Człowiek, który nienawidził GTA, czyli arcywróg gier wideo
W grze Dereka Yu postać Jacka Thompsona pojawia się pod nazwą Jack Offson.
https://www.youtube.com/watch?v=_qEtXheNsgg&list=PLtSuuwzpfnSpV_C2AcHOVa8RwaQRVaktQ
(W tej grze jest też fajny easter egg. Aby do niego mieć dostęp to należy w menu wprowadzić słynny kod Konami)
Ciekawa publicystyka.
Ten koleś to jakiś psychol, niedługo dojdzie do tego, że sam zabije własna rodzinę i powie, że to przez granie w GTA
Ten przygłup powinien się trochę odstresować grając w Symulator Farmy. Albo lepiej nie, bo jeszcze się dopatrzy znęcania nad zwierzętami, albo nawoływania graczy do łamania przepisów ruchu drogowego
Rozumiem, że można się oburzyć nad grami jak Manhunt, albo Postal, ale on pluje na dokładnie całą branżę gier wideo
Jeden z wielu idiotów zdaniem których nie warto się kompletnie przejmować :). Niemniej jednak artykuł ciekawy bo nigdy o tym przygłupie nie słyszałem.
P.S. Szkoda ,że nie protestował jeszcze przeciwko alkoholowi który od wielu lat spowodował tysiące więcej śmierci aniżeli gry - idąc jego tokiem rozumowania :P.
Pewnie nieźle wychodzi finansowo na tym całym "krytykanctwie". W USA nietrudno o jakąś strzelaninę, więc pewnie przy każdej takiej okazji jest zapraszany do telewizji by nawijać ciągle to samo. W jego interesie jest by takich zdarzeń było jak najwięcej.
Hitler czy Stalin jakoś w gry nie grali a z tego co mi wiadomo to oni są odpowiedzialni za najwięcej zabójstw. Jeśli powiem że to przez brak gier to moje argumenty będą tak samo śmieszne jak tego pana. :)
Fajny tekst. Dodatkowo tym fajniej go przeczytac w obliczu nadchodzacego remaku/remastera GTA SA na konsole.
Ten koleś pewnie nawet w grze ,, Bolek i Lolek : nauka czytania " dopatrzył by się sexu , narkotyków i morderstw .
W puszczaniu złych bajek nie ma nic dzieciom, jeśli stosunkowo są otaczane troską rodziców i krewnych, wszak w życiu dorosłym poddani jesteśmy ciągłym falom absurdów pokazywanym przez media! trzeba iść do wojska- walczyć, głosować na idiotów, zmuszani jesteśmy do pracy, gość chciał tylko koło siebie wzbudzić szum by stać się celebrytą- brawo chyba się mu udało. Dlaczego dzieci traktuje się inaczej niż dorosłych, a potem młodzież dostaje w twarz z liścia (krzycząc; obudź się to jest real)- po 18stce jakie to życie nie sprawiedliwe.
Jakby nie patrzeć, w trudnych sytuacjach posługujemy się tylko tymi wzorcami zachowań, jakie zostały nam zaszczepione. Bezsilna osoba, poniżana, jeśli dostanie broń, nawet gdy jest to 14-latek, zacznie strzelać. Sam z kolegami znęcałem się psychicznie w szkole nad największymi łajzami. Gdyby im dać wtedy broń, nie pisałbym teraz na forum.
Tak już na serio, to gry dla wielu namiętnych graczy są alternatywnym światem. Szukamy w grach tego, co pozwoli nam się sprawdzić i zrealizować. Czyli pragniemy tej satysfakcji, jakiej nie znajdujemy w prawdziwym świecie. Gry pozwalają nam osiągnąć rozmaite cele o wiele szybciej i niekoniecznie legalnie. Co druga gra promuje przemoc fizyczną lub ją zawiera. Tak więc przeciwnicy gier wideo mają sporo racji.
Czy nikt z was nie miał takich momentów na przykłąd w GTA V, aby zrobić coś, co jest niemożliwe i kosztowałoby nas krzesło elektryczne? Nie raz brałem do ręki wielki karabin i rozwalałem przechodniów. Inna sprawa, że z powodu frustracji, ponieważ po wątku fabularnym GTA nie oferuje za wiele. Zamieniałem się w wirtualnego zbrodniarza i psychopatę. Czy wiele z nas nie czuje sentymentu do Trevora? Bo ja tak. Gry pozwalają nam wirtualnie odreagować to, czego nie wolno nam zrobić w rzeczywistości.
W Postal 2 można było obciąć księdzu głowę łopatą, zabrać mu pieniądze, a potem się na trupa odlać. Tylko nie mówcie, że nikt tego nie próbował. Taka jest prawda.
Rzecz w tym, że gry ustawiają przemoc w taki sposób, abyśmy czuli się zabójcami w słusznej sprawie. Od gier wojennych po kryminalne i przygodowe. W The Last of Us powalamy setki wrogów i im lepiej to robimy, mamy wrażenie, że ratujemy świat. W Medal of Honor należało zabić każdego Niemca, aby dojść do końca nie było innej możliwości. Dzięki grom od dziecka wierzymy w słuszną przemoc i to jest problem.
Jack Thompson jest już praktycznie zapomniany, teraz jego miejsce zajęła Anita Sarkeesian.
@10
Czy rzeczywiście dzięki grom wierzymy w słuszną przemoc?
Ludzie wierzą w nią pewnie od tysiącleci więc gry chyba nie maja tu nic do rzeczy. Tak jesteśmy od małego wychowywani aby w ową słuszną przemoc wierzyć.
Zresztą ta słuszna przemoc jest nieraz potrzebna. Bez niej policjanci nie łapali by przestępców bo ci często bez walki się nie poddają. A alianci nie wygrali by II WŚ. Bo przecież nie wolno strzelać do Niemców nawet w słusznej sprawie. A tym czasem do tych uzbrojonych i chcących nas zabić jak najbardziej trzeba było. A często trzeba było też zabijać ludność cywilną podczas bombardowań mających zniszczyć gospodarkę i ducha walki.
Gry podobnie jak filmy czy książki są tylko jakimś tam odbiciem rzeczywistości. Jest w nich przemoc? No cóż w realnym świecie też jest. W książkach i filmach tak samo. Najstarsze opowieści czyli historie z mitologi egipskiej, greckiej czy żydowskiej aż ociekają krwią.
Oczywiście wiele z gier nie daje innych możliwości rozwiązywania problemów niż przemoc - choć wiele innych daje możliwość bardziej pokojowego załatwiania spraw (głownie RPG). Ale trudno się spodziewać po grze która dotyczy np. życia zatwardziałych gangsterów że ci będą robić wszystko żeby nie uciec się do przemocy i na co dzień będą pomagać w hospicjum. Było by to mało realistyczne. Podobnie gry wojenne. W końcu wojny nie są wesołą przygodą jak przedstawiają je niektórzy nawiedzeni "patrioci" czy głupkowate filmy tylko tam się zabija ludzi albo samemu się ginie.
Gry mają złą prasę bo jest całe potężne telewizyjne lobby któremu gry wideo są bardzo nie na rękę. Coraz więcej ludzi zamiast wpatrywać się w kolejne "tańce z gwiazdami" i nabijać oglądalność która przekłada się na wpływy z reklam woli w coś pograć. Pewnie jedno i drugie to zazwyczaj strata czasu, ale odpocząć też czasem trzeba - w końcu nie tylko praca zarobkowa i praca nad sobą. A myślę że nawet najgłupsza gra i tak będzie lepsza niż TV bo gra wymaga jednak jakiejś interakcji ze strony uczestnika, nie pozostaje on całkowicie biernym odbiorcą jak w przypadku wpatrywania się w program w TV. Pomijam tu oczywiście nieliczne ambitne czy popularno-naukowe programy bo z ich oglądania akurat może coś pozytywnego wyniknąć. Ale nie oszukujmy się, cieszą się one śladową popularnością.
Ja uwielbiam FPS ale jakoś nigdy nie miałem nawet myśli o tym by kogoś zabić, fakt są w grach ludzkie postacie ale ja to traktuję jak najzwyklejsze tarcze na strzelnicy przecież te boty to nie ludzie a ja mam radochę bo se pooglądam repliki broni i postrzelam.
Granie w jaki tytuł tak zryło banie Thompsonowi, tyle w nim nienawiści, że musi ukradkiem grać w gry.
W końcu tylko nie grający w gry są normalni, a on normalny nie jest.
@marcban :: Nie napisałem, że to dzięki grom wierzymy w słuszną przemoc. Inna sprawa, że przemoc wszędzie sprzedaje się najlepiej. To najokrutniejszy "fenomen" człowieczeństwa.
Jak ludzie z zaburzeniami psychicznymi nie potrafią odróżnić fikcji od rzeczywistości, to gra może dać takiej osobie impuls do działania, że zacznie zabijać ludzi na ulicy tak jak w GTA jeśli człowiek zdrowy psychicznie odróżnia rzeczywistość od fikcji to raczej gra na niego negatywnie nie wpłynie. Każdemu dokuczano w szkole ale to nie powód żeby zaraz planować zbrodnie czy popełniać samobójstwo jest psycholog jest dyrektor uczniów którzy do szkoły chodzą tylko po to żeby się znęcać nad innymi może dyrekcja szkoły zawiesić. Błędem jest to że tacy którym sprawia frajdę znęcanie się fizyczne i psychiczne nad rówieśnikami nie są izolowani od normalnych ludzi tylko dalej dokuczają a co gorsza idą o krok dalej i zabijają i sprawia im to przyjemność człowiek w szkole żeby mieć spokój naprawdę musi stosować przemoc? by taki co nam dokuczał nas unikał bał się nas? Ci co dokuczają zawsze są w grupie, to im daje siłę zdaje sobie sprawę z tego że w wielu szkołach na świecie wychowawcy klas inni uczniowie dyrektor nic nie robią by z tym walczyć bo panuje przekonanie wśród innych uczniów po co się wtrącać to nie nasze problemy. Wychowawca klasy dyrektor musi wiedzieć o problemie, ale nie rzadko przez bierność innych uczniów o tym zwyczajnie nie wie.
Świetny artykuł. Popieram kolesia w jego poglądach - przynajmniej tych wczesnych.