Gdy angielski to za mało – eksperymenty językowe w grach wideo
Jakub, a skąd wiesz, że 10.000 lat przed naszą erą nie jeździli na tygrysach szablo zębnych?
Cóż, jestem praktycznie pewien, że gdyby jakikolwiek człowiek zdołał wsiąść na 200-kilową maszynę do zabijania z kilkunastocentymetrowymi kłami, ktoś uwieczniłby to na tych rysunkach w jaskiniach :D
Świetny artykuł – ciekawy temat i dobry merytorycznie, chociaż trochę szkoda, że taki krótki.
Ale z tym Dragon Age to bym się nie do końca zgodził. Z tego co się orientuję, BioWare na potrzeby Początku zatrudniło lingwistę, żeby im rozpisał języki elfów i krasnoludów. Bodajże ostatecznie z nich zrezygnowali, zachowując tylko część słów, ale słownik tak czy siak dalej mają na swojej wewnętrznej wiki i chyba z niego korzystają w kolejnych częściach i książkach. Jakby nie patrzeć, język elfów ma w tym uniwersum ręce i nogi i nie jest to przypadkowy ciąg znaków – to po prostu szyfr, w którym na zdania składają się słowa mające ściśle określone znaczenie i uzupełnione o jakąś gramatykę. Przykładowo: „Arlathan” składa się ze słów „ar” (zaimek), „lath” (‘miłość’) oraz „an” (‘miejsce’) i znaczy mniej więcej tyle co „miejsce, które kocham”. Podniebna Twierdza to w języku elfów „Tarasyl’an Te’las”, a w powieści Final Flight wspomina się o „lathbora viran” – w obu przypadkach pogrubione słowa oznaczają, odpowiednio, „miejsce” i „miłość”. Krasnoludzki i qunlat też mają jakieś własne zasady, chociaż możliwe, że z lenistwa BioWare stworzyło jej na tej samej zasadzie co elficki, teveński to jakieś wynaturzenie inspirowane łaciną, a orlezjański francuskim. Czego by jednak nie mówić, nie jest to „wymyślone na potrzebę chwili”, jak twierdzi autor – z całą pewnością nie są to jakieś wyszukane i skomplikowane systemy, ale BioWare ma dla nich odpowiednie słowniki i gramatykę i od samego początku stosuje je konsekwentnie we wszystkich grach, książkach i komiksach.
Jako że ekspertem w sprawach serii nie jestem (dlatego piszę wyłącznie o trzecim Dragon Age'u w tekście), składam broń i przyznam, że najprawdopodobniej w kwestii elfickiego masz rację. Pisząc o Inkwizycji miałem jednak w głowie wyłącznie qunlat, który rzeczywiście jest bardzo ograniczony. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie, ale to właśnie z myślą o języku qunari napisałem to w sumie krzywdzące dla deweloperów stwierdzenie (przepraszam, BioWare!).
Ale mimo wszystko nie zgodzę się, że w Inkwizycji wymyślano „na potrzeby chwili”, bo qunlat, czyli język qunari, pojawiał się już w Początku, gdzie używał go Sten, i przewijał się w innych produkcjach z uniwersum (gry, komiksy, encyklopedie) jeszcze przed trzecią częścią. BioWare ma więc dla niego jakiś system i słownictwo, chociaż z całą pewnością tak samo prymitywne jak dla języka elfów i stworzone głównie po to, żeby fajnie brzmiało, kiedy ma to nadać scenie smaczku. Z drugiej strony, lepsze to niż wtrącanie pojedynczych (czasem błędnych) obcojęzycznych słów i mówienie z głupim akcentem, jak w Assassin’s Creedach :P.
Jeśli rzeczywiście pojawiał się w innych mediach związanych z uniwersum, to na pewno masz rację. Zresztą to "na potrzeby chwili" też jest z mojej strony nieprzemyślanym określeniem, bo brzmi tak, jakby BioWare sobie wymyślało całe zdania bez żadnej spójności. Tak jak mówisz, na pewno był jakiś bardzo ograniczony, ale jednak system, w ramach którego w Inkwizycji rozwijano słownictwo.
Wreszcie jakiś ciekawy temat. Kiedyś jak grałam w grę MMO RPG to byłam przed wejściem do Dungeonu i było trochę ludzi w pobliżu. Niedaleko była parka graczy gadających do siebie w innym języku, który nawet ciekawie się czytalo, a co dopiero brzmiało. Podeszłam więc i spytałam jakim językiem się posługują i odpowiedzieli, że orgów z pewnej książki fantasy. Ja byłam pod wrażeniem, że nawet chciało im się uczyć tego języka, żeby swobodnie się nim posługiwać.
trzeba pochwalić deweloperów którzy podjęli się takiego zadania. Wymyślenie języka na pewno wymaga niemałego napracowania.
Język elfów w Wiedźminie również jest wg mnie ciekawą sprawą :)
Primal... może i szacun że wymyślili język, ale to nie zmienia faktu że gierka jest dosyć słaba i mało odkrywcza. Kilka godzin i miałem dosyć gry. Jedyny plus że nie kosztowała mnie dużo.
Z tym Max'em Payne'm 3 to była świetna zagrywka. Do dziś mnie zastanawia, jak odebrali tą grę ludzie, którzy znają portugalski i byli w stanie zrozumieć treść dialogów ;]. Dla nich to poczucie wyobcowania i zagubienia było pewnie zdecydowanie mniejsze i ciekawe jak to się odbiło na ich wczuciu się w klimat gry.
A tak swoją drogą, może ci Brazylijczycy tak na prawdę gadali o pogodzie albo opowiadali sobie sprośne kawały? To byłby niezły easter egg ;p.
https://en.wikipedia.org/wiki/Max_Payne_3#Critical_reception
W ostatnim akapicie jest napisane o tym, jaki był odbiór gry w Brazylii, m.in. o kwestiach w języku portugalskim i akcencie aktorów, ale również o tym jak w ogóle zostało przedstawione Sao Paulo.
Ogólnie to z tymi prawdziwymi językami największy problem jest taki, że praktycznie zawsze coś przy okazji schrzanią. Portugalski w MP3 czy czeski w DX to produkty rodem z Tłumacza Google, a czy naprawdę tak trudno jest po prostu wynająć kogoś do wiarygodnego przetłumaczenia dialogów (a potem ich odegrania)?