Tak jakoś wyszło, że wątek o zapowiedzi Obcego 5 przeciągnął nam się w dłuższą dyskusję na temat OBCYCH, kina SF i filmów w ogóle, a zatem nie widzę przeciwwskazań, aby kontynuować dalej ...
Witamy wszystkich "obcych" kinomaniaków i zachęcam do stosowania nowej, międzygalaktycznej skali ocen filmów !!!
Najnowszy system OCEN FILMÓW powstał po długotrwałych medytacjach z moim alter ego oraz Waszymi obcymi umysłami, burzliwych konsultacjach ze specjalistami od cywilizacji pozaziemskich, po wysłaniu niezliczonych sond kosmicznych, przerażających podróżach w czasie oraz przestrzeni, a ostatecznie przy akceptacji wszechpotężnego mózgu pozytronowego, a także samego Króla ! Aby nie komplikować zbytnio życia, proszę o korzystanie z narzędzia "twoja ocena", które udostępnił niedawno GOL !
10 – Perfekcja (Absolutna rewelacja)
9 – Bliski ideału (Świetne kino)
8-7 – Bardzo dobry (Solidne filmidło)
6-5 – Przyzwoity (Wart obejrzenia z kilku powodów)
4-3 – Przeciętniak (Nic specjalnego, można obejrzeć jeśli nie ma nic lepszego pod ręką)
2-0 – Beznadzieja (Szkoda czasu)
Poprzednia część wątku:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13343250&N=1
Cóż może być lepszego na początek od trailera Króla Skorpiona 4? Ostrzegam: pomysły, pieniądze i jakość wylewają się z ekranu.
https://www.youtube.com/watch?v=jUprWFa5OtM
Czy ja naprawdę widziałem tam Rutrutgera Hauhauera ?!?!?!
THE BIG BANG THEORY Sezon 8 (odcinki 1-5) - Sezon 7 był naprawdę zaskakująco dobry. Ciekaw byłem czy utrzyma się tak wysoka forma dalej. Niestety, jest dużo słabiej. Pierwsze trzy odcinki, to mizeria. Dopiero 4, w którym Wolowitz rzuca piłką bejsbolową jest naprawdę bardzo dobry, a i odcinek 5 jest całkiem w porządku. No i Penny ścięła włosy i jakby z tymi włosami zniknął cały jej urok :(
Moim zdaniem sezon świetny, spokojnie na poziomie poprzedniego. A "nowa" Penny wygląda cudnie.
Bliżej mi do Aena niż Yansa, chociaż na razie widziałem tylko 2 odcinki nowej serii.
mi zdecydowanie blizej do Yansa - po 1 i 2 odcinku 8 sezonu narazie nie wracalem do BBT. Penny wyglada jak stara kura domowa w tej fryzurze - zupelnie beznadziejnie jak dla mnie :P . Odcinki 1 i 2 byly jakies takie ni jakie. Imho po fajnym, 7 sezonie, gigantyczny spadek formy. Moze gdyby 8 powstal zaraz po 5/6 ktore byly potwornie slabe - bym ogladal z przyjemnsocia.
A moze po prostu 7 mi sie wydaje swietny bo po 5/6 wszystko mialo szanse byc swietne?
Narazie polecial serial w odstawke.
jesli mowimy o penny to zdecydowanie dlugie wlosy jej bardziej pasowaly....
co do poziomu to poziom rowny, calkiem przyzwoity.
odeszli na szczescie od romantycznych watkow i bardziej sa geekowsko-romantyczne
/w sumie to w Seriale watku powinnismy pisac...
Warner Bros zamierza wyprodukować serial CRITTERS !!! Ciekawe co z tego wyjdzie ?!
jak ktos lubi laski stylizujace sie na 12 letnich chlopcow to pewnie wyglada cudnie :P
Tzymische - Jak ktoś jest na poziomie szkolnym to wiadomo, laska ma mieć długie włosy bo inaczej chop ;)
Miałem okazję obejrzeć ostatnio Dawce Pamięci (Giver)
http://www.filmweb.pl/film/Dawca+pami%C4%99ci-2014-188890
Zdawałem sobie sprawę z tego, że film jest stworzony jako wynik sukcesu Igrzysk Śmierci. Była Niezłomna, było pare innych filmów, jest i Dawca Pamięci. Oczekiwań wielkich nie miałem, ale pozytywnei nastrajał fakt, że podobno Jeff Bridges starał się ponad 10 lat, o ekranizację tego filmu.
Niestety... Film jest sztampowy, schematyczny, drętwy i wieje nudą. Kolejny raz mamy kontrolowane społeczeństwo przez zasuszoną, okrutną babę pozbawioną uczuć. W zasadzie to wszyscy są pozbawieni uczuć, ale w jakiś magiczny sposób pewne uczucia mają. Ów brak uczuć, które tak naprawdę są przedstawiony jest za pomocą korzystania z idiotycznego słownictwa...
Główny bohater, w dniu przydzielania młodych do konkretnych funkcji w społeczeństwie (kur... ile razy to już było) dowiaduje się, że jest jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny (hehehe) i zostaje skierowany jako "Dawca Pamięci" - czyli jedyna osoba, która posiada pamięć sprzed wielkiego konfliktu po którym powstała nowa, wspaniała cywilizacja. (Serio, zawsze mnie nurtuje, skąd po globalnej apokalipsie, po której została garstka ludzi, 'rząd' ma technologie do kontrolowania ludzkości, drony, kamery i całe inne zaplecze do stworzenia wysoce zaawansowanej utopii). Oczywiście jak film się kończy wszyscy się dobrze domyślacie.
Jedyny potencjał jaki miał ten film (motyw przekazywania pamięci) został, lekko mowiąc, spier*** na starcie XD*
Plus tego filmu to Jeff Bridges i świeże twarze. Technicznie czy montażowo też nie jest najgorzej, ale niestety całokształt filmu to padaka.
* -
spoiler start
Przekazywanie pamięci odbywa się za pomocą dotyku rękoma, starego dawcy (WOT?) W ten sposób, dzieciak poznawał historie świata i wspomnienia innych (WOT???). Poprzedni kandydat dostał traumy po tym jak zobaczył coś okropnego i popełnił samobójstwo czy coś tam... Nowy dawca miał mieć podobną akcję, więc myślałem, że pewnie zobaczył biedę, głód ubóstwo i halucynacje z głodu albo jakąś mega wojnę lub obozy koncentracyjne... nie... zobaczył jak ktoś zastrzelił słonia... *facepalm* a już motyw niemowlaka...
spoiler stop
MISFITS (Wyklęci) SEZON 1 - Moich peregrynacji po brytyjskich serialach ciąg dalszy. Luther wciągnął mnie jak sokowirówka, a teraz podobnie jest z Misfits, chociaż, to serial całkowicie z innej bajki. Mamy tu pięcioro nastolatków, którzy za różne, niezbyt ciężkiej wagi, przewinienia zostali skazani na karę robót publicznych pod okiem kuratora. Każda z postaci jest pod jakimś względem porąbana, a sytuacja gmatwa się szybko o wiele bardziej kiedy wskutek dziwnej burzy z ogromnym gradem i piorunami cała piątka zostaje trafiona takim piorunem. Skutek jest taki, że każde z nich otrzymuje jakąś super moc. Ale nie jest to kolejna wariacja typu X-MEN czy Heroes, o nie ! Bo wyobraźcie sobie, że te moce dostają takie pokręcone wyrzutki, które nie do końca potrafią je kontrolować, nie są wcale zainteresowane zbawianiem świata i ratowaniem biednych oraz uciśnionych. Nie pie*rzą ciągle o jakichś rozterkach wewnętrznych, a bardziej interesuje ich tu i teraz oraz ich własne przetrwanie. Tym bardziej, że jak się szybko okazuje, wskutek tej dziwnej burzy przeróżne super moce otrzymało mnóstwo innych ludzi i większość z nich wclae nie ma przyjaznych zamiarów. A co do samych super mocy, to mamy i klasyczne jak niewidzialność oraz telepatia (włącznie ze zwierzętami), a także cofanie czasu, powodowanie niekontrolowanej chęci bzykania z osobą obdarowaną tą mocą po jej dotknięciu, zombie szał, zmiennokształtność i sam jestem ciekaw, co twórcy wymyślą dalej. Wśród bardzo trafnie dobranych aktorów mamy taką wisienkę na torcie jak Iwan Rheon czyli Ramsay Snow z Gry o Tron (jest równie rewelacyjny i tez gra psychola ale innego sortu) oraz Nathan Stewart-Jarrett znany mi z Utopii ale w Misfits wypada o wiele ciekawiej. POLECAM !!!
Czy ktoś może oglądał dalsze sezony ? Czy dalej jest równie dobrze ? Jest ich razem 5, pierwsze dwa po 6 odcinków, 3,4 i 5 po 8 odcinków. Zaczynam właśnie drugi.
Yans-> misfits bardzo fajne bylo, tylko ze tam co chwila ktos glowny ginie i niektorych aktorow naprawde szkoda...
Dessloch ====> Nie mam problemu z ukatrupianiem głównych bohaterów ;) Jestem w połowie drugiego sezonu i jest naprawdę bardzo dobrze !
A obok jedna z pierwszych promocyjnych fot z TERMINATORA 5 z zadziwiająco szczerzącym ryja T-800 ?!
Ja, ze wstydem przyznaję,w nowego Terminatora nie wierzę. Dwie poprzednie odsłony skutecznie wyprały mnie z entuzjazmu.
Co do filmów w sam raz na jutro - PARANORMAN. Film animowany o chłopcu który widzi duchy. Brzmi cliche, ale całość naszpikowana jest szczegółami i żartami które sprawiają że produkcja jest nad wyraz smaczna i ciekawa. Zachęcił mnie do tego Nostalgia Critic i nie żałuję, a żona, fanka klimatów animacji w stylu Burtona, była zachwycona. Jeśli nie macie lekkiego ale zarazem nie głupkowatego filmu na halloween dla dużych dzieci (vide was samych :)), polecam z całego serca.
Pierwsze foto starego T800, jestem coraz bardziej na NIE :(
Hmh, budżet 170mln zielonych papierów.
jaki uśmiechnięty :)
Ja niestety nie mam zbyt wielkich złudzeń, oby tylko T5 nie był gorszy od T4. T4 wizualnie i koncepcyjnie był naprawdę niezły ale scenario wyciągnięte na szybko z upy.
InGen ====> Wesołe jest życie terminatora ;)
Automata z Banderasem -> film nieskobudzetowy niestety po calkiem niezle i klimatycznie zapowiadajacym sie poczatku i wmiare dobrej pierwszej polowie film sie stacza do bardzo kiepskiej koncowki glownie za sprawa gownianego scenariusza. Naprawde irytuje fakt ze film mial wielki potencjal, a zostal brutalnie zgwalcony przez kompletnie z dupy wyciagnieta druga polowe filmu :P
Nawet nie wiedziałem, że obchodzimy razem z Dolphem urodziny :) Sympatycznie :)
Jeśli w ten subtelny sposób chciałeś przypomnieć o swoich urodzinach, to ci się udało.
MISFITS (Wyklęci) SEZON 2 - Z dobrych wiadomości, to drugi sezon jest równie dobry jak pierwszy. Oficjalnie jest 6 odcinków ale mamy jeszcze 7 świąteczny (Christmas Special) oraz mini odcinek "Vegas, Baby", który tak naprawdę jest prequelem 3 serii i niestety pożegnaniem z Nathanem :(
Odcinek 7 Christmas Special trzeba koniecznie obejrzeć , ponieważ dzieje się w nim bardzo dużo i dokonuje sporego zamieszania w całym serialu. Mnie mocno wkurzyło, to co się tam działo ale chyba było potrzebne, żeby w serialu dalej otworzyły się nowe możliwości. Oczywiście POLECAM !!! Mnie serial wsysa okrutnie :)
Subtelny jak mlot pneumatyczny ;) - wszystkiego naj Yans.
Btw - obejrzalem w weekend Fury - i kurde naprawde kawal fajnego filmu. Ok troche mnie trailer, zapowiedzi i generalnie opisy filmu oszukaly : 'Załoga amerykańskich czołgistów wyrusza za linię frontu w celu obrony alianckich linii zaopatrzenia. ' - bo nic takiego nie ma miejsca :).
Za to jest dosc fajnie zekranizowany brod, smrod, syf wojny i to co wojna robi z ludzmi.
Wygląda na to, że Finowie nie odpuszczają i będzie druga część.
https://www.youtube.com/watch?v=mn7g_pjVMaM
Tzymische--> mnie wlasnie opisy filmu odrzucaly od Fury... taki wojenny dramat romantyczny
czyli co, po prostu film wojenny i da sie to ogladac?
Tzymische ====> Subtelność, to moje drugie imię ;) Ale dzięki :) A co do FURY, to może się skuszę ale przed domowym ekranem i chyba mam tak, jak pozostali, że zajawki mnie mocno odrzucały od filmu.
Spóźniony, bo spóźniony, ale przynajmniej tort przyniosłem.
Dessloch => Tak film wojenny ktory da sie ogladac, z calkiem fajnymi scenami walki czolgow. Realistyczny w dodatku + tygrys ktory sie pokazuje w filmie to prawdziwy Tiger I pozyczony z muzeum.
Pierwszy plakat do najnowszego filmu SF Neilla Blomkampa pt. "Chappie"
"Dystrykt 9" być świetny, "Elizjum" do połowy super, od połowy gówniane. Zobaczymy, co będzie dalej
Za Hatakiem:
Chappie" opowiada o robocie ze sztuczną inteligencją, który zostaje skradziony przez dwóch gangsterów. Chcą wykorzystać go do swoich nikczemnych planów.
W rolę robota imieniem Chappie wciela się Sharlto Copley dzięki technologii performance capture. Neill Blomkamp reżyseruje na podstawie scenariusza, który współtworzył ze swoją żoną, Terri Tatchell. To właśnie z nią pisał scenariusz "Dystryktu 9".
W obsadzie są także: Hugh Jackman, Dev Patel, Sigourney Weaver, Ninja, Yolandi Visser, Jose Pablo Cantillo i Brandon Auret. Premiera w USA i w Polsce odbędzie się 6 marca 2015 roku.
Pełna wersja plakatu i info, tutaj:
http://hatak.pl/artykuly/pierwszy-plakat-filmu-science-fiction-chappie
Dla tych co chcą oglądać Furie w domu, polecam tylko przy dobrym nagłośnieniu. Dźwięk to połowa zachwytów w tym filmie. No i w sumie jest obrona trasy zaopatrzenia na końcu, choć to najgorsza scena filmu
Dystryk 9 byl fajnym filmem o biedakach w RPA :P
Orrin => Dzwiek przydatny, i rzeczywiscie ostatnia scena troche zepsula film ale na doba sprawe wcale nie jest duzo gorsza niz koncowka przereklamowanego Szeregowca Ryana ktory ma w sumie 1 dobra scene :P - film nadal uwazam za calkiem dobry (tj Fury nie Kaprawego Ryana).
SyFy kręcą 3001: Odyseja kosmiczna w postaci miniserialu. Podobno ma być "epickie".
Ostatnio też jakiś kolo z SyFy przebąkiwał także o kontynuacji albo restarcie Battlestar Galactica.
To i ja wbiję się w temat - serial Blake's 7, o którym pisałem wcześniej, też miałby doczekać się re-imaginingu od SyFy na modłę BSG. Więc jeśli telewizyjne efekty specjalne z przełomu lat '70 i '80 (przy budżecie 50 funtów na odcinek) nie są dla kogoś wystarczającą zachętą na zapoznanie się z oryginałem, pozostaje czekać.
Jeśli jesteśmy w temacie SyFy i przywracania do życia znanych marek, to nie jestem przekonany do ich 12 małp https://www.youtube.com/watch?v=ihbMJbqYWbw Nie wiem, po co to robią, jeśli tylko cudem udałoby się im zbliżyć do poziomu oryginału. Nie wspominając nawet o tym aspekcie przy Odysei kosmicznej. IMO branie filmów i robienie z nich seriali to kiepski pomysł. Może nie będzie tragiczne, może będzie nawet dobre, ale będzie jakoś źle ze mną leżało.
Wprawdzie nie czytałem opisów, ale 3001 to na pewno nie przeróbka 2001, tylko ekranizacja trzeciego tomu serii Arthura C. Clarke'a.
Niech robią. Dupy pewnie urywać nie będzie, ale nikt inny za to się nie weźmie. Już z 2010 były problemy, bo wszyscy patrzyli na tę produkcję przez pryzmat filmu Kubricka.
mysle, ze 12 malp jako serial moze byc ciekawy
no ale dla mnie wszystko scify bedzie pewnie lezalo, chyba ze to bedzie scify mlodziezowe lub z superbohaterami..
FURIA - nie wiedziałem czego się spodziewać ale teraz, po wyjściu z sali mogę dać śmiało 7,5/10 a 2 pkt. odejmuję za totalnie przewidywalną końcówkę a 0,5 za zbyt małą ilość krwi, wojna to wojna!
Warto zobaczyć :)
InGen => zdecydowanie sie zgadzam - co do ilosci krwi do nie do konca, wiec ja stane przy 8 - w koncu to film wojenny a nie jakis slasherek gore. I 2 pkt rzeczywiscie za koncowke trzeba odjac - za wszystko po walce z tygrysem , za przewidywalnosc i nieco naiwnosci.
3misie - no wiem, że to nie slasher ale w szeregowcu więcej było ;) Walka z Tygrysem dla mnie osobiście super a później właśnie już przewidywalnie i naiwnie,
spoiler start
szczególnie jak młody leżał pod czołgiem a SS się popatrzył na niego i poszedł ;) oraz to, że Stielhandgranate bo to chyba te były nie zrobiły sieczki w czołgu jak zostały rzucone Bradowi pod nogi...
spoiler stop
Ale ogólnie pozytywnie i do włączenia do domowej kolekcji :)
MISFITS (Wyklęci) SEZON 3 - Daję tylko trochę mniejszą ocenę ze względu na brak Nathana. Jego miejsce zajmuje postać prawie równie świetnie irytująca Rudy, którego moc objawia się czymś w rodzaju fizycznej postaci schizofrenii ;) Do szczególnych zalet tej serii należy odcinek z alternatywną wersją historii, w której Niemcy wygrywają II Wojnę Światową i okupują Wielką Brytanię oraz odcinek z plagą zombie (kot zombie, cheerleaderki zombie itp :). Niestety, jest to ostatnia seria, w której pojawia się większość postaci z 1 i 2 serii :(
InGen => wlasnie w Szeregowcu bylo wiecej - przez co ludzie do dzis uwazaja ze ladowanie w normandii to byla krwawa jatka i wogole najdramatyczniejsza bitwa w historii 2WS. A dane mowia zupelnie co innego - jak sie przyjzec cyferkom - to naprawde nie bylo zle.
156 000 zolnierzy wyladowalo - a rannych/zabitych/zaginionych bylo tylko ok 10 000 z czego potwierdzonych zabitych tylko ok 4500 - co daje mniej niz 3% zabitych. (jasne dla tych 4500 to zadna pociecha ;P )
Ale ...
Iwo Jima - na 70 000 ladujacych - prawie 20k rannych i ponad 6500 zabitych
A nawet nie ma co patrzec na naprawde wielkie krwawe jatki (Stalingrad? - w sumie idace w miliony, Kursk, czy Powstanie Warszawskie na wschodzie albo np. Monte Casino w drufa strone - alianci 240k przy stratach 55000 )
No ale Szeregowiec Ryan pokazal jak to bylo 'krwawo' i dramatycznie w Normandii i ludzie w to wierza.
spoiler start
To z granatami to jeszcze przezyje - wiadomo zabieg ze sie tak wyraze 'stylistyczny' zeby koncowka ladnie wygladala. Bo glupi skladac hold Pitowi skaldajcemu sie ze strzepow miesa w calek okolicy. Ot buzka gwiazdy musi dobrze wygladac.
Ale sama w sobie bitwa - troche glupawa .
Chociaz plus za to jak skonczyli w sumie wszyscy czolgisci oprocz mlodego - nie bardzo typowe dla filmow jankeskich.
spoiler stop
przez co ludzie do dzis uwazaja ze ladowanie w normandii to byla krwawa jatka
Przedstawiony w "Szeregowcu Ryanie" odcinek plaży Omaha Dog Green był krwawą jatką, szczególnie w początkowej fazie desantu. O ile dobrze pamiętam w tym sektorze straty aliantów wyniosły około 25% stanów osobowych.
W innych sektorach potrafiło być na tyle "piknikowo", że straty liczone dla całej operacji desantowej nie są rzeczywiście wysokie.
Yaca Killer => ale ja nie twierdze ze nie bylo na Omaha goraco (bo jesli to byla krwawa jatka to co z Iwo Jima? nazwiemy to uber krwawa jatka? :) - ale tez nie przesadzajmy ok ( znow wplyw Rayana co? )
Oficjalne na dzien dzisiejszy straty amerykanow to 2499 zolnierzy (zabitych) z czego 238 to spadochroniarze.
czyli przy ladowaniu zginelo w sumie 2261 zolnierzy, zalozmy ze 100% na OB na Omaha wyladowalo 43250 zolnierzy.
W sumie zginelo (by) 5% ladujacych - i oczywiscie tych 5% to duzo, i oczywiscie dla tych 2261 zabitych zolnierzy to zadne pocieszenie - ale to naprawde nie jest to 25% stanow osobowych.
Mowi ze ze calosc strat amerykanskich na Omaha to (liczac zabitych i zaginionych) to 3683 (w sumie : Utah 589, Omaha 3,686, Gold 1,023, Juno 1,242, Sword 1,304 - nie liczac spadochroniarzy)
Po prostu pewne filmy (RYAN!!!) stworzyly taki obraz, krwawej jatki i wogole masakry - podczas gdy, patrzac na obraz 2 wojny swiatowej - to naprawde nie bylo nic takiego (poza tym byla to wazna operacja, genialnie przperowadzona itp - zeby nie bylo - naprawde mam wielki podziw dla ludzi ktorzy brali w tym udzial)
I jeszcze jedno - cala operacja w Normandii pochlonela znacznie wiecej ofiar niz ladowanie. I generalnie cala operacja byla duzo bardziej krwawa (dla wszystkich stron) niz D-Day - ogolnie mowi sie o:
alianci : ok 37 000 zabitych zolnierzach na ziemii i ponad 16 000 w silach powietrznych
niemcy: conajmniej 77 000 zabitych - (ponoc nie ma dokladnych danych a mnie sie nie chce grzebac).
Aha - i tak naprawde nie przepadam z Szergowcem Ryanem - chociaz zakladam ze scena jest nakrecona naprawde swietnie skoro weterani wspominali ze to co zapomnieli do nich wrocilo po tym filmie.
Po prostu nie podoba mi sie - jaki stworzyl ten film mit. I tyle.
Ja Szeregowca oglądałem RAZ i mi starczy, po prostu jakoś...no nie wiem, nie chcę go znowu oglądać mimo, że w sumie mi się podobał.
Pisząc "straty" miałem na myśli zabitych, zaginionych i rannych (casualties), których na Omaha było około 10000.
Możemy się poszturchiwać, czy to już jatka i masakra czy nie. Wydaje mi się, że w porównaniu do innych sektorów było to szczególnie krwawe starcie, przedstawione tak nie tylko w filmie, ale również w książce (nomen-omen) Ryana Corneliusa.
Z pewnością spacerek to nie był i trochę krwi Niemcy Jankesom do morza upuścili.
[edit] ... żebyśmy się źle nie zrozumieli. Nie jestem z tych co do dzis uwazaja ze ladowanie w normandii to byla krwawa jatka i wogole najdramatyczniejsza bitwa w historii 2WS, ale podejrzewam, że początkowe godziny w najtrudniejszych sektorach mogły wyglądać tak jak w filmie.
Yaca Killer => to wikipedia tak podaje - oni maja niezbyt dokladne dane ;) Obecnie - oficjalnie sie podaje ze US Casaulties na Omaha beach to tak jak podalem poprzednio :
Another recent study assesses that the figures for casualties (of all types) for each beach were as follows: Utah 589, Omaha 3,686, Gold 1,023, Juno 1,242, Sword 1,304 (quoted in Stephen Zaloga, "The Devil's Garden. Rommel's desperate defence of Omaha Beach on D-Day" p.12).
Ksiazka - the Longest Day - Corneliusa Ryana (Ryan to naziwsko nomen omen:P) - podawala wogole straty zle - bo podawala wszystkiego ok 10 000 i 2500 zabitych w sumie. Co generalnie mozna bylo uznac za walk in the park - przy 156 000 ladujacych zolnierzy.
I rzeczywiscie - napewno byla to powazna bitwa i napewno bylo to dramatyczne przezycie - ktorego przedstawienie w filmie nie mozna nic ujac - bo sekwencja otwierajaca naprawde powodowala szybsze bicie serca u kazdego kto to ogladal.
Mnie chodzi o to, ze ludzie - wielu ludzi (napewno nie w tym watku) zostala pod takim wrazeniem ze im sie wydaje ze ladowanie w Normandii i plaza Omaha to byly najkrwawsze wydarzenia 2WS.
Co do Corneliusa Ryana, umieszczenie nazwiska Ryan na początku było zabiegiem celowym i miało na celu uwypuklenie nomen-omena ;)
Co do danych, to muszę przyznać, że Twoje źródła brzmią bardziej wiarygodnie.
W sumie wychodzi na to, że właściwie się ze sobą zgadzamy i nie ma o co kruszyć kopii.
ah soooo. To uwypuklilo :) dobra ;)
Alez ja nie krusze - raczej prowadze dyskusje - wyjatkowo bez obrazania wzajemnego :)
Gdybym byl zwolennikiem teori spiskowych to bym powiedzial ze zanizone dany od C.Ryana mialy wydzwiek propagandowy -ale przeciez nie posadzilibysmy zwyciezcow o pisanie swojej wersji historii ;)
bylem wczoraj na Fury i jakos nie powalal.... szeregowiec ryan co prawda byl jeszcze nudniejszy, ale tutaj tez jakos super rewelacyjnie nie bylo.
Kompania Braci za to mi przypadla do gustu, ale to miniseria wiec ciezko porownywac...
Dessloch => niestety - masz prawo do wlasnej opini :P (nawet jesli ona jest bledna)
Liczę na jakieś opinie Interstellar.... czy typowy nolanowski przerost formy i zamotania fabularnego nad trywialną treścią czy jednak jakieś przystępne sci-fi chociaż na miarę Grawitacji...
Chyba czuć jak bardzo jestem uprzedzony? :P I jeszcze ta obsada... te twarze, te głosy, och(ech).
jesli Grawitacja jest dla ciebie wyznacznikiem czegos dobrego, to naprawde nie wiem czy jest co komentowac...
Gorszego gniota niz Grawitacja nie widzialem - nawet Nolanowskie brednie spod znaku inception nie sa w stanie sie z tym hmm cudem - rownac.
Grawitacja jest niezłym filmem tak jak Incepcja jest niezłym filmem. Są momenty i sporo rzeczy, które mi nie pasuje, ale w życiu bym nie nazwał ani jednego gniotem, chociażby ze względu na stronę techniczną, która - nie oszukujmy się - w obydwu filmach pełni pierwszoplanową rolę.
Napisałem 'chociaż na miarę Grawitacji', oddając to jak nisko cenię dotychczasowe dokonania Nolana(szczególnie po Batmanach) i że liczę chociaż na taki poziom jaki ma Grawitacja. Szczególnie tyczy się to aspektu sci-fi, który w filmach kierowanej do szerokiej widowni bywa przedstawiony jak fantasy, a w Grawitacji był na całkiem niezłym poziomie, dość szczegółowy, naturalny, może i ruszając mózgownicę niektórych oraz posiadając prostą, ale dobitną uniwersalną pointę.
Więc no, chociaż na takie coś liczę, a nie na piękne twarze, wspaniałe intonowane kwestie, przecudne kolorowe efekty, emocje i łzy, niespójności fabularne i naukowe, łzy, i happy end. I łzy. A tak mi się to na razie przedstawia po trailerach.
@Tzymische
Od razu piszę, że się nie przypierniczam, po prostu wyrażam swoje zdanie:-)
"Mnie chodzi o to, ze ludzie - wielu ludzi (napewno nie w tym watku) zostala pod takim wrazeniem ze im sie wydaje ze ladowanie w Normandii i plaza Omaha to byly najkrwawsze wydarzenia 2WS."
Jeżeli tak jest faktycznie, to nie jest to wina filmu tylko widowni. O. Stone kiedyś (bodajże) powiedział, że nie bierze odpowiedzialności za idiotów którzy biorą "Urodzonych Morderców" za film gloryfikujący przemoc, albo za psychopatów którzy wcielają w życie "dokonania" jego głównych bohaterów. W przypadku "Szerowca Ryana" winę ponosi brak wiedzy historycznej widowni, nie sam film jako taki.
@HUtH
Każdy ma prawo do mega-subiektywnej oceny. Ja się "Grawitacją" niesamowicie rozczarowałem. Owszem efekty specjalne są mistrzowskie, ale fabuła, gra aktorska? Daj pan spokój:-)
Sobie muszę zapisać, że wspominając jakikolwiek film, muszę poniżej umieścić jakąś metryczkę z kategoriami typu:
2. czy film jest gniotem
2. ogólna opinia o filmie na tle całej X muzy
3. opinia w danym gatunku
4. opinie: scenariusza, gry aktorskiej, zdjęć, montażu, itd.
5. jakie miałem oczekiwania i jak film je spełnił
Grawitacja też mnie po części rozczarowała. Ale ma naprawdę świetne momenty i zawieszając postać Bullock, to już jest niemal dobrze :P
Nie wiem co masz do fabuły, jest ok, jak jakieś opowiadanie sci-fi.
@HUtH
Bardzo poważne podejście, a na pewno już ostrożne, przemyślane i globalne;-)
Hm, wiesz, nie chcę Ci psuć wątroby. Napiszę jedynie, że kiedyś (ze dwa wątki temu), wrzuciłem tu taką niby-reckę "Grawitacji", no i to owo jej powytykałem. No ale nie chcę wdawać się w dyskusję... Żebyś mógł odrzucić kamień to napiszę, że "Dystrykt 9" bardzo mi się podobał (jest szansa, że Tobie nie, bo ostatnio ten film staje się jakoś dość kontrowersyjny:-)).
Zadnych recenzji obejrzanych filmow niechce mi sie zamieszczac, dam jedynie link do tego co ostatnimi czasy ogladalem oczywiscie wszystkie pozycje z Criterion Collection (bo jedyne filmy jakie ogladam sa wlasnie z tej serii):
http://www.criterion.com/my_criterion/116896/collection
:wink:
Też coś skrobnąłem po zobaczeniu Grawitacji i nie było to w tonie pochlebnym :P
Nie wiem też co do Dystryktu ludzie mają, bardzo fajny miks gatunkowy. To do Elysium można mieć wszystko..
@ Xinjin
jak dla mnie, to 'nie ten wątek' :P
Ale propsy, zauważyłem, że stare filmy są super 'zremasterowane' w tej serii.
Nie wiem też co do Dystryktu ludzie mają, bardzo fajny miks gatunkowy.
Mogę przytoczyć akapit, który napisałem niedawno w innym wątku.
Przedstawienie rasizmu bez motywu rasy było już wielokrotnie wałkowane wcześniej. Choćby w Enemy Mine, X-Menach, Star Treku i praktycznie każdym serialu, który w jakimś sposób się nim inspirował. Nawet nastawione na przygodę / akcję SG-1 wiele razy go wykorzystywało. Fabuła i tak dałaby radę uciągnąć film, gdyby nie fakt, że w połowie coś się psuje i z poważnego s-f, zawierającego, bądź co bądź, komentarz społeczny, robi się film akcji z lat '80. Wisienką na torcie jest pokazywany w wiadomościach fotomontaż, mający szkalować głównego bohatera, rodem z jakiejś parodii Mela Brooksa.
To tak w wielkim skrócie. Blomkamp jest dla s-f tym, czym Aronofsky dla filmów psychologicznych - ma być "głębokie" i "z przesłaniem", ale głębia ma być taka, żeby przeciętny pożeracz popcornu się nie pogubił, a przesłanie tyle razy maglowane wcześniej, żeby od razu wiadomo było, w jakim kierunku całość zmierza.
No... chyba że biedny Blomkamp chce po prostu w spokoju kręcić filmy akcji w konwencji s-f w fajnej otoczce, ale z jednowymiarowymi postaciami i byle jaką fabułą. I tylko te wredne media implikują mu jakieś silenie się na głębsze przesłanie, przez co później wychodzi stratny.
Swoją drogą, chyba nigdy nie wpisywałem się do wcześniejszych wątków z oceną Elysium. OK, oto ona:
Po chuj kręcić remake Metropolis i po chuj robić z niego parodię?!
^ może w twoim diamentowo-logicznym umyśle, to jest nie do pojęcia, ale ja się zgadzam ze wszystkim co napisałeś(oprócz odrzucania wcześniej wałkowanych tematów) i 'całkiem fajny miks gatunkowy' to na tyle luźne i oględne stwierdzenie, że właściwie się z tym nie kłóci. Może różni nas to, że jak w filmie płynnie zmieniają się style i atmosfera, to ja się przestawiam na nową i czerpię nadal dużo dobrego, a na końcu nie jęczę, że 'cholera, czemu taki niespójny problemowo, czemu to nie było poważne społeczne sci-fi do końca' i nie skreślam filmu, bo w całości się go dobrze oglądało, jakoś trzymało się kupy i dało radę, a zakończenie nie było aż tak złe.
Słowo-klucz to "płynnie". W District 9 tej płynności zabrakło. Choćby w Rise of the Planet of the Apes poradzono sobie z tą kwestią dużo lepiej - tamten film ma początek, środek i koniec. W D9 zapomniano o tym drugim elemencie układanki.
Inną kwestią jest powrót do D9 po obejrzeniu Elysium. O ile wcześniej widać było, że Blomkamp poszedł na skróty w ukazywaniu kwestii społecznych, to po drugim filmie trudno oprzeć się wrażeniu, że gość postrzega świat przez pryzmat zbuntowanego nastolatka w koszulce z Che Guevarą, który dowiedział się, że istnieje coś takiego, jak rozwarstwienie społeczne. To jeden z tych przypadków, kiedy film mimochodem traci na ocenie ze względu na coś, co nastąpiło już później. Drastycznym przykładem takiej sytuacji jest choćby Straight Story Lyncha.
Generalnie coś ma takiego Blomkamp, że pierwsza połowa jego filmu jest super, a potem nagle zaczyna wszystko nie iść tą drogą, którą powinno. Pierwsza połowa Elizjum wygląda trochę, jakby była inną wersją D9 albo jakimś wątkiem pobocznym D9.
Meph ====> Po chuj kręcić remake Metropolis i po chuj robić z niego parodię?! - Może Blomkamp doszedł do tego samego wniosku, bo "Chappie" będzie komedią/parodią SF ;)
Jakby, ktoś jeszcze nie wiedział, to nowe SW VII będą się oficjlanie zwały "Star Wars: The Force Awakens". A na obrazku: "I Ty możesz użyć mocy" ;)
Obejrzałem Furię. Nie będę się rozpisywał, bo nie lubię tracić dodatkowo czasu na filmy przeciętne, ale w trakcie seansu przypomniałem sobie inny film o czołgach.
No bo co tam Amerykanie wiedzą. Tylko kinematografia rosyjska daje pełny obraz IIWŚ.
Mistycyzm, herozim i wartości nieosiągalne dla żadnego innego narodu. :)
http://www.youtube.com/watch?v=myXbhGvObh8
Dobra, nie potrzebuję żadnej opinii Interstellar, bo skorzystałem z okazji i byłem. Po seansie mogę powiedzieć kilka myśli przewodnich na początek(albo w ogóle, bo nie wiem ile wytrzymam wspominać).
1. Moja niechęć do Nolana dojrzała do stanu bliskiemu nienawiści.
2. Lubisz Nolana, jego Batmany i najbardziej trzecią część(tę okrutną szmirę), to leć do kina czym prędzej, bo ten film to coś jakby Batman w kosmosie(no, ale bez Bale'a, to by było zbyt oczywiste:))
2a. To samo, jeśli kochasz monotematyczną i pretensjonalnie poważną muzykę Zimmera.
2b. I podobnie w przypadku niepotrzebnego rozwleczenia, sentymentalizmu, gatunkowych klisz i happy endu.
3. Jeśli kiedykolwiek widziałeś familijny film "Zagubieni w kosmosie" - dzieło Nolana to coś podobnego, ale w "poważnym" opakowaniu. "Zagubieni w kosmosie" to lepszy film, bo nie sili się na coś, czym nie jest.
4. Pamiętacie postać Bullock z Grawitacji. Tu mamy o wiele gorszą postać Hathaway.
5. Nienawidzę ratowania świata w wykonaniu kogokolwiek innego niż Shepard.
6. Ok, może i malkontencko przesadzam. Może to po prostu styl sci-fi, w którym najbardziej liczą się emocje. Tylko że jakoś tu rozum dostaje po głowie nieco za mocno.
Ja nie wiem, dlaczego za coś podobnego musi się brać Nolan i robić z tego miłosno-płaczliwą pseusohistorię o ratowaniu świata i pętlach czasowych? Dlaczego w jego filmach ludzie rozsądni, inteligentni, zbliżeni znacznie bardziej do realnych profesjonalistów muszą być tchórzami i/lub socjopatami, a ten jedyny profesjonalista, to musi być aż niemal idealny archetyp? Hollywoód? Dlaczego jest taka niekonsekwencja w tym sentymentalizmie, że jeśli gwiazdom hollywoodu dzieje się coś złego to jest strasznie i łzy płyną, ale jeśli dotyczy to kogokolwiek mniej znanego, to może umrzeć i po 5 sekundach już się o nim nie pamięta(i właściwie mogłaby taką postać grać małpa - albo właśnie: roboty.....).
Oczywiście jest plot-twist oparty na fizyce. Generalnie wydaje mi się, że to akurat trzyma się kupy(tzn. nie wchodząc głębiej)*, chociaż jest to na zasadzie "najpierw wymyślę zupełnie absurdalną historię, żeby mieć po co w ogóle robić film i ją zracjonalizuję jak palacz racjonalizuje swój nałóg". Ale wydaje mi się, że kilka innych fizycznych kwestii jest niezbyt ścisła... tak luźno przedstawiona, byle była. W kwestii całej misji ratunkowej można mieć ogromną ilość zarzutów, bo przypomina misję z Prometeusza. No :(
Film mnie zdenerwował, bo mierzy wysoko, a przecież to jak zwykle normalna historia. Ja nie wiem, czy Nolan lubi taką pretensjonalność czy też chciał się zmierzyć z Kubrickiem, myśląc, że choć trochę da radę? Dochodzę raczej do wniosku, że robił ten film specjalnie anty-Kubrickowo, anty-intelektualnie(już szczególnie ścieżka dźwiękowa o tym świadczy), anty-metafizycznie i w sumie bez szacunku dla ludzi, którzy kosmosem się zajmują jako profesjonaliści i licząc na naiwność widza.
* opisanie plot twistu bez którego film nie mógłby istnieć. I zakończenia(na końcu)
spoiler start
a opiera się to na podwójnej pętli czasu. Jak się okazuje po zwrocie fabularnym, wszystkie zagadki, które przez lata młodości bohaterów były im serwowane, żeby doprowadzić ich małymi kroczkami do uruchomienia całego ciągu zdarzeń, żeby protagonista mógł się w końcu znaleźć w miejscu, w którym je tworzy i wysyła jednocześnie. Tym miejscem jest... wnętrze czarnej dziury w innej galaktyce(a tam zostały wysłane sondy i misje ratunkowe przez wormhole, który pojawił się 'w odpowiednim czasie').
Protagonista przechodząc przez męki podczas wpadania w dziurę, w końcu katapultuje się ze statku i po kolejnych dziwactwach trafia do wnętrza PIĘCIOWYMIAROWEJ przestrzeni(btw z robotem, żeby nie musiał tylko głupio gadać do siebie). Przestrzeń ta wygląda tak jakby mogła wyglądać jakaś ogromna nowoczesna biblioteka z Incepcji, ponieważ ściany(są jakby rekurencyjne, bo to ściany kolejnych sześcianów, generalnie fajne wyobrażenie tesseraktu) to tył regału wypełniającego całą ścianę z pokoju córki protagonisty. Oczywiście ściany, które znajduje bohater, to akurat te cudownie zawierające odbicia tych momentów z "przeszłości"(no ale tak musi być, inaczej by tego wszystkiego nie było praa...), w którym powstają znaki-zagadki, i które zostają 'wysłane'. Opierają się na wyrzucaniu książek, manipulowaniu grawitacją(w sumie to dalej nie wiem jak dał radę to zrobić), itp. To jest chyba po to, żeby w początkowej fazie film miał klimat Spielbergowskiego 'Ducha'?
W każdym razie ostatnia zagadka dzieje się w pewnym sensie równolegle czasowo i genialna córka bohatera akurat jest w tym pokoju i w swojej genialności dowiaduje się, że ojciec żyje(łzy radości) i teraz nie wiem czy uświadomienie sobie tego połączenia odblokowało w jej głowie jakąś klepkę, dzięki czemu rozwiązała te enigmatyczne dotąd zagadnienia grawitacji itd. czy też jej ojciec posługując się połączeniem zza czasu i przestrzeni w postaci przekazywania morsem informacji przez drgięcia minutnika na tarczy ręcznego zegarka(istotny sentymentalnie przedmiot), przekazał jej wiedzę o wymiarach itd. zebraną przez robota... (Oczywiście to nieważne, bardziej liczyło się szczęście, że ludzkość jest ocalona) Potem ni stąd ni zowąd hipersześcian kolapsuje... co dalej później.
W każdym razie, o ile wcześniej cała ekipa w NASA myślała, że ten wormhole to sprawka Obcych, to protagonista mówi, że to 'ludzie w przyszłości'. Aaaaach. Czyli powstaje druga pętla czasowa. Ci goście z przyszłości widocznie rozkminili, że aby ich, jak przypuszczam, nie anihilowało(jak dotąd nie anihilowało skoro to zrobili), to muszą utworzyć wormhola przy Saturnie(dalej się nie dało? Widocznie inaczej by ich anihilowało...) i urządzić wielowymiarową przestrzeń w czarnej dziurze(bo tak) w innej galaktyce, o której ludzie sobie wcześniej pomyślą, że chodzi o nowe światy do zamieszkania(więc mnóstwo zasobów, czasu i ludzi umrze zanim tam dotrą z ich mierną wiedzą). Widocznie ci ludzie z przyszłości wiedzą od protagonisty czy jego córki(czy też inaczej) tak dokładnie, co akurat trzeba zrobić, żeby ich istnienie miało czasopętlową zasadność, że w tych miejscach i w taki sposób robią te wszystkie magiczne triki.
Chyba się to kupy trzyma, mniej więcej jak fabuła 'Lost'.
Generalnie ta twarda linearność czasu jakoś zgrzyta z resztą filmu, gdzie dość często mówi się o tym jak to czas jest względny i z terminem 'mechanika kwantowa'(mmm lubimy mądre słowa), ale o dziwo nie pojawia się wzmianka o alternatywnych wszechświatach, rozbiciach continuum i w ogóle science jest proste w mowie, a dla hardkorów są w kilku ujęciach wzory na tablicach.
Kolaps wielowymiarowej przestrzeni nie zabija naszego bohatera... to go jakimś cudem wypluwa(i robota też) w próżnię. I nawet w niej nie umiera, bo go znajdują i nawet ma szanse zobaczyć wspaniałą stację kolonistów przy Saturnie, już skonstruowaną z manipulowaniem grawitacją(stacja z Elizjum wydłużona z torusa do cylindra) i spotkać się z niemal umierającą jego córką, kiedy on jest nadal tak pod 40(dylatacja, te sprawy). A ona go wysyła, żeby poleciał po Hathaway, bo najwyraźniej uratowana ludzkość nie dała jej kontaktu, ani nie poleciała po nią na planetę przy czarnej dziurze, gdzie ona uszła jako ostatnia szansa ludzkości(wtedy jeszcze), a gdzie czas płynie wolniej i dopiero co namęczyła przy zakładaniu kolonii... A poleciała, bo poświęcili się dla niej roboty, aluminiowa stacja kosmiczna i sam protagonista, żeby zmniejszyć ciężar statku przy wychodzeniu z pola czarnej dziury(nie wiem czy to rzeczywiście miałoby sens........). Aha, no oczywiście ofiara protagonisty zostaje dewaluowana tym, że nadal żyje......
spoiler stop
Ja nie wiem po co główny bohater przeżywa. Dla mnie jest to bezzasadne. No ale to Batman.
^To nie jest spoiler, bo jak mówiłem, to film o Batmanie.
[76] Hmm ... Wiem, że to tylko ocenach innych, ale
iMDB Ocena: 9,1/10 na 66 688 głosów
Filmweb Ocena: 8,3/10 na 1 850 głosów
Naprawdę tak słabo ? :)
Łyczek => jestem w to w stanie uwierzyc. Gravity ma na imdb 8.0 przy 435986 glosow. A film ten to go.wno straszliwe....
Nowy Robocop... O muj borze, za takie filmy powinni karać! Kupa pierdzielenia o niczym, a akcji jak na lekarstwo. Jakim cudem coś takie przyciągnęło Oldmana, Keatona, czy Jacksona? Kinnamana nie liczę, on jeszcze nie ma takiego doświadczenia w holilodzkim gąszczu.
IMDB to też zbieranina mas, a nie jakaś brać hipsterów. Amerykanie też nie są wcale jakimiś kustoszami kina, czasem kaszanki też są wysoko.
Widziałem Boyhood. Ciekawy pomysł, propsy za realizację i nakład pracy, jaki w to poszedł, ale sama fabuła ocierająca się bardzo mocno o obyczajówkę z elementami filozoficznymi już taka świetna nie była. IMO solidna siódemka się należy, bo seans mimo 2.5 h mnie nie znudził.
@Paudyn
To pierdzielenie i akcja nie byłaby taka zła, gdyby ją podlać ostrymi gadkami, bluzgami, krwią i flakami. Film nie jest jakiś wyjątkowo tępy, jest po prostu bezjajeczny, taki Robocop 3,5 (PG13 ma pewnie jedno i drugie).
Jak zobaczyłem wyróżnioną recenzję na IMDb, to zwatpilem... Niektórzy ludzie mają naprawdę piękne życie i male wymagania. Będą uwielbiać i nazywać geniuszem każdego filmmakera znającego się rzemiośle, a któremu udało się przebić do robienia superprodukcji. To jest to amerykańskie podejście, którego chyba nigdy nie zrozumiem :P Tak jak mitologizacji Batmana lol
BTW z dyskusji na IMDb dowiedziałem się że oryginalna wersja scenariusza wyglądała inaczej, jak na moje oko bardziej sensownie.
Taka erratka jeszcze...
Zastanawiałem się co właściwie i czy w ogóle Nolan chciał przekazać w tym filmie. Bo to jest niemożliwe, żeby aż tyle kasy poświęcić tylko na fabularny twist...
Tak jak pisałem film w dużej mierze wypełniają emocje, głównie związane z miłością, stratą czy rozłąką od kochanych itp. Apogeum tego następuje, kiedy przy wybieraniu planety, na którą polecą, okazuje się, że Hathaway kieruje się sercem i wypowiada wiele idealistycznych zdań m.in. że miłość przekracza czas i przestrzeń. Wprawdzie protagonista wybiera obiektywnie, ale on i jeszcze jeden człowiek załogi wydają się tym poruszeni i jakoś nikt jej nie wygarnia, co ona pieprzy w sytuacji, kiedy mają ratować ludzkość, "przestań zachowywać się jak nastolatka".
W takiej specyfice jest utrzymany film. Jest tak elegancki och.
Są jeszcze kilkukrotnie powtarzane wersy wiersza o nie godzeniu się na śmierć w spokoju i na walkę w ostatnich chwilach i wraz z postawą protagonisty daje to ten dość typowy m.in. batmański wydźwięk o odwadze itd.
Ostatecznie jest tam gdzieś promowanie sensu badan kosmicznych, szczególnie na początku.
Ale i tak plot twist wywraca to i okazuje się, ze najważniejsze i tak było wysłanie nieprzemyślanej ekspedycji i ostatecznie zdanie się na fart, bo tylko tak potrafię określić ten zbieg okoliczności w czarnej dziurze jak i wormhole.
To mi przypominało o dialogu batmana McConaugheya(protagonista) z lokajem mastermindem Cainem(dr Brand, szef NASA) z początku filmu. Caine wprowadza bohatera w tajny projekt i że ludzie na ziemi są zgubieni, w kazdym bohater mówi, że ludzkość znajdzie sposób, tak jak zawsze robiła.
Nie wiem jaka wymowę ma dla was to zdanie, ale dla mnie czysto naiwno-życzeniowe. Ale to jest moim zdaniem główne przesłanie filmu. Uda się, będzie dobrze, coś się wymyśli... A w sytuacji beznadziejnej pomoże nam deus ex machina.
BTW najlepszą postacią w filmie jest syn protagonisty, farmer.
Poza tym oczywiście film jest wizualnie perfekcyjny.
@Łyczek
Możliwe że tobie będzie się Interstellar podobał, z tego co kojarzę to ty lubisz emocje :) (tylko że tu nie ma takiego autentyzmu i świetnie napisanych i zagranych charakterów jak w Sierpniu w hrabstwie Osage, który ci się tak podobał)
HUtH - Za dużo spojlerów. Można było bardziej ogólnikowo. Zostawiłbyś więcej niespodzianek dla tych, którzy zamierzają wybrać się do kina.
Ja wyszedłem z seansu Interstellar zadowolony. Ostatni Batman przygotował mnie na to, że być może nie wszystko od Nolana będzie świetne. Pomogło też, że przed premierą doszły do mnie mieszane odczucia zza oceanu, więc moje oczekiwania były odpowiednio skorygowane. Interstellar nie jest wybitnym dziełem, ale jest dobrym filmem. Przypomina mi trochę Prometeusza z jego genialną realizacją i kulejącym scenariuszem, który nie pozwala obrazowi wznieść się wyżej.
A jak już przy tym jesteśmy, to strasznie kuje w oczy sytuacja niemal analogiczna do prometeuszowej ucieczki przed wielkim kołem. Ogólnie trudno czasem zaakceptować, że film opowiada o najlepszym, co ludzkość ma do zaoferowania. Zwłaszcza w odniesieniu do najlepszego z najlepszych, khem, khem. Scenariusz sprawia wrażenie nie do końca przemyślanego. Np. scena, w której film zamierza dostarczyć ekspozycji na temat tunelów czasoprzestrzennych, do której Nolan wybrał postać naukowca przedstawiającego zagadnienie McConaughey'emu na statku będącym już w kosmosie na swojej misji do takiego tunelu. Scena dziwi tym bardziej, że główny bohater zostawił na Ziemi dwójkę dzieci, przy których przedstawienie idei stojącej za tunelem za pomocą dwóch punktów na kartce, które się przebija długopisem po zgięciu papieru, zdaje się mieć więcej sensu. W końcu na pewno interesowałoby ich, co się dzieje z ich ojcem. Zgrzyt tym większy, że jak większość piszących tu ludzi, wielokrotnie zetknąłem się z tym zagadnieniem. Takich zgrzytów, gdzie zadawałem sobie pytanie "to naprawdę musi być wytłumaczone?" były jeszcze chyba dwa przypadki.
Znacznie więcej było sytuacji, gdzie nieomal na głos pytałem "hej, zaraz, dlaczego nie zrobią tego, a tego?", "naprawdę mam uwierzyć, że nie zrobili tego czy tego?". Zwłaszcza przy końcu.
Jeśli chodzi o Nolanowskie dialogi, to nie miałem z nimi problemu. To w końcu film Nolana, łatwo było przewidzieć, że jedna z jego bardziej charakterystycznych cech będzie tu obecna. Co mi przeszkadzało, to zdecydowanie za wysokie poziomy ckliwości w drugiej połowie filmu. Najbardziej wzruszający moment miał miejsce jeszcze w pierwszej połowie. Dobrze wyreżyserowany, autentyczny, stonowany. Na mnie zadziałało. Jeśli o reżyserię chodzi, to (pomijając wątpliwe decyzje odnośnie fabuły) jest rewelacja. Film jest przepiękny i przy udanym soundtracku nie można oderwać oczu od niektórych scen. Przy głuchych scenach w kosmosie z bardziej klasycznie brzmiącymi kawałkami trzeba się wysilić, żeby nie dostrzec ogromnego stopnia, w jakim Nolan inspirował się Odyseją, z którą nie ma najmniejszych szans w starciu. Chociaż przewiduję, że jeszcze niejednokrotnie napsuje sobie krwi z jakimś debilem krzyczącym, że Interstellar to najlepsze sci-fi w historii kina.
McConaughey spisał się fenomenalnie. Od czasu Dallas Buyers Club nie widziałem go jeszcze w słabej roli. Ogólnie obsada spisała się bez zarzutu. Największe problemy to dziewczynka grająca córkę Coopera (McConaughey'a), która stara się, stara, ale prawdziwego płaczu z siebie wykrzesać nie potrafi i irytująca mnie od jakiegoś czasu Hathaway.
Podsumowując, nie oczekujcie niczego więcej jak kina rozrywkowego. Film może nie jest najinteligentniejszy, ale na coś o takim rozmachu i takiej tematyce trzeba wybrać się do IMAXu. Ode mnie wstępnie mocne +6 lub słabe 7/10.
@Azerath
Kurczę, problem z ocenami jest dla mnie taki, że jak widzę ocenę 7/10 (nie daj boże 6/10), to gdzieś zapala mi się lampka która mówi, że to musi być (przynajmniej częściowo) chała. Dla was też różnica między 8/10, a 7/10, jest...cholera, nie wiem...olbrzymia, decydująca?
EDIT:
Z drugiej strony sam dałem chyba Snowpiercerowi 7/10, a przecież nie jest to film zły...
Dlatego lata temu przestałem zwracać uwagę i sam używać skali cyfrowej. Wolę czytać opinie wybranych osób i na tej podstawie wrobić sobie jakiś tam obraz.
Lemur
Obawiam się, że to nie wystarczy. Urban w Dreddzie zawiesił poprzeczkę dość wysoko :D
Kurcze Azarath czepiasz się jakiejś dziewczynki, no nie mogę. :P Jak dla mnie to ona gra normalnie, a reszta nieco zbyt ekspresyjne, czyli tak, jak to na Hollywood przystalo.
@Mephistopheles
Tekst jest zdecydowanie najważniejszy, choć po przeczytaniu do cyferek też przykładam wagę.
@Paudyn
Wystarczyłoby nawet jakieś 15-20 oderwanych rąk i nóg mniej;-)
W sumie to nie wiem po co pisalem tak dużo. Wystarczyłoby napisać, że jest wymagane spore zawieszenie niewiary dla konceptu i wykorzystania nauki przez Nolana, że wszystkiego jest za długo i za dużo(ilościowo) i ze roboty są napisani bardziej jak ludzie niż same postaci ludzi. :)
Lemur80 - Wystawienie oceny zawsze sprawia duży kłopot. Trudno zsumować cokolwiek jakimś abstrakcyjnym numerkiem. Jeśli gdzieś jest umieszczona skala z przypisanymi wartościami, jak tutaj w pierwszym poście, to staram się do tego dostosować. Wyjście to też ma swoje wady, bo nieraz kilka minut wędruję kursorem po skali Filmwebu, starając się znaleźć ocenę jak najbardziej odpowiadającą moim odczuciom, ale zawsze pojawiają się problemy z odniesieniem jednego filmu i jego oceny do innego filmu i jego oceny. Dodatkowo sporym czynnikiem przy wystawianiu ocen jest moje nastawienie w czasie, kiedy ocenę wystawiałem.
Interstellar jest dla mnie filmem bardzo dobrym. Myślałem nad porównaniem z Prometeuszem i film Nolana zyskał na tym w moich oczach. Wygląda lepiej, zajmuje się naprawdę interesującymi tematami (chciałbym, żeby tych elementów naukowych było znacznie więcej) i zawiera w sobie jakieś emocje (scena po powrocie z pierwszej planety, o której wspominałem, chciałbym, żeby na tym momencie ten ludzki wątek się zakończył i każdy poszedł swoją stroną, IMO byłoby lepiej i dramatyczniej od tego, co film nam zaserwował, prowadząc ten wątek do samego końca). Nawet kierunek, w jakim Nolan postanowił pójść pod koniec tak bardzo by mi nie przeszkadzał, gdyby był jakoś bardziej przemyślany, logiczny i durnoty nie raziły tak mocno.
HUtH - wiem, że się czepiam. Dziewczynka ogólnie gra dobrze, ale w jej płaczu brakowało mi zmiany w głosie. Pierdoła, wiem, ale tylko się czepiam, bo aktorsko jest dobrze.
Paudyn -> coz ostatnio zauwazylem ze znani i posunieci w latach aktorzy :) wystepuja coraz czesciej w takich gownach ze rece opadaja :), a nowy Robo to bieda-film ta wersja http://www.youtube.com/watch?v=hNXHveyzUvY zjada hamburgerski remake
Tak wogole niezla beka nowy Drakula mial miesiac temu premiere w kinach i juz jest hdrip z iTunes co oznaczac moze tylko jedno -> mega gowno na ktore nawet spasone hamburgery do kina nie poszly :) Zastanawiam sie czy ogladac bo pewnie oslepne :P a premiera dodatku do wow-a tuz tuz i oczka beda niezbedne :)
No abo -> no edit ;)
Wlasnie trafilem na zwiastun brazylijskiego filmu z 2010 "Nosso Lar" / "Astral City: A Spiritual Journey"
http://www.youtube.com/watch?v=a_buHOg2t6c&feature=youtu.be
wyglada na jakis metafizyczno-religijny dramat sci-fi + z tego co w internetach pisza kupa umoralniajacych gadek :D Ja chyba sobie oduszcze film zdecydowanie nie dla mnie, ale moze komus przypadnie do gustu :)
Wszystko blednie przy poniższym newsie miesiąca albo i nawet roku !!!
Za Hatakiem:
"Ash vs. Evil Dead" - serial dostaje sezon !!!
Po miesiącach plotek i spekulacji przychodzi czas na oficjalne informacje! Sam Raimi, Rob Tapert i Bruce Campbell szykują "Ash vs. Evil Dead", czyli serialową kontynuację hitu "Armia ciemności" z cyklu "Martwe zło".
Ash vs. Evil Dead" to bezpośrednia kontynuacja ostatniej części cyklu pt. "Armia ciemności", która miała swoją premierę w 1993 roku. Na tegorocznym San Diego Comic-Con najpierw Sam Raimi ogłosił, że pracuje nad sequelem i wszyscy myśleli, że chodzi o kinowy film, Kiedy jednak jakiś czas później powiedziano o serialu, wówczas myślano że projekt sequela umarł. Teraz okazuje się, że obie informacje były prawdziwe - sequel powstaje w formie serialu stacji kablowej Starz. Sam Raimi i Rop Tapert współpracowali wcześniej ze stacją Starz przy "Spartakusie"
Bruce Campbell ponownie zagra postać Asha w 10 odcinkowym serialu, którego premiera odbędzie się w 2015 roku. Sam Raimi, twórca kinowej serii, stanie za kamerą pierwszego odcinka i napisze scenariusz razem z Ivanem Raimim i Tomem Spezialym. Sam Raimi, Rob Tapert i Bruce Campbell będą producentami wykonawczymi.
Przez ostatnie 30 lat Ash unikał odpowiedzialności, dojrzałości i grozy Martwego Zła. Kiedy plaga Deadite'ów zagraża zniszczeniem ludzkości, Ash jest zmuszony do stawienia czoła demonom osobistym i tym dosłownym.
Z mechaniczną piłą zamiast ręki i strzelbą, Ash jest gotowy, by skopać tyłki potworom i mówię wam, tym razem będzie ich dużo - mówi Sam Raimi
MISFITS (Wyklęci) SEZON 4 - Drastyczny spadek jakości, niestety. Z początkowej ekipy został już tylko Curtis ale i tak nie na długo. Po drugim odcinku zastanawiałem się czy nie odpuścić już sobie serialu. Ale wytrwałem i 6 odcinek z zabójczym gigantycznym białym królikiem naprawdę mnie rozwalił. Końcowe odcinki 7 i 8 dają radę i nadzieję, że ostatni, 5 sezon nie będzie taki słabowity jak czwarty.
Yans --> Bosko!
Z innej beczki. Pamiętam, że jak grałem w Skyrima, to znalazłem moda, który podmieniał muzykę w czasie walki na muzykę z Top Guna. Było nieźle, było klimatycznie, ale to jest lepsze: Battlestar Galactica z muzyką z Top Guna. Pasuje idealnie.
(na końcu mała zmiana, czyli muzyka z BS:G na ujęciach z Top Guna :)
Jeśli mowa o serialach, to Jonathan Nolan pisze dla HBO adaptację Fundacji Asimova. Myślę, że gość jest utalentowany, m.in. Person of Interest, Memento i cała reszta filmów wyreżyserowanych przez jego bardziej znanego brata, więc jest na co czekać. http://www.theverge.com/2014/11/10/7190087/interstellar-scribe-jonathan-nolan-is-adapting-asimov-foundation-hbo
^ jeśli wyjdzie coś na miarę pierwotnej wersji scenariusza Interstellar, to będzie dobrze.
Nie żeby to było coś super bez skazy, czytałem też tylko streszczenie i jest to jakaś najwcześniejsza wersja(bo to w ogóle Spielberg miał robić),
spoiler start
ale nie ma w ogóle takiego plot-twista(czyli tych wszystkich 'paranormalnych' rzeczy w przeszłości) co też z nim związane w przeszłości), cała misja wygląda całkiem inaczej, a cała akcja jest bardziej rozbuchana i szalona.
W skrócie:
1. Na Ziemii coraz gorzej. Do NASA doprowadza Coopera sonda, co spadła na Ziemię. W NASA okazuje się, że to pierwsza sonda jaka wróciła z wormhole'a oraz że za niedługo na Ziemii nic nie będzie, a sonda mówi o dobrze rokującej planecie.
2. CASE, TARS, Cooper, Brand i Doyle wyruszają przez wormhole. W nim maja kontakt z superistotami, które wykorzystują grawitację i wymiary.
3. Po problemach ze względu na niestabilny układ trzech czarnych dziur i gwiazdy neutronowej(i po małej dylatacji i stracie TARSa w czarnej dziurze) lądują na planecie, odkrywają chińską stację, a pod powierzchnią lodu inną obcą formę życia, dobre warunki do życia oraz chińską kolonię budowaną przez roboty. Chińska załoga zginęła od nieoczekiwanego promieniowania, ale okazuje się, że dziwna forma życia ich chroni przed tym. Brand uważa, że superistoty chcą uratować ludzkość. Odkrywają też urządzenie do manipulacji grawitacją od chińczyków, bo ci odkryli, że planeta za kilka lat zostanie zniszczona i ono miało pomóc to powstrzymać. CASE uważa, że urządzenie może pomóc uratować ludzi i po walce z robotami, wyruszają z urządzeniem i próbką tamtego życia.
4. Nie ma połączenia z Ziemią, chcą na nią wrócić, coś idzie nie tak, wpadają na dłuuugi czas w pole czarnej dziury, widzą jak planeta i wormhole zostają zniszczone.
5. Cudownie znajdują/trafiają do innego wormhole, z niego do pustki poza czasem i niskimi wymiarami rządzonej przez super istoty. Te umieszczają ich na superhiper zaawansowaną chińską kosmiczna stację z cyborgami, która względnie jest tam od kilku tysięcy lat. Odnajduje się też TARS, który względnie jest tam od 300 lat. Z tejże pustki są połączenia przez dziury/wormhole do innych miejsc/czasów.
6. Myśląc, że po kilkuset latach(po dylatacja nr 2 i wyłapanych nagraniach upadającej Ziemi) ludzkość nie istnieje, Brand postanawia eksplorować wszechświat i wyrusza przez losowy wormhole. Reszta znajduje połączenie do Ziemi w przeszłości i postanawia 'wracać'. Cooper orientuje się, że sonda, która jest na pokładzie to ta sama, którą kiedyś znalazł, więc statek nie przetrwa. Doyle nie chce go słuchać i leci. Cooper jeszcze uaktualnia sondę danymi.
7. Cooper wyrusza jakoś inaczej, dostaje się już na martwą Ziemię, zostawia tam dziwną formę życia, która się dobrze adaptuje - bo niby superistotom chodziło o jej uratowanie. Potem postanawia zasnąć na zawsze.
8. Okazuje się, że prapraprawnukowie Coopera dali radę rozgryźć dane o grawitacji z sondy i uratować ludzkość(nie Ziemię). Cooper budzi się na stacji kosmicznej i znudzony wyrusza znów w kosmos.
spoiler stop
Oczywiście tu też są jakieś fantastyczne absurdy, ale to jest wszystko znacznie bardziej sci-fi i odjechane, niż 'saving Earth with passion again'.
Fundacja to też jest niezły odjazd, więc takie jakieś moje pozytywne myślenie o tym.
to jest chyba ta z 2008 roku, zanim nolan się do niej dobrał...w sumie ciężko było z tego coś wykrzesać sensownego :D
Tak to jest to z 2008. A czy by się dało... A czy Interstellar jest taki supersensowny? Przecież też jest oparty na 'sprawach o których jeszcze nie wiadomo, więc mogą być, to daje niezły twist'. W tym oryginalnym chociaż więcej i dziwniej się dzieje :P
Dopiero się doczytałem, że nowym przeciwnikiem Bonda będzie Christoph Waltz. No to czekamy na premierę ;)
Paudyn ====> Ale nie wiem czy to już na 100% potwierdzone ? Przynajmniej o czarny charakter można by być spokojnym.
Za Hatakiem:
HBO oficjalnie zamawia science fiction "Westworld" - No cóż, pożyjemy zobaczymy, co z tego wyjdzie ?!
"Westworld" to serial science fiction oparty na filmie Michaela Crichtona z 1973 roku. Za sterami Jonathan Nolan ("Impersonalni") i J.J. Abrams ("Zagubieni").
Westworld" rozgrywa się w futurystycznym parku rozrywki, gdzie roboty zaczynają szaleć i atakować gości. W gwiazdorskiej obsadzie są: Anthony Hopkins, Ed Harris, Jeffrey Wright, Miranda Otto, Thandie Newton, Evan Rachel Wood i James Marsden.
Jednocześnie dowiadujemy się, że roboty grane będą przez Marsdena, Newton i Wooda. Co ciekawe, postacie te mogą umrzeć i powrócić z inną osobowością, a to oznacza, że aktorzy w sezonie będą grać różnych bohaterów.
Prowadzącymi producentami wykonawczymi i scenarzystami są Jonathan Nolan i Lisa Joy. J.J. Abrams, Jerry Weintraub i Bryan Burk są producentami wykonawczymi.
"Westworld" zadebiutuje w 2015 roku.
1971 rok, młody brytyjski żołnierz zostaje przypadkowo porzucony przez swoją jednostkę na ulicach Belfastu, ogarniętego zamieszkami. Żeby przeżyć musi nie tylko uciec przed ścigającymi go członkami IRA, ale również MRF.
Gwoli wyjaśnienia - MRF, czyli Military Reaction Force, to tajny brytyjski oddział utworzony z około 40 żołnierzy różnych formacji, mający na celu inwigilację oraz skryte likwidowanie najbardziej niebezpiecznych irlandzkich terrorystów. Dobór ludzi do takiej akcji był oczywisty, wybierano największych zakapiorów, często bandytów, którzy nie wahali się mordować nawet cywili - ostatnio było głośno o tym, gdy kilku byłych członków MRF opowiedziało o swoich dokonaniach.
Trailer trzyma w napięciu. Świetne i bardzo klimatyczne filtry. Może być mocny thriller o bardzo niespokojnych czasach, wymagających trudnych decyzji.
https://www.youtube.com/watch?v=kIYDNyEkJP4
Za Hatakiem:
"Luther" powraca do BBC w formie mini serii !!!
"Luther" powróci na ekrany dzięki współpracy brytyjskiego BBC oraz BBC America. Idris Elba ponownie zagra główną rolę, a za sterami miniserii stanie twórca serialu, Neil Cross.
Serial emitowany był przez 3 sezony (14 odcinków) i zakończył się w lipcu zeszłego roku. Elba i Cross nigdy nie stwierdzili, że ta opowieść jest definitywnie zakończona, ale na wieści o kontynuacji fani musieli czekać aż kilkanaście miesięcy. Zapowiedziana miniseria będzie składała się z dwóch godzinnych epizodów. Rozpoczęcie zdjęć planowane jest na marzec 2015 roku, a premiera na jesień. Jeszcze nie wiadomo, czy z projektem związana będzie Ruth Wilson (grająca w serialu Alice Morgan), która obecnie błyszczy w "The Affair" stacji Showtime.
- Gdy tylko pożegnaliśmy Johna Luthera, zacząłem zastanawiać się, co go teraz czeka. W końcu zdecydowałem się odpowiedzieć na to pytanie. Ponownie zbieramy całą ekipę, a Luther wraca na swoje miejsce - do BBC, do Londynu i do pracy - powiedział Neil Cross.
Co ciekawe, reaktywacja "Luthera" niemal perfekcyjnie zgrała się z planami stworzenia amerykańskiej wersji serialu, które zaczęła realizować stacja FOX. Na razie są one na bardzo wczesnym etapie i wciąż nie wiadomo, czy Idris Elba wcieli się w tytułową rolę także za Oceanem. Razem z Crossem ma być jednak jednym z producentów projektu.
Jeszcze nie wiadomo, czy z projektem związana będzie Ruth Wilson
- Gdy tylko pożegnaliśmy Johna Luthera, zacząłem zastanawiać się, co go teraz czeka. W końcu zdecydowałem się odpowiedzieć na to pytanie.
Przeciez bez Rudej odpowiedz na to pytanie jest pozbawiona sensu, no chyba ze maja na mysli inna aktorke, ale to bylby dramat.
MISFITS (Wyklęci) SEZON 5 i ostatni :( Na szczęście ostatni sezon Misfits. Jest dużo lepszy od poprzedniego, czwartego. Szczególnie rozwalił mnie tutaj odcinek z satanistycznymi skautami, a także wszystkie wejściówki jedynego nie zabitego kuratora :) Szkoda, że to już koniec.
Za Hatakiem:
Nowy obcy w filmie "Prometeusz 2" - Pożyjemy zobaczymy, niech się tylko bardziej skupi nad scenariuszem.
Ridley Scott zapowiada, że w filmie "Prometeusz 2" jednak nie zabraknie obcego - będzie po prostu inny.
Prometeusz 2" ("Prometheus 2") wywołuje całą masę kontrowersji. Jedną z ostatnich informacji, które nie spodobały się kinomaniakom, była ta dotycząca braku obcego w sequelu "Prometeusza". Wprawdzie Ridley Scott chce dać odpocząć ksenomorfowi, ale nie oznacza to, że w filmie nie zobaczymy żadnego stwora - pojawi się po prostu jakiś inny.
Według The Australian reżyser określił scenariusz jako "świeży" i "odcinający się od bogów, smoków i takich tam". "Jeśli zobaczę jeszcze jednego smoka, to się zastrzelę. Dość już smoków" - powiedział. Scott uważa ksenomorfa za "prawdziwego smoka", "skur***yna" oraz "jednego z najstraszniejszych potworów w historii kinematografii" i planuje wprowadzić w trzecim akcie "Prometeusza 2" zupełnie nowego obcego, który bardzo różnić się będzie od tego nam znanego i którego zobaczyć mogliśmy w pierwszym "Prometeuszu".
No więc czekamy; premiera 3 marca 2016 roku.
No więc czekamy
Odważne stwierdzenie w przypadku tego filmu.
No więc, czekamy ale bez przesadnej napinki :) Teraz lepiej ?! :D
Swoją drogą, to chyba nie ma teraz na horyzoncie jakiegoś filmu SF, na który bam naprawdę CZEKAŁ. Hmm, no może tylko nowy Szalony Maksio, jeśli kiedyś, rwa mać, wejdzie na ekrany !!! Marzy mi się jeszcze jakiś PREDATOR ale kto mógłby to zrobić, żeby znowu nie wyszła z tego jakaś rzadka kupa ?! Chociaż Predators nie byli tacy źli. Na pewno lepsi niż AvP1 i AvP2.
Szpilman vs Predator to zdecydowanie najlepsze, co wyszło spod szyldu tych dwóch marek od czasów Aliena 3. Albo od czasów AvP2, jeśli liczyć gry (choć nie grałem jeszcze w Alien: Isolation, więc nie mam pewności). Choć ciężko nazwać to jakąś szczytową formą.
Osobiscie mam nadzieję, że Dredd 2 w końcu dojdzie do skutku. Elementy s-f robią tam tylko za tło, ale lepsze to, niż nic.
Jeszcze nie wiadomo, czy z projektem związana będzie Ruth Wilson
No właśnie, bez Kaczego Dzióbka to już nie byłoby to samo :P
A co do "Prometeusza", to ja nadal twierdzę, że największą krzywdą dla tego filmu było na siłę wprowadzanie nawiązań do "Obcego". Walnęliby to samo w innych realiach i reakcje byłyby odmienne.
Brutalny gwałt Lindelofa na Xenomorphach to tylko wierzchołek góry lodowej. Najbardziej widoczne i najczęściej wytykane błędy, nijak się mają do Alienów.
Mnie i tak najbardziej razily idiotyczne zachowania bohaterow, typu ucieczka po torze toczacego sie kola.
Mam duza tolerancje na glupoty, wiec jesli zapamietalem glownie to, znaczy ze bylo wyjatkowo zle :>
Ja tam pseudonaukowego crap puszczam mimo uszu :P Ale tak ogólnie więcej rzeczy mnie irytowało chociaby ostatnio w Transformersach czy Godzilli. Dla mnie Prometeusz miał przynajmniej jakiś klimat (przez większość czasu), a nie wiało z niego nudą :p
Mephistopheles-->jestem fanem filmików spod znaku movie sins czy honest trailers :) Każdy blockbuster da się zjechać w ten sposób. Każdy.
"Jakiś klimat" nie usprawiedliwia absolutnie kretyńskiego scenariusza i braku jakiejkolwiek logiki, czy nawet związków przyczynowo-skutkowych.
I nie każdy film da się w ten sposób zjechać, bo nie każdy jest aż takim crapem. Chyba że uciekać się do chamskiej manipulacji montażem, czego HT z założenia nie robi.
W przypadku PROMETEUSZA, to chyba też kwestia pewnych oczekiwań, co do utrzymania chociaż w miarę przyzwoitego poziomu scenario, a ten faktycznie prawie nie istnieje. Za to budowany na początku, naprawdę niezły, klimat później zaczyna się rozmywać przez durnowato-żenujące postępowanie ciapowatych bohaterów.
Z kolei od takich Transformersów, to chyba nikt nie oczekuje jakiegoś większego sensu, więc każdy skrawek sensu dział tam tylko na korzyść.
Nie będzie chyba w tym roku już żadnych premier SF, więc tytuł najlepszego SF roku zgarnia "Ewolucja planety małp". Czy może coś mnie ominęło?
Z kolei od takich Transformersów, to chyba nikt nie oczekuje jakiegoś większego sensu, więc każdy skrawek sensu dział tam tylko na korzyść.
Ja oczekuję od każdego filmu, w tym blockbusterów. Takie coś to chyba jakaś choroba psychiczna, nie mogę nie malkontencić :(
Nie no, wchodząc w pewną konwencję, przyjmuje się jakieś umowne kryteria. Co innego "Prometeusz" aspirujący (z własnej winy) do realistycznego kina SF (w sumie, to prawie oksymoron), a co innego "Avengersi" czy "Transformersy". Niemniej, nawet w tej konwencji wymagane są pewne podstawowe zasady, a z ich spełnieniem hollywoodzkie produkcje mają poważne problemy.
Azerath-->Na skraju jutra. Małp nie widziałem, ale po wcześniejszych częściach wątpię, że przebiją.
Ludzie kochani, od kiedy biolog podchodzący do kosmicznej pizdokobry jak do królika miniaturki i geolog który pierwsze co robi w obcych ruinach gdzieś na peryferiach kosmosu to ściąga chmurę "zdarzają się w każdym filmie obecnie"?
[127]
Mimo nieco przydługawej formy - tak, małpy znowu wygrywają.
[129]
Tyle tylko, że Prometheus nie spełnia nawet podstawowych założeń konwencji tych nieaspirujących produkcji.
Za 6 dni pierwszy trailer nowego Jurajskiego Parku :)
Matthew McConaughey is tipped to take the role of villainous Randall Flagg in The Stand, a Hollywood franchise based on the 1978 Stephen King novel. Backed by Warner Bros, The Stand will be released as four standalone pictures directed by Josh Boone.
Cztery filmy!? Ale serio, cztery!? Słodki jezu...
http://www.theguardian.com/film/2014/nov/24/matthew-mcconaughey-the-stand-stephen-king-adaptation
[133]
Tja, a na razie jest trailer trailera :P
To się nazywa "teaser", dinozaurze ;)
Żeby nie skończyło się jak z Dark Tower. Też miały być cztery filmy. Też z Flaggiem.
Za Hatakiem:
Cenzura filmu "Niezniszczalni 3" to błąd - przyznaje Stallone i dodaje, że na pewno będzie część 4 - ostrzejsza i z kategorią R
Podczas promocji wydania Blu-ray filmu "Niezniszczalni 3" bez cenzury, Sylvester Stallone przyznaje się do popełnionych błędów.
Niezniszczalni 3" ("The Expendables 3") osiągnęli najgorsze wyniki z całej serii. Co prawda, producenci największą winę zwalają na wyciek filmu w ładnej kopii do sieci na długo przed premierą, ale sam Stallone twierdzi, że sporą winą porażki jest ustawienie kategorii wiekowej PG-13.
Chcąc dotrzeć do szerszej widowni, podjęliśmy tragiczną decyzję, bo zmniejszyliśmy dawkę przemocy, której widzowie oczekują. Jestem pewien, że to się nie powtórzy - mówi Stallone
Aktor zapewnia, że w filmie "Niezniszczalni 4" powrócą do soczystej i krwawej przeprawy. Stallone przyznaje, że PG-13 łatwiej pozwalało im wyjaśnić, dlaczego postacie potrafią przeżyć każdą samobójczą misję. To jednak może zmienić się w kolejnej części.
To dla mnie wielki konflikt, ponieważ w filmie z kategorią wiekową R trudno uwierzyć, że nikt z bohaterów nie ginie. Osobiście wierzę, że postacie stały się tak lubiane, że ich śmierć mogłaby popsuć nastroje widzów wychodzących z kina. To jednak może zmienić się w "Niezniszczalni 4".
mówi Stallone
Sylvester Stallone przyznaje, że długo walczyli o to, by Mel Gibson stanął za kamerą filmu "Niezniszczalni 3". Jednak po miesiącach dyskusji nie udało się tego dopiąć, ale Mel Gibson chciał przynajmniej zagrać czarny charakter, na co Stallone zgodził się bez wahania.
W USA debiutuje właśnie wersja rozszerzona filmu "Niezniszczalni 3", która jest pozbawiona cenzury i ma 5 minut więcej materiału.
koobun - e tam dinozaurze, tak sformułowali to na hataku albo stopklatce :D A jeśli chodzi o teasery, to właśnie poszedł 5. sezonu GoT - tam w ogóle nie dali niczego z nowego sezonu, tylko parę ujęć zza kulis :)
Głupi i Głupszy Bardziej - prawie 2 godziny starego dobrego humoru z lat 90, który....teraz się w ogóle nie sprawdza :( Owszem wybuchłem śmiechem kilka razy ale im dalej w film tym mniej uśmiechu i po prostu siedziałem i oglądałem i zastanawiałem się kiedy koniec (choć końcówka zacna). Szkoda, zmarnowany potencjał, powielone sceny i moim skromnym zdaniem Jim stracił coś z siebie, to już nie to. Za to Jeff na wielki plus. Zagrał genialnie. Można obejrzeć w tanią środę w kinie a później załatwić porządnego .mkv ;)
Obejrzałem zwiastun nowego Jurassic Park. Na początku pomyślałem "no nie - znowu szczyl i zbuntowany nastolatek !", ale później było już nieźle.
Czekam.
Jest pełny trailer.
https://www.youtube.com/watch?v=RFinNxS5KN4
Jest powiedzmy-że-nie-aż-tak-źle aż do chwili, gdy dowiadujemy się o
spoiler start
zmodyfikowanych genetycznie morderczych dinozaurach.
spoiler stop
W kategorii filmów o pradawnych jaszczurach, wolę czekać na Iron Sky 2.
Bo zwykły dinozaur to za mało! :)
W kategorii filmów o pradawnych jaszczurach, wolę czekać na Iron Sky 2.
Daję lajka!
Dla mnie strona wizualna bardzo się liczy, a tu jest niezły poziom.
Wszystko ok do czasu aż pojawiła się wzmianka o krzyżówce dinozaura, o którym mówią per 'she' :/
Tyranozaur z części pierwszej też był tyranozaurzycą.
Oficjalnie wszystkie to 'she' a jak wyszło to wie każdy kto oglądał film ;)
Ok więc wygląda na to, że to krzyżówka Tyranozaura z Velociraptorem i Spinozaurem. Jedyne co mi się nie podoba to wesołkowaty klimat trailera.
Genetycznie zmodyfikowany dinozaur, można go jeszcze trochę napromieniować i wyjdzie nam ... hmmm, chyba wiem jaka premiera czeka nas w 2017 ;)
Ale Marvel już myśli nad Phase 4.
https://www.youtube.com/watch?v=tjW1mKwNUSo
pierwszy zwiastun "Pan", jest to kompletnie nowe spojrzenie na przygody Piotrusia Pana znanego z historii J.M. Barriego. Nowa wizja pokaże historię sieroty, który zostaje przeniesiony do Nibylandii. Tam odnajdzie swoje przeznaczanie - ma zostać bohaterem zwanym Piotruś Pan.
Uwielbiam takie klimaty, znów czuję się dzieckiem :)
Wyciekł szkic D-Rexa (podobno oficjalny, już usuwają z różnych stron) czyli krzyżówki T-Rexa i Velociraptora i pewnie jeszcze czegoś :)
czyli krzyżówki T-Rexa i Velociraptora i pewnie jeszcze czegoś
No to faktycznie nie dało się tego osiągnąć inaczej niż przez zagrywki z niskobudżetowych s-f rodem ze studia Asylum.
Oh, wait...
http://en.wikipedia.org/wiki/Nanotyrannus
Tak mi się skojarzyło. Czo ten Spielberg na starość że poziom WTF w jego filmach lub filmach sygnowanych jego nazwiskiem drastycznie wzrasta? Pójście w stronę dinozaura-mutanta-zabójcy niebezpiecznie zbliża się do filmów puszczanych nocą na Puls 2.
Począwszy od 2001...
ja to wlasciwie nie rozumiem skad ten 'zachwyt' nad spilbergiem.
Owszem - kasowo jego filmy dobrze wychodza - ale tak szczerze to jego ostatni niezly film to Munich z 2005 roku a tak naprawde dobry (obiektywnie bo ja tego filmu akurat nie lubie ) to Szeregowiec Ryan z 1998. Jeszcze od biedy mozna wpisac na liste produkcji udanych - Tintina - jak ktos lubi animki i komiks.
Z tego co synguje swoim nazwiskiem - to juz wogole polowy sie nie da dotknac nawet dlugim kijem :)
To się nazywa chyba odcinanie kuponów ;)
Producent wykonawczy (ang. executive producer) – osoba, która z ramienia wytwórni filmowej bądź muzycznej ma generalny nadzór nad powstawaniem dzieła, ale zasadniczo nie uczestniczy w procesie jego realizacji. Producent wykonawczy ma kontrolę nad stanem zaawansowania produkcji filmu czy albumu, budżetem i bieżącymi kosztami, ale konkretne decyzje realizacyjne znajdują się w gestii producenta filmu lub producenta muzycznego, który jest najczęściej głównym inwestorem projektu.
Czyli nie rozumiem w sumie za co Spielberg w JP4 odpowiada :P
Kurcze, nie wiem, czy wypada mi sie przyznawac, ale ja pewnie pojde na najnowszy JP do kina. Mam nadzieje, ze watkowa awangarda mnie nie wysmieje... za mocno.
Pff, ja będę pierwszy w kinie w dniu premiery ;) Tylko ja nie awangarda tylko plebs zwykły co tu bywa raz na miesiąc ;)
Paudyn => alez nie ma w tym nic zlego :) to ze film bedzie jako calosc g....y nie znaczy ze nie bedzie sie go fajnie, szczegolnie w kinie ogladalo. Popcorn dla mozgu tez jest potrzebny! Zreszta nie ma co sie wyglupiac i oszukiwac sie i wszystkich innych ze oglada sie tylko 'ambitne' produkcje z glebokim przekazem - ch... tam.
Kazdy od czasu do czasu lubi jakies JP czy inne Transformersy czy jeszcze jakies cuda. :) Zreszta moj ulubiony film tego roku to GotG - a to mozna nazwac wszystkim - tylko nie filmem ambitnym! :)
Genialne podsumowanie trailera JP4 ;)
Starzejecie się, a te filmy robi się wciąż dla tej samej grupy docelowej: dwunastolatków.
Najwyraźniej filmy dla dwunastolatków też dzielą się na dobre i złe.
Ja na JP w kinie byłem jak miałem 8 lat a nie 12 !! ;)
Mephistopheles => oczywiscie ze tak, sa
Swietne filmy dla 12 latkow: - Indiana Jones 1-3, albo A New Hope
Sa przecietne filmy dla 12 latkow: - Jurassic Park
i sa mega go... ne filmy dla 12 latkow : - Return of the Jedi.
Guardians of the Galaxy - słabo. Dodatkowy punkt za szopa pracza i dance fight. Może gdyby były flaki i dosadny język, to by mnie ruszyło. A tak, zwykła bajka jakich wiele.