Tasiemce Growe
Akurat seria AC jest, że tak to nazwę "dobrym tasiemcem". Osobiście robie tak, że nie kupuję każdej gry tej serii, a tylko niektóre, ale każda ukazuje co innego, bo przecież nie możemy powiedzieć, że Black flag jest taki sam jak AC II. W tej serii do każdej części można wsadzać inne mechaniki i inne epoki i odrazu gra zmienia się nie do poznania. Co innego COD. Tutaj żebym zauważył jakąś konkretną różnicę pomiędzy kolejynmi częściami musieliby wrócić do II wojny światowej, bo dzisiaj każdy FPS wygląda tak samo( oprócz nowego Wolfensteina).
Final Fantasy, tyle sequeli,Spinoffów, i kto wie jeszcze czego przez co mam mały mątlik w głowie co jest z historią tej gry.
Ciągnięcie danej serii w nieskończoność to obecnie jeden z najpopularniejszych marketingowych zabiegów na rynku.
ten zabieg istnieje od zawsze... kiedyś w nieskończoność ciągnięto serię Kings Quest, gdy się troche nudziła to zrobiono Police Quest, Space Quest (czy na odwrót), niekończące się odcinki Ultimy... to istnieje od zawsze a nie od czasu Call of Duty czy Assassina
Final Fantasy, tyle sequeli,Spinoffów, i kto wie jeszcze czego przez co mam mały mątlik w głowie co jest z historią tej gry.
Akurat FF to nie tasiemiec, bo tam kolejne części nie mają ze sobą wiele wspólnego.
Oczywiście, że serie tych gier będą kontynuowane, póki przynoszą zyski nikt nie zabije kury znoszącej złote jaja. Los tych "tasiemców" zależy tylko od konsumentów.
AC ma tą przewagę, że nie ma innych tasiemców podobnych do tej marki. Miliard FPS-ów zawsze bardziej będzie się rzucać w oczy.
Akurat FF to nie tasiemiec, bo tam kolejne części nie mają ze sobą wiele wspólnego.
W ten sposób patrząc to i AC nie jest tasiemcem. W końcu co ma wspólnego gra o zabójcy w czasach wypraw krzyżowych z grą o piratach? Niewiele jeśli odliczyć podobną mechanikę.
@Bezi2598
Ale wszystkie części łączy Desmond.
FFów nie łączy nic... może prócz niektórych czarów, phenix down i Cida. Z czego Cid zawsze jest kimś innym. No i co FF- inna mechanika (FF13 nie ma nic do pierwszych odsłon, Dyssydii, MMO czy XII, nawet pierwsze odsłony różnią się od VII).
Też muszę stanąć a obronie AC. Chociaż w felietonie w żadnym miejscu nie ujmowano mu na jakości, to jednak ktoś samo zaliczenia tej serii do tasiemców może potraktować jako minus dla gry. Osobiście ukończyłem wszystkie Assassiny jakie tylko ukazały się na PC i w żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że któryś z nich był odgrzewanym kotletem lub powielał błędy poprzednika. Nie mogę też powiedzieć, że któraś z części jest lepsza od innej, bo ta seria nie tylko dodaje, ale też zabiera niektóre elementy w kolejnych odsłonach, ale w ogólnym rozrachunku w każdym tytule zawsze jest po równo smaczków.
We wpisie i w komentarzach nie został wzięty pod uwagę jeden istotny fakt - rdzeń (sens istnienia) danej produkcji. Taki Mass Effect może będzie miał 6 części, a zmiany w warstwie rozgrywki będą minimalne, jednak w tej grze nie o to chodzi, ponieważ rdzeń stanowi fabuła.
Jaki jest sens wypuszczania kolejnego CoD, skoro rdzeniem gry jest rozgrywka (konkretnie oparta na sensacji, wyzwaniu i konkurencji), a w tejże nic się nie zmienia. Ruch postaci, rodzaje broni (tylko skórki są nowe), modele pojazdów, otoczenia, ww. postaci, zniszczeń, zadawanie obrażeń, fragmenty map, czy nawet niektóre linie kodu gry - helikopter - są przenoszone z poprzednich części.
Poza tym nie oszukujmy się, że celem wydawcy (pośrednio przez producenta) jest stworzenie dobrej gry. Jego celem są pieniądze i wszystkie działania, związane z produkcją gry, będą temu podporządkowane (np. będzie on dbał o swoich pracowników, ale nie ma na celu ich dobra, a swój zysk). To od wymagań graczy zależy to, czy dana produkcja będzie dobra i tu sprawy się komplikują, ponieważ gracze bardziej wymagający współdzielą rynek z tymi mniej.
Można też zadać pytanie: czy fakt, iż jakaś gra jest kolejną częścią (ma w nazwie o numerek wyżej) do czegoś zobowiązuje? Czemu BF 4 nie jest po prostu dodatkiem (pakietem map)?
Nie ma dobrych tasiemców - jak autor zauważył, tylko wielkie produkcje stają się tasiemcami, jednocześnie ograniczając potencjał całego medium. Czemu nie dąży się do zmian w formie przekazu (techniki narracyjne itd.), czemu ogranicza się treść gier tylko po to, aby trafiły do szerszego grona potencjalnych klientów, czemu nie wykorzystuje się potencjału naszego medium, które jako jedyne umożliwia taką interakcję?
Autor napisał, że „Lubimy bowiem to, co dobre i sprawdzone” i widać to doskonale. Zmian w treści jeszcze są akceptowane, jednak zmiany w formie przekazu (często umożliwiające lepsze wykorzystanie interakcji, chociażby do przedstawienia treści) są natychmiast wykluczane przez większość - i to nie tylko graczy, ale także ograniczonych recenzentów - np. Knock-Knock.
Może pod względem przychodów gry są dziś numerem „1”, jednak jeżeli chodzi o wartość medium są one „na szarym końcu”.
berial6 [8]
Ale wszystkie części łączy Desmond.
Który jakoś mało znaczy przy całej reszcie gry, nie żeby mi to przeszkadzało.
Akurat AC to jeden z przykładów gorszych tasiemców. Po co naprawiać takie drobnostki jak system walki, skradanie, skakanie ograniczone to trzymania jednego przycisku, kupę nudnych aktywności pobocznych zrobionych na zasadzie kopiuj/wklej itd. Ludzie i tak to kupią. Ubisoft czasami rzuci ochłapem jak zrobione na odwal pływanie statkiem i już lud się cieszy.
FFów nie łączy nic... może prócz niektórych czarów, phenix down i Cida. Z czego Cid zawsze jest kimś innym. No i co FF- inna mechanika (FF13 nie ma nic do pierwszych odsłon, Dyssydii, MMO czy XII, nawet pierwsze odsłony różnią się od VII).
Bez przesady... Pierwsze odsłony są do siebie bardzo podobne, im dalej w las tym większe różnice. Akurat powtarzający się system magii, przedmioty, summony itd. to dosyć sporo. Podobnie jest w przypadku Shin Megami Tensei ale Atlus akurat stara się różnorodne spinoff (chociaż ostatnio mocno doją Personę).
Ale wszystkie części łączy Desmond.
Taa. Szczególnie w momencie kiedy
spoiler start
umarł.
spoiler stop
AC to przykład dobrego tasiemca. Tam pomysły na rozgrywkę się nigdy nie skończą. Jest jeszcze tyle miejsc historycznych wartych do osadzenia akcji. Gameplay trzeba albo lubić, albo nie. Ja lubię i zamierzam grać w każdą kolejną część jaka wyjdzie.
Z niecierpliwością czekam na AC 20 i WD 30.
Też u was spoilery są widoczne cały czas ;d?
[13]
Nie ma znaczenia. Fabuła pomiedzy kolejnymi czesciami AC trzyma jakis tam zwiazek przyczynowo-skutkowy, powtarzaja sie te same postaci etc.
W Finalach NIE MA (poza kilkoma wyjatkami) ZADNYCH powiazan miedzy jedna a druga gra poza tytułem. Pojawiaja sie czasami wspolne motywy (krysztaly, summony/guardian forces/espery/zodiaki - to samo tylko rozne nazwy) i tyle. Tylko w ten sposob mozna powiedziec, ze battlefield=call of duty bo i tu i tam masz kałasza. A poza motywami? Sa to zupelnie rozne gry czesto z calkowicie zmieniona mechanika gry, w zupelnie innym swiecie itp. To juz blizej wyzej wspomnianemu codowi do BFa niz FF9 do FF10.
Dla tych co sie "pogubili" square wprowadzilo nawet ulatwienie - kazda gra ktora jest spinoffem ma ten sam numerek:
FF10, FF10-2
FF13, FF13-2, FF13 lightning costam
Oprocz tego sa jeszcze final fantasy tactics (i FFTadvance), ktore faktycznie rozgrywaja sie w swiecie jednego z finali. W tym przypadku jest to Ivalice czyli swiat z FF12.
Ciągnięcie serii na siłę nie jest dobre. Dobrym przykładem jest np. Call of Duty. Zaczynając od genialnych gier o II wojnie światowej, skończyło się na nudnych grach o jakimś fikcyjnym konflikcie. Jeszcze lepszym przykładem jest Need for Speed. Kiedyś ten tytuł kojarzył mi się z emocjonującymi wyścigami. Obecnie im nowsza część tym gorsza. Seria osiągneła szczyt gdy wyszedł Underground 2. Gra idealna. Potm był jeszcze dobry MW i Shift ale reszta tych nowszych już jest co raz gorsza. Model jazdy odpycha a sama gra niczego ciekawego nie oferuje. Kolejną serią jest Medal of Honor. Chyba każdy kto słyszy ten tytuł od razu pomyśli o II wojnie światowej i niezapomnianym D-Day. Niestety seria zmieniła klimaty i stała się bezduszną strzelanką do terrorystów.