- Co ciekawe, niewierzący stosunkowo często przekraczają progi kościoła. Aż kilkanaście procent z nich uczestniczy w niedzielnych mszach
- Blisko 30 proc. badanych zdecydowało się też na to, by zostać ojcem lub matką chrzestną.
- aż trzy czwarte ochrzciło własne dziecko
- tylko nieco ponad 8% badanych dokonało aktu apostazji, czyli oficjalnego wystąpienia z Kościoła
dane z wp.pl
Uważam, że większość ateistów to hipokryci. Lubią podkreślać jak nie wierzę w Boga, a chrzczą zawsze swoje dzieci, wysyłają je do pierwszej komunii, do bierzmowania, biorą też ślub kościelny, obchodzą święta takie jak Boże narodzenie i inne słuchając przy tym kolęd wychwalających Boga.
- tylko nieco ponad 8% badanych dokonało aktu apostazji, czyli oficjalnego wystąpienia z Kościoła
No i? To jest przecież tylko strata czasu na załatwienie sobie tego, a nic ci to nie daje.
Sa ateisci hipokryci jak i "wierzacy niepraktykujacy" czy podobne potworki logiczno-wyznaniowe.
@Bezi2598
Zeby jeszcze kosciol nie robil z tym problemow.
Drackula, co złego w komunalnym cmentarzu? Ateiście nie powinno zależeć na jego kościach po śmierci, mógłby sobie zażyczyć spalenia ciała i rozsypania prochów na łące.
Wysiak dobrze mówi. No i u mnie statystyka kłamie. 2/3 moich dzieci jest ochrzczonych. A bycie chrzestnym nie kłóci się z ateizmem. Tzn. zależy jak rozumiemy tę rolę ;)
- Co ciekawe, niewierzący stosunkowo często przekraczają progi kościoła. Aż kilkanaście procent z nich uczestniczy w niedzielnych mszach
Cieżko w to uwierzyć. Chyba, że liczone są w to śluby/pogrzeby, bo po co inaczej taki niewierzący miałby się tam pojawiać?
Dane z wp, a skąd oni mają takie statystyki? Od amerykańskich naukowców?
wystarczy, że żona ateisty, wierząca lub sąsiad powie "chodź ze mną do kościoła" i pójdzie. Mogą być też ateiści na wsiach, którzy idą do kościoła, bo wszyscy inni chodzą i uznaje, że jak nie pójdzie to będą plotkować o nim.
No niestety zgadzam się z Child of Pain
Bo z brakiem wiary, która nota bene jest traktowana jest przez wielu traktowana jak kolejna religia (sic!) jest spory problem - często gęsto jest tak, że tylko jedno jest zdeklarowanym ateistą a druga osoba w związku tak tyle o ile albo w ogóle wierząca.
Sam mam taką sytuację - ja już jestem wykreślony ze świadectwa chrztu (notabene teraz można to zrobić łatwo i relatywnie szybko) ale moja żona jest taka baaardzo słabo wierząca z wrodzoną wrogościa do kościoła jako instytucji. Długie wieczory przegadaliśmy dlaczego nasz syn NIE będzie chrzczony i czy to nie wpłynie na jego stygmatyzacje w przedszkolu czy szkole, a małe gnoje potrafią być wyjątkowo wredne. Na szczęście nie będzie, ochrzci się jak sam podejmie taką, świadomą decyzję. Mam nadzieję, że nie podejmie, ale nie będę go zniechęcał wprost.
Ateiście nie powinno zależeć na jego kościach po śmierci, mógłby sobie zażyczyć spalenia ciała i rozsypania prochów na łące.
Jest to niezgodne z prawem. Rozsypanie prochów jest naruszeniem prawa i może podlegać karze grzywny do 5 tys. zł lub 30 dni aresztu.
Uważam, że większość ateistów to hipokryci. Lubią podkreślać jak nie wierzę w Boga, a chrzczą zawsze swoje dzieci, wysyłają je do pierwszej komunii, do bierzmowania, biorą też ślub kościelny, obchodzą święta takie jak Boże narodzenie i inne słuchając przy tym kolęd wychwalających Boga.
Nie sądzisz, że w grę nie wchodzi tylko ta twoja wiara, a cała masa innych aspektów społecznych, z którymi chciał nie chciał kościół i religia są mocno związane, jak śluby, święta itd. Wg. mnie pójście do kościoła, czy nawet wzięcie ślubu to nie jest hipokryzja, bo tak naprawdę dlaczego nie? Skoro coś jest dla mnie wysoce obojętne, ale np. dla żony, rodziny już nie, dlaczego ich nie uszczęśliwić i nie przyjąć zwyczajnie postawy społecznie akceptowalnej? Nie ja pierwszy o tym wspominam w tym temacie. Jak myślisz, że to jednak hipokryzja to zadaj sobie proste pytanie: dlaczego wyznajesz swoją religię, a nie w inną? Jeśli odpowiedz brzmi "dlatego że moi rodzice tak mnie wychowali" to tak naprawdę nie ma tu nic do dodania.
JediZipp, to bierz ślub w synagodze lub meczecie skoro tak lubisz iść na ustępstwa. Zresztą jest wiele rodzin gdzie cała rodzinka jest ateistyczna, a i tak pokazują swoją hipokryzję. Przed sąsiadami udają wierzących i księdza po kolędzie wpuszczają i śpiewają wtedy z kolędnikami i księdzem kolędę, następnie klękają i modlą się i to przy pełnej ateistycznej rodzinie.
E wysiak a zastanawiałeś się jak to jest być niewierzącym a chrzczącym swoje dzieci/biorącym ślub dla publiki? Ciekawi mnie twoja odpowiedź
Powinieneś się cieszyć, zwiększa to szansę na ewangelizację takiego ateisty. A o to chyba chodzi w Twojej religii, prawda? Czy może polega na tym co prezentujesz?
Skoro jest w Polsce masa "letnich" katolików, to jasne jest, że i sporo nieprawdziwych ateistów będzie.
Milka --> Nie wiem, musisz o to zapytac ateiste, ktorego parafrazowalem (jest w mojej sygnaturce juz od dluzszego czasu). Osobiscie nie uwazam sie ani za ateiste, ani za katolika, a i slubu "dla publiki" i na pokaz tez nie bralem.
Child --> To nie jest raczej multikonto, to idiota, ktory wczesniej wystepowal pod ksywka "Polzka".
Lubią podkreślać jak nie wierzę w Boga
A mnie się wydawało, że ateista to człowiek po prostu nie wierzący w Boga czy w bogów, a cała reszta, w tym co lubi a czego nie lubi, to sprawa indywidualna.
bierz ślub w synagodze lub meczecie
No i co? wg. ciebie wtedy wszystko w porządalu będzie :) ?
@JediZipp - to najlepiej robić szopkę, zawracać dupę księdzu i innym, płacić przy tym dodatkowo - wszystko w imię uszczęśliwiania rodziny? Jeszcze zrozumiem jak jedna ze stron jest wierząca - wówczas nazywa się to "ślub jednostronny", ale będąc dorosłą, świadomą osobą, lepiej być takim ukrytym ateistą i wziąć ślub kościelny, bo ktoś nie ma jajec żeby powiedzieć, że jest niewierzący i tego nie chce? Masz dziwną definicję "uszczęśliwiania rodziny" - bo taka całkiem wierząca familia wcale by się nie cieszyła z tego, że ich syn czy córka staje na kobiercu przed księdzem, będąc przy tym niewierzącym.
O ile śluby to jest faktycznie jarmark, tak chrzest to trochę inna para kaloszy. Dziecko zwyczajnie warto ochrzcić. Oczywiście można sprawę rozwiązać tak, jak micmac - poczekać aż dojrzeje do samodzielnej decyzji, ale chrzest dorosłego to jakieś 3x więcej starań i ogólnego pierdolomento /a chrzest to przecież dopiero początek/.
Wychodzę z założenia, że dla dziecka warto zadbać o te podstawy, by po prostu ułatwić mu życie - jeśli zdecyduje, że nie wierzy, to będzie jego wybór, natomiast w drugą stronę.. no ja nie chciałabym nigdy od dziecka usłyszeć czegoś w stylu "mamo, nie chciałaś mnie ochrzcić a ja wierzę w Boga, i teraz przez ciebie muszę się prosić po księdzach.."
Sam jestem ochrzczony 'bo rodzina', a teraz jestem ateistą.
Naprawdę są ludzie którzy uważają że takie pierdoły mają realne znaczenie?
@Megera_ - często się to powtarza ale wątpię, aby kilku, czy nawet kilkunastoletnie dziecko - samo, świadomie wybrało wiarę w Boga, skoro było wychowywane w rodzinie ateistycznej. Przekonania dawane przez rodziców stawiają tę sprawę jednoznacznie (chyba wygodniej nie iść do kościoła i nie uczestniczyć w różnych nabożeństwach - z perspektywy dziecka, czy tym bardziej - kogoś młodego), a ew. decyzje takiej wagi zazwyczaj nachodzą w o wiele późniejszym stadium.
Milka --> Ok. Masz pelne prawo wierzyc w co zechcesz.
Reg --> To jest ciekawa sprawa, bo tacy ludzie jednak sa, i podaja sie za ateistow. Jako ateista, taki ktos powinien przeciez uwazac chrzest za kompletnie pozbawiona znaczenia ceremonie, wode swiecona za po prostu wode, a ksiedza za faceta w sutannie. Nie bardzo rozumiem jak ktos taki moze miec jakikolwiek problem z tym, ze rodzice daaawno temu pozwolili jakiemus panu pokropic mu glowe woda.
Wlasnie sobie przypomnialem, ze to chyba mikmac niedawno pisal, jak to ponoc jego "rodzice swoje zebrali" za dopuszczenie sie takiego haniebnego czynu.
Sethlan
Oczywiście masz rację, ale patrząc trochę dalej - jeśli się wydarzy tak, że jednak moje, powiedzmy, 20+ letnie dziecko dojdzie do wniosku, że wierzy w Boga? Okej, mało prawdopodobne, jeśli nie wyniesie tego z domu, ale taki już bardziej realny przykład - jeśli moje dziecko powie, że chce wziąć ślub kościelny? Przecież to z góry nakłada pewnie jakieś parę lat zwłoki, zanim przejdzie wszystkie sakramenty od początku..
@wysiak
Dopiero zauwazylem, ze szybko skoczyla ranga a konto jest dosyc swieze plus zaklada watku w rodzaju "skopiuje tresc artykulu i spytam co o tym sadzicie".
@Megera_
@Sethlan
Ale jak to sie dzieje w druga strone to jest w porzadku? I potem mam statystyki swiadczace o ilosci wiernych na podstawie aktów chrztu.
@Reg03, Megera_: +1
@Sethlan: między nie chcę, a jest dla mnie wysoce obojętne jest jednak zasadnicza różnica, nie uważasz :)? Reszta to jak koledzy wyżej powiedzieli :)
No widzisz mgera, będziesz mięc to z głowy. Ochrzcisz i dalej jakoś pójdzie. I miej gdzieś to co reszta gada albowiem twój prawdziwy wróg nie powienien wiedzieć o tym jakie są twe prawdziwe intencje.
@Megera_ - nie jestem specjalistą, ale jestem niemal pewien, że zwłoka nie przeciągnęłaby się na kilka lat. Kościół, wbrew pozorom, nie jest zaściankowych (no może czasami) - więc kolejnego chętnego na szczere przyjęcie wiary nie ganialiby z kwitkami przez kilka lat tylko po to, aby ślub mógł wziąć - nie sądzę, aby tak to wyglądało, chyba.
Sethlan: między nie chcę, a jest dla mnie wysoce obojętne jest jednak zasadnicza różnica, nie uważasz :)? Reszta to jak koledzy wyżej powiedzieli :) <- to w takim razie dalsza część mojej wypowiedzi. Jak wierzącą rodzinę (ojca, matkę) może uszczęśliwić ślub ateistycznego dziecka, które weźmie ślub kościelny, a wiara kwestia wiary pozostanie nienaruszona? Trochę to dziwne, wszak cywilny też jest dostępny i nie wymaga księdza.
sam ten fakt jest tylko zabawny prawdziwe jaja zaczynaja sie jak ateista jest na lozu smierci i swojej lekko zdumionej rodzinie mowi : ksiedza :))
Gdyby wtedy zmierzyc ilosc katolikow ...to ho ho :)
CoP
W jaką drugą stronę?
Sethlan
To chyba zależy od miejsca. Ostatnio moja przyjaciółka została poproszona o zostanie matką chrzestną, dziewczyna ochrzczona, ale bez bierzmowania - pół roku starań. Oczywiście można zarzucić, że skoro nie jest wierząca, to po co chce być matką chrzestną - ale to przecież nie jest decyzja tylko dla niej, tutaj chodzi o dziecko, o rodziców dziecka.. A że sam chrzest dziecka też został przesunięty o 3 miesiące, bo ksiądz powiedział, że nie chce ochrzcić, bo nie widzi rodziców w kościele co niedziela - to jednak mam wątpliwości, czy dla dorosłego człowieka przystąpienie do Kościoła to by była taka bułka z masłem.
Jak wierzącą rodzinę (ojca, matkę) może uszczęśliwić ślub ateistycznego dziecka, które weźmie ślub kościelny?
Nie wiem, ale wiem, że ludzie są bardzo różni ;) Wydaje mi się, że dla niektórych rodziców to jakaś... hmm... nadzieja?
Megera --> No i bardzo slusznie, idea "matki chrzestnej" polega na tym, ze taka zastepcza matka ma za zadanie wychowywac wlasnie chrzczone dziecko W WIERZE. Niewierzaca matka chrzestna jest troche bez sensu pomyslem.
To bylo do pierwszej czesci - co do drugiej - o niecheci do ochrzczenia dziecka, bo "rodzice niewierzacy" - wybacz, jakos watpie.
Einstein kiedyś powiedział "jestem bardzo wierzącym ateistą".
Ktoś deklarujący brak wiary w jakiegokolwiek z bogów (tym bardziej osobowego) jest istotą w miarę rozumną, jednak nie pozbawioną lęków. I nie chodzi o lęk przed stwórcą tylko o lęk przed wykluczeniem społecznym. Często też pary dobierają się... dość egzotycznie przez co musi być wypracowany kompromis (teściowa decyduje^^)
A z wiarą jest tak, że ludzie sami nie wiedzą w co wierzą (w "coś" tam czego nauczono nas gdy byliśmy mali podatni i głupi).
Rozwiązaniem jest wprowadzenie podatku od religii tak jak ma to miejsce np. w Niemczech. Lawina apostazji ...
@Belert wierzenie w bzdury wcale nie daje ulgi. Podświadomie wszyscy to wiemy.
wysiak
czyli generalnie krytykujesz również pomysł chrzczenia dzieci przez ateistycznych rodziców?
A co, jeśli rodzice są ateistyczni, ale nie mają oporów przed "edukacją" dziecka? W sensie, wychowują na dobrego człowieka /i całe to blablabla/, wysyłają na religię, czy nawet chodzą do kościoła - ot tak, żeby dziecku uświadomić/pokazać?
Wychodzę z prostego założenia, że wiary/niewiary nie powinno się dziecku narzucać. I tak, zdaję sobie sprawę, jak bardzo jest to trudne.
Co do drugiej części, możesz wątpić, ja nie wątpię bo usłyszałam to od świadka zdarzenia, a rzecz się działa na zapyziałej wiosze gdzieś głęboko na Dolnym Śląsku.
Megera -->
naprawdę mam to na świeżo, i wykreślenie ze chrztu i ew. chrzest, bo dzieciak ma 3mies...
Nie jest problemem załatwić to nawet jak się ma 30 lat - idzie się do księdza i zgłasza taką chęć. Wbrew pozorom cieszy ich taka opcja, bo to osoba, które CHCE być ochrzczona. To z ust księdza.
Naszym dylematem było wykluczenie małego w lokalnym środowisku. Nie mniej po lokalnych wywiadach zauważyliśmy, że choć z 99% chrzci, to już na tą religię zdecydowanie mniej chętnie posyła...
wysiak -->
nie haniebne ;) ale, moim zdaniem, nie słuszne. Nie mniej temat zamknięty. Co prawda na tym forum odpowiedzi nie dostałem, ale znalazłem gdzie indziej. Nie trzeba już dokonywać żadnej apostazji, GIODO pomogło i teraz pod rygorem wyroku sądowego można zarządzać swoimi danymi osobowymi - czyli po prostu żądasz wykreślenia Twoich danych z aktu chrztu, co jest równoznaczne z wpisaniem z organizacji.
To nie hipokryzja tylko zastraszanie, nacisk społeczny itd. Odniosę się do rzekomo największej hipokryzji czyli tego, że "aż trzy czwarte ochrzciło własne dziecko". I dla przykładu zacytuję jakąś tam wypowiedź osoby określającej się jako "nie jestem praktykująca (...) sama nie chodzę do kościoła i z różnych względów jestem na kościół wkurzona". Może nie do końca ateistki, ale mechanizm ten sam:
"Pisałam jakiś czas temu o moim konflikcie z mamą na tle religijnym, o tym jak mimo że jestem dorosła rodzice nie chcą zaprzestać "katolickiego wychowania".
Ostatnio sytuacja stała się już nie do zniesienia. Mam małe dziecko, którego na razie nie ochrzciłam i nie zamierzam tego robić w najbliższym czasie. Nie jestem praktykująca, nie chce chrzcić w sytuacji gdy sama nie chodzę do kościoła i z różnych względów jestem na kościół wkurzona (nie o tym ten wątek).
Wywołało to prawdziwą burzę, rodzice właśnie oznajmili mi, że nie przyjadą na pierwsze urodziny wnuczki, ponieważ "najpierw urządza się chrzciny a dopiero potem urodziny". Uważają, że okazuję im brak szacunku i w ogóle co ludzie powiedzą... Tłumaczę im, że przecież to rodzice w trakcie chrztu biorą na siebie obowiązek wychowania dziecka w wierze, a ja w tej chwili wiem, że tego nie dotrzymam.
Ich argumentu to uwaga: jak będzie dorosła i pozna katolika będzie miała do mnie pretensje że jej nie ochrzciłam, będzie jej przykro jak inne dzieci będą szły do komunii, białe sukienki itp... Ogólnie bardzo to wszystko powierzchowne. Ale oni się z moją decyzją chyba nigdy nie pogodzą.
Poza tym mówią, że jest im za mnie wstyd przed ludźmi, że oni by takiej krzywdy swoim rodzicom nie zrobili! Teraz strasznie przeżywają, że przeze mnie nie będą na tych urodzinach i nie śpią po nocach.
Staram się być konsekwentna. Mówię, że zaproszenie jest zawsze aktualne, ale nie ugnę się przed szantażem. Problem polega jednak na tym, że po każdej takiej rozmowie jakieś ziarnko we mnie zostaje i powoduje ogromne poczucie winy wobec rodziców. Po dzisiejszej rozmowie dosłownie żałuję, że nie poszłam za tłumem i nie ochrzciłam, złamałabym zasady, ale przynajmniej byłby spokój. Czuję się okropnie słuchając jak krzywdzę swoje dziecko i rodziców."
Ten sam mechanizm powtarza się wszędzie. Stosowany jest szantaż (nie przyjadą na pierwsze urodziny wnuczki, wydziedziczę cię, cokolwiek), nacisk psychologiczny (dzwoni np. babcia 3 razy w tygodniu, dostaje spazmów przez telefon, histerii i płaczów), WIELOMIESIĘCZNE czy nawet WIELOLETNIE molestowania (jedyna rozmowa z rodziną jest na temat tego "kiedy chrzcicie"), dostaje się listy np. o treści "Boli mnie fakt, że moja wnuczka nie jest ochrzczona. Mam głęboką nadzieję, że kiedyś zrozumiecie swój błąd i naprawicie wszystko. Bardzo mnie ta sprawa boli, chciałabym, aby Bóg tak pokochał małą jak ja." albo kartki pocztowe o treści "Pozdrowienia z Ziemi Świętej. Modlę się o to, by Duch Święty udzielił Wam łaski i natchnął do chrztu Marysi". albo obrazki ze świętymi, z informacją, że właśnie odbyła się piętnasta msza w intencji chrztu Marysi i nawrócenia jej rodziców oraz, że ojciec Andrzej, charyzmatyczny egzorcysta z Krakowa, który prowadził ostatnie rekolekcje będzie się modlił o wypędzenia demona ateizmu. I potem człowiek się zaczyna zastanawiać, czy ojciec Andrzej ograniczy się tylko do modlitw, czy może kiedyś będzie na nas czekał z kolegami pod drzwiami mieszkania.
Nacisk jest zresztą nie tylko ze strony dalszej lub bliższej rodziny, ale i otoczenia. W Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu czy Łodzi to można sobie jeszcze być ateistą i mieć na głowie co najwyżej rodzinę, ale w wielu miejscach Polski, zwłaszcza na ścianie wschodniej, za to że nie ochrzcisz dziecka (bo już nie chodzenie co niedzielę do kościoła jeszcze jakoś przejdzie) możesz nawet wylecieć/nie dostać pracy. Identyczny mechanizm jak zresztą tu - jak się nie podoba nasz post na tematy religijne, to -1 do rankingu i kasowanie. Bo tak i bo można. Ale kto wie, czy gdyby ktoś nie wybrał jakiegoś wysiaka czy Soula na burmistrza takiego Biłgoraja, to by nie zaczęli dawać -1 do opinii pracownikom, którzy nie ochrzcili dziecka, a potem ciach i ich kasować z pracy. Bo by mogli. A nawet jeśli oni osobiście by tego nie zrobili, to jest mnóstwo ludzi, która tam tak robi.
W tym kontekście stwierdzenie, że "aż trzy czwarte ochrzciło własne dziecko", to wcale nie jest wynik hipokryzji, tylko rozpaczy oraz przymusu.
No i na koniec, łatwo ochrzcić dziecko ateiście. Prawo kościelne mówi, że warunkiem jest "aby zgodzili się rodzice lub przynajmniej jedno z nich, lub ci, którzy prawnie ich zastępują", więc nie ma problemu by dziecko zaniósł do kościoła współmałżonek ateisty i je ochrzcił, czy dziadkowie pod nieobecność rodziców, którzy pojechali zbierać truskawki do Niemiec.
Wysiu wysiu ile razy mam powtarzac ze nie jestem ateista ? :) by w koncu laskawie otwarto kanony twego umyslu i przedostala sie ta informacja i zagoscila na "stale" ?
To ze dla ciebie :) i reszty Golasow Paladynow "to sie w glowie nie miesci" ze Biore slub koscielny tylko i wylacznie by nie smucic swoich Babc :) coz to wszystko na pokaz i dla grubych milionow Babc :D bo przeciez jaki inny moglby byc powod :) toz to nie mozliwe...
ps. Zycze ci sytuacji gdy podejdzie "twoje" zaplakane dziecko i zapyta "tato tato a dlaczego ja nie dostaje prezentow, skoro wszyscy dostaja... i smieja sie ze mnie i wytykaja palcami... "
Pozdrawiam Katolicka Miloscia do Blizniego :]
Edit: Nie czytam całego wątku bo odpowiadam dla autora :)
Bews -> Cała prawda o "kościele", Księża zezwolili na chrzest dziecka aż 3/4 ateistów.
Więc w zasadzie.. obie strony są siebie warte, spytasz dlaczego?
Dlatego że podstawą chrztu jest, o ile się nie mylę "wychowanie w wierze", a jak ateiści mają wychowywać dziecko w tej wierze? :D
Wg statystyk kosciola 40% wiernych chodzi na niedzielne msze, czyli 14 milionow osob.
W Polsce jest 10 201 parafii, zalozmy ze kosciolow jest liczac wioski itepe. te 12 000, to daje prawie 1200 wiernych co niedziele w kazdym kosciele.
W Warszawie jest chyba kolo 200 kosciolow (nie jestem w stanie sprawdzic bo chyba celowo nie podaja takich informacji nigdzie :P), tutaj co niedziela musialoby do kazdego kosciola chodzic 9000 (!) osob.
I chyba tyle w temacie. Mysle, ze jak 10% wierzacych chodzi na msze to jest max. A tutaj kilkanascie procent ateistow. Dobre jaja.
Aurelius --> ekstra wywód, rozszyfrowałeś wszystkich. No, a teraz do zobaczenia w Kościółku na święceniu jajek w Wielkanoc :D
No, a teraz do zobaczenia w Kościółku na święceniu jajek w Wielkanoc
A dziękuję, raczej nie skorzystam...
archiveDB -> W październiku było podobno znów liczenie, ciekawe jak teraz im wypadną statystki.
Inna sprawa że nie ma nawet takiej opcji żeby było 35 milionów wiernych, tym bardziej, pozwolę sobie przytoczyć cytat z "ISKK" (nie mylić z ESKK :)
"Ale sam odsetek wierzących spadł do poziomu 60,8%"
Czyli przy założeniu 38 milionów Polaków, daje to 23,1 miliona.. 40% uczestniczących co niedzielę daje nam: 9,25 miliona osób.
Dzieląc to na Twoje 12000 kościołów, daje to około 770 osób co niedzielę. I to jest w sumie wynik w zasadzie bardziej prawdopodobny, a podejrzewam że po ostatnim badaniu może się jeszcze zmniejszyć.
Jeżeli ateista nie dokonuje aktu apostazji a potem jęczy że żyje w kraju w którym nie są respektowane prawa mniejszości to jest debilem. Im więcej ateistów i innowierców dokona apostazji tym lepiej bo skoczy się mit o 90% katolików w kraju.
Sam jestem agnostykiem, sympatyzuję z ruchem neopogańskim, głównie z hellenizmem, ale wezmę ślub kościelny jednostronny (tzn. ja nie składam przysięgi na Jahwe) żeby rodzinie i przyszłej żonie nie było smutno (inna sprawa że bierzmowania i tak nie mam). Chrzcić dzieci nie zamierzam.
Iselor -> ten mit o 90% skończył się już dawno, za samą instytucją kościoła. Patrz cytat z raportu ISKK który zamieściłem powyżej.
Wiesz, nie żeby nie było, sam nie jestem sympatykiem ani kościoła, ani katolicyzmu.. ale konkretną dyskusję zawsze chętnie poprowadzę :)
Tylko... czy sam wystąpiłeś "ze wspólnoty kościoła"? Bo piszesz o debilach, a sam o tym nie wspominasz. Tym bardziej że napisałeś "dzieci chrzcić nie zamierzam", ale ślub jednostronny weźmiesz. Niestety muszę więc Cię rozczarować, bo aby taki ślub był możliwy to nie ma znaczenia czy formalnie wystąpiłeś z kościoła, czy jesteś "wierzący niepraktykujący" czy cokolwiek innego... MUSISZ, zaznaczam, MUSISZ złożyć na PIŚMIE zobowiązanie że:
"że nie będzie przeszkadzała współmałżonkowi w wypełnianiu praktyk religijnych, a także, że nie będzie przeszkadzała, by wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim"
W związku z tym, niestety czy tego chcesz czy nie, dzieci będą mogły zostać ochrzczone przez matkę, nawet jeśli będziesz się temu sprzeciwiał. Inna sprawa że jeśli matka też twierdzi że nie chce chrzcić dzieci, ale ślub kościelny już weźmie "bo rodzina", to sama jest niezłą hipokrytką.
Dokładnie tacy są dzisiejsze ateiści.
Zresztą mam pytanie do obecnych tu ateistów.Czy będziecie obchodzić tegoroczne Święta Bożego Narodzenia ?
jaki kurna jednostronny... zona bierze slub a ty nie? MIESZANY.... sam taki bralem...
Do tej pory apostazja bylem swego rodzaju problem, teraz sie zmieniło.
Saul -> Obchodzić, nie koniecznie. Uczestniczyć w nich jeśli zostanę przez kogoś zaproszony - nie widzę powodu aby nie. W czym widzisz problem? To że nie jest się wierzącym, znaczy że powinien się zamykać w pokoju, zasłaniać okna i temu podobne?. Nie.. to po prostu nazywa się szacunek dla innych.
Ale "tacy są dzisiejsi katolicy". Zamiast dyskusji, plucie jadem.
"Czy będziecie obchodzić tegoroczne Święta Bożego Narodzenia ?"
Będziemy się oczywiście świetnie bawić w tym okresie, ja już mam nawet lampki choinkowe powieszone, a i postawię choinkę. Ale nie będzie to żadne obchodzenie BN, tylko taka zabawa z okazji końca roku i przesilenia zimowego - gdyż zarówno choinka jak i termin zabawy są zawłaszczone przez chrześcijan, ale to nie znaczy że mam w związku z tym z nich rezygnować.
termin zabawy są zawłaszczone przez chrześcijan
Co było najpierw? Święto chrześcijan czy zabawa z okazji końca roku?
Dzień 25 grudnia wybrano nie na podstawie informacji biblijnych, lecz ze względu na rzymskie święta, które obchodzono pod koniec roku, kiedy to na półkuli północnej następuje przesilenie zimowe. Urządzano wtedy Saturnalia (ku czci Saturna – boga rolnictwa) oraz połączone święta dwóch bóstw słońca: rzymskiego Sola i perskiego Mitry. Narodziny obu bogów świętowano właśnie 25 grudnia, na który to dzień według kalendarza juliańskiego przypadało przesilenie zimowe. Te pogańskie święta zaczęto chrystianizować w roku 350, gdy papież Juliusz I ogłosił 25 grudnia dniem narodzin Chrystusa.
Zresztą mam pytanie do obecnych tu ateistów.Czy będziecie obchodzić tegoroczne Święta Bożego Narodzenia ?
Będziemy obchodzić "nastrój świąteczny". Tradycja to nie to samo, co religia.
Znaczy celebrujesz Saturnalia?
Edit:
Będziemy obchodzić "nastrój świąteczny" xD
Wątek z cyklu: " Mam ból dupy, bo inni śmią mieć inne poglądy, wyznania, spojrzenie na wiele rzeczy, generalnie spędzają życie inaczej niż ja".
Ciężko dyskutować z ludźmi którzy wierzą we wszystko poza własnym rozumem. Do pewnych wniosków trzeba w życiu dojść samemu.
Co do świąt - dziś to święto rodziny, konsumpcjonizmu i obdarowywania. Kojarzone z Coca Colą, Mikołajem, Kevinem samym ... i lampkami na choince (co w sumie tworzy niepowtarzalny klimat) bardziej niż z narodzinami nowego Boga (jakby starych było mało).
standby -> "bardziej niż z narodzinami nowego Boga"
I tu też jest pewien problem bo... Bóg jest rzekomo jeden, a Jezus jest jego synem. Więc nie jest "nowym Bogiem". Tym bardziej jak to ma się do przykazań? "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną."?
Więc widać władze kościelne same nie mogą się zdecydować, bo też niektórzy twierdzą (a może wszyscy? nie szukałem dokładnie) że "Jezus jest Bogiem PONIEWAŻ jest Synem Boga." To kto jest w końcu Bogiem? Bóg, czy syn Boga? a przecież wg. mitów, syn Boga i człowieka jest pół-bogiem :)
Edit: Chyba że Bóg i Jezus są jednością, więc... czy to znaczy że Jezus nigdy tak naprawdę nie istniał, a był tylko manifestacją boskiej energii?
I zanim ktoś mi wytknie że piszę że skoro nie jestem sympatykiem, wierzącym, to dlaczego piszę Bóg, Jezus, itp.. z dużej litery. Odpowiadam, z szacunku dla osób wierzących i prosiłbym o to samo z ich strony.
Thun---> to mi nie przeszkadza. Zaś moja narzeczona to taka właśnie "wierząca, niepraktykująca", która ślub kościelny chce ze względu na ładną otoczkę i białą suknię. Dziewczyny (z tego co wiem nawet sporo ateistek) patrzą na te sprawy inaczej. Ot, tradycja.
Thun
Ale na religii to cię za bardzo nie wyedukowali. Bóg jest jeden w trzech osobach, choć to może być za bardzo mistyczne i transcendentne, byś to pojął.
qLa
Zupełnie nie rozumiem, z czego się śmiejesz. Moje święta odzwierciedla post standby'a, choinka, prezenty, spotkania z rodziną, Coca Cola i Kevin sam w domu. Odmawiasz mi do tego prawa?
ze względu na ładną otoczkę i białą suknię
:D Ale kto zabrania iść do ślubu cywilnego w białej kiecce?
Iselor -> Ale skoro jest "niepraktykująca" to też nie powinna móc nawet wziąć ślubu kościelnego. Tym bardziej że.. serio? A czy nie można iść w białej sukni do USC? zorganizować wesela? Można.. tylko trzeba chcieć. Ale to właśnie jest sytuacja w stylu "co sąsiedzi i ludzie powiedzą".
Jak by nie było, życzę wam szczęścia i dobrej zabawy, kiedykolwiek by to miało być.
Megera_ -> To w końcu jest jeden czy w trzech osobach? Bo rzekomy "Duch Święty" raczej nigdy nie był osobą :) Ale najwyraźniej jestem zbyt ograniczony by to pojąć.
@Thun Kościół uznaje to za tajemnicę boską (Bóg w trzech osobach). Przy okazji napisałeś o pierwszym przykazaniu. Przeczytaj je kilka razy i zastanów się jaki Bóg obawiałby się "cudzych bogów".
Ogólnie przez takich ludzi jak ty (zadających pytania) Kościół traci wiernych.
Ja swoje dziecko pewnie ochrzczę przez presję rodziny, oficjalnie jestem katolikiem, a faktycznie co najwyżej deistą. Mój własny zdrowy rozsądek nie pozwala wykluczyć Boga w dziele stworzenia, mimo, że 99% faktów mówi, że go tam nie było... stąd deizm. Chyba, że bóg to przypadek ( los )... wtedy wierzę.
A na pewno nie warto słuchać ludzi... w ogóle ludzi, a w szczególe tych w czarnych sutannach, którym zdarza się wciskać penisa ministrantowi do ust. Boże narodzenie i choinka, Wielkanoc, wynikają z pogańskich świąt, a dalej patrząc po prostu z cyklu natury, z życia po prostu. Ubieramy w historyjki proste rzeczy i tyle.
standby -> "Ogólnie przez takich ludzi jak ty (zadających pytania) Kościół traci wiernych."
To dobrze czy źle? Bo nie wiem jak mam odnieść się do tej wypowiedzi?.
To że monoteizmy tracą wiernych to jest akurat in plus. Na szczęście ruch (neo)pogański w Polsce jest coraz silniejszy.
Bóg w trzech osobach...Facet na górze najpierw sam sobie podsuwa kielich goryczy i sam sobie odmawia. Potem wisi na krzyżu i sam siebie pyta czemu sam siebie zostawił w potrzebie i sam sobie nie odpowiada. Umiera ostatecznie za jakieś grzechy ludzi, którzy się nawet nie urodzili. A wszystko to dlatego bo głupia kobieta zrodzona z żebra facia zjadła magiczne jabłko z zaczarowanego drzewa bo namówił ją do tego gadający wąż.
Jeśli ktoś chce żeby po takiej historii ludzi nie ubywało to życzę szczęścia.