Duma Szlachecka - kolejny polski projekt crowdfundingowy trafił do piachu?
A tam klątwa. Po prostu to Polska i polscy "bismesmeni". Nadal funkcjonuje zasada, że pierwszy milion trzeba ukraść.
Może nie pierwszy milion, ale trochę tak niestety w Polsce działa. Właściwie to boję się zastanawiać ile czasu ciągu dnia poświęcam na naciągaczy i takich, którzy mają dużo pomysłów i wymagania tylko pieniędzy nigdzie nie widać. Niech tylko zespół inżynierów mu pomoże, poświęci swój czas za friko, a jak się uda to może 1/3 zysków odpali z łaską.
Projekt nie mial szans, jesli studio musi organizowac zbiorke na kwote 7k pln to cos naprawde jest nie tak.
Jak ktoś się głupio zabiera za ten cały crowfunding, to potem wszystko kończy się na oszukanych wspierających.
Pierwsza zasada: Masz zespół, podpisujesz z nimi umowy odnośnie wykonywanych prac, a nie dajesz pieniądze w ciemno.
Druga zasada: Ustawiasz próg minimum tak, by projekt dało się ukończyć. Nie sztuką jest zebrać 5-10 tys. zł obiecując projekt na który potrzeba 300-500 tys. zł.
W zasadzie to policzmy sobie. Do zrobienia prostej gry potrzeba trzech osób: grafika, programisty, szefa (tj. designera, menadżera społecznościowego i osoby zarządzającej w jednym). To taki wariant minimum. Zakładając, że wszyscy będą pracować pół charytatywnie, to na osobę trzeba liczyć 3 tys. zł miesięcznie + jakieś koszty biura, sprzętu itd. Zakładając, że większość sprzętu będzie własnego, to przy 3 osobach, koszty powinny wynieść 10 tys. zł/miesiąc.
Do tego zrobienie prostej gry to 3-6 miesięcy pracy = 30-60 tys. zł, no tak 50 tys. zł to będzie ładna zaokrąglona liczba.
Z taką właśnie kwotą powinno startować się na crowdfunding i nawet złotówki mniej. Ewentualnie znaleźć sobie wydawcę, dla którego crowdfunding będzie po prostu darmową reklamą produktu i takim pre-orderem.
Na kwotę 5 tys. zł to można zbierać robiąc klon Flappy Bird, a nie czegoś bardziej zaawansowanego.
Druga rzecz, potencjał crowdfundingowy w naszym kraju jest niewielki. Żeby zebrać 50 tys. zł to trzeba by obiecać grę wielkości GTA V, a nie np. klon Super Mario World ze SNESa. Dlatego jeśli ktoś u nas rusza na crowdfunding to robi to pod gracza zachodniego w ramach indiegogo, albo kickstartera.
https://www.kickstarter.com/projects/wastelands/worlds-of-magic/description - żeby nie było, że każdy polski projekt crowdfundingowy skazany jest na porażkę :)
Dokladnie tak jak napisał Likfidator.
Kpina i Ci co dali hajs to kretyni.
Za 11 tysiecy liczyli ze kto im zrobi grę?
Inna sprawa, że gry przeglądarkowe jak ta, powinno się robić:
1. charytatywnie. Czyli te 11 tysiecy idzie na prąd, gaz, zarcie w czasie pracy a nie wypłaty.
2. po godzinach. Majac inna pracę.
3. For fun.
Gry przeglądarkowe to nie jest jakiś wiedzmin 3 gdzie trzeba profesjonalistów z doswiadczeniem 10 lat by robic grę. Można wziąć zapalenców którzy za jakieś przyszłe itemy w grze czy referencje zrobia grafike, napisza kod. Zawsze to doswiadczenie i cos w CV.
A taki crowdfounding można pozniej do dopracowania gry zastosować. Ale nie zeby stworzyc cała grę.
Nikt nie da 50 tysiecy na grę przeglądarkową bo ta gra na 99% nie zarobi takich pieniedzy przez rok nawet.
E tam klątwa. Jak się za croudfunging zabierają krętacze lub ludzie którzy mają więcej chęci niż umiejętność to tak wychodzi
Kolega rok temu sfinansował swoją produkcję na indiegogo.
Obecnie cały czas grę rozwija i nawet od jakiegoś czasu jest na steamie i gracze sobie gierkę chwalą.
A że niszowa produkcja to nikt się w kraju nią nie przejmuje :)
@DanuelX i @MrFlakeOne
Jak zwykle w takich newsach muczą się pojawić cebulaki którzy zwalają ze wszystko co złe jest w Polsce. Na Kickstarteze nie raz są przekręty np afera z The Stomping Land.
Polaczki zawsze byli dobrzy w krętactwie, a teraz wygląda na to że znaleźli sobie nowe źródło darmowej łatwej kasy czyli crowdfunding. Ach co za pech co nowa akcja zakończona finansowym sukcesem to zaraz znajdzie się jakaś wymówka że pieniędzy zabrakło, że zupa za słona i tp. ŻAL
Cóż, twórcy nie odtworzyli Polski szlacheckiej ale przenajświętszą prawicową IV RP :D
Nigdy wcześniej nie interesowałem się crowdfundingiem od strony technicznej, więc te pytania pewnie są głupie, ale ktoś może odpowie.
Czy ktoś sprawdza, czy te projekty nie są zwykłym przekrętem?
Czy każdy może sobie od tak napisać bzdury na kickstarterze i zbierać kase?
Czy są jakieś konsekwencje niewywiązania się z obietnic?
Czy osoby dający pieniądze mogą żądać zwrotu gotówki?
No niestety, twórcom zabrakło pieniędzy na realizację śmiałych planów, ale wstydzą się poprosić o więcej hajsu, bo nie pozwala im na to ich DUMA SZLACHECKA he he!