Gdzie się podziały sceny wycięte z gier?
Gdyby infinite wyglądał tak jak na przedpremierowych gameplayach to może by nie był crapem.
W Heavy Rain pocięto znacznie więcej, bo na jednym z bonusowych materiałów, było sporo o wyciętych sekwencjach snów (chyba?) jednego z bohaterów. Sekwencje te wyjaśniałyby jego nagłe przebudzenia w dziwnych miejscach w trakcie fabuły, a tak dostaliśmy grę z kilkoma dziwnymi i niewyjaśnionymi momentami.
Takie niewykorzystane pomysły twórcy powinni udostępniać za darmo w ramach ciekawostki.
Wszystko rozbija się o koszty - w przypadku filmów wszystko zostaje nakręcone, a później tną to co mają. W grach na pewnym etapie prac trzeba zdecydować w co iść, bo kończenie nieskończonych scen kosztuje. A w większości tekst nawołuje do wydawania płatnych DLC, bo niestety branża gier to biznes.
Sceny wycięte = nowy sposób na DLC. Zaraz, coś takiego już przerabiamy od kilku lat!
Najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia graczy byłoby, gdyby twórcy do każdej gry dawali edytor, a fani-moderzy zrobiliby z tego więcej dobrego niż oryginalni twórcy. Choć nawet nie zawsze edytor jest potrzebny (vide np. KotOR II).
Stalin_SAN--> Dla mnie akurat Bioshock Infinite jest świetny i jest jedna z najlepszych gier 2013 roku :)
Materiał, o którym wspomina Didier z Rivii: http://youtu.be/jxpdGB6Gbac
Naturalnie SPOILERY.
@Alex360 Płatne wycięte sceny (bardziej jako dodatek do droższych edycji) mi nie przeszkadzają, ale pod dwoma warunkami: doszlifowanie porzuconego materiału i rozsądna cena. Gdyby wydawcy mieli nas raczyć zabugowanymi wycinkami, to wtedy powinny być darmowe.
Stalin nie wie co dobre, FEAR tez mu sie nie podoba takze nie traktujcie go serio ;]
Bo zarówno infinite jak i fear to mocno przeceniane gry, fear krył się przed połową gier wydanych rok wcześniej, a infinite był po prostu miernotą na całej linii, a recenzenci wystawiający 9, 10 ulegli pierwszemu wrażeniu, dopiero pare miesięcy po wydaniu zaczęły się pojawiać negatywne głosy z ich strony, kiedy to przejrzeli na oczy.
Nasuwa mi się z Star Wars knights of old republic 2 gdzie pewne wątki nie mają swojego końca.
Wydawanie wersji reżyserskiej czy raczej z etapu post-produkcji to o wiele większe koszta niż w przypadku filmów. Ciekawe, kto zagrałby w Half-Life po 8-10 latach z dodanymi scenami i misjami? Pewnie niewielu? Do tego dochodzi konwertowanie i remasterowanie, co dla studiów jest raczej udręką, sądząc po niewielkiej ilości tytułów wydawanych ponownie na maszyny nowszej generacji.
Co mi da, że w Medal of Honor w 2001 roku były jeszcze dwie misje? Ponoć Sony, robiąc "Shadow of the Colossus", planowało zrobić nie osiem czy dziesięć misji, ale sześćdziesiąt krótkich z większą liczbą potworów. Ostatecznie przyjęli inny projekt. Etap wstępny w produkcji gier to chyba co innego, jak film. Tak sądzę.