Recenzja gry Battleborn – niezła strzelanka, zły marketing
Te liczby są szokujące: tydzień po premierze więcej osób gra w Bolderlandsy niż w Battleborna?! WOW!
Beta nawet mnie zainteresowała, ale nie na tyle by kupić grę. Ciekawe co zrobią teraz twórcy? Choć przypadek Evolve pokazuje, że niekoniecznie MUSZĄ przejść na f2p.
Jeśli ktoś tu zawiódł, to raczej nie marketingowcy, a prędzej Gearbox. Nie mam pojęcia, czemu niektórzy stawiają tę firmę na równi z faktycznie dobrymi studiami, bo Gearbox to dla mnie niemal synonim słowa "rozczarowanie", a firma plasuje się bliżej słowa "chciwy" niż frazesu "wysoka jakość".
Czyżbym zaczął doczekiwać czasów kiedy brak polskiej wersji jest w minusach? Taki widok to miód na me serce.
@Wielki Gracz od 2000 roku – W Battlebornie ten brak szczególnie mocno czuć, bo zabawnych dialogów jest tam masa. W efekcie nie tylko cena odstrasza polskiego gracza, ale też brak polonizacji.
lol załosne to tak jakby polacy nie grali w dota2 bo doom mowi U ARE DOOMED! i nie kumaja takie lolki hahah
a jakby mowil "JESTES UZIEMIONY!" to gimbaza by zrozumiala LOLO
stary napisz gdzie ludzie nie znaja angielskiego jeszcze skad jestes?
Nie mieli kolejnego Aliena do zabrania kasy, wiec gra jest niedopracowana.
Co jest z tymi FPS-ami, że tak trudno je opisać?
The Division to nie fps.
Po ograniu obydwu bet gdybym musiał coś wybrać to pewnie Battleborna, bo postacie sprawiały więcej radochy z grania. Niestety ani jedna gra mi nie podeszła, może gdyby wybrać najlepsze elementy z obu i połączyć.
Na pewno nie padnie na twarz jak Evolve, ale nie widzę długiego życia tej produkcji.
Niech zrobią lepiej poważniejszego i głębszego mechanicznie Bordka3.
Przecież to było widać, że nic z tego nie będzie. Ile dajecie czasu zanim przejdzie na f2p?
"obie też stanowią względem siebie bezpośrednią konkurencję"
No nie wiem, to są dwie różne gry.
ja kupie jak stanieje albo moze zrobia myk z czescia gry free2play
gra jest duzo lepasz niz overwatch
ma co-op ciekawy, ma interesujach bohaterów z bardzo ciekawymi skillami ograłem tylko kilku, ma lepsza grafike i mechanike gry niz overwatch, ma elemety moba sa creepy i towery ale głownie jest to arena shooter, jest głebia, gre beda lubic ci co lubili borderlands czyli ja
ocena za niska owerwatch pewnie dostanie 9 ale takie jest zycie dzieci, swiatem zadzi pieniadz
moja ocena 9/10
kiedy piszesz opinie powinieneś dodać w zdaniu "moim zdaniem" wtedy nie będziesz mówił za wszystkich :)
osobiście mam battleborna i czekam na overwatcha... jak wyjdzie ten drugi to moja przygoda z battlebornem się skończy dlatego że UWAŻAM iż overwatch pod wieloma względami przewyższa battleborna począwszy od grafiki kończąc na mechanice i balansie
co nie zmienia faktu że battleborn jest grą dobrą !
chyba żartujecie z ta oceną ?! coś mi się wydaje że recenzent w nią wogole nie grał
Według mnie gra jest dobra, ograłem już kilka godzin, bardziej mi podeszła od overwatcha chociaż overwatch też dobry, są jedynie problemy z optymalizacją na radeonach, praktycznie na każdej mapie jest kilka takich miejsc gdzie dość znacznie spadają klatki, można przymknąć na to oko bo przez resztę czasu gra chodzi u mnie w tych 50-60 klatkach, na nvidiach ponoć nie mają problemów, na steamie recenzje są w większości pozytywne 77 %
Co za beznadziejna i recenzja, i ocena. A zaloze sie ze Overwatch (bezpardonowy klon TF2) dostanie co najmniej 8.5. Nie oceniacie gier tylko marki i hajp. Zal.
Overwatch dostanie tyle na ile zasłuży. Na razie gra nie wyszła, więc nie ma o czym gadać.
Twój komentarz też beznadziejny.
@11.1
Czyli uwazasz, ze Battleborn zasluzyl tylko na 6,5? W dzisiejszym systemie oceniania 6,5 to kupa. W dobie corocznych odgrzewanych kotletow gra w miare oryginalna i laczaca w ciekawy sposob kilka gatunkow dostaje tak malo z powodu premierowych niedociagniec, slabego marketingu i braku polskiej wersji (lol jakis, te 2 ostatnie w ogole nie powinny byc brane pod uwage), gdy tymczasem kolejne zabugowane, ledwo grywalne i odtworcze gnioty jak Assassiny, BFy czy inne Cody dostaja swoje coroczne osemki i wyzej. Wielkie marki znanych producentow dostaja wysokie oceny z czapy za sama nazwe, a jak jakis mniejszy producent wyda calkiem niezla gre to sie ją jebie (przepraszam za brzydkie slowo, ale tylko ono mi sie tu nasuwa) za kazde jedno niedociagniecie. Dla mnie czystej wody hipokryzja.
Ale spoko, pojaw sie w watku pod recenzja Overwatcha jak juz wyjdzie i dostanie to swoje 8.5-9. Chetnie pogadam.
Te liczby są szokujące: tydzień po premierze więcej osób gra w Bolderlandsy niż w Battleborna?! WOW!
Beta nawet mnie zainteresowała, ale nie na tyle by kupić grę. Ciekawe co zrobią teraz twórcy? Choć przypadek Evolve pokazuje, że niekoniecznie MUSZĄ przejść na f2p.
Ocena ta sama jak przy Overwatch. Obie gry nie reprezentują niczego, co by przykuło gracza na dłużej niż parę godzin. Puste strzelanki bez możliwości rozwoju w jakąkolwiek stronę. Tak to wygląda. Obie gry są za pieniądze, więc obie szybko umrą.
Przy overwatchu nie ma oceny! To so tylko oczekiwania. Przeczytaj najpierw co pisze obok liczby, a potem się wypowiedz.
To samo mógłbyś powiedzieć o innych najpopularniejszych FPSach - z CSem, CoDem i BFem na czele.
Brak polonizacji jak najbardziej można zaliczyć do minusów gry ale nie we wszystkich przypadkach. Są gry, głównie spod szyldu rpgów, strategii i przygodówek, które dla powiedzmy połowy graczy w Polsce są ciężkie w odbiorze przez brak polonizacji. I tu zgodzę się, że można to zaliczyć jako minus, ponieważ w tym momencie duży procent odbiorców traci część immersji i nie wczuwa się tak dobrze w fabułę i świat.
Co innego strzelanki czy moby gdzie ważniejszy jest gameplay, a zwroty językowe są tak proste, że byle osoba, która ma jakikolwiek kontakt z kulturą je zrozumie. Nie rozumiem więc dlaczego, jeśli właściwie to nie wpływa na immersję, opisywać jako minus brak spolszczenia Battleborna. Gry takie jak ta twórców Borderlandsów, CS, LoL, DoTa, CoD, Battlefield, nie potrzebują spolszczenia, a wręcz przeciwnie - to co pokazuje chociażby "przymusowa" bo nie dająca się wyłączyć polonizacja dialogów w Battlefieldzie przyprawia o ból głowy przez kiepską grę głosową aktorów.
Nie jestem z tych, którym zrozumienie gry po angielsku sprawia problem i nie widzę potrzeby wprowadzania minusa za brak naszego rodzimego języka do recenzji gry, która językiem dużo nie pracuje. Rozumiem gdyby to był przypadek rpga, z którego tekst się wylewa, często pełny obcych archaizmów i gagów, ale Battleborn?
Oczywiście jestem świadom, że ocena 6.5 wynika raczej z wad gameplayu niż z braku spolszczenia. Nie czepiam się recenzji bo jest napisana w porządku. Po prostu ten minus trochę mnie pobudził do refleksji.
Owszem, jak najbardziej można i trzeba zaliczyć do minusów. Polacy płacą już za gry praktycznie tyle samo co na zachodzie. Piracimy już mniej niż w połowie krajów starej UE. To z jakiego gwizdka mamy być traktowani gorzej? Bo zdradzę pewien sekret: to nie jest tak, że wydawca sobie robi rozpiskę krajów i stwierdza: "o, Polacy są tacy zdolni z angola i ambitni, to ich nie będziemy katować polską wersją. Wersji swahili też robić nie będziemy, mamy przecież do Kenijczyków szacunek." A z drugiej strony mamy Rosjan, którzy płacą za gry o jedną trzecią mniej, a biorąc pod uwagę dużo bardziej powszechne piractwo stawiam, że ogół zysków ze sprzedaży Battleborn w krajach WNP nie dosięgnie 200% tych w Polsce. Na pociechę dostają swoją wersję językową (wnoszę z gameplayów na YT, bo na Steamie nie widzę).
Jeszcze żeby chodziło tu tylko o to, czy gra wychodzi w wersji PL, czy nie, to by jeszcze dało się przeboleć. Ale to wcale tak nie wygląda - własna wersja językowa to jeden z wyznaczników wydawców, że dany rynek należy traktować priorytetowo. Wiadomo, że taki Micro$oft ma w dupie Polskę i całą naszą część Europy, co dobitnie udowodnił przy ostatni Quantum Break. Ale to, co naprawdę przelało czarę goryczy, to bełkot tego barana z piaru, jaki ten crap jest innowacyjny, że nawet napisów nie dało się niby wstawić. To był po prostu kolejny rozdział w długiej i smutnej historii podejścia M$ do naszego rynku, jak było widać przy okazji premiery Xboksa One. Zresztą już w poprzedniej generacji zaczęli robić polskie wersje na zasadzie "macie i udławcie się" tylko po to, żeby Sony nie sprzątnęło im całego rynku.
Przyjrzyj się temu. Mija już prawie dziesięć lat od chwili rozpoczęcia przez SCEP kampanii na rzecz polonizacji tytułów wychodzących na PS. Dekadę wcześniej na polskim rynku lokalizowano najwyżej garść przygodówek i koniec (jeszcze przed złotą erą CDP). A dekadę później sytuacja się... w ogóle nie zmieniła. A jeśli już to na gorsze. Nie przypominam sobie, by w tamtym czasie duży tytuł AAA od zachodniego wydawcy mógł nie otrzymać polonizacji nawet na PC (z wyjątkiem może uparciuchów jak LucasArts czy Rockstar, którzy jednak przynajmniej w pewnym momencie zaczęli konsekwentnie tłumaczyć swoje tytuły).
Tak więc sorry, ale coś tu jest nie w porządku. Bulimy o kilkadziesiąt procent więcej niż wtedy. Nie piracimy nawet w połowie tak często jak wtedy. Ze strony wydawców spodziewałbym się w rewanżu nieco innego traktowania niż wpychania nas coraz głębiej w odbyt.
Ale to że płacimy więcej niż tacy Rosjanie nie zależy tylko od firm. To zależy od tego, że jesteśmy członkiem EU, a więc traktowani jesteśmy podobnie jak kraje, które są w strefie euro i zależy od podatków nakładanych na gry, które są wyższe niż w Rosji.
Do tego dochodzi kwestia samej "opłacalności" lokalizacji językowej. Rosja ma 143 mln mieszkańców, do tego dochodzą wszystkie te demoludy jak Kazachstan, Mongolia, a nawet Ukraina - to jest język rosyjski. Tłumacząc na ich język idziesz w kierunku setek milionów odbiorców. Tłumacząc na Polski idziesz w kierunku 38 milionów odbiorców z czego mamy chyba największy odsetek piractwa w Europie.
Przyznam, że to może wydawać się niesprawiedliwe, że nie mamy polonizacji, a płacimy podobnie jak ci, którzy lokalizację mają ale świat nie jest sprawiedliwy, a przemysł związany z grami to biznes jak każdy inny i nie dziwię się, że producenci nie patrzą na Polskę jako ważny punkt odbioru ich produktu bo takim rzeczywiście nie jest. Sam na ich miejscu wolałbym przetłumaczyć na rosyjski i mieć z tego gigantyczne zyski niż na polski i mieć z tego po prostu niewiele.
Sorry, ale... czy Ty w ogóle przeczytałeś, co Ci pisałem, czy dałeś odpowiedź z automatu? Mówiłem, że przynajmniej w moim odczuciu zyski ze sprzedaży na rynek rosyjskojęzyczny mogą nie być aż tak dużo większe niż na polskojęzyczny, a i o piractwie wyraźnie pisałem, jak się sprawy mają: pod tym względem lepiej jest u nas niż m.in. we Włoszech czy Hiszpanii. Można się z tym nie zgadzać, ale wypadałoby się ustosunkować i podać konkretne kontrargumenty.
I wybacz, ale nie kupuję tego, żeby po prostu potulnie zwiesić główkę i pocałować stopy wielkich emerykeńskich wydawców, że łaskawie wydają swoje gry w tym naszym trzecim świecie, gdzie ludzie do pracy jadą na niedźwiedziach polarnych. A gdyby po prostu Polacy przestali się zgadzać na takie traktowanie? I.e. przestali kupować niespolszczone produkcje? Jednak kogoś by to po kieszeni troszkę uderzyło i nagle by się okazało, że czas i środki się znajdą.
I mówię Ci, sama kwestia wersji językowej to tylko środek do celu. A celem tym jest: nie dać się zepchnąć na drugi plan. Bo jeszcze trochę i wydawcom tak zaimponujemy tą naszą ambicją i uporem w zdobywaniu upragnionych towarów, że ktoś zacznie zadawać pytania typu "Po co utrzymywać ten polski serwis, jak ci Polacy tak super gadają po angielsku? Niech wysyłają swoje xboksy do Niemiec." albo "Napoci się człowiek z tym sprowadzaniem płyt do Polski, jak Polacy mogą sobie po prostu sprowadzić z Wysp i wszyscy będą zadowoleni."
Oczami wyobraźni widzę następującą scenę:
A: Polacy, tak się cieszymy, że tak lubicie grać, to pewnie nie będzie wam przeszkadzało, jak cenę następnego Battlefielda podniesiemy o dwie małe dyszki?
B: BUUUUUUU!
A: Co? Za drogo? Nie starczy wam na jedzonko w tym postsowieckim grajdołku? Jasne, spoko, to obniżymy cenę. Nawet Murzynki w Afryce będą płacić mniej od was, niech już będzie nasza strata.
A: Nieeeeee! Nie jesteśmy zakompleksieni! Shut up and take our money!
B: Tak lepiej. A teraz do budy!
Sama Rosja ma blisko cztery razy więcej ludności niż Polska, do tego trzeba doliczyć byłe republiki radzieckie. Myślę, że wyjdzie koło 200 mln ludzi mówiących po rosyjsku bądź dobrze go rozumiejących. Tak samo jest z hiszpańskim- w tym języku mówi kilkaset milionów ludzi.
W sprawie samej polonizacji zgadzam się Agrelmem. Co innego Banner Saga 2, co innego Battleborn
Jaro, no przeczytałem i ci odpisałem. Nie ważne o ile większe jest piractwo w Rosji niż w Polsce to nie ma znaczenia jeśli porównasz liczbę ludności. Co z tego, że Polsce gdzie żyje 38 mln ludzi powiedzmy piraci tylko 20%, a w Rosji 60% skoro mają więcej ludzi? Z punktu widzenia producenta bardziej opłaca się przetłumaczyć dla tych 40% Rosjan niż 80% Polaków bo ich i tak jest więcej. Nie wydawało mi się potrzebne, żeby pisać to aż tak dosadnie na przykładach, myślałem, że to jest proste w zrozumieniu. I nie mów mi o Hiszpanach czy Włochach, Francuzach czy Anglikach bo zawsze będzie tak samo - ludzi znających język rosyjski, hiszpański, włoski, angielski czy niemiecki jest o wiele o wiele więcej niż znających polski czyli rynek zbytu jest większy.
Do tego mówisz o konkretnych kontrargumentach. Powyżej własnie powtórzyłem jeden z moich kontrargumentów podczas gdy twoje wypowiedzi zaczynające się od "stawiam, że...", "przynajmniej w moim odczuciu..." to zwykłe spekulacje i można się nimi co najwyżej w dyskusji podetrzeć. Bo jeśli mówisz, że twoim zdaniem Polacy dają zarobić producentom więcej to ja mogę powiedzieć, że jest na odwrót i Polacy dają zarobić producentom mniej. I podczas gdy twoja wypowiedź wywodzi się od "stawiam, że..." to ja uargumentuję swoją tym, że Polaków jest znacznie mniej.
I wierzę ci, że nie kupujesz tego, zeby potulnie zwiesić główkę i pocałować stopy wielkich emerykeńskich wydawców bo też niczego takiego nie próbowałem sprzedać i do niczego takiego nie namawiałem. Jedyne o czym mówiłem to o tym, że producentom bardziej opłaca się lokować produkty w krajach bardziej liczebnych oraz że minusowanie w recenzji braku polonizacji gier typu moba czy cs jest nieodpowiednie bo takie gry polonizacji nie wymagają. Jeśli chcesz głosować portfelem za polonizacją każdej gry to to rób ale nie insynuuj mi niczego bo tego nie lubię i dyskutować dalej nie będziemy.
Jeśli ktoś tu zawiódł, to raczej nie marketingowcy, a prędzej Gearbox. Nie mam pojęcia, czemu niektórzy stawiają tę firmę na równi z faktycznie dobrymi studiami, bo Gearbox to dla mnie niemal synonim słowa "rozczarowanie", a firma plasuje się bliżej słowa "chciwy" niż frazesu "wysoka jakość".
Uprzedziłeś mnie. Chciałem napisać dokładnie to samo. Po świetnym Borderlands 2, przy którym spędziłem faktycznie wiele godzin, reszta kolejnych gier jest robiona jakby na siłę aby tylko wyssać więcej mamony kładąc podwalinę na reklamie dwójki. Gdyby gra byłaby na poziomie to i graczy by znaleźli.
Wildcamel, tak z ciekawosci: skad pomysl na 'nowy gatunek' bohaterska strzelanke? Ja rozumiem podazanie za zachodnimi wzorcami, ale jest jakas granica. Tematyka, czy styl designerski to nie gatunek.
Etykiety mają nam uproszczać życie. Kiedy mówię, że dany film jest thrillerem psychologicznym, to od razu wiesz co mam na myśli. Podobnie jest z bohaterskimi strzelankami. To rodzaj FPS-ów (choć nie tylko), w których jest wiele niebanalnych postaci z unikalnymi umiejętnościami, a granie zespołowe jest ważną częścią zabawy. Uważam, że ta etykieta więcej wyjaśnia niż zaciemnia (bo jest przecież uproszczeniem), dlatego warto ją stosować.
No właśnie, przecież Polacy, jak sama nazwa wskazuje, posługują się od dziecka językiem angielskim.
Jedyne co jest żałosne to te posty, w których ludzie piszą, że Overwatch i Battleborne są nudne. Kto tak mówi po prostu nie rozumie założeń obu gier. Np. w OW większość gra jedynym i tym samym bohaterem, a nie o to chodzi. W OW trzeba dostosować się do sytuacji, kontrola wrogich bohaterów. To nie jest połytka strzelania, trzeba trochę pomyśleć, a nie biegać bez pomysłu, co wielu się nie udaje. Radzę obejrzeć filmy ludzi grających trochę dłużej i spojrzeć na te gry z innej perspektywy.
FPS z bohaterami Marvela, łączący wszystkie ich zdolności a więc walkę wręcz, bronią białą i palną plus zdolności specjalne byłby hitem. Póki co Marvel (Disney) po macoszemu traktuje PC-towców. Lepiej trochę jest na iOS, chociaż FPSa jak dotąd nie ma.
Hmm... Recenzja jest ciekawa i dobrze oddaje główne cechy gry, ale absolutnie nie mogę się zgodzić z oceną 6.5. Właściwie głównym argumentem przedstawionym w artykule jest słaby marketing i wynikająca z tego stosunkowo mała liczba graczy. Po pierwsze nie do końca zgadzam się, że marketing był słaby. Po drugie oceniamy grę czy to jak została zareklamowana ??
Niestety tak jak w każdym biznesie na dojrzałym rynku są potentaci, którzy go kontrolują. Ich produkty będą dużo popularniejsze i dużo bardziej rozpoznawalne niezależnie od rzeczywistej wartości. Aby mniejszy gracz przebił ten trend musi albo wynaleźć "przełomowe dzieło sztuki" albo (a raczej "i") włożyć w projekt masę pieniędzy. Zazwyczaj nieosiągalną dla niego ... skoro jest mniejszy.
Battleborn ma znacznie więcej zawartości od Overwatch. Jest przy tym świetnie - rasowo - zrobiony i niesamowicie grywalny. Mimo to nie mam złudzeń, że Blizzard zagarnie lwią część tego rynku, bo ludzie i recenzenci przyzwyczaili się, że jak Blizzard, to "musi" być super i staje się klasyką.
Moja ocena dla Battleborn:
- świetnie zrobiona rasowa grafika komiksowa;
- doskonale zaprojektowane postacie, nie-anonimowe;
- bardzo grywalny model we wszystkich trybach gry;
- bardzo bogata zawartość: 1) solo-story, 2) coop-story, 3), 4), 5) trzy całkowicie odmienne tryby PvP, 6) rozwijane postacie, 7) itemy do kolekcji i podnoszenia cech postaci (Loadout), itd itd...
- bardzo polecam!
Pewnym minusem dla mnie może być nadmierne nagromadzenie akcji na ekranie, co jest szczególnie odczuwalne w grafice komiksowej z jaskrawymi kolorami itp. Ale z drugiej strony taki jest styl tej gry i uniwersum. Nie uznawałbym tego jako faktycznej wady.
Moja ocena: 9/10
Fakt, ja ciągle myślałem sam, że Battleborn to taka sama produkcja co Overwatch, tylko że od innego studia, dopiero po premierze wyczytałem co i jak, no i rzeczywiście różnic jest więcej niż podobieństw.