Zacząłem przeglądać Sieć w poszukiwaniu skutecznych metod rzucenia palenia. Najbardziej spodobała mi się ta, w której wsadzasz łeb do maszyny - gdzie umieszczono przypalonego fajka - a w trakcie palenia komputer generuje jakieś fale, drgania czy inne apopleksje, sprawiające, że ci się papieros zaczyna kojarzyć z miłością oralną, której beneficjentem jest Borys Szyc.
Od razu dokonałem wizualizacji procesów twórczych, jakie stały za powstaniem tej terapii, i wyszedł mi obraz: - zaproszono stado szympansów i wystawiono im wiadro kokainy.
No dobra, ja sobie tu żartuję, ale faktem jest, że to mnie zaciekawiło. To urządzenie, to aparat biorezonansowego BRT i różne firmy mają go w ofercie w wielu miastach. Czy ktoś miał z tym jakieś doświadczenia? Czy to w ogóle działa?
Jedyny raz, kiedy udało mi się rzucić fajki, niestety na krótko, to mój flirt z Tabexem. Przez całe siedem dni moje usta nie zaznały smaku Borysa... tfffuu ... smaku nikotyny. Niestety strasznie wariowałem, niemal łaziłem po ścianach, miotałem przedmiotami, a raz złapałem się na tym, że w czapce zrobionej z dupki od chleba szykowałem się na koncert jakiejś kapeli. I to takiej nowoczesnej, bo mieli keyboard Casio.
Dlatego, mimo że igranie z własnym umysłem wydaje się trochę niebezpieczne, to jednak opcja zaprogramowania sobie określonego odruchu (nawet jeśli miałby być wymiotny) wydaje się tu atrakcyjnym rozwiązaniem.
Desmoxan? Znajomy palił dużo przez wiele lat. Tabletki załatwiły sprawę. Nie pali od 3 lat? Jakoś tak będzie.
Ale Desmoxan to to samo co tabex. Rzeczywiście coś tam pomaga, ale po mnie to jakoś spływało i starczyła pierwsza sytuacja, w której się zdenerwowałem, żeby po tygodniu pół paczki naraz poszło.
Mało oryginalne, ale może przerzuć się na efajkę? Temat niby oklepany, ale bardzo wielu moich znajomych wyszło z palenia w ten sposób.
Przyjdzie taki dzien ze na prawdę zostawisz fajki i juz nie zapalisz ani jednej. Po 4 latach palenia rzucałem z jakies 5 razy. Raz z powodzeniem na ponad 6 miesiecy.
No i znowu wróciłem do nałogu, szukałem sposobów i innych cudów ale przyszedł jakis dzien i po prostu przestałem palić. I przestało mnie też 'ssać'.
To musi wyjść od Ciebie, nie na siłe.
Ja również polecam e-papieros. Mój tata kilka lat temu rzucił dzięki niemu palenie w zaledwie kilka miesięcy.
To był e-papieros marki Mild, imitujący prawdziwego papierosa, nie taki jak dziś, długopisofajek :D
Warto przeczytac ksiazke Allen Carr - Easy Way, jak komus nie pomoże to przynajmniej zda sobie sprawę co robi paląc (takie pozytywne pranie mózgu). Ja z dnia na dzień rzuciłem a później czułem tylko radość i współczucie dla osób które dalej siedzą w tej pułapce trucizny.
'rzucanie palenia to najłatwiejsza rzecz na świecie. wiem, bo sam robiłem to tysiące razy' - mark twain
spróbuj może w swojej przychodni? najlepszą radę da ci profesjonalista a nie losowy ludek z forum.
Bardzo skuteczny jest nowotwor. Byle nie zlosliwy.
Matka rzucila od strzala jak jej zdiagnozowali raka nerki. Od 11 lat nie pali - a decyzja trwala (jak mowi) jakies pol sekundy.
Czyli teoria o szoku jest jak najbardziej prawdziwa. Co ciekawe ani raz nie poczula potrzeby zapalenia, nie miala zadnych dolegliwosci po rzuceniu - a palila wczesniej jakies 35 lat i to niemalo.
Fakt ze metoda niezalezna do konca od palacza - ale bardzo skuteczna.
Bardzo skuteczny jest nowotwor. Byle nie zlosliwy.
Nie jest niczym niezwykłym, że pacjenci oddziałów immunologicznych, z zaawansowanym nowotworem chowają się po piwnicach i popalają.
Dzięki za wszystkie rady, choć akurat z tej rakowej bardzo będę się starał nie skorzystać. A co do tej metody, to jak rozumiem nikt nie korzystał, ani nikt nie słyszał jakichś opinii?
http://www.odczulanie.pl/rzuc_palenie.html
Firm, oferujących taką usługę jest sporo. Jedyne co wyczytałem - z rodzaju porady konsumenckiej - to to, żeby wybrać raczej gabinet medyczny, bo dużo tu zależy od prawidłowego zdiagnozowania, a później skalibrowania urządzenia.
Wiem, wiem, to pewnie cuda wianki, a ja zamiast szukać silnej woli w sobie próbuję iść na skróty, ale co zrobić, leniwa ze mnie bestia a sam zabieg drogi nie jest.
Totalna bzdura i gusła, choć słyszałem, że niektórzy po tym rzucili.
NajPhil - nie marnuj pieniedzy na Biorezonans. Nie bede sie tu rozpisywac, przypomne tylko moj ulubiony link do poczytania o praktykach pseudomedycznych.
http://blogdebart.pl/2009/09/25/jak-pije-sie-nafte/
Podam Ci też taką "regułę kciuka" jak poznać szarlataństwo. Jeżeli gdziekolwiek w terapii jest mowa o usuwaniu "toksyn", "toksynach ktore przyjmujemy z jedzeniem" "toksycznym zapaleniu (...) " "pasożyty", to mozesz smialo zalozyc, ze to szarlatanstwo. Wyjątkiem będzie zapewne, jeżeli usłyszysz to po badaniu kału/podczas dializy czy czegos jeszcze innego w zwiazku z wizytą u prawdziwego lekarza.
Co więcej - nie ufaj mi, napisz do nich. Spytaj, ile osób, które tam pracują mają tytuł/stopień lekarza medycyny poświadczony przez jakiś uniwersytet. Jeżeli znajdziesz chociaż jedną osobę, natychmiast pisz do uczelni bo takie osoby należy tępić i można w ten sposób pozbawić ich prawa do wykonywania zawodu, ponieważ to jest pogwałcenie etyki lekarskiej.
Najlepszy sposób ? Odebrać wyniki z prześwietlenia płuc że coś na nich nie tak, okazało się że wszystko ok- ale palenie rzuciłem w minutę.
A co do tego jak rzucic... Slyszalem wlasnie ze tabex/desmoxan dziala.
Inna sprawa - w pewnym momencie przychodzi chyba taki moment ze czuje sie potrzebe rzucenia, tak jak ktos napisal powyzej. Mozesz wtedy kase przeznaczona na papierosy przeznaczyc na jakis sport, tak zeby byc na tyle zmeczonym zeby sie nie chcialo palic.
sprawdzone;)
Paliłem jak smok, zakończył mi się toksyczny związek, mam nową ukochaną, nie palę od 2 miesięcy i nie ciągnie mnie, przypadek? Nie sądzę ;)
Myślisz, że to wszystko przez moją lubą? Muszę jej to koniecznie powiedzieć. :)
Albo jednak nie, bo znowu będę przez tydzień krzyczał przy sikaniu.
Albo jednak nie, bo znowu będę przez tydzień krzyczał przy sikaniu.
specjalnie zaraża cię chlamydią? ;)
Tabex działa, ale nie powoduje że nagle przestaniesz palić, jedynie pomaga w rzuceniu a dużo zalezy od czlowieka. Ja paliłem około 10 lat, od 4 miesiecy nie pale dzieki tabexowi oraz silnej motywacji która sam w sobie zaszczepiłem wczesniej (głownie finansowa motywacja - 500zł zostaje w kieszeni kazdego miesiaca).
Wczesniej probowałem tez przy pomocy desmoxanu - nie udało sie ale głownie z mojej winy, nie przestrzegałem dokładnie dawek. Przy tabexie trzymałem sie dawkowania precyzyjnie i rzeczywiscie nie chciało mi sie palic.
"Nie jest niczym niezwykłym, że pacjenci oddziałów immunologicznych, z zaawansowanym nowotworem chowają się po piwnicach i popalają."
No tak, zapomnialem dodac ze warunkiem koniecznym jest posiadanie mózgu.
Mnie się wydaje, że jeśli ktoś ma wewnętrzna potrzebę rzucenia palenia to nic nie sprawi, że do tego wróci.
Ludzie wmawiają sobie, że nie mogę nie palić.
Tydzien w szpitalu na oddziale pulmonologicznym wyleczy kazdego "Mlodego palacza"
Pan po Diagnozie "nowotworowej" ( w sumie mial 75+ wiec swoje przezyl... ) poszedl z kolega ( ktory mial 1 wylaczone pluco ) na papieroska... na 7 osobowej sali tylko 2 nie palily ( w tym i ja )
Ale po takiej wizycie to odechciewa sie nawet biernego palenia...
I tak najepsze bylo "wietrzenie Toalet przez pielegniarki" o 6 nad ranem.... bo jak ordynator o 8 przyjdzie i poczuje zapach tytoniu to ktos poleci z roboty.....
poltar, chyba, że posiadanie mózgu i palenie się wzajemnie wykluczają, co w sumie ma sens.
Mój rodziciel jeszcze w PRL-u rzucił fajki w 1 dzień, bez żadnych specjalnych zabiegów, wszystko zależy od człowieka, jak się chce, to się da. Osobiście jak koledzy wyżej polecam gilotynę - jednego śmierdziela mniej.
A ja nie muszę rzucać, bo palę tylko po wódce, na trzeźwo nigdy. Tydzień temu zapaliłem swojego pierwszego fajka w życiu.
W rzuceniu wola jest najważniejsza, mój ojciec palił jak lokomotywa, i dostał zawału... potem nie wziął ani jednego fajka do ust, a minęły już 2 lata! zaczął dbac o swoje zdrowie i nie zapalił, choć chodził naburmuszony i chciało mu się palić jak diabli, mówi że najgorszy jest początek, a potem człowiek się przyzwyczaja do braku fajek.
A ja nie muszę rzucać, bo palę tylko po wódce, na trzeźwo nigdy. Tydzień temu zapaliłem swojego pierwszego fajka w życiu.
Nooo palisz jak ch***
Ale po cóż rzucać, skoro mało jest rzeczy przyjemniejszych od papierosa po sutym obiedzie?
Propaganda młodzieży mózgi wyżera, palić się odechciewa nagle. Powariowali do reszty.
Zresztą, najlepszą reklamą i zachętą do palenia jest to, że Gęstochowa nie pali.
20 lat jarałem paczkę i więcej dziennie
ećmik to tylko oszustwo i nie pomaga rzucić
rzucanie jest w głowie a pomaga też desmoxan. polecam
No dobra, pociągnę wątek, bo trochę się zmieniło. Po poczytaniu porad powyżej postanowiłem spróbować jeszcze raz, tym razem z Desmoxanem. Wcześniej próbowałem z tabaxem, niby to samo, ale okazuje się, że jednak nie. Albo ja bardziej dojrzałem do decyzji. W każdym razie od 3 tygodni nie palę. JA PIERDZIELĘ, OD TRZECH TYGODNI!!!
I to poszło mi zadziwiająco łatwo. Pierwsze 3 dni były trudne. Łapałem się na tym, że byłem już w połowie drogi na balkon, by sobie dopiero przypomnieć, że nic już na mnie tam nie czeka. Sam Desmoxan - bo to jednak cholerna trucizna - zaprzestałem łykać po 10 dniach. Nie było potrzeby więcej.
Muszę przyznać, że jest cudownie. Moje palce przestały przypominać dłoń zmarłego Chińczyka i podobnie śmierdzieć. Za to powoli wraca mi powonienie, dzięki czemu bez trudu zlokalizowałem tę odrobinę bigosu, którą kumpel sobie skitrał u mnie w święta. No i zatamowała się ta cholerna dziura w portfelu, przez którą pieniądze znikały w zastraszającym tempie. Mikołaj w ty roku na bogato, a co!? Stać mnie :D
NajPhil ->
W każdym razie od 3 tygodni nie palę. JA PIERDZIELĘ, OD TRZECH TYGODNI!!!
Brawo.
Łapałem się na tym, że byłem już w połowie drogi na balkon, by sobie dopiero przypomnieć, że nic już na mnie tam nie czeka.
Oho, Twój ewentualny sąsiad z góry, jak takowego posiadasz, pewnie się bardziej ucieszył z Twojego rzucenia palenia niż Ty sam :>
Przeczytaj książkę Allena Carra. Mój tata był nałogowym palaczem, po przeczytaniu nie wyobraża sobie, że mógłby jeszcze zapalić.
Dla mnie bardziej trudne w zrozumieniu jak rzucić jest jak można w ogóle zacząć palić :D
szkoła średnia i najśliczniejsza brunetka na świecie, z którą się chodziło na przerwę zapalić - mocne uzasadnienie rozpoczęcia flirtu z papierosem i księżniczką o nogach, z których do dzisiaj się w myślach wyplątuje.
[34]
+1
I ostatni już update. Brak szluga w gębie od ponad 9 tygodni. Częstotliwość myślenie o papierosie - może raz na tydzień, gdy jakiś palacz zwróci moją uwagę, i to też tylko na zasadzie odczuwania dzikiej satysfakcji z tego, że ja już nie muszę, a nie pokusy, by zapalić. Na pewno nie wrócę już do nałogu.
Żadne bzdury, okreslenie dobre jak kazde inne, nie pomoga jeśli sam nie chcesz rzucic palenia. Jeśli chcesz, szrzerze, to po prostu rzucasz i tyle.
Nikotyna jest na tyle slabym narkotykiem, ze organizm sobie spokojnie z tym poradzi i z pewnoscia nie będziesz lezal w bolach teskniac za dymkiem ;)
Tez rzuciłem palenie, w przeciwieństwie do poprzednich prób, tym razem nie myśle o papierosach, nie ciągnie mnie w ogole. Wiem ze moze sie to zmienić ale mam zamiar walczyć z tym. Na obrazku macie dowód (tak, specjalnie pobrałem sobie aplikacje ktora odlicza czas kiedy przestałem palić, na przykład ;) ).
speedy24 - 13 dni to jeszcze wciąż newralgiczny okres. U mnie trwał on tak ze trzy tygodnie, w czasie których miałem chwile zwątpienia. Ale trzymam kciuki. Jeszcze napisz, czy rzucasz w oparciu o samą silną wolę, czy coś stosujesz.
Zdaje sobie z tego sprawę ze moze sie to zmienić i tak tez napisałem wcześniej :) Palenie rzucałem juz kilka razy, najdłużej ponad 3 miesiące po czym spróbowałem jednego i zaczęło sie hehe :) Kolejne dwa-trzy razy sam z siebie i wytrzymywałem ze dwa tygodnie po czym stwierdzałem ze lubie palić.
Tym razem juz nie chce palić, takie było założenie jeszcze w starym roku, mama rzuciła pierwszego stycznia a ja kilka dni po. Wypalając ostatniego papierosa z paczki powiedziałem sobie ze nie wezmę nowej do domu, jak wytrzymam do rana a pozniej do wieczora tombedzie dobrze......i nie pale do teraz :) Reszta domowników dowiedziała sie dopiero po kilku dniach, nawet nie zwrócili uwagi ze nie pale.
Nie stosowałem i nie stosuje żadnych środków, sam z siebie.
jedna rada - jak już nie pali się te kilka tygodni, miesięcy czy lat to absolutnie nie sięgnijcie nigdy więcej po tego "jednego" papierosa czy "macha". Organizm momentalnie przypomina sobie uwarunkowanie :) Powodzenia :)
O! Nawet nie pamietałem ze wpisalem sie w tym watku w listopadzie :) Dalej nie pale, juz ponad 6 miesiecy thx to tabex :) Ani jednego papierosa/bucha w tym czasie - to faktycznie powoduje natychmiastowy powrot przyzwyczajen. Mam trudniej - 70% osob w pracy pali i to w pomieszczeniach zamknietych w ktorych przebywamy.... :)
Zrobię wykopki, bo jest okazja. Panie i Panowie 12 miesięcy bez fajka w ustach. To się wydawało niemożliwym, a z perspektywy czasu okazało dość prostym wyzwaniem. Jutro spróbuję rzucić sikanie.
Wrócił mi węch, smak, już nie kaszlę, nie chrząkam, nie odkrztuszam... w ogóle mało co robię teraz oralnie. Żadnej chęci do zapalenia jedynie czasem mam sny, w których łapię się na tym, że właśnie palę papierosa i wtedy budzę się przerażony. :)
Chciałbym powiedzieć, że ze mnie twardziel, co to pecikowi się nie kłaniał i wystarczyło mi napiąć mięśnie, a głód nikotynowy spierdzielał ze strachu nawet nie patrząc za siebie, jednak nie mogę. Zbyt długo ćpałem do gówno i musiałem się posiłkować równie trującym świństwem czyli Desmoxanem. O dziwo cholerstwo jest naprawdę skuteczne, a z reguły nie ufam telewizyjnym reklamom. :)
@NajPhil Gratulacje za rok abstynencji nikotynowej :)
Czyli tym razem obyło się bez chlebowych czapeczek? Gratuluje, tylko pamiętaj - nawet jeden buszek z pojarki i w ciągu tygodnia kupisz swoją paczke. Po dwóch tygodniach będziesz z paleniem na etapie sprzed rzucenia. Tak te tabletki działają