Weterani kontra gry wojenne - jak prawdziwi żołnierze podchodzą do wirtualnych wojen
"musicie przyznać jedno: kultowe już zdanie „wojna nigdy się nie zmienia” nieco mija się z prawdą" - wcale niczego nie musimy przyznawać. Dalsze słowa (po tych kultowych) przywołują bezsens, cierpienie i zniszczenie związane z wojną (zdjęcie ukrywającej się małej dziewczynki). Wojna o której mówi lektor pustoszy całą planetę i niszczy prawie całe życie na niej. Wojna prawie idealna, w której giną i cierpią wszyscy. To jest esencja wojny, która nigdy się nie zmienia.
yup tak jak mowi standby - zdanie wojna nigdy się nie zmienia totalnie wyrwane z kontekstu owszem mija sie z prawda. Ale gdy wsadzimy to w calosc :
War. War never changes.
The Romans waged war to gather slaves and wealth. Spain built an empire from its lust for gold and territory. Hitler shaped a battered Germany into an economic superpower.
But war never changes.
In the 21st century, war was still waged over the resources that could be acquired. Only this time, the spoils of war were also its weapons: Petroleum and Uranium.
Pozniej w F3 i F:NV to zostalo bardziej dostosowane do danej czesci gry - ale przekaz - szczegolnie oryginalny absolutnie nie mija sie z prawda.
@standby Esencja wojny - owszem, niezmienna. Sama wojna? Nieszczególnie. Tak jak napisałem, Falloutowe "Wojna nigdy się nie zmienia" nie jest zdaniem, z którym całkowicie się nie zgodzę - po prostu "nieco mija się z prawdą", bo przecież sposób prowadzenia konfliktów i ich cele cały czas ulegają zmianom. Różnic jest sporo, tak samo jak sporo jest rzeczy, które przez te wieki pozostają takie same.
Wojna to idiotyzm. Ludzie, którzy zaciągają się do wojska by przynieść chlubę swemu kraju zabijając ludzi, którzy zaciągnęli się do wojska by przynieść chlubę ich krajowi to idioci. Wszystko to w imię czego? Tego, że tamci mają dostęp do ropy, że tamci mówią w innym języku, że tamci nie mają demokracji a mieć ją powinni. Albo dlatego, że nasz bóg ma większego fiuta niż wasz bóg, więc gińcie skurwiele.
Co do samego artykułu "jak prawdziwi żołnierze podchodzą do wirtualnych wojen", to mam wrażenie że przedstawieni w nim weterani bulwersujący się niektórymi tytułami są jedynie wąską grupą ludzi, bowiem pozostałe 99% zamiast udzielać wywiadów robi rozpierduchę w CoDzie, rozładowując swą frustrację w grze. A nie na grze.
Żołnierze uwielbiają gry wojenne, w kazdej bazie wszyscy łupią w call of duty i podobne. Kiedy Kersey wygadał sie zolnierzom w Iraku ze doradza przy CODzie, z miejsca zostal otoczony czcią i traktowany jak bóg...
Zolnierze argumentują, ze dla nich to fantastyczne - robic jakas akcje ze strzelaniem i jednoczesnie miec to poczucie, ze nic ci sie nie moze stać, jestes bezpieczny, to ich relaksuje i daje frajde.
Protestuja jedynie organizacje, jak matki weteranow przy okazji MOHa i pojedyncze jednostki, ktore zle wybraly zawod, chcieli byc zolnierzem ale nigdy na wojnie, jak pewne malzenstwo oficerow. Gdy wezwali ich do Iraku, zaczeli jątrzyc bo dotychczas traktowali armie jako darmowe biuro podrozy, dzieki ktoremu posiedzieli na hawajach, w japonii i niemczech
Te gry, to zwykłe, proste strzelanki, które z wojną mają niewiele wspólnego.
Najbliżej tematu są symulatory - np. VBS 2 i 3, ale one są poza naszym zasięgiem (można sobie zagrać w wersje "lite" VBS 2).
Saint GutFree => totalnie nie zrozumiales przekazu i tego o czym 'war. war never changes' mowi - wyrywasz z kontekstu pol zadania ktorego nie rozumiesz i w sumie w glupi sposob probojesz bronic swoja pozycje. Tak trudno sie przyznac do bledu? Masz 14 lat ?!?!
@Descent masz rację, ale ludzie idą do wojska często nie z pobudek ideologicznych czy patriotycznych, a zwyczajnie dla pieniędzy. Nie pamiętam dokładnie, ale np. w USA żołnierze często pochodzą z niższych warstw społecznych (często czarnoskórzy, ale tego pewien nie jestem, tak jak samego źródła).
@Saint GutFree w Metal Gear Solid 4 padają na początku słowa: "War... has changed!" (wojna... się zmieniła). Faktycznie się zmieniła - dla żołnierza. Ale nigdy z filozoficznego punktu widzenia. Lektor w falloutach podchodzi do sprawy ewidentnie filozoficznie (na przestrzeni dziejów, ludzka natura, itd.). To jest to o czym pisał Tzymische. Kontekst. Poza tym jeśli wojna zmienia się choćby trochę, słowa "Wojna nigdy się nie zmienia" nie mogą być trochę prawdziwe. Albo są prawdziwe, albo nie. Czepianie się na siłę, wiem, no ale to w końcu kultowe słowa ...
Tzymische => Wydaje mi się, że zrozumiałem przekaz cytatu - mówi, tak jak wspomniałeś, o esencji wojny. Natomiast samo zdanie, które zaczęło już działać właściwie samodzielnie jako jedna z najbardziej znanych kwestii z gier wszech czasów, "nieco mija się z prawdą". Wyrwane z kontekstu? Zapewne masz rację, jednak to właśnie "War never changes" zna dokładnie KAŻDY gracz, nie całą resztę wprowadzenia. Rozumiem, że to uproszczenie Ci się nie podoba, tak samo jak zapewne każdemu fanowi serii - i za nie przepraszam. Fakty są jednak takie, że "War never changes" to ta część wprowadzania, którą wszyscy znamy, i dlatego też nią się posłużyłem. Według mnie byłoby to niedopuszczalne tylko wtedy, gdyby artykuł traktował właśnie o serii Fallout. Upewnię Cię natomiast, że od 14-tych urodzin już mi trochę minęło. Niestety.
"Przedstawiciele EA próbowali bronić się przed krytyką, zauważając, że w każdej formie wieloosobowej zabawy ktoś musi być „tym złym”.
-----
A USA są niby tymi 'dobrymi'? Żałosne.
Kretynizm, mordercy z jednej strony, mordercy z drugiej strony. Naziści, AK, Amerykanie, Talibowie, nie widzę różnicy. Denerwuje mnie tylko usilne wtłaczanie w mózgi dzieci i nastolatków obrazu tych jednych dobrych, którzy walczą tylko o sprawiedliwość i prawa człowieka. Sądzę, że w każdym FPSie powinna być możliwość wcielenia się w obie strony.
Za to artykuł jeden z ciekawszych tutaj.
Uważam, że na pochwałę zasługują twórcy serii Brothers in Arms. Każda z tych gier ma przede wszystkim fabułę, odczucia żołnierzy, ich śmierć i następstwa z tym związane. Dopiero po tym wszystkim są Niemcy, strzelaniny, wybuchy, fajerwerki. W artykule jest cytat żołnierza, który mówi, że w grach powinno się więcej pokazywać cierpienia zwykłych cywili i nie powinno się pokazywać żołnierzy jak niezłomnych bohaterów. Tu znów wchodzi BiA. Cierpienie cywili możemy oglądać w Brothers in Arms Hell's Highway (nie będę mówił co dokładnie, bo być może są tu ludzie co jeszcze nie grali), tak samo jak żołnierze nie są pokazywani jak oddział złożony z pięciu Johnów Rambo, którzy wyrzynają w pień obmierzłych nazistów. Są pokazani jak zwykli ludzie, którzy walczą, giną, cierpią, załamują się. Myślę, że Brothers In Arms to zdecydowanie jedna z najlepszych gier o tematyce wojennej.
Akurat zgodzę się z zarzutem przytoczonym w artykule, że gry wojenne "dehumanizują wroga". Ba, "dehumanizują" samą walkę- naprzeciw siebie stają organiczne T-800 oraz humanoidalne "kukły".
O ile w kwestii "naszej strony" niektóre gry, jak choćby wspomniane BiA czy MoHPA, gdzie, szczególnie na wyższych poziomach trudności, rzeczywiście dało się odczuć, że walczymy w drużynie dają rade, to w tym drugim przypadku jest w branży bardzo kiepsko. Dlaczego starcie zawsze musi kończyć się zabiciem wszystkich wrogów (gdyż ich postrzelenie nie wyłącza ich z walki), dlaczego po walce nie ma rannych, krzyczących i wijących się z bólu przeciwników, dlaczego (w adekwatnej sytuacji) niektórzy z nich się nie poddają, dlaczego właśnie nie uświadczymy cywilów, dlaczego (nawet przypadkowe) ich zabicie kończy się sakramentalnym Mission failed?
Pomyśleć, jaką burzę wywołałaby taka "naturalistyczna" gra wojenna, nawet jako zwykły "klon CoDa", zawierająca wspomniane wyżej ficzery, w której cała kampania SP byłaby jedną wielką sceną z białym fosforem. Która rzeczywiście pokazałaby, że "wojna to nie zabawa".
Valiant Hearts, Spec Ops i This War of Mine pokazują że wojna przedstawiona w grach to nie tylko ciągle wymiany ognia, ale też cierpienie, strach i śmierć cywili. Ale nagle wbiega Hatred w brudnych buciorach na świeżo wyprany dywan, i wkładając Glocka w usta niewinnej kobiety i pociągając za spust krzyczy: "Je**ć wasz wizerunek branży, my tu tylko szukamy łatwej kasy!"
"Niezależnie od tego, jak bardzo kochacie serię Fallout, musicie przyznać jedno: kultowe już zdanie „wojna nigdy się nie zmienia” nieco mija się z prawdą". Aby skomentować ten fragment artykułu specjalnie utworzyłem konto na tym portalu ponieważ jest ono bezmyślnie zastosowanie biorąc pod uwagę kontekst znany z serii Fallout. Drogi autorze, kultowe zdanie "wojna nigdy się nie zmienia" miało kompletnie odmienna "symbolikę" niż interpretacja zastosowana przez ciebie (a to błąd ponieważ należy to interpretować tylko i wyłącznie na jeden sposób). Mając nadzieje że przeczytasz te słowa wytłumaczę ci po krótce co oznaczają czyli swoiste "co autor miał na myśli", autor mianowicie miał na myśli to że wojna jako taka jest spowodowana ludzką głupotą, pazernością, etc, miał na myśli to że na wojnach we wszystkich przypadkach cierpieli i cierpią cywile którzy giną jak nic nie warte pionki w "grze" o ideały i interesy. Moim zdaniem przytoczenie tego cyatu w kontekście artykułu było nie na miejscu.
@PlatfusRodzer Tak jak wspominałem powyżej, według mnie kwestia "Wojna nigdy się nie zmienia" zaczęła funkcjonować oddzielnie od całego wprowadzenia z Fallouta. Jest to, oczywiście, pewne uproszczenie, z którego dumny szczególnie nie jestem. Ale "Wojna nigdy się nie zmienia" to jedyny element tego wprowadzenia, znany każdemu graczowi, który nie ma komputera/konsoli od mniej niż tygodnia, i w związku z tym zaczął żyć poniekąd własnym życiem. To samo spotkało sporo innych cytatów. Np. "Złożę mu propozycję nie do odrzucenia" z "Ojca Chrzestnego" nie oznacza zazwyczaj, że mamy zamiar zabić ulubionego zwierzaka dyskutanta i wrzucić mu jego głowę do łóżka. Tak jak mówię - całkowicie rozumiem argumenty osób, które skupiają się na tym wycinku artykułu, i uważam, że mają sporo racji. Ale według mnie to uproszczenie jednak ma pewne prawo bytu.
"...Niezależnie od tego, jak bardzo kochacie serię Fallout, musicie przyznać jedno: kultowe już zdanie „wojna nigdy się nie zmienia” nieco mija się z prawdą. Jeżeli spojrzycie na konflikty dzisiejsze i te sprzed wieku, diametralnych różnic jest naprawdę mnóstwo..."
o lol ... posłuchaj co mowi dalej narrator to może dotrze do Ciebie przekaz i zrozumiesz dlaczego ... wojna nigdy się nie zmienia... domniemam jednak, iz potrzebowales "wstępu", który zwroci uwagę czytelnikow:)
Ech zakłamana amerykańska armia atakuje grę "Six Days In Fallujah", a sama tworzy "America's Army".
No ale wiadomo dlaczego :/
SDIF krytykowały glównie media, żołnierze bardzo chcieli by gra wyszła, tym bardziej, że powstała na bazie ich przekazów i pomysłu
No ale wiadomo dlaczego :/
Bo nie chcieli mieć konkurencji ze strony Piechoty Morskiej?
Ja mam swoją teorię odnośnie tego cytatu i się nią podzielę :)
Dla mnie on nie oznacza "Wojna nigdy się nie zmienia", tylko "Wojna nigdy nie zmienia." Kogo? Ludzi, czy natury ludzkiej, itp. Tyle. Dzięki temu jest bardziej refleksyjnie :) W końcu mowa o nas, a nie o jakiejś tam wojnie :) Później Ron mówi o Rzymskim imperium i Hitlerze. Okoliczności się zmieniły, ale nasza natura nie - ciągle walczymy o zasoby, władzę itp.
Przypuszczam, że oryginalnie mogło być tam słowo "ludzi", czy "natury ludzkiej", ale mogło zostać wycięte z tego względu, aby po prostu powstał zajebisty tzw. one-liner, którego wszyscy będą pamiętać i powtarzać. I proszę - powiodło się, zwłaszcza, że jest to pierwsze zdanie w intrze i po prostu brzmi dobrze.
Tak samo było swojego czasu z "I'll be back" zamiast którego miało być normalne pełne zdanie, ale Cameron stwierdził, że ta wersja to będzie dobry one-liner i ludzie chwycą. No i wiemy jak się skończyło :)
To tylko taka moja teoria, bo trzeba by było zapytać twórcę tekstu, o co mu chodziło, aby się dowiedzieć jak było w realu.
Oczywiście autor mógł mieć na myśli to, że sama natura wojny się nie zmienia i przez to cała ta moja radosna twórczość poszłaby się kochać :) Ale ja i tak wybieram opcję dla mnie bardziej refleksyjną ;)
Achh ta składnia językowa i niedopowiedzenia. Ale właśnie za to lubimy niedopowiedzenia - można je sobie interpretować na własny sposób :)
Ave! :)
--> strelnikov Bardzo trafna uwaga :)
"odzew ze strony grup zrzeszających kombatantów był prawie jednogłośnie krytyczny." - Ale pozytywnie, czy negatywnie? Do cholery jasnej, nauczcie się wreszcie, że KRYTYKA MOŻE BYĆ POZYTYWNA I NEGATYWNA! Nie można mówić, że coś było lub ktoś był krytyczny, bo to nie ma sensu. To tak jak mówić, że zupa miała smak, bez wspomnienia czy dobry czy nie.
I tak, wiem, z kontekstu można wywnioskować, że panowie kombatanci nie byli pozytywnie nastawieni, ale chodzi mi o samą definicję krytyki. Uczepiłem się tej pierdoły, bo widzę to już setny raz i mnie to normalnie już wnerwia XDDD. Chyba pierdolnę sobie jakąś kampanię edukacyjną ze słowem "krytyka" XD
To tyle, dziękuję za posłuch XD
Nadęty problem. Sam byłem zniesmaczony, że w Call of Duty w trybie online można było grać arabami. Tak było w paru innych tytułach. Tylko po co ludzie wcinają się w przemysł rozrywkowy skoro wojny są domeną polityków, a nie studiów robiących gry? Ja w ogóle osadzenie gier w konflikcie na bliskim Wschodzie uważam za porażkę artystyczną. Te gry nie wyglądają tak, jak powinny i przedstawiają konflikt nierówny. To żadna frajda strzelać do ubranych w stare portki talibów. Mnie wciągnęła tylko Modrern Warfare, ale tylko na tydzień. Potem nawet ówczesny fotorealizm mnie nie był w stanie przyciągnąć do kolejnych części. Jeśli wojna ma wrócić na konsole i komputery, to w zdecydowanie lepszych pomysłach.