Przy oglądaniu trailera do nowego filmu pana Almereyda okazało się, że pokazywane tam eksperymenty były rzeczywiście przeprowadzane. W ogólnym założeniu w latach 60. eksperymentator społeczny Stanley Milgram próbował zrozumieć mechanizm posłuszeństwa. Eksperyment miał udowodnić różnicę/skazę w charakterze niemieckich obywateli, która umożliwiła/doprowadziła do bestialskich zachowań i ludobójstwa w czasie wojny. Innymi słowy próbował udowodnić, że naród Niemiecki jest bardziej posłuszny, a przez to bardziej skłonny do uległości wobec autorytetów i rozkazów, nawet jeśli są one sprzeczne z poczuciem moralności.
Sam opis, przebieg oraz wyniki eksperymentów są świetnie opisane na wiki, jednak nie ma tam odpowiedzi na podstawowe pytanie - jaki mechanizm powoduje, że osoby o podobnym profilu osobowości mogą zachować się tak skrajnie w różny sposób przy takich samych bodźcach zewnętrznych.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Milgrama
Co ciekawe, mimo ze o eksperymencie bylo glosno, powtorzono go w podobny sposob w 2003 roku. Wyniki byly niemal identyczne
"Przy oglądaniu trailera do nowego filmu pana Almereyda okazało się, że pokazywane tam eksperymenty były rzeczywiście przeprowadzane. W ogólnym założeniu w latach 60. eksperymentator społeczny Stanley Milgram próbował zrozumieć mechanizm posłuszeństwa. Eksperyment miał udowodnić różnicę/skazę w charakterze niemieckich obywateli, która umożliwiła/doprowadziła do bestialskich zachowań i ludobójstwa w czasie wojny. Innymi słowy próbował udowodnić, że naród Niemiecki jest bardziej posłuszny, a przez to bardziej skłonny do uległości wobec autorytetów i rozkazów, nawet jeśli są one sprzeczne z poczuciem moralności."
Bardziej dogłębne studia w tym zakresie prowadzili Fromm i Adorno. Ten drugi wprowadził nawet pojęcie "osobowości autorytarnej".
"Sam opis, przebieg oraz wyniki eksperymentów są świetnie opisane na wiki, jednak nie ma tam odpowiedzi na podstawowe pytanie - jaki mechanizm powoduje, że osoby o podobnym profilu osobowości mogą zachować się tak skrajnie w różny sposób przy takich samych bodźcach zewnętrznych."
Konformizm i posłuszeństwo wobec autorytetu.
Ciekawe, jakie byłby wyniki tego eksperymentu w Polsce. W końcu w nas nie ma zbyt dużo posłuszeństwa, a z autorytetami uwielbiamy walczyć. :)
Czyli uważasz, że uwarunkowania kulturowe, religijne, czy te, związane z tradycją, nie mają żadnego wpływu na wyniki tego rodzaju eksperymentów? Ja mam wątpliwości, choć oparte raczej na tak zwanym chłopskim rozumie :)
Choćby to czasem posunięte do granic absurdu posłuszeństwo wobec starszych w narodzie japońskim. Takie czynniki muszą w jakiś sposób wpływać na wyniki.
"Czyli uważasz, że uwarunkowania kulturowe, religijne, czy te, związane z tradycją, nie mają żadnego wpływu na wyniki tego rodzaju eksperymentów?"
Gdzieś czytałem (chyba na Wikipedii), że właśnie nie. Mnie też to zaskoczyło. Okazuje się, że presja ze strony autorytetu działa na ludzi tak samo.
Tu trochę więcej o tym: https://pl.wikibooks.org/wiki/Techniki_manipulacji_psychologicznej/Siła_autorytetu
Co do Polaków - czy rzeczywiście jesteśmy tak nonkonformistyczni? Wystarczy powołać się na słowa Jana Pawła II i już mało kto ma odwagę je podważyć.
Mają, ale wszystko to jest składową. Nie ma jednej przyczyny, którą można by jasno i czysto wyodrębnić.
Po drugie tak jesteśmy wychowywani. Słuchaj starszego, nauczyciela, lekarza, policjanta. Nasz naród, wbrew temu co niektórzy lubią sobie wmawiać, jakiś specjalny nie jest. Tych naprawdę nieposłusznych jest niewielu, ale gdy walczą w słusznej sprawie wielu lubi ogrzać się w ich blasku.
Spójrz też co nieco na "osobowość autorytarną". Niech ludzie z tej grupy będą przeciw bo powiedzmy polecenia wydaje ktoś "z drugiej strony barykady", ale zmień tylko wydającego polecenia i nagle nastąpi zmiana.
Uogólniając ludzie są przyzwyczajeni do wypełniania poleceń i często gdy ktoś inny podejmuje decyzje im wyłącza się myślenie. Pewnie spory wpływ mają tutaj też nasze uwarunkowania po przodkach z dawnych przed cywilizacyjnych czasów. Czasów gdy umiejętność działania w grupie i słuchania innych dawały realne korzyści dla grupy.
Jak widać eksperyment powtarzany wielokrotnie, kiedyś i dziś. Wyniki zawsze podobne.
bardzo ciekawe
ale powiem wam, ze na ile znam siebie to mam wrazenie, ze akurat ja oparlbym sie temu egzaminowi
moze wcale nie jestem ten normalny, tylko wlasnie nienormalny, ale jakos nigdy nie mialem problemow ze stawaniem przeciwko autorytetom, jesli moim zdaniem postepowaly zle, niezaleznie od tego czy konczylo sie to zla ocena, daniem w morde czy setka banow na internetowym forum dyskusyjnym
Z kolei ja mam wrażenie - o ile w ogóle jest jakakolwiek możliwość przewidzenia własnej reakcji na nieznaną sytuację w stresie - że mógłbym dać się zmanipulować, ale nie ze względu na autorytet, tylko z jakiejś głęboko zakorzenionej we mnie niechęci do robienia zamieszania, czy psucia komuś interesu. :D Wychodzi na to, że mam skłonności do pewnej formy konformizmu.
Mohenjodaro
Polecam Ci zatem do lektury "Efekt lucyfera" - być może zmienisz zdanie nt. swojej wyjątkowości.
W pewnym sensie zabawne jest gdy ktoś mlodzierzowy bunt utozsamia z sila psychiczna skoro, jeśli w ogole można to laczyc, jest akurat odwrotnie ;)
twostupiddogs -> dlugo myslalem zanim napisalem jak bym sie w tej sprawie zachowal, Bogu dzieki jestem niepodatny na efekt Lucyfera, co wielokrotnie potwierdzalem swoimi wyborami w przeszlosci
indywidualizm czasem boli jesli chodzi o relacje towarzyskie, ale z perspektywy lat nawet lucyferowie dostrzegaja, ze to ja bylem ten fajny
To jest niepokojące zalożenie, nonkonformizm w warunkach silnego nacisku może skutkować przyjeciem na siebie roli "lucyfera". Nie wiem co gorsze, być wykonawcą czy zarządcą, poddać sie presji autorytarnej czy dokonać swiadomego wyboru zla.
skoro autor jest zszokowany, to niech poczyta też o wspomnianym już eksperymencie więziennym oraz "trzeciej fali"