Zaskakująco długo nie było żadnego sensownego wątku o kociastych, aż do wątku pt. "Czym zająć kota?"
Jak się okazało, całkiem liczne grono GOLowiczów ma na swoim wychowaniu mrucząco-miauczących i chyba warto, aby taki temat był tu kontynuowany cyklicznie.
Zapraszam, w takim razie wszystkich, którzy mają pytania, porady, chcę się podzielić swoimi doświadczeniami lub po prostu zaprezentować swoich kocich podopiecznych.
Zdecydowanie nie zapraszam kocich hejterów lub osoby o żenującym poziomie kultury.
Link do pierwszego wątku pt. "Czym zająć kota?"
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13900356&N=1
to ja pierwszy rzucę pytanie- jaka dobra i niedroga karma sucha dla kota? Przeznaczyć na ten cel mogę do 120-130zł za ~10kg wraz z przesyłką.
XD spóźniłem się
Od zawsze w domu był dachowce, więc ciężko mi powiedzieć jak to wygląda przy jakiś rasowych i ich wymaganiach, ale zawsze była 'normalna' i wszystkie koty żyły w zdrowiu. Do tego od czasu do czasu jakieś tam pastylki w witaminami, zróżnicowane 'mokre' posiłki. Żadnych chorób ani problemów.
U nas idealnie się sprawdza karma Iams i jest mniej więcej w tym przedziale cenowym jaki podałeś.Warto tez uzupełnić kotu dietę karmami mokrymi lub świeżym mięskiem.
Predi2222 ====> Jedyna sensowna, której cena jest w miarę zbliżona do Twoich widełek, to chyba Concept for Life. Mocno się teraz promują, więc można trafić na ciekawe zestawy lub rabaty np. tutaj:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_dla_kota_sucha/concept_for_life
Pytanie jeszcze, dla kota w jakim wieku potrzebujesz, czy jest sterylizowany czy nie i czy wychodzący na zewnątrz ?
Nie testowałem na Axelu Taste of the wild ale wiele osób bardzo chwali tą karmę, więc raczej dobry wybór. Daj znać, co powie Twój kociasty ;)
Kupiłem sobie kiedyś zestaw do polegiwania, na moje "szczęście" poduszka spodobała się i wzięta w posiadanie mojego Lucyfera.
To ja się pochwalę naszym kotem, moja mama znalazła ją konającą w lesie (porzucona przez matkę albo człowieka), była malutka myśleliśmy że nic z tego nie będzie. Weterynarz jednak stanął na wysokości zadania, wystarczy powiedzieć że musiał używać igły dla gryzoni ponieważ była tak odwodniona że żadnej żyły nie mógł przebić normalną igłą.
Tutaj jest zdjęcie jakiś miesiąc pod odnalezeniu. Teraz jest już większa i niestety wyrosła na straszną wredziolę, śmiejemy sie że pewnie matka ją porzuciła nie bez powodu.
Nic wdzięczności co? :D Ja swojego na grilu znalazłem wg weterynarza musiał być 2-3 dni góra po otwarciu ślepiów. Na całe szczęście mimo piekielnego imienia to całkiem kochany i lubiany kot.
Niestety, zero wdzięczności. Potrafi być kochana, ale tak to straszny wariat. Dużo rozrabia, poluje na jaszczurki, krety, myszy i ptaki co doprowadza nas do szału. Ale cóż jesteśmy skazani na siebie :).
Tak teraz wygląda --->
Cieszy nas że dogaduje się dobrze z naszymi psami, malamut Yeti nawet chyba przejawia instynkty ojcowskie (może z powodu podobnego umaszczenia ;P), lubią się bawić razem i bardzo dobrze się tolerują.
Ale śliczny piesio :( niestety mieszkam w bloku i takiego mogę sobie wybić z głowy :(
musiałem oddać kota bo przynosił do domu kleszcze, ale nie wbite bo miał kropelki i obroże ale żywe na sobie, niestety zniósł ostatnio 3 tygodnie temu aż 15 w 3 dni i ... musialem poszukać mu innego domu, nigdy na działce nie miałem kleszczy, a kotek był kotkiem wychodzącym. Trafił w dobre ręce, bo szukałem mu domu przez 2 ostatnie tygodnie, ale teraz wiem że następny kot będzie tylko kotem domowym, a wy jak macie ?
Mój to patroluje okolice, ma nawet u sąsiadów własne miski - mimo że oni nie mają kota. Co do kleszczy to przynosi, całkiem sporo, taka pora i zima łagodna to nimfy atakują.
szyszkłak nie boicie się ? ja mieszkam w okolicy gdzie jest najwięcej kleszczy zarażonych a poza boleriozą i zapaleniem opon mózgowych jest jeszcze z 5 innych chorób bardzo ciężkich. To był jedyny powód znalezienia mu innego domu, ale czuje się jakby stracił przyjaciela :(
Nie. Od 5 lat przynosi kleszcze, od 5 lat je mu wyciągam. Złego diabli nie biorą.
ja jak zobaczyłem pierwszy raz kleszcza chodzącego nie wbitego to ręce mi się trzęsły jakbym co najmniej 10m od siebie zobaczył obcego, od tygodnia codziennie myślę jak tam ma się kotek. Następny będzie tylko w domu, wychowam go od małego, tego nie chciałem więzić bo już zaznał możliwości wychodzenia i powrotów.
Przesadasz trochę. Sam kleszcz nie jest specjalnie szkodliwy. Parę mi się w życiu trafiło. Nigdy nic nie złapałem. Moja mama w zeszłym roku zaraziła się boreliozą, ale leki szybko załatwiły problem. Klucz to być czujnym i obserwować miejsce ukąszenia. Możesz też kotu zdjąć obrożę, albo samemu założyć.
Matysiak g bolerioza jest na całe życie, z tego się człowiek już nie wyleczy, a nawroty choroby to kosmos. Znam poza tym już 4 osoby które po OZOM cofnęły się intelektem do szympansa i nic tutaj nie pomoże. Poza tym jest jeszcze 5 innych chorób które także zostaną z tobą do końca życia. Nałożenie obroży na siebie całkiem niegłupi pomysł :)
Może coś mi się pomieszało. Ale raczej tak mówiła. A że medyk, to wie, co mówi. Zapalenie opon to nie bajka, ale jak człowiek odpowiednio szybko zareaguje, to też powinno być ok. Tym niemniej rozumiem obawy.
Tak jak Matysiak mówi, przy odpowiednio wczesnym rozpoznaniu i rozpoczęciu leczenia - za pomocą doxycykliny (pardon jak napisałem nazwę leku błędnie) to nie powinno się nic dziać, co innego jak się dopuści do rozwoju choroby i do przejścia jej w stadium neuroboreliozy która często jest mylona z SM. Niestety mój brat na tę ostatnią formę boreliozy cierpi i widać że w tym momencie to nie przelewki. To co też zostaje w człowieku to przeciwciała po przejściu choroby.
Po za tym koty to z natury nadzwierzęta, wszystko na kocie goi się jak na psie :P, rany bitewne jakie mój klakier przynosił u mnie nie obyły by się bez wizyty u chirurga a on.. on to sobie nic a nic z tego nie robił.
@ed. A swoją drogą śliczny malamut, moim marzeniem jest mieć kiedyś takiego pseła. Sąsiady mają i mimo ogródka to ten pies to obraz nędzy i rozpaczy, ale co się dziwić jak właściciele to żywy przykład pełzającej patologii.
No to i ja się pochwalę, moja Torpeda okazuje mi miłość, poprzez zadawanie bólu. Szkoda tylko że to kot...
wygląda jak uchodźca na tle naszych kotów, predi zabrałeś jednak uchodźcę do domu ?
To jest ta rasa rosyjska? To prawda że one są takie wrednie?
Trudno powiedzieć co to za rasa, ale to raczej taki pół rasowiec, mieszanka kota domowego z kotem brytyjskim krótkowłosym.
To prawda że one są takie wrednie?
Nie jest wredny, czasami tak chce się bawić, normalnie to pieszczoch jest :> zwłaszcza jak jeść chce.
To chwalimy się. Tu moje dwa kociaki... Gabi na pierwszym planie.
A tu trzeci. 3.14, dla przyjaciół Pi.
A wasze sierściuchy też mają pociąg do wiedzy? Mój to jak ma do wyboru położyć się na super miękkiej poduszce a otwartej książce to wybierze to drugie..
Futrzaki robią to tylko i wyłącznie ze złośliwości, nie patrzą na swoją wygodę ;)
Widzą że książka ważna i pan się w nią wpatruje- a to usiądę i tyłkiem zasłonię.
Jakby to miało przeszkodzić to by się na gwoździach kładły ;)
Podobnie z zupą- człowiek je to wskakują na stół i liżą z talerza. Ale jak się da na małą miseczkę to powąchają i pójdą sobie. Ważne że pan wstał i jego zupa już wystygła, misja spełniona hehe.
Mój na ludzkie żarcie nawet nie spojrzy. Po za tym z dziewuchą swoją zrobiliśmy kiedyś eksperyment: dwie książki do wyboru miał: patologie (jako że moja połowica się na lekarkę kształci) i jakąś równie solidną książkę która z kolei ja czytałem. Wybrał patologie i generalnie zawsze ciśnie swój futrzasty zadek na takie pozycje, farmakologia, patologia, anatomia to jego faworyty.
" Może dlatego je kochamy bo ich życia nie należą do długich, racjonalnych czy przemyślanych ale są eksplozją paradoksów składających się z futra, zębów i entuzjazmu"
Znalezione w necie, podoba mi się!:)
Mojemu kotu dzisiaj ewidentnie coś odbiło i co chwile znajdywałem ją w najdziwniejszych miejscach w domu...
:D Myślałem aby mojej kotce kupić dwie myszki na kluczyk normalnie jestem ciekaw czy na je obie jednocześnie zwróci uwagę.
I ja dołączę do grona właścicieli kotów ;) Aczkolwiek serce zawsze będzie bić mocniej dla psów, ale ze względów lokalowo-życiowych kota łatwiej ogarnąć. Przedstawiam Maryśkę, zawodniczkę klasy ciężkiej którą wzięłam 2,5 roku temu z Fundacji Głosem Zwierząt :-)
Pan Guzik-->
Najlepsza zabawka pana Guzika? Gumeczki do włosów. A jak człowieki porzucają jeszcze to szaleństwo :)
Mój dostaje tylko suche żarcie więc jak od święta dostanie coś ekstra (mokre) to się w magiczny sposób materializuje przy misce. Nie ma co za nadto rozpieszczać kotała bo potem nie okazuje wdzięczności z prostych rzeczy :P
:D Hehe
Tak czy inaczej zapodaje zdjątko z mną i mojej kotki z kamerki laptopa bo nie mam cegły z aparatem
Coś nie chciało jej się pozować :P ale to dobra kotka nie pogryzie ani nie podrapie a domaga się częstego otwierania drzwi do pokoju taty bo lubi z nim siedzieć na kanapie.
Cobrass--> Młode dziewcze?:)
Wasze śierściuchy są raczej typowo domowe czy wychodzące? Bo z Guzikiem chodzimy na spacery. Raz w tygodniu to minimum :D
Moi rodzice mieszkają w spokojnej dzielnicy pod lasem, więc nasza wredziola sama się wyprowadza i buszuje po okolicy. Ale za bardzo kocha jedzenie z miski i leżenie przed kominkiem by chciała uciec ;P
Wasze śierściuchy są raczej typowo domowe czy wychodzące?
Jako, że mieszkam w domku jednorodzinnym z działką to moje koty wychodzą i to dość często. Nauczyły się. Jak chcą wyjść to stoją pod drzwiami żeby je wypuścić ;)
Działka duża to mają sporo miejsca a poza jej obręb nie wychodzą ;)
Moja to miastowa, nie wyprowadzam jej, ale jak jadę na dłuższy weekend do rodziców to ją zabieram i wtedy trochę sobie nieśmiało hasa po podwórku. Ale to nie jest jej żywioł ;)
Ja swojej daję głównie suchą mix Royal Canin STERILISED Appetite Control z Royal Canin Urinary Care (niestety miewa problemy z sikaniem i zmiana karmy na coś tańszego kończyła się weterynarzem), czasem jak mam serce to kupię jej jakiegoś whiskasa ;)
Generalnie jesteśmy obie na diecie, z czego ja cierpię podwójnie, bo skubana od 5 rano zaczyna hałasować, że jest już głodna.
U mnie podobnie jak u nutki. Na co dzień balkon, a często w weekendy na działce spacery kontrolowane ;)
Najlepsze jest to, że po takich spacerach Axel przez całą noc śpi jak zabity :)
Mojemu niestety też ostatnio mocno się w kocim dupsku poprzewracało. Mokrego w formie papki, w wersji kitten, już nawet nie chce powąchać. Suche OK ale mokre musi wyglądać jak mięcho albo ryba, a nie jak pasztet lub kaszka. A najlepiej, to jakby codziennie dostawał surową wołowinę ;)
A co do kocich przypadłości i żarłoczności mojej koty ciąg dalszy. To jest typ kota, który nieważne ile ma w misce nasypane, musi zjeść wszystko teraz już. Problem powstaje wtedy kiedy wg jej mniemania przegłodziłam ją i w szybkim tempie wcina całą porcję w efekcie 5min później zaczyna się seria rzygów po całym mieszkaniu z przejedzenia <3
nutkaa--> Guzikowi też zdarza się że wręcz pochłania miskę karmy a potem odbija mu się nie gorzej niż mi :d To dziwne, bo miskę z suchym ma zawsze pełną.
Lucyfer tak jadł w pierwszym miesiącu, aż mu się uszy trzęsły - dosłownie. Teraz już tak nie robi, wie że w misce jest - a jak nie ma to przychodzi i rzuca pociągłe spojrzenia które są bardzo wymowne, nie miauczy bo nie, kot niemowa generalnie. Z rzyganiem też problemu nie mam całe szczęście, jak chce sobie puścić pawia to idzie na ogród - sam.
Jakbym go nazwał Puszek czy inny Okruszek to by pewnie prawdziwy diabeł z niego wyszedł.. Moc odwrotności najwyraźniej tutaj działa.
W papierach ma Lucyfer, ale i tak wszyscy na niego wołają Lucek.
Ciągle mi wmawiają, że to nawyki kota bezdomnego, ale no kurcze, ona już od ponad 3 lat ma dach nad głową i pełną michę więc chyba nie powinna się najadać na zapas ;)
No to i ja się dopiszę wraz ze Szmulą i Electrą widocznymi na zdjęciu obok.
Póki co zupełnie niewychodzące, ale jak w końcu skończą ocieplanie bloku, to zamierzam osiatkować balkon i będą miały choć trochę świeżego powietrza. Bez siatki się boję, bo na bank któraś by wyskoczyła za gołębiem czy wróblem. Obawy o tyle uzasadnione, że łowne obydwie (nie mam problemów z muchami czy innym latającym tałatajstwem), a kiedyś widziałam, jak Electra rozsmarowała się na szybie, skacząc do wróbla siedzącego na barierce.
Jak oduczyć kota gryzienia kabli?
Dzisiaj przeżarł już drugie słuchawki :/
Zastanawiam się nad jakąś niskonapięciową ładowarką podłączoną do sieci i rozłożenie kabelka w jego zasięgu, jak go delikatnie strzeli to może się opamięta.
P.S. Robię to w trosce o jego zdrowie, bo jak się w końcu zabierze za jakiś kabel 220V to będzie za późno.
Słyszałem o wielu gryzoniach co gryzą kable, ale o kotach nie.
Na szybko to jakieś np. neoprenowe ochraniacze, ale to brzydkie, uciążliwe i nie wszędzie się nadaje. W sieci na formach może będą porady osób które się z tym uporały, ogólnie faktycznie niebezpieczne.
Nie zostawiaj słuchawek na wierzchu.
Tak serio, to da się kota nauczyć, że czegoś mu nie wolno.
Przestępstwo -> zdecydowany chwyt za kark (tak kocice strofują swoje małe) -> skierowanie pyska w przeciwnym kierunku -> pacnięcie w tyłek -> kot biegnie. Potem jest foch i kolejne próby dokonania przestępstwa. Musisz być konsekwentny, to się sierściuch w końcu nauczy.
Edukacja musi się odbywać na gorącym uczynku, ponieważ w przeciwnym razie kot doskonale udaje, że nie rozumie ciągu przyczynowo-skutkowego "zbrodnia i kara". Oczywiscie kłamie, bo ciąg przyczynowo- skutkowy "zrobię ci rano sajgon, żebyś ruszył swój śpiący tyłek i napełnił miskę" nie tylko rozumie, ale aranżuje.
Moje już doskonale wiedzą, kiedy mogą się dopuszczać czynów zabronionych tak, żebym ich nie widział.
"Nie zostawiaj słuchawek na wierzchu"
A inne kable? Też pochować?
Genialne rozwiązanie! Serdeczne dzięki.
Nie spotkałem kota, który przejawiałby ciągoty do grubszych kabli. Chomiki z drugiej strony...
Ten niestety interesuje się różnymi kalibrami. Poza kablami słuchawkowymi na koncie ma już ładowarkę i kabel kat5.
Tu macie zdjęcia jedynego kota na Spitsbergenie. Koty są tam zakazane, jako że łapały od lisów polarnych i roznosiły wściekliznę i tasiemca bąblowca. Kesha w papierach jest właśnie lisem polarnym - taka tam typowo rosyjska ściema w papierach (w Barentsburgu mieszkają Rosjanie i Ukraińcy) - i jak widać po posturze, także dopieszczaną maskotką 450-osobowej osady, w której mieszka. Niekastrowany chłopak, który niestety - jako jedyny przedstawiciel gatunku - nie ma okazji zaznać rozkoszy kociej miłości. Pewnie dlatego wygląda jak wkurzony bandzior. Ponoć łatwo go zlokalizować po zapachu. Japońska telewizja odwiedziła miasteczko, żeby zrobić o nim dokument. Niestety nie udało mi się go znaleźć, ale z opowieści mieszkańców wynika, że Kesha nie chciał współpracować i uciekał z kadru, choć zazwyczaj jest przyjacielski.
http://www.traveling-cats.com/2016/01/cat-from-barentsburg-norway.html#.Vw93FFJuu2c
Czytając ten wątek to stwierdzam, że podobne rozterki co właściciele kotów mają rodzice małych dzieci:D
Koty to zasadniczo bardzo mobilne niemowlaki. Tylko korzystają z kuwety i można je zostawić same w domu. No i nie dorastają.
Ha! Czasem muszę się mocno kontrolować, jak moje dzieciate koleżanki coś opowiadają, a ja na końcu języka mam analogiczną historyjkę, tyle że z sierściuchami w roli głównej.
Co się przejmujesz? Moja znajoma kiedyś stwierdziła, że koty są u mnie substytutem dzieci. Powiedziałem, że oczywiście, a ona się zdziwiła bo myślała, że się obrażę. Nie lubię dzieci i nie chcę ich mieć, ale to czad mieć w domu interaktywnego pluszaka z jego emocjonalnym kosmosem, który zazębia się z twoim.
Wiesz, ja się za bardzo nie przejmuję, ale znajome bywają drażliwe na punkcie wtrącania kocich opowieści w dyskusje okołodziecięce :)
Myślałem że fontanna dla Guzika będzie strzałem w dziesiątkę ale na razie się boi. Jakiś pomysł jak go przekonać?:)
Dobra wódka > najlepsza whisky.
A wracając do tematu kociego. Tak się zastanawiam jak wasze mruczały lubią być pieszczone, oczywiście po za strefa absolutu, tantrycznego szczęścia i rozkoszy czyli przeddupia ogona..
Mój lubi być głaskany palcem między oczami oraz delikatnie ciągnięty za uszy. Lubi też drapanie po pucach i brzuchu.
Mój jeszcze okazjonalnie lubi tarmoszenie za ogon, bardziej to przeciąganie ręki po długości ogona niż faktyczne ciągnięcie, a okazjonalnie bo kitę to sobie chyba połamał kiedyś bo krzywa i czasem widać go boli.
Wczoraj mój koci tytan intelektu dowiódł, że w istocie jest jeszcze na poziomie dziecka jak to wyżej zostało powiedziane.. stanął na parapecie niemo miaucząc oznajmiając, że chce wejść do domu z ogrodu, po czym jak go wpuściłem to poleciał do drzwi które otworzył i poszedł na ogród.
Moje lubią drapanie pod pachami, ale oczywiście nasada ogona jest zawsze i wszędzie nr 1. Na brzuch muszą mieć akurat ochotę.
Moja uwielbia głaskanie po nosie, wystarczy zbliżyć rękę to się sama nadstawia, a potem pieszczotom nie ma końca.
Z innych to położy się na boku i trzeba głaskać od głowy do ogona ;)
Między oczyskami, czubek łepetyny i podbrodzie boczne. Rano, jak tylko się upewni , że zamierzam wstać z wyra, to musi być obowiązkowa minuta na czochranie, aż do momentu ugniatania łapami.
Swoją drogą, ciekawe czy wiecie, co u kota oznacza ugniatanie łapami i skąd się wzięło ? :)
PS. Przeddupie ogona rules !!!
8-miesięczna, wysterylizowana kotka już drugi raz zsikała mi się na sam środek łózka, pościel, prześcieradło, wszystko mokre, do prania albo może nawet do wyrzucenia. Z kuwety korzysta normalnie, z kuwety jest wybierane codziennie, no tak nie będziemy się bawić. Co może być przyczyną i najważniejsze - jak rozwiązać ten problem?
mohenjodaro ====> Coś może jej jednak nie pasować w kuwecie. Nie zmieniałeś może ostatnio żwirku na jakiś inny ? A jeśli nie, to chyba trzeba będzie się przejść do weta.
Poczytaj sobie jeszcze tutaj:
http://kocie-porady.pl/koc-zach/kot-zalatwia-sie-kuweta/
Mam problem z kotami, strasznie brudzą i się wszędzie szwędają, jakieś porady? --->
Pyłek i Kulka
Wiosna, linieją teraz, u mnie to samo. Możesz kupić Vetoskin na wzmocnienie włosów i skóry ale trzeba wyczesywać przynajmniej raz w tygodniu, najlepiej czymś takim:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_pielegnacja_kota/siersc/558840
lub dużo, dużo tańszym, a równie dobrym:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_pielegnacja_kota/siersc/akcesoria/32935?rrec=true
Temat fruwającej sierści jest bliski memu sercu, choć to bliskość z musu, a nie wyboru...
Akurat furminator jest dość "agresywny" i nie każdy kot toleruje wyczesywanie nim (nie mówiąc o lubieniu), z własnego doświadczenia powiem, że dość łatwo zrobić kotu przerzedzone placki, jeśli ciut bardziej skoncentrujemy się na jednym miejscu ;), natomiast ta rękawica to były najgorzej wydane pieniądze na koty (nawet jeśli nieduże). Jak ktoś chętny, rękawicę oddam za darmo w Wawie lub za koszty przesyłki poza Wawą.
Od siebie polecam furminator-zgrzebło: http://www.zooplus.pl/shop/psy/maszynki_pielegnacja_psa/furminator/furminatory_siersc_krotka/400487 , jest znacznie delikatniejsze od standardowego furminatora, a wyczesuje bardzo dobrze. Niestety ma minus wynikający wprost z konstrukcji - całe wyczesane włosie trzeba zdjąć z kota, własnego ubrania czy podłogi, ale biorąc pod uwagę plusy, po prostu to zaakceptowałam.
Dzięki za namiar ! Pierwszy raz przechodzę linienie w warunkach domowych :( Choć teraz mogę już przynajmniej wyczesywać mojego sierściucha na balkonie.
Przy najbliższym zamówieniu zakupię to furmibło ;) Axel daje się spokojnie furminatorować po górnych i bocznych rejonach. Natomiast brzuszysko tylko tą łapą, a później po całości lecę jeszcze czymś takim:
http://www.kuchniapupila.pl/kot/czystosc/rolki_do_zbierania_siersci/record_italy_rolka_do,p841039589
lub można tańszym odpowiednikiem z Ikei:
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/60109436/
PS. Twoje koty wyglądają na bardzo krótkowłose. Chyba nie gubią zbyt dużo sierści ?!
Yans, nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi to powiedział, ale doświadczam na co dzień - mam wrażenie, że moje koty zużywają większość składników odżywczych do produkcji pazurów i futra, które na zdjęciach może wygląda na bardzo krótkie, ale nie do końca tak jest, bo sierść okrywowa układa się na ciele bardzo przylegająco, tyle że jest jej dużo, a pod spodem jest jeszcze podszerstek. Produkują i gubią w kółko i na okrągło, ile ja szczotek kupiłam, które albo nie działały, albo koty ich nie lubiły, dopiero to zgrzebło daje mi szansę na opanowanie (jako tako) sytuacji.
Na obrazku - kotki leżą i się sypią jak stare budownictwo...
Lubicie się drażnić z kociastymi? Ja lubię złapać Guzika za tylne łapy jak sobie leży co mu się nie zawsze podoba:P
Czasami zdarza się mi się trochę rozzłościć moją kociastą, ale zazwyczaj kończy się to krwawo ;) Chyba że jestem szybszy niż zęby i pazury, wtedy z konfrontacji wychodzę bez szwanku.
Moja upodobał sobie nagminne rozkładanie swojej kociej osoby przed samymi nogami. Idzie, idzie i bach, leży, a zazwyczaj wybierze takie miejsce ze ani jej obejść nie idzie ;) jako ze trzeba ją jakoś przestawić, to zaczyna się turlanie, co nie zawsze się jej podoba, to i wtedy w ruch idą zęby i pazury.
Uwielbiam. Gabriela czasami sama mnie zaczepia. Biega bokiem z nastroszonym ogonem. Wtedy przewracam ją na plecy i wkurzam, czohrając brzuch i głowę do takiego momentu, że wrzeszczy, owija mi się wokół ręki, kopie tylnymi łapami i wściekle gryzie. Ale nigdy do krwi. Ją też to bawi choć tak to nie wygląda. Inaczej by uciekła, bo to tchórz.
Martwi mnie jedna sprawa. Guzik trochę mniej je ostatnio. Mokrego jak i suchego. Aktywny jest dalej, lubi wciąż się bawić. Co może być przyczyną i czy się przejmować? Załatwia się normalnie a i gówienka wyglądają normalnie.
Na razie bym nie tragizowała. Jeżeli w ogóle je, tylko mniej, to może to wynikać ze zmiany pory roku, nawet koty niewychodzące w zimę jedzą więcej, a w lato mniej. I choć nadal rośnie (OIDP ma ok. 5 miesięcy teraz) to może okres największego zapotrzebowania mu się skończył.
Martwić się trzeba tylko wtedy, gdy kot w ogóle przestaje jeść, są na tyle małe kubaturowo, że nawet przy zaledwie kilkudniowej głodówce mogą sobie zrobić krzywdę.
kali93 ====> U mnie było podobnie. W pewnym momencie zaczął mniej jeść, a najpierw wybrzydzać. Jeśli poza tym nic niepokojącego się nie dziej, to chyba nie ma problemu. Dużo ważniejsze jest, żeby pił regularnie.
PS. Może jeszcze być wariant, że niedługo sobie rzygnie włosami.
PS2. A wariant Szyszkłaka wykluczasz ?
Moja jak mniej jadła pod moją nieobecność to się okazało, że sama się obsługiwała z głównego worka z karmą (przegryzła dno i miała całodobową stołówkę ;)).
Co do drażnienia się, Maryśka od razu ucieka, czasem jak wybitnie nie chce jej się zada ruszać to łapką leniwie próbuje mnie okładać.
Wyczesywania nie lubi, wczoraj siłą udało mi się chwilę ją przeczesać, ale i tak duuuużo futra lata :/
Lato idzie, plaża, bikini. Fałdki trzeba zrzucić, żeby poderwać opalonego ratownika.
Moje też przystopowały z kaloriami.
Meghan ====> Hmm, mogłem się domyśleć tylko zmyłkę zrobiło mi umaszczenie Electry, dosyć nietypowe jak na Abisyńczyka :) W jakim są wieku ?
Cholera, nie pomyślałem o tak prozaicznej przyczynie mniejszego apetytu jak właśnie napisaliście. Robi się cieplej i mniej kalorii jest potrzebne:P
W maju sterylizacja, też się stresowaliście? Bo ja bardzo.
A to on przed sterylką jeszcze? To pewnie czuje jakąś kotkę, zakochał się chłopina i teraz jeść mu się nie chce :P
Maryśka bardzo ubolewa z powodu diety, ale nie poddaję się, 3 razy dziennie mała garsteczka, a w nocy śpię ze stoperami, żeby mnie baba miauczeniem nie budziła, że już jej burczy w brzuchu ;p
W maju sterylizacja, też się stresowaliście? Bo ja bardzo.
Trochę martwi mnie, że ten wątek idzie w kierunku "Beki z mamuś na forach"
Żonglujecie karmami czy raczej kupujecie jeden większy worek i kot je aż skończy się worek?:P Bo pomyślałem że może warto następnym razem kupić zamiast jednego worka 3kg kupić dwa po 1,5 albo w proporcji 1kg i 2 kg dwóch rożnych producentów. Można tak w ogóle? Bo słyszałem że z tym częstym zmienianiem karm trzeba uważać.
Ja swojej mieszam od zawsze, z tym, że na początku mieszałam paczkę droższego Royala z paczką jakiegoś taniego zapychacza typu Whiskas, a teraz jej mieszam dwa rodzaje Royala w proporcji 1:1. Je, nie marudzi i się zdrowo trzyma, a mieszam jej, bo musi dostawać karmę wspomagającą układ moczowy (niestety miewa problemy), a że jest ona droższa, to kupuję dla uzupełnienia tańszego Royala dla grubasków ;p
kali93 - dużo zależy od kota, ja jak jeszcze karmiłam gotowymi karmami często próbowałam czegoś nowego i mieszałam smaki bez żadnych problemów, inni twierdzą, że kota trzeba stopniowo przestawiać, ale to chyba wtedy, gdy bardzo długo je jeden typ karmy
nutkaaa, RC to straszny syf, kiedyś to była w miarę dobra karma, teraz płacisz tylko za markę, bo składniki są podłe, w dodatku wielu kociarzy twierdzi, że ma jakiś składnik uzależniający i często są duże problemy z przestawieniem na inną karmę. Ponadto sucha karma wspomagająca układ moczowy to kpina, koty w naturze nie jedzą suchego, większość wody przyjmują z jedzeniem (stąd zresztą taki problem z nawodnieniem kota przy karmieniu bobkami i rady zastawiania całego mieszkania miskami). Dużo lepiej by było przestawić kota na mokre, a jeśli to niemożliwe, to przynajmniej zrezygnować z RC, jest trochę lepszych karm do wyboru: Orijen, Power of Nature, Applaws, Taste of the Wild, Catz Finefood...
Ja od początku żongluję, zarówno suchymi, jak i mokrymi karmami. Lepiej nie uzależnić kota od jakiejś jednej karmy, bo jak producent wpadanie na genialny pomysł, żeby wycofać jakąś karmę albo zwinie w ogóle interes albo przestaną importować do Polski, to będzie problem. A już tak było np. Taste of the Wild.
Ja podaję właśnie mniejsze paczki i jak jedna się skończy, to daję drugą inną. A generalnie daję Orijen, Acanę, Applaws, Concept for Life lub Purizon. Z tego co widzę, to Axel chyba najbardziej lub Concept for Life i Applaws.
Mam jakiś 30kg wór karmy. Mojemu bezapelacyjnie smakuje, wcina równo i wciąż dopomina się o więcej. Zdrowy jest, futerko mięciutkie i lśniące.
Jak wyje jeden worek to zamawiam inną karmę o innym smaku ale o podobnych gabarytach objętościowych.
Meghan, nie do końca się zgodzę, odkąd zaczęłam dawać swojej RC to wszystkie problemy z sikaniem zniknęły. Na samą mokrą jej nie przerzucę. Za drogo, zresztą o dziwo, na mokre zdarza jej się częściej wybrzydzać niż na suchą którą pałaszuje bez problemu. Także jeśli chodzi o RC dla mnie stosunek jakości do ceny super.
Meghan--> Same mokre, pewnie dalibyśmy radę jakoś finansowo ale problem jest taki że wybrzydza. Zredukowaliśmy mu nawet ilość mokrych posiłków z 2 do 1 bo nie chce jeść. BARF też myślałem ale nie zawsze jestem w domu a dziewczyna sama surowego mięsa nie tknie :P
Teraz wcina Purizona, karma na poziomie Orijena czy Acany. Generalnie co do suchych, co by nie dostał to chętnie je.
nutkaaa, Twój kot i Twoje pieniądze. Po prostu uważam, że RC jest słabej jakości za wcale nie taką niską cenę, ale krucjaty nie będę prowadzić :) Sama kiedyś karmiłam moje koty RC i nawet uważałam, że jest dobra, bo przecież od weterynarza kupowana. Zresztą wtedy nawet może nie była zła, znacznie poszła w dół jakością odkąd markę wykupił Mars.
kali93, ja właśnie żywię BARFem, robię mieszankę z reguły raz na 3 tygodnie (takaż na obrazku) i poporcjowaną mrożę, koty wciągają aż miło, po 1,5 roku takiego żywienia jestem przekonana, że już od niego nie odejdę do karm, choć czasem faktycznie nie chce mi się zabrać do krojenia. Zrobionej już mieszanki nie trzeba dotykać ręką, może się jednak zastanów? Wiem, że to nie dla każdego, czasem się śmieję, że gdybym wiedziała, z czym to się wiąże, to nigdy bym nie zaczynała, ale tak serio to bardzo sobie chwalę obecny stan.
Dodatkowym atutem jest kuweta - nie śmierdzi, kupale raz na 2-3 dni i stanowczo mniejsze, bo przyswajalność jedzenia bardzo duża.
Jeżeli chodzi o mięsa, to ja bazuję głównie na udźcu indyczym i wołowinie - pręga, łata, szponder. Dodatki to suplementy typu wątróbka (witamina A), zmielone skorupki (wapń), drożdże browarnicze (witaminy z grupy B), krew suszona (żelazo), tran z wątroby dorsza, tauryna, spirulina, witamina E, sól, algi morskie (jod), żółtka jaj i całkiem sporo wody. O czymś mogłam zapomnieć, normalnie jadę wg listy :)
Aha, cena wyżywienia 2 kotów, o sumarycznej wadze ok. 7,5 kg, to rząd 3,5 - 4,5 zł dziennie, zależny głównie od cen mięsa.
Meghan, różny zwierz rozna przyswajalność. Jak miałam psa to sporo osób zachwalalo Eukanube, kupiłam raz, takiej sraki jeszcze nie widziałam, a ze to byl dog niemiecki to naprawde wielkość byla adekwatna ;) i co się okazało po wielu próbach znalezienia karmy idealnej? Ze podszedł mu Bosch, czyli raczej srednia polka ;)
Ja sie przyznam ze jestem wygodna. RC jest łatwo dostępny, wydajny i na moja kieszeń jeszcze. A ze kocie smakuje to nie widzę powodu zeby się przerzucać :)
Sam nie mam kota ale znajomy ma od dłuższego czasu takiego zwierza i mega mi się ten kocur podoba:D Zawsze obojętny na otaczający go świat:D
To jest Syberyjczyk Szary czy jakoś tak.
To Maine Coon :)
http://www.barfnyswiat.org/
Czasem trudno się dokopać do konkretnej informacji, bo to zwykłe forum, ale całkiem dobrze poukładane i jakby co to ludzie chętni do pomocy.
Dzisiaj Guzik zapewnił nam nie lada stres. Poszliśmy skorzystać z uroków pogody, wracamy a tu mała łapka spuchnięta tak że szok. Panika 500, nie wiadomo co robić. Szybki ogar, telefon do fundacji. Przekaz jasny, trzeba do weta. Ale 3 maja najbliższy wet 20km. Bez auta, trochę kicha. Ale fundacja staneła na uszach. Jeden z wolontariuszy po nas przyjechał(swoim prywatnym autem i nie chciał ani grosza!). Zastrzyk dostał, nie ma zagrożenia życia. No także, pilnujcie swoich kociastych!!:)
Yans-->Zapomniałem napisać. Sprawcę znaliśmy od razu. Był to wielgaśny bąk. Po zastrzyku kicia trochę sobie pospał. Ale już tego samego dnia był szał ciał;) Apetytu nie stracił i normalnie się załatwił. Dzisiaj opuchulizny prawie nie ma. Ale awaryjnie siedzę i doglądam Pana Guzika:)
Tak myślałem. Lata ich teraz mnóstwo, a Axel też jest nimi niezdrowo zainteresowany.
Ej ale mi też łapka spuchła Ty nieczuły draniu!
A tak na poważnie to była moja najgorsza pobudka w życiu, szerszeń wylądował na poduszce a ja go przez sen łokciem docisnąłem co skończyło się tym, że nie dość że mnie paszczą dziabnął to jeszcze dwukrotnie żądłem. Łapsko mi spuchło tak jakbym na słoniowaciznę chorował, plus tej przygody taki, że wiem że nie jestem uczulony na te latające gady. Ciekawe jak w tym roku z robactwem będzie, bo kleszczy to już masa jest..
Może jestem ciut dziwna, ale po jaką cholerę dawać kotu zastrzyk po ugryzieniu przez bąka? Jak te biedne kotki sobie radziły zanim ktokolwiek wynalazł strzykawkę?
Szmula nie miała jeszcze roku, gdy przez okno wleciała osa, którą oczywiście należało spacyfikować tak jak resztę latającej hałastry... Łapa urosła tak ze 3-krotnie, z bólu aż ją zatkało i nawet nie miauczała. Patrzyliśmy, czy nie ma dodatkowych objawów, ale ponieważ skończyło się tylko na opuchniętej łapie, daliśmy jej układowi odpornościowemu samemu załatwić sprawę.
Nie dajmy się zwariować.
Wiesz, że koty zazwyczaj nie miauczą z bólu tylko ewentualnie mruczą. No chyba, że się nadepnie na ogona ale to wtedy nie miauczenie tylko miaukowrzask ;)
A wracając do zastrzyku, to jeśli to miało pomóc i ulżyć kociakowi, to czemu nie ?!
Zakupiłem i przetestowałem zgrzebło/furminator, który polecałaś. I generalnie jestem zadowolony, z tym że raczej nie należy go używać w domu. W odróżnieniu, do kocich furminatorów, które zbierają podszerstek i "trzymają" go, ten wyczesuje i pozostawia większość luzem na kocie lub poza kotem. Do zalet dodałbym jeszcze łatwe czyszczenie i usuwanie sierści z urządzenia oraz łagodniejsze traktowanie kociastego, co przekłada się na dłuższą tolerancje ogoniastego na zbiegi. Na działce, na trawce, generalnie na zewnątrz super, w domu, w środku raczej nie.
http://www.zooplus.pl/shop/psy/maszynki_pielegnacja_psa/furminator/furminatory_siersc_krotka/400487
Meghan-- Radziły sobie tak że czasem zdarzyło się zdechnąć takiemu kotu po ugryzieniu:P Mogło się skończyć jak piszesz, a mogło gorzej. Ja wolę nie ryzykować. Dostał zastrzyk żeby reakcja alergiczna dalej się nie rozwijała, żadnych innych:)
No to Guzik od wczoraj po kastracji. Dzisiaj jest mega śpiący. Dać mu spokój czy raczej spróbować zachęcić go do poruszania się?
Zignoruj go całkowicie i nie zawracaj mu głowy. Jutro rano nie będzie w ogóle widać że kot był na jakimś zabiegu.
Siemanko!
Znowu jak bumerang wraca kwestia karmienia kociastego. Tym razem już na poważnie przymierzamy się do karmiy dla sterylniaka. I zastanawiają mnie dwie kwestie.
Pierwsza, dlaczego producenci tych karm uważanych za najlepsze(Purizon, Acana, Orijen), nie mają żadnych produktów dla właśnie sterylniaków?
Druga sprawa, po raz kolejny co polecacie. Myślimy nad Almo Nature albo Concept. Coś więcej można polecić?
Zakładał ktoś z was kotom obrożę przeciwko kleszczom Foresto od Bayera? Kosztuje sporo, ale podobno bardzo skuteczna jest.
Ogólnie jestem przeciwny obrożom u kotów, ale ostatnio jakoś mam wrażenie, że miejscowe kleszcze uodporniły się na tę maść w takich małych tubkach. Dodatkowo, mniejsza kotka ma jakąś dziwną reakcję na kleszcze - po wyrwaniu pojawiają się strupki wyglądające jak po ukąszeniu komara u ludzi.
Bayerowski Profender NIE działa na kleszcze. To jest tylko i wyłącznie odrobaczanie w formie spot-on, czyli kropelek.
Foresto to jeden z najbardziej skutecznych produktów, co nie znaczy ze w 100%, bo takich preparatów po prostu nie ma. Niemniej na pewno warto wydać więcej, niz przewalać 2 dychy na obroze "ziołowe" czy jakieś tam, bo te są kompletnie nieskuteczne.
Co do Foresto, na razie u co poniektórych kotów, zwłaszcza na południu kraju, działa. Jednakże jest wielki problem ze skutecznym zabezpieczeniem tych zwierzaków na kleszcze, większość nakraplaczy na grzbiet (może poza Broadline) w ogóle nie działa. Fipronil który zawierają z roku na rok działa coraz słabiej. W przeciągu paru miesięcy ma wyjść spot-on na grzbiet z fluralanerem znanym z tabletek przeciwkleszczowych dla psów, zobaczymy czy sobie poradzi z kleszczami.
Tak więc na obecną chwilę zalecam tylko Foresto niestety, wszystkie nakraplacze i obróżki z zoologicznych sklepów można równie dobrze wywalić do kosza.
W cholerę drogie to Foresto ale jeśli piszecie, że działa, to chyba też zafunduję Axelowi.
Po 7 dniach od założenia obroży Foresto u dwóch kotów donoszę, że oba okazy żyją i mają się dobrze.
Koty w zasadzie nie zauważyły, że mają coś na sobie, choć z początku trochę się drapały. W związku z tym przez parę dni wszędzie w domu walały się kocie kłaki. No i cóż, za niecałe 70 zł można było się spodziewać czegoś ładniejszego, choć tragicznie brzydkie też nie są.
Tyle wad, a teraz co do meritum: ilość znajdowanych kleszczy już pierwszego dnia spadła do zera. Moim zdaniem warto.
tmk13 ====> Daj namiar, gdzie zamawiałeś. Na ile ma wystarczyć taka obroża wg producenta ?
Po wstukaniu w jakąś porównywarkę cen wyszło, że najtaniej jest w zooserwis.pl i zamówiłem tam za 69 zł za sztukę z darmową przesyłką kurierską (i przyszło bardzo szybko). Przyznam się, że nie rozglądałem się zbyt mocno, czy jest gdzieś taniej.
Na puszcze jest napisane, że działa przez 7-8 miesięcy, czyli w zasadzie, jak się dobrze założy, przez cały gdy w Polsce wschodniej nie ma śniegu.
Kurde. Skoro piszecie że działa to chyba zainwestujemy w to Foresto. Choć jak do tej pory nie znaleźliśmy ani jednego. Lepiej dmuchać na zimne. Co polecacie na odkłaczanie oprócz trawy? Bo kociasty już dwa razy się zbierał żeby sobie rzygnąć ale coś mu nie pykło.
kali93 ====> Zdecydowani to. Ja używam prawie od początku i Axel bardzo, bardzo rzadko rzyga (jak się obeżre trawy na działce), a ta pasta powoduje, że cała sierść jest wydalana dolnym otworem, a nie paszczą ;) A do tego jeszcze mu ta pasta smakuje, a mój ogoniasty jest raczej wybredny :)
http://www.zooplus.pl/shop/koty/karmy_specjalistyczne/zoladek_jelita/pasty/31869
Wydajność jest więcej niż zadowalająca, bo to wielka tuba :) Ja cały czas jadę na pierwszej, którą kupiłem i jeszcze jest chyba z połowa tuby. A daję tak na oko 2-3 razy w tygodniu po jakieś 1,5-2 cm. Jest to chyba trochę mniej niż gdzieś tam zalecali.
Podajesz z jedzeniem czy jakoś osobno? Bo Guzik to skubana bestia i mieliśmy już problem z tabletkami do odrobaczania (dlatego zdecydowaliśmy się na Bayer Profander). Najpierw daliśmy mu po prostu z chrupkami. Zjadł wszystko oprócz tabletek. No to z mokrym. Zjadł wszystko oprócz tabletki. To nawet pokruszyliśmy mu i wymieszaliśmy z mokrym to po prostu nie zjadł...
I mam jeszcze jedno pytanie, a nawet dwa. Sorry za post pod postem, ale wolę tak bo będzie bardziej czytelnie.
Pierwsze pytanie o Furminator Zgrzebło. Widziałem Yans że używasz, jak się sprawdza? Bo dziewczyna widziała prawdziwy Furminator i za nic nie moge jej przekonać do tego Zgrzebła. Ma być Furminator i koniec kropka.
Druga sprawa. Teraz kociasty ma ładne, białe zęby. Kiedy trzeba zacząć o nie dbać i czy w ogóle trzeba? Może kociasty sobie z tym radzi?
Po prostu co jakiś czas (pół roku, rok) przy okazji wizyt kontrolnych u weta poproś o sprawdzenie zębów. Najwyżej mu usuną kamień nazębny na bieżąco. I nie, koty sobie raczej nie radzą same z kamieniem.
"Prawdziwy" Furminator ma tę wadę, że niektóre koty go nie akceptują, bo bywa brutalny - tzn. usuwa nie tylko martwe włosy, ale potrafi też wyrywać żywe. Sama porobiłam Szmuli placki na grzbiecie, Electra baaardzo niechętnie podchodzi do czesania i szybko zaczyna się wyrywać. Furminator zgrzebło jest lepiej tolerowany pod względem przyjemności z czesania, w dodatku na pewno nic nie wyrwie, za to - jak wspominał już Yans, nie zbiera włosia i wszystko lata dokoła lub osiada na kocie, co i tak jest lepsze niż to latanie.
Zęby - temat rzeka. Po pierwsze tak jak i u ludzi są koty z lepszym i gorszym materiałem genetycznym. Po drugie - wszelkie reklamy o suchych chrupkach czyszczących zęby można włożyć między bajki, pod naciskiem zębów po prostu pękają na mniejsze kawałki i tyle z czyszczenia. Moja Szmula miała problemy z dziąsłami, ale odkąd przestawiłam je na surowe mięso widzę diametralną poprawę, ewidentnie prawdziwe żucie pomaga. Tak więc nawet przy karmieniu karmą przemysłową polecałabym po prostu raz na jakiś czas rzucić kawałek mięsa do pożucia, przy czym raczej taki żylasty, żeby było nad czym popracować: prędzej łata wołowa lub podudzie, niż pierś kurczaka. Jak nie będzie pomagało - tylko wet.
Co do zębów, to dokładnie jak napisał Hellmaker.
Co do pasty, to chyba jest w niej coś, co powoduje, że mój Axel wręcz traktuje ją jako przysmak i zawsze wcina, nie ważne jak podam, a podaję zazwyczaj tuż obok dania głównego ;)
Co do furminatora/zgrzebła, to jak pisałem kociasty lepiej go znosi, a ostatnio wręcz traktuje jako przyjemność. Daje się nim czasami wyczesywać nawet po brzuszysku, co jest niemożliwe przy użyciu normalnego kociego furminatora. Normalnym kocim furminatorem, tak naprawdę, będziesz w stanie wyczesać tylko grzbiet, ogon i trochę boki. Używam na zmianę i f/z na zewnątrz mieszkania, a f wewnątrz. Do tego używam jeszcze takiej rękawicy - idealna do wyczesania kociego zawieszenia ;) A na koniec całej operacji lecę po kocie jeszcze wałkiem do sierści:
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/60109436/
http://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_pielegnacja_kota/siersc/akcesoria/32935
A jak ze spaniem Axela? Śpi z Tobą czy nie? Bo Guzik jak był mały to ciągle spał z dziewczyną, teraz tylko rano a czasem wieczorem przyjdzie na chwilę pod kołdrę:P
Moje kotki wogle nie sa milusinskie ani przytulasne wcale nie potrzebuja milosci ;)
Dzisiaj dałem Axelowi do spróbowania nowej karmy Canagan Country Game for Cats i muszę powiedzieć, że dawno już mu nic tak mu nie podeszło jak ta karma. Oczywiście pierwsze miejsce zawsze należy do surowego mięcha i jajek przepiórczych ale Canagan zdecydowanie mu posmakował :D Polecam !
zamowilem mojej kocicy troche jedzenia z zooplus
postanowilem zaryzykowac applawsa, choc wczesniej nie podchodzil
i miamor sprobowac, pierwszy raz widzialem, a promocja byla
no i niestety nic, miska nietknieta
tylko gourmet i gourmet, najlepiej wolowina-kurczak dwupak
na sniadanie, obiad, kolacje i podwieczorek, tylko gourmet
od biedy royal, ale generalnie tylko gourmet
mohenjodaro--> Chcieliśmy kupić Gourmeta dla Guzika, ale poczytaliśmy skład i stwierdziliśmy że nie :P
Obecnie Guzik wcina to, i jak doczeka 12 miesiąca to ma już też Concept fot Life dla steryli. -->
przeciez to jest sucha karma, nic dziwnego, ze waszym kotom non stop wysiadaja nerki
Kwestia tego żeby miał dostęp do wody i chciał pić. U nas rozwiązaniem okazała się fontanna. Pije dużo i chętnie. Raz dziennie wciąga Applawsa Selection z mokrych, ale to tak nie chętnie.
Zrobiłem już wątek, ale wrzucę i tutaj :)
Żona wyciągnęła toto =============================================================>
spod krzaka przedwczoraj. Matki ani rodzeństwa nie widać. Jak ktoś chce przygarnąć to pisać. Miejsce na trzeciego sierściucha się znajdzie co prawda, ale nie planowaliśmy, więc chętni do adopcji mile widziani.
Dziewczyna, ok 2 miesiące, świerzb i pchły w trakcie "ostatecznego rozwiązania". Poza tym wg weta wygląda na zdrową.
Kociak towarzyski i rozrywkowy. Wczoraj jeszcze była spięta, ale teraz już włazi na ludzia i gania dowolny obiekt na sznurku.
Update na życzenie Adamusa.
Jedna chetna się znalazła, ale dopiero po 4 dniach, czyli za późno.
Młoda kupiła wszystkich, włącznie z moją przewrażliwioną na punkcie czystości mamą, której teraz bezkarnie robi armageddon w tymczasowo zamieszkiwanym pokoju.
Jaśnie państwo koty rezydenci jeszcze się nie wypowiedzieli, bo koniec kwarantanny jutro.
Młoda nosi dumne miano Furii z uwagi na pewne podobieństwo do smoka z filmu, oraz energiczne usposobienie. Na zdjęciu rzadki moment kiedy sprężynka napędu się rozkręciła.
W ciągu dwóch tygodni pobytu z 500 gramowego kociaka stała się kociakiem 800 gramowym.
Mówiłem, ze będziecie tańczyć jak Wam kot zamiauczy :P
Wiem... w końcu sam mieszkam kątem u dwóch kotek ;D
Matysiak G --> Dzieki za info i napisz później jak stare zareagowały ;P
Co za chuj dał minusa?
Ja przygarnąłem niedawno kotkę, okazało się że jest w ciąży i mam 2 nowe kociaste.
Koło mnie często wyrzucają zwierzęta, ludzie do debile.
Czytając ten wątek wiele ludzi może popaść w doła, że karmią koty żarciem z biedry marki biedra...
Albo pozwalają polować i zjadać myszy...a fe
A ja myślalem, że rozpieszczam swoje psy kupując im witaminy w proszku i kurze łapki i karmiąc je ryżem z mięsem z odrzutów z masarni.
Spodobała się mi i dziewczynie mała kotka i robimy przymiarki do drugiej kociej adopcji. Możecie podzielić się swoimi doświadczeniami i poradami jak przeprowadzić kociaki bez boleśnie przez ten proces?:) Guzik ma już koło 9 miesięcy, koteczka będzie miała 3 miesiące.
Przy tak młodych kotach jest duża szansa, że sprawa przejdzie bezproblemowo. Najlepiej koty trzymać na początku w osobnych pomieszczeniach ale pozwolić pod kontrolą, żeby się zapoznawały np. przez uchylone drzwi. Przy drzwiach postawić miskę z karmą, żeby im się towarzystwo drugiego kota kojarzyło z czymś przyjemnym.
Witam
Macie jakiś sposób żeby zachęcić futrzaka do jedzenia mięska? Kupiliśmy jej ostatnio serduszka i tylko przyszła, powąchała, wzdrygnęła się i tyle. Jeszcze parę mięsiecy temu jadła bez problemów a teraz przez wakacje dawaliśmy jej tylko saszetki z Rossmana i coś się przestawiło.
Przyzwyczaiłeś kota do kociego mcdonalda. Może spróbuj mieszać mięso z taką karmą i stopniowo zmieniaj proporcje.
Przegłodzić. Jedyny i najlepszy sposób. Zawsze potem okazuje się, że kotom smakuje wszystko to na co wcześniej kręciły nosem.
I tyle mniej więcej właśnie potrzeba, żeby nagle wszystko zaczęło smakować. To właściciele, tworzą nawyki żywieniowe swoich zwierząt, które to potem doskonale to wykorzystują. Zawsze śmieszą mnie sytuacje w których to kot czy pies, dyktuje co będzie jadł a czego nie. Oczywiście przy zachowaniu zasady, że żywienie zwierząt nie oznacza wrzucania byle czego do miski.
To może pytanie z innej strony, czy jest jakiś sposób na sprawdzenie świeżości mięsa? Oprócz oczywiście zapewnienia pani ze sklepu "że to wszystko świeżutkie, z wczorajszej dostawy"
Niestety dla mnie może pachnieć dobrze a futrzak tylko prychnie i znowu będzie miaukował o saszetkę
Czy tylko u mnie kot śpi wszędzie tylko nie w swojej leżance? Nawet psią sobie przywłaszczył, choć najczęściej lubi śpać w moich ubraniach.
Z tego powodu moja kota nie posiada swojej leżanki gdyż
a/ zazwyczaj śpi na mojej głowie
b/ śpi na worku Sako
c/ śpi w pudełku po butach
d/ śpi na hokerze
e/ śpi na poduszce od kanapy
także nie widzę sensu tworzenia prywatnego legowiska skoro jest tyle fajnych powierzchni płaskich do wykorzystania :-)
Matysiak G --> Jakieś nowiny odnośnie najnowszego domownika?
Jak stare koty przyjęły małą? U mnie stary i nowy jakoś się dogadały jak Paweł i Gaweł :P
Furia to harpagan straszny, więc ze starymi problemu nie miała. Pi czyli środkowa znosi ją dopóki młoda nie przegnie i dostanie wtedy w łeb. Gabi - nestorka - reaguje nerwowo. Raczej unika młodej. Czasem się pobiją, ale trwa zimna wojna. Postęp jest, bo przez 3 pierwsze tygodnie praktycznie nie złaziła z lodówki, gdzie mała nie umie się na razie dostać.
Furię trzeba zoperować, bo się okazało, że ma przepuklinę, ale nie jest poważna więc wet kazał czekać do sterylki i załatwić obie sprawy jednocześnie.
Wyłażą jej też stałe zęby, więc gryzie wszystko w swoim zasięgu. Co jest uciążliwe, bo włazi na człowieka, mruczy i miętosi palec albo rękaw w paszczy.
Fajne kociaste ;)
Moja kocica przeszła na przymusową dietę, co prawda taki stan rzeczy jej bardzo nie odpowiada, ale nie ma wyboru, musi schudnąć ze 2kg.
Mój kto wczoraj narzygał mi na łóżko. Ależ smród! Szkoda że nie zrobiłem zdjęcia to bym wał pokazał kocie rzygi. Raz dostał biegunki i nie zdążył dolecieć do kuwety i srał w biegu po dywanie.
Kazdy właściciel kota, zwłaszcza tych z dłuższa sierścią zna kociego pawia ;) Szczególnie popularne są przy zmianie futerka, kiedy to wylizują i łykają wychodzące włosy. Sam przed chwilą wszedłem w jednego na dywanie ;P. Ale plama już została zaprana ;)
Nie wiedziałem że koty tak źle znoszą przeprowadzki. Niestety ze względu na możliwości techniczne i finansowe przeprowadzka na własne m była w ratach. Guzik pod koniec snuł się po starym mieszkaniu z opuszczonym ogonem, łatwo go było wystraszyć. Ale już pierwszego dnia na nowym mieszkaniu jak tylko zobaczył swój drapak kita w górę i wędrówki po całym mieszkaniu:)
Drzwiczki dla kota, takie jak w amerykańskich filmach, to na prawdę super sprawa i jedna z lepszych pro-kocich inwestycji w domu.
Moim inteligentom opanowanie wchodzenia i wychodzenia zajęło parę dni. Niestety miejscowy terroryście zajęło to jakieś półtora roku i ostatnio też zaczął sobie przychodzić. Na początku myśleliśmy, że naszym zwierzakom po prostu wzrósł apetyt na zimę;d Zdarzyło też mu się lać moich domowników (o 3 w nocy), ale teraz po prostu siedzą sobie razem, zwłaszcza w brzydką pogodę.
Intruz oczywiście na widok człowieka ucieka, nie pomogło przeganianie, psikanie wodą w pysk z przyczajki. Zapadła zatem decyzja, o montażu drzwiczek na chip.
Macie jakieś doświadczenie z takimi urządzeniami? Ile kosztuje chip?
Pierwszy raz na sniegu? Nie porafie sie doczekac, az u mnie nasypie i zobacze jak moje reaguja na puch :)
Też czekam na pierwszy śnieg i spacer wtedy. Będzie to pierwsza zima na dworze Guzika. Kot na smyczy w naszym kraju to wciąż duże wydarzenie :P
Teraz czekamy na pręty rozporowe i siatkujemy balkon żeby móc Guzika wypuścić na balkon jak nie będzie nam się chciało iść na spacer.
Mamy wybraną hodowlę i w maju prawdopodobnie rodzina powiększy się o rosyjską niebieską kocurkę (jak nie będzie w miocie to kocura) i zastanawiamy się jak przyjmie to nasz obecny futrzasty przyjaciel :D
Już dwa tygodnie minęło od nagłej śmierci mojej kotki. Ponad pięcioletnia, nigdy nie chorowała, po powrocie z pracy po prostu zastałem ją martwą.
Weterynarz orzekł, że to albo zawał albo udar... Trudno się z tym pogodzić, bo jednego dnia była żwawa, wesoła, skora do zabawy, a następnego dnia już jej nie było...
O Jezu, strasznie mi przykro. Tym bardziej że po tylu latach ze zwierzakiem, no właśnie to już nie zwierzak a przyjaciel... Nie wiem co więcej powiedzieć. Trzymaj się stary!
Takie zycie niestety. Posiadajac zwierzaka trzeba sie liczyc z tym, ze przezyjemy go i jego nastepcow. Mnie nawet moj zolw wodny nie przezyl :) Mysl o tym, ze przez te 5 lat miala zycie o jakim moglaby snic :)
Ja takiego doświadczenia wcześniej nie miałem. Żegnałem bliskich, ludzi i zwierzęta, ale albo po chorobie, albo po dożyciu przez nich starości. Tak nagła, tak niespodziewana śmierć, była i jest dla mnie wstrząsem. I wciąż nie mogę pogodzić się z tym co się stało. Podobno koty domowe w Polsce żyją średnio 14-18 lat. Czemu ona nie mogła przeżyć całego cyklu życia, jak większość?
Dnia poprzedniego bawiła się ze mną, zaczepiała, była w dobrym nastroju i myślałem, że w dobrym zdrowiu. Wiem, że u kotów choroby serca często są trudno wykrywalne. Nie rozpoznałem żadnych symptomów choroby. Łatwiej byłoby się z tym wszystkim oswoić, gdyby ona wcześniej chorowała albo gdyby była stara...
Trzymaj się.
My swoją pierwszą - Freję - po półtora roku żegnaliśmy. Fip. Dostała gorączki, 2 tygodnie i koniec. Badania krwi usg, zastrzyki, codzienne wizyty u weta, nic się nie dało zrobić.
Kociaste nie tylko cieszą, ale i uczą nas radzenia sobie ze stratą i oswajają ze śmiertelnością. Przychodzą na trochę, w środku zostają na zawsze.
Dała ci 5 lat kociego afektu, jak znam życie to i nauczyła czegoś o tobie. Teraz zrobiła miejsce dla następnego puchatego rozbitka. Jest w tych stworach - nie tylko kotach -mądrość, która wyrasta ponad absurdy i głupotki ich prostych umysłów.
Przykro, współczuję. Z tego, co wiem od wetów i hodowców, to po kotach rzadko widać, że coś im dolega. A jak już widać, to znaczy, że kot jest bliski zgonu. Mój Axel w te wakacji coś zeżarł, prawdopodobnie taką zieloną, śmierdzącą ni to muchę, ni to ważkę, które wlatują do mieszkań. Mieliśmy porządnego stracha, bo zrobił się osowiały, wyszły mu trzecie powieki, rozwolnienie i takie sensacje. Kilka dni był na kroplówce u weta, milion badań, dieta, jakieś leki ale na szczęście wyszliśmy na prostą, kocisko zostało zreperowane i w pełni sprawne.
Współczuję...
Moja kotka ma już prawie 15 lat. Nie wiem jak długo jeszcze z nami będzie, ale jak odejdzie to będzie tragedia.
Ma ktoś może jakieś namiary na firmy zajmujące się sprzedażą i montażem kocich siatek na balkony i okna w Warszawie, która działa w miarę szybko? Jakieś pewniaki, nie chcę się naciąć. Pomocy :C
Jak ja się przymierzałem do osiatkowani balkonu, to mi polecano tą firmę:
Na razie jednak odłożyłem temat na przyszły rok.
Razem z dziewczyną sami osiatkowaliśmy balkon. W naszym przypadku życzyli sobie minimum 1200zł. Zrobiliśmy to za 300.
Dziś rano, jak sikałem, Furia w przebłysku kociego geniuszu wskoczyła mi do kibla...
Yafud.
Polecam wszystkim na pobudkę przed pracą kąpiel kota...
Szykujemy z dziewczyną kolejne już zamówienie na żarło dla naszego łasucha.
Coś ostatnio marudzi na swoją suchą karmę ( w sumie mu się nie dziwię, je 7kg wór Acany na zmianę z 3kg worem Concepta) więc weźmie mu się jakiś parę paczek małych co by mu życie urozmaicić. Dobra strona tego wybrzydzania jest taka że zaczyna jeść więcej mokrego i w sumie zastanawiam się czy nie pójść za ciosem i nie spróbować go przestawić całkowicie na mokre. Chociaż wszyscy mówią że sucha karma to wygoda, i coś w tym jest. Ale z tego co mi wiadomo to mokre jest bardziej wskazane. A co słychać u Waszych łasuchów?
Na zdjęciu nowa zabawka Guzika ( on ma więcej zabawek niż ja chyba przez całe dzieciństwo xD )
kali93 ====> Całkiem niedawno od pani wet usłyszałem, że lepiej na dobrym suchym niż na mokrym. A najlepiej to na BARFie ale kto ma czas się w to bawić ?! Ja daję głównie suche, odrobinę mokrego, od czasu do czasu rostbef wołowy lub żółtka z jajek przepiórczych. Udaje mi się to dawkować na tyle dobrze, że od 3 miesięcy Axel trzyma dokładnie tą samą wagę, a i wyniki po zatruciu są już prawie idealne :) Co do zabawek, to polecam takie fajne coś. Ma 3 wymienne końcówki i mój Axel to uwielbia :)
http://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki_tunele_kota/wedki_dla_kota/542108
Yans--> No właśnie też kiedyś rozmawialiśmy z wetem i on mówił że całe życie podawał swoim kotom suche. I żyją i mają się świetnie. Jedyne co nas przestrzegał to żeby w tym przypadku dbać o to żeby kot dużo pił.
Co do wędki to nie widziałem wcześniej, fajna! Na pewno kupimy, bo po wszystkich poprzednich zostały same kijki :D
Kot nie wielbłąd, pić musi ;) I to dużo, bardzo dużo wody. Gdzieś przeczytałem, żeby poza miską na ziemi zamontować też drugą miskę z wodą gdzieś wyżej, nie na podłodze. U mnie padło na parapet, na którym Axel lubi rano obserwować ptaki i to był strzał w dziesiątkę. Dużo częściej i chętniej pije z tej miski na parapecie. Do tego jeszcze daję mu ze 2-3 razy w tygodniu takie kocie mleczko, które bardzo lubi:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/przysmaki_dla_kota/przysmak_animonda/530339
Jeśli chodzi o kocie picie, to by można doktorat napisać o wpływie miski i stanu wody na spożywanie wody przez kociastych.
Moja jak była mała, to bardzo mało piła wody z miski, ale zaglądała do wszystkich talerzy, kubków, szklanek i jak nikt nie patrzył to piła to co było w środku.
Teraz ma dwa pojemniki na wodę, jeden w kuchni, przy misce na jedzenie, a drugi u mnie na biurku w postaci podstawka pod filiżankę ;) Teraz faktycznie pije sporo, tyle że wodę trzeba zmieniać ze dwa raz na dzień.
Mojej Kici wystarczą 2 zabawy (poza łażeniem po drzewach) - kulka z folii aluminiowej, którą aportuje i prosi, żeby jej rzucać :) oraz kartka papieru zwinięta w kulkę i przewiązana nitką, którą to kulkę ciągnę po zemi. Zabawy co nie miara :)
To moja kitka. Znaleziona jak jeszcze byłem w podstawówce, a dziś bliżej mi do trzydziestki niż do dwudziestki już :) Zaczęła szesnasty rok życia i trzy tygodnie temu miała operację bo pojawił się nowotwór na sutku, ale wszystko się udało i weterynarz orzekł, że ma zdrowie kilkuletniego kota. Jak pomyślę ile było przez te lata śmiesznych lub też mniej śmiesznych sytuacji, jak uciekała z domu i potem szukaliśmy jej przez parę godzin, lub dostarczała nam salw śmiechu przez swoje zachowanie, to aż dziwi że to wszystko w takim niepozornym zwierzaku. Było tego naprawdę dużo. Pozdrawiam forumowych kociarzy i ich pieszczochy :)
Ja ostatnio mało nie padłem ze śmiechu jak Axel dorwał się do samoprzylepnego listka papieru od wałka do odkłaczania :D To co wyprawiał, jak mu się to przykleiło do łapy, a później do pleców, to szok :D
Po półtora roku testów, przy całkiem udanej współpracy z moim kociastym, ogłaszam, że zwycięzcą w kategorii najlepszy żwirek dla kota jest kanadyjski żwirek zbrylający się, o zapachu trawy cytrynowej lub jabłek (tak piszą, ja nie czuję ale to może są kanadyjskie zapachy ;) Tigerino Canada ! Z naturalnej gliny, nie zawiera chemicznych dodatków i prawie w ogóle się nie kurzy. Jakby ktoś chciał przeczytać więcej, to można tutaj:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/zwirek_dla_kota/zwirek_tigerino/tigerino_zbrylajacy/570602
Testowaliśmy z Axlem, naprawdę chyba wszystkie rodzaje, mnóstwa różnych marek. Mój kot nigdy żadnego nie odrzucił ale najsłabiej pasowały mu żwirki silikonowe, które roznoszą się niemiłosiernie po mieszkaniu i praktycznie nie zbrylają się.
Temat rzeka. Można by pisać i pisać. Z dziewczyną na razie mamy taktykę że kupujemy żwirki które są w promocji. I ze wszystkich przerobionych na chwilę obecną kociastemu najmniej podszedł ten żwir:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/zwirek_dla_kota/greenwoods_zwirek/greenwoods_ultralekki_zwirek/475017
Nie dosyć że trzeba go dużo nasypać (tak około 3 - 4 kg do kuwety), to nasz kociasty już po tygodniu (kuweta czyszczona regularnie, praktycznie codziennie) ma problemy z zrobieniem grubszej sprawy i trzeba robić kompletną wymianę. Żwirek bardzo, ale to bardzo słabo się zbryla.
Naszym i kociastego faworytem jest:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/zwirek_dla_kota/zwirek_zbrylajacy/golden_grey/32977
Żwirek rzeczywiście pachnie ( fakt że jest to zapach, który mi się kojarzy z perfumami dla starej baby, ale kto co lubi). Świetnie się zbryla, powstają spore kule która bardzo łatwo wyzbierać i kociasty może mieć go nawet i 3 tygodnie, bez problemu wchodzi i się załatwia. Minus jaki widzę obu wymienionych żwirków to że strasznie się noszą po mieszkaniu.
kali93 ====> Jednym z pierwszych wniosków po testach jest taki, że nie ma żwirku idealnego :) Te z pudrem, delikatnie mówiąc wqr mnie tym pudrem :D Ślady łap po całym mieszkaniu, pyli się jak diabli i jakiś takiś mdlący.
Golden Grey jest u mnie na drugim miejscu ! A przed kuwetą mam ustawione dwie różne wycieraczki i dużego problemu z roznoszeniem się nie ma.
A przed GreenWoodsem ochronił mnie ten test:
http://dookolakotatv.pl/akcesoria/
Kanon ====> Benka nie próbowałem, ponieważ ktoś ze znajomych mi odradzał. Jak być ocenił podstawki: pylenie, roznoszenie, zbrylanie i pochłanianie śmierdziochów ? ;)
Super lawenda, zielony las, świetnie pachną. Zbrylanie genialne, mocz zmienia się w elegancką bryłkę, którą łatwo usunąć. Cudownym zbiegiem okoliczności, małe kotki robią piekielnie śmierdzące kupki, i o ile materiał wyląduje w żwirku nie ma problemu ze smrodem, ale podczas srania daje czadu :D Roznoszenie oceniam bardzo dobrze, jak Cisza się postara to rozniesie ile trzeba. Ponieważ w poprzednim wcieleniu, moja kotka była górnikiem ma zamkniętą kuwetę. Miałem w sumie sześć kotów, do tej pory i każdy miał inny rytuał korzystania z kuwety, jedna kotka np. robiła swoje i nie zasypywała inna zamiast żwirek, drapała ścianę, a teraz mam górnika, który z lewej na prawą inwentaryzuje całą kuwetę. Kilka razy z powodu braku asortymentu, kupiłem inny żwirek niż benek, ale zawsze wracałem do macierzy. Mi pasuje, kotom pasuje i pasował. Cena też odpowiednia.
Kupię następnym razem jakąś małą paczkę tej lawendy i przetestujemy z Axelem ;)
Axel, to chyba też typ górnika lub poszukiwacza skarbów ;) Co do poziomu toksyczności kupoli, to zależy czym kociasty jest karmiony. Wszystko inne niż mięcho generuje większe zagrożenie dla życia człowieków. Jak nakarmię Axela surowym mięchem, to toksyczność kupola drastycznie spada ;)
U mnie tylko taki
http://www.zooplus.pl/shop/koty/zwirek_dla_kota/zwirek_cats_best/zwirek_zbrylajacy_cats_best/47803
Jednak służy tylko do mokrego, grubsze i suchsze ląduje w przedpokoju na podłodze ;| Mojej coś się pozmieniało i nie chce się załatwiać w kuwecie.
EnX ====> Może zmień żwirek ? Albo częściej wymieniaj ? Testowałem ten i inne Cat's Besty i niestety, wygodne w utylizacji ale to koniec zalet.
U mnie to chyba stres, kotka mocno przeżyła przeprowadzkę, a jakiś czas później byli u mnie chrzesniaki, brzdące po 1.5 roku. Właśnie od tego czasu załatwia się w przedpokoju lub w łazience.
Kuwete sprzątam dwa razy dziennie, żwirek zawsze świeży, ot, coś jej się pokiełbasiło.
Nawet dokładne mycie kuwety nie pomaga.
Faktycznie chyba stres. Może kup inną kuwetę albo na próbę tą przestaw w inne, ustronne miejsce ? Albo to miejsce gdzie teraz się załatwia najczęściej ? Spróbuj też ze standradowym zbrylającym żwirkiem.
Z przestawieniem kuwety jest problem, bo albo by musiała stać przed drzwiami wejściowymi, albo na środku łazienki, takie miejsca sobie upodobała.
Czasami wygląda to przezabawnie, wejdzie do kuwety, siknie, wyjdzie, podnosi ogon do góry i już kieruje się w stronę łazienki lub przedpokoju ;) Nie ma szans nawet posprzątać, a jakby tego było mało, to i tak zazwyczaj swoje potrzeby realizuje po nocach.
Też się pochwale moimi kotami, brat (rudy) i siostra (biała z kapką czarnego) Franek i Tosia.
Jak zmusić kota do jedzenia suchego? Generalnie wcześniej dostawała Royala, ale jakiś czas temu kupiłam Earthborna i ewidentnie jej nie podchodzi.
Do tej pory na Royalu jak np. wyjezdzalam na 2 dni, to caly zapas zjadala od razu, a na drugi dzień wieczorem jak dostawała nową porcję, to znowu żarła bez opamiętania po chwili wyrzygując wszystko.
Po zmianie karmy na początku było ok, nie smakowało, ale coś tam jadła i byłam szczęśliwa, że w końcu zniknął problem z rzyganiem, a i łatwiej było jej dietę utrzymać.
Ale ostatnio przegina, bo micha pełna, a ta jęczy, że głodna i potrafi tak 2 dni stać wszystko w misce, po czym dzieje się to co wcześniej - jak już się przegłodzi, żre bez opamiętania i rzyga. Znacie jakiś sposób, żeby żarła to co ma regularnie? Na psa działało polewanie suchej olejem roślinnym, ale jak jej tak zrobiłam to tylko spojrzała na mnie z politowaniem :/ A tu jeszcze z 4kg karmy zostało. Może mieszać jej to z jakimś whiskasem 1/3 whiskasa 2/3 earthborna?
Mojemu cały czas robię "mieszanki" z kilku karm (przynajmniej trzech), żeby za bardzo się do którejś nie przyzwyczaił. Dodatkowo, staram się nie kupować tych samych, czyli praktycznie co parę tygodni (mieszam w 1,5 kg pudełku) ma inną nutę smakową :)
Działa, bo ani się nie przeżera, ani nie przesmradza.
Rano puszeczka mokrej, a później kiedy chce dojada sobie suchej.
Jak zmotywować kota do jedzenia?
Wprowadzić do systemu konkurenta. Odkąd mam dwa koty starszy przestał wybrzydzać i chyba jedzą sobie na złość, żeby przypadkiem nie zostało coś dla drugiego.
Konkurent nie wchodzi w grę, wystarczy, że jeden sierściuch nieustannie podsuwa mi pod nos swój zad do głaskania ;)
Mój kot ma, a raczej miał 7kg worek rybnej Acany. Jak przyszedł moment że już wybrzydzał, to po prostu na miesiąc zmieniliśmy mu karmę. Pojadł różne inne i jak nasypaliśmy mu znowu rybnej, to jadł aż się uszy trzęsły.
Ja parę lat temu próbowałem zmienić kotom suchą karmę z Whiskasa na Purinę (była w dużej promocji i kupiłem wielki worek ;P). Skończyło się na tym, ze Purina wylądowała w schronisku i wszystkie koty były mi wdzięczne przez dobry tydzień :D a moje wróciły do Whiskasa ;P.
Myślę, ze powinnaś kupić kilka smaków w małych saszetkach i spróbować co jej podejdzie. A generalnie jak głoduje to sypać jej mało, żeby się nie przejadła. Stosuje taki zabieg dla starszej kotki, która uwielbia tuńczyka. Dostaje przysmak raz na jakiś czas. Jak się jej za dużo włożyło, to zawsze tyle zżarła, ze potem zwymiotowała. Teraz dostaje po troszku co pół godziny i jest OK.
Ja nigdy nie kupuję wielkich worów z karmą. Karma w nich z czasem wietrzeje, traci świeżość i smak dla kota. Największą paczka jaką kupiłem, to chyba 2 kg. Z suchego kupuję na zmianę Concept For Life, Acanę, Orijen, Purizon i Canagan. Dozuję miarką do kociej karmy, którą dała mi jakaś miła kobitka w sklepie zoologicznym. Do tego daję mokrą karmę - opakowanie 85g lub 100g dzielę na 3 porcje. Kociastego karmię rano około 7 i wieczorem około 18. Zamiast mokrej karmy, co jakiś czas surowe mięcho (wołowina). Czasami dostaje jakiś koci przysmak ale w ilości kilku małych kawałeczków i musi je sobie wtedy wyciągnąć z dozownika (takiego jak na fotce) lub jakiegoś częściowo zamkniętego pudełka.
Moja dostaje 150 g mokrego dziennie podzielone w trzech posiłkach 6:30, 15:00 i 21:00 a tzw. a w przerwach między poszczególnymi posiłkami dostaje w sumie 75 g suchego, co daje w sumie 6 posiłków dziennie. Do tego, raz na trzy dni mleko bez laktozy około 80 ml.
Podstawą w karmieniu jest wiek kota i jego tryb życia. Młode koty do 1 roku mogą jeść prawie non-stop, ponieważ rosną i są ciągle w ruch, chyba, że akurat śpią i odpoczywają po zabawie. Zresztą, na każdej suchej karmie powinna być instrukcja jak dozować.
Jutro przyjeżdża do nas nowy przyjaciel. Znowu wygrało wielkie serducho mojej dziewczyny, i zamiast kupić rasowca (który i tak pewnie znajdzie dom) bieremy koteła z fundacji. 4 miesięczny Pirat. Trzymajcie kciuki żeby się dogadały z Guzikiem.
kali93 ====> Dogadają się. Tylko nie wrzucaj ich od razu do jednego pomieszczenia. Najlepiej, żeby najpierw przez jakąś chwilę pomiałczały i poobwąchiwały się np. przez drzwi. To i tak jest lajtowa wersja zapoznawania się nowego kota z rezydentem. Mój Axel w te święta miał dwóję gości, też 4-miesięcznych kociaków. I one były bardzo nim zainteresowane, przyjaźnie nastawione, a ten fuczał na nie, burczał, stroszył się, choć ciekawość go zżerała straszliwie i łaził za nimi non-stop. I pierwszy raz widziałem, jak udawał węża ;) Pewnie gdyby zostały u nas dłużej niż jeden dzień, to by się dogadały.
Moi rodzice przygarnęli braci, mojej kotki, w odstępie dwumiesięcznym. Najpierw jednego a potem moja siostrzenica, wcisnęła im drugiego, wiek około siedem miesięcy. Futro leciało trzy dni z rzędu, darły mordy, prały się niemiłosiernie, wszyscy zwątpiliśmy czy się dogadają. Obecnie, żyć bez siebie nie mogą. Choć znam z życia przypadek, że kocury się nie dogadały i po prawie trzech tygodniach prób, znajomi musieli oddać nowego, który znalazł dom i jako solista radzi sobie świetnie.
Dlatego też zdecydowaliśmy się na kota z fundacji, ze względu na to że trochę się tam udzielamy i nas znają powiedzieli że mogą nam dać Pirata po prostu na "próbę". Jak będzie wszystko ok, to zostaje z nami. Nie będę się potrafiły dogadać to z czystym sumieniem oddajemy z powrotem do fundacji.
Pirat już od paru godzin w swoim nowym domku. Zdziwiła nas reakcja Guzika. Myśleliśmy że to będzie jeden wielki syk, warczenie a on tylko poniuchał i łazi za Piratem jak jego cień. To właśnie Piracisko agresywnie reaguje. Wygląda na to że będzie okej.
Doradzilibyście coś?
Chodzi co prawda o kocury, które mieszkają nie ze mną, ale z rodzicami. Niemniej widuje je bardzo często. Chodzi o dwa samce z tej samej kotki, niewysterylizowane, obecnie mają prawie trzy lata, mieszkają ze sobą od urodzenia. Różne charaktery, jeden raczej dachowiec, drugi jakby z królewskiego dworu. Mają swoją przestrzeń (duże pomieszczenie, każdy swoje spanie, oddzielnie pojemniczki na jedzenie + jeden wspólny, itd.). Od jakiegoś pół roku regularnie się jednak napierdalają. Nie są to zabawy. Tylko starcia do krwi. O ile w pobliżu jest pies to jakoś godzi tych fighterów, ale przecież nie zawsze tak jest. Dziś jeden i drugi przyszli z poważnymi kontuzjami. Tłuką się, gdy właściciele patrzą, albo gdy nie patrzą. Nie zawsze, czasem normalnie leżą koło siebie, a czasem atakują (na ogół zaczyna ten dachowiec). Jak temu zaradzić?
Myślałem o tym, ale to są świetni łowcy. Nie mówię o myszach, to standard i rutyna, zdarzało się jednak, że bestie nawet marcowe zajączki przynosiły. To okrutne, ale te instynkty są piękne. Boję się, że ci drapieżcy po kastracji stracą chęć do polowań, stracą charakter.
Niekoniecznie, stracą. Z całą pewnością natomiast będą się naparzać, do usranej śmierci.
No to albo rybki, albo akwarium.. instynkt łowczy nie jest napędzany tylko i wyłącznie testosteronem, moze się okazać ze po kastracji i tak będą łowne - ale gwarancji nie ma. Natomiast niekastrowane naparzać się będą, nie ma zmiłuj. Oczywiście mozna się bawić w feromony, jakieś instrukcje behawioralne itd - ale po co wyrzucać pieniądze..
Ciężkie jest życie kota domowego ;)
Wszystkiego najlepszego z okazji międzynarodowego dnia kota !
Moja dziś dostanie w prezencie kopa w dupę, za przegryzienie kabla od zasilacza ;D
https://zippy.gfycat.com/FineNaughtyFrillneckedlizard.webm
Szybkie pytanie. Adoptowałam kotkę, i muszę teraz osiatkować balkon. Gdzie najlepiej zaopatrzyć się w taką siatkę? Castorama?
A jak najlepiej (najłatwiej) ją zamontować? Czy bez wiercenia i montowaniu haczyków się nie obejdzie?
Ja miałem łatwo bo zabezpieczałem tylko okna. Zrobiłem ramki z rurek PCV do kabli i kolanek do nich, nawinąłem siatkę i przymocowałem opaskami. Mocowanie też łatwe bo do rurek są gotowe uchwyty.
Nie za piękne, ale na 3 piętrze nie rzuca się w oczy. Jeśłi zdecydujesz się na takie rozwiązanie, to musisz wymienić kolanka co 3-4 lata bo parcieją i pękają.
To jest rozwiązanie budżetowe, Ale sprawdza się dobrze. Siatka jet na tyle mocna, że futra się po tym bez problemu wspinają.
Sorry, ale wjadę z chamską reklamą :) poczucia humoru podzielać nie trzeba, ale może ktoś zauważył w swoim futrzaku podobny lub lepszy zestaw gier? :)
Dzień Kota: CatStation One - recenzja nowej platformy do gier
https://gameplay.pl/news.asp?ID=102586
Rośnie. Dopiero 7 miesięcy.
Bengalczyk?
Tak, bengal.
Ciekaw jestem jakie one mają charaktery
Tak pokrótce.
Jest wyjątkowo spokojny i cierpliwy. Możesz go tarmosić, głaskać, miziać i nie zaatakuje. Większość "kocich walk" (tak nazywam pozorowane walki, dla zabawy między kotami) prowokuje moja dachowa czarnucha. 3 miesiące starsza i o 1/3 mniejsza. Pomimo przewagi siły i masy bengala (poważnie silne kocisko jest) nie dochodzi do łapoczynów. Pogonią się, poturlają a potem nawzajem się liżą ;)
Jak go przyprowadziłem to czarnucha miała pół roku z czego 3 miesiące była u mnie. Zaprzyjaźniły się w 2 dni. Jest też bardzo towarzyski, lubi przebywać wśród ludzi. Często chodzi mi przy nodze po całym domu. Dosyć ufny dla nieznajomych. Jak znasz jego imię i go zawołasz to przybiegnie.
Uparty. Potrafi postawić na swoim.
Bardzo ciekawski - wszędzie musi wejść. Potrafi też wszędzie skoczyć, śpi na szafach jak ma ochotę. Na ogrodzie czasem wchodzi na jedno drzewo i ściemnia że nie potrafi zejść. Jak jego wołanie na nikogo nie działa to po prostu zeskakuje z 3m jak gdyby nigdy nic. Właśnie, wołanie... Dużo 'gada'. Wieloma kocimi dialektami. Czasem naprawdę dziwnie to brzmi ;) Jak się budzi i nikogo nie ma na piętrze to wychodzi na korytarz i woła, żeby sprawdzić kto mu odpowie i gdzie ktoś jest.
Woda mu nie przeszkadza. Kilka razy wszedł mi pod prysznic, na ogrodzie potrafi usiąść w kałuży. Przy roztopach chodził w zimnej wodzie.
Uwielbia się bawić i aportować. Często sam przychodzi z zabawką, żeby mu rzucać i nie daje spokoju aż się 'nie wybawi'.
Mądre kocisko też jest. Szybko łapie niektóre rzeczy. Ostatnio nauczył się otwierać drzwi klamką. Trzeba też uważać bo potrafi szturchnąć kran, napić się - ale już nie zakręci :D
Jestem ciekaw co Wasza kocia arystokracja ma za fantazję:)
Nasz czarnuch na ten przykład uwielbia masło (dlatego teraz nie może leżeć nigdzie w dostępnym miejscu, tylko chowamy do szafki) a młody lubi podjadać z michy Guzikowi. To tak trochę żeby może rozruszać wątek? A no i szykujemy się do kastracji Pirata.
A mój Axel od jakiegoś czasu, żeby dostać przysmak musi rozpracować, jak się dostać do pudełka, w którym są schowane. Niestety, idzie mu już coraz szybciej za każdym pudełkiem i niedługo chyba będę musiał zaklejać taśmą, żeby mu utrudnić ;)
odkurzacie codziennie ? gdyz zwirek i siersc jest wszedzie... ?
Kupcie roombe 651 :) jak to pieknie zdziera siersc z dywanow oraz zwirek. u mnie jezdzi codziennie i zawsze pelny pojemnik siersci i zwirku :> wynalazek na miare zmywarki ;)
Polecam wyhodować kociastym trawkę, którą w naturze często podgryzają, a ma ona bardzo korzystny wpływ na ich metabolizm. Czasami służy też jako fotel ;)
Matysiak--> Jak Furia znosiła znieczulenie? Bo Guzik całkiem w porządku, a Pirat to już masakra. Cały wieczór łaził pijany, nie miał nawet siły się położyć.
Matysiak G ====> Przepuklina ? A skąd to się bierze u kotów i to jeszcze takich małych ? Wet coś wytłumaczył ?
U mnie kotka na drugi dzień po zabiegu jeszcze otumaniona chodziła. Potem się okazało, że to mały Houdini. Nie wiadomo jak z kubraczka się wydostawała. Na setę był dobrze założony. Nic się nie drapała, nie lizała to też nie była w nim już potem męczona. Kocur za to 3h po przywiezieniu do domu po schodach hasał.
Coraz lepsza pogoda - kotom odbija :D
Co robicie z kotami jak wyjeżdżacie ? Podrzucacie komuś, załatwiacie dochodzącego opiekuna, zamrażacie ?
Ja mam na tyle dobrze, że mogę podrzucić mojego siostrze albo rodzicom. I generalnie urlopuje się wtedy w miejscach, które zna.
Moi znajomi z kolei oddają czasami swojego do hotelu dla kotów. Mocno zależy od kota, jak znosi takie "chwilowe" przeprowadzki. Jeśli nie znosi, to pozostaje ktoś dochodzący lub zamrażarka ;)
Jeśli nie śpię w domu, to zawsze biorę ze sobą, czy to się komuś podobw, czy nie. Mam syjamka, a one nie lubią być same. My zarówno kotka jak i królika traktujemy jak....córeczki. Króliczkę zostawiamy w domu z otwartą klatką (cały czas zresztą jest otwarta) i zostawiamy jej spory zapas jedzenia, ale jeśli wyjeżdżamy na dłużej niż dwa dni, to zawsze się dogadamy z kimś zaufanym, by do nas przychodził i ją karmił i ogarnął w okół klatki :)
Ja wszystkie koty, zawsze zostawiałem z dochodzącym opiekunem, nigdy nie było problemów, koty i kotki świetnie sobie radziły same. Podrzucać niestety nie mam możliwości, bo wszyscy w mojej rodzinie to kociarze i podrzucanie wiąże się ze stresem dla rezydentów jak i podrzutków. Brania ze sobą nie biorę nawet pod uwagę, bo aktualnie mam kotkę o delikatnej psychice i jeszcze by mi zeszła śmiertelnie, tym bardziej, że w najbliższym czasie jadę na święta do domu gdzie jest pies straszny wróg kotów.
Ja po pierwsze koty mam dwa, więc zostawienie ich nawet na ciut dłuższy czas nie stanowi problemu. Dopóki karmiłam "bobkami", przy wyjeździe na weekend zostawały same, dopiero jeśli było dłużej, prosiłam kogoś o wizytowanie. Odkąd przeszłam na BARF, nie da rady zostawić jedzenia na 2 dni, więc zawsze ktoś przychodzi, z reguły raz dziennie.
Kiedyś skorzystałam też z hotelu przy wyjeździe wakacyjnym, całkiem dobrze sobie poradziły i nawet nie wyglądały na zbyt mną zainteresowane, jak odbierałam. Tyle tylko, że wybrałam hotel, gdzie koty nie są w klatkach, a mają do dyspozycji pokoje (ktoś przerobił willę na koci hotel), w dodatku właścicielka była zauroczona i spędzała z nimi sporo czasu. Tyle, że to też było w "bobkowych" czasach, nie mam pojęcia, czy ktoś by mi przyjął koty z walizką zamrożonego mięsa.
U mnie powód zostawiania kotów w domu jest przede wszystkim ten, że obydwie organicznie nie znoszą podróży, nowe miejsce to nie problem pod warunkiem teleportacji, a ta chwilowo jest jeszcze niedostępna. Electra jechała do mnie z Litwy, bite 11 godzin wyła, całe szczęście, że to nie ja ją wiozłam, bo chyba bym ją wysadziła po drodze...
Mieszkam w domu z rodziną, tylko pięterko mam osobne, więc nie ma problemu. Rodzice wyjeżdżają, psa im karmię i wyprowadzam; z żoną wyjedziemy, mama karmi sierściuchy i wykopki w kuwecie prowadzi.
Gdyby ktoś kiedyś mi powiedział że koty mają swoje charaktery, to kazałbym mu się j***ąć w czoło :P Odkąd jest u nas 2 kociasty, to już wiem że to prawda.
Kilka dni temu jakiś sku....n postrzelił mi kota z wiatrówki. Co ludzie mają we łbach że strzelają do zwierząt z broni pneumatycznej? Dawno się tak nie bałem o swojego pupila, sporo krwi stracił. Na początku myślałem że go samochód potrącił ale wet po sprawdzeniu zadał pytanie " kot to po potrąceniu czy po postrzale?" No i faktycznie, jakiś uj zafundował cierpienie mojemu kotu a mi kupę stresu. Na prześwietleniu widać śrucinę, zatrzymała się niemal przy sercu, bałem się że kot się wykrwawi bo sporo krwi uleciało. Lekarz dał mu jakiś środek na krzepnięcie krwi i (chyba) przeciwzapalny po którym strasznie kot zaczął się drzeć. Powiedział też że jak kot do jutra przeżyje to będzie żył ... i żyje skubany, ze śrutem przy sercu. 2 dni spał
Powiesiłbym uja za jaja i posypywał solą. Oby ogoniasty żył jak najdłużej, trzymam kciuki.
Powiesiłbym uja za jaja i posypywał solą. Oby ogoniasty żył jak najdłużej, trzymam kciuki.
Dzięki, najgorsze jest że w przypadku postrzału z wiatrówki, jest praktycznie niemożliwe udowodnienie winy bez świądów, a wyjęcie tego śrutu mogłoby zabić kota. Zastanawiałem się czy iść z tym na policje ale to chyba daremne.
ślad po postrzale, około 2-3 dni od "incydentu" , kot zachowuje się jakby nic się nie stało ;)
Chyba bym zgłosił, może to nie pierwsze postrzelenie w okolicy i mają jakieś tropy.
No to masz wyjaśnienie z jakiego powodu oberwał. Czasami sam mam ochotę wystrzelać kocury, które regularnie opryskują na mojej działce wszystko co im się rzuci w oczy. Niestety, mieszkam w okolicy, gdzie kastrowanie jest uważane za fanaberie i sąsiadom nie idzie wytłumaczyć, że niekastrowany kocur może być uciążliwy dla innych.
Dogadałem się już z okolicznym wetem, który doradził mi odłowić sierściuchy (łapkę wypożyczę) i dowozić mu na zabieg. Ponoć ma dofinansowanie i za kastrację delikwenta będę musiał zapłacić jedynie 30 zł. Potem kilka godzinek odpoczynku u weta i do właścicieli wróci jak nowy :)
No to masz wyjaśnienie z jakiego powodu oberwał
Po mojemu to raczej komuś się baardzo nudziło, kotów u mnie w okolicy trochę jest ale nie sądzę żeby z powodu "zaznaczania" terenu dostał strzała.
Mental właścicieli to osobny temat. Słyszałem już argument, że nie powinno się sterylizować kotek, bo nie doświadczą szczęścia macierzyństwa.
Nosz Kura !!!!
Najpierw zgwałci ją jakiś lokalny zabijaka (penis kocura rani), potem urodzi i wykarmi sześć ślepych żarłoków, które puści w świat i może połowa przeżyje pierwszy rok.
Ok. To może nie sterylizować tylko domowych? Pewnie. Permanentna ruja, ciąże urojone, ropomacicze, nowotwory i inne tego typu przyjemności to świetny pomysł. Przyłączam się do Yaca Killera: sterylizujcie swoje koty. I tak pełno jest bezdomnych.
Ja sobie nie wyobrażam w domu trzymać niewykastrowanego kota :P Moje jak tylko wet uznał że się nadają pożegnały się z jajkami. Trochę ich mi żal było, w końcu przymierze plemników czy jakoś tak ale tyle się naczytałem jak to pozytywnie wpływa że musieliśmy zrobić.
Czasami sam mam ochotę wystrzelać kocury, które regularnie opryskują na mojej działce wszystko co im się rzuci w oczy.
Troll, czy idiota? A w czym Ci to opryskiwanie na działce przeszkadza? Wąchasz każdą deskę od płotu z odległości 10 cm, czy jak?
Sam jestem zdecydowanie za bezwzględną kastracją/sterylizacją bezdomnych kocurów i kotek (sam dwie dzikie ostatnio wysterylizowałem na koszt gminy), ale nie można w ten sposób usprawiedliwiać katowania zwierząt. Kot prediego mógł przecież nie przeżyć tego incydentu.
edit:
Ok, jakiś bot upnął wątek sprzed 3 lat. Sorry, nie zauważyłem ;]
Predi2222 ====> Zgłoś koniecznie ! Skurwiel jak zobaczy, że chodzi policja to może się przynajmniej trochę przestraszy. Mi kiedyś na działce najpierw gnój postrzelił kota, a później wysypał trutkę i o ile postrzał kot też przeżył, to już trutki nie :(
Mój starszy kot, zabija wzrokiem za dotknięcie jego nosa. Młodszego możesz tarmosić i nic mu nie przeszkadza :P
Ponad rok temu pisałem tu o kleszczach i obrożach Foresto, a teraz mogę podzielić się kolejnymi spostrzeżeniami. W skrócie - są skuteczne i zgodne z informacją na opakowaniu.
Działają prawdopodobnie tak długo, jak podaje producent, czyli 7-8 miesięcy. Po ostatnim sezonie nie zdejmowałem kotom obroży na zimę i parę tygodni temu kotka przyszła z ogromnym kleszczem. Od razu wymieniłem obroże na nowe i jak na razie nie stwierdziłem ani jednego kleszcza. Także wychodzącym kotom polecam. Udało mi się znaleźć lokalnie za 74 zł.
Panie i Panowie,
Podajecie swoim pupilom jakieś suplementy? Moja kotka ma problem ze stawem w prawej przedniej łapce, co jakiś czas zaczyna ją boleć i utyka.
Byłem dziś u weta, traumatyczne przeżycie dla mnie i kociastej...... no i wet dodatkowo zaproponował karmę z glukozaminą, pomysł zmiany karmy mi się nie podoba, ale zakup samej glukozaminy w tabletkach lub w płynie to chyba nie jest zły pomysł?
Poszukałem w internetach, jest kilka preparatów, ale co wybrać to już nie wiem, dlatego zwracam się do Was z prośbą, może ktoś ma jakieś doświadczenie z suplementami.
Mój kot nie wychodzi i nie poluje na myszy, więc nie ma naturalnej tauryny. Dlatego podaję mu suplement tauryny, taki jak w linku:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/karmy_specjalistyczne/odzywki_skora_siersc/proszek/151645?rrec=true
A żeby unikać wyrzygiwania kłaków podaję mu taki preparat odkłaczający. Wtedy kłaki wychodzą z właściwej strony ;)
http://www.zooplus.pl/shop/koty/karmy_specjalistyczne/zoladek_jelita/pasty/31869
Ja mam dwa koty, takie zwyczajne szare,pasiaste. Ale dla mnie najpiękniejsze w świecie:) Jeden cały czas śpi, mało się rusza, zazwyczaj widzę go w jednej pozycji i patrzy na mnie bardzo osądzającym wzrokiem. Drugi skacze po szafach, sam sobie otwiera drzwi i lubi się tulić.
Panie i Panowie!
Przypominam, szczególnie jeżeli macie koty wychodzące, i przy obecnej kiepskiej pogodzie o szczepieniu kota co 3 lata przeciw tzw. kociemu katarowi.
Pierwsze szczepienie podaje się kociakom w wieku 8 - 12 tygodni, następne po roku a kolejne co 3 lata.
Nasz młodszy kot, Pirat, miał trudno początki. Gdyby nie dobre serca ludzi z fundacji to pewnie dzisiaj by go nie było. Przechodził właśnie koci katar, groziła mu utrata oczka ale weterynarze i fundacja dali z siebie wszystko. Oczko całe. Teraz ma koło 8 miesięcy i złapał jakieś osłabienie odporności przez co musimy mu przez 2 tygodnie podawać antybiotyk w kroplach i wzmacniamy odporność suplementami. Młody ciężko znosi zakrapiani oczu, mi się serce kraja bo muszę go trzymać a dziewczyna kropi. Zakrapiamy 3x dziennie po 2-3 krople. Dzisiaj już poszło szybciej, udało się nawet oboje oczu zakropić za pierwszym podejściem. Na szczęście Pirat się na nas nie obraża i po zabiegu od razu przychodzi na głaskanie i miąchanie. Wspaniałe kocisko z niego :)
Mój dachowiec wyszedł z panleukopenii. Jakoś 20% szans było, koło 8 tygodni wtedy miała. 2 tygodnie zastrzyków 2x dziennie, nawet się rozglądałem za przetoczeniem krwi. Teraz wdzięczna kocica wyrasta :D
Mam jednego dachowca, nazywa się Figa, najbardziej lubi bawić się plastikową butelką lub moimi włosami :D
Pamiętajcie, że jak nie będziecie bawić się z kotami, czyli nie dostaną odpowiedniej dawki ruchu to mogą skończyć tak
[link]
Taa, a już myślałem że Cie odbanowali ;)
Dobra, pora odłożyć tą łopatę na bok. Niech się już nikt nie wpisuje xD