Jako że poważnie rozważam przeprowadzkę z małego miasteczka do Warszawy, to oczywiście interesuje mnie kwestia bezpieczeństwa. Z różnych opowieści słyszy się że bardzo łatwo potykając się o grupę typowych "dresów" stracić telefon bądź uzębienie, tylko jak to wygląda naprawdę?
Na pewno jest tu ktoś kto w Warszawie mieszka i jest w stanie wypowiedzieć się na ten temat opierając swoje słowa na własnych przeżyciach.
W jakich dzielnicach warto wynająć mieszkanie? słyszy się że ogólnie prawa strona Warszawy nie cieszy się dobrą sławą.
Mieszkam na Pradze-Północ, dobre 16 lat - do dzisiaj nikt mi nie wpierdolił, nie okradł, nie wjebał kosy w płuco i żyję bez większych problemów. Rzygać mi się chce opowieściami produkowanymi przez ludzi którzy najprawdopodobniej z całej Warszawy widzieli co najwyżej Dworzec Centralny.
PS: W innych dzielnicach też do dzisiaj nikt mnie nie tknął, nawet wracając do domu w środku nocy :P
Jak masz pecha to wszędzie ci się coś stanie, ale ogólnie bezpieczeństwo w mieście poprawiło się znacząco w ciągu kilkunastu lat. W każdym razie poruszając się po mieście czuję się bezpiecznie.
Są rzecz jasna dzielnice i miejsca o gorszej opinii, ale często wynika to np. z ich historii. Są też gorsze dzielnice, ale tam raczej spotkasz pijaczka nagabującego o drobne niż wyrośniętego łysola oferującego wybór pieniądze albo obita morda.
Miasto jak miasto, w każdym możesz wyłapać wpierdól, co do Warszawy to są niektóre szczególne dzielnice na których bym uważał, ale raczej nie masz się czego bać.
Prawa strona Wisły i tak jest bezpieczniejsza od wielu polskich, wcale nie patologicznych miast. Co do lewej - po Śródmieściu, Mokotowie i Żoliborzu notorycznie zdarza mi się spacerować ciemną nocą, nigdy nie miałem nieprzyjemności jako takich (wiadomo, pomijam jakieś wybryki po alkoholu, bo to inna sprawa). Osobiście czuję się w centrum Warszawy bezpieczniej niż w jakimkolwiek innym miejscu w Polsce.
Jedyna bande dresow w Warszawie widzialem na Ochocie przy monopolowym i na Plockiej na Woli.
Montera w Warszawie jest więcej wszelkiej maści dziwolągów niż dresów, więc jestem przekonany, że to oni się bardziej bali Ciebie
Wszędzie jest takie samo prawdopodobieństwo spotkania marginesu. Paradoksalnie to właśnie po prawej stronie Wisły czuję się bezpieczniej niż po lewej.
Chociaż nie ukrywajmy, Praga nie jest dzielnicą atrakcyjną pod względem szeroko rozumianego krajobrazu architektonicznego i społecznego.
Btw, zauważyłem że w każdym autobusie/tramwaju niemalże zawsze jest co najmniej 1 dziwna osoba obok, której nie odważyłbym się usiąść. Nie wiem skąd taki wysyp dziwolągów w stolicy w ostatnich latach.
Warszawa jest diablo niebezpieczna, ja uciekłem po pół roku nie oglądając się z siebie, a tobie radzę wyjazd do jakiegoś bardziej przyjaznego i fajnego ośrodka miejskiego, np. Wrocławia.
Potwierdzam. Jak zaczalem uciekac, do zatrzymalem sie heeeen za Odra. Ze swojej strony proponuje Poznan - miasto know-how, czy jakos tak.
Muszę przyznać że spodziewałem się kompletnie innych odpowiedzi :)
Wygląda to całkiem ciekawie, i widać wielki kontrast co do internetowych opowieści o wszelkiej maści bandytach na każdym rogu :P
wiesz, z reguly ludzie ktorzy uciekali bo niebezpiecznie robili to albo ponad 10 lat temu albo po prostu byli agresywni do tubylcow lub nie paqsowali po prostui wtedy Warszawa moze sie okazac nieciekawa.
mimo wszystko miasto miest wielokulturowe jak na Polske, spokojnie laza Zydzi z wycieczkami z Izrael'a, czarni z roznych stron, hindusi...
czasami niestety zdarzaja sie wybryki rasistowskie, ale nie jest tak zle
Wciąż jest w Warszawie kilka miejsc podwyższonego ryzyka, jednak w porównaniu do tego, co było choćby 10 lat temu - jest dużo bezpieczniej. Co do prawej strony i "legendarnej" starej Pragi Północ - zmieniła się nie do poznania. Są nowe osiedla mieszkaniowe, kolejne się robią, jest nieźle. Niesławny Targówek również nie jest już tym samym Targówkiem. Ogólnie - nie masz się raczej czego bać, miasto jak miasto, IMO jedno z bezpieczniejszych dużych w PL.
Btw, zauważyłem że w każdym autobusie/tramwaju niemalże zawsze jest co najmniej 1 dziwna osoba obok, której nie odważyłbym się usiąść. Nie wiem skąd taki wysyp dziwolągów w stolicy w ostatnich latach.
Masz rację - na przystankach widuję coraz więcej hipsterów i miłośników rozdzielonych jajek w modnych rrrurkach.
To z perspektywy słoika z 7-miesięcznym stażem:
Mieszkam na Pradze Północ tuż przy Dworcu Wileńskim. Owszem, dresów i różnej maści specyficznego towarzystwa jest trochę, ale nigdy z ich strony nie spotkały mnie żadne nieprzyjemności, tak samo jak nie byłem świadkiem czegoś takiego w stosunku do innych osób. Kumpel tylko opowiadał, że kiedyś jakieś dresiki zaszły mu drogę. Co go uratowało? Miał koszulkę Ramones. Tak, jeden z dresów był fanem tego zespołu :D.
Orientuje się ktoś z doświadczenia jak wygląda Praga Południe? bo jak na razie tam najprawdopodobniej przyjdzie mi się ulokować. :)
Mieszkałem 3 lata w Warszawie, wiele razy jeździło się nocnym, nigdy nie miałem problemów.
Prawdziwie niebezpieczne to są mniejsze miasta, np. Żyrardów, gdzie debile chodzą z maczetami. Raz dostałem wpierdziel od 2 dresów w Skierniewicach.
Praga Południe z tego co wiem to jedna ze spokojniejszych i ładniejszych dzielnic.
Nie no, bez jaj. Dawno nie jechałem nocnym, ale w czasach biedy i ciągłego pijaństwa zdarzało mi się to bardzo często, więc mam trochę inne zdanie :).
Ostatnio wracałem nocnym i zasnąłem, bo po kilku piwach. Obudziłem się na Bemowie przy ratuszu i nawet nikt mnie nie okradł. Mało tego - powiedzieli mi jak dojdę na taksówki.
Mieszkam w Warszawie juz jakies 18 lat, wloczylem sie po nocach sam, w nocnych jezdze na samym tyle, nie mam muskulatury, chudy i lysy w okularach. Zero jakichkolwiek problemow. Ale musze zaznaczyc ze moje doswiadczenia dotycza w zdecydowanej wiekszosci lewego brzegu, chociaz z Praga podobno wcale nie jest tak zle jak sie uwaza.
Ja tam bym sie nie bal.
Troglodytow z maczetami raczej nie znajdziesz.
Ogólnie - Warszawa to chyba najspokojniejsze duże miasto Polsce ;)
Mieszkam ponad 30 lat głównie po stronie praskiej ;)
Ale jak wszędzie masz szansę na kieszonkowca/włamanie/dostanie w pysk :P
To można zarobić wszędzie i często gratis ale tak jest w całej Polsce ;)
W większości wypadków główne ulice spokojne - wyjątek to okolice starówki i centrum w weekend - po prostu masa pijanej młodzieży w tym cześć jak wiadomo granatem od pługa oderwana żeby do stolicy na studia przyjechali :D
Praga z wyjątkiem starej Pragi i szmulowizny - to się mocno zmieniła ...
To już na pewno nie to miasto co na początku lat 90- tych, kiedy na starym "wileniaku" można było być szybko pobitym i " skrojonym " na przykład z butów albo kurtki.
Wiadomo, że wiele zależy od szczęścia, jednak nie ma się czego bać. Często jeżdżę komunikacją w nocy, albo biegam i nic złego mi się nie stało. Chociaż wiadomo, że w pewne miejsca w nocy lepiej się nie zapuszczać. ;)
Raczej nie będziesz czuł się w Warszawie mniej bezpiecznie niż w swoim mieście.
Postanowiłem podbić temat z nadzieją że ktoś może mi odpowiedzieć na jeszcze jedno małe pytanie, już mam nadzieje ostatnie bo znów zmieniła się moja sytuacja i teraz najbliższe mi zamieszkania jest Bródno (czy coś takiego jak 'nowe' bródno, tak mi moja babcia mówiła która ma tam przyjaciółkę która po taniości przytulne mieszkano mogła by mi tam wynająć). Jak tam wygląda sytuacja nocnych spacerków bądź nocnych powrotów z centrum i innych imprez.
Czy ktoś może coś słyszał czy ktoś może coś wie z doświadczenia? Jest to spokojniejsza dzielnica do mieszkania?
(szukałem informacji u 'wujka' ale są one z 2006/09 roku.
Ja mam kumpla, który mieszka tuż obok Szpitala Bródnowskiego i sobie chwali. Że ładnie, spokojnie (poza wyjątkami - jak wszędzie). Byłem pary razy u niego i potwierdzam, było w okolicy całkiem miło.
Chociaż generalnie o Bródnie słyszałem podobne opinie jak o reszcie prawej strony - Targówku czy Pradze ;)
Nie rozumiem do końca jak to jest że o prawej stronie są takie złe opinie ale w liczbach to w centrum jest najwięcej dresów o IQ przeciętnego Amerykanina, rozbojów, zabójstw, czy kradzieży. Oraz słyszy się o mokotowie i ursynowie że w biały dzień kobiety żegnają się z torebkami a płeć przeciwna z zębami.
A mieszkańcy prawej strony mówią że u nich jest spokojnie i ładnie.
jak to działa?
Bródno to kawałek Targówka ;)
Jak widać według statystyk spokojniejsze od prag i o niebo od centrum ;)
Mieszkam na Bródnie jakieś 20 parę lat , poważniejszych kłopotów nie było..
Powrót z centrum w nocy t n14/n64 jeżdżą naprzemiennie co 30 min (tą samą trasą z Centralnego) przejazd 30-40 min ;)
Park jest w miarę spokojny (kiedyś bywały kłopoty przy kwadratach), wieczorkiem aż miło połazić po nim, do lasku kilka minut spacerem..
W miarę blisko wszystkie większe markety i dyskonty, nocnych sklepów sporo.. Całkiem niezły kebab Amrit ;)
Co od wypraw nocnych to głównie omijanie kilku podwórek o nie za ciekawej renomie np. stary pekin czy buraczanego klubu ;)
Za te rozpisywanie to aż flaszkę trzeba marudzić ;D
Ja mieszkam na pradze południe ( Saska Kępa) od urodzenia czyli przeszło 23 lata już i ani razu nie miałem żadnej sytuacji w której mógłbym dostać wpierdol. Po nocy można swobodnie sobie tu przechadzać . A inne cześci miasta nocą to wiadomo jak trafisz na pijanego typa który myśli ze jest nieśmiertelny to wiadomo , ale to jak w każdym mieście są idioci i są normalni ludzie.
I jak najbardziej polecam Ci Saską Kępe , Gocław. Chcesz wynająć kawalerkę czy pokój ? Mogę rozejrzeć się czy nie ma żadnych ogłoszęń w moim budynku .
Bródno obecnie jest spoko. Jeździłem też setki razy do kilku kumpli na pelcowiznę, łaziło się po tamtejszych osiedlach w godzinach nocnych i poza standardami w stylu podpite ziomeczki pod monopolem (praktycznie nieszkodliwi) większych ekscesów nie było.
Nawet szmulki i reszta najbliższej okolicy Wschodniego z Polmosem włącznie to już tylko bardziej legendy, niż stan faktyczny na dziś. Co prawda dawno nie byłem, ale skoro nikt nie dostał tam wpierdolu 6 lat temu, to teraz może być tylko lepiej.
Oraz słyszy się o mokotowie i ursynowie że w biały dzień kobiety żegnają się z torebkami a płeć przeciwna z zębami.
Się słyszy? Czy też raczej tak powiedział stryjeczny wuj ciotecznej siostry zimnego szwagra, który we Warsiawie był 40 lat temu, jak jechał do kumpla na Żerań po zapasową oponę do Poloneza?
Na Mokotowie obecnie musiałbyś się naszukać, zeby dostać wpierdol, a i tak musiałbyś mieć sporo szczęścia, bo nawet w najciemniejszej części Augustówki chętnych do bicia jakoś mało. Po prostu największa dzielnia, to i odsetek przypadków skrajnych notowanych w statystykach większy niż gdzie indziej. To samo zresztą tyczy się Ursynowa - element wymarł śmiercią naturalną wraz z rozrostem nowych osiedli. Jasne, jak krzykniesz "Polonia pany", to każdy w okolicy ci jebnie, ale poza tym nie powinno być żadnych problemów.
Tak na marginesie - W Warsiawie problem to nie jest to mityczne bandziorstwo. W Warsiawie się mieszkać nie opłaca ze względu na koszty życia, zupełnie nieadekwatne do zapewnianych standardów i usług, które mają minimum stuprocentową przebitkę niż w tak zwanej reszcie kraju - ceny jak w Paryżu, udogodnienia jak w Mogadiszu. Namieszkałem się dwadzieścia parę lat, kocham to miasto jak żadne inne, ale do chuja wafla, teraz płacę za dwukrotnie mniej znacznie więcej, tak w kwestii mieszkaniowej, jak i innych sfer życia.
Prędzej dostaniesz po twarzy na jakiejś wiosce niz w Warszawie. Wiadomo jak ktoś szuka przygód to róznie bywa ale ogólnie jest ok.
Zamieszkaj w takiej dzielnicy z której będzie ci najbliżej do szkoły / pracy.
Centrum- wszędzie blisko, ogrom sklepów ale drogo i natłok ludzi
wola , bemowo- moje ulubione dzielnice , mozna mieszkac w bloku gdzie jest jednoczesnie cisza a i wszędzie blisko
Ursus- ten akurat żle mi sie kojarzy, z jakimis dworcami kolejowymi itp
Brudno- w sumie lokalizacja kiepska a i dzielnica niezapiękna i niezadobrze rozbudowana
Białołęka- mieszkam w niej od 3 lat, napoczątku ciągłe irytace ze daleko że mało sklepów itp, jednak z czasem człowiek przyzwyczaja sie do tej ciszy i spokoju i juz cięzko było by wrucić spowrotem do dzielnicy bliższej centrum.
Inna sprawa to to ze dzielnice gdzie większośc bloków jest z wielkiej płyty jest zamieszkana przez ludzi którzy znają sie od dzieciństwa i całe zycie mnieszkaja w jednym miejscu. Wiadomo wieczorami picie na ławkach itp, na nowszych osiedlach takich sytuacji raczej niema. A własnie ogrom nowych osiedli jest własnie po prawej stronie wisły
@darkEEEr
dzięki ale na razie nie będzie takiej potrzeby, mieszkanko na Bródnie jest że tak powiem psiapsiuły mojej Babuni więc cena też była by 'dla znajomych i rodziny' :p
Ale jeśli będzie taka potrzeba i byłbyś tak miły to sobie zapamiętam i na pewno się do Ciebie odezwę :)
@DiabloManiak
"Za te rozpisywanie to aż flaszkę trzeba marudzić ;D"
Flaszki u mnie nie uświadczysz gdyż z powodów osobistych brzydzę się tym trunkiem i broń cie Boże, nikomu bym jej nie podarował, ale jeśli stanie się tak że koniec końców znajdę się na Bródnie to po 'sąsiedzku' karkóweczką z grilla i zimnym piwkiem z miłą chęcią Cie ugoszczę :)
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi te bardziej jak i mniej wyczerpujące, rozjaśniliście mi światopogląd na Warszawę i jej dzielnice :D
Balowało się trochę na Bródnie kilka lat temu, nie jest to już może - cywlizacyjnie - centrum Warszawy, dresiarni więcej, ale jak mowilem - w Warszawie nawet dresiarnia jest jakaś taka bardziej ukulturalniona. W każdym razie mimo złej renomy daleko od wizerunku strzelanin na ulicach, do tego mają naprawdę fajny basen i połączenie komunikacyjne z centrum*
*choć połączenie jest dobre, to i tak jest cholernie daleko, zdążysz przetrzeźwieć zanim dojedziesz do klubu, tudzież karkóweczka wyparuje i trzeba będzie iść na kebsa
Miasto jest od paru ładnych lat bardzo bezpieczne - dużo więcej policji, straży miejskiej i to też daje efekt.
A wpierdol można dostać w zupełnie niespodziewanym miejscu. Mój znajomy był z kilkoma kumplami wieczorkiem na Placu Zamkowym, po paru browarkach szli do następnego lokalu i trafili na grupkę dresów, która ewidentnie szukała napitych turystów do skrojenia.
"Co się gapisz?" - "Odpierdol się" - i dostał z niespodzianki w zęby, na szczęście tylko warga rozwalona - padł, jeszcze parę razy kopa mu sprzedali i uciekli.
Żebyś miał jasność co do dzielni:
- Na Bemowo jeździ się tylko z konieczności, korki generują rolnicy z Jelonek, a wrażenie jakiegokolwiek życia to tylko i wyłącznie zasługa studentów WATu. Nie ma co zaglądać, nic tam nie ma.
-Na Białołęce czujesz się, jakbyś wjechał do Kielc - fabryki poprzetykane osiedlami, cisza, nic się nie dzieje i wieje, ze skalp zrywa. W celach innych niż mieszkaniowe (i ewentualnie w odwiedziny u rodziny w zakładzie) nie warto jechać.
-Bielany to obecnie kolejna sypialnia, która właściwie nie oferuje nic więcej. Prawdopodobnie gdyby nie "Chomiczówka" Sidneya Polaka i napływ studenciaków na Wyszyńskiego, nawet rdzenni warszawiacy zapomnieliby o istnieniu Bielan.
-Mokotów to teraz najdroższa dzielnia mieszkaniowa, pełna japiszonów z neseserami. Drogo jak w centrum, a korki jeszcze większe. Nie ma tam po co zaglądać, chyba, ze ktoś akurat ma ochotę na bliższe spotkanie z naturą - zarówno Pole jak i Czerniakowskie są fajne na wypad i choć nie jest to poziom Central Parku czy londyńskich przestrzeni zielonych, to poleżeć można. Jak ci akurat york japiszona nie nasrał w wybranym miejscu.
-Ochota służy teraz co najwyżej jako trasa przelotowa dla nowobogackich z południowych przedmieść, poza tym jest tak mała, że na mapie stolicy wygląda jak pomyłka kartografa. Nikt nie ma ochoty tam mieszkać, wszystkie obiekty najchętniej zamieniono by w lokale usługowe albo rozjechano walcem w celu zrobienia miejsca pod następne biurowce.
-Praga południe - zaskakująco przyjazne miejsce, zwłaszcza Saska Kępa (nie byłeś we Warisiawie, jak tam nie chodziłeś, wiadomo), Grochów zresztą też. Po postawieniu narodowego zniknął też ostatni element folkloru dzielnicy i teraz jest tam jak wszędzie - spokojnie, nic się nie dzieje, Waszyngtona zajebana autami to jedyne, co tak naprawdę wzbudza jakiekolwiek emocje w okolicy.
-Praga północ stała się kropka w kropkę klonem nowojorskiego Williamsburga - stara żydowska gmina, później opanowana przez bandyterkę, w nowym tysiącleciu przekształcona w miejscówkę dla hipsterów, "vintage", "classy", "glamour" chuj wie co jeszcze. Zobaczyć można, ale zostać - niekoniecznie.
-Rembertów - jak tam pojedziesz, możesz się potem pochwalić, że widziałeś w Warszawie prawdziwą, żywą krowę. I stado świń.
-Śródmieście - centrum życia miasta, w którym egzystencja opiera się na lanczykach, mitingach, rotacji przyjezdnych pod Złotymi i cogodzinnej wymianie jednych pojebów na drugich na Patelni (jak tam będziesz, to napisz, czy koleś grający na krześle dalej tam siedzi i pozdrów pana Witka z Atlantydy). Tłok, ścisk, paru stałych kieszonkowców i ci sami cyganie z harmoszkami od lat. Jeździć tylko w godzinach 9-14, kiedy panuje względny spokój.
-Targówek to w zasadzie same bloki i sypialniane przedpole żerańskiego FSO. Nic poza blokami tam nie ma, nie nadaje się do niczego poza mieszkaniem. Chyba, że jest się mojżeszowego wyznania, wtedy poza spaniem chodzi się na kirkut.
-Ursus - semperi fi! Moje stare okolice. Dodam, ze od upadku zakładów też nic tam nie ma. Poza Factory. Obecnie większość dojeżdżających z południa Ursus omija sprawnie nową trasą, bo mieszkają tam tylko emeryci i studenci, poza tym jest to kompletne zadupie, które czasami jest dosłownie odcięte od świata, jeśli akurat jednocześnie robią remont Jerozolimskich i torowiska na Zachodnim.
-Ursynów - niegdyś legendy o zakazanych rewirach przewyższały historie z Pragi, teraz to kolejna nudna sypialnia opanowana przez matki z dziećmi. Nic tam nie ma.
-Wawer - wiele osób nie wie, czy to jeszcze Warszawa, czy już reszta województwa, co ssa stołecznego cyca, bo inaczej umarłoby z głodu. Na szczęście przyłączyła się Wesoła i Wawer nie jest najdalszą wschodnią rubieżą. Ale nadal w pewnym momencie ma się wrażenie, że zajechało się za daleko i GPS na pewno nas okłamał.
-Wesoła to nawet nie Warszawa. Została dodana po to, by mapa nabrała nieco symetrii po wschodniej stronie. Wrony tracą orientację i wracają nad miasto, bociany startują pionowo, a psy nawet nie chcą dupą szczekać.
-Wilanów to tak zwana lepsza część miasta. Pogląd nieco stereotypowy, bo i tu gnój się znajdzie (w mieszkaniach dorobkiewiczów w okolicach Wielkiego Wyciskacza do Cytryn), ale stara renoma wciąż działa na wyobraźnię. Wszystkie dziewczynki urodzone na Wilanowie zgodnie z ustawą muszą mieć na imię Marysia, inaczej rodzicom grozi eksmisja w gorsze okolice.
-Włochy to taki Ursus w wersji beta - niby większy, wygląda tak samo, a jest tam jeszcze mniej do roboty.
-Wola wraz z Ochotą podtrzymują jeszcze resztki starego klimatu stolicy, ale obecnie po rozbiórce wszystkiego, co się dało, ciężko stwierdzić, kiedy opuszcza się śródmieście i wjeżdża na Wolę. Teraz stanowi ona praktycznie przedłużenie centrum na zachód i charakteryzuje się tym samym, co śródmieście.
-Żoliborz żywcem wyjęty z piosenki T.Love. Nadal da się załapać na świetne miejscówki (cytadela wciąż zacna), ale bardziej jest on pieprzony, niż zielony. I jeszcze mniejszy od Ochoty. W zasadzie wydaje się, jakby ciągle się zmniejszał. Za 20 lat pewnie zniknie w całości, wchłonięty przez centrum.
A, byłym zapomniał:
mieszkanko na Bródnie jest że tak powiem psiapsiuły mojej Babuni więc cena też była by 'dla znajomych i rodziny' :p
Ale czy psiapsióła tam mieszka? Bo stancja to dupiaty pomysł niezależnie od lokalizacji.
Nie, po prostu posiada mieszkanie które wynajmuje
wow, no postarałeś się. Bardzo dziękuje :)
A jak tak, to w porządku. Co prawda mieszkanie będzie prawdopodobnie tak stereotypową wielką płytą, że nawet dowcipy z PRLu stracą blask, ale idzie się przyzwyczaić, zwłaszcza, jeśli to jakieś porobotnicza premia, a nie standard 38m dla napływowych robotników. A jak jeszcze będziesz miał garaż z przydziału, to możesz się uznać za panisko na włościach, a nie wegetującego magistra filozofii gnieżdżącego się na 12 metrach.
I polecam się na przyszłość - co prawda nie mieszkam w stolicy od lat, ale kontakt z bazą mam stały :)
Daj spokój, mam 18 lat to będzie moje pierwsze mieszkanie, nie będzie to nic przesadnie małego co bym się nie mógł pomieścić, a takie standardowe mieszkanko mnie w pełni zadowoli :)
Jeśli będę miał jakieś pytania to na pewno się do Ciebie odezwę, dzięki :)
Jogurt
Bemowo to akurat jedna z najlepszych dzielnic.
Valem -> Do spania to owszem, bo jest spokój, komunikacja wyrabia i nie jest tam aż tak paskudnie szaro jak na targówku, ale poza tym nic tam nie ma, a po 18 ulice wyludnione jak w Sarajewie.
Na Bemowie jest wszystko. Do centrum jechalem, jak musialem sie poswiecic dla znajomych, ktorzy mieli za daleko, wiec trzeba bylo znalezc kompromis :>
Generalnie tu, albo bliski Zoliborz. Nigdzie indziej nie chcialbym mieszkac ;)
A nie lepiej Kraków albo Szczecin ?! Później wszyscy narzekają, że ta Warszawa tak ZŁA ;)
Ja Poznań, kultura, know how te sprawy
http://epoznan.pl/mobilny/?section=news&id=49153#8221
[46]
Albo Radom!
Valem - to jeszcze nic. Nad ranem na torowisku obok terenu imprezy znaleziono 23-latka bez głowy.
E tam, studenci bez głowy nad ranem po imprezie to nic nadzwyczajnego, kumpela opowiadała mi, ze w Posen w akademiku UAMu studenci zjedli kiedyś portiera.
Ale peryferia maja ten plus ze skmka, kmka czy wkdka dojedziesz szybciej do centrum niz z blizszych dzielnic
Nie zgadzam sie z bemowem mieszkalem kilka lat wszystko blisko spokojnie polecam mieszkalem na pradze ursynowie mokotowie najmilej wspokinam ursynow obecnie planuje zakup mieszkania w aninie niedaleko wawru swietna lokalizacja cisza spokuj do cenyrum 20m skm
Opinia Yogurtha o Ursynowie jest chyba sprzed 30 lat. Ja tu mieszkam prawie 30 i nigdy o jakichś zakazanych rewirach nie słyszałem ?!
U mnie na starych rewirach nie było zbyt ciekawie w dawnych czasach (okolice metra Stokłosy), ale teraz całe towarzystwo powymierało, powyjeżdżało, albo pierdzi w pasiaki, więc jest spokojnie.
Jako mieszkaniec okolic metra Ursynow zastanawiam sie, ktore okolic stoklos mozna by w ogole nazwac rewirami a co dopiero gdzie tam moglo byc jakos bardziej niebezpiecznie niz gdzie indzie ;P
No dobrze, ale gdzie dokladnie :P Mieszkam na Ursynowie 25 lat, za dzieciaka krecilem sie po roznych osiedlach i strasznie jestem ciekaw, ktore z nich to sa te 'nieciekawe rewiry' :P
Mniej więcej od Dembowskiego do Romera. Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz? Nie był to Nowy Jork z lat siedemdziesiątych, ale pijaków, złodziejaszków i zadym nie brakowało. Dużo moich koleżków z podwórka źle skończyło, więc chyba jednak nie była to taka malinowa okolica. Zresztą jak wszędzie w tamtych latach.
Mieszkam w warszawie od 9 lat, odkąd skończyłem liceum i muszę przyznać że te gadanie o tym, że warszawa jest niebezpieczna można włożyć między bajki. Raczej spokojniejsza niż małe miasteczka, po którym pląta się okoliczna dresiarnia, która nie ma nic do roboty oprócz plątania się po znajomkach z flaszką lub po barach, bo w okolicy oprócz kilku spelun, biedronki i carrefura jedyna rozrywka to jak jest odpust lub cyrk przyjedzie do miasta.
Plątam się dosyć często po nocy w warszawie, często wracam sam i nic do tej pory mi się nie stało, nawet nie zdarzają się jakieś groźne sytuacje. Jak się wraca nocnymi z reguły jest czasami bardziej śmiesznie niż groźnie. Raz tylko dostałem w czapę za to że przechodziłem obok 2 nafetowanych dresów na pasach, to było w biały dzień, ale nawet nie obejrzałem się za nimi tylko polazłem dalej, przykładając sobie do twarzy zimny browar ze sklepu obok.... no ale to się zdarza w każdym mieście.
ps: Rzadko tu ostatnio zaglądam, ale jak dobrze widzieć na tym forum Yoghurta i Mazia spowrotem :D.
Yoghurt jak masz ochotę na browarek kiedyś to stawiam pare dobrych szklanek w kuflach i kapslach, miło by było posłuchać twoich wywodów na żywo.
R_adm gdzie mieszkasz dokladnie moze Cie znam mieszkalem 4lata metro ursynow ul stoklosy 6
Ja nie znalem wiekszosci ze swojej klatki, a tutaj znaja sie po roznych czesciach Ursynowa, ktore jest jeszcze wieksza dzungla, niz moje Bemowo, fiu fiu.
Yans ----> Panie to jez nie ten bandycki Szczecin odkad stocznia upadla i zielone wyspy otwarto :)
zosik ---> Juz bym wolal te 30km dojezdzac :O
Przecież to spambot :D
Powiem takk. Siedze w Warszawie przez 5 dni roboczych w roznych dzielnicach i wiadomo jak na polskie warunki Warszawa jest najwyzszym standardem. Natomiast w swiecie Warszawa jest niestety zwykla dziura. Ludzie ktorzy uwazaja Warszawe za miasto niebezpieczne widac ze naogladali sie roznych filmow i chcieliby aby stolica miala naprawde niebezpieczne dzielnice. Nic z tego to nie USA.Warszawa to jedno z najspokojniejszych duzych polskich miast. Krakow to moze i to jest niebezpieczne miasto ale nie Warszawa.
Warszawa to jedno z najspokojniejszych duzych polskich miast
Na pewno nazwanie Warszawy miastem bezpiecznym nie jest nadużyciem.
Z bezpieczeństwem jest różnie, ja np mieszkam na Woli na osiedlu w którym średnia wieku mieszkańców to 60 lat. Żadnych burd, żadnego pijaństwa czy sprejowania bloków, cisza i spokój. Nigdy nawet nie widziałem żadnych dresów na tym osiedlu, żadnych szumowin czy pijaczków.
Czy w Wawie jest bezpiecznie nie da się odpowiedzieć: każde osiedle na każdej dzielnicy jest inne.
Paudyn ==> Jak Raszyn znał sporo Ursynowa, to popatrz na Bemowo :>
Wiedziałem, że tam jest tylko word i zamknięte lotnisko ;)
--->markusik - Warszawa jest najwyższym standardem ??!! - nie wiem o co chodzi, tzn. wg. jakiego kryterium, bo dla mnie Warszawa to ultra blokowisko, w znaczeniu pełno dokoła klocków i ludzi upchanych gdzie i jak popadnie, może i śródmieście ma drogie inwestycje, ale to nadal blokowiska i beton. Standard to może mieć pewna część Sopotu i obrzeża dużych miast, gdzie są naprawdę dość dobrze wyglądające obszary i przede wszystkim zielone. W życiu bym nie zamieszkał w Warszawie na stałe, można mieć jakiś apartament aby mieć blisko do lotniska, i chyba to jedyna zaleta warszawy, przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Nie rozumiem też o co chodzi z tym bezpieczeństwem, w całym swoim życiu po latach szkolnych (bo w szkole podstawowej każdy chyba się z kimś bił), nie widziałem żadnego przejawu przemocy, czy agresji.
Warszawa to ultra blokowisko, w znaczeniu pełno dokoła klocków i ludzi upchanych gdzie i jak popadnie
Czyli Warszawa charakteryzuje sie zabudową miejską? Kto by pomyslal...
A propo bezpieczenstwa - jakies 2 tygodnie temu w weekend, w nocy, bylem swiadkiem jak pod Centralnym przy tym zespole przystankowym "radykalni patrioci" [sami sie tak okreslili] sztuk 3 zaczepiali "brudasow", dwojke azjatow plci tej samej idacych pod reke, w koncu murzyna. Masa ludzi [noc z soboty na niedziele, kolo 1-2 w nocy, kto byl ten wie ile tam potrafi byc osob], jeden przerzuca sie z murzynem obelgami typu "- aj em rezist, fak ju - no, fak ju! - go bak tu afrika niger!", murzyn dostal z nienacka od drugiego z rozpedu piescia w bok glowy.
Rozgladam sie od razu gdzie policja by sie wydrzec ze bija, ale 2 sekundy pozniej z tlumu ludzi obok wyskoczyli tajniacy z okrzykiem "Policja!", doslownie 5 sekund pozniej dwoch "radykalnych patriotow" lezalo na ziemi , trzeci stal pod sciana z rekami w gorze.
Do oceny czytelnikow pozostawiam czy cala ta historia swiadczy o wysokim czy niskim poziomie bezpieczenstwa w Warszawie.
[73] Warszawa to ultra blokowisko, w znaczeniu pełno dokoła klocków i ludzi upchanych gdzie i jak popadnie
Pewnie z punktu widzenia kogos z malego miasta to prawda, ale Warszawa jest rozlazla, mozna wrecz powiedziec ze ma zbyt malo gesta zabudowe miejska a dzielnice obrzezne sa zbyt daleko od centum.
W Warszawie są nie tylko blokowiska (o różnym standardzie). Są tradycyjne kamienice, są domy jednorodzinne (zwarte obszary na Żoliborzu i na Mokotowie), są też oczywiście nowoczesne apartamentowce. Mówię wyłącznie o dawnej gminie Centrum, nie o dzielnicach i osiedlach na obrzeżach miasta.
[73] "...Warszawa to ultra blokowisko, w znaczeniu pełno dokoła klocków i ludzi upchanych gdzie i jak popadnie..."
lol, chyba autor tego postu nigdy nie był w Warszawie lub goscil tylko na Ursynowie lub Goclawiu, wpadnij chlopie na stara Sadybe (Morszynska, Okrężna, caly region Jeziorka Czerniakowskiego, Zdrojowa, Truskawiecka czy nawet Sobieskiego pomiędzy Bonifacego a Nałęczowska (prawa czesc) i dalej druga strona Powsińska do Wiertniczej, az do Wilanowa (końca Wiertniczej) ... bloki sa raczej wkomponowane w osiedla domkow a nie na odwrot ... to tylko jeśli chodzi o najblizsza okolice mojego domu, na Mokotowie Gornym smiem twierdzic nie mmniej jest domow wolnostojących, tym bardziej na Zoli. Także na Saskiej Kępie znajdziesz ich nieco. Nie mowiac już o miejscowościach podwarszawskich gdzie niska zabudowa jest raczej standardem.
Warszawa to ultra blokowisko, w znaczeniu pełno dokoła klocków i ludzi upchanych gdzie i jak popadnie..."
Autor nie był nie tylko w Warszawie ale pewnie nigdzie. Każde miasto, nawet te uchodzące za najpiękniejsze, mają swoje blokowiska i paskudne obszary. Londyn, Paryż - z dzielnicami zamieszkanymi przez muzułmańską swołocz, paskudnymi przedmieściami. W Warszawie problemem jest przede wszystkim to, że w 1944 roku przestała praktycznie istnieć, są jeszcze ślady przedwojennej zabudowy, których nie powstydziłoby się centrum Paryża tylko że tam to są całe ulice a u nas pojedyncze kamienice. Blokowiska z lat 70-tych są paskudne, ale np. Lemingowo jest fajnie zaprojektowaną, nowoczesną dzielnicą.
Nie dość, że archeolodzy, to jeszcze bezwstydnie kłamią.
Warszawa jest najgorszym miastem w Polsce. Bloki, dresy, ujnia i wygwizdów. Nigdy bym się tam z własnej woli nie przeniósł. Polecam Wrocław.