Gry nigdy nie były lepsze
Jest taka sprawa, że ja mam 16 lat. Nie było mi dane zagrać w takie gry jak doom, silent hill 2 w latach ich świetności. Ale niedawno z nudów odpaliłem sobie doom'a i nie mogłem się od tej gry oderwać, cholernie to grywalne. To samo z HL i HL2 odpaliłem HL( Co prawda było to black messa, ale jeden ciul) i to samo co w przypadku doom'a. Ale to jest tak. Kiedyś było to samo co dzisiaj, ukazywały się crapy i perełki, tych pierwszych było więcej, tych drugich mniej, dzisiaj pamiętamy właściwie tylko o tych perełkach, pozatym były to także czasy, w których rewolucję wprowadzała niemalże każda, ciekawsza gra. Dzisiaj w grach już mało można rozwinąć, potrzeba jakiejś rewolucji, która zmieni interakcję w grach, trzeba zmienić system sterowania, bo pady pozwalają tylko na to, co dziś widzimy. Nadal powstają świetne gry jak chociażby the last of us, GTA V, czy AC 4, ale potrzeba jakiejś ogromnej rewolucji, czegoś co zmieni gry, chciałbym żeby takim czymś był oculus, ale raczej będzie to sprzęt cholernie niszowy i wszyscy o nim szybko zapomną.
Autor postawił sobie jakąś tezę i tyle. Prawdą jest natomiast, że kanony gatunków tworzono 20 czy 15 lat temu. Dzisiaj doskonali się stronę wizualną, graficzną, ale rzadko współczesna gra ma coś nowego do zaoferowania na płaszczyźnie "oryginalności" czy nawet fabuły. Analogicznie jest z kinem. Twórcy sięgają po rozmaite remake'i, sequele, filmowe efektowne komiksy dla młodzieży, ale nowe ścieżki przecierają raczej rzadko. Ma się nawet wrażenie pewnej wtórności współczesnych produkcji, tak jakby w Hollywood zapanowało wyjałowienie...
Ja gram głównie w gry stare, sprawdzone. Po paru latach przerwy chętnie wracam do takich pozycji jak Baldurs Gate, Commandos, Jagged Alliance czy Combat Mission. Współczesne odpowiedniki są dla mnie miałkie i płytkie. Owszem, grafika to absolutnie inny świat, ale czy to na dłuższą metę ma aż takie znaczenie? Może w grach zręcznościowych, w strzelankach (po które nie sięgam, bo mnie śmiertelnie nudzą), ale jednak w grach strategicznych, taktycznych najważniejszy zawsze był pomysł...
Grywam w nowego XCOMa. Nawet mi się podoba. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to gra na miarę dzisiejszych czasów. Tak jak w kinie i tu dostajemy remake'i pod wieloma względami słabsze od oryginałów. Nowy XCOM - aż trudno w to uwierzyć - jest grą szalenie uproszczoną w stosunku do pozycji sprzed 20 lat.
Nie omijam nowości z daleka. Po prostu współczesna gra rzadko ma mi coś do zaoferowania. A jeśli już przejdzie moją osobistą selekcję to raczej prędzej niż później trafia na półkę. To produkt współczesny a więc o krótkiej dacie ważności, niestety.
Gdyby jednak akcja nie działa się w dziczy, bądź jakaś inna produkcja z równie wysokim nakładem finansowym, pierwsza podjęłaby się wykreowania dżungli i wrzucenia tam bohatera, produkcja Cryteka przeszłaby bez echa.
Aha, dzięki że mi wyjaśniłeś. Nie wiedziałem, że tak się jarałem Far Cry dlatego, że dział się w dżungli.
Trzeba również mieć na uwadze, że konkretnych, dobrych i w miarę możliwości rozbudowanych tytułów w ciągu roku było tyle, że na każdą z nich mogliśmy poświęcić dwa miesiące, bo w tym czasie poza kilkoma mniejszymi grami, nic nie wyszło.
Przecież dokładnie tak samo jest dzisiaj. Dobrych, rozbudowanych tytułów pojawia się kilka, reszta to chłam którego równie dobrze mogłoby nie być wcale i nikt by nie zauważył.
Jest to również wyjaśnienie, dlaczego wcześniej gry były znacznie dłuższe. Inaczej być po prostu nie mogło. Dzisiaj natomiast krótki okres trwania nowego tytułu nie powinien nikogo dziwić.
Kolejna bzdura. Są gry długie i krótkie. Tak samo jest teraz, tak samo było kiedyś.
Ale kiedyś nie było sandboxów więc tym bardziej twoja teza jest bez sensu.
Ahaswer - nie zgodzę się. Tak samo często (jak nie częściej) niż kiedyś. Kiedyś był stricte podział gatunkowy gier, dzisiaj masz często misz-masze gatunkowe, ba w wiekszości gatunków znajdziesz elementy zręcznościowe, logiczne, przygodowe.
Co do uproszczeń - to działa to w obie strony - są też gry niesamowicie rozbudowane w porównaniu do oryginału sprzed lat.
Kilka gatunków wymarło - w sumi szkoda mi jedynie prawdziwych gier strategicznych w stylu Battle Isle czy Panzer General. Wymarło praktycznie arcade - mi trochę brakuje gier do "grania", a nie do "przejścia".
Przecież dokładnie tak samo jest dzisiaj. Dobrych, rozbudowanych tytułów pojawia się kilka, reszta to chłam którego równie dobrze mogłoby nie być wcale i nikt by nie zauważył.
no nie bardzo, gier wychodzi dużo więcej niż kiedyś i generalnie sporo z nich trzyma niezły poziom.
O tak, panie Piras! Już dawno przymierzałem się do zmierzenia się z problemem poruszonym przez Ciebie, a Ty widzę, że ogarnąłeś go z klasą i niewiele mogę tylko dodać. Również podpisuję się czterema.. nie, pięcioma kończynami. Jednak dodałbym do tego jeszcze jedną rzecz: kiedyś nie przeszkadzało nam, że gra jest bezmyślna, czy prosta. Przecież taki Doom, Wolfenstein, które są kanonami, są banalne. Dziś by to nie przeszło i nie wiem z czego to wynika. Tylko z braku oryginalności? Jeśli powstałby idealny klon Dooma z wyjechaną grafiką i efektami to zostałby zmieszany z błotem. Nie rozumiem. Że co, gorsze? Na pewno nie, bo przynajmniej takie samo, a nawet lepiej wyglądające. Chodzi o to, że starsi gracze będą wspominać pierwowzór i jego sobie dawać za przykład (w grę będzie tu wchodzić problem wieku, tego, że grało się jako dziecko, że inaczej się odbierało itd, pisałeś o tym), a nowi gracze rozpieszczeni innymi tytułami i MASĄ innych gier będą kręcić nosem. Nie rozumiem tego, że gracze jednocześnie zachwalają i biją pokłony przed tym męczonym przeze mnie Doomem i zrównują z ziemią niektóre współczesne strzelanki "bo rozgrywka banalna, tylko idziesz i strzelasz". WAT?! Ja rozumiem, że dziś ma się inne wymagania i wymaga pewnej innowacyjności, ale czemu od razu taka gra jest gorsza od tych starych, choć oparta o te same zasady?
a ja pisze tekst o zupełnie odwrotnej tezie, że gry kiedyś jednak były skomplikowane, a teraz uproszczone
w doomie trzeba było jeszcze znaleźć drogę w labiryncie mapy... :)
Artykuł bez sensu. Brak jakichkolwiek argumentów, teza ledwie rozwinięta (a i to wątpliwej jakości) i podsumowanie, że autor uważa, ze tezę udowodnił.
Dzisiejsze gry są piękniejsze, ale tych z "duszą" malutko. Nie to, ze ich brak - Skyrim, GTA, Europa Uniwersalis że tylko po jednej z kilku gatunków. Tyle, ze dziś to rodzynki a na przełomie wieków istny wysyp. Do dziś gram w Baldursy, sagę Icewind Dale fallouty a genialności Herosów of Might and Magic od III serii nie pobiła żadna następna i to, ze ładniejsze nie ma nic do rzeczy, skoro nie warto do nich wracać. Wydaje się, że i Cywilizacja skończyła się na IV części nie mówiąc o Diablo. Po Super genialnej jedynce średnio udana dwójka i kompletny paw dziś (nie przesądzam DLC w drodze). I to właśnie analizując kontynuacje można próbować stawiać diagnozę. Ale Tomb Raider się trzyma dziarsko, zatem tragicznie nie jest. Choć coś się wypaliło.
I przyczyn szukałbym właśnie w tym co kłamliwie autor przedstawia- otóż drzewiej gier nie tworzono dla dzieci !!!! Gry to poważna sprawa było, proszę szanownego autora. Trzeba było znać języki a i przejście przez konfiguracje klawiszologi nie było trywialne, nie mówiąc iż jeszcze przed Baldursami ale już w epoce Civ 2, Panzer Generałów, Wizardów czy Larego należało umieć sobie radzić z DOSem. Targetem gier był zatem młodzian studiujący lub co zdolniejszy licealista. A dziś mamy PEGI, masówkę a co najgorsze pośpiech i niedoróbki.
Takie Kings Bounty III praktycznie jest niegrywalne i rok już upłynął a patcha nie ma, nie ma nawet solucji na Golu, bo i trudno opisac questy których wykonać się nie da. Patch of Exile - jedna z najgenialniejszych gier ostatniego roku nie jest i zapewne nie będzie grywalna dla posiadaczy kart Sound Blaster - w końcu trudno zoptymalizować grę do każdej karty, a ze SB to do dziś standard to pikuś.
Autor postawił tezę i podaje jakieś bzdurne argumenty. Wpis sprawia wrażenie jakiegoś casuala, co stare gry ocenia po screenach, albo po krótkich fragmentach gameplayu.
Nowe gry są tragiczne, ale nie dlatego, że coś nie wypaliło na etapie produkcji, ale dostosowuje się je pod oczekiwania masowego odbiorcy. Ma być szybko, łatwo i przyjemnie. Gry AAA to takie blockbustery branży gier. Właściwie trudno te produkcje nazwać nawet grami. To są samoprzechodzące się interaktywne prezentacje, czy też festiwale QTE. Dla mnie sedno rozrywki w każdej grze sprowadza się do poznawania mechaniki gry. Gra musi stawiać wyzwanie i wymagać ode mnie zaangażowania. Czemu spędziłem 100 godzin przy Dark Souls? Dlatego, że gra wymagała ode mnie poznania świata i nauczenia się zasad panujących w nim. Dlaczego nie mogę zmusić się do ukończenia Maxa Payne'a 3? Gdyż cała gra składa się z identycznych sekwencji: wejdź do pomieszczenia, zaczekaj aż odpali się skrypt, schowaj się za osłoną, zabij 40 wrogów, przejdź do następnego pomieszczenia. W poprzednich częściach niby było to samo, ale w grze było więcej zwiedzania lokacji niż samego strzelania. Do tego, większość czasu atakowaliśmy z zaskoczenia i mogliśmy planować kolejne strzelaniny przez większość czasu.
Kolejny przykład: Doom. Gra ma ponad 20 lat, a pod względem grywalności mało który singlowy FPS jej dorównuje. Siłą tej gry są naprawdę różnorodni przeciwnicy i jeszcze lepszy zestaw broni. Każda spluwa działa inaczej i jest najefektywniejsza tylko w określonych sytuacjach. Najwięcej emocji dodaje bardzo ograniczona ilość amunicji na wysokich poziomach trudności. Zabijając beztrosko wrogów skończymy tylko z piłą spalinową w ręku, o ile udało się nam ją wcześniej znaleźć, a to w zasadzie oznacza rozpoczęcie gry od początku.
Lokacje w tej grze to nie liniowe korytarze z osłonami, ale często zawiłe labirynty w których musimy znaleźć przejście do następnej. Zadanie wcale nie łatwe, tym bardziej, że w dalszych lokacjach najpierw musimy znaleźć od 1 do 3 kluczy otwierających zamknięte fragmenty lokacji. Wszystko to w towarzystwie demonicznych potworów i sekretnych pomieszczeń zawierających tak potrzebne apteczki, amunicję, czy najsilniejsze bronie.
Jak do tego mają się ostatnie odsłony Call Of Duty? Po pierwsze masz regenerujące się zdrowie i mnóstwo osłon za którymi można się schować. Rozrywka sprowadza się do przejścia od punktu A do punktu B wąskim i liniowym korytarzem. Jakby tego było mało, cały czas minimapa pokazuje nam miejsce gdzie mamy się udać, by odpalił się kolejny skrypt. Przeciwnicy? Jacy przecwnicy! Jeden typ wyposażony w jakiś karabin maszynowy i rzucający okazjonalnie granatem. Czasem pojawi się jakiś pies, albo gość z wyrzutnią rakiet, ale oskryptowane eventy nie wpływające na samą grę. Różne rodzaje broni? Jasne, ale tylko z wyglądu, wszystko działa praktycznie identycznie, a amunicji jest tak dużo, że nikt nie zwraca na nią uwagi. W ogólności można powiedzieć, że grając 15 minut w CoDa widziało się całą grę, a dalej to już tylko powtórka tego samego. Co jakiś czas pojawiają się jakieś atrakcje w postaci strzelania z pojazdu, czy misja snajperska w MW1. Nie zmienia to faktu, że każda z tych gier oferuje mniej niż darmowe shareware'owe wydanie pierwszego Dooma.
Dzisiejsza branża niebezpiecznie zbliżyła się do tzw. interaktywnych filmów, którymi wszyscy się zachwycali 20 lat temu. Wówczas była to krótka moda, bo gdy opadły emocje, że mój komputer/konsola potrafiła odtwarzać filmy każdy przekonał się jak mało gry było w tych grach. Obecnie mamy podobny trend. Gry AAA ustępują produkcjom mniejszym i tylko najsilniejsze marki jeszcze się sprzedają. Branża wraca do małych zespołów tworzących gry dla konkretnych grup odbiorców. Dostrzegają to nawet giganci. Przykładowo HearthStone jest tworzony w 5 osobowym zespole. Podobnie Rayman Origins i Legends były tworzone przez niewielką ekipę. W każdym razie kryzys jaki zapanował kilka lat temu, gdy PC było mocno osłabione, a na konsole Sony i Microsoftu tworzono piękne, ale nudne gry mamy za sobą. Co prawda na konsolach wciąż trudno o dobrą grę, ale rynek indie na PC kwitnie i co kilka miesięcy wychodzi jakaś perełka.
W końcu jakieś dobre analityczne spojrzenie na problem. Przydałoby się jednak trochę dogłębniej zbadać temat.
Od siebie dodam jedynie, że ludzie z czasem nudzą się tym, czym dotąd się zajmowali. Więc dzisiejsze produkcje wydają się im kiepskie. Za 20 lat dzisiejsze dzieciaki będą zapewne mówiły, że kiedyś tworzyli dobre gry a to, co jest dzisiaj to chłam.
Dodatkowo tworzy się więcej gier, jest niespotykany wybór, niespotykana dostępność. Są nie tylko gry AAA ale i indie, f2p. Dziś jest zdecydowanie lepiej niż było kiedyś.
Likfidator
Nowe gry są tragiczne, ale nie dlatego, że coś nie wypaliło na etapie produkcji, ale dostosowuje się je pod oczekiwania masowego odbiorcy.
Jak ja kocham takie argumenty :-)
Dzisiejsze gry są tragiczne bo nie są tworzone pode mnie tylko pod innych.
K.Skuza: Resurrection
Twierdzenie, że kiedyś gry były lepsze i sprawiały więcej radości, uważam więc za obalone.
Obawiam się, że obaliłeś co najwyżej ćwiartkę przed napisaniem swoich przemyśleń:) Z wpisu widać (podane tytuły gier), że grasz od niedawna więc siłą rzeczy mało widziałeś. Stąd Twoje przemyślenia, są mówiąc delikatnie, niekompletne.
Jasne, że kiedyś sporadycznie powstawały bardzo dobre gry. Dzisiaj powstaje ich równie dużo i nie należy wytykać im, że są tylko dopieszczone wizualnie, bo to normalna kolej rzeczy. Nie wyobrażam sobie bowiem, by w temacie treści wiele się zmieniło. Zmieni się najprawdopodobniej sam sposób dostarczania treści przez rozgrywkę i tyle.
Jasne, że Baldur's Gate był grą świetną i mało produkcji potrafi mu dorównać, o czym świadczy wydanie i zadowalająca sprzedaż wersji odświeżonej. Ale tak jak ktoś tu wspomniał, produkcje stare produkcje id Software są tak zachwalane do tej pory, ale w gruncie rzeczy nawet przy współczesnych, średnich FPSach, wypadają blado. Krytykuje się to, za co tak kochało się dawne FPSy, narzeka się na banał rozgrywki i fabuły. Czy Doom miał tak intrygującą fabułę? Jako gameplay'ówka, jaką miał być od pierwszych chwil, jest dobry do dziś, racja. Battlefield 3, jako gra skupiająca się na właśnie na rozgrywce jest jeszcze lepszy, choć to dwa różne światy, dwie kompletnie inne myśli, którymi kierowano się dawniej i dziś. To zbyt długi temat, by nad nim się rozwodzić.
Udziela się tutaj magia sentymentu. Za kilkanaście lat zatęsknimy za Dishonored, To The Moon, serią Batman:Arkham, Mass Effect, i powiemy "cholera, to było to". Teraz natomiast nie potrafimy np. docenić wielu mocnych aspektów Heroesów VI, będąc sercem, duchem, ręką, nogą przy starej, dobrej trójce. Zwróćcie również uwagę na to, że gdyby IV część nie była tak słaba, to właśnie trójka wcale nie zapadłaby tak w pamięć graczy.
Zgodzę się, że obecnie rynek ograniczają AAA, że niewiele jest gier tworzonych od serca i rządzą pieniądze. Poza produkcjami indie i kilkoma wyjątkami gier wysokobudżetowych, muszę po raz kolejny potwierdzić. Tak, robi się gry by zarobić, co często rujnuje ambitne plany twórcze. Takie czasy, każdy orze jak może.
W waszych komentarzach jest sporo naprawdę sensownych zdań i upomnień. Nie włączyłem do wpisu wszystkiego co świtało mi w głowie. Przytoczone produkcje są pierwszą myślą i potwierdzają wcześniej napisane słowa, celowo nie rozwodziłem się nad tematem używając wielu innych gier, bowiem te cieszą się ogromną popularnością i najłatwiej na ich podstawie przedstawić problem.
@Likfidator - Nie śmiałbym wyrazić się o grze, w którą nie grałem. Jeżeli potrafisz komuś to wypomnieć ot tak, to może sam w ten sposób się zachowujesz?
Poza tym, wybacz temat spłaszczania wielu współczesnych tytułów nie jest niczym odkrywczym i naprawdę warto było tak bardzo go rozpisywać? Ja tego nie zrobiłem, bo to rzecz oczywista.
Jak ja kocham takie argumenty :-)
Dzisiejsze gry są tragiczne bo nie są tworzone pode mnie tylko pod innych.
Źle zinterpretowałeś co napisałem. W tym konkretnym stwierdzeniu chciałem usprawiedliwić twórców, którzy wytwarzają słabe gry nie dlatego, że nie potrafią zrobić czegoś dobrego, ale dlatego że robią dokładnie czego oczekuje od nich wydawca.
Nie rozumiem też dlaczego nie powinienem napisać, że dzisiejsze gry są tragiczne. To raczej oczywiste, że każdy komentarz jest subiektywną opinią danego forumowicza. Proszę bardzo możemy dalej dyskutować. Problem raczej w tym, że młodszym graczom brakuje punktu odniesienie i nie znają starszych pozycji. Ja zaczynałem przygodę z grami na początku lat 90, ale dopiero po roku 2000 miałem okazję zapoznać się z grami z lat 80 i różnymi starszymi platformami. Teraz jest jeszcze łatwiej. Stare konsolowe hity są dostępne za małe pieniądze w ramach Virtual Console na Wii i Wii U. Gry PC z czasów DOSa i wczesnego Windows sprzedaje GOG i Steam, a wiele pozycji jest udostępnianych w formie freeware przez twórców.
Oczywiście nie oczekuję od każdego gracza, by grał w te wszystkie stare wielkie gry, ale jeśli już ktoś porywa się na stwierdzenie, że kiedyś gry nie były lepsze, to niech chociaż poprze to rzeczowymi argumentami.
EDIT: Nie śmiałbym wyrazić się o grze, w którą nie grałem. Jeżeli potrafisz komuś to wypomnieć ot tak, to może sam w ten sposób się zachowujesz?
Widzisz, nie odniosłem się do konkretnych tytułów, ale tego jak bardzo ogólnie autor potraktował temat.
Poza tym, wybacz temat spłaszczania wielu współczesnych tytułów nie jest niczym odkrywczym i naprawdę warto było tak bardzo go rozpisywać?
Spłaszczanie i uproszczenia nie są złe same w sobie. W starych grach można znaleźć mnóstwo przesadnie złożonych mechanik i uproszczenie wydaje się być naturalne. To co mi najbardziej przeszkadza, to wycinanie tych elementów, które dają satysfakcję z gry. Niech gry będą grami, a nie interaktywnymi filmami.
Takim sztandarowym przykładem jak można zepsuć remake jest wspomniany wcześniej XCOM. Pisałem już o tym wielokrotnie tutaj na forum, ale napiszę jeszcze raz. Nowa odsłona upraszcza te rzeczy, które były zrobione wzorowo w pierwowzorze spłycając rozrywkę, a jednocześnie przesadnie komplikuje to co było jasne i klarowne, a co gorsza te zmiany nie wnoszą do gry nic pozytywnego. Chociażby dość realna waluta pierwszej części zostaje zastąpiona kompletnie oderwanymi od rzeczywistości kredytami. Zarządzanie bazą w pierwowzorze było wzorowane na funkcjonowaniu typowej placówki wojskowej. W remake'u mamy jakieś dziwne synergie między budynkami, kompletnie niespójne zasady zatrudnienia i zakwaterowania personelu, a także zerowy wpływ na politykę i współpracę z poszczególnymi państwami. Wszystko to sprawia, że w tę grę gra się po prostu gorzej i tak jak będę nadal będę regularnie wracał do Enemy Unknown i Terror From The Deep, tak w nowego XCOMa grać już nie zamierzam.
Ja liczyłem że Raynor rozwali Kerrigan za Fenixa a tutaj ją wybawia i do tego przywraca(prawie) do ludzkiej postaci
Do tego osobna kampania na jedną grę, dziękuje Blizzard za zmarnowany tytuł.
Najlepszy ze wszystkich tych wywodów jest skrót myślowy, zakładający, że pomiędzy pierwszym Doomem a ostatnim Call of Duty nie było żadnego rozwoju w gatunku FPS (który, dziwnym trafem, porzucono na rzecz "standardów"). Chociaż może coś jest na rzeczy, bo pod względem rozbudowania mechaniki, obydwie te produkcje stoją na podobnym poziomie.
A autorowi polecam zapoznanie się z takimi słowami jak choćby "ponieważ" czy "dlatego". Naprawdę pomagają w konstruowaniu logicznej argumentacji (nie, stwierdzenie, że FC był dobry, bo rozgrywał się w dżungli, nie jest logiczną argumentacją). Aczkolwiek nie pasują w przypadku wyciągania wniosków z dupy, więc decyzję o ich użyciu należy wpierw poważnie przemyśleć.
Najzabawniejsze jest to, że autor przeczy sam sobie.
W końcówce czytamy:
"Twierdzenie, że kiedyś gry były lepsze i sprawiały więcej radości, uważam więc za obalone. Nie wpływała na to bowiem jakość tytułu, lecz niszowość medium, jakim były gry wideo. Okres małej popularności i powszechności elektronicznej rozrywki przyczynił się do powstania wielu standardów, które współcześnie, z przyczyn oczywistych został zmienione."
I tu jest pies pogrzebany. "Współczesne" zmiany polegające na upraszczaniu gier spowodowały pogorszenie ich jakości. Teorię K.Skuz.... znaczy autora uważam zatem za obaloną.
Acha, i na litość boska, CZYTAJCIE TEKST ZANIM GO OPUBLIKUJECIE. To nie jest post pisany na kolanie gdzie literówki się zdarzają, tylko ARTYKUŁ który powinien być rzetelnie przygotowany i sprawdzony PRZED publikacją. Wystarczy raz przeczytać by wyłapać wszystkie literówki i niezręczności językowe.
Przeciez ten troll nie pierwszy raz wrzuca kontrowersyjny tekst, i czeka na flejm.A wy sie dalej nabieracie na to.
Niestety ale zmuszon jestem się nie zgodzić. Owszem to co było pierwsze wspomina się milej - tutaj ok. Ale to, że gry teraz są gorsze niż kiedyś to nie nasze "osobiste" odczucie ale tak po prostu jest. Wszystko się zindustrializowało(jeśli tka to można nazwać nie jestem filologiem czy polonistom ) - chodzi o to że wielkie korporacje położyły kasę i teraz wszystko musi zarabiać i to zarabiać coraz więcej. A żeby tak było musi trafiać do coraz większego grona odbiorców - a jako że trudno już o oryginalność jak autor sam zauważył(przeludniona wyspa), ucieka się do EPICKOŚCI czy bilionów dolarów w produkcję(wyolbrzymiam świadomie). Gry muszą trafić do szerszego grona odbiorców by coraz więcej ludzi je kupowały - muszą zatem być prostsze, bardziej uniwersalne i trafiające w gusta większości ludzi - a bez obrazy ale gust ludzki się strasznie zdupczył... widać to chociażby po kinowych produkcjach. Te szmatławce co teraz dostają po 5-10 Oskarów, dekadę temu by nawet nominacji nie dostały. Przykład transformersów - świetny film mógłby być spartolony dobraniem tragicznych bohaterów, słabej gry aktorskiej oraz oczywiscie Epickości.... wszystko musi być przesadne, jakby od pierdu na kibelku głównego bohatera zależał los całego wszechświata... może małolata to aż od środka rozsadza, ale kiedyś to filmy bardziej inteligentne dostawały oskary, dzieci miały osobną kategorię.
Niestety gry są w tej chwili najgorsze w historii - odgrzewane kotlety podawane w coraz to bardziej ponętnej, soczystszej, bardziej kuszącej panierce(grafika). A w środku to samo mięsko sprzed 10 lat, nie zepsuło się jednak dzięki konserwantom(systemy osiągnięć, rozbudowana rozgrywka multiplayer - to akurat plus ale tylko przedłuża agonię niektórych tytułów, DLC).
Tyle ode mnie. Tęsknie za dawnymi czasami... Diablo I odpalam sobie co parę lat na pamiątkę zabije Diablo i pogrążam się w nostalgii... To samo Q1, SC1, W3, Clive Berkers Undying....
@FredgHar W moim tekście głównie pragnąłem przedstawić właśnie to, o czym napisałeś. To, że "gry nigdy nie były lepsze" odnosi się głównie do tego, że często do dziś chwalone produkcje były na rynku zupełną nowością, nieznanym środowiskiem. Często też taką okazję się wykorzystuje i powstają remake'i starych, dobrych tytułów, jednak warunkiem jest to, by się sprzedały. Żeby natomiast tak się stało, muszą zajrzeć do jak największego grona graczy, co możliwe jest dzięki zrobieniu na nich dobrego wrażenia - te natomiast nie zawsze idzie w parze z dobrą jakością.
Jest naprawdę wiele tytułów, które mimo daty produkcji nawet dziś są świetne, ale jeszcze więcej jest gier, które wspominamy ze względu na fakt, że były kiedyś absolutną nowością, poruszały tematykę, którą próżno było wtedy kojarzyć z elektroniczną rozgrywką, implementowały mechaniki, których do tej pory nie znano, a które dziś są krytykowane. Należy oczekiwać od dzisiejszych gier, by był lepsze jakościowo, bardziej rozbudowane, ale trzeba byłoby oczekiwać tego również od współczesnego kina, bowiem jak słusznie zauważyłeś, sytuacja jest taka sama. Zdarzają i zdarzały się jednak produkcje genialne, które między natłokiem innych tytułów, będą zdarzały się zawsze.
Odkopię temat.
Czy gry są gorsze?Ja gram od późnych lat 90-tych i mam swój pogląd na ten temat.
Po pierwsze każda epoka ma swoich wybitnych przedstawicieli jak i gnioty,i gdy wracamy w przeszłość nigdy nie pamiętamy tego co złe.Mam swoja opinie,może to arogancie ale uważam,że jestem człowiekiem dość odpornym na czar nostalgii.Trzeba przyznać jedną rzecz singiel-playerowe fpp stoją obecnie(no od kilku lat) na słabym poziomie.
To wina Call OF Duty,Cod jest kiczowaty i pseudo-epicki(Bioware pokazało jak się robi filmowe gry),naskryptowany i ma ta przeklętą regeneracje zdrowia.Brak tez większych różnic między bronami i przeciwnikami.Singiel-playerowe fpp umarły teraz każdy chce zatrzymać jak najdłużej graczy w multi.O jakości trybów multi nie wypowiem się bo mało gram w multi fpp.Kolejna rzecz upadek Bllizarda nawet nie będę się rozpisywał ta firma od dawna nie zalicza się do grona najlepszych developerów.
W opozycji do upadku fpp stawiam gry niezależne- znakomicie wykreowane artystycznie oryginalne światy bardzo często wsparte cudownym soundrackiem. Kiedyś nie było tej wspaniałej gałęzi gier(To The Moon- 8 cud świata).
RPG? uwielbiam Baldura,magiczne pierwsze 2 Gothici i przyznaje,że pod względem fabularnym Torment to nr 1.
Ale z ręką na sercu od tych wspaniałych gier wole ME 1 i ME2.Bioware stworzyło najlepsze uniwersum sci-fi z jakim sie spotkałem na płaszczyźnie jakiekolwiek medium. fantastyczne postacie,Niesamowity Soundrack perfekcyjny zarówno w momentach podniosłych jak i budujący atmosferę w wyciszonych klimatycznych lokacjach.Oraz fantastyczny filmowy sposób przedstawienia fabuły.
FPP upadły ale w miarę świeżym tyłem jest przecież arcywibitny Bioshock!
Sa złe trendy(zegnajcie apteczki) ale za tez dobre jak np coraz lepszy sposób opowiadania fabuły,filmowy i bardziej emocjonalny.Dla niektórych to za mało bo sytuacje przesłania im największy szajs 21 wieku COD ale według mnie nie jest wcale źle.
Pamiętajcie,ze w latach 90-tych starsi gracze płakali jak to cudowna idea gier na automatach jest "prawdziwą" i najlepsza idea gier a nie to co współczesny szajs....