GreedFall | PC
Pograłem 2 godz. i już wiem co to jest. Straciłem tylko 24 zł, więc nie ma tragedii, ale i tak żałuję.
Ta gra to klon i miks Drakensanga, Dragon Age'a, Wiedźmina 3 i Risena 2. Poza tym pustka.
Greed Fall jest przewidywalny jak ramówka w TV na Boże Narodzenie. Właściwie nic nie zasługuje tutaj na odnotowanie, a jeśli już, to wyłącznie w ramach krytyki.
No i nie skończyłem. Jeden z tych tytułów w który grałem ale ostatecznie zorientowałem się że gram na siłę. Fajny setting, dobry pomysł ale w sumie.... Nie interesowało mnie to co dzieje się na ekranie, fabuła nie zdołała mnie wciągnąć. System walki to drewno i koszmar, to ja już wolę drewno od Gothica. Ilość biegania w tej grze doprowadza do szału, to też jeden z powodów dla których rzuciłem ten tytuł w cholerę.
Wiem że zdania o tej grze są mega podzielone. Tak więc ja nie odradzam. Radzę zagrać jeśli ktoś jest fanem cRPG. Może mu się spodoba. To jeden z tych nielicznych tytułów które mnie znużyły i z jakich powodów odrzuciły, ale które szanuję i zalecam zagrać dla próby chociaż.
Nie rozumiem, jak można oceniać tę grę na więcej niż 5/10. Gracze już naprawdę tak mało oczekują od stosunkowo młodych produkcji? Aktualnie klucz można kupić za 1-2 zł i jest to cena adekwatna do jakości.
Ocena oparta na przejściu całej gry na najwyższym poziomie trudności.
Na plus:
+ krajobrazy bywają naprawdę ładnie zaprojektowane
+ główny wątek fabularny jest nienajgorszy
+ na bezrybiu i rak ryba...?
Na minus:
- najpoważniejszy minus tej gry, to system walki, który nie jest zły... on jest całkowicie, do reszty, zupełnie zrobiony NA ODWAL. więc po kolei
- wrogowie potrafią teleportować się do nas doskakując w sposób przeczący zasadom anatomii i fizyki (i nie mówię jedynie o potworach/bossach/dostępnych w dlc asasynach, ale o KAŻDYM przeciwniku)
- ulepszony unik nie działa w 50% przypadków, a jeśli już zadziała, to z uwagi na nierealne doskakiwanie wrogów jest często bezużyteczny
- ataki wrogów przechodzą przez tekstury, jak kamienie/ściany
- ale już nasza postać potrafi się zablokować na każdej teksturze (w tym leżących na ziemi kościach/liściach/żwirze)
- animacje podnoszenia się są z jednej strony ułatwieniem - ataki wrogów przechodzą przez nas, z drugiej strony utrudnieniem - nie wiadomo, w którym momencie algorytm animacji się częściowo kończy, co oznacza, że nasza postać nie reaguje na przyciski, ale już doznaje obrażeń (co na najwyższym poziomie trudności oznacza, że taka animacja może doprowadzić do biernego obserwowania, jak byle przeciwnik nas one-hituje)
- wrogowie mają "zasięg agresji", zwał jak zwał. Poza pewnym nijak niemożliwym do zaobserwowania obszarem przestają nas ścigać - to jest ok, i odzyskują CAŁE życie i pancerz - to jest żart. Przykład: walczymy z pseudo nietoperkami, odsuwamy się w kąt jaskini - one robią FRU do góry i znikają. Podsuwamy się do przodu te 10 cm - sfruwają z odnowionym życiem :))
- nasi towarzysze są w walce niemalże zupełnie bezużyteczni. Niezależnie od używanej broni. Ich ataki tą samą bronią zadają nieporównywalnie mniejsze obrażenia. Dodatkowo padają jak muchy
To tyle o walce - najważniejszy moim zdaniem argument, dlaczego nie polecam tej gry
- krajobrazy wprawdzie ładne, ale w 90% przypadków robią jedynie za tapetę - nie możemy dotrzeć do większości obserwowanych miejsc, jak góry, wysepki, itp.
- naokoło są niewidzialne ściany - postać nie może znikąd spaść, nie może wejść po kamieniach "na przełaj", nawet nie może przejść przez gęste krzaki, poruszamy się, poza polanami/rynkami, "korytarzowo"
- system wigoru, od którego zależy możliwość pokonywania przeszkód, jest pozbawiony logiki. Musimy wydać punkty na ten atrybut, aby nasza postać umiała... skakać :| (nic nie wiadomo, aby wcześniej była upośledzonym kaleką) tak samo, aby umiała przejść po desce, przejść wąską szczeliną (no przecież nie schudła nagle)
- podobnie pozbawiony sensu jest umożliwiający niszczenie ścian w trakcie eksploracji system nauki - musimy mieć doktorat z astrofizyki, aby umieć pierdyknąć wybuchową fiolką w ścianę :| każdy baran może znaleźć taką fiolkę w byle skrzynce jakich pełno na każdej ulicy każdego miasta, ale jedynie najtęższe umysły umieją nimi rzucać w ściany!
- gra nie zachęca w żadnej mierze do eksploracji. Jak już wydamy ciężko zarobione doświadczenie na punkty wigoru lub nauki i przeskoczymy tę diabelską przepaść lub wąziutki korytarz, to dotrzemy do skrzynki. Otwieramy ją, a w niej... popularne zielska, 3 kulki do pistoletu i 5 złotych monet. Wedle moich doświadczeń KAŻDA tak odnaleziona skrzynia była pełna śmieci. Czasem była w niej na szczęcie też bezużyteczna broń (kolor zielony, czyli 1 poziom powyżej najsłabszej)
- ten sam problem, jak wyżej, dotyczy otwierania zamków. W grze jest kilka skrzynek wymagających nawet najwyższego poziomu tej umiejętności. Widocznie dla ich właścicieli zgromadzone przez nich śmieci musiały mieć potężną wartość sentymentalną
- każdy towarzysz przygód jest potwornie nudny... w teorii ich questy są minimalnie ciekawe, ale dialogi w najmniejszym nawet stopniu nie absorbują. A poza tymi indywidualnymi questami rozmowy sprowadzają się do 2-3 linijek i wątku romantycznego na poziomie typowej interakcji na tinderze
- w grze jest multum dialogów, ale to nie jest plus, gdyż w połowie gry te dialogi aż się proszą, aby je pominąć
- przeważająca większość (tak z 80% imo) zadań pobocznych sprowadza się przede wszystkim do biegania od Annasza do Kajfasza, aby a) wykraść <tajny> dokument, który leży na środku stołu w niezamkniętym pomieszczeniu b) zanieść ten dokument do A, który nam każe biec do B, po czym wracamy do A c) czasem nawet nie trzeba kraść tych <tajnych> dokumentów, wystarczy porozmawiać z miliardem npców, których masa linii dialogowych jest równie fascynująca, co tygodnik wędkarski
- NPC nie mają żadnych zajęć. Stoją i gapią się w niebyt. Ta gra nawet nie udaje, że jej świat jest żyjący
- przeważająca większość świata w grze sprawia wrażenie, że był on tworzony metodą kopiuj-wklej. Wnętrza 3 pałaców gubernatorów są identyczne, podobnie, jak wnętrza wszystkich innych domostw, piwnic z ich burdelami i aresztami oraz karczm. Miasta sprawiają wrażenie sporych, ale w rzeczywistości mają raptem kilka ulic, a wszystko pozostałe, to średnio wyróżniające się tło
- to powyżej sprawia przejmujące wrażenie niedorobienia, które potęgują takie momenty, jak np. odnalezienie wraku statku, z którego wydostał się transportowany w ładowni potwór. Zaglądamy do widocznej części ładowni - jest kompletnie pusta, kawał drewnianego pudełka z dziurą pośrodku
- znajdujemy w grze dziesiątki broni i zbroi, które się od siebie prawie niczym nie różnią, poza kilkoma modelami wizualnymi i statystykami
- cały pozostały loot jest fizycznie niewidoczny w ekwipunku, gromadzimy tonami jakieś skóry, zioła, których nawet potem nie widzimy
To najważniejsze minusy. Ja rozumiem, że producenci nie są gigantem, ale po tej grze wprost widać, że nawet im się nie chciało udawać. Stworzyli puste byleco, którego nie sposób komukolwiek polecić.
Mam niedosyt. Początek gry wciąga, lokacje są piękne, czuć klimat, fabuła jest ambitna, ale potem gra jest zbyt powtarzalna. Za dużo jest chodzenia w kółko w bardzo prostych misjach przynieś, wynieś. Do tego ciągle respiące się potwory. Rozumiem, że bez walki z nimi ciężko rozwinąć postać, ale w sumie system walki też nie jest taki cudowny. Animacje są drętwe, a wiele walk można przeklikać, przynajmniej na normalnym poziomie trudności.
Spidersi zbyt wolno się rozwijają z mechanikami gry, bo otoczka jest super, z grafiką poszli do przodu niesamowicie, ale coś szwankuje w walce i w samych misjach. Jakby na jedno kopyto sporo rzeczy.
Tak samo eksploracja praktycznie nic nie daje. Niby biegamy po mapie z pytajnikami, wydłużamy sobie w ten sposób grę, ale znajdujemy często śmieci w tych skrzyniach.
Albo czasem mocniejszego przeciwnika. Ta gra tak jak Banishers powinna być krótsza. Do tego jakiś teleport, bo bieganie po tych powtarzalnych mapach jest męczące.
A piszę to jako fan studia Spiders bo wszystkie ich gry ograłem poza Faery.