Od jakiegoś czasu przy rownych pkt obu zespołów liczą się tylko mecze bezposrednie... Uwazam ze to głupota gdyz zabija to nieprzewidywalnosc piłki noznej.. Jesli Legia i Piast maja po tyle samo pkt to Legii wystarcza wygrana w ndz by zdobyć mistrza.. Troche to ustawione. I po co liczony są w takim wypadku bilans bramek?
Jesli np. Legia miała by +30 a Piast +29, to widowisko trwałoby do ostatniej minuty... Legii nie wystarczyłoby 1:0 z Pogonią, bo Piast móglby wygrac 3:0 i zdobyć mistrza. Musieli by wtedy grać na 100% bo nie wiadomo czy Piast sie nie rozstrzela a Piast musiałby strzelić jak najwiecej bramek a nie tylko wygrac mecz by siegnac po 1 miejsce.. A kibice kochają bramki i im ich więcej tym lepiej.
Jest szansa ze to sie zmieni?
(Pomijam rozbijanie tabeli na 2 czesci to juz w ogole nie wymaga komentarza)
Jakaś premia za te zabrane przez podział punkty musi być. Jeśli ktoś miał damy na to 4 pkt przewagi, a po podziale ma 2, to niech przynajmniej w przypadku remisu na koniec ma jakąś przewagę.
Nie liczą się bezpośrednie mecze pewnie dlatego, że są 3 i jedna drużyna więcej razy jest gospodarzem, więc standardowe ustalanie lepszego z pary odpada.
Co do nieprzewidywalności - nikt nie bronił Piastowi czy innej drużynie mieć więcej punktów od Legii na koniec rundy zasadniczej czy finałowej. Reguły były takie same dla wszystkich. A poza tym jakbyś miał liczyć bilans bramek, to też gadasz zupełnie teoretycznie, bo obecna różnica wynika coś koło 20 bramek.
A jeśli chodzi o masowe strzelanie bramek w ostatniej kolejce, to już mieliśmy takie afery :P
Załóżmy że i dla legii i dla piasta zdarzają się potknięcia w lidze (w sumie nie trzeba nic zakładać :P). Obie drużyny grają ze sobą bezpośrednie mecze w których jedna z drużyn gromi drugą, np. 5-0. Mimo potknięć i wysokich wygranych legii nad Piastem, oba zespoły mają tyle samo punktów na koniec. I kto bardziej zasłużył na mistrza? Obie mają tyle samo pkt ale w bezpośrednich pojedynkach doszło do jednostronnego gwałtu. Więc dlategosłusznie liczy się mecz a nie bilans bramek.
^ scenariusz czysto teoretyczny :)
A z drugiej strony np. oprócz jednego potknięcia w meczu bezpośrednim np. Legia musiała przegrać i zremisować z Niecieczą, po której Piast dwa razy się przejechał. Tutaj zgodziłbym się z Janczesem - to jest tytuł za cały sezon, a nie za 2 bezpośrednie mecze. Zatem bardziej logiczne byłoby sprawdzanie bilansu bramek za cały sezon, a nie za 2 mecze.
W naszej tabeli w Ekstraklasie najpierw liczy się wynik po rundzie zasadniczej, więc dlatego teraz Legia jest przed Piastem.
Joker
Ale przeciez po rundzie zasadniczej Legia miała gorszy bilans meczów z Piastem (1:2 i 1:1). Dopiero w rundzie finałowej ma lepszy (4:0)
Liczy sie z tego co wiem bilans z rundy finałowej, choc i tak wolałbym by sie liczyły bramki...
Przepisy nie są od tego, by piłka była nieprzewidywalna.
Kompletnym idiotyzmem jest ten angielski system z liczeniem strzelonych w całym sezonie bramek. Moim zdaniem o tym, która z drużyn, z taką samą liczbą punktów, jest lepsza powinny decydować bezpośrednie spotkania.
Ale tak generalnie, problemem Ekstraklasy nie jest rozstrzyganie o tym kto jest mistrzem w powyższym przypadku, a to, że nie wiedzieć czemu zapieprzają klubom ciężko uciułane punkty. I to jest prawdziwe skurwysyństwo.
Akurat w polskiej lidze to się sprawdza. Korupcji w niej jest może mniej niż onegdaj, ale wciąż istnieje. Wciąż realne jest "ustawienie" wyniku meczu.
Natomiast na szczeblu międzynarodowym, np. podczas mistrzostw świata czy Europy, gdy grupy są zaledwie cztero-drużynowe, można by rozważyć powrót do poprzedniego systemu, gdy po punktach liczył się bilans bramkowy.
Co ma piernik do Wiatraka? :D
Akurat w polskiej lidze to się sprawdza. Korupcji w niej jest może mniej niż onegdaj, ale wciąż istnieje. Wciąż realne jest "ustawienie" wyniku meczu.
Wytłumacz proszę.
Ale co mam wytłumaczyć? Że zjawiska korupcjogenne wciąż obecne są w polskiej piłce ligowej, w której wciąż funkcjonuje wielu ludzi wcześniej związanych z korupcją?
Być może nikt za rękę złapany nie zostanie, albo procesy rozpoczną się za kilka lat, ale tajemnicą poliszynela jest, że nie wszystko w tych rozgrywkach i w poszczególnych meczach jest czyste, szczególnie w tzw. I lidze.
Ostatnio bukmacherzy mieli wątpliwości w temacie otwarcia zakładów na mecz Lechia-Ruch (grupa mistrzowska). Mecz zakończył się spodziewanym zwycięstwem Lechii. Sam wynik sportowy to jedno, znamienna postawa dobrze zazwyczaj poinformowanych bukmacherów, to inna para kaloszy.
Zresztą o czym my tu rozmawiamy, skoro korupcja sięga nawet szczytów władz światowych. To ma jej nie być w półamatorskiej polskiej lidze, bo niby polscy działacze są wyjątkowo kryształowo czyści? Nie, nie są.
Kiedyś liczył się bilans bramkowy. W 1993 roku (specjalnie sprawdziłem) w ostatniej kolejce Wisła przegrała z Legią 0:6 a ŁKS wygrał 7:1 z Olimpią Poznań. Był to niejako pojedynek korespondencyjny ;)
Michał Listkiewicz, późniejszy szef PZPN i sędzia tamtego pamiętnego spotkania w Łodzi, w protokole pomeczowym określił rywalizację jako "normalną".
Boniek już w 2001 spierdolił polską ligę po raz pierwszy.
Drugi raz zrobił to w 2013.
Mnie to się nawet nie chce o tym pisać. I tak nie oglądam tego chłamu.
A co ma Boniek i PZPN do organizacji rozgrywek Ekstraklasy?
pierwszy z brzegu artykuł http://sport.dziennik.pl/pilka-nozna/artykuly/427135,zbigniew-boniek-stawia-ultimatum-reformy-ekstraklasy-nie-bedzie.html
A jak chcesz wiedzieć więcej to czytaj sobie statuty, regulaminy i inne bzdety
Nie sądzę aby to Boniek był odpowiedzialny za bardzo niski poziom sportowy polskiej Ekstraklasy.
Zgodzę się, że jest trochę apodyktyczny i ciężko przeforsować koncepcje, z którymi on się nie zgadza.
A są dwie.
1. Zmniejszenie ligi do 12 albo 14 zespołów.
2. Zwiększenie ligi do 18 zespołów, ale - tu dwa warianty - spadają 4, albo dwa spadają a dwa grają w barażach. Niestety Boniek jest kategorycznie przeciwko barażom, ze względu na to, że niższe klasy rozgrywkowe, w tym I liga, nie kończą swoich rozgrywek w tym samym czasie co Ekstraklasa, w związku z tym zespoły mające grać w barażach nie miałyby tyle samo czasu na przygotowania. Ten argument Bońka wydaje mi się absurdalny, bo przecież terminarz można "skoordynować". W Europie, w tym w Bundeslidze, mecze barażowe odbywają się bez komplikacji.
Żadnych Bońkowych udziwnień!
18 zespołów, każdy z każdym 2 razy.
Spadają 3 lub 4, tyle samo awansuje.
Po co to komplikować?
Ale o co Tobie chodzi z tym Bońkiem? Kolejna odmiana obsesji w rodzaju "to wina Tuska"?
Boniek nie odpowiada za wszystko, nie odpowiada za politykę klubów, za transfery, za finansowanie, za pozyskiwanie sponsorów przez poszczególne kluby, za składy, taktykę i frekwencję.
Polska liga jest bardzo słaba, a w takiej sytuacji raczej się ligi nie powiększa. Wprost przeciwnie, wtedy zaleca się użycie nożyczek. Ale na ograniczenie Ekstraklasy do 12 czy nawet 14 zespołów nie zgadzają się prezesi klubów. I tu Boniek nie ma nic do powiedzenia. Może tylko zablokować pomysł przywrócenia poprzedniego systemu rozgrywek.
A i tak, przy Twojej idei ligi 18-zespołowej, nie da się uniknąć sytuacji, w której kluby ze środka tabeli pod koniec sezonu grają o pietruszkę i przy okazji cudownie rozdają punkty poszczególnym przeciwnikom.
A większa liga o kolejne dwa marne zespoły, to na pewno nie jest lek na całe zło.
Tak, polska liga jest bardzo słaba.
Nie, cięcie nożyczkami w żaden sposób nie podniesie poziomu, bo ten będzie coraz niższy, bo te słabe kluby ukiszą się we własnym sosie.
Tak, reformy rozgrywek to wina wyłącznie Bońka, bo to on od zawsze był inicjatorem tych zmian.
Zawsze i wszędzie są mecze o pietruszkę. Liczba zespołów nie ma nic do rzeczy.
Nie wiem czy jest korupcja czy nie ma w polskiej lidze. Ty też nie wiesz. I nie dowiesz się dopóki kogoś za rękę nie złapią.
Więcej zespołów to więcej piłkarzy, większe szanse na zabłyśnięcie, większy wybór dla Kadry, więcej transferów między klubami, więcej przepływu pieniędzy, więcej meczów, więcej kibiców... Ale co ja będę pisał, i tak tego nie oglądam.
Ahaswear -->
Wydawało mi się, że zacytowany fragment twojej wypowiedzi będzie wystarczająco jasny.
Zamiast wypisywać tyrady nie na temat, odpowiedz proszę czemu uważasz, że taki system jest lepszy w ligach, w których ustawia się mecze.
Wydawało mi się, że wyraziłem się jasno. Na koniec podałem przykład z 1993 roku, kiedy każda strzelona bramka była na wagę mistrzostwa Polski. Dlatego w Krakowie i Łodzi tyle tych bramek w ostatniej kolejce padło ;)
W systemie, który obecnie obowiązuje, do takich groteskowych sytuacji już dochodzić nie może, bo nie bilans bramek jest decydujący.
W dalszym ciągu nie wiem jakim cudem ten system zapobiega lub ogranicza ustawianie meczów.
Argument z dupy, bo zamiast kupować bramki kupuje się wynik, więc system wyłaniania mistrza niczego w tej materii nie zmienia.
Chciałeś pojechać po lidze, ale punkt zaczepienia wymyśliłeś idiotyczny.
Skoro obecny system uniemożliwia kupowanie pojedynczych goli, to już sam w sobie jest ograniczeniem wobec poprzedniego systemu, w którym kupowało się nie tylko zwycięstwa, ale też gole.
Elementarna logika się kłania. A tobie nawet najprostsze niuanse umykają ;)
Zastanowiłeś się dlaczego zmieniono system na przełomie wieków, po serii skandali korupcyjnych, gdy pod koniec sezonu pojawiały się w niektórych ligach wysokie wyniki, czasem nawet dwucyfrowe?
Chciałeś się do mnie doczepić, ale punkt zaczepienia wymyśliłeś idiotyczny.
Ale przeciez po rundzie zasadniczej Legia miała gorszy bilans meczów z Piastem (1:2 i 1:1). Dopiero w rundzie finałowej ma lepszy (4:0)
Liczy sie z tego co wiem bilans z rundy finałowej, choc i tak wolałbym by sie liczyły bramki...
Nie liczy się bilans z żadnej rundy finałowej. W przypadku równej ilości punktów, liczy się to, kto był wyżej w fazie zasadniczej, czyli zanim podzielili punkty.
Co nie zmienia faktu, że podział na te rundy to czysty idiotyzm. Przykładem jest Podbeskidzie. Wywalczyło sobie 13 punktów przewagi nad takim Górnikiem Zabrze, w trudnych bojach, by później nagle zrobiło się z tego o połowę mniej. Skurwysyństwo i rozbój w biały dzień. Tak jak w przypadku każdej innej drużyny.