Właśnie odebrałem swoją kopię nowej płyty Slayera. Kręci się już w odtwarzaczu w celu zripowania do FLAC i odsłuchu mobilnego ;)
Co sądzicie o nowym albumie?
Moje spostrzeżenia - album dość krótki - 42 minuty to trochę mało. Kawałki są zwarte, często na jedno kopyto, bez sztucznego rozciągania. Dźwiękowo znów przegrali z loudness wars. Jest głośno. Dźwięk się zlewa ale na szczęście nie wali wysokimi tonami po uszach.
Wokal bardzo cofnięty (!).
Perkusja bardzo na przodzie ale niestety mocno zamulona. Za to jeśli ocenić to co robi zastępca Lombardo to nie jest źle, nie jest źle. Widać, że wzięli do serca sobie to, że fani lubią napier*** na perkusji :)
Oprócz utworów Repentless i Implode, które znamy bardzo dobrze od dawna to moim zdaniem na uwagę zasługuje szczególnie kawałek Vices - perkusja moim zdaniem miecie i gniecie suty. Fajnie się tego słucha.
Araya trochę już męczy się z darciem brodatej twarzy, solówki jak to u Slayera, trochę bez ładu i składu ale do przełknięcia. Trochę brakuje różnorodności z World Painted Blood i pewnego pomysłu, tak jak pisałem, na jedno kopyto szybka jazda bez trzymanki.
Tematyka - ciężka, nie ma co opisywać, wszystko do znalezienia w internecie.
Ogólnie na 3+. 3-4 kawałki zostają mocniej w głowie, reszta wypełniacze, które może z czasem zyskają na "wartości odsłuchowej". Pierwsze wrażenie średnie z lekkim pochyleniem się nad stroną "dam jeszcze szansę, może będzie lepiej".
Nawet nie wiedziałem, że wydają.
Trzeba się zaopatrzyć. Holt daj radę zamiast Jeffa?
Reign in Blood miało 28 minut. 42 to kawał mięcha. Zwłaszcza jeśli piszesz, że jest monotonnie.
Slyszalem Repentless i kawalek jest cienki jak sik komara. Jezeli album jest na jedno kopyto, to przynajmniej zaoszczedze pieniadze.
Jeden z najgorszych albumów zespołu, o ile nie najgorszy.
Niestety, ale po singlach... nie mam nawet ochoty odsłuchiwać nowego materiału (i tak będę musiał na potrzeby mojej strony). Niestety, ale myślę, że Seler mógł się już wypalić jeśli chodzi o studyjną działalność...
Przeslucham, bo to u mnie obowiazek, ale licze sie z tym, ze bedzie to jednorazowe tournee.
A mi przypadł do gustu kawałek Repentless bardziej niż promo nowych Ajronów "Speed Of Light". Obie płyty zamówiłem ale muszę na nie poczekać i w następnym tygodniu dopiero ocenię kto nagrał gorszy album i powinien powoli schodzić ze sceny.
Niestety, kolejne przesłuchanie i ocena spada. Męczy ten album. Nie 4 a 3 dobre kawałki. Hałas, zlanie się dźwięku, ściana szumu i walenia, słaby wokal.
Kręci się już w odtwarzaczu w celu zripowania do FLAC
W tym przypadku to podpada pod zespół Aspergera.
http://dr.loudness-war.info/album/list?artist=slayer&album=Repentless
Mephistopheles - o loudness wars pisałem w [1]. Co do odtwarzania to mam odtwarzacz FLAC przenośny więc czemu mam ripować do MP3 jak mogę do FLAC? :)
Dla oszczędności miejsca. Skoro z gówna bata nie ukręcisz, to niech to gówno chociaż mniej waży.
Swoją drogą, ostatni Motörhead (w wersji CD) to taka sama ściana dźwięku. Posrało ich kompletnie z tą kompresją.
Z drugiej strony racja z wielkością plików.
Z płyty na płytę Slayer jest coraz głośniejszy ale niestety w coraz gorszym tego słowa znaczeniu :( Gorzej, że jakość także idzie z tym w parze, coraz gorzej.
Pff, uznacie że herezje opowiadam, ale mam wrażenie jakby Wasze opisy odpowiadały większości dokonań tej kapeli, nie tylko najnowszej płyty:-)
Slayera szanuję, ale ich styl i ta cała szmatanistyczna otoczka nigdy do mnie specjalnie nie przemawiała. Ktoś puści to na głośnik, ok, nie będę narzekać i nawet przytupię przy co lepszych kawałkach, ale szału nie będzie. Mój główny i właściwie jedyny zarzut: monotonia. Wiem, wiem, Slayer jest wielki (albo właściwie był).
Tym bardziej nie martwi mnie "Repentless" (choć muszę przyznać - trochę szkoda). Czekam na nowy Anthrax, jak utrzymają tą samą jakość co na "Worship Music", to będę bardzo zadowolony.
PS. Na szczęście są jeszcze Overkille, Testamenty i inne kapele które nadal trzymają poziom.
A mi przypadł do gustu kawałek Repentless bardziej niż promo nowych Ajronów "Speed Of Light". Obie płyty zamówiłem ale muszę na nie poczekać i w następnym tygodniu dopiero ocenię kto nagrał gorszy album i powinien powoli schodzić ze sceny.
Akurat Maidenom nie można niczego zarzucić. ''The Book Of Souls'' jest absolutnie genialne, lecz ''Speed of Light'' zupełnie nie oddaje ducha całego materiału zaprezentowanego na owym krążku. W sumie sam się zdziwiłem, że nawet teraz kiedy Maideni właściwie nie muszą już niczego udowadniać... potrafią nagrać świetny album, który tylko potwierdza ich wielkość i solidność. Metallica powinna się od nich uczyć... bo o nowej płycie dalej za dużo nie wiadomo ;]
Dla mnie np. "Christ Illusion" na pewno znajduje się w pierwszej trójce najlepszych płyt tego zespołu. Niesamowicie spójna, zwarta płytka, gdzie wszystko jest na swoim miejscu i nie ma wypełniaczy. Nie jest to jakaś odkrywcza wirtuozeria, ale riffy, przejścia, zmiany tempa, nadupcz, perka, solówki idealnie trafiły w moje nieopisane gusta.
Już odsłuchałem i wnioski mam jak zwykle przy nowych albumach Slayera.
To jest zespół z tego samego rodzaju co Motorhead , Godsmack czy AC/DC. W zasadzie każda ich płyta brzmi podobnie i nie ma co się spodziewać jakichś wolt. No i Repentless jest dokładnie taki - po prostu szybki album Slayera. 3/5. Jak zawsze można posłuchać z przyjemnością, ale orgazmu nie będzie.
Przyznać trzeba, że po Reign in Blood potrafili zaskoczyć i nagrać wolniejsze i zabójczo melodyjne South of Heaven. Ale to było 30 lat temu. Przyznać trzeba, że na Diabolous in Musica pobawili się konwencją i wyszła im płyta zauważalnie inna od reszty materiału - i naprawdę dobra. Żałuję, że nie poszli w tę stronę. Ale to bylo ponad 15 lat temu. Fajnie w końcu, że potrafili nagrać coś takiego jak Undisputed Attitude czyli punk. Nawet jeśli to covery. Nie zmienia to faktu, że Slayer to band, który ma ukształtowane brzmienie i albo się je lubi, albo nie. Ja lubię.
@Matysiak G
Wydaje mi się, że "Diabolus in Musica" jest wśród prafdziwych fanów chyba płytą najbardziej znienawidzoną. Takie przynajmniej wrażenie odniosłem przeglądając kiedyś Blabbermouth, albo inny portal poświęcony muzyce metalowej. Na tej płycie panowie zaczęli eksperymentować i chyba dali się trochę ponieść fali trendu jaki niósł ze sobą groove, czy nawet nu-metal. Ja nie miałbym nic przeciwko żeby Slayer nagrał płytę odbiegającą od ich standardów brzmieniowych, byleby nie przypominała ona Machine Heada z przełomu wieków (rapujący Araya o_O) ;-) Slayer i Megadeth to jedyne kapele z Wielkiej Czwórki które nadal grają thrash. Tylko co z tego, skoro brak tu delikatnie mówiąc świeżości?
Diabolus to bardzo dobra płyta, natomiast imho ze starych dokonań najsłabsza jest zdecydowanie Divine.
Przesłuchałem jak narazie 4 pierwsze kawałki. Boże, tak "płaskiej" perki dawno nie słyszałem... xD
Cały czas staram się dać płycie szansę. Już nawet equalizerem się bawiłem by jakoś to brzmiało ale nie idzie, no nie idzie :( Na dobrym systemie audio a na słuchawkach to już w ogóle w When The Stillness Comes między 01:17 a 1:30 słychać strasznie trzeszczący przesterowany dźwięk :( Tragedia :(
Lemur80
Z klasycznych trashowych bandów najbardziej lubię Testament :)
Ale nigdy nie byłem tru fanem metalu, bo tru fani metalu to takie same oszołomy jak Tomasz Terlikowski. Tyle jest fajnej muzyki, że naprawdę nie ma co się okopywać w konkretnym gatunku.
A metalowcom łatwo się narazić. "Risk" Megadeth, "Blackasidevil" Danziga czy "One Second" Paradise Lost to są fajne płyty, zjechane przez fanów, bo muzycy postanowili pójść w inną stronę niż wcześniej. Więc opinie jakieś "większośći" mnie w ogóle nie interesują.