Słyszałam, że w ten sposób jest o wiele bezpieczniej. Więc jak jeździcie? A jeśli w kasku to w jakim?
Nigdy, przenigdy, a jezdze nie malo (moj rower ma nabite juz okolo 15k km). Kask mnie dezorientuje.
Ja jeżdże na rowerze w kaskutypu fullface czyli taki z zabudowaną szczęką. Ale ja tak jeżdżę bo używam roweru do trochę innych celów niż jazda po drodze. Wygugluj sobie "Downhill" :D
Ale tak serio, ja ogólnie jestem zdania, że jak kask to tylko FF, wiem, że takie ograniczają widoczność, są dosyć ciężkie i wystarczy nawet ledwo 25° żeby głowa pociła się jak świnia nie wspominając o upałach 30+. Do tego na rowerze wygląda się w nim jak idiota ale ten się śmieje kto się śmieje ostatni - znajomy od ojca jechał w zwykły kasku rowerowym, upadek, uderzył tyłem głowy i kask nic nie dał bo do tego miejsca w które się uderzył ten kask nie "dosięgał". Było to parę lat temu, dokładnie nie pamietam ale wiem, że do teraz jest w śpiączce. Więc no :)
Jak byłem w przedszkolu to jak chodziliśmy na lodowisko to trzeba było wypożyczać kaski. Kolega się przewrócił przywalił skronią i ogólnie bokiem głowy i wstrząs mózgu i szpital :)
Aha i gdyby nie kask typu Fullface to teraz bym tego nie pisal. Bo wątpię, że można przeżyć upadek z ~3m na kark. Ale widzisz, mnie się to udało bo taki kask zakrywa nas od górnej części szyi aż po cały kark :) także obojętnie jak głową przywalisz to nic Ci sie nie stanie. Chyba, że masz kask z tesco.
A i jeszcze, jaki procent wypadków na rowerze wygląda tak, że lecisz "na szczupaka" (na czubek głowy)? No właśnie...jakieś 0.001%.... taki kask praktycznie w ogóle nie chroni bo jak na rowerze lecisz na plecy, to uderzasz dolną częścią karku/szyją i ogólnie tak górą pleców. Jak przelecisz przez kierę to lecisz na twarz czyli też nic nie daje. A jak masz pecha i uderzysz daszkiem niefortunnie to jeszcze Ci tego gówno kark skręci. W FF tego nie ma bo nie podniesiesz głowy tak wysoko/do tyłu i ryzyko skręcenia karku przez kask jest równe zeru.
Och, mój ulubiony gatunek rowerzysty - kask, kompletny outfit kolarski (koszulka lidera peletonu + legginsy z podpaską), plecak z wbudowanym bidonem i 5 km podróż ścieżką rowerową, w niedzielę, z prędkością matki z wózkiem.
Nie.
Mógłbym się nad tym zastanowić, gdybym codziennie zasuwał w gęstym ruchu samochodowym, ale staram się tak wybierać trasy, żeby minimalizować ryzyko i by było przyjemnie, choćbym miał jechać dłużej i wolniej.
[9] hahah so true :D Ale sa tez pozytywnie zaskakujacy rowerzysci. Raz sie natknalem na babcie z dziadkiem 75+ co rowno posuwali 28-30km/h (mialem wtedy licznik i ich tailgate'owalem).
Jak jeżdżę na miejscu góralem to nie. Jeśli po lesie, czy kolarką w trasę to jak najbardziej.
No proszę a w takiej Danii to nawet babcia co jedzie 100m od domu po mleko dla kotka zakłada kask.
Jeżdżę dużo i bez kasku. Tak mi jest wygodniej, zwłaszcza, że rower to mój podstawowy środek transportu i zastępuje mi komunikacje miejską.
nakladam nocnik na glowe i udaje kowboja, ktory pedzi na swoim rumaku (rower) w strone zachodzacego slonca
[19] Wiesz, biorac pod uwage ze kaski widac tylko w niedziele, badz w komplecie z legginsami, co lacznie stanowi pewnie dziesiata czesc calosci, to chyba wylane w to.
wrower.pl/prawo/kask-rowerowy-obowiazkowy,2310.html
No proszę a w takiej Danii to nawet babcia co jedzie 100m od domu po mleko dla kotka zakłada kask
Wbrew pozorom w innych krajach - szczególnie tych "zroweryzowanych" - kaski nie są powszechnie używane. Wg. Europejskiej Federacji Cyklistów (ECF) statystyki osób używających kaski rowerowe wyglądają następująco:
Holandia - 0,1 %
Niemcy - 2 %
Francja - 2,4 %
Dania - 3 %
Szwecja - 15%
Finlandia - 20%
Wielka Brytania - 22%
Stany Zjednoczone - 40 %
Nie wiem czy trollujesz, ale trele morele, męczące są już te opinie jacy to obywatele innych krajów są prawilni, a jacy polacy są ujowi.
Najczęściej takie stwierdzenia padają od osób, które nawet nie przekroczyły granicy.
Niet, nie zakładam. Bo jeżdże sobię wiejską drogą gdzie nie mam nawet jak się przewrócić, a ludzie jeżdżą spokojnie. A jak ktoś popyla 120km/h i we mnie uderzy to mi kask raczej nie pomoże
ja nie mam ,ale kupie wkrótce ;-)
Tak. Aczkolwiek badania pokazują, że wcale nie jest bezpieczniej w kasku. Np. tutaj:
http://wrower.pl/prawo/kask-rowerowy-obowiazkowy.html?p=2
Nie zakładam. Nie chodzi o to, że w kasku wyglądałbym jak baran. Jeżdżę rekreacyjnie i to nie za dużo w ostatnim czasie. Chociaż pozapierdzielać też lubię, ale kasku nie potrzebuję.
Oczywiście, że nie. Służby bezpieczeństwa się nie czepiają na mój widok to jest ok. Przykładowo gdy jechałem 46 na godzinę i tak by za dużo mnie to nie osłoniło.
Ja za to zakładam prawie zawsze, gdy chcę jechać dalej niż po bułki do sklepu. A już na pewno na szybsze, bardziej sportowe przebieżki. Nie raz już lądowałem z roweru i gdyby nie kask, to chwilami mogłoby być ciężko. A starsi ludzie czy dzieci to moim zdaniem obowiązkowo powinni nosić, w końcu u nich dużo łatwiej o urazy.
No i warto wiedzieć, że są różne rodzaje kasków, niektóre wyglądają bardzo fajnie, więc nawet moja żona ma jeden, w którym jeździ. Możecie o tym przeczytać w artykule na www.lifebox.pl
O ten artykuł konkretnie chodzi: http://www.lifebox.pl/kask-na-rower-jaki-wybrac/ ?? Bo żadnego innego nie więdzę?
Nigdy w zyciu nie mialem kasku na glowie siedzac na rowerze. Kiedy jade uwazam nie tylko na siebie ale i na innych uczestnikow ruchu drogowego. To sie chyba nazywa ograniczone zaufanie
Jadąc samochodem nigdy nie zapinam pasów. Nie jadę powyżej 50 km/h, bo oprócz siebie uważam też na innych kierowców. Kolega miał dachowania, zaczął płonąć mu samochód. Niezapinanie pasów uratowało mu życie ! Ja też praktykuję to od ponad 20 lat i się sprawdza. Innym też to radzę.
Kierowca Janusz
Nie, nie zakładam, ale gdyby był przepis nakazujący to bym założył. Jeżdżę głównie po utwardzonych ścieżkach, nie szaleję jak wariat, toteż uważam, że kask mi raczej nie potrzebny. A nawet jakbym miał kask na głowie, to wcale nie czułbym się bezpieczniej, taki kask w ogóle nie chroni szczęki.