Cześć wszystkim,
Po wakacjach idę do 3 klasy gimnazjum i żeby się nie rozpisywać o tym jak źle mi było w przedszkolu ( :wink: ) przejdę w miarę możliwości do rzeczy:
Na początku nauki w gimnazjum popełniłem wiele błędów. Były one spowodowane fatalnymi wspomnieniami z poprzedniej szkoły. Codzienne konflikty, wizyty u pedagoga połączone z wrodzoną zdolnością do pakowania się w kłopoty nawet w najoczywistszych sytuacjach - miałem dość. Zamiast spróbować się ogarnąć poszedłem do kolejnej szkoły z nadzieją żeby tylko nikt się mnie nie przyczepił. Byłem dość zdystansowany i nieśmiały, panicznie bałem się krytyki innych osób, a swoje samopoczucie uzależniałem w 100% od tego co myślą o mnie ludzie których nie lubię (wiem że to było głupie). W klasie pozawiązywały się grupki, a ja stałem z boku, zbyt późno zorientowałem się w sytuacji. Utrudnieniem było też to że ze znajomymi z klasy nie mam zbyt wiele wspólnych zainteresowań. Oczywiście zacząłem rozumieć co robiłem źle i w drugiej klasie zmieniłem się, wciąż zbyt mało (?)
Próbowałem rozmawiać z niektórymi osobami, znaleźć wspólny punkt. Zazwyczaj bezskutecznie. O ile szło czasem z kimś pogadać to zauważyłem bardzo negatywną rzecz: cokolwiek było do zrobienia w klasie, projekt, podzielenie się na grupy - zawsze byłem tym ostatnim. Okazało się także że jednym wielkim kłamstwem są wszelkiego rodzaju artykuły, informacje mówiące jacy ludzie są lubiani a jacy nie: trzeba być miłym, przyjaznym, wyrozumiałym, tolerancyjnym... No nie. Najbardziej popularne osoby w szkole które znają pół miasta są zarozumiałe, krytycznie nastawione do wszystkiego, a obgadywanie to ich sposób na życie. Dlaczego tak jest i czy to minie? A ja... wciąż zastanawiałem się dlaczego tak mało osób skupiam wokół siebie.
Wakacje przed 3 klasą, znowu sporo zrozumiałem. Bardzo przejmowałem się opinią innych, miałem żałosną samoocenę. Częściowo udało mi się to zminimalizować. Przeczytałem sporo o pozytywnym nastawieniu, mowie ciała. Myślami jestem już przy liceum gdzie zachowam się zupełnie inaczej. Tyle tylko że w gimnazjum czeka mnie jeszcze rok... Spróbowałem nawiązać kontakt w wakacje z co normalniejszymi osobami z klasy. Z niektórymi trochę pogadałem, inni :roll: udali że mnie nie znają. No i wciąż mam wrażenie że ja do całej tej grupy nie pasuję niestety.
Czy w 3 klasie można się jeszcze zaaklimatyzować w klasie? Obawiam się że nawet jeśli będę się zmieniał wewnętrznie na lepsze to nie zostanie to zauważone bo znajomi po wakacjach będą pamiętali tego mnie przez ostatnie 2 lata. Nie chciałbym męczyć się przez rok zanim zmienię towarzystwo i będę miał okazję na poznanie nowych ludzi... Będę wdzięczny za rady i sugestie.
Czy w 3 klasie można się jeszcze zaaklimatyzować w klasie?
trudno powiedzieć. To zależy nie tylko od Ciebie ale również od Twoich kolegów.
Fajnie, że nad sobą pracujesz.
Masz jakieś hobby? Może to klucz do poznania ciekawych ludzi z którymi uda Ci się nawiązać relacje.
Może trochę prostackie rady, ale...
1. Skołuj trochę piwa czy wódeczki i idźcie z ludźmi z klasy się napić kilka razy. To zacieśnia więzi a i zapunktujesz.
2. Pracuj nad sobą. Ubieraj się estetycznie i w miarę modnie, ale tak żebyś się dobrze czuł, a nie wbrew sobie. Walnij jakąś mniej przeciętną fryzurę na głowie. Trenuj komunikację i otwartość. Miej swoje zdanie i bądź asertywny, zamiast być takim misiem bez jakiegokolwiek wyrazu.
I chyba najlepsza rada:
3. Idź na siłownię i zacznij trenować. Pierwsze, choćby minimalne efekty widać szybko (czy to w sile czy wyglądzie), samoocena rośnie i czujesz się jak młody bóg. I z czasem inni też to zauważają, nawet jeśli po wyglądzie zewnętrznym nie widać że zacząłeś ćwiczyć.
Jak tak teraz myślę to rzeczywiście mogłem być odebrany jako ktoś bez wyrazu... Staram się trochę zmienić, utrudnia to fakt iż nie widać odzwierciedlenia mojej pracy w tym jak jestem odbierany. Trochę ciężko z dnia na dzień stać się wygadanym i radosnym w stosunku do ludzi z którymi "średnio" się czuję. Ciuchy mam normalne, choć na początku I klasy ubierałem się jak idiota :D nie zwracałem na to uwagi.
Hobby? Coś tam jest, ale raczej nie wspólne z resztą klasy.
Siłownia, sztuki walki ile razy to słyszałem. Ale patrząc na treningi MMA mogę stwierdzić że bym tego nie przeżył, głupiego przewrotu w tył nie umiem zrobić. Znalazłem zestaw ćwiczeń w domu na YT (AgresywnaMasaTV) i zacząłem ćwiczyć.
Przestań się użalać nad sobą i żyć złudną nadzieją że za rok będzie lepiej, możliwe że nie będzie. Bądź sobą jak zaczniesz się zmieniać tylko po to żeby się podobać innym to będziesz się źle czuł (nawet jeśli cię będą lubić). Po prostu zacznij rozmawiać z ludźmi na pewno trafisz na kogoś z kim coś cię łączy (sport, hobby, muzyka, gry, filmy, książki, seriale, samochody, astronomia, fizyka kwantowa... cokolwiek? Masz jakieś hobby, zainteresowania, pasję?). Odpowiadając na twoje pytanie: Tak, da się "zaaklimatyzować" w ostatniej klasie, to prawie rok czasu. Naprawdę sporo można zdziałać w takim czasie. W twojej klasie panuje "wysoki" poziom czy raczej wszyscy olewają naukę? Jak ty sobie z tym radzisz (z ocenami, nauczycielami itp.)?
Nie za bardzo rozumiem. Skoro wiekszosc ludzi z klasy ci nie przypasowuje, to po co chcesz byc przez nich na sile lubiany?
Nie trzeba być od razu wygadanym i radosnym. Czasem nawet jak się komuś celnie powie coś niemiłego to można zyskać w jego oczach. Nie przymilaj się na siłę.
I szczerze polecam siłownię, gdzie jakiś trener będzie miał Cię na oku. To że masz karnet i idziesz naprawdę dużo zmienia w porównaniu z "ćwiczę z youtubem". Ludzie tam pokażą co i jak się robi i się wyrobisz, nie potrzeba umieć robić fikołków.
Deton - opcja z kupowaniem browarów, wódeczki czy czegokolwiek inne jest słabe, bo dzicz ogarnie że mają sponsora i będą go naciągać na wiecej :)
Siłownia, sztuki walki ile razy to słyszałem. Ale patrząc na treningi MMA mogę stwierdzić że bym tego nie przeżył, głupiego przewrotu w tył nie umiem zrobić.
Na treningach MMA, boksu czy czegokolwiek innego nie leje się po mordach tylko na sucho - w powietrzu, po łapkach czy ewentualnie po workach treningowych. Treningi są właśnie po to żeby nauczyć się robić przewroty w tył :) Pierwsze dwa treningi mogą być ciężkie ze względu na brak kondycji, ale później samemu nie będziesz się mógł doczekać żeby znów być na sali.
Zresztą jak Cię to nie kręci to nic na siłe
hopkins - akceptacja w grupie jest dosyć ważna dla własnego samopoczucia ;)
[5]
Tak mam zainteresowania :) Wszystko co się dzieje na świecie, polityka (niespotykane w moim wieku, a na niektóre tematy historyczne i polityczne zaginam moich rodziców), hip-hop (Ale prawdziwa muzyka, w gimnazjum z reguły dziewczyny co najwyżej słuchają jęków jakiegoś komercyjnego kolesia który opowiada o straconej miłości. One w większości jeszcze chłopaka jednego nie miały ale zostały tak pokrzywdzone przez los), chodzę na mecze, informatyką też trochę się interesuję (software>hardware).
Klasa (niestety) jest największa w szkole, 30 osób. Poziom bardzo różny, są tacy co jadą na poprawkach i z 2-3 "geniuszy". Ja mam średnią -/+ 4.0 zależy od semestru. Jestem świetny z polskiego, WOSu, informatyki, jednak sporo gorzej mi idzie fizyka, matma itp. (głównie 3).
[6]
Bo nie chcę być na uboczu, spora część ludzi byłaby znośna gdybym się z nimi dogadał. Przeczytałem kiedyś że klasa to druga rodzina, a przebywanie dzień w dzień przez rok w towarzystwie które za mną nie przepada jest koszmarem i destrukcyjnie wpływa na moją psychikę.
[7], [8]
Może siłownię rzeczywiście warto rozważyć... Jedna osoba z mojej rodziny trenuje MMA. 7 dni w tygodniu po ok. 2 godziny, po pracy. Do tego obozy treningowe. Boję się że bym wymiękł i sztuki walki musiałyby być moją wielką pasją. A siłownia... ciekawy pomysł.
[9]
Co masz na myśli?
Zadaj sobie też zasadnicze pytanie - Czy chcesz się z nimi zbliżyć, bo są tego warci, czy po prostu masz dosyć bycia takim "odludkiem"?
Ja za czasów w gimnazjum takim byłem i dopiero pod koniec trzeciej klasy się z tymi ludźmi zbliżyłem. Oczywiście, poprzez popijawę itd... Ale potem tego żałowałem, bo potrzeba wyrwania się z takiej izolacji od nich, przesłoniła mi fakt, że nie byli tego warci... Prostacka banda, która myślała że jest najlepsza na świecie. Nawet laska, w której wcześniej byłem nieco zakochany, po lepszym jej poznaniu okazała się pustą lalą... Z czasem się od nich odsunąłem i teraz nie mogę zrozumieć, czemu chciałem się do nich upodobnić.
Także zastanów się, czy są warci prób zżycia się. Jeśli nie, to w końcu została Ci ostatnia klasa. Potem masz ich z głowy. Może w liceum będzie lepsze towarzystwo, z którym załapiesz szybszy i lepszy kontakt
Oj Damian... masz jedno z niewielu imion gdzie nie znam nikogo osobiście o takim imieniu :) No i zależy jak pojmujesz Dolny Śląsk (granica z opolskim)
[12]
Ciekawy post, różnie bywa.
Nie przejmuj się nimi, nigdy nie przyszło ci do głowy że nie są warci tego całego zamartwiania się? Może poszukaj w innych klasach znajomych albo nawet jakiejś dziewczyny (nigdy nie wiadomo, może akurat znajdziesz bratnią duszę)? Nie wstydź się być sobą. Może jesteś bardziej dojrzały niż oni? Nie masz żadnych znajomych poza szkołą, nawet w internecie? Na meczach/koncertach nie próbowałeś poznać ludzi?
David, źle mnie zrozumiałeś. Nie zamartwiam się tylko jestem ciekawy Waszej opinii. Oczywiście że mam znajomych (choć niezbyt dużo), z tym że chciałbym lepiej funkcjonować w klasie :)
[sry za brak polskich znakow duzych liter itp mam rozwalona klawiature]
logan- wielu ludzi ma takie problemy. jesli chcesz napisz na maila do mnie
mozemy pogadac, moge sprobowac ci jakos pomoc.
Może siłownię rzeczywiście warto rozważyć... Jedna osoba z mojej rodziny trenuje MMA. 7 dni w tygodniu po ok. 2 godziny, po pracy. Do tego obozy treningowe. Boję się że bym wymiękł i sztuki walki musiałyby być moją wielką pasją. A siłownia... ciekawy pomysł.
Ja też nigdy nie byłem fanem tego typu sportów. Do czasu, aż na uczelni w ramach zajęć dodatkowych nie zrobili nam treningów boksu tajskiego... O tym sporcie to już w ogóle nigdy nie myślałem bo dla mnie był ZBYT brutalny. Paru kumpli szło, więc stwierdziłem. Co mi szkodzi, raz spróbuje. Jak mi się nie będzie podobało to najwyżej wiecej nie pójde. Spodobało mi się i latałem 3 razy w tygodniu :) Teraz już nie trenuje, ale trochę mi szkoda i chętnie bym wrócił:)
szaka24 - świetnie powiedziane :)
Autorze wątku, Szanowny autorze wątku.
Wierz mi lub nie, jak coś pewnie wejdzie w ten wątek mój ojciec jak wróci z pracy, więc potwierdzi wszystko :D
W skrócie dużym. Podstawówka, byłem guru klasowym ja idę na wagary to wtedy 10 innych nawet grzecznych też szło, żeby mi się przypodobać. Generalnie rodzice byli już na pierwszym miejscu w liście wybierania numerów przez dyrektorkę i wychowawczynię.
Do gimnazjum dostałem się do klasy piłkarskiej + do kadry województwa. W pierwszej gimnazjum byłem odpadem klasowym, bo każdy gadał z dziewczynami, ubierał się w rurki, rozmawiali o imprezach(szpan gimnazjalny) itp, więc nikt mnie nie lubił. W 2 gimnazjum chciałem być tym od kręcenia beki, nie robić zadymy, dobrze się uczyć i śmiać się z samego siebie i się udało jak najbardziej, wiedząc, że mam wyważony dowcip, nie opiera on się na obrażaniu kogoś chcieli być ze mną w pokoju i poznali mnie trochę lepiej i się przekonali. Zawsze byłem taki najarany na piłkę nożną, więc z dziewczynami z bardzo nie rozmawiałem cały czas, bo wiadomo trening lepszy :D
chodziłem w koszulkach nike, albo dresach sportowych itd, ale w 3 gimnazjum spodobała się taka laska no i żeby jej się przypodobać zmieniłem swój styl na bardziej elokwentny. Stopniowo się zmieniałem, najpierw włosy do góry, potem ubiór itd, koledzy "ale plejas" przez jeden dzień tak gadali, a potem już przyzwyczajają się. Dalej. Tytuł boga kręcenia beki i człowieka, który woli piłkę od dziewczyny nie pozwalał mi podejść do owej dziewczyny, ale w sumie przecież skończy się gimnazjum to ja zapomnę o znajomych z klasy i oni zapomną o mnie, więc normalnie podszedłem i rozmawiałem i grupa tych bardziej wyważonych cieszy się z mojego zachowania, że do samego końca potwierdziłem dystans do samego siebie, krytyki innych i nie robię wszystkiego byleby się przypodobać wszystkim.
Teraz idę do technikum, wyszedłem z gimnazjum jako piłkarz kadry województwa, jako osoba, która nie jest chętna do niszczenia czyjegoś mienia, jako dobry uczeń.
Więc nie wiem jacy tam są Twoi znajomi, ale z dystansem do siebie samego i przekonaniem, że kto nie potrafi uszanować Ciebie takim jakim jesteś to on też jest nie wart, abyś starał mu się przypodobać.
Najważniejsze jest swobodne podejście do wszystkiego co Cie w szkole otacza ze strony uczniów, bo każdy w tym wieku wszędzie był, wszystko ma i wszystko wie.
Gdybym miał okazję lepiej Ciebie poznać pomógł bym Ci bardziej, napisz mi jaki jest typ uczniów w Twojej klasie, czy są to dzieciaki e-papieros style, czy tacy co siedzą całymi dniami przy książkach?
Mi się na szczęście udało trafić w gusta dowcipu całej klasy, albo był taki deficyt dowcipu, że oni przyjęli mój styl żartu i potem zaczęli sami to stosować, jeśli bym nie trafił w dowcip klasy na pewno nie robił bym niczego sztucznego, aby się śmiali pomimo, że mnie to nie śmieszy, bo robić coś dla samego podobania się innym jest bez sensu i gorzej się z tym byś czuł.
[11]
Czyli to ty jesteś tą pałką co w wakacje udała, że nie zna Logana. Ty mały pogibańcu!
Wonder_Boy
nie nie, to ten co zarabia milyjony przez internety, taki Donald Trump klikania w banerki ;)
Hmmmm a gdzie rodzice?
Zwykle problemy w szkole i w życiu dorosłym bardziej biorą się z 'domu' niż czegokolwiek innego...
A inna rada oprócz przemyślenia powyższego? Gimnazjum to dżungla, 3 lata trzymania dzieciaków z różnych miejsc po to, żeby następnie znow ich rozdzielić. Nie ma wielkiego znaczenia co wybierzesz, i tak będzie się liczyć szkoła średnia, gdzie dzieciaki powaznieją, a większość ludzi z gimbazy straci znaczenie. Jak możesz bez problemu zmienić szkołę, to czemu nie, nie ma co się kisić, czuć się winnym i przejmować czyjąś opinią, a chociaż będziesz miał nowe doświadczenie.
[18]
Oglądałem KSW czy Bellatora, nawet ciekawe ale nie chciałbym być na miejscu gościa który przegrał, leży na macie a drugi nawala go pięścią w łeb ile wlezie.
[19]
U mnie mniej ciekawie w klasie, każdy obraca się w swoim towarzystwie. Ubiór, imprezy, część ma na to zupełnie wywalone, komp, CS, Gimper na YT , trochę znajomych i są szczęśliwi.
[11] [20] [21]
Pora zmienić nick, za dużo osób wszędzie w internecie używa słowa Logan. Steam, YT... Tak się nazywała postać z jednej gry, bodajże jest też taka w CoD.