Assassin's Creed - narodziny nowej marki
Gra bardzo fajna, miło ją wspominam. Szkoda że seria skończyła jako kotlet do odgrzewania. Nowa część być może przyniesie jakiś powiew świeżości, ale już od dawna nie czuję takiej ekscytacji przed premierą żadnej części, szczególnie że fabuła robi się coraz bardziej naciągana.
Do Della, pisze kqmilus
Nudny świat, mało zadań. To fakt, ale.....
ASSASYN CREED 1, była moją pierwszą grą od 2008 roku. Lata 2002-2008 to lata mojej przerwy z grami.
Kupno Xboxa i AC było szokiem taki skok graficzny, wielki szczegółowy świat, ale co najważniejsze ta gra miała i ma po dziś dzień(klimat). Czyli to czego inne gry nie mają. Za okno wielkie światy, rozbudowane bezsensowne dialogi, długie zadania poboczne bez celowe, po co i na co to komu.
Do Della
Wzróc jeszcz uwagę na jedną bardzo istotną rzecz, pomijając klimat, AC1 była to pierwsza gra która w umiejetny sposób ukazała postać której nie dość że symbolem gry był kaptur, to przedstawienie tego kaptura wyglądało perfekcyjnie, jak na możliwości sprzętu. Dopiero w Alice Madnes Return wzięto sie za włosy głównego bohatera gry. Mamy 2007 i dopiero ktoś pomyślał że skoro włosy wyglądają tak h.. to może dac głównemu bohaterowi kaptur.
Bardzo słaby gameplay... Mam nadzieje że nie zniechęci ludzi do tej gry, bo nie zostało tutaj pokazane nic poza zabójstwem fabularnym (strasznie wykonanym zresztą). Gre wspominam świetnie i polecam!
Na sam koniec dodam że Assasyn Creed moim zdaniem to gra przełomowa, która tak jak Crysis, Diablo 2, Crasch Bandicot, God of War zostanie zapamietana na zawsze. Nie było takiej gry w 2007, mechanika, fizyka, świeże pomysły, a co najważniejsze klimat, czujesz że jesteś w średniowieczu, czujesz tę biedę, tę bezsilność, skorumpowanie jak w terazniejszej Polsce. Ta gra biorąc pod uwagę wszystkie części od 2 do 4 miała i ma najwięcej do zaoferowania klimatem beznadziej, jak w Falloucie 3 i New Vegas.
Chciałbym właśnie żeby następną grą, która będzie przedmiotem tematu na tv gry, proponuje wybrać Fallouta szczególnie część 3 i Nev Vegas, proponuję także wspomnieć ludzią któzy nie grali w dodatki do tych części.
Zw na brak premier, proponuję na tapete zw na pomijanie Fallouta 3 i Nev Vegas w latach 2009-20014 wrzucić krótki materiał co do gry Na konsolach mijajaćej generacji Fallouta 3 i Nev Vegas.
Były recenzje ale na tym się skończyło czemu, dużo ludzi uznaje że to Seria Elder jest symbolem Bethesdy.
Czemu Fallout jest tym drugim jak PIS przy PO, jak krowa przy lwie. Krowa przynajmniej daje mleko.
Irytuje mnie to że tak pomijacie i dystansujecie Fallouta 3 i Nev Vegas, jest materiał lato z padem z assasyn creed ein, czy mass effect. ale nie ma materialu grach grywalnych i po cześci wibitnych bo w te gry gra się bo wciagają, uzależniają i mają klimat.
Jedynka w 2007 roku była moim spełnieniem marzeń. Parkour niczym z Prince of Persia i piękny, otwarty świat, może i seria przemieniła się w tasiemca, ale mimo wszystko gra się w każdą część przyjemnie.
AC1 przeszedłem 2 razy i oba te razy były niesamowite. Klimat, gameplay, może i powtarzalność ale warto się przemęczyć do samego końca :) AC2 to już po prostu ideał xD Ubisoft wtedy wniósł się na wyżyny i postawił sobie poprzeczkę której jak na razie nie przebił. Ezio to już się zapisał na zawsze w pamięci graczy :) Zobaczymy jak to będzie z Unity i Arno xD :)
Jedynka ma wciąż wg. mnie najlepszy klimat: tajemniczy, małomówny bohater; podróże przez pustkowia; mroczna, zrujnowana Akka, dzielnice biedoty itp.
Gra z bardzo fajnym światem, ale bardzo słabym gameplayem. Ale światy były znakomite już w AC 2 i Brotherhood, części trzecia i czwarta pozbyły się parkouru i dlatego mnie nie interesowały.
Gra jeśli chodzi o możliwości w porównaniu do kolejnych części faktycznie leży.
Ale w dniu premiery powalała, otwarty i piękny świat, ciekawa historia, świetne animacje i system wspinania.
Jedynka stoi wysoko w mojej klasyfikacji części AC. Stawiam ją zaraz za rewolucyjną i najlepszą częścią II. Oczywiście klimatem trudno ją zabić, bo tam rozgrywka była podczas krucjaty a w dwójce to już Italia i renesans. Nie mniej Altair i jego początek historii to majstersztyk. W następnych częściach to już wiadomo co się pojawia i spoilerować nie będę ;P No tak i Desmond Mailes... jego początek odkrywania tajemnicy Assasynów wewnątrz budynku Abstergo (bezcenne), zwłaszcza możliwość chodzenia po obiekcie ;>~ no i rozmówki ;D
Da sie w te grac, jesli nei gralo sie w nastepne czesci. Gra jest uboga i nudna w porownaniu do nastepnych czesci, a szczegolnie 2, brotherhood i revelations.
Witam
Tak się składa, że to moja ulubiona część serii i pozwolę sobie nie zgodzić się z paroma Twoimi argumentami. A przynajmniej połowicznie.
Zacznę może od świata. Jak wielokrotnie wspomniałeś, był pusty. Jednak należy się zastanowić, czy to na pewno taki minus. Może inaczej. Jest to minus i plus zarazem, patrząc na dalszy rozwój serii. Mówiłeś, że czwarta odsłona serii, o podtytule Black Flag, miała najlepiej rozwinięty świat. Tu się nie zgodzę. Moim zdaniem ta, jak i poprzednie części, był wypełniany w sztuczny sposób. Tak naprawdę na mapie, znajdujemy mnóstwo miejsc, rzeczy, czy nawet drobnych zadań, które są nieciekawe. Zamiast pokusić się o jakieś interesujące wątki poboczne, w których moglibyśmy poznawać historie piratów, brać udział w jakiś napadach, konkretnych bitwach morskich, twórcy postanowili nam zaserwować zwiedzanie jaskiń tępych bandytów, zbieranie tysiąca znajdziek i stuprocentowe odkrywanie wysp, w większości skupiające się na wcześniej wymienionych znajdźkach. Samych wysp też jest niewiele. A przynajmniej, nie wiele się różnią. Zwykle to małe kawałki lądu, zamieszkałe przez zwierzęta. Może znajdziemy jakiegoś pirata z mapą, ale zamiast poznać jego historię, podążyć jego ścieżką, by się czego ciekawego dowiedzieć, możemy go tylko przeszukać. Tak więc moim zdaniem, sam świat, to jeden z minusów tej części. W poprzednich było podobnie. W zasadzie, pod tym względem, podobał mi się tylko Brotherhood, w którym występowały zadanie, gdzie odkrywaliśmy postacie z multiplayer'a. Same DLC były też ciekawe. Otwarty świat podobał mi się także w trzeciej części. Trochę sztuczny, ale zdecydowanie bardziej wiarygodny, niż w czwartej odsłonie cyklu. W pierwszej części serii, gra nie była tak wypchana. Nudne były trochę, w kółko powtarzające się zadania poboczne, ale nie raziło mnie to za bardzo. Nie bylem wybijany ze świata, przez co chwila pokazujące się znaczki, masę ikonek na mapie, dobiegające do mnie dziwne dźwięki, informujące o bezpańskiej skrzynce z kasą, leżącą sobie od tak, dla naszego bohatera. No i sama gra, nie była jeszcze tak proste, jak następne części, a główne cele, mimo swojej powtarzalności, zawsze były inne. W różny sposób przedstawiane, każdy kontrakt był inny, odważny, sprytny, tchórzliwy. Ta gra sprawiała, że byłem w stanie w nią uwierzyć, w przeciwieństwie do następnych części.
Bohater jak dla mnie, to dziś jest niepokonany. Prawdziwy Asasyn z krwi i kości, a przynajmniej w tej części. W następnych odsłonach nie widać już tego, ale przede wszystkich przez ogólną fabułę, lecz o tym później. Bohater był małomówny, zabijał z zimną krwią i nie przejmował się pierdołami, jak jego następcy. Dodatkowo dubbing. Jest to jeden z niewielu przykładów, zasługujących na plus. Naprawdę, w mało której grze, tak mi się podobał nasz narodowy język. Doskonale wybrano aktorów, nawet do roli głównego bohatera.
Fabuła. Tak, tu się zgodzę. To znaczy, w tej części, miała sens. W dodatku, jakoś nie wpadłem na to, że za wszystkim stoi nasz mistrz, ale może to dlatego, że byłem na to za młody. Jednak, w jakiś sposób trzymałem się tego klimatu, kredo itd. Podobało mi się to. Dwójka, uważana przez większość za najlepszą, w tej kwestii leżała i głośno kwiczała. Jeśli natomiast chodzi o fabułę całej serii, to jest to dramat już w chyba dziewięciu aktach, nie licząc dodatków (Liberetion, i inne mniejsze produkcje). Nie można opisać tego, co tam się dzieje i obawiam się, że sami Twórcy zaczynają się w tej kwestii gubić.
Ogólnie można powiedzieć tak. Dla mnie, gra jest znakomita, o czym świadczy ośmiokrotne ukończenie jej z mojej strony. Jej wygląd, według mnie jest powodem właśnie testów. To byla próba stworzenia czegoś nowego i wydaje mi się, że żal było twórcom kasy, która mogła pójść w błoto, więc postanowili sprawdzić, czy to się przyjmie. Tak też się stało, więc zaczął się rozwój, który powoli zabija tą serię. Mam nadzieję, ze Unity to zmieni i przywróci blask tej serii. Wprawdzie na powrót zimnego bohatera nie mam co liczyć, bo przecież to gra +18 dla dzieci, ale może chociaż fabuła będzie ciekawa. I parkour może ulec ciekawej zmianie. Tak Del, to był ogromny plus pierwszej części. Ta przyjemność z samego biegania i skakania :)
Pozdrawiam
Wtedy to było coś. Teraz jednak ACI zaraz obok ACIII jest najgorszą częścią serii. Ta gra jest po prostu nudna, wszystkie zadania przez całą grę takie same to jakiś żart.
Teraz jak już mam za sobą nowsze części nie wiem czy byłbym w stanie ukończyć jedynkę. W porównaniu do kolejnych części wydaje się po prostu słaba.
Do pierwszego Assassyna podchodziłem 4krotnie, by w końcu go ukończyć, jego wtórność zabijała moją silną wolę.
Seria Watchdogs? To w którą my już część gramy? =)
Jak dla mnie od pierwszego assasyna nie zmienilo sie praktycznie nic poza watkiem glownym i realiami Wszystkie assasiny no moze oprocz 4 gdzie jednak jest pare urozmaicen to tama sama wtornosc wieże znajdzki zlecenia zabojstw sledzenie itp to samo przez tyle lat jeszcze do tego podobne mechaniki w Far cry 3 i watch dogsach.... niech lepiej zrobia porzadna gre z zamknietym swiatem niz wypelniac otwarty swiat gownem
A mi tam się jedynka bardzo podobała. Obok Brotherhood moja ulubiona część. W 2 nie grałem, Revelations wiało już momentami nudą, a 3 to według mnie gra mierna.
@bulletskater16 - To zagraj w AC2, bo to znacznie lepsza część niż Brotherhood i ogólnie najlepsza z serii.
Dell co do materiału to spoko, ale w kółko powtarzasz jaki to postęp jest przez lata do Black Flag i jak oni celowali do tego, a tak naprawdę to 95% postępu już było pomiędzy AC1 i AC2. Dodam, że akurat Black Flag był obok "jedynki" częścią serii przy której robieniu 100% potrafiłem się zanudzić. Może i Black Flag jest dobry, ale to żeglowanie jest tak monotonne, że nawet przy robieniu samego wątku głównego pod koniec potrafi nudzić, a do tego wykastrowana z parkouru przez pływanie.
Wg mnie seria:
1.Assassin's Creed 2
2.Assassin's Creed: Revelations
3.Assassin's Creed 4
4.Assassin's Creed 3
5.Assassin's Creed
6.Assassin's Creed: Brotherhood
7.Assassin's Creed: Liberation HD
Najlepsze części to AC2 i Brotherhood, pierwszy AC jest jednym z najgorszych.
Nie wiem jak to jest z AC, że wszystkie robione są na jedne kopyto i niby każda mogłaby być najlepszą częścią (zależnie od gustu) ale to definitywnie tylko pierwsza część miała ten świetny klimat (przynajmniej dla mnie). Pierwsza część AC zdecydowanie widnieje na topie w moim rankingu pomimo, że... nigdy go nie skończyłem i nigdy tego nie zrobie. Po prostu w pewnym momencie tak mnie odepchnęła, że już nie miałem sił jej "katować". Czekam na kolejnego, myślę że obranie takiej a nie innej fabuły (w realiach rewolucji francuskiej) to strzał w 10 twórców i że to właśnie przywróci na nowo ten specyficzny klimat.
Łee tam. Najlepsza część jest, było i będzie AC2 pod względem fabuły wg.
AC1 miała zupełnie inną strukturę niż kolejne części, które były tradycyjnymi opowieściami. W jedynce chodziło o wykonywanie zleceń, o ile dobrze pamiętam to nawet w rożnej kolejności można było niektóre wykonać. A co niewiele osób zauważyło (bo niestety nie było to bardzo przez grę dostatecznie zaznaczane) każde zadanie poboczne dawało dodatkowe wskazówki dotyczące wykonania głównego zlecenia (np. mapa rozmieszczenia strażników). Niestety ze względu na łatwą walkę gra za bardzo nie zmuszała do korzystania z tych porad. Dla mnie to była chyba najlepsza część jeżeli chodzi o klimat i muzykę. Gusta są jak widać różne ponieważ bardzo mi się podobał ACIII, a najgorszą częścią jest dla mnie Revelations (w Black Flag jeszcze nie grałem).
Ta gra to katastrrofa, kto sie tym zachwyca. Najnudniejsza gra ostatnich 10 lat
No właśnie. Co jest sednem gry? Jej poziom techniczny czy innowacyjność? Pierwszy AC była tak fajny, że tu ubóstwo tylko mu się przydało. Kiedy zagrałem w drugą część, nawet jej nie próbowałem kończyć. Jedynka miała to coś, czego następne części już nie miały. Okazuje się, że liczy się pomysł i pokazanie go w najprostszych schematach.
Pewnie właśnie taka sama sytuacja jak z AC będzie z WD.Pierwszy Watch Dogs nie jest idelany,ale jest dobry, i tak jak AC 1 jest podstawą dalszych części,tak samo WD jest podstawą pewnie dalszych części gry,i dlatego wydaję mi się że niedługo będziemy tak samo zadowoleni z następnych części Watch Dogs,tak jak byliśmy zadowoleni z dalszych części AC.
Ja mam podobne odczucia jak Dell - gra bardzo mi się podobała bo była czymś nowym i ciekawym oraz same bieganie po dachach było bardzo fajne. Nie rozumiem hejtu na nią. Natomiast Assasins Creed III zanudził mnie niesamowicie - gra kulała w praktycznie każdym aspekcie, biegaie po dachach zostało zamienione na bieganie po ulicach, absurdalnych drzewach i brodzenie w śniego, ponadto gra miała koszmarny level-desig, przez który traciło się multum czasu na biegania z punktu A do B. W efekcie nie mogłem się zmusić, żeby w nią grać mimo, iż przeszedłem wszystkie poprzednie części gry i świetnie się w nich bawiłem.
No co ty, black flag zarąbista gierka, chociaż unity będzie chyba lepsze. Mówisz, że wcześniejsze części są fajniejsze, a jakbys teraz w nie zagrał to bys inaczej mówil.
Jedynka miała to czego inne części nie miały...... klimat. Za głupotę Ubisoftu który miał otwarta furtkę i nie wykorzystał klimatów tamtej epoki.
Co sie stało z odtwarzaczem ze znowu nie mozna ogladac filmów z tvgry na ios?
Moja ulubiona część AC ze względu na klimat krucjat i fajne miasta. Co prawda patrząc z perspektywy czasu była trochę monotonna ale i tak mi się świetnie w nią grało.
Że co? Walka dawała satysfakcję? Toż to przecież największy minus całej gry - monotonia starć opierających się właściwie jedynie na kontrowaniu ciosów (100% skuteczności i zero zagrożenia) w połączeniu z identycznymi praktycznie zadaniami strasznie psuło odiór gry. A że ostatnie 2 rozdziały to praktycznie tylko rąbanie dziesiątek przeciwników to już totalnie dobijało. Powiedzmy to szczerze - pierwszy Asasyn był nudny nawet tuż po premierze, po latach wygląda pod tym względem znacznie gorzej. Najlepszymi jej elementami były fabuła i klimat tajemniczości, a zwłaszcza zakończenie zachęcające do dalszego poznania historii Desmonda. Pod względem rozgrywki jednak wiele brakowało jej do ideału (poza parkourem, to było naprawdę dobre).
Jednocześnie, jak najbardziej zgadzam się ze stwierdzeniem, że to porządna podwalina do rozwoju serii i jeden z kamieni milowych rozgrywki elektronicznej poprzedniej generacji. Każda następna odsłona wnosiła do szkieletu coś od siebie i dzięki temu do Revelations włącznie każda kolejna gra była lepsza od poprzedniczki. "Trójka" była już naprawdę interesującym pseudosandboksem ale zawodziła w tym co w serii było najważniejsze - fabule. Zarówno nieciekawa historia Connora (o wiele bardziej interesujący był Haytham) jak i bardzo rozczarowujący finał opowieści o Desmondzie pogrążyły tę produkcję. W Black Flag niestety jeszcze nie miałem okazji dłużej zagrać, choć z tego co widziałem, rzeczywiście otwarty świat olśniewał. Jak znajdę kiedyś więcej czasu to się za nią zabiorę.
Większość gier starzeje się po jakimś czasie, nie inaczej jest z pierwszym asasynem. Jednak nawet dzisiaj można by grać w 'jedynkę' z przyjemnością! :)
Mnie wszystkie części od brotherhood zawodziły. Uwielbiałem w pierwszych dwóch częściach ten element zagadki. Nie wiedzieliśmy czym jest fragment edenu, skąd jest, co możemy z jego pomocą osiągnąć. W pierwszej części było to podane subtelnie, elementy mistyczne były zagadką której gracz za bardzo nie rozumiał. W takim Black Flagu fabuła jest śmieszna. Ja osobiście śmiałem się z absurdów tej historii i zerowego przyłożenia się do niej. Sam pamiętam jak czytałem o Robercie de Sable czy Lorenzo de Medici w czasie gry. Jarał mnie ten świat i te wszystkie teorie spiskowe, które były w całkiem ciekawy sposób argumentowane. Zawsze po zabiciu templariusza zastanawiałem się czy ich metody działania faktycznie były sensowne (każdy z nich dość logicznie się usprawiedliwiał). Jedynie dwójka zawiodła mnie tym cliffhangerem na końcu nie wspominając o trzeciej części która totalnie zniszczyła podupadłą już fabułe desmonda.
Ja byłem zachwycony kiedy ta gra wyszła, do tego stopnia, że zmieniałem specjalnie dla niej procesor. Możliwość zabawy w zabójcę dawała ogrom frajdy.