na kanwie martwego już wątku odświeżam:
Wątek przeznaczony dla ludzi u których zamiast serca uderza tłok, w żyłach płynie ponad dziewięćdziesiąt oktanów a mięśnie uwielbiają panować nad potężną mocą. Dla wszystkich wyznawców kultu drogi jedynie na dwóch kołach.
Poprzedni sezon:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12649160
Kilka ciekawych linków dla prawdziwego motocyklisty:
http://forum.motocyklistow.pl
http://www.motocykl-online.pl
http://motokult.pl
http://www.motogen.pl
http://motogp.pl
http://www.motocykle.com.pl
http://william350.w.interia.pl/ (prawdziwy twardziel)
http://www.husaria.pila.pl/ (klub miłośników turystyki motocyklowej)
http://www.niezniszczalni.com/forum/ (forum poznańskich motocyklistów)
Sklepy:
http://www.moto-akcesoria.pl
http://www.sklepmotocyklowy.pl
http://sklep.scigacz.pl
http://www.moto-abc.pl
http://www.sklep-motocyklowy.pl
http://www.motoatv-sklep.pl
http://www.1lap.pl
http://enduro-cross.pl
http://www.allegro.pl/156_czesci_motocyklowe.html
http://www.mariomoto.pl/ (tapicer motocyklowy)
Lista GOLowych Motomaniaków:
tygrysek || Suzuki GSX750 Inazuma '00 || http://www.bikepics.com/members/porywacz_zwlok/
xMAXIMx || BMW R1200GS '07
O nawet mam zdjęcie. Kupiłem z wyspy Jersey, znikomy przebieg, ale poza unią :/
U mnie już jeździli, słychać było w lesie. Na mieście też już widziałem motocykl. Ja może dopiero za miesiąc wyjadę, parę napraw trzeba zrobić.
Kolega lata Gieesem. Straszne sobie z niego podśmiechujki robimy......tak, dla zasady :)
Ja akumulator będę powoli montował bo jeśłi sie przepowiednie sprawdzą to w niedziele się może w kole komina poloto.
Córcia popełniła zakup motorcykiela. Nie żebym się cieszył bo wolałbym żeby nie, ale trochę zazdroszczę.
Zapomniałem napisać że to V-Strom 650.
sromik to zacny sprzęt, choć tysiączek lepiej się sprawuje jeśli chodzi o kulturę pracy
NIe wsadzaj od razu dziewczyny na tysiąca. Z wypowiedzi wnoszę, że to pierwsze moto więc na początek w sam raz.
Witam, co sądzicie o takim moto do lasu? Zawsze chciałem mieć crossa i chyba sobie go w tym roku kupię. Jest w okolicy za nieduże pieniądze do sprzedania.
Właśnie zacząłem kurs na kat. A, więc niedługo przyjdzie pora na pierwszy motocykl
Celuję w ER-5 lub CB500 o ile uda mi się znaleźć zadbany egzemplarz w rozsądnych pieniądzach (<5kpln).
Gdzie szukać sprzęta z w miarę pewnego źródła? Wiem, że te motocykle w znacznej większości są kupowane na 1-2 sezony i nie są za bardzo szanowane więc nie chciałbym wbić się na minę.
dolaczam do watku po 4 latach bez motocykla. sprawilem sobie wczoraj piaggio x9 125 uzywane. poza sprawa zwiazana z rejestracja, musze wymienic olej w silniku i w zawieszeniu. Czy o czyms jeszcze musze pamietac, aby podczas eksploatacji nie rozwalic maszyny?
szukać wśród braci motocyklowej najlepiej, czyli największe fora dyskusyjne i oprócz sprzedawcy szukać znajomych i z nimi rozmawiać
a najważniejsze zasady:
- zawsze musisz pojechać z motocyklistą oglądać sprzęta
- ważne by ten motocyklista się znał na rzeczy i był wybrzydzaczem
- jeśli się da a będziesz zainteresowany sprzętem to jedź do jakiegoś serwisu motocyklowego na sprawdzenie. za stówkę dowiesz się czy go coś nie boli
jeśli chcesz sam kupować to zrobisz to źle, bo jest mnóstwo rzeczy na które trzeba zwrócić uwagę
Domsiek
- dobry olej
- przyzwoity filtr
- mogą być używane ale dobre gumy
- regularnie sprawdzaj poziom oleju
- regularnie sprawdzaj klocki hamulcowe (masz tylko jedną tarczę i muszą być grube i sprawne)
- wymień razem z olejem ciecz chłodzącą
- sprawdzaj regularnie czy nie ma wycieków, czyli czy nie zostają mokre plamy lub czy nie zostaje po amortyzatorach mokry ślad oleju na widelcu
maszyna ma kapryśną elektrykę. ja bym poza sezonem sobie rozebrał wszystkie plastiki i przeglądnął co jest powodem regularnych awarii elektrycznych. podejrzewam, że są jakieś otwarte kostki, albo gdzieś przy komputerze jest może miejsce, gdzie dostaje się wilgoć. warto sprawdzić, może wystarczy troszkę taśmy izolacyjnej czy też jakaś uszczelka silikonowa etc
Super Kotlet -> Zobacz jeszcze Hondę NTV 650 Revere albo Deauville. Mam już 7 lat i poza regulacjami i pękniętymi linkami nie miałem z nią problemów. Do 5k spokojnie znajdziesz porządny egzemplarz.
Jak trzeba będzie to sam sobie przyznam złotą łopatę, mam jednak nadzieję że może ktoś tu zajrzy i będzie w stanie mi pomóc/doradzić/odradzić w razie potrzeby ;)
Chyba zgłupiałem na starość, bo wymyśliło mi się że sprawię sobie pierwszy w życiu motocykl. Z racji że nigdy nawet na żadnym nie siedziałem, nie chcę się od razu pakować na głęboką wodę, tylko pomyślałem o jakimś 125cc na początek, żeby specjalnie kategorii A nie musieć robić. Chciałbym najpierw sprawdzić czy to nie jest tylko słomiany zapał w moim przypadku, żeby się później w praktyce nie okazało że nie ciągnie mnie do motocykli aż tak jak mi się wcześniej wydawało. Stąd też w mojej głowie urodził się plan, żeby na początek kupić coś małego, zwinnego, o niedużej mocy i zobaczyć jak sprawy będą wyglądać. Jak się okaże że jest ze mnie materiał na jeźdźca, to planuję pojeździć tak ze 2, może 3 lata żeby nabrać techniki i doświadczenia, wtedy zrobić kategorię A i przesiąść się na coś większego.
No i tu się pojawiają pierwsze schody, bo jestem w tej kwestii kompletnie zielony, dlatego potrzebowałbym porady, jak w ogóle o motocykl dbać, to po pierwsze, czym opieka nad maszyną różni się od zajmowania się samochodem. Jak dobrać ubiór - kask, kurtkę, buty, kombinezon etc. (ważna sprawa że jestem okularnikiem, to pewnie będzie mieć znaczenie przy doborze kasku). Gdzie i jak się nauczyć w ogóle jeździć, może szkoły jazdy oferują kursy dla takich jak ja, chcących opanować technikę bez potrzeby przygotowania się do egzaminu na kat. A. Czy muszę coś jeszcze wiedzieć, czego jeszcze nie wymieniłem, a jest istotne czy wręcz fundamentalne. Temat nie jest naglący, bo w tym roku na pewno planu na pewno nie zrealizuję, najpierw muszę się odkuć finansowo po zakupie garażu - przynajmniej tą podstawę mam już ogarniętą ;) Zawsze wolę jednak planować z wyprzedzeniem, dlatego już powoli myślę jak się przygotować do rozpoczęcia swojej przygody z dwoma kołami.
ile czasu masz kategorię B i jak dużo kilometrów? inaczej mówiąc, jakie masz doświadczenie na polskich drogach?
Prawo jazdy od 15 lat, z ilością kilometrów rocznie bywało różnie, ale 100 tys. łącznie już pewnie przekroczyłem. Przez ten czas zero wypadków czy kolizji, jedna tylko skasowana felga na krawężniku gdy zaskoczył mnie czarny lód. Jeden mandat za prędkość - tak wygląda moja kartoteka ;)
dotknąłeś wielu tematów i bym to rozwinął w dyskusję a nie poradnik, bo mimo swojego doświadczenia nie uważam się za guru. motocykliści dzielą się na tych co leżeli i będą leżeć i teraz kwestia tego, jak usiąść na jednoślad i zminimalizować glebę do otarć bądź przygniecenia tylko przez motocykl. to olbrzymi skrót myślowy ale odnosi się do pierwszej części
nie chcę się od razu pakować na głęboką wodę
twoje rozumowanie powoduje właśnie skok na nieznaną a nie głęboką wodę i to w dodatku na główkę. nie tylko twoje doświadczenie na jednośladzie jest tutaj kluczowe, ale środowisko do którego wkraczasz. zanim podejmiemy dyskusję nad dalszą częścią twojego posta, to chciałbym Ci zaproponować inne rozwiązanie, które wydaje mi się najbardziej rozsądnym rozwiązaniem z możliwych. znajdź najlepszą szkołę, która uczy jeździć na jednośladzie i zrób uprawnienia na motocykl. wiesz dlaczego? otóż niedużo mniej wydasz, na naukę jazdy na motocyklu, by tylko i wyłączenie jeździć na skuterkach 125ccm, które w swej rozciągłości (biorąc pod uwagę normalny sprzęt) są tak samo jeśli nie bardziej niebezpieczne niż duże motocykle. co zmienia jazda na mniejszym sprzęcie? masz prawie 4 dekady na karku, więc jesteś świadomy co możesz stracić. nie zabija w gruncie rzeczy prędkość, tylko jej wytracanie
jeśli chcesz porozmawiać o tej części jeszcze, to śmiało, rozwinę temat. jeśli to Cię nie przekonuje to lecimy dalej
No i widzisz, wystarczyła Twój krótki komentarz i już mam wrażenie że moje rozumowanie może być błędne - cały czas wydawało mi się że 125cc to dobry pomysł na początek: mała waga, mała moc = mniejsze ryzyko utraty kontroli, a mniejsza prędkość = mniejsze ryzyko skutków wspomnianej utraty kontroli. Właśnie dlatego postanowiłem odkopać wątek, żeby wypowiedział się ktoś kto swoje już przejeździł, żeby spojrzał na sprawę z punktu widzenia dla mnie nieosiągalnego. Fajnie by było gdyby może jeszcze ktoś wpadł i podzielił się swoimi przemyśleniami, ale już w tym momencie widzę sporo sensu w tym co piszesz.
najczęściej małe motocykle to tanie maszyny, których wadą są klocki hamulcowe z dykty a opony z plastiku. 125ccm rozpędza się do prędkości autostradowych a jeśli nie ro przynajmniej do eskowych. cienka opona to mniejsza przyczepność, mała waga to na plus, ale wysoki środek ciężkości to znowu minus. to zawiły temat ale mały sprzęt to raczej męczarnia czy to w kwestii zatrzymywania się czy też wyprzedzania. to raczej transporter a nie przyczyna pasji
duży motocykl to nic strasznego, jeśli jesteś świadomy i posiadasz umiejętności a ty chcesz wsiąść na piździka mając zerowe pojęcie. każdemu dzieciakowi też bym polecił szkołę chociaż na A1 i do tego mały sprzęt, ale dorosły facet? no chyba, że szalejesz i tego nie napisałeś, to polecam pooglądać wypadki z motocyklistami
co do kasków. jest to najważniejsza rzecz i droga. mam znajomych okularników i najlepiej im się jeździ w szczękowcach, bo jest tak troszkę miejsca na zakładanie okularów
fundamentem jest nauka jazdy. a jak się nauczysz to są duże sprzęty i wcale nie drogie, które są rozsądne w prowadzeniu, bo wbrew pozorom ciężki motocykl to większa stabilność i trudniej na takim się wywrócić (ale to też nie tak do końca, bo to zależy od modelu i środka ciężkości)
temat rzeka
1. Zasada naczelna: nie czytaj "porad" fejsbukowych - 90-95% tzw/ "motocyklistów" w PL to dzbany bez jakiegokolwiek pojęcia o technice jazdy i sprzęcie
2. Właściwa kolejność to rozpoczęcie przygody od małej pojemności, nie daj sobie wmówić że jest inaczej
3. Zapomnij o szkołach jazdy i wszystkich kursach które mają "L" w nazwie - niczego się tam nie nauczysz
4. Jedź na tor i tam się ucz pod właściwa opieką, w PL jest kilka grup organizujących takie nauki, znam wszystkie więc w zależności od województwa będę mógł jakąś polecić. 125tką możesz jechać jak najbardziej.
5. Czy będzie z Ciebie materiał na motocyklistę to się okaże jak pojeździsz. Ze mnie nie ma zupełnie materiału na motocyklistę, chociaż marzyłem o tym od 16 roku życia. Nie mam nawet nic czym mógłbym wyjechać na ulicę, okazało się że ta cała otoczka mnie kompletnie nie kręci, jazda po ulicy nudzi, ubieranie się i pocenie irytuje, itp itd.
Za to okazało się, że moje skołonności do rywalizacji znalazły genialne ujście na torze i każdy weekend wygląda obecnie tak:
Kup więc 125, jeansy z ochraniaczami na dupę, kask szczękowy (innego nawet nie rozważaj) za minimum 1500zł i spróbuj. Jak "zaskoczy" to póxniej będzie czas na rozkminianie co dalej.
Jeszcze edit co do pojemności, bo już widzę, że jest jakaś wątpliwość w tym temacie.
Jak wsiądziesz na motocykl jako świeży rider nie będziesz umiał jeździć niczym, czy to 125 czy 400 czy 1000. Szkoła jazdy / kurs Cię nie nauczy niczego (podkreślam: NICZEGO), co byłoby jakkolwiek przydatne jak już pojedziesz w pierwszą trasę.
Naukę musisz zacząć od zwiększania limitów i zdejomowania ograniczeń, które leżą w Twojej naturze i są instynktowne. Mózg nie jest przyzwyczajony i nie akceptuje przechyleń, motocyklem kieruje się odwrotnie niż samochodem, hamuje się zupełnie inaczej i takich rzeczy jest bardzo dużo. Powyższe limity stopniowo będziesz mógł likwidowac wyłącznie w bezpiecznych warunkach, czyli na torze. Dopiero jak się ich pozbędziesz, będziesz mógł się skupić na poprawie techniki. Też na torze, bo wszystko co rozprasza na ulicy jest niepotrzebnym ograniczeniem. I teraz dochodzimy do sedna: jak zaczniesz od małej pojemności, to tam dużo szybciej i łatwiej te limity poznac/znaleźć/przekroczyć niż na motorze o dużej pojemności, ciężkim z mocnym silnikiem. To jest jedyna właściwa kolejność i NIE MA innej drogi.
Jazda motorem jest w ciul skomplikowana i trudna. Oczywiście, odwijać manetę i puszczać sprzęgło to i małpę można by nauczyć, ale chyba nie o tym tu rozmawiamy tylko o tym jak zostać dobrym riderem.
Jeśli myślisz poważnie o motocyklu, to pamiętaj że najważniejszą składową, na której nie wolno oszczędzać jest strój plus kask. Chodzi o ochronę, po prostu i zwyczajnie.
Rozważ kupno kamizelki z poduszką powietrzną jak np. HELITE Turtle - nieważne, jaką maszynę koniec końców wybierzesz, ważne żeby w razie czego zwiększyć swoje szanse na wyjście w jednym kawałku.
Heh, zdania ekspertów są podzielone ;)
duży motocykl to nic strasznego, jeśli jesteś świadomy i posiadasz umiejętności a ty chcesz wsiąść na piździka mając zerowe pojęcie.
No tu się tylko część zgadza, bo z jednej strony jestem świadomy i nie spieszy mi się na tamten świat, ale też nie posiadam umiejętności (bo skąd) i jak słusznie zauważyłeś mam zerowe pojęcie :)
no chyba, że szalejesz i tego nie napisałeś
Nic z tych rzeczy, byłem w 100% szczery pisząc że w życiu dostałem tylko jeden mandat za prędkość, biorąc pod uwagę 15 lat za kółkiem, myślę że dużo mówi o tym jak "szaleję".
Co do kasku, to jeżeli pod pojęciem "szczękowy" kryje się kask o takiej konstrukcji, to od razu mówię że żadna inna nie przeszła mi przez myśl. Tylko taki "full face", innego kompletnie nie rozważam.
Właściwa kolejność to rozpoczęcie przygody od małej pojemności, nie daj sobie wmówić że jest inaczej
Takie rozwiązanie wydawało mi się logiczne, ani przez moment nie pomyślałem żeby kompletnym żółtodziobem wsiąść na jakiegoś tysiąca. Tygrysek trochę mi w głowie zamieszał i teraz już sam nie wiem czy np. nie znalazłoby się coś w okolicach 250-400 co nadawałoby się na pierwszy motocykl w życiu. Coś co jeszcze będzie w miarę lekkie i łatwe w prowadzeniu, nie o nie wiadomo jakiej mocy, ale żeby jakoś tam się jednak odpychało. Sam już nie wiem...
Zapomnij o szkołach jazdy i wszystkich kursach które mają "L" w nazwie - niczego się tam nie nauczysz
Może i tak, ale zanim kupiłbym własną maszynę, chyba chciałbym mieć te kilkanaście, może więcej godzin spędzonych na motocyklu. Trochę głupio by było pojechać do sprzedającego i kaleczyć sport, albo co gorsza gdzieś się położyć.
w PL jest kilka grup organizujących takie nauki, znam wszystkie więc w zależności od województwa będę mógł jakąś polecić.
Jestem z Gorzowa Wlkp., z tego co wiem to najbliższe tory to Stary Kisielin, albo Poznań
Tak cały czas w zasadzie piszesz o torze, tyle że nie jestem pewien czy właśnie od tego chciałbym zacząć. Czy nie najpierw nauczyć się totalnych podstaw, a tor potraktować jako miejsce do rozwijania umiejętności, a nie zdobywania ich od zera. Mam nadzieję że wystarczająco jasno napisałem co w ogóle mam na myśli
Jestem z Gorzowa Wlkp., z tego co wiem to najbliższe tory to Stary Kisielin, albo Poznań
To masz lepiej niż województwo mazowieckie. A w zasadzie najlepiej, bo:
https://www.duszanteam.pl/Szkolenia
https://trackacademy.pl/kalendarz
Tak cały czas w zasadzie piszesz o torze, tyle że nie jestem pewien czy właśnie od tego chciałbym zacząć. Czy nie najpierw nauczyć się totalnych podstaw, a tor potraktować jako miejsce do rozwijania umiejętności, a nie zdobywania ich od zera. Mam nadzieję że wystarczająco jasno napisałem co w ogóle mam na myśli
Mam kolegę, który ma lat 33 i w maju pierwszy raz w życiu wsiadł na motocykl i uczył się ruszać. W sensie prosił instruktorów, żeby mu pokazali jak zgrać puszczenie sprzegła z dodaniem gazu, żeby mu motocykl nie zgasł.
Jego zdjęcie sprzed 2 tygodni na wypożyczonej Ninja 250 ==>
Gwarantuję Ci, że każdy zakręt na górskiej serpentynie pokona pewniej i każdą przeszkodę ominie sprawniej niż ten co "od 15 lat mam prawo jazdy".
Co do kasku, to jeżeli pod pojęciem "szczękowy" kryje się kask o takiej konstrukcji, to od razu mówię że żadna inna nie przeszła mi przez myśl. Tylko taki "full face", innego kompletnie nie rozważam.
I bardzo słusznie, tego się trzymaj, jeśli posiadanie dolnej części głowy leży w Twoim interesie :)
Zasada naczelna: nie czytaj "porad" fejsbukowych - 90-95% tzw/ "motocyklistów" w PL to dzbany bez jakiegokolwiek pojęcia o technice jazdy i sprzęcie
tak i nie, ale w 95% można przychylić się tej opinii
Właściwa kolejność to rozpoczęcie przygody od małej pojemności, nie daj sobie wmówić że jest inaczej
gdzie podstawa tej opinii? poproszę o konkrety
Zapomnij o szkołach jazdy i wszystkich kursach które mają "L" w nazwie - niczego się tam nie nauczysz
to nie jest prawda. w Poznaniu jest szkoła HIGH, która uczy dobrze i uczy być motocyklistą a nie zdawać egzamin. jeśli jest taka szkoła w Poznaniu znaczy, ze gdzie indziej też są
Jedź na tor i tam się ucz pod właściwa opieką, w PL jest kilka grup organizujących takie nauki, znam wszystkie więc w zależności od województwa będę mógł jakąś polecić. 125tką możesz jechać jak najbardziej.
od tego są właśnie profesjonalne szkoły a nie koledzy i tor
Właściwa kolejność to rozpoczęcie przygody od małej pojemności, nie daj sobie wmówić że jest inaczej
Napisałem wyżej. Na dużej pojemnosci, gdzie motor jest ciężki i ma dużo mocy początkującemu bardzo trudno przełamywac bariery i przesuwać granicę komfortu. Dla niektórych wręcz może okazać się to niewykonalne. Zazwyczaj jest to zwykła strata czasu. O ile chcesz umieć coś więcej niż "dojazd z punktu A do punktu B" zachowanie kolejności pojemności jest wręcz oczywiste.
to nie jest prawda. w Poznaniu jest szkoła HIGH, która uczy dobrze i uczy być motocyklistą a nie zdawać egzamin. jeśli jest taka szkoła w Poznaniu znaczy, ze gdzie indziej też są
Co to znaczy "być motocyklistą" według Ciebie? Bo ja znam wielu takich co "jeżdżę 20 lat i powiadam, że w zakręcie się nie hamuje, kończyłem 3 szkoły"
od tego są właśnie profesjonalne szkoły a nie koledzy i tor
Rozumiem, że nigdy nie byłeś, bo nie wiesz o czym piszesz. Nie napisałem "jedź na trackday i bij rekordy" tylko jedź na tor i się ucz. Z instruktorami, którzy tam szkolą, uczą techniki, tłumaczą co jak i dlaczego a nie każą kręcić kółeczka na placyku pod supermarketem.
w ogóle jakiej jazdy chcesz się nauczyć grish_em_all? torowej?
a jaki motocykl się Tobie podoba? tak wizualnie ze zdjęcia
Na torze się nauczy wszystkiego, aż dojdzie do momentu, w którym po wyjeździe na ulice będzie świetnym riderem = bardzo poczatkującym w tematyce jazdy sportowej. Do tego to daleka droga i absolutnie nauka jazda po torze nie musi się wiązać z "karierą sportową". Chodzi o to, że tam zdobytej podstawy dają nieprawdopodobnie dużo na ulicy, bez porównania o wiele więcej niż oferują "szkółki jazdy".
Bo ja znam wielu takich co "jeżdżę 20 lat i powiadam, że w zakręcie się nie hamuje, kończyłem 3 szkoły"
Nie no może nigdy na motocyklu nie siedziałem, ale o największym i najbardziej absurdalnym micie o hamowaniu w złożeniu to akurat wiem :) Gdzie wystarczy popatrzeć chociażby na zawodników MotoGP, jak trzymają rękę na hamulcu aż do wierzchołka zakrętu
w ogóle jakiej jazdy chcesz się nauczyć grish_em_all? torowej?
Szczerze to o torze myślałem w dalekiej przyszłości, jak już nabiorę wystarczająco doświadczenia i pewności na motocyklu
a jaki motocykl się Tobie podoba? tak wizualnie ze zdjęcia
Sporo motocykli mi się podoba, najbardziej to chyba Yamaha R1, patrząc typowo na sylwetkę. Z drugiej strony w moim przypadku nie myślałem o pójściu aż tak mocno w maszyny sportowe, a raczej w kierunku jakichś naked'ów, KTM Duke moim zdaniem wyglądają fantastycznie
Maszyny sportowe wyglądają świetnie - tylko zależnie od modelu mogą być w miarę uniwersalne, albo średnio sensowne poza torem bo w przypadku większych maszyn nie wykorzystasz ich możliwości w jeździe miejskiej.
nie będę z Tobą jasonxxx dyskutował z dwóch powodów
po pierwsze, nie wiesz kim jestem, nie wiesz jakie mam doświadczenie a oceniłeś i osądziłeś. zachowałeś się jak 99% internautów i 95% motocyklistów
po drugie, bazujesz na stereotypach i je powielasz
szerokości i przyczepności
eot
grish_em_all
pamiętaj by myśleć nie tylko za siebie, ale też za cały świat wokół po którym będziesz pędził jakąkolwiek decyzje podejmiesz
co do kasku szczękowego to zobacz sobie schubert c3, bo to taki kask w którym jest troszkę więcej miejsca za uszami na okulary https://allegro.pl/oferta/schuberth-c3-basic-szczekowy-kask-motocyklowy-10425973592?reco_id=aea96598-0344-11ed-91a3-d2c2e8565b5f&sid=0e7a5475e04eefd78184d559df6fb9f87c889ad5ac94196dac75ac99722370c3&bi_s=archiwum_allegro&bi_c=Product&bi_m=reco&
Co oceniłem i osądziłem? W twoim kierunku odnośnie twojego doświadczenia nie napisałem nawet pół zdania.
po drugie, bazujesz na stereotypach i je powielasz
Musisz mieć jakieś poważne problemy ze zrozumieniem tekstu czytanego, bo staram się właśnie obalić wszelkie stereotypy jakie panują w tym tzw. "światku motocyklowym" i wskazać człowiekowi skuteczniejszą ścieżkę do zostania dobrym riderem.
miałem okazję zapiąć kilka okrążeń na gumach kwalifikacyjnych i byłem pod wielkim wrażeniem
XD
R1 to piękna maszyna, ale też nie można być za dużym facetem, bo wtedy komicznie się wygląda na tym przecinaku :) miałem okazję zapiąć kilka okrążeń na gumach kwalifikacyjnych i byłem pod wielkim wrażeniem
ta nowa linia super duke jest przepiękna. jak nowe makarony ze stajni ducati. z nakedów bardzo mi się marzyła yamaha mt01. duża pojemność w dwóch cylindrach w układzie V to niesamowite przeżycia od dolnych partii obrotów
do takich maszyn to daleka droga i sporo kilometrów do przejechania :)
pamiętaj by myśleć nie tylko za siebie, ale też za cały świat wokół po którym będziesz pędził jakąkolwiek decyzje podejmiesz
O to jestem spokojny, mam głowę na karku i chciałbym żeby tam pozostała - zarówno w przenośni jak i dosłownie :)
R1 to piękna maszyna, ale też nie można być za dużym facetem, bo wtedy komicznie się wygląda na tym przecinaku
Mam 179cm i ok. 70kg wagi, więc za bardzo za owiewki nie powinienem wystawać ;)
ta nowa linia super duke jest przepiękna.
Na Super Duke'a to bym się od razu nie porywał, kawał maszyny z niego, no i jeszcze kwestia ceny. Ale jego mniejszy brat Duke 390 już bardziej przykuwa moją uwagę
z nakedów bardzo mi się marzyła yamaha mt01. duża pojemność w dwóch cylindrach w układzie V to niesamowite przeżycia od dolnych partii obrotów
Domyślam się :) I na pewno trzeba wiele kilometrów nakręcić zanim się na coś takiego wsiądzie, to zdecydowanie nie jest materiał na pierwszy motocykl, bo jednocześnie może się stać ostatnim
Jedna porada, choć to będzie trochę Major Oczywisty:
jeśli masz taką możliwość, przymierz się do kilku, różnych maszyn - może się okazać że lepiej podejdzie Ci inna maszyna niż tak, która podoba Ci się teraz.
Ja tak miałem z Kawasaki Ninja 650 :) Super, cudowna sprawa - ale niekoniecznie jako pierwszy motor na własność.
Oczywiście że biorę pod uwagę taki wariant, przecież na ten moment mogę oceniać motocykle tylko i wyłącznie pod względem wyglądu, a przecież ważniejsze będą dla mnie właściwości jezdne, zachowanie całej maszyny i element frajdy z jazdy - a to będę mógł ocenić dopiero po przejechaniu się.
mam znajomą, która na 390 zaczynała a potem przeskoczyła na ninję 250 i po roku wróciła do ktm'a. teraz można podziwiać jej umiejętności w stuncie
Jeżeli bardzo na początek, od samych podstaw to polecam kontakt z Jarkiem (na fb: Track Day Trener - https://www.facebook.com/Track-Day-Trener-103824095634036) - uczy na Modlinie, fajnie jak zaczniesz indywidualnie. Sam jest byłym zawodnikiem Pucharu Polski (z sukcesami) i jest spoko gościem z fajnym podejściem :)
Te szkolenia są bardziej na placu, od zera (do bohatera :P)
Jak się poczujesz na siłach, żeby wyjechać na tor to równocześnie możesz próbować grupowych szkoleń z JC Group na torze Słomczyn: https://jcgroup.com.pl/
Pomiędzy sesjami możesz indywidualnie pogadać. Sam obiekt super, szeroki, przyczepny i bezpieczny. Więc fajnie można się skupić wyłącznie na nauce.
Tam stawiałem pierwsze kroki.
Obecnie tak wygląda onboard (na video czas na top 10 w PL):
https://youtu.be/5o5OyVCkXBg
Epicka walka jason vs tygrysek. Kto ostatecznie okaże się mieć dłuższy... widelec?
grish powinien najpierw przejść naukę metodą jednego, potem trzeba dać mu solidnie w łeb bejsbolem, coby wszystko pozapominał, wtedy przejdzie naukę metodą drugiego i powie, która ścieżka... a nie, ten punkt z utratą pamięci wszystko psuje. No no po prostu zrobi po zakończeniu nauki kilka szybkich kółek, i się potem porówna czasy.
Ja z nikim nie walczę, przedstawiam swój punkt widzenia jak nauczyć się jeździć. Tamten coś odebrał personalnie, jego problem.
W międzyczasie doszedł jeszcze jeden czynnik, czyli finansowy. Z ciekawości wszedłem sobie na stronę KTM-a i się okazało że Duke 125 kosztuje ~22k, a Duke 390 ~25k, co czyni mniejszego kompletnie nieopłacalnym. Wśród Yamah i Hond jest podobnie, ceny pomiędzy 125cc a 300-500cc są relatywnie niewielkie. Żeby kupić coś rozsądnego na rynku wtórnym to znowu trzeba się znać żeby wiedzieć na co zwracać uwagę, więc chyba będę musiał znaleźć jakąś grupę czy klub motocyklowy i spróbować się dogadać żeby ktoś pojechał ze mną na oględziny potencjalnego zakupu.
No nic Panowie, trochę mi rozjaśniliście, ale jednocześnie daliście jeszcze więcej do myślenia :) Całe szczęście że będę mieć całą zimę na rozkminianie w którym kierunku ostatecznie pójść. Jakby ktoś jednak miał jeszcze coś od siebie do dodania to chętnie przyjmę każdy skrawek wiedzy ;)
Ja bym Ci polecił osobiście zacząć prawko już teraz - powinieneś na spokojnie zdążyć do końca sezonu (egzaminu będą do późnej jesieni jak będzie pogoda). Zacznij kompletować strój, nauczysz się jak się w ogóle prowadzi motocykl, pojeździsz trochę po placu, zdasz egzamin i będziesz miał to z głowy. Same jazdy + egzamin + formalności to jest 2-3 albo nawet i 4 miesiące, szkoda tracić połowę sezonu jak już będziesz chciał jeździć poza zamkniętymi torami. Przez te kilkanaście godzin nie nauczysz się za dużo, ale też nie zdążysz sobie wyrobić złych nawyków, a jak przyjdzie Ci kupować swój motocykl na przyszły czy jeszcze kolejny sezon to nie będziesz ograniczony tylko do 125tek.
Wszystko fajnie, tylko jestem ograniczony finansowo - zapożyczyłem się u rodziców na kupno garażu i sukcesywnie ich spłacam, za 2 tygodnie jadę na F1 na Węgry, do tego przy szalejących stopach procentowych staram się ile mogę nadpłacać kredyt na mieszkanie - najzwyczajniej w świecie w tym momencie nie za bardzo mogę sobie pozwolić na wydanie kilku tysięcy na prawko i sprzęt ochronny, musiałbym zrezygnować z któregoś z powyższych, a mimo wszystko te sprawy mają dla mnie wyższy priorytet
Wiem że macie sporo racji, ale samo prawko to nadal 2.5k... Chyba mimo wszystko całość wydatków przerzucę na przyszły rok
Tygrysek
Jak robiłem prawko A w 2017 w Wawie cena wynosiła 1600, widziałem szkoły z cenami do 2000.
Kurs robiłem w wakacje, przyspieszony - teoria zdana w WORD, same jazdy plus pierwsza pomoc.
IIRC Nie wpływało to zasadniczo na cenę.
No i ważna oczywista oczywistość: kurs A jest tańszy niż B, ale z drugiej strony musisz mieć strój i jest to dobry moment, by kupić coś sensownego.
Serio, na motorze, zwłaszcza pierwszym możesz trochę oszczędzić możesz kombinować - ale w przypadku stroju nie radzę.
Nadto: nie jestem pewien, czy mając B możesz pominąć część teoretyczną, pytałbym w WORDzie. Pamiętam że na egzaminie jest pakiet pytań o innej treści niż w przypadku B, więc przypuszczam, że nie.
PS Gwoli wyjaśnienia: robiłem kurs przyspieszony z racji mieszkania za granicą. Miałem dość czasu na urlopie by zaliczć jazdy, ale komplet wykładów plus jazdy był niewykonalny.
A ja pisze z Kawasaki o H2 SX z tego roku ale chyba nie chcą moich pieniedzy :( a sezon już w pelni
Panie i Panowie, podrzucam wątek żeby ogłosić że stałem się jednym z Was :)
24 lipca zdałem egzamin na kategorię A, do tego za pierwszym razem, co było dla mnie dużym pozytywnym zaskoczeniem, a od dzisiaj jestem posiadaczem Kawasaki Z650 :) Maszyna sprowadzona, komplet papierów dostanę w przyszły wtorek, później czekać mnie będzie trochę biurokracji, ale mam zamiar się wyrobić do końca miesiąca i jeszcze w tym sezonie nakręcić trochę kilometrów ;)
Ładna przerwa widzę była w wątku. Ja się też witam, dopiero 2gi sezon próbuje coś jeździć.
Nie pamiętam czy wrzucałem posta ale napiszę ja czym śmigam.
Yamaha warrior 1700, sprzęt sprzęt sprowadzony z Kanady. Różni się od oryginału, trochę przerobiny. Zmieniony wydech, zmieniony wachacz, felga poszerzana, opona szerokość 260. Zmienione podnóżki, kierownica hand made, przodek zaadaptowany z innego motocykla i pewnie inne pierdoły mniej ważne.
Yamaha TDM która mam od 12 lat, troszku się nią wyjezdzilem. Raz robiłem remont silnika (wał panewki) i niestety ktoś źle dorobił panewkę i po jakimś czasie dała o sobie znać więc moto odstawiłem w kąt i parę lat nim nie jeździłem. Ale w ostatnim roku spodobała mi się jazda w terenie, dałem jej drugie życie. Ziomek ogarnął temat i fajnie zrobił. Więc tedzia dostała drugie życie i jest ujeżdżana po szutrach, w lesie. Ostatnio brałem udział w rajdzie, 300 km jazda praktycznie w terenie, piach szuter itp. zajęło to cały dzień i była to wspaniała impreza i będę dalej wkręcał się w offa. Ale to dopiero w następnym roku bo złamałem na niej nogę. Więc teraz okres leczenia.
A tu coś hobbystycznie, powoli składam sobię etke 251. Trafiła mi się kiedyś fajna sztuka za parę groszy i z ciekawą historią. Moto jest od pierwszego właściciela, z całą dokumentacja. Dowód zakupy z polmozbytu z Łodzi, książeczki gwarancyjne, serwisowe itp. Myślę że taka udokumentowana historia jest na plus i powiększa wartość. Moto po skończeniu będzie raczej służyło tylko do niedzielnego przejazdu po mieście i na jakieś zloty.
Mam jeszcze Simsona S51 do skończenia i rometa kadeta do wyremontowania, ale to już daleka przyszłość.
Ostatnio i mnie naszły trochę myśli "a może motor" - nie chcę mówić, że "na starość", bo na razie 34 na karku, no ale.. ;-)
Moją pierwszą myślą było, żeby wziąć sobie jakieś 1-2h na placu żeby się zapoznać ze 125ką, a następnie wypożyczyć sobie weekendowo aby się gdzieś przejechać i zobaczyć czy w ogóle mnie to będzie kręciło.. i wtedy zdecydować "co dalej" Ale jak tam czytałem ostatnie postu tutaj w wątku, to nie wiem czy to najlepszy kierunek.
Mam prawko B od 2007, ale raczej ze mnie "niedzielny" kierowca - samochodu nie posiadam, bo wciąż nie mam takiej potrzeby; niedawno w sumie wynająłem z okazji wesela i machnąłem jakieś ~750km, później z innej okazji jakieś 150km, łącznie w życiu to nie wiem czy 5k mam przejechane.
Kwestia finansowa mnie aż tak nie dotyczy - jeżeli doszłoby do zakupu 125tki to myślałbym nawet o czymś nowym (~25k) [Yamaha MT-125, KTM 125 DUKE] niż używanego za połowę ceny - wolałbym dołożyć i mieć nówkę niż bawić się w szukanie kogoś do pomocy w celu weryfikacji itd.
Po co moto - może żeby gdzieś wyskoczyć / przejechać się weekendami. Rower mnie nie kręci, a zakup samochodu żeby gdzieś wyskoczyć - też chyba by mnie nie kręciło. Może przy moto doszedłby dodatkowy element "frajdy".
O ile w ogóle jest sens pchać się w 125, bo widzę, że u Ciebie grish to od razu poleciałeś wyżej ;-)
Obrałem ścieżkę jak widać w poście 49 :)
Stwierdziłem że nie ma sensu wykładać pieniędzy podwójnie - raz za naukę samej jazdy, a z czasem znów za kurs na kategorię i egzamin. Zrobiłem kategorię A, bo jest najbardziej sensowna - jeździć mogę wszystkim, a co wybiorę to już moja sprawa. Z początku myślałem żeby kupić coś jednak mniejszego, żeby na początku pojeździć czymś lekkim i zwinnym, nawet upatrzonego miałem KTM Duke 390. Ale jak pojeździłem na kursie Suzuki Gladiusem i SV 650, to stwierdziłem że coś tej wielkości i mocy spokojnie mi podpasuje. No i doprowadziłem temat do końca i od tygodnia jestem posiadaczem Kawki, którą się już zdążyłem pochwalić kilka postów wyżej ;) Na 99% we wtorek będę mieć ją zarejestrowaną, więc od środy będzie jeżdżone :D
Czyli 100% szkoła jazdy? W jazdy/kursy na torze się nie bawiłeś? ;-)
Z jednej strony kurs to "tylko" 2,5k, ale kurcze, trochę mam obawy jak Ty na początku wspomniałeś - czy to nie będzie jak ze słomianym zapałem do wszystkiego i tylko coś chwilowego. Stąd mój pierwszy instynkt żeby coś wynająć.
Na razie nie, ale na wiosnę planuję się wybrać na tor :) Do końca tego sezonu pojeżdżę rekreacyjnie, wyczuję motocykl, poznam go, a przede wszystkim skończę docierać silnik. Sprzęt który kupiłem ma ledwo 730km przebiegu, taka "nóweczka" się trafiła ;)
2.5k za kurs? Gdzie mieszkasz? Ja u siebie płaciłem 3.5
Prawda jest taka, że dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz, czy to nie będzie jak ze słomianym zapałem do wszystkiego i tylko coś chwilowego. Ja tak naprawdę na pomysł zaczęcia przygody z motocyklami wpadłem już ładnych parę lat temu, ale przez jakiś czas nic w tym kierunku nie robiłem, mówiąc sobie że po pierwsze nie mam garażu, po drugie to kosztowna zabawa, po trzecie jeszcze coś sobie zrobię itp. No ale jednak chęci zwyciężyły i najpierw rok temu kupiłem garaż (w razie gdyby mój wielki plan nie wypalił to zawsze przecież mógłbym tam trzymać samochód), a po odbudowaniu się finansowo przeszedłem do sedna sprawy.
Ale do ostatecznego, pełnego przekonania że chcę jeździć, doszedłem dopiero podczas kursu, jak miałem okazję rzeczywiście wsiąść na maszynę i zrobić parę kilometrów. Początki może nie były zbyt fascynujące, bo przez pierwsze 8 czy nawet 10 godzin kręciłem się tylko i wyłącznie po placyku, ale jak po raz pierwszy wyjechałem na miasto i miałem okazję się trochę rozpędzić, to się zrobiła zupełnie inna rozmowa. Mój instruktor nawet pod koniec pierwszej jazdy "pozaplacykowej" spytał się mnie, czy nadal chcę to prawo jazdy zrobić, na co mu odpowiedziałem "teraz to bardziej niż kiedykolwiek, bez żadnych wątpliwości" :) Mimo że pod czujnym okiem instruktora i w kontrolowanych można powiedzieć warunkach, jazda sprawiała mi przyjemność, a teraz jak nikt nie będzie jeździł za mną i mi gadał do słuchawki co mam robić, będzie jeszcze więcej frajdy :)
No coś w tym jest > np. nigdy nie byłem na strzelnicy, nigdy mnie to nie ciągnęło, a ostatnio w pracy ktoś rzucił pomysłem i udało się wyjść.
Powybierałem masę broni, wystrzelałem tysiaka, ale kuuurde, jak już faktycznie człowiek strzelał, to poczuł frajdę :D
Tak samo pamiętam, w 2015 roku ubzdurałem sobie, że zrobię sobie kurs skoczka AFF > też zbierałem kasę itd. ale jednak zapał uleciał.. Byłem w tunelu aerodynamicznym i kurcze.. jakoś nie poczułem frajdy (w sumie do dzisiaj nie zastanawiałem się tak głębiej dlaczego).
No ale może faktycznie z motocyklem może tak być, że dopiero po wyjechaniu na miasto/trasę człowiek albo poczuje albo uzna, że jednak to nie to.
No nic, teraz to już nie wiem czy jest sens robić kurs przed końcem sezonu, bo i tak pewnie też nic nie zakupię w tym roku "na szybko", więc może zaplanuję sobie wystartowanie od przyszłego jak tylko warunki zaczną pozwalać.
Chociaż ostatnimi laty to pogoda się trochę przesunęła i pewnie ciepło jeszcze będzie w październiku/listopadzie :D
aa no i racja, miejsca parkingowego/garażowego tez nie mam, wiec pewnie dodatkowy koszt wynajem, o ile jakieś ktoś ma na wynajem u mnie w bloku.
Będę musiał sobie na spokojnie policzyć to nowe "hobby" xD
No ja się przyznam, że całkowity koszt do tej pory jaki poniosłem (motocykl, garaż, kurs, komplet odzieży) przekroczył 50k, więc tania zabawa to to nie jest ;)
Zakładam, że garaż pewnie tak w połowie zjadł ten budżet ;-) Druga to motocykl, później pewnie odzież
Kurs to wiadomo ;-)
Za to ubezpieczenie i przeglądy są chyba relatywnie niskokosztowe jeżeli chodzi o motocykl w porównaniu do samochodu ;-)
Tak właśnie liczyłem, że to pewnie gdzieś 30k na start - poczytałem i chyba faktycznie nie ma sensu iść w 125, bo to stricte do jazdy po mieście.
Dobrze zakładasz, garaż kosztował mnie niewiele mniej niż motocykl, a odzież i kurs tylko dopełniły dzieła ;)
Przegląd robiłem w piątek, kosztował mnie 62zł, ubezpieczać będę jutro lub we wtorek, wstępnie powiedziano mi niecałe 150zł za OC (mam 60% zniżki), dowiem się jeszcze jak to by wyglądało wraz z NW i AC.
125cc to faktycznie tylko na miasto, z tego co się rozglądałem to prędkość przelotowa (czyli zalecana, bez nadmiernego obciążania silnika) to ok. 90km/h, a maksymalna to jakieś 110km/h, więc za miastem się taki bzyczek za bardzo nie rozwinie :) Ponadto różnice w cenie między 125cc, a ~300cc są marginalne. Dla przykładu nowy KTM Duke 125 kosztuje 24800zł, a Duke 390 27600zł, co czyni 125-tkę kompletnie nieopłacalną w moich oczach.
Z drugiej strony jak się dobrze poszuka, to przy odrobinie szczęścia w budżecie 30k da się trafić roczną czy dwuletnią maszynę wielkości 600-700cc z symbolicznym przebiegiem - trafiają się ludzie kupujący nówki z salonu i po jednym sezonie stwierdzają że są dla nich za wolne i za słabe i chcą coś mocniejszego. Jeszcze przed zakupem byłem w salonie Kawasaki z paroma technicznymi pytaniami i mechanik mi zasugerował że jak kupię Z650, to sam po pół roku będę chciał się przesiąść na Z900 albo jakąś Ninję ;)
Cena przeglądu też bardzo zależy od maszyny i tego czy robisz w ASO czy nie.
W tym miesiącu miałem przegląd mojej maszyny, standard po 10,000. Przegląd w porządku, nic nie wykazał, koszt 1100 zeta.
Sam jeżdżę dwiema maszynami, 660 i 750. Nie odczuwam parcia na to, żeby jechać czymś wyżej bo w mieście czy poza miastem praktycznie nie wykorzystam pełni możliwości. To raz.
Dwa, większa pojemność oznacza, że koszty ładnie lecą w górę a to też nie zachęca.