Śmierć to tylko początek. Fenomen gier From Software
Soulsy i bb szanuję głównie za to, że to chyba jedyne dark fantasy, jakie widziałem w grach.
Oj tak tak, pada miałem tak upoconego że hej! Żeby grać w tą grę trzeba mieć jedną cechę charakteru: wytrwałość. Gracz musi być zawzięty by nie odpuścić i nie zrazić się wrogością świata i nieprzyjazną mechaniką. Ale przede wszystkim warto wytrwać, gdyż ta gra nagradza jak żadna inna - hiper satysfakcją, której nie zaznajemy w innych tytułach z racji banalnego poziomu trudności. Bardzo często w grach szybko nasza postać staje się mocna i przez 3/4 gry asystujemy w historii jak w filmie. W soulsach do końca jest trudno i wymagająco. Ba nawet dodatki, gdzie teoretycznie nasza postać jest nakoksowana po podstawce, potrafią skopać tyłek:) Ta gra to największa przygoda jaką przeżyłem w grze komputerowej, klimat jest niezastąpiony i cudowny. Zawsze powtarzam kolegom: "nie możesz nazywać się prawdziwym graczem jeżeli nie przeszedłeś serii Dark Souls":) I coś w tym jest...
Nie potrafiłem zrozumieć fenomenu Dark Souls. Ot, dobra gra dark fantasy z wysokim poziomem trudności. Dzięki Bogu coś mnie tchnęło i zagrałem. Przez 365 godzin praktycznie nie można mnie było oderwać od monitora. Kapitalna produkcja, która plasuje się na mojej liście najlepszych tytułów jakie miałem szczęście ograć. Wkręciła mnie do tego stopnia, że podczas przechodzenia jej po raz kolejny, doszedłem do wniosku, że muszę szybko zaopatrzyć się w zapasowego pada, gdyby aktualnie używany nie wytrzymał kolejnego starcia z bossem. To pierwsza gra, która doprowadziła moje kciuki na skraj wytrzymałości. :D
Ja nadal nie mogę sie przekonać do takich produkcji jak Soulsy czy nawet Lords of Fallen:/ Dochodziłem do góra 2-3 bossa i dupa.. Irytuje mnie w grach najbardziej respawn przeciwników.
Ja tam nadal uważam, że Dark Soulsy nie są trudne, tylko po prostu nie wybaczają błędów i surowo je karzą. Nie ma żadnych podpowiedzi, magicznych strzałek wskazujących cel, mapy. Wszystkiego trzeba się uczyć na własnych błędach, a każdego przeciwnika należy traktować z szacunkiem. Współczesne gry przyzwyczaiły graczy do tego, że nagradzają go za byle pierdnięcie w stronę przeciwnika. I broń Boże by ukarać za coś gracza. W końcu chodzi o to, żeby gra nie stanowiła żadnego wyzwania, bo wtedy gracz ma dobre samopoczucie, że wszystko przechodzi z marszu i kolejną część serii też kupi.
Myślę, że Soulsy to tytuły dla tych osób, które swoją przygodę z grami zaczynały, co najmniej, 15 lat temu. Wtedy nad każdym najmniejszym etapem siedziało się kilka godzin by wreszcie pokonać tę cholerną grę. I kolejne porażki wcale nie zniechęcały, a wręcz motywowały do kolejnych prób. A wtedy satysfakcja z przejścia jakiejś planszy stanowiła motor napędowy do przechodzenia kolejnej. Podobnie jest z Dark Souls, gdzie w końcu natrafimy na jakiegoś przeciwnika z którym będziemy się dłużej męczyć, lecz gdy go wreszcie pokonamy to uczucie satysfakcji jest ogromne.
roberto8316
Respawn przeciwników to pikuś, wystarczy przejść raz ścieżkę do bossa czyszcząc z mobów, a potem się tylko biegnie omijając wszystko aż do mgły.
ta gra uświadomiła mi jak zmienne jest nastawienie gracza. Najbardziej przeszkadza mi w niej brak saveów i to, że po zgonie trzeba znów przechodzić nieraz długą i skomplikowaną drogę. Ale potem przypomniałem sobie, że Project IGI również nie miał opcji savów i jakoś mi to nie przeszkadzało. Dzisiaj jest to przeszkoda nie do przejścia.
Respawn przeciwnikow jest po to, zeby farmic ;)
ktos z forum sprzedal mi kiedys DemonSouls wersje sprowadzana z Japoni
mi, graczowi, ktory we wszystko gra na easy/normal i ktory kampanie z MW3 potrafi przechodzic 2 miesiace
I wciagnalem sie na maxa
gralem jak dziki, az ukonczylem, ginalem setki razy, ale podobalo mi sie
mam tez DkS i DkS2, ale jakos jeszcze nie mialem okazji zagrac, teraz gram w Bloodborna
poczatki mialem ciezkie, jednak walka jest inna i np taki Ojciec Gascoine czy jak mu tam jest jak na razie dla mnie nie do przejscia, choc dopiero 3 proby mialem
ale wiem gdzie robie bledy, zawsze jak gine to z glupoty, czasem nie dam ostatniego ciosu bo mysle ze juz przeciwnik umarl, czasem ide za szybko, czasem, nie uskocze
w 99% przypadkach smierc jest moja wina...
mam nadzieje, ze uda mi sie ukonczyc te gre, bo bardzo mi zalezy, czasu nie ma juz zbyt wiele na granie, ale kto wie:)
@el.kocyk
Ojciec Gascoine (czy jak mu tam :D to jeden z najprostszych bosów. Wystarczy w pierwszej fazie
spoiler start
stanąć za nagrobkami i go atakować
spoiler stop
, w drugiej fazie
spoiler start
jak się zmieni w bestię
spoiler stop
wystarczy
spoiler start
biegać na około całego terenu, ze schodami włącznie i po jego ataku z wyskoku, atakować naładowanym uderzeniem
spoiler stop
Ja go zabiłem za pierwszym razem :D Potem dowiedziałem się
spoiler start
że można sobie ułatwić z nim walkę zdobywając pozytywkę od jego córki - pozytywka go uspokaja, co pozwala na zaatakowanie go
spoiler stop
.
Generalnie uważam, że Bloodborne to najlepsza gra tego studia i bije Demon'sy i Soul'sy na głowe.
Czy najlepsza to nie wiem, ale na pewno ma najlepsza walke. Szybka, plynna i soczysta. Nacisk na agresywnosc i brak tarczy to byl strzal w dziesiatke.
Az sie potem nie chce wracac do tych troche powolnych i topornych soulsow ;)
Jest dokładnie na odwrót, walka jest najgorsza z serii niestety. Zbyt dużo zwykłego slashera, bardzo małe możliwości budowania własnej postaci, wyboru broni/pancerza. Brak tarcz to tez jeden z gwoździ do trumny. Nawet nie ma jak fashion souls zrobić. Niestety bardzo się na Bloodborne zawiodłem. Jako slasher jest dobra grą, ale ni cholery w tym Soulsów nie ma - ot, zagrać raz i zapomnieć.
Na szczęście DS3 już na horyzoncie. :)
Sa mniejsze mozliwosci budowanie postaci bo jest mniej cech i nie ma szkol magicznych, ale nie bardzo rozumiem co to ma wspolnego z sama mechanika walki. W BB jest zdecydowanie szybsza i oparta na unikach, w Soulsach wiekszosc gry spedzilem za tarcza.
Tez czekam na DS3 i bede grac STR/FTH bo lubie smagac wrogow piorunami, ale walke z BB wspominam bardzo milo.
Dodam tylko, że w BB jest tarcza. A sam walka jest zdecydowanie lepsza, bo to jest walka a nie stanie "za murem".
Nie wiem jak wy graliście w Soulsy jeśli jedyne wspomnienia jakie macie to stanie non-stop za tarczą. :)
Owszem, turtlowanie jest jedną z możliwości ale właśnie "jedną z". Każda część Soulsów można spokojnie przejść używając wyłącznie uników i parowania. Natomiast nie zmienia to faktu że tarcza była (jest) dostępnym narzędziem które pozwala kontrolować dynamikę walki w zależności od przeciwnika/upodobań. W Bloodborne tej możliwości nie ma.
Tarcza (jej brak) jest zresztą najmniejszym problemem Bloodborne. Sama walka jest o wiele szybsza co zupełnie mi nie odpowiada. Wolę bardziej taktyczne pojedynki z Soulsów niż slasherową, zręcznościową młóckę z BB.
Poza tym nie ma praktycznie żadnego replayability. Tak jak w Soulsach moge spędzać tysiące godzin i ciągle odkrywać nowe bronie i możliwości, tak w BB nie ma nic co by mnie przyciągnęło choćby do NG+, o kolejnych nie mówiąc. Nawet najuboższy pod względem oręża/zbroi Demon's Souls zapewnia o wiele większe replayability.
@ Cyniczny Rewolwerowiec - Mam identyczne zdanie co do poruszonych kwestii. BB jest grą świetną, jednak nie potrafi wciągnąć tak jak "soulsy" między innymi przez inny system walki, który w porównaniu do bliźniaczych gier studia wypada po prostu gorzej - mniej ciekawie.
TobiAlex - no ja jestem jak widac bardzo poczatkujacym I slabym graczem bo mnie zabija:)
I jak piszacy powyzej, tez wolalem chyba walke z Demon's Soul, tu jak przeciwnik wpadnie w ciag ciosow to po zawodach...