Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13999612&N=1
Wytłumaczyć telefonicznie osiemdziesięcioośmio letniej pani jak usunąć nadmiar wiadomości ze skrzynki na obcym serwerze to wyczyn, właśnie go dokonałem.
Bry Smokate, jaki miły dzień ;)
Widzący, czapki z głów, jesteś mistrzem! Choć myślę, że niektórzy starsi kalendarzowo ludzie mogą nas zadziwić, jakiś czas temu widziałam w tramwaju panią, z wyglądu grubo po 70-tce, która grzebała w smartfonie, biegała po jakichś stronach i czytała artykuły z netu. Ciekawe, czy my będziemy w stanie młodzież kiedyś czymś zadziwić.
W łykend dałam się porwać sportowym emocjom i pierwszy raz poszłam obejrzeć zawody żużlowe. Blisko było, na Narodowym, to czemu nie?
Niestety w sobotę tego samego zdania była rodzina kloszardów, których aura mocno przebijała się przez rycynowy zapaszek oleju... Jakiego trzeba mieć pecha, żeby na całym stadionie dostać akurat takie sąsiedztwo? W niedzielę na szczęście już się nie pojawili, uff, odetchnęłam pełną piersią.
Sam żużel - fajne to, podoba mi się! Ten hałas, te emocje! Szkoda że w Warszawie nie ma na stałe toru, chodziłabym. Może się uda gdzieś pojeździć, ale na miejscu byłoby łatwiej. No i jak wybrać, komu kibicować?
Ja ostatnio wracałem z Greenbergu, trasę obsługują wagony bydlęce, czas trwania podróży (170km) to 3,5 godziny + zwyczajowe spóźnienie od 30 min do 1,5 godziny. Tak więc tradycyjnie, zająłem miejsce wcześniej zjawiając się na stacji, bo podstawiają go 1 godzinę przed odjazdem. Siedzę sobie, wybiła godzina odjazu i w ostatniej chwili wbija na siedzenie przede mną gościu. Jak się okazało z zespołem...Tourette’a, na początku kiedy po przywitaniu wymieniliśmy kilka uprzejmości było ok, ale potem to był festiwal chrząknieć, stękania, pokrzykiwania i co dusza zapragnie. Największy ubaw miałem, jak przysiadali się do nas ludzie na kolejnych stacjach i siadali koło niego, by chwilę później uciec w popłochu. Na szczęście miałem słuchawki więc jakoś dojechałem do Wro. W samolotach za to zawsze okazuje się, że mam miejsce obok matki z drącym mordę pacholęciem.
Swego czasu jak śmigałem jedenastogodzinnym ekspresem do Grunberg to dziwiłem się że poprzez Stalinogród popylał.
Ze samego Danzigera aż do Grunberg w jedenaście godzin, no wprost ekspress.
Lekko deszczowy wtorek wita smoki.
W dniu dzisiejszym latanie nie należy do przyjemności więc polecam środki komunikacji publicznej.
Mimo licznych przypadków różnych zespołów.
Pamiętacie, że wspominałem onego czasu o tablicy "Sprzedam działkę", przerobionej na "Sprzedam Dziwkę". No to sprzedał... tablica zniknęła. Troll mieszkający pod pobliskim mostkiem jest niepocieszony. Już miał prawie monet górkę.
Najlepsze - https://www.youtube.com/watch?v=88xP2qwtqyc
I jeszcze coś - https://www.youtube.com/watch?v=C4cmJ7QqBMI
a teraz mogę spadać popracować nad czymś nowym :)
No i padłem z powodu utraty krwi, dnia drugiego. Teraz mądrzejszy o jednego wilka, nie dam się tak łatwo. Zabawa przednia.
https://www.youtube.com/watch?v=dmAYWj58gKI
Obecny.
Bone Tomahawk, wolno, powoli, wiezie przez westernowe dekoracje. Mają wierzchowce, ale nawet one jadą powoli. Powoli też wyszliśmy z kina. Spokojnie można zaczekać, aż puszczą w telewizji.
Witam
Na Wiejskiej pierwsze czytanie ustawy antyterrorystycznej a u ciebie we Wrocku jak raz bomba w autobusie.
Co za zbieg okoliczności, bomba nieudana a ustawa zbyt łagodna.
Przetrwałem zamachy w Londynie, przetrwam we Wrocławiu.
A tymczasem, w świecie bez kobiet, zadymiają.
Nie to żebym chciał zasiewać, ale nic a nic się nie zdradziłeś że macie taki piękny domek w Danzigerze i to w Starej Oliwie.
Mój gdański odłam, trzyma low profile. Zaraza już jedzie, gdańskie włości w ten łykend będą puste.
Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem. Historyjki mieli dzieciom powiedzieć rodzice. Następnego dnia dzieci po kolei opowiadają:
Pierwsza jest Małgosia.
- Moja mamusia i tatuś hodują kury - na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość umarła.
- Dobrze Małgosiu a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną. - tak powiedzieli rodzice.
- Bardzo ładnie.
Następny Mareczek:
- Moi rodzice mają wylęgarnię kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo jaj,
rodzice już liczyli, ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty.
- Dobrze Mareczku, a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura - tak powiedzieli rodzice.
- Bardzo ładnie.
No i wreszcie grande finale czyli prymas Jasio (pani łyka valium):
- Łociec to mie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był cicho ciemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy sobie tylko mundur, sten'a, sto naboi, nóż i butelkę szkockiej whisky. 50 metrów nad ziemią zauważył, że
leci w środek niemieckiego garnizonu. Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky na raz, żeby się nie stłukła, odpiął spadochron i spadł z 20-stu metrów, w sam środek niemieckiego garnizonu. I tu dawaja! Pandemonium! Dziadek Staszek pruje ze sten'a! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z gubernatorem Arnoldem. Z 80-ciu ubił. Jak skończyły mu się pestki, wyjął nóż i kosi Niemrów, jak Boryna zboże. Na 30. klinga poszłaaaa, pozostałych
dziadek zarąbał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja. Pani mimo valium w spazmach, pyta się:
- Śliczna historyjka dziecko, ale jaki morał?
- Też się taty pytałem, a on na to:
spoiler start
Nie wkurwiaj dziadka Staszka jak se popije
spoiler stop
Krokodyl, Sęp, Hiena i Wąż podjęły uchwałę, że nikt nie jest zagrożony w ich obecności. Że w ogóle nawet nie wiedzą co mają na myśli różni podburzacze i że to całkowita nieprawda z tym pożeraniem.
Na dowód TVPiS wyemituje prawdziwy film z wypasania stada hien i sępów na podhalańskich łąkach.
I wracając do podziału, na stolicę rezerwatu zachodniej strony zamieszkaną przez element animalny gorszego sortu i chorych psychicznie potomków osób czasowo pełniących obowiązki Polaka typuję Poznań.
gratuluję Poznaniowi :)
Boduszewo będzie stało murem
jadę do chaty się napić
ale najpierw szabelek z bułką i jajeczkiem oraz pyrami na obiad ogarnać
"jadę do chaty się napić" - o, to to...
We wsi dzisiaj u mnie występy niejakiej Cleo dzięki czemu z pewnością domu nie opuszczę aż do pobytu w pracy jutro :)
W ramach odpowiedzi na rządy pis, występy szansonistów i tym podobne - https://www.youtube.com/watch?v=MTjxT7CWFPU
No żesz jak pięknie jest!
Polecieli se na łykend a Widzącego zostawili coby kotem się opiekował.
No wprost pięknie jest!
Zapomniałem że Ty kontuzyję posiadasz. Następnym razem bierzemy hulajnogi. Pojeżdzilim, pogoda cycuś, tak trzymać !
https://www.youtube.com/watch?v=ru0K8uYEZWw
Jakie życie taki cierń :P
Cały dzień nadal wolny... do pracy wieczornej
a tymczasem po podziale firmy... tak sobie demonizuję - https://www.youtube.com/watch?v=7XKZgPRK2vA
To prawda, poniedziałek.
Jedna z lepiej zaprojektowanych stron jakie ostatnio oglądałem: http://www.bbc.co.uk/news/resources/idt-0192822d-14f1-432b-bd25-92eab6466362
Przyszedł wtorek nadzieją będący na środę co to jest właściwie zapowiedzią czwartku będącego w przeddzień piątku!
Porobotnie leżakowanie zaczynam...
https://www.youtube.com/watch?v=A3_YBPdKw2I&index=14&list=PLjCSe-TJPnmzaBftAYoGzmB-Cf8rURCLS
Wrocław, szaroburo, ponuro, przeddeszczowo, bezpożytecznie. Byle do popołudnia.
Bry Smokate, u mnie póki co chmury i chłód, ale może to i lepiej, bo wczoraj był taki zaduch, że ciężko było oddychać.
A już dziś wieczorem Olsztyn, ale nie warmińsko-mazurski, tylko śląski i wypoczynek na łonie przyrody. Oby tylko kleszcze nie dopisały.
Kanonu, a propos tego kefiru z podtekstem - straszne dla mnie jest to, że jakieś marketoidy myślą, że to świetny pomysł, a jeszcze straszniejsze, że czasem mają rację :(
Deseru, takiemu napadaczowi to nawet się nie chce stawiać oporu :)
I tak w świetle żaru i imprezowania :P
https://www.youtube.com/watch?v=AZKeCWbzIVQ
Nieustająco żarówa! Jak ja to lubię.
Szkoda że za chwilę dygam na pogrzeb, co z ortezą jeszcze bardziej nieprzyjemne.
Chociaż okoliczności pochówku w piękny dzień lepsze niż w szarugę.
Ciekawe czy jak Widzący zniknie w nicości to będą, jak prosiłem, wesołe melodyjki grane przez Orkiestrę Wesel i Pogrzebów.
Dziś w robocie cisza i spokój. Nic się nie dzieje i do tego piątek. Prawie jak premia.
I teraz, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Lubię nade wszystko ten stan, kiedy stanę czy zalegnę w szczerym polu, pod gołym niebem, nagi i nieowłosiony, i wyniesiony nieco ponad równinę wokół niczym główka rośliny na łodydze, patrzę i widzę rzeczy w ich prawdziwych kształtach i proporcjach, i pojmuję. A niebo może sobie w tym samym czasie robić ze mną, co mu się żywnie podoba, palić słońcem, moczyć deszczem albo chłostać wiatrem, to tylko wzbogaca moje pojmowanie spraw życia na tej tu ziemi. To właśnie lubię, tę jasność w sprawach z samym sobą.
J.P
No i doczekał się.
A my się doigraliśmy.
Na mój ogląd Civ VI to Civ V po liftingu i przerysowaniu grafiki, pożyjemy zobaczymy;-)
Tez mam takie wrazenie odnosnie Civ, pogramy zobaczymy. A tymczasem pelen niespodzianek poniedzialek.
Zegary Starego Miasta wybijają dziewiątą, kilka spraw na liście już olałem, reszta grzecznie czeka.
Spływam zaraz do roboty... i tak sobie myślę, ze nie jest to specjalnie ekscytujące.
Strasznie emocjonujące musi być wiosłowanie przez ocean, tyle się dzieje, lewa, prawa, lewa, prawa...
Emocji mu brakuje ewidentnie, inaczej nie pchałby się w naparstku na wielką wodę.
A tymczasem....
https://www.youtube.com/watch?v=Rkko2-Zhe2k
- Chaim, biegnij no do sklepu po chleb!
- A magiczne słowo?
spoiler start
- Reszta twoja.
spoiler stop
https://www.youtube.com/watch?v=0TamvrMZl4g
W końcu chyba wro doczeka się burzy, bo nie ma czym dychać. Byle do fajrantu.
A kapusta rzecze smutnie:
"Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!"
"A to feler" -
Westchnął seler.
Jak wielkie wymieranie to wielkie.
Na dobranoc wiersz google.
"Po cóż"
po cóż jechać do turcji
po cóż komplikować
po cóż ci kochanie wiedzieć że do lasu idę spać
po cóż
Bry Smokate, kolejny ciężki dzień... jest źle, a będzie tylko gorzej. A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Póki co w ciągu najbliższych 2 tygodni czeka mnie 6 lotów, całe szczęście na krótkie dystanse, ale i tak będzie ciężko dla takiego kanapowo-telewizyjnego globtrotera jak ja. Ostatnio w ogóle jakaś taka podróżująca się zrobiłam niechcący, koty już nawet nie tracą czasu na fochy jak wracam, tylko od razu się cieszą, że jestem ;P
Wiem, że ostatnio częstograjem twenty one pilots jest zupełnie inna piosenka, ale to mi od kilku dni ciągle chodzi po głowie: https://www.youtube.com/watch?v=mDyxykpYeu8
Przy okazji bardzo ładna wizualizacja wewnętrznego rozdarcia ;)
Szkoda, że Zgasa tak przytłoczył DuB, bo ma też chłopak kawał talentu.
Niby jest dobrze a jakby tak nie całkiem, a właściwie to do dupy.
Zacząłem chodzić, zrazu powoli jak żółw ociężale... no i żółw bywa szybszy a do tego napierdala mnie ta kończyna że ach.
Wiem że tak musi być i znaczy że jest dobrze, ale i tak mnie to wkurwia.
Bry, Smokate Wszelkiej Maści :)
Widzący, nie mirmiłuj! :P A serio serio to wiem, jak u mnie wyglądała rekonwalescencja i też mnie wkurwiało to, że niby jest lepiej a i tak boli (a czasem nawet bardziej). Ba, do tej pory potrafi mi kręgosłup dać w kość niestety.
tygrysku, ja korporatoid jestem, i jak tak patrzę na swoją historię w firmie, to głównie zajmuję się przenoszeniem roboty z różnych miejsc w Europie do Polski i standaryzowaniem ile się da, bo z reguły wiąże się to z obcinaniem etatów. Aczkolwiek Polska to nie ostatnie ogniwo, jedna moja była działka poszła jeszcze dalej na wschód, teraz to z Manili robią ;) Trybik w maszynie jestem, tych wyjazdów służbowych to w sumie nie mam dużo, teraz się trochę zrobiło ale to tylko chwilowe na przejęcie, a z Hiszpanii to będę wszystko przez telefon zabierać.
Dzięki, dzięki za zrozumienie a mirmiłowanie należy się Widzącemu jako psowi buda.
Te korpo to zgaga, ale głównie to my sami (w sensie że Polacy) tak szczurzymy.
Córa też w takim Mordorze popierdala, namawiam ją żeby wyniosła się z tego kraju wielgachnych kurdupli, paciorków i glinianych kogutków. Mnie to rybka czy jadę pedziolino do Krakauera czy lecę do Brukseli.
Po przeczytaniu komentarzy utwierdziłem się w przekonaniu, że kiedyś trzeba będzie spakować graty... w sumie kilka krain do wyboru.
A nad czym się tu zastanawiać, trzeba tylko zdążyć nim żoliborski impotent zamknie granice dla Twojego i Naszego bezpieczeństwa.
Tym większa frajda jak zamknie. Będzie można zostać wyklętym, przeklętym, zamkniętym... albo martwym.
Widzący, jak to nad czym? Nad kierunkiem ucieczki.
Masz rację, że ludzie sami sobie robią krzywdę. W imię "troski o własną karierę" zapierdzielają jak samochodziki głusi na argumenty, że ani sobie nie pomagają, a jeszcze przeszkadzają innym, którzy mają życie poza. Ale to się powoli zmienia ,a w dodatku nie ogranicza się do korpo. Ja przedtem pracowałam w małej fundacji, w dodatku prowadzonej przez małżeństwo i nigdy bym tam nie wróciła. Dość powiedzieć, że z przepracowania trafiłam do szpitala, i nie było to na własną prośbę, tylko z wymogów szefostwa.
I jeszcze w nawiązaniu do korpoświatka i emigracji - tak jak moja firma X lat temu zdecydowała, że Polska jest dobrym miejscem do robienia interesów, tak teraz może równie dobrze stwierdzić, że czas się przenieść w bardziej stabilne miejsce. I nagle może się okazać, że ani wygodnie, ani bezpiecznie dla mnie nie jest.
Jako człowiek biedny i stary niczego się już nie boję, albowiem "ten spokojnie śpi i drzema co nic nie ma". Żyję sobie na uboczu i nie wadzę nikomu, mam szalonego z metra krojonego starca w pogardzie i lekceważeniu z lekką jeno obawą należną wszystkim chorym psychicznie.
Witania
Jak wam się podoba?
https://cdn2.vox-cdn.com/uploads/chorus_asset/file/6577761/Google_-_Magenta_music_sample.0.mp3
Joł :)
Uczciwie to pianinko za czyste, do przybrudzenia. Perkusjonalia zbyt syntetycznie, do przybrudzenia.... a do melodii nic nie mam :)
Deseru mój kochany, to twór sztucznej inteligencji jest, w tym sedno. Twórcy szajs muzy, dżingli i reklamówek mają swój nocny koszmar.
Wykorzystają Widzący, wykorzystają. Nie trzeba będzie komukolwiek płacić.
Mam nadzieję, że autorzy tworu mają prawa, to wtedy zależy... ile zawołają :)
Nie przeraża mnie to. Za stary jestem na karierę w szołbizie, a hobbystycznie jak dotychczas nikt mi nie zabroni, a może i polubi bo to takie anachroniczne :D
Kuzynka moja i jej facet po kilku latach rezydowania w Chinach przenieśli się do Moskwy, a że z Moskwy wszędzie blisko to Dagestan jak najbardziej opisać można
http://jenotcodzienny.weebly.com/lec261-jenoty/sekrety-chinkalu
https://www.youtube.com/watch?v=xn1j3vwgF-g
Nikt ale to nikt, tak jak Lechu, nie wybiera momentów, żeby zadzwonić po pijaku.
Poniedziałek jak wygląda...
sraniedziałek
się okazało, że mam ója ze stali, bo włócznia się złamała na nim, ale już w ten weekend więcej nie walczyłem. wypiłem hektolitry wódy i innych sikaczy a powrót do rzeczywistości mogłem przenieść na wtorek
ostatecznie było zacnie
https://www.youtube.com/watch?v=jk8yIaLiY1Y
widać mojego duńczyka ale gdzieś znikam w tłumie leżących :)
I od teraz będziesz dumnie nosił tytuł tygrysek Żelazne Jaja, w herbie jaja dwa żelazne, dewiza "Nihil novi sub sole" a zawołanie "Awruk!", resztę szamerunków sam sobie dodaj.
z jaj musimy zrezygnować i zostać przy czarnym tle z czerwoną swagrą
mamy wtorek
"wiąże się to z obcinaniem etatów"
taki skurwysyński zawód ... musisz mieć wielką trudność wstawać w poniedziałek do robolni
Bo ja wiem tygrysku czy taki skurwysyński?... To nie jest tak, że ja zabieram komuś pracę i on ląduje na bruku, najczęściej ta osoba zmienia stanowisko w ramach firmy. Ofkoz zwolnienia też są, ale jak ostatnio były większe zwolnienia, w pierwszej kolejności poszły osoby, które same się zgłosiły, że i tak chciały odejść (były pakiety, dla niektórych to był wręcz szczęśliwy traf).
Trudność mogę mieć o tyle, że obcinanie etatów polega na tym, że kiedyś tę samą robotę robiły 3 osoby, teraz będę to robić ja jedna - ale tu mam właśnie pole do popisu, żeby zebrać 3 sposoby pracy, zobaczyć co jest najlesze/najbardziej wydajne, ustandaryzować i uprościć. Właśnie teraz siedzę z kobitą w Budapeszcie i jak patrzę, jak ona robi wszystko niemal na piechotę, to już wiem, że będę to robić 3x szybciej (no i mam czas na napisanie posta). Ale i tak dobrze, że nie drukuje i nie przepisuje ręcznie wszystkiego, jak to robili w Niemczech :)
Pozazdrościć tych najazdów! :) Może się kiedyś w końcu uda spotkać w większym gronie?
Ja się póki co wysyłam w kolejną podróż, powoli zaczynam mieć dosyć. Ale na miejscu na pewno będzie fajnie, tylko to latanie... Mogliby w końcu wynaleźć tę teleportację :)
Widzący jutro z rana (względność czasu mode on) udaje się na grupową degustację odzwierzęcych produktów rozkładu termicznego popijanych destylowanymi wytworami przemiany materii grzybów, wydzielanymi w trakcie rozkładu materii organicznej zawierającej cukry.
Na dziś wieczór polecamy, całkiem świeże - https://www.youtube.com/watch?v=J37Z463XJQQ
Kanonu - Galaretka pozdrawia i oczekuje Ciebie z Zarazą TU! I w ogóle, stęsknilim się.
Dzieńpodzień
Deseru, jak skończymy przeprowadzkową zadymę czyli początek lipca, to odezwę się. Galaretkę ucałuj czule ode mnie !!!!
Każdy poniedziałek jest... jak każdy poniedziałek.
Taki Meksyk :)
https://www.youtube.com/watch?v=TFbzX3GFhm8
ten trzeci, Gacek
robi wielkie zamieszanie i panienka Mela zupełnie się obraziła a dostojny pan starszy Benek syknie od czasu do czasu tylko że nie nadąża za tym ogniem
poniedziałek na finiszu na szczęście
ale jeśli chodzi o spotkanie się jak kiedyś wspominała Meghan to nie jestem na nie. jakiś zimny i nieprzyjemny weekend można by gdzieś spędzić
Wstałem do pracy już zmęczony. Wszyscy czegoś chcą, wszyscy są najważniejsi. Wszyscy na ostatnią chwilę. Protestuję.
Pani z helpdesku:
- Ja nie wiem, bo to dla pana Cezarego, on zajmuje się logistyką, ale on bywa u nas rzadko, bo nie jest naszym pracownikiem.
Kurde, wrócił normalny stacjonarny komp... wielkość ekranu mnie przeraża... nie mogę się odnaleźć.
Może to efekt tego, że niedawno wstałem? Za to bede mógł pograć do skończenia Deus Ex'a Human Revolution i Shadowruna Dragonfall :)
Bry Smokate, zalogowałam się właściwie tylko po to, żeby polubić obrazek powyżej.
Ale skoro już tu jestem, to - dzień dobry, jaki miły dzień! :)
tygrysku, mam słabość do rudych kotów, zwłaszcza pręgowanych, cudny jest!
Dzieńpiątek, leje, nic nie działa, niechcemisie, niemamczasu, zarobionyjestem.
Byle dotrwać do fajrantu.
Uściski Meg ! :)
Deszcz leje, szaro, ciemno i ogólnie do dupy. Mamy jechać na wieś.
Chyba wezmę lapka jako wyraz rezygnacji.
Pocieszę Was - tu w Budapeszcie żar leje się z nieba, ale ja i tak siedzę w biurze, które graniczy z fabryką, więc okien jak na lekarstwo. Żaru doświadczam tylko, jak schodzę do kantyny po kolejną kawę, czyli tyle co nic. A wieczorem w końcu do domu, jak znam życie Polska przywita mnie wszystkim, tylko nie ładną pogodą :)
Ponadto roboty się w końcu zebrało mnóstwo, a mnie się nic nie chce i słabo mi się robi na myśl, że nie ma rady, trzeba to samemu przerzucić...
Fakt, że dziś pijątek oraz Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą dobrze wróży karczmarzom.
Niespodziewanie okazało się, że jadę na wewieś. Po pięciu poniedziałkach miła niespodzianka.
Dym z ogniska, pogaduchy i swojskie żarcie. Tyle wygrać. I chuj że pada, byle minąć tabliczkę z napisem Wro....
https://www.youtube.com/watch?v=t8tQzh6u4_A
Help desk
Ja
- (Ja)Pani Joasiu pole wciąż jest nieaktywne, nie działa, nie mogę ruszyć dalej.
- (Hp) Proszę podejść do Pana Roberta, on powinien pomóc.
- (Ja)Panie Robercie pole wciąż jest nieaktywne, nie działa, nie mogę ruszyć dalej.
-(Hp)Proszę podejść do Pani Joasi.
<loop mode on>
Bo czym w istocie jest pomocna deska?
Pomocna deska w istocie jest pomocną deską.
Tylko tyle.
Tym właśnie jest, w istocie swojej istoty istotnie deska owa pomocna.
Niezrażony kontynuuję ruch w pętli, wiedząc że robię to dla dobra sprawy.
Zresztą jest poniedziałek, więc idea pętli sprawdza się wyśmienicie.
http://www.top500.org/system/178764
I pomyśleć że za mojego skromnego żywota kupowali od nas telewizory czarno-białe.
jak walczysz to muzyka znika
znika dosłownie wszystko
twoja koncentracja skupiona jest na kilku kilogramach metalu, który tańczy przed tobą i chce pokonać
najlepszy jest strach
paniczny strach znika, gdy pierwszy oręż uderza o umbo tarczy a w jego miejsce całe ciało wypełnia dziwna potrzeba zakończenia tego wszystkiego
https://www.youtube.com/watch?v=AmcC9aJkBlw
Moja koncentracja skupiona jest na tym, żeby nie pierdolnąć tym wszystkim w cholerę.
Nadejszła pora najwyższa aby udać się na wewieś.
Na tym się koncentruję, ba! na tym się skupiam.
Jakiś czas może mnie nie być, chyba że wezmne laptopa.
Wewnątrz Wro, zmieniam dzielnię. Koniec z pociągami, Zaraza spada na Wro.
Moja ostatnia przeprowadzka była o zaledwie 2 ulice dalej, ale czasem mała odległość nie ma znaczenia lub wręcz (przez wrażenie bliskości) utrudnia. Jak się przeprowadzałam daleko, wzięłam duży samochód albo przyczepę i zapakowałam się na raz, przy okazji robiąc dokładny przegląd gratów i pozbywając się "przydasi". Tym razem wszystko przewożone było zwykłą osobówką na raty, popakowane byle jak i oczywiście zabrakło mi czasu na dokładny przegląd. W efekcie miałam wrażenie, że wywożę te rzeczy i wywożę, a końca nie widać, ostatnia partia wyjechała kilkanaście minut przed zdaniem kluczy...
Kanonu - powodzenia! I sił, i planu, i w ogóle! :)
Widzący - baw się dobrze na wewsi, z laptokiem czy bez.
Wzajemnie Meg ! Wszystkiego dobrego i zdrowa bądź i szczęśliwa ! :)
Godziny poranne, przywitały mieszczan zapowiedzią temperaturowych rekordów. Idzie piec.
Byle do fajrantu.
Piątek z przytupem.
Na szczęście już fajrant i żaden brexit mi nie straszny.
https://www.youtube.com/watch?v=fX_rpjz2o5w
Człowiek obrasta w przedmioty. Dopóki nie musi ich przewozić, nie ma świadomości ich posiadania.
Bry, Smokate aktualnie* zsieciowane :)
Obrastanie w przedmioty to cecha znakomitej większości ludzi, nawet resztki nomadzkich plemion jak nie mogą nazbierać kurzołapek do postawienia na komodzie, to w zamian obwieszają się dziesiątkami branzolet i wisiorków.
* w momencie czytania
Jeśli liczyć na sztuki, więcej zostało. Ale dużo wyleciało. Przerzucilem wczoraj, całą elektronikę, w tym kompa, aparaty itp. itd. Teraz choćby potop :D
urlop to ja miałem w marcu ... teraz to liczę na to, że się na łudstoku wreszcie wyśpię jak notabene miało miejsce w zeszłym roku
Już na nowym. Uporaliśmy się z przewózką do 12. Teraz tylko, ktoś musi to prozkładać. 1/4 już się udało. Pierwszy obiad zjedzony. W porównaniu z poprzednią miejscówką, dookoła głucha cisza. Dwa samochody na godzinę, w porównaniu z mieszkaniem przy głównej arterii miasta, czuję się abstrakcyjnie. Niech to trwa, niech to trwa.
https://www.youtube.com/watch?v=D5Y11hwjMNs
Witajta Smoki moje kochane.
W ramach wymuszonej przerwy w odbywaniu zesłania pozdrawiam wszystkie smoki, przeprowadzone i nie przeprowadzone, zarobione i urlopowe.
Upodabniam się do wewsiowego mieszkańca ginącego świata, a to przez wypadnięcie koronki z górnej jedynki, a to przez brak potrzeby jakiegoś przebierania się.
Chodziłem albo w gaciach albo w jakichś łachach, które obraziłyby nawet trzeciorzędny lumpex.
Zabrałem ze sobą lapka, a jakże, no i się zaczęło.
Po zajeździe na wewieś okazało się że kabelek od telefonu jest głuchy jak pień, ni dzyndzy ni dzyndzylindzy.
Sięgłem zatem po technikę zaawansowaną i pokonując oczywiste trudności oraz zapory wraz z kłodami ciskanymi pod nogi przez pomarańczową telefoniczną alternatywę zdrowego rozsądku, zamówiłem ekipę techniczną przywracającą dzyndzylindzy.
Na dzień trzeci liczony, po ludzku, od poniedziałku, ekipa przyjechała, cośtam, cośtam z kabelkami pokombinowała i telefon ożył.
Pełen optymizmu podłączyłem modemo-router, wyszarpałem z kąta torby laptopa i rach-ciach go przewodzikami z urządzeniem łączyć.
A w lapku wezbrane myśli moje głębokie, żarty krotochwilne a złośliwostki drobne, wszystkie one tłoczą się aby w ten kabelek się wsączyć, w sieć wpić usty, wbić zębyma i już Smokolandii nie wypuścić.
Progress okiem swym widziałem, programy tłumnie jeden przez drugiego się uruchamiały, obrazki przelatywały, swiatełka migały...
Ciemność, ciemność widzę na ekranie, jeno te światełka migają w dość powolnej pawanie...
W kilku słowach mówiąc, u krańca drogi, witając się z gąską, chuj strzelił mojego lapiszona.
Będąc człekiem prostym pojąłem daremność trudu wszelakiego i napiłem się wódki.
Czego i Wam życzę, Smoki moje kochane.
Ja wczoraj przed snem chciałem w łóżeczku wybrać wypasioną zasłonkę prysznicową w smoki, sięgnąłem po tablet i czarny ekran zaskoczył mnie bez pytania, a jeszcze dzień wcześniej wszystko działało. Umarł i już. Lipa. A tymczasem poniedziałek, też bez pytania, bez sensu.
a ja właśnie coś uruchomiłem po kilku tygodniach walki i jestem dumny
Commodore 64 dostało możliwość czytania kart SD z wielką biblioteką wszystkiego
obudowa pocięta, urządzenie zamontowane
tylko zmiana koloru by się przydała ale jak plastik pomalować to już nie wiem
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12014080
Poniedziałek encyklopedyczny, wszyscy się zesrali i czegoś chcą, zdziwieni wielkimi oczami, że nie da się na wczoraj. Uwielbiam spokojnie tłumaczyć, że owszem cuda się zdarzają, ale ich limit wyczerpał się dziś o 9:45 a na następne trzeba poczekać do przyszłego tygodnia.
wiem, że są farby do błotników, ale tylko białe i czarne ... a ja mam taki kaprys by na niebiesko "deep blue" stworzyć
To musi być coś w psiurolu a nie w tubce, spróbuj jakieś tanie samochodowe, cieniutką warstwą, na próbę na wewnętrznej stronie obudowy. Daj wyschnąć i potem potrzyj szmatką libo paluchem, jak nie rozpuści tworzywa i będzie miało przyczepność to wtedy opryskaj całość.
Wracam na wewieś, nie żebym się jakoś szczególnie śpieszył ale wracam.
Lapek jest martwy na amen, nie wykluczam co prawda, że wezmę ze sobą jakiegoś starego trupcia co gnije w szafie, ale i nie potwierdzam.
Ma niby padać cały tydzień, jednak porządki wielkie czas zrobić w szafkach z narzędziami i w ogóle.
Na wewsi około 20:30 zwykle zaczynam ciężko lewitować i zasypiać snem kamiennym, wstaje za to około w pół do piątej. Tak, tak, 4:30 wstawanko a o piątej już jestem po śniadaniu, żywot naturalny można rzec.
z kurami chodzenie spać i wstawanie ma swoje bezpośrednie połączenie z organem odpoczynku
podróżując po rumunii takie szczęście wypoczęcia nad dopadało wraz z cyklem słonecznym
no i bez spraja nie ma szans ... jadę dziś do miasta, może w mieście się czegoś dowiem
Kilkanaście wierceń pod kołki dalej. Kilkanaście listew założonych... pora na piwo :)
https://www.youtube.com/watch?v=GOffk1G6OX8
I chór - Weź laptopa!
Zaletą jest brak zalet :)
Powróciwszy z Hanem Solo od pani weterynarz. Głosu nadal nie odzyskał i chrypi jak moja lodówka ale zdrów poza tym jest cały. Dostał proszka sprawnie podanego... mnie czeka jutro i pewnie zostanę opluty.
Tak może mówić, tylko ktoś, kto nigdy nie stanął naprzeciwko 200 głodnym mordom.
Hordę karmi się z użyciem, dużej ilości sprzętu, towaru i ludzi. To tak w skrócie. A potem sprząta się pozostawiony syf.
Sprzęt się zgadza, ludzie się zgadzają ale z L4D wyniosłem, że hordę karmi się ołowiem :)
Tadam!, Skończyłem kłaść listwy. Zajęło mi to pięć lat planowania i trzy dni roboty. Chyba teraz zrobię poręcz :P
Jestem wolny od remontów, póki co. Muszę tylko w przyszłym tygodniu, wywieźć nadmiar mebli z nowego mieszkania.
Kanonu, o to, to! Taki jest właśnie mój schemat poruszania na dziś i jutro, mamy dyspensę na pracę z domu :)
A remontu jak nie było, tak nie ma. Łazienka i przedpokój są ciągle w takim stanie, jak przy kupnie mieszkania, ciekawe za ile lat się uda to ruszyć...
faktycznie ... w niedzielę, będę jęczał, że już chcę poniedziałku
malowanie, szpachlowanie i inne pierdolenie
Cześć smokaci
Byłem pojechany na wewsi.
Uśmiejecie się, zabrałem ze sobą jakiegoś starego kompa, wszystko byłoby OK, gdybym.
Gdybm zabrał ze sobą kable.
- Co dzisiaj robimy? - zapytał troll
- Dzisiaj robimy poręcze - odparł mądrze gnom - Magiczne poręcze!
– Czy one są złe, te olbrzymy? – zapytałem ostrożnie, podczas gdy szliśmy w dół rzeki.
– Tak – odparł Fredrikson. – Ale nadeptują się tylko przez pomyłkę. I potem przez tydzień płaczą. Pokrywają też koszty pogrzebu.
Olbrzymy dobre są, nad wyraz.
Witamy kolejny dzień radością, muzyką i tańcem.
https://www.youtube.com/watch?v=UHODx7Kzf0c
Ze wszystkich sił we wszechświecie najtrudniej jest przezwyciężyć siłę przyzwyczajenia. Siła przyciągania to przy niej pryszcz.
https://www.youtube.com/watch?v=YTxqaHrXgHQ
Witam w środku tygodnia.
Humory się poprawiają, pijątek już powolutku widać zza sterty roboty, no pięknie jest.
Od wczorajszego wieczoru mam neta 250 mega, nie widzę żadnego wpływu na mądrość pisanych postów.
Reklamować?
Środek deszczowy i pochmurny. Tak trzymać.
Przy takiej prędkości, posty muszą mieć strasznie potargane fryzury zanim wylądują. Może lepiej zakupić pilotkę ?
250 mega ... ja pierdziu. z tego luksusu można grać, we wszystko aż tak, że się gra w nic
lubicie muzykę elektroniczną?
dobra zmiana całkiem dobra w dwóch przypadkach
we wtorki o 22:05 Radio El Studio w trójce
zamierzchłe syntezatory. w zeszłym tygodniu polska scena a wczoraj międzynarodowe historie. bardzo ciekawa muzyka. polecam
no i Ossobliości są teraz we wtorek o 23:05 na trójce. ludzka godzina
O tej godzinie to Widzący zwykle dawno śpi.
Co do demonicznej prędkości to fakt jest, filmy 4K lecą bez przycinki, z tym że.
Że ja nie oglądam i nie gram w gry sieciowe, miało być 120, ale różnica w cenie to dycha na miesiąc więc jest 250.
Moja mieć 50 czyli mam jakieś 35-40 ;) da się żyć.
Ja ostatnio tylko sam łażę po lesie https://www.gry-online.pl/gry/the-long-dark/z63a02#pc a i nawet to nie bo już z kilka tygodni się nie zapuszczałem.
Tu też zależy od pory, jest od 120 do 240, ping za to jest dość niski 12ms, zresztą i tak nie jest mi to w zasadzie potrzebne, mam bo mam, było w pakiecie to pojechałem po maksie. Dziadek na Morenie jest i tak o niebo lepszy, odbiera tylko maile a ma 100 mega po światłowodzie.