Centrum,
Moktów.
Saska kępa.
Powiśle...
Na co byście stawiali?
Powiśle, Żoliborz
sporo zależy od konkretnej miejscówki, bo wszystkie dzielnice mają swoje jasne i ciemne zaułki
Nie kumam, co ludzie widzą w Powiślu, jako miejscu do zamieszkania. To już chyba wolałbym Muranów.
Ja lubię dobrze skomunikowane obrzeża (można szybko się dostać do centrum i szybko uciec z Wawy :>), gdzie jest albo zielono, albo blisko do lasu (Bielany, Bemowo), jeśli coś bliżej centrum, to zdecydowanie Żoliborz, albo spokojniejszy Mokotów (Sielce). Z dalszych rejonów to chyba Służew (też Mokotów), a po drugiej stronie Wisły to Saska i w sumie nie taki znow tragiczny Gocław. Kabaty też są fajnie umiejscowione, ale tu przeważnie gapisz się sąsiadowi w okno.
Powisle nie, ale Sielce tak? Przeciez to tak samo jak wszystko ponizej skarpy dobrze wyglada na prospekcie, ale do mieszkania sie nie nadaje ;)
Parę bardziej odosobnionych zakątków pomiędzy Chełmską i Gagarina urzeka mnie do dziś, chociaż nie pogardziłbym też jakąś miejscówką po drugiej stronie tej drugiej, czyli bliżej Łazienek.
Wszystko zależy od oczekiwań. Dla jednego szczytem bedzie apartament w Centrum na Złotej 44, a dla drugiego duży dom na Żoliborzu. Jeden będzie chciał mieć dużo zieleni, drugi mało korków, a trzeci centrum handlowe na rzut beretem. Każdy ma jakieś potrzeby i nie można powiedzieć, że jedna dzielnica spełnia je wszystkie w równym stopniu.
Nie wiem czy zamieszkałbym w centrum.Jest bardzo drogo oraz głośno. Sam stawiałbym raczej na dzielnicę dobrze skomunikowaną ale jednocześnie spokojniejszą .Zerknij sobie na inwestycje na Wilanowie. Powstaje tam wiele ciekawych apartamentowców. Jednym z ciekawszych moim zdaniem jest ta na Teodorowicza. Zora Wilanów.Moja siostra obecnie jest na etapie kupowania tam mieszkania. Zerknij sobie chociażby dla ciekawości bo jak na ten rejon ceny mają przystępne.
Najlepsza do zamieszkania jest ta dzielnica na którą człowieka stać, a która spełnia jego osobiste oczekiwania.
Mieszkam w ścisłym centrum, bardzo sobie chwalę. Wszędzie blisko, nie traci się czasu na dojazdy itp.
Ale fakt, mieszkanie mam po rodzinie, więc koszty odpadają. W dodatku akurat w bocznej uliczce, więc cicho :)
Dla jednego szczytem bedzie apartament w Centrum na Złotej 44 - szczytem głupoty, zważywszy na stan tej inwestycji.
Dobra lokalizacja w Centrum zawsze wygra. Można znaleźć miejscówki, gdzie jest cicho i spokojnie, a wszystko co najlepsze w Warszawie masz o rzut beretem. Teraz mieszkam na starym Mokotowie i po wszystko i tak muszę jeździć abo do Centrum, albo do centrów handlowych, bo zaopatrzenie jest dramatycznie słabe.
Gdybym był zylionerem bez wahania kupiłbym sobie apartament w Cosmopolitanie, bo lepszej miejscówki Rzeczpospolita nie ma w ofercie.
Wilanów to syf. Nie dość, że każda uliczka wygląda tak samo jak poprzednia i następna, to ani tam dojechać, ani stamtąd wyjechać, szczególnie gdy nie jesteś zmotoryzowany. Moja znajoma, która tam pracuje, woli dojeżdżać z Targówka rowerem niż stać w korkach. No i sąsiedztwo składa się z "gwiazd" TVN i ciężarnych żon kierowników średniego szczebla z Mordoru.
Całe życie na Żoliborzu - nigdy nie zamieniłbym na nic innego. Cisza, spokój, dzikie zwierzęta - jak na wsi, a z drugiej bezproblemowy dojazd w parę minut do centrum.
@Kobun - Dla jednego szczytem bedzie apartament w Centrum na Złotej 44 - szczytem głupoty, zważywszy na stan tej inwestycji.
Nie powiedziałbym, że szczyt głupoty skoro teraz jest nowy inwestor z pokaźnym zapleczem finansowym. Prace trwają więc wszystko zmierza ku pomyślnemu końcowi. Będąc jak to określiłeś „zylionerem” i chcąc kupić mieszkanie w centrum to zdecydowanie wybrałbym Złotą 44, dużo możliwości wykończenia wnętrz, prywatne kino, basen i parę innych udogodnień tylko dla mieszkańców. Ciężko przebić taką ofertę w Polsce.
Mnie się ten moloch kompletnie nie podoba, lokalizacja też taka sobie. Cosmopolitan dużo lepszy.
Ja bym wybrał jednak Cosmopolitan. Lepszy widok (cala elewacja to szkło, plus lokalizacja to gwarantuje), lepsza okolica, nawet do metra bliżej :)
Mieszkam na Żoliborzu, tym gorszym, południowym/przemysłowym i też nie narzekam :)
Czy czy ja wiem czy całkowite przeszklenie jest takie fajne? Z punktu widzenia mieszkańca można się poczuć bardziej jak w biurze niż w mieszkaniu, te drugie potrzebują jednak trochę intymności. Do tego argument z metrem do zastanowienia, czy w ogóle ludzie kupujący luksusowe mieszkania będą jeździć metrem?
Jeśli chodzi o lokalizację, to patrząc na plany przebudowy okolic PKiN, to otoczenie Złotej 44 naprawdę zyska. Ja osobiście nie miałbym nic przeciwko widokowi na warszawski zegar z okien sypialni czy kuchni ;)
Najlepsza dla mnie jest Ochota, okolice Filtrów, ewentualnie Szczęśliwice.
Ja, jakbym miał luźną bańkę, wybrałbym Holland Park Apartments tuż przy Placu Trzech Krzyży, bardzo podoba mi się miejscówka i jej ustronny charakter, choć w samym centrum.
W Cosmopolitanie bałbym się mieszkać, on tak wygląda jakby się miał zaraz przewrócić. Budynek super i o wiele lepszy od kompletnie spaskudzonego elewacją żagla, ale jakoś budzi we mnie niepokój ;)
Mieszkałem 3 lata w bloku z wielkiej płyty 50 metrów od Cosmopolitana, sama miejscówka ok, przyjemnie się tam zatacza z imprezy nocą, ale ma też trochę wad typowych dla ścisłego centrum kraju.
Mnie się tam żaden z tych molochów nie podoba. Jak już mam wybierać coś bliżej centrum, to jedno z tych mini osiedli, eleganko wciśniętych w którąś z zacisznych uliczek przy Placu Wilsona.
Mokotów Dolny (Sadyba po Wilanow)
Mokotów Górny (cala stara część)
Żoli (także stara część)
[26]
Fajny płot;-)
koobun ---> nie obrażaj mojej dzielnicy ;) I nie myl Miasteczka Wilanów z Wilanowem (tym bliżej Wisły, za Pałacem Wilanowskim). To zupełnie dwa inne światy. Masa przestrzeni, jeszcze więcej zieleni i absolutna cisza. Jest to swoją drogą najczystsza dzielnica Warszawy, więc pisanie o niej „syf" jest trochę nie na miejscu.
Owszem, mieszka tu sporo celebrytów, ale nie za bardzo rozumiem, jaki ma to wpływ na komfort mieszkania. I zgadzam się, dla osób niezmotoryzowanych okolica ta kompletnie odpada.
Argument o koleżance z Targówka jest niestety dość problematyczny; gdziekolwiek by nie pracowała, wyjeżdżając z Targówka, zawsze będzie stać w korkach. Pech, że wybrała sobie pracę w przeciwległej części Warszawy.
Tutaj...
lol - a kto mógłby pomylić wcześniejsze pole SGGW i w części PGR Wilanów zabudowane dzisiaj blokowiskiem dla nowobogackich a zwane nie wiem dlaczego "miasteczko wilanow" z Wilanowem? Chyba Pałac i zabudowę luźną domków jednorodzinnych trudno pomylić z tą współczesną tandetą:)
EDIT:
zasadniczo jadąc z Pragi do centrum i wracając z centrum na Pragę w godzinach pracy będziesz miał syf na mostach więc lepiej skup się na lewobrzeżnej Warszawie.
Sądząc po wpisach już wiem, kto z Was grał w ostatnim odcinku Ukrytej Prawdy :P
@twostupiddogs
Jest i myślę, że Paudyn zdaje sobie z tego sprawę;-)
Odpowiedź jest prosta - taka, która najbardziej Ci się podoba. Każdy szuka czegoś innego, co innego mu się podoba, ma inne wymagania, etc.
Pytanie jest zbyt ogólne.
A co do Wilanowa, to stawiam, że jeśli powstanie 3 nitka metra w Warszawie, to będzie biegła właśnie przez Wilanów.
Mają być tramwaje ponoć... Ale ogólnie mam sporo znajomych w miasteczku Wilanów (i wbrew obiegowej opinii to nie nowobogaccy, a ludzie zarabiający na poziomie średniej) i ani dojazd nie jest taki fatalny, ani życie tak złe (kilka lat temu faktycznie było gorzej). Fakt, jeszcze infrastruktury i czasem sklepów nie starcza, ale ogólnie wcale nie jest tak źle. Szczególnie, że koszty są porównywalne z gorszymi dzielnicami.
^
Wszystko się zgadza poza tym dojazdem, przynajmniej z relacji kuzyna. Połowa miasteczka wali na jedyny sensowny autobus (522). Znaczy, to jest bardzo fajny autobus, tylko w godzinach szczytu nie do końca wiadomo, którym z kolei się zabierzesz. No chyba, że mieszkasz w tej lepszej połówce i masz blisko do Al. Wilanowskiej/Przyczółkowskiej.
W każdym razie, z perspektywy rozpieszczonego bemowianina, który w promieniu 200-300 metrów ma 7 autobusów (nocnych nie liczę) i 5 tramwajów, stwierdzam, że takie Miasteczko Wilanów jest skomunikowane stosunkowo średnio na jeża.
Paudyn ---> Wilanów źle skomunikowany nie jest i na pewno nie będzie. W okolicy cmentarza jest zajezdnia autobusów. W dobie wszechobecnych samochodów, też spokojnie da się szybko dojechać do centrum i okolic (maks. 30 minut w godzinach szczytu). Są tutaj 2 wielkie arterie - Sobieskiego i Powsińska/Czarniakowska. Po wybudowaniu mostu Siekierkowskiego, dostanie się na drugą stronę Wisły też nie wymaga już wielkiego zachodu.
Lokalizacja ta ma też wiele atutów - zielona okolica - blisko Lasu Kabackiego i Wisły. Nie ma zgiełku i 'wielkiego miasta', jest sporo przestrzeni i 'w miarę' świeżego powietrza.
Shadowmage -->
well, "infrastruktura i sklepy" to jest slogan zawsze się pojawiający, tzw. miasteczko wilanow pustoszeje w weekend wiec nie mieszkają tam lokalsi a przyjezdni to raz, dwa zobacz jak sa te klocki zbudowane, poza głównymi alejami i ulicami (wilanowska, rzeczypospolitej i sarmacka od jednej strony) trzy w wielu wypadkach nawet nie maja trawników wzdloz drogi a miejsca parkingowe zaczynają się 2m od okien ludzi którzy mieszkają na parterze nie wspominając o ogolnym braku zieleni i zagospodarowania terenu pod przestrzen z roslinnoscia (porównaj jak wygladaja nowe osiedla np. pod Utrehtem), cztery to zero szkół (najblizsza w Wilanowie kostki potockiego, druga prywatna ale dzieci nazywają ją "pudelkiem" i nie chcą tam chodzic) jeden Medicover gdzie trudniej o wizyte niż na Mokotowie Gornym, piec to nieustające budowy oraz zanieczyszczenie, szesc to ciagly ruch samochodow po małych uliczkach a siedem (w nawiązaniu do wstępu:) to totalnie beznadziejnie zaplanowane architektonicznie osiedla gdzie firmy typu Pirelli PKO czy Qualia czy Prokom wcześniej budowaly domy od krawędzi do krawędzi działki domy których koszt 1m2 nie przekraczal 780pln w wykoaniu a sprzedawaly go po 4k pln + (w 2006 to nawet wzrosły do 6k a później z drugiej reki do 9k, teraz się ustabilizowaly na poziomie ok. 7k / m2). Jak porównam ten syf, który tam panuje (mam tam dwie koleżanki, młode luźne, rozrywkowe - jedna z Lublina druga z Lodzi) ze starą Sadyba (Okrężna, Zdrojowa, po Morszynska na której mieszkam), pięknymi w wielu wypadkach domami, ogródkami, przestrzeniami pol (nad jeziorkiem czerniakowskim) oraz trafnie rozplanowana stara zabudowa zwarta czy wolnostojącą (od Truskawieckiej / Bonifacego po fort / park Szczubelek), klimat lokalny praktycznie nie istnieje w miejscu zwanym "miasteczko wilanow", naprawdę aż "żal dupe sciska" ze tak fajny rejon jak te pola przed Wilanowem zabudowano klockami gdzie mieszkają ludzie korzystający ze zwrotu "jadę na Wilanów" :) I dla Ciebie może to być tzw. "klasa średnia" - jednak dla mnie znającego swoją dzielnicę od dziecka są to w większości "buraki", realna porażka, teren ten powinien być przeznaczony tak samo jak stara sadyba pod wolnostojące domy jednorodzinne. Uwazam obecne zagospodarowanie omawianego terenu za prawdziwą zbrodnię ... Żeby było śmieszniej to teraz jeszcze maja Sobieskiego (i dalej Wilanowska) zmodernizować o linie tramwajową ... LOL! To będzie syf - całą oś królewska ta głupia a tłusta baba gronkiewicz-waltz zniszczy, no ale PIS wygral wybory, może wyłączy Wawe z woj. mazowieckiego i wtedy będziemy mieli nowe wybory samorządowe wiec to grube babsko zarządzające moim miastem być może odejdze w zapomnienie :)
Moje tytpy to Wola, Ochota i Wilanów. Blisko do centrum i dobrze skomunikowane.
Paudyn:
Nie kumam, co ludzie widzą w Powiślu, jako miejscu do zamieszkania. To już chyba wolałbym Muranów.
Ja też nie, ale dlaczego "chyba wolałbyś Muranów"? Mieszkałem chwilę na Muranowie (okolice Ratusz Arsenał) i 1 stacja metra do centrum, 5 minut Nowe Miasto, 10 minut Stare Miasto, 20 minut Uniwerek, 15 minut PKiN, zielono, Park Krasińskich, Żoliborz 10 minut, super tereny na rolki i do spacerów, może trochę ruch na Andersa duży i ludu wincyj, niż dalej na Żoliborzu, ale IMO to chyba najlepsze miejsce do mieszkania w Warszawie, może poza jakąś spokojną semi-leśną oazą w okolicach Żoliborza czy nawet Bielan, tylko komunikacyjnie to nie to samo.
BTW tak samo jak Powiśla nie czaję Mokotowa. Sielce niby okej, ale Mokotów jako całość jakoś specjalnie nie przypadł mi do gustu a znam ludzi, którzy za wszelką cenę chcą "byle na Mokotowie" mieszkać, nieważne, że na dwunastym piętrze w bloku z 1950.
Bob85, na Wilanów to możesz i godzinę jechać z Młocin, tak to jest dobrze skomunikowane. Wola i Ochota to tak średnio IMO, 2 lata na Woli pracowałem i na pewno nie chciałbym tam mieszkać.
strelnikov:
1. Potwornie obrażasz i plujesz na mieszkańców tego osiedla, skąd tyle krwi z twoich hemoroidów?
2. Podobnych osiedli z podobnie słabym rozplanowaniem jest pełno wokół Warszawy, najgorzej jest oczywiście na Białołęce, gdzie na osiedla dojeżdża się czasem drogami gruntowymi.
3. Na żadnym nowym osiedlu nie ma "klimatu", ludzie z biegiem lat nie będą wyjeżdżać, bo tutaj zapuszczą korzenie, będą rozwijać swoje osiedle i wninknie ono w tkankę miasta, jak każde inne osiedle. Jeśli tego nie potrafisz zrozumieć, to lecz się na głowę (zacznij jednak od agresji i leczenia frustracji).
4. Nie rozumiem, z jakiego powodu miasto z OGROMNYMI DO CHUJA PANA potrzebami mieszkaniowymi ma budować domy, bo tobie by się tak przyjemnie to na zdjęciach oglądało. Na Wilanowie są już zresztą osiedla domów, chcesz, to kupuj, ale pewnie cię nie stać i dlatego broczysz krwią.
5. Co ci się nie podoba w tramwajach? Zdrowy jesteś?
6. HGW? Wyborca PiS? A to wszystko jasne :)
HGW? Wyborca PiS? A to wszystko jasne :)
To teraz trzeba byc wyborca PiSu, zeby pomstowac na nieudolnosc HGW?
Typowo tak, ale wiadomo, są wyjątki.
HGW to najlepszy prezydent tego miasta od lat, nie wiem, co w niej nieudolnego.
Most Grota zrobiony w ekpsresowym tempie, otwarty przed terminem, Łazienkowim wyremontowany w ekspresowym tempie, w większości równe ulice, świetna komunikacja zbiorowa, na co wy do cholery narzekacie?
b212 -- Na Powiślu jest Agrykola i Łazienki, jeśli chodzi o zielone tereny. Co jest lepszego od tego na Muranowie?
Muranów jest pełen wielkiej płyty i staroci z zatęchłymi klatkami. Jak już mieszkać w stęchliźnie, to lepsze Powiśle. Więcej życia, więcej się dzieje, blisko do Wisły, blisko do wszystkiego, co się dzieje w Centrum.
Muranów jest nudny, tam właściwie nic nie ma poza kilkoma sex shopami i kebabami przy JP2.
Zeby Łazienkowski trzeba bylo 'w eskpresowym tempie wyremontowac' to ktos go musial najpierw spalic.
A moja niechec do HGW bierze sie przede wszystkim z jej pieknoduchowskiej strategii komunikacyjnej i jawnej wojny przeciwko kierowcom. W ratuszu nikt sie nie kryje, ze projekty typu http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19130263,pierwszy-krok-do-ograniczania-ruchu-w-centrum-przetarg-na-zwezenie.html#BoxLokWawImg
maja na celu nie zachecenie mieszkancow do wybierania zbiorkomu a znechecenie do jazdy samochodem. Efektem tego sa gigantyczne korki (jak chocby te na zwezonej Świetkorzyskiej)
Jak dodac do tego uleganie lobby rowerowemu i absurdy typu 'wirtualne kontrapasy' to obraz sie dopelnia.
A napisac o zbiorkomie, ze jest swietny to moze chyba tylko osoba, ktora jezdzi metrem. Zapytaj kogokolwiek kto pracuje w mordorze co sadzi o komunikacji. I nie, nie chodzi mi o to, ze autobusy stoja w korku a na przyklad o czestotliwosc ich kursowania na najbardziej oblozonych liniach.
O wałkach na premiach dla znajomych krolika obsadzonych po roznych miejskich agencjach nie warto nawet pisac bo to przeciez polska norma wiec nie ma tematu, prawda?
Lookash -->
1. "Potwornie obrażasz i plujesz na mieszkańców tego osiedla, skąd tyle krwi z twoich hemoroidów?"
- nie obrażam nikogo potwornie, napisałem ze mieszkają tam dwie moje koleżanki miłe, w jednej części wypowiedzi użyłem sformułowania w stosunku do ludzi mieszkających w tzw. miasteczku Wilanów stwierdzając "...są to w większości "buraki..." wiec jak widzisz nie generalizuję tylko wypowiadam swoje odczucia, innymi slowy "większość" nie znaczy "wszyscy".
- "...skąd tyle krwi z twoich hemoroidów..." krwi z hemoroidów? Nie mam hemoroidów jak przynajmniej sądzę, nie wiem też ile krwi z nich może się wydzielać, trochę makabryczne pytanie :)
2. Szczerze nie mam wielu znajomych mieszkających na nowych osiedlach, wszyscy mieszkają albo w domach albo w starym budownictwie albo wczesnym PRL więc trudno mi się wypowiedzieć. Wypowiadałem się wyłącznie jak widzisz w temacie tzw. miasteczka Wilanów i szerzej w temacie dawnych pol nieudolnie zagospodarowanych dzisiaj pod względem architektonicznym.
3. "...będą rozwijać swoje osiedle...", i tutaj właśnie nie masz racji, nie to im w głowie gdyż nie są z tego miejsca, na weekend jada do siebie i maja wszystko w d. Mogę Tobie zrobić przykładowe foty jak wygląda trawnik przed moim domem gdzie ludzie dookoła mieszkający sa od lat tymi samymi, troszczą się o otoczenie domow jak i ulice oraz w miare możliwości o pobliski park (Szczubelek) dla porównania z rozjechanym "czymś" na czym parkują samochody a co było kiedyś trawnikiem (10m x 2m) wśród samych parkingow wzdłuż bloku gdzie mieszka jedna ze znajomych które odwiedzam czesto więc widzę jak jest w tzw. miasteczku wilanow
4. i po co ten "chuj" w Twojej wypowiedzi? Nie umiesz się normalnie wysłowić bez przekleństw w tym momencie zupełnie zbędnych? Stwierdzilem, ze bardziej w tym miejscu odpowiadalaby niższa zabudowa domow jednorodzinnych, tak jak jest na starej sadybie, nad jeziorkiem czerniakowskim i przestrzeni teraz już całkowicie zabudowanej od TVN po sam Wilanow.
5. osobiście nie mam zastrzeżeń co do samego pojazdu, uważam tylko ze "puszczenie nitki tramwajowej" w tym miejscu wręcz utrudni komunikację a nie ułatwi ją - jestem z tego regionu i nie sam jeden mam takie zdanie, możesz uwazac inaczej ale nie jest to wystarczający powod do obrażania innych userow tego forum.
6. "HGW? Wyborca PiS? " - czyli muszę być wyborcą PIS aby nie popierać działalności HGW ... w zasadzie pytanie retoryczne gdyż i tak sam na nie sobie odpowiedziałeś.
r_ADM -- Wojna przeciwko kierowcom nie jest w żadnym stopniu argumentem za tezą o "nieudolności". Jest jej polityką, z którą się w pełni zgadzam. Mniej samochodów w mieście jest dobre dla każdego, mniej prywatnych oczywiście, w których dupę wożą paniusie i krawaciarze, którym korona z głowy spadnie, jak dotkną barierki w autobusie. Podważanie tezy o dobroczynnym działaniu komunikacji miejskiej zakrawa na heretyzm i właściwie nie ma z czym dyskutować.
Uleganie lobby rowerowemu? Wow, zbudowali parę dróg rowerowych na krzyż, ULEGŁA LOBBY ROWEROWEMU. Absurd.
Na Mordorze tramwaje podjeżdżają co chwilę w szczycie, metro jest zatkane od tłoku, nie wiem, co cię tam boli. Ogólnie ludzie wypowiadają się bardzo pozytywnie o warszawskiej komunikacji i nie chodzi tu o 1.5 linii metra, rozumiem, że twój świat kończy się na Domaniewskiej.
Może jakieś poważniejsze argumenty? Gdzie ta nieudolność? Powstaje dużo świetnych tras, otwierane są kolejne węzły z przelotówkami i obwodnicami, rozwija się sieć tramwajowa, łatane są dziury i wyrównywane koleiny w jezdniach, seriosly, co za przykład nieudolności w zarządzaniu miastem!
strelnikov -- Jeżdżą do siebie, bo często są to młode małżeństwa z rodzinami poza miastem, więc co mają robić? Ich dzieci, jak staną się dorosłe, wnikną w tkankę miasta i zaludnią tam też mieszkania, nie będą już wyjeżdżać do matki na wieś albo do małego miasta. To jest naturalna kolej rzeczy. Pewnie co najmniej połowa populacji tego miasta jest skądś, każde w miarę nowe osiedle staje się puste, nawet w centrum widać pustki, jak są wolne dni. Wilanów nie jest żadnym wyjątkiem. Ja się zapytać mogę, gdzie są mieszkańcy centrum, tyle zabudowy mieszkaniowej w śródmieściu i co robią ci ludzie? Stare pokolenia postkomunistów siedzą i oglądają całymi dniami TV? Bo na rynku mieszkań tyle, co kot napłakał. To jest żywa dzielnica? Zombie ożywiane jedynie mieszkańcami osiedlowni w dni powszednie i studentami wieczorami.
Tramwaj utrudni komunikację samochodową, o jaka szkoda. Tym bardziej, że przecież miejsce na tramwaj jest na szerokim pasie pośrodku ulicy, co? Absurd. To, jak ludziom ułatwi życie, nie jest ważne, najważniejsze, że samochód będzie miał trudniej. Samochody są passe, poruszanie się nimi powinno być utrudniane, bo ich przyrost przez ostatnie lata jest zbyt duży, aby to miasto to wytrzymało. Na starych osiedlach zaparkowanie wieczorem graniczy z cudem, to jest normalne? Im więcej osób przesiądzie się tam do tego tramwaju, tym lepiej i należałoby się z tego cieszyć.
Słusznie, w Wawie jest za dużo samochodów, przez co jest mało miejsc prawdziwie do życia, za to potworny hałas.
Ograniczanie ruchu samochodowego w centrum dużych miast to konieczność, a nie kaprys. Akurat Warszawa ma dobry i sprawny system komunikacji miejskiej, więc ten proces następować powinien stosunkowo łagodnie.
Mnie się zawsze dobrze mieszkało na Żoliborzu, ale lubię też inne warszawskie dzielnice. Moja babička pohazi ze Śródmieścia, mój ołpa mieszkał na Woli. Uwielbiam Stary Mokotów.
Trochę inny stosunek mam do sąsiedniego miasta zza rzeki. To widać, słychać i czuć, że tam jest po prostu inoczyj. Inna historia, inna kultura, inna tradycja i inny typ człowieka, że tak powiem ;) Oczywiście napływowi bardzo rozmiękczają te różnice i granice, ale dla nas, warszawiaków z dziada prakołodzieja, one pozostają oczywiste. Jednocześnie muszę uczciwie powiedzieć, że nie spotkałem jeszcze osobiście napływowego, który by to stanowisko rozumiał.
Warszawa zmieniła się nie do Poznania i nie do Wrocławia. Zmiany ostatniego ćwierćwiecza są po prostu pierońskie. Wystarczy kilkanaście lat nie mieszkać w tym mieście i zajrzeć po dłuższym czasie, a niekontrolowane przecieranie oczu przestaje być natręctwem czy inną nerwicą, a staje się odruchem bezwarunkowym.
Wystarczy spojrzeć na ulicę Marchlewskiego. To jest zupełnie inny świat. Pozostała tylko ta sama lokalizacja, wszystko inne uległo diametralnej przemianie, odmianie, podmianie.
Interesując się co nieco historią, zastanawiam się gorączkowo czy kiedykolwiek w historii Królestwa Polskiego albo innej formy polskiej państwowości jakiekolwiek miasto rozwinęło się w tak gigantycznym stopniu jak moja Warszawa w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Nawet w Średniowieczu, gdy napływali tu masowo osadnicy i kupcy niemieccy, rozwój polskich miast nie przebiegał w takim tempie, choćby ze względu na ówczesne ograniczenia technologiczne i inne warunki demograficzne.
Przy tym całym moim podziwie i zachwycie jest też zaprogramowana, genetycznie uwarunkowana tęsknota za tamtą Warszawą moich rodziców, dziadków, pradziadków, uwiecznioną na licznych rodzinnych zdjęciach. Marzę sobie by przynajmniej niektóre sztandarowe obiekty tamtej Warszawy powstały z martwych.
W normalnym kraju jezeli wladza ma jakis pomysl czy projekt to robi tak, zeby przekonac do niego obywateli. W tym wypadku jakoscia, komfortem, punktualnoscia i mozliwoscia polegania na komunikacji. Sposob HGW to tak dac w dupe kierowcom, zeby nie mieli wyboru. Tacy jak ty potem temu przyklaskuja bo nie bedzie przeciez krawaciaz jechal w swoim wygodnym samochodzie skoro ja tu kisne w 30-sto stopniowym upale z niewyrabiajaca klima. A tramwaj w mordorze jezdzi w jednym kierunku. Wyobraz sobie, ze ludzie mieszkaja jeszcze w 3 pozostalych.
Upajasz sie gierkowskiemu 'budowaniu tras' gdzie tymczasem nie stoi za tym zadna wizja rozwoju miasta. Nadal brak powaznej rozbudowy planu zagospodarowania przestrzennego. Nie widac zadnego nadzoru nad remontami (wyremontujmy nawierzchnie by po pol roku zerwac bo do remontu jest kanalizacja). Ty sie zachwycasz, ze cos oddali przed terminem a mi nie podoba sie sam termin. Sytuacja nagminna jest, ze budowa na remontowanej ulicy staje po 15, 16-tej. Pol biedy jak to osiedlowa dróżka, ale jak w takim tempie remontowane sa glowne arterie to zaczyna to byc bezsensowen. Skoro w cywilizowanych krajach takie remonty mozna przeprowadzic w duzo szybszym czasie to u nas tez powinno sie do tego dazyc. Ale nie z nasza prezedynte, ktora z mentalnoscia prlowskiego urzedasa zjebie ciecia w muzeum, za to, ze smial kazac zaplacic jej za bilet, ale nie ogarnie calosciowego rozwoju duzej metropolii.
Ale to wszystko nie sa powazne argumenty tylko pisowskie ujadanie, nie?
Interesując się co nieco historią, zastanawiam się gorączkowo czy kiedykolwiek w historii Królestwa Polskiego albo innej formy polskiej państwowości jakiekolwiek miasto rozwinęło się w tak gigantycznym stopniu jak moja Warszawa w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.
Odpowiedź sama się narzuca.
Tak, Łódź.
Uwielbiam Stary Mokotów.
Ze Starym Mokotowem zaczyna być ten problem, że on się robi po prostu naprawdę... stary. Małe sklepiki zamiast marketów serwują spore przebitki cenowe, w nocy coraz trudniej o to żeby znaleźć jakiś nocny, knajpkę albo chociaż otwarty kebab, Puławska zamiera, kamieniczki roją się od starych upierdliwych esbeckich pierdzieli albo ich równie esbeckich potomków, którzy chleją całymi dniami nie odnajdując się w rzeczywistości, w której donos nie ma aż takich wartości. Kiepsko wygląda też infrastruktura rozrywkowa, tj. kina, kluby czy np. łącza telefoniczne, gdzie w wielu lokalach jedynym wyjściem jest neostrada - na papierze 10 mbps, na liczniku 1 mbps.
Także Stary Mokotów pomimo pewnej magii, której nie sposób mu odmówić, z roku na rok robi się coraz bardziej dzielnicą nie ze swojej epoki i z tego co wiem nie ma jakiegoś konkretnego planu na jego odratowanie.
Odpowiedź sama się narzuca.
Tak, Łódź.
I Gdynia, no ale co z tego?
Ze Starym Mokotowem zaczyna być ten problem, że on się robi po prostu naprawdę... stary.
Z moich obserwacji tak nie jest. To byla prawda jeszcze z 5-7 lat temu. W budynku mojego dziadka (srodek starego Mokotowa) na 10 mieszkan 8 to byli starzy ludzie. W tej chwili polowa mieszkan to mlodzi bo ci starzy po prostu umarli. Na klatce stoja wózki. Niedawno w budynku obok otworzyli na poly hipsterska kafejke. Gora 5-10 lat i srednia wieku na mokotowie to bedzie 35+
Nie rozumiem tego sporu tutaj. Wiadomo, z perspektywy pt. 'my biedni i nam wiatr w oczy!' wszystko się może wydawać kiepskie. No ale serio, w skali kraju Warszawa ma najlepszy system komunikacji miejskiej. Już nawet nie o metro chodzi, tylko o ogólny rozmach, integrację i usprawnienia dla pasażera. Centralny punkt kraju - to i finansowanie wygląda ciut inaczej. Wiadomo - wszystko by się z pewnością dało zrobić lepiej, szczególnie przy zwiększeniu finansowania, ale stan obecny jest całkiem zadowalający.
A odwrót od modelu poruszania się po miastach własnymi autami nie jest fanaberią, lecz koniecznością. Już nawet nie ze względu na kwestie ekologiczne, zdrowotne (choć chyba nikt nie chce się obudzić z sytuacją jak z Pekinu za oknem?) itd, lecz po prostu... brak miejsca. Brak miejsca na parkingu, brak miejsca na jezdni. Bogatsza część Europy śmiało idzie w stronę modelu transportu kombinowanego - rowery+miejska+ew.carpooling. Model 'auto dla każdego w mieście' to jakaś obrzydliwa naleciałość z czasów komuny, gdzie z braku lepszych rozrywek zajęciem gawiedzi było wypatrywanie talonu na malucha. Po zachłyśnięciu się kapitalizmem na auto może sobie pozwolić w zasadzie każdy - szczególnie na bite poszrotowe niemieckie blachowozy. Tylko jest to dość durny model rozwoju, prowadzący donikąd, do jeszcze większych korków (i nie, budowa kolejnych pasów nic nie da), zanieczyszczenia powietrza, zwiększenia ilości wypadków etc etc. I przede wszystkim - znacznego spowolnienia przemieszczania się po mieście, względem sprawnej komunikacji zbiorowej. Na czym traci po prostu każdy.
I poprawa jakości komunikacji miejskiej zwyczajnie nie jest możliwa bez uprzedniego "przewietrzenia" nieco dróg.
Odpowiedź sama się narzuca.
Tak, Łódź.
Sprecyzowałem, że chodzi mi o okres istnienia polskiej państwowości, ale niech Ci będzie remis.
Mój elaborat był wstępem do jeszcze dłuższego, zwracającego uwagę na rozwój całego kraju w tym przecież ekstremalnie krótkim czasie, jakim jest 25 lat. Mamy do czynienia z tempem rozwoju bezprecedensowym w historii Królestwa Polskiego (czy innej formy polskiej państwowości). I przypominam, że Polska na ścieżkę szybkiego rozwoju weszła znacznie wcześniej niż 1 maja 2004 roku. Przypominam też, że w tej szerszej, 25 letniej perspektywie, Polska jest najszybciej rozwijającym się krajem w całej Europie. I przypominam, że w Roku Pańskim 1989 startowała ze znacznie niższego pułapu niż Czechosłowacja, NRD oraz Węgry. Węgierska kiełbasa wyprzedzała polską kiełbasę o siedem długości ogona. A teraz jest w tyle, dzięki mocy zbiorowej inteligencji Węgrów powierzających władzę coraz to większym populistom.
Krótko mówiąc ten oszałamiający rozwój Warszawy jest ściśle związany z oszałamiającym rozwojem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
A teraz z dużą sympatią, życzliwością, serdecznością i wyrozumiałością przyjmę argumenty miłośników PiSu, Kukiza, Korwina i innych tego rodzaju węgierskich ugrupowań, które dowodzić będą, że Polska jest w ruinie.
Tak jeszcze a propos Łodzi, przypomniała mi się niedawna wypowiedź znanego aktora i filmowca na temat tego miasta:
http://www.tvn24.pl/lodz,69/lodz-linda-mowi-o-miescie-meneli-filmowcy-maja-klopoty,590206.html
Ahaswer -- Jaki typ człowieka mieszka po drugiej stronie Wisły, patologiczny pijak i złodziej? Tam też jest Warszawa i niezbyt szczytne jest nazywanie tej części innym miastem. Ja wiem, że wy, lewobrzeżni, tam nei jeździcie, bo się boicie, bo tam bijo i kradno, i nic tam dla was nie ma, ale chołdowanie tym idiotycznym stereotypom jest niegodne inteligentnego człowieka. Tym bardziej, że na Woli patologii nie brakuje, o czym oczywiście musisz milczeć, bo to "twoje" miasto.
Ja jestem nienapływowy i tego też nie rozumiem. Wywyższanie się bez powodu. Za to znam dobry dowcip o takich jak ty: jak rozpoznać rdzennego warsiawioka z dziada pradziada? Sam ci o tym powie.
rADM -- Dokładnie, to ujadanie PiSiora, jeśli nie wyborcy, to mentalnego. HGW nie spadnie z urzędu póki sama nie zrezygnuje, bo podobnych tobie frustratów, którzy swoich argumentów nawet nie potrafią podeprzeć konkretami, jest mniejszość. Grota remotnowali 24h/dobę, wczoraj, w niedzielę, o 22, widziałem jak kładli asfalt na obwodnicy Janek. Frezowanie długich osiedlowych arterii odbywa się w zwykle w jeden weekend. Tak więc ujadasz bez sensu, to prawda.
W samym centrum nie ale w dalszych dzielnicach jak najbardziej oby tylko dojazd do centrum był dobry, na razie wpadło na w oko mieszkanie na Grochowe, deweloperem jest Inwest Plan. Drugie fajne jest na Łuczek 12, to z kolei Włochy.
Co prawda pytanie zadano do mnie wiele miesięcy temu (przeoczyłem), ale nigdy za późno na odpowiedź. Tym bardziej, że junior raczył wątek odświeżyć.
Lookash - nie wywyższam się, po prostu stwierdzam fakt. Znam historię Warszawy. Znam też z grubsza historię miasta Praga. Nawet gdy administracyjnie zostało wcielone do Warszawy zachowywało swoją autonomię. Rozwijało się inaczej, kształtowały się tam inne zasady społeczne, inne tradycje, coś w rodzaju innej kultury.
Znam wielu warszawiaków z dziada prakołodzieja, ale nie znam ani jednego, który by stwierdził, że Praga to w zasadzie warszawska dzielnica, kolejna z wielu. Praga to coś więcej niż dzielnica a tego wielowiekowego miejskiego a nie dzielnicowego rodowodu rozmyć się tak od razu nie da.
I nie jest prawdą, że warszawiacy nie mają po co jeździć na Pragę. To jest dopiero mit i stereotyp. Fantastycznie się rozwija zagłębie pubowe i klubowe, cała masa klimatycznych knajpek zlokalizowanych w zabytkowych kamienicach. Stare forty, magazyny, fabryki dostają drugie życie. Potencjał tego miasta jest ogromny.
Wielowiekowa symbioza obu miast nabrała nowego znaczenia i wymiaru.
Co więcej, wielu rdzennych prażan z dumą podkreśla swoje odmienne pochodzenie. I nie jest to skala ;) dumy mieszkańca dzielnicy Żoliborz, Mokotów czy Wola, lecz duma mieszkańca miasta. Pracuję z takim jednym człowiekiem i on zawsze odżegnuje się od słowa "warszawiak".
Swego czasu (tak z 7 lat temu) bardzo dobrze mi się mieszkało (jak na Warszawę...) w okolicach parku Morskie Oko - ulica Grottgera to była dokładnie. Jednocześnie w miarę cicho i dobre dojazdy.
Te okalające bezpośrednio śródmieście: cicha i spokojna ochota (ale nie mirów!), bliski Mokotów (ale nie Służew ani Stegny), Żoliborz chyba w całości.
A co jest zlego w Sluzewiu? Wlasnie kupilem tam mieszkanie a nic negatywnego wczesniej nie slyszalem...
Pewnie to, że to Mokotów na papierze a tak naprawdę to przedmieście-sypialnia o klimacie porównywalnym do Ursynowa czy innego Mińska. Zawsze jak tam wysiadam z metra, co na szczęście mi się zbyt wiele razy nie zdarzyło, to zaczynam rozumieć dlaczego ludzie nie lubią Warszawy i uważają, że jest brzydka. Raz coś tam odbierałem koło południa latem to poczułem się dosłownie jak na Pradze 15 lat temu - same zakazane ryje.
Do tego jak ktoś tam mieszka to zawsze najgłośniej mówi, że jest Z MOKOTOWA :D Kiedy tak naprawdę Mokotów jest tak dobrze kojarzony tylko i wyłącznie ze względu na jego północną część. Też nie widzę sensu w mieszkaniu "NA MOKOTOWIE" jeżeli miałbym być tak daleko na południe (chyba, że ktoś zasuwa w Mordorze, ale to podwójnie słabe...), sto razy lepsze dzielnice są na północy, Żoliborz albo nawet Stare Bielany mają mega klimat a pod kupno mieszkania to już bym bardziej w Wolę celował, trochę hardkor miejscami, ale IMO potencjał ogromny i chyba jeszcze cenowo przystępnie.
Je jestem z Ursynowa, i jestem bardzo średnio dumny z tego powodu.
Ale mając już kasiorę, sam sobie wybrałem miejsce do zamieszkania, i były to Siekierki.
Jest to zadupie w środku Warszawy, co nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto odnotować, że mieszkając 3 kilometry od centrum, widywałem pod oknem dziki, bażanty i stada sarenek.
A dlaczego nikt nie poleca Pragi? Przecież teraz jak już jest stacja Wileńska Metro można łatwo dojechać do Centrum, pobudowali dużo fajnych małych bloków wciśniętych między starszą zabudowę a ceny za metr są niższe niż po drugiej stronie? I proszę nie pisać że to "Praga" i szemrane towarzystwo bo niewielu już zostało z tego szemranego towarzystwa. Jak napisał kolega powyżej wszystko się bardzo pozmieniało.
p.s.
Trochę dziwne że ten mieszkaniec Pragi nie czuje się Warszawiakiem, ja nigdy nie miałem z tym kłopotu, może nie lubi drugiej części Warszawy?:-)
A dlaczego nikt nie poleca Pragi? Przecież teraz jak już jest stacja Wileńska Metro można łatwo dojechać do Centrum
Łatwo pod warunkiem, że ktoś mieszka w pobliżu jednej z dwóch praskich stacji metra. Co oznacza, że łatwo ma jakieś 1% populacji Pragi.
---------------------------------------------------
Generalnie rozmowa kompletnie bez sensu, bo operowanie dzielnicami jest idiotyczne. Fajne miejsce, dopasowane do potrzeb można znaleźć w każdej dzielnicy. Wszystko zależy od funduszy i odrobiny samozaparcia.
Mieszkałem na Pradze przez pięć lat.
W samym środku Ząbkowskiej, później na Zamoyskiego na przeciwko Wedla.
NIGDY WIĘCEJ!
W dupie mam, że pomalowali elewacje. Wystarczy wejść w Ząbkowską i przejść się po podwórkach starych kamienic. Zobaczysz czy nie ma szemranego towarzystwa.
Eee tam, daj spokój, wiem że jest towarzystwo, ale że trochę lat już mam to widzę wyraźnie że ubywa go z roku na rok. Niestety mówiąc brzydko "wymiera" a na szczęście nowe pokolenie już jest inne.
Tylko Ochota. Ładnie zachowany kawałek starej Warszawy, mało korków, park Szczęśliwicki, dobrze skomunikowana.
mało korków
No w sumie tak, w końcu tylko Grójecka jest zakorkowana. No i Wawelska.
Ale poza tym nie ma korków.
No i Aleje Jerozolimskie (przechodzące w Niemcewicza) w stronę Centrum, i Aleje w stronę Woli przy Zachodnim :)
Dla mnie mało, trasa dom-praca 10 minut. Z powrotem to samo. Grójecka jest najwyżej zakorkowana od placu Narutowicza w kierunku centrum.
I plac Zawiszy z każdej strony.
Ale poza tym to nie ma korków ;)
Korki w Warszawie to są chyba wszędzie. Ostatnio bywają (słyszałem tylko, bo już tam nie mieszkam) nawet na KENie, a jak remontowali most, który spłonął od pieczenia kiełbasek, wtedy korki miałem nawet na Siekierkach, na zwykle spokojnej jak wieś mazowiecka ulicy Gościniec.
Korki w Warszawie to są chyba wszędzie.
Od poniedziałku na pewno. Na wywczasach zapomnieli jak się poruszać po mieście i efektem jest gigantyczny clusterfuck podlany paniką.
Widze ze moja dzielnica Włochy tylko raz była wymieniona...
To jakby mieszkac na wsi ale w Warszawie z w miare dobrym dojazdem ;)
Ja kupiłam mieszkanie na Mokotowie ul. Woronicza 33, połączyłam mieszkanie w centrum z bliskością parku Pola Mokotowskie:), basenu, i jest bardzo dużo ścieżek rowerowych. No i będę mieszkać przy najbardziej znanej ulicy w Polsce.
Wawer. Może nie najlepsza, ale jest cisza, spokój. Nieobiektywnie, bo tu miezskam :)
Dodał bym rzecz oczywistą, zazwyczaj im lepsza lokalizacja ( odległość do centrum, infrastruktura ) tym zabudowa starsza i tym większe skrajności typu apartamentowiec przy starej kamienicy przy której strach wieczorem przejść. Natomiast w dzielnicach które dopiero sie rozbudowują jak np. Białołęka takich skrajności nie ma, bo poprostu wszystko jest w miare nowe włącznie z mieszkańcami :)
A ja oddaję głos na Ursynów. Jeszcze w nim trochę zieleni, dogodnie się dojeżdża do centrum (szczególnie metrem), blisko Las Kabacki, Powsin. Jeśli potrzeba nam zgiełku - można się przejść Al. KEN, a jeśli ciszy - to ul. Kądziołeczki czy Sarabandy.
Włochy też są całkiem ok, znaczy zawsze jakoś tak nie brałam ich nawet pod uwagę, a wychodzi na to, że wkrótce tam zamieszkam, bardzo je polubiłam, wiele fajnego się tam dzieje. Fakt też, że dużo się buduje i jest w czym wybierać. Dla ciekawych ja postawiłam na monte verdi.
Żadna.