Koniec MMORPG? Analizujemy stan i przyszłość sieciowych gier RPG
Jeśli raz się zagra w WoWa, to trudno jest przyjąć inne MMO, gdzieś w podświadomości WoW zawsze wygrywa i stwierdzamy "meh, jednak ta nowa gra to nie to czego szukam".
Swoją drogą to, kiedy twórcy zrozumieją że graczy nie interesuje kolejne tandetne MMO rodem z anime z pół nagimi babeczkami itp.
Jeśli raz się zagra w WoWa, to trudno jest przyjąć inne MMO, gdzieś w podświadomości WoW zawsze wygrywa i stwierdzamy "meh, jednak ta nowa gra to nie to czego szukam".
Swoją drogą to, kiedy twórcy zrozumieją że graczy nie interesuje kolejne tandetne MMO rodem z anime z pół nagimi babeczkami itp.
Kiedyś grałem w taką grę "RaiderZ" i była nawet spoko, fajnie się grało, tylko miała problemy z trudnością w niektórych instancjach, trzeba było powtarzać z milion razy żeby się udało... Porzuciłem ją na jakiś czas, a gdy chciałem powrócić, przypomnieć sobie ją to okazało się że serwery europejskie padły eh... Mimo wszystko ani Tera, ani Aion nie przyciągnał mnie na tak długo jak RaiderZ.
W sumie w MMO grałem ostatnio prawie 10 lat temu :P ale początki gatunku pamiętam. I to co zrobiło WOW, zwłaszcza po wyjściu BC to było pozamiatanie rynku. Ta produkcja naprawdę wtedy pod każdym względem odstawała od konkurencji o generację czy dwie.
Nie wiem jak jest teraz, ale jeżeli dalej zamieć dba tak o swój produkt to nie dziwię się, że konkurencji wbić się ciężko.
Druga sprawa to zmiana pokoleniowa, MMORPG w stosunku DO LoLa czy DOTY niespecjalnie trafia w dzisiejsze młode pokolenie. Za wolno, zbyt mało akcji, zbyt mało okazji do pokrzyczenia na siebie, a jeszcze niektórzy śmią wymagać wczuwania się w klimat. Nie pasuje do większości osób. Stąd większe nastawienie na gry stricte sportowe (kiedyś to był CS i starcraft, teraz jest tego cała masa z LoLem na czele), a nie rekreacyjnie.
" Za wolno, zbyt mało akcji, zbyt mało okazji do pokrzyczenia na siebie, a jeszcze niektórzy śmią wymagać wczuwania się w klimat."
Łomatkobosko. Nie sądziłem, że dożyję czasów, gdzie MMORPG będzie synonimem wymagającej gry dla gracza o wysublimowanym guście. 10 lat temu była MMORPG to była gra dla debili bijących moby z kolegami i o ile ktoś nie grał w Ultimę Online, która faktycznie była wymagającą grą, mającą jednak do zaoferowania szczególny rodzaj doznań, to był szykanowany, a w każdym razie - powinien być. Gdy widziałem kogoś grającego w Metina, czułem jak mi umiera istota biała.
Teraz zaś okazuje się, że skrajnie nudna rozgrywka klasycznych MMORPG jest dlatego nobilitująca gracza, bo coraz mniej chce w to grać. No wspaniała elitarność. Otóż LOL czy DOTA to o tyle dobre gry, że przynajmniej oferują wymagającą rozgrywkę przez cały czas grania, nie tylko raz na dwa dni. Nie jest to żaden zarzut do tych gier, wręcz przeciwnie - nie ma tego całego udawania, że gramy w grę RPG, którą MMORPG-i nie są, są co najwyżej parodią masowego RPG. Ja grałem w jedną grę, która była prawdziwym MMORPG, a był to mod do Warbanda. Mod ten nie miał żadnych mechanizmów typowych dla obecnej parodii masowych erpegów, nie miał nawet wbijania poziomów - a mimo to miał więcej odgrywania roli niż te wszystkie klony WOW-a (łącznie z pierwowzorem) razem wzięte.
Na to jak WOW jest genialną i niedoścignioną grą trzeba wspomnieć o prywatnych serwerach Vanilla w które gra dziesiątki jak nie setki tysięcy graczy. Trzeba przypomnieć że jest to kilkunastoletnie MMO bez żadnych dodatków a mimo to ma tylu fanów, można powiedzieć że jest teraz nawet solą w oku Blizzarda :)
O ile uważam, że WoW posiada najlepszy świat i ogólnie cały lore ze wszystkich MMO w które grałem (pewnie duży wpływ na ten pogląd miała miłość do samych strategii Warcrafta, a teraz do Doty), tak jeśli chodzi o gameplay bardziej przemawiało do mnie Guild Wars i to właśnie przy nim zostałem. W sumie GW też jest z nami od dawna, z tego co kojarze jest młodsze od WoWa o jakieś 7-8 miesięcy, oczywiście jeśli liczymy je jako serię, GW2 to 2012.
że WoW posiada najlepszy świat i ogólnie cały lore ze wszystkich MMO w które grałem
kilka prawd życiowych:
gracze WoWa ABSOLUTNIE nie mają gustu >>>
gracze WoWa myslą ze WoW jest "Pierwszym MMO"
gracze WoWa myslą ze WoW jest "Ostatnim MMO"
Tymczasem tzw "lore" w WoWie jest śmiechu warte, i z każdym kolejnym dodatkiem bardziej wypaczane pod publikę. (nie trzymające się settingu fantasy)
Takie LOTRO czy Everquest II (baa, nawet dość młode TESO) zjada lore WoWa na śniadanie
btw Guild Wars 1 NIE JEST MMORPG
@WrednySierściuch Bierzesz jakieś argumenty z dupy nie podając żadnych danych odnośnie tego, oraz wklejasz jakieś randomowe zdjęcie JEDNEJ postaci (być może nawet twojej) jako dowód. Historia w wowie jest prosta to fakt, jednakże cały klimat i wykreowany świat jest niesamowity.
Zgadzam się z Sierściuchem, gracze MMORPG w tym i WoWa mają gust jak czternastoletni Japończyk słuchający K-Popu. Głównie dlatego jedyne MMO w jakie od czasu do czasu gram to TESO.
GW jak sami twórcy zaznaczali jest CORPG i uważam, że ta mechanika jest lepsza niż w klasycznych MMORPG, ponieważ skaczące debile w różowych fatałaszkach nie psują mi gry.
Pamiętam jak kiedyś się mówiło, że jak podejdziesz do kowala, to tym kowalem będzie prawdziwy gracz. Tyle marzeń, a skończyło się na tym że każdy grał sam, albo siedział na rajdach z klanem.
Otóż to. Największą porażką MMORPG-ów jest to, że nie ma tam żadnego odgrywania roli. A przecież idea była taka, że nikt nie zrobi lepiej wirtualnego świata niż żywi gracze, którzy go wypełnią. Tymczasem cała mechanika MMORPG-ów została spłycona do hach&slasha z dużą ilością graczy. Lepszy roleplay oferował więc choćby Neverwinter Nights.
Co do tego gracza kowala to taka sytuacja ma się w Wakfu (Czy w Dofusie to nie wiem), gdzie nie występują NPC sprzedający ekwipunek, a wszystko trzeba zdobyć samemu, albo przez walkę, albo przez własnoręczny crafting, albo poprzez kupno od innych graczy. To gracze sami tworzą rynek (ba, mogą nawet sprawić, że np. jakaś roślinka wyginie, bowiem nikt nie zbierze jej nasion i nie zasieje na nowo). Do tego warto zauważyć, że to sami gracze określają jak wygląda świat poprzez to, iż w każdej z 5 frakcji jej władca (gracz) decyduje jaką dana frakcja ma politykę wobec innych, a i swoją wewnętrzną prawdopodobnie również.
JEśli chodzi o takie odgrywanie roli to jest w Haeven & hearth, albo w Salem.
Założenia jakie stały u podstaw MMORPGów rozbiły się o ścianę ludzkiej głupoty. Większość graczy to sieciowi transeksualiści z gustem jak japońska parada gejów, którzy skacząc wybijają wszystko co się rusza.
Najmilej wspominam grę na Allseronie, prywatnym serwerze Lineage 2 gdzie admini banowali noobów, którzy nie potrafili dostosować się do konwencji RPG.
Wydaje mi się, że są możliwości techniczne do stworzenia kooperacyjnej gry RPG dla setek graczy z piękną grafika, rozbudowaną mechaniką i ekonomią oraz ciekawą fabułą, ale to się po prostu nie opłaca, ponieważ przeciętny gracz MMORPG to emocjonalne dziecko, które nigdy Tolkiena w rękach nie trzymało.
Kiedys grałem w wowa jak chodzilem do szkoły i wtedy to expienie, zdobywanie lepszego sprzętu było super. Dzisiaj dla mnie to strata czasu i prymitywna rozrywka
Jedynym świeżym powiewem wydaję się Albion Online. Ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
Wróciłem w listopadzie ubiegłego roku do World of Warcraft, ale wcale nie twierdzę, że to jakaś wybitna gra. Bardziej bym to uznał za nałóg. "Soluję" teraz stare rajdy w nadziei, że "dropną" "mounty" i "companiony", których listę zrobiłem sobie na kartce oraz w pliku tekstowym.
Najprzyjemniej wspominam natomiast LOTRO (The Lord of the Rings Online). Wspaniałą przygodą było wykonywanie wszystkich zadań w świecie, który Tolkien opisał w swoich książkach. Najciekawsze było odkrywanie odniesień do "Silmarillionu" czy dodatków do "Władcy pierścieni" (np. w ramach "wspomnień" wcielamy się w postacie z przeszłości, żeby przeżyć to, co się wydarzyło w Morii w roku 1980 Trzeciej Ery albo w Númenorze w Drugiej Erze). Ponadto gracze byli bardzo kulturalni i mili. Wciąż nie wiem, czy to specyfika tej gry, czy może tak było, bo przez pomyłkę wybrałem serwer północnoamerykański. Niestety końcowa rozgrywka, w momencie gdy odchodziłem, to był "grind" kilku tych samych instancji.
MMO odchodzi, bo wyrasta z niego pokolenie które grało w to kiedy chodziło do szkoły i miało na to masę czasu. Dzisiejsza generacja woli szybkie rozgrywki a'la Overwatch, niż mozolne ciułanie expa albo omówione do perfekcji wypady na bossa. Nigdy nie grałem w MMO, zawsze dobry singiel był niezastąpiony i trochę przerażali mnie ludzie którzy topili w tym setki i tysiące godzin, ale każdemu swoje porno. Brat grał w Tibie i w sumie lubiłem czasem spojrzeć mu przez ramię i zobaczyć gdzie pełznie tym pikselem siódmą godzinę z rzędu, i to tyle z mojej przygody z tym gatunkiem ;) Gdybym jednak musiał wybrać jakieś MMO, to byłby to chyba WoW - za fajne uniwersum.
o klasie MMORPG swiadczy nie tylko "dobra grafa" czy "gole tylki" dla mnie liczy sie przede wszystkim spolecznosc. gralem przez 4 lata w WoWa i swietni ludzie to pierwsza rzecz jaka dobrze wspominam. niestety dzisiejsza mlodziesz jest strasznie toksyczna, wiec i nowe gry z ich udzialem zniechecaja nowych graczy.
Dyskusja jest ciekawa, ale artykuł mało odkrywczy. Autor nie wspomina o przyczynach odwołania kilku wielkich tytułow: Titana i Everquesta Next.
Kiedyś grywałem w mmo, i to sporo. Po jakimś czasie i ograniu wielu tytułów zaczęła mnie męczyć monotonia tego gatunku, ubijanie mobów, questy, pvp, i tak w kółko... ileż można, ze znajomymi, czy bez zaczęło mi się to kompletnie nudzić. W końcu przestałem grywać w typowe mmo, przez jakiś czas miałem przerwę, potem zacząłem grać w haeven & hearth ale i to mnie po paru latach znudziło, zwłaszcza po zmianie systemu levelowania. I od tamtego czasu nie gram już w żadne mmo chyba z tego wyrosłem, ogólnie to mało już grywam, czasami tylko w POE a z singlowych to rimworld, a jak mam gorszy dzień to morduję na masową skalę ludzi w GTA...
Ogólnie to ostatnio nie ma gier które by mnie jakoś do siebie przyciągneły.
Ja gram głównie w Star Trek Online, DC Universe Online i skaczę po różnych fantasy online'owkach - od Elder Scrolls Online, przez Neverwinter po WoW.
WoW definitywnie daje poczucie żyjącego, oddychającego świata. Choć dzisiaj nie przedstawia większego wyzwania, i jeśli grało się w tę grę u jej początków, to jednak tęskno za odrobinę większym skomplikowaniem (np. konieczność posiadania amunicji przez hunterów).
Tak czy inaczej - rynek kilkoma dobrymi produkcjami stoi :).
TYLKO i wyłącznie pierwsze Guild Wars mnie kiedykolwiek przyciągnęło na dłużej, grałem w to od beta testów aż do premiery dwójki, która okazała się wydmuszką na miarę gier Ubisoftu, jednocześnie zabiła pierwowzór (dalej można grać, ale świeci pustkami). W żadnej innej sieciówce nie spotkałem tak fajnego community (zwłaszcza pierwsze 2 lata). Grałem też wtedy troche w WoWa (czasy BC), ale to GW skradło moje serce :) Od rozczarowania GW2 nie ruszyłem żadnego MMO, nigdy :)
Teraz młode pokolenie skupia się przede wszystkim na szybkich grach akcji typu MOBA lub FPS typu CS:GO. Odpalasz sobie grę, grasz jedną lub kila rund i nie masz żadnych zobowiązań. Grając w MMORPG musisz przynajmniej spędzić kilkanaście godzin na levelowaniu aby zobaczyć zalążek gry ,a i tak wiele osób porzuca takie gry po paru godzinach chyba że grają ze znajomymi.
Ostatnio popularne gry mmorgp na przeglądarki to istne gry "dla debili". Masz automatyczny tracker , auto walkę , auto eksplorację i masę badziewia które musisz kupić za realną kasę aby do czegoś dojść bez bo wydawania kasy nie masz możliwości dorównać graczom którzy płacą.
Gry mobilne nie wymagają wielu godzin gry dlatego są popularne. Jedna rozgrywka w takich grach może trwać nawet 5 minut i można grać prawie wszędzie o ile ma się internet.
Ludzie po prostu nie mają czasu na MMO. W czasach kiedy one się rodziły było ogólnie dużo mniej gier niż obecnie. Do tego również sam Internet dopiero raczkował, przez co ludzie mieli słabszy dostęp do wszelkich rozrywek.
Dziś samych gier singlowych wychodzi zatrzęsienie, w Internecie zaś oprócz MMO można również oglądać filmy, programy rozrywkowe i wiele więcej. Dostęp do innych rozrywek również jest większy no i więcej czasu spędzamy w pracy bo przecież trzeba zarobić na to wszystko. Dlatego już coraz mniej ludzi ma ochotę poświęcać godziny na zdobywaniu expa, nowych przedmiotów itd bo jest cała masa fajnych tytułów, również indie, gdzie nie trzeba zarywać nocek.
Ale gdzie ta analiza? Gdzie zgromadzone konkretne dane, statystyki, poparcie tezy? Spodziewałem się czegoś mniej humanistycznego po tym słowie w tytule.
Nie ma danych bo to zwykle marudzenie, a nie analiza :) cos w stylu sapania dwoch starych dziadkow o tym ze jest zle, a bylo tak cudownie za ich czasow :P
"Jeśli raz się zagra w WoWa, to trudno jest przyjąć inne MMO, gdzieś w podświadomości WoW zawsze wygrywa i stwierdzamy "meh, jednak ta nowa gra to nie to czego szukam"."
Kiedy raz zagra się w określony tytuł który nam przypadnie do gustu i zapuścimy w nim korzenie, to trudno potem przejść na inny. Choć co jakiś czas w grach MMO dokonują się aktualizacje i to, co kiedyś było sufitem, staje się zaledwie podłogą, to jednak zaczynanie wszystkiego od zera jest meczące. Nawet, jeżeli poziomy zdobywa się szybko, to samo wsiąknięcie w klimat, zapoznanie się ze światem i rządzącym nim mechanizmami jest misterną robotą. Najłatwiej chyba przychodzi to młodzieży. W pewnym wieku już nie bardzo ma się czas na to, by marnować go na zapoznawanie się z kolejnym rozbudowanym światem, a wiadomo, że w tego rodzaju grach zajmuje to mnóstwo czasu. Pomijając oczywiście samo granie potrzebne do tego, by coś w grze osiągnąć.
"Swoją drogą to, kiedy twórcy zrozumieją że graczy nie interesuje kolejne tandetne MMO rodem z anime z pół nagimi babeczkami itp."
Skoro zainteresował ich WoW w swojej plastycznej, mocno bajkowej oprawie, to i stylistyka mangowa również się przyjmie.
Ja osobiście oprawę WoW'a uważam za tandetną i mocno mnie on od gry odrzuca. O wiele bardziej przypadła mi do gustu ta z Guild Wars 2.
"Otóż to. Największą porażką MMORPG-ów jest to, że nie ma tam żadnego odgrywania roli. A przecież idea była taka, że nikt nie zrobi lepiej wirtualnego świata niż żywi gracze, którzy go wypełnią. Tymczasem cała mechanika MMORPG-ów została spłycona do hach&slasha z dużą ilością graczy. Lepszy roleplay oferował więc choćby Neverwinter Nights."
Mylisz się bardzo. Wystarczy sięgnąć choćby po Guild Wars 2. Znajdziesz tam sporo gildii, które skupiają graczy zainteresowanych odgrywaniem roli właśnie. W WoW'ie też takie gildie istniały. Niemniej, jeżeli ktoś jest zainteresowany odgrywaniem roli, to raczej powinien sięgnąć po papierowe RPG. Trudno wymagać od gry odgrywania roli, kiedy nie na tym polega jej urok. Choć oczywiście nikt nie zabroni nikomu w trakcie rozgrywki bawić się w ten sposób, to jednak nie ma to większego sensu.
W darmowe MMO prędzej czy później trzeba zainwestować realny hajs co powoduje ,że jeśli już do jakiegoś starego MMO wpakowałeś dużo hajsu to nie zawsze chcesz wydać na nowe MMO. Po za tym może być ,że gra jako same MMO jest dobra ale słaba jako w uniwersum danej serii.
No tak 11mln ludzi w wowie to faktycznie symbol końca MMO :D.
Ale faktycznie, wolałbym jakieś europejskie MMO, wildstar mógłbyś dobrym MMO lecz coś poszło nie tak i zaczął tracić ludzi. Ja czekam na MMO w VR coś jak w SSAO choc pewnie za mojego życia się nie doczekam czegoś takiego :(.
Według mnie MMO od początku szło w złą stronę. Taki potencjał do tworzenia player-based community(wybaczcie, po polsku brzmiałoby to dość pokracznie) marnowany na tworzenie kolejnego singlowego RPG'a z elementami sieciowymi. Świetna immersja, kiedy mówią nam, że jesteśmy wybrańcem i zbawieniem dla świata podczas gdy 50000 innych graczy biega w koło i jest dokładnie tym samym. Gdyby za EQ next odpowiedzialna była jakakolwiek firma, która nie jest Daybreakiem...
Czy to koniec MMORPG? Oby. Twórcy gier marnują czas, a w tym czasie mogliby tworzyć fajne singleplayerowe RPG'i.
Moją pierwszą grą MMORPG był Lineage 2. Zdecydowanie najbardziej wymagająca i najtrudniejsza gra MMORPG.
Przez L2 od WoWa odbiłem się jak piłka od rakiety Radwańskiej.
,,Boże, co to za easy g*wno" - to moja opinia o WoWie i jej nie zmienię. Gracze WoWa to causale na rynku MMORPG. Nie wiedzą co to hardcore grind czy miesiące zbierania itemów by scrafcić jeden durny item. I naprawdę, kretynizmem jest nazywanie WoWa królem. Ale Polska jest pełna kretynizmów - chociażby w naszym kraju istnieje durne pojęcie Lewicy (a z podręcznika na studiach lewica oznacza ustroje, ideologie etc NIE UZNAJĄCE własności prywatnej).
Wracając do tematu - causale jarają się WoWem. Spoko. Ich prawo. Ich jest najwięcej, ale jednak nie ich głos jest decydujący bo oni się nie znają na MMORPGach.
To tak jakby większośc ludzi, która nie ma studiów medycznych dyktowała mniejszości (tym co mają te studia) w jaki sposób mają leczyć. Śmieszne prawda?
Obecnym królem (czyli nie kierując się cholernymi cyferkami, a rozbudowaniem gry, złożonością świata i możliwościami) jest Black Desert Online. I tyle. Każdy kto zna się na MMORPG i tak jak ja mniej czy więcej grał w większośc tytułów na zachodnim rynku potwierdzi moje słowa.
MMO jest zabijane przez powergaming, graczy, którzy nie szanują innych (zabijają losowych graczy bez powodu "o, tak dla jaj"; zawłaszczają prawo do "ich expowiska"; toczą wojny o łupy; izolują się w tych swoich klanach albo nawet samotnie, nie są skorzy do pomocy) a zasady gry tylko im na to pozwalają. Otępiającą walkę nie polegającą na trudności w pokonaniu silniejszego przeciwnika, lecz "spowolnieniem" gracza przez mięso armatnie, przez które trzeba przedzierać się godzinami (patrz: bicie leveli), aby dotrzeć do właściwej rozgrywki. A wszystko to okraszone wciskaniem klawiszy odpowiedzialnych za uruchamianie skilli i czekanie aż bohater w blasku migających światełek wykończy paskudę. Lepiej już napisać do tego makro, które robi to za nas, bo i po co męczyć nasze nadgarstki, skoro niczego to nie zmienia w rozgrywce?