksiders nie tylko opowiada ciekawszą historię ale i ma lepsze lokacje.
Zupełnie nie tędy droga jeśli idzie o gry w świecie Tolkiena.
@Up
Nie chodziło mi o to, że dzieło Tolkiena jest nieciekawe. Ono po prostu jest mało charakterystyczne (a właściwie takie się stało z biegiem lat) i trudno - bez sięgania do bezpośrednich odniesień - wywołać u odbiorców jednoznacznie wskazujące na niego skojarzenia.
Wyobraźcie sobie to w ten sposób, że ktoś próbuje np. stworzyć podróbkę Wiedźmina i pisze książkę fantasy, w której głównym bohaterem jest Anzelm, wędrowny zabójca dzikich bestii, który jako dziecko został zabrany rodzicom, a potem wyszkolony i zmodyfikowany przy użyciu magii w specjalnej szkole. Choćby całkowicie zmienić tło fabularne postaci czy wygląd świata przedstawionego, oczywiste skojarzenia będą nieuniknione, prawda? Podobnie z resztą byłoby w przypadku takiego Futu.re Głuchowskiego. Ten świat jest tak unikatowy i charakterystyczny, że nawet całkowicie zmieniając miejsce akcji, bohatera, czas akcji itd., nadal będzie się jednoznacznie kojarzyć z pierwowzorem.
No a świat Tolkiena? Czy z nim będzie tak samo? Moim zdaniem - wyłączając motyw pierścienia władzy - nie ma w nim obecnie niczego, co kojarzyło by się bezpośrednio z nim i tylko z nim (bez odwołań do nazw, postaci, miejsc, wydarzeń itd). Teoretycznie prawie każdy element współczesnego fantasy powinien nam się kojarzyć ze Śródziemiem, ale to wszystko było kopiowane tyle razy, że mało kto obecnie pamięta ich rodowód. Np. tacy orkowie. Dziś są typowi dla kanonu fantasy i na nikim nie robią specjalnego wrażenia, ale to przecież Tolkienowi zawdzięczamy ich istnienie w takiej postaci.
Zróbcie grę z akcją rozgrywającą się w królestwie zamieszkałym przez bogów, którzy wcześniej brali udział w stworzeniu świata. Ile osób waszym zdaniem skojarzy to z Valinorem? Osobiście podejrzewam, że niewielu (nawet jeżeli dobrze znają mitologię Tolkien's Universe). To po prostu zbyt ogólny i raczej typowy dla kanonu fantasy motyw, by wywołał u odbiorców jednoznaczne skojarzenia.
Dlatego uważam zarzut, jakoby Shadow of Mordor mógł się rozgrywać w dowolnym uniwersum, za trochę nietrafiony. To znaczy samo stwierdzenie jest jak najbardziej prawdziwe, niemniej moim zdaniem nie powinno się z tego robić zarzutu. Po prostu chcąc zrobić własną historię w tym świecie (a więc bez bezpośredniego odwoływania się do nazw, miejsc, postaci czy wydarzeń) tak na prawdę traci się jakikolwiek zauważalny związek z pierwowzorem.
Mamy Taliona, który jest ludzkim strażnikiem, stacjonującym w garnizonie położonym na granicy z państwem orków. Brzmi jednoznacznie? No nie bardzo, bo coś takiego mogłoby się rozgrywać w dowolnym świecie fantasy. Tyle tylko, że to nie wina twórców. Po prostu bez sięgania po motyw pierścienia czy określenia pochodzące bezpośrednio z pierwowzoru, właściwie nie ma szans na wywołanie odpowiednich skojarzeń.
@ Persecuted
Wiem o co Ci chodzi. Tolkienowski świat stanowił tak naprawdę fundamenty dla wielu innych światów fantasy, w tym Wiedźmina, i dlatego może się wydawać, że przez to, że tyle twórców zapożyczało czy kopiowało pewne schematy mało jest już w nim oryginalności, pomimo że LotR część tych schematów wypracował jako pierwszy.
Rzecz w tym, że w mojej opinii tak nie jest - to jest bardzo charakterystyczny świat, nawet bez Pierścienia, Hobbitów z Shire czy wydarzeń z samej trylogii. Pismo elfów, sposób w jaki reszta świata traktuje tutaj elfy, samo pochodzenie elfów jako tych prawie równych bogom, którzy z własnej woli odeszli ze świata Valarów, stosunkowo mała liczba wyszukanych czarów (w czasie całej trylogii zaklęć mamy naprawdę niewiele, zwłaszcza tych z ręki Gandalfa i nie są to czary typu trzęsienie ziemi, błyskawica, czy meteoryt - są dużo bardziej subtelne i w mojej opinii dużo mniej ciekawe), każde drzewo i kawałek lądu z własną historią, bardzo płaskie jednowymiarowe szwarccharaktery (jestem zły bo jestem zły). Takich elementów w świecie Tolkiena które są charakterystyczne głównie dla niego jest wiele, i gwarantuje że gdyby osadzić dobrą grę w Gondolinie, lub w czasach Huora nie mających nic wspólnego z trylogią pierścienia ani miejscami w nich pokazanymi ciągle mógłbyś od razu rozpoznać, że to Tolkienowska wizja świata.
@Up
Podejrzewam, że niekoniecznie ;).
Z resztą zabawmy się. Co twoim zdaniem można by zmienić w Shadow of War (zachowując oczywiście podstawową koncepcję gry, czyli walkę z orkami w ramach systemu nemezis), by bardziej kojarzyła się ze światem Tolkiena?
Warunek: Nie wolno ci używać tolkienowskiego lore, a więc imion, nazw, wydarzeń itp. (zwłaszcza, że i tak byłoby to kompletnie irrelewantne z punktu widzenia rozgrywki. Samo wplecenie w historię Taliona trochę lore z pierwowzoru kompletnie niczego by nie zmieniło). Możesz korzystać jedynie z motywów wynikających bezpośrednio z założeń i konstrukcji tolkienowskiego świata (takich jak np. akt stworzenia poprzez pieśń).
Pytanie mam do autora- poprawili parkour względem poprzedniczki? W Cieniu Mordoru był on dość biedny i średnio działał...
Według mnie właśnie wspinaczka działała fajnie i sprawnie w poprzedniej części :). Dużo lepiej niż w "AssaZynach".
Szyteksowi pewnie chodziło o sztywny mechanizm- praktycznie istniało zaledwie kilka typów obiektów na które fizycznie dało się wspiąć... pomijając fakt, że ogólnie mapki w grze były dość "łyse" jeśli chodzi o architekturę, wspiąć się dało głównie na budynki, które posiadały stosunkowo płaską ścianę pod kątem 90 stopni do podłoża. W takim rozumieniu- system faktycznie był biedniejszy od AC.
Prawie całe demo spędziłem w jednej fortecy, więc aż tak wiele się tego nie dało zobaczyć, ale mam wrażenie, że parkour wygląda identycznie jak ten w jedynce. Łącznie z niezwykle irytującym problemem biegania na krawędzi kiedy jest się w trybie walki.
a wiadomo już jak ma się prezentować mapa ? czy będzie open world czy tylko te same lokacje z fortecami do wyboru
Zdecydowanie otwarty świat. Każdy obszar ma mieć po prostu centralną fortecę, którą będzie należało przejąć.
Trzeba się też przygotować na to, że raz przejęta forteca nie zostaje przy nas na zawsze, o ile nie obsadzimy jej odpowiednio silną armią - przeciwnik może ją odbić i koniecznie będzie ponowne zdobywanie twierdzy.
czekam z niecierpliwością już część pierwsza była niepowtarzalną grą teraz zapowiada się na naprawdę niesamowitą pozycję !
mam tylko nadzieje, ze poprawia pozom trudnosci, ktory byl uporczywy w poprzedniej czesci,mianowicie jesli talion bedzie juz praktycznie wymaksowana postacia to nie bedzie juz zadnej zabawy ani wyzwania, skoro mozna wysiec pol mordoru bez zadnego wysilku a taka twierdze pod koniec to bedziemy zdobywali w pojedynke nie tracac polowy zycia :V
Cały czas wszyscy opisują system nemesis w kontekście oblężenia fortecy, a jak to wygląda jakbym chciał po prostu pobiegać po świecie po mniejszych placówkach jak w poprzedniczce?
szczerze mowiac i tak nie kupie wydaje mi sie ze bedzie powtorka z rozrywki czyli dobre nemezis i walka ta sama co z batmana i w sumie tyle
Czytając ostatnie zapowiedzi różnych gier, czy to nowego Cod'a, Shadow of War oraz innych mam wrażenie, że twórcy mają ogromny problem ze zrozumieniem, czego my jako gracze oczekujemy od gier.
Osobiście mam dosyć grania chodzącymi maszynami zagłady, które są sprawniejsze od bomby atomowej.
Jedyna była ogólnie nawet przyjemna, natomiast bardzo szybko się nudziła. Banalni przeciwnicy, fabuła wciśnięta na siłę i głupie naleciałości z Assasin's Creed. Jednak największym problemem był nasz przepotężny bohater. Chciałbym w końcu zagrać postacią która, owszem - może być silna, może chcieć ratować świat, czy co tam chce i tak dalej. Ale nie przepotężna. Coś jak M&B i Wiedźmin w jednym. Silny, bohaterski ale kiedy wrogów kupa to każdy szermierz...
Niestety nie prędko się pewnie tego doczekam.
Akurat Wiedźmin w grach jest przepotężny. Tak w grach bo w książkach wiele razy dostawał baty i był ciężko ranny, a gry stworzyły z niego maszynę do zabijania.
Persecuted:
Dark Souls - wszystkie ograne, lubię i cenię sobie te serię, ale tutaj to jest raczej przegięcie pałeczki w drugą stronę. Mi chodzi o coś po środku
Lords of The Fallen - także posiadam, także grałem, było spoko szału nie było.
The Surge Nioh i Bloodborne - nie przekonują mnie ich uniwersa
Crod4312
W książkach też był maszyną do zabijania. Perfekcyjną, jednak ze zwykłymi może trochę ponad ludzkimi ograniczeniami. W grze faktycznie trochę przesadzili, ale nadal system walki był wymagający, ale bez przesady. Intuicyjny, jednocześnie skomplikowany. Do każdego starcia można było podchodzić na kilka sposobów.
W Shadowku niestety teoretycznie można było, ale więcej z tym zabawy wychodziło niż przyjemności. Schemat walk z 90% przeciwników w tej grze to:
atak->atak->atak->obrona RPM -> atak -> brawo naładowałeś instant killa wciśnij ,,f" -> potwórz kombo do usranej śmierci aż zabijesz 20 orków, którzy się napatoczyli.
Jikan mam takie samo wrażenie co Ty. Nie wiem, może to ze mną jest coś, może człowiek ma za duże wymagania? Lubię uniwersum Władcy Pierścieni, ale jedynka była po prostu monotonna... Ile można robić to samo? Dla mnie najważniejsza w grach jest fabuła, ale wiadomo bardzo duże znaczenie ma również mechanika gry, balans pomiędzy właśnie głównym bohaterem, a przeciwnikiem, żeby poziom trudności był spory i żeby człowiek musiał się trochę napocić w grze. Taki na przykład nowy Far Cry 5, już widać, że to będzie znowu odgrzewany kotlet, zwykły shooter z banalną fabułą, takie coś podobało mi się jak grałem w Far Cry jedynkę i miałem 14-15 lat. Teraz mając 27 wiosen na karku wymagam od gier trochę więcej niż głupiego shootera z bezmyślną fabułą czy głupiego hack'and'slasha. Nie wiem na jakiej platformie grasz, ale jeśli na PS4 to polecam Horizon Zero Dawn, właśnie ogrywam tą gierkę i naprawdę jest fajna, nic innowacyjnego (chociaż fabuła i świat daje powiew świeżości), ale fajnie i sprawnie łączy elementy z innych gier.
Niestety gram na blaszaku ;), natomiast nic nie jest z Tobą nie tak.
Problem jest taki, że obecnie (pomijając podział na PC i konsole), masz dwie duże, domyślne grupy graczy.
Nowych młodych graczy powiedzmy przedział wiekowy 14-18 lat.
Oraz starych wyjadaczy 18-30 lat.
Problemem jest to, że gry są adresowane przede wszystkim dla tej pierwszej, młodszej grupy. Wydaje mi się, że powodów jest kilka, ale najważniejszy to to, że młody odbiorca ma mniejsze wymagania.
Pierwsza część potrafiła znudzić ale mimo wszystko cały ten Nemezis był dość ciekawy. Mam nadzieję że świat będzie bardziej zróżnicowany bo tereny mordoru z poprzedniczki potrafiły zanudzić na śmierć a wierzę że dałoby się je bardziej urozmaicić.
Już w pierwszej części system Nemezis był fantastyczny i bardzo przemyślana, skoro w drugiej części ma to być jeszcze bardziej rozbudowane, to jestem kupiony.