Niedoceniony Cthulhu - mroczne zakątki świata gier
Ech, do czasu zdobycia broni jest to jeden z najlepszych horrorów w historii gier komputerowych, później jakość tej produkcji zaczyna powoli spadać. Mnie najbardziej raziły tam znikające ciała. O ile wcześniej gra była dosyć realistyczna, tak te ciała zniszczyły całą tę iluzję. :x
Jak niedoceniony jak ta gra jest wymieniana praktycznie w każdym zestawieniu najlepszych komputerowych horrorów.
Przypomina mi to wątki o „mało znanych lub niedocenionych produkcjach", gdzie ludzie wrzucają tytuły AAA+, ze sprzedażą większą niż milion sztuk jak np. Sleeping Dogs.
Co do gry to grałem dawno ale etap w hotelu (zamykanie przed ścigającymi) mnie przerósł i odłożyłem grę.
Pewnie prędzej zobaczę zakończenie LP u Robbaza niż sam w nią zagram...
Za to udało mi się dorwać inny tytuł z tym motywem - Wasted Lands. Taktyczne, z uwzględnieniem morale... może być ciekawie ale nie spodziewam się wiele po grze za 1$.
Szkoda, że ten tytuł nie doczekał się kontynuacji, dla mnie osobiście to jedna z najlepszych gier w jakie dane mi było w ogóle grać.
Niedoceniony w dniu premiery, ale teraz już chyba każdy wie jak ważna i dobra gra to jest dla gatunku horrorów
[3]
Istnieje szansa, że w etapie z hotelem przegrałeś nie z własnym refleksem, a kodem gry (port wykonywała jedna osoba, więc można wybaczyć). Dokładnie ten sam problem istnieje w finałowym etapie. Podczas gdy jedni musieli podchodzić do niego nieskończoną ilość razy, innym końcowy bieg nie sprawiał najmniejszych problemów. Później wyczytałem, że w wersji na PC postać porusza się wolniej niż na Xboksie. A przynajmniej tyczy się to niektórych komputerów, skoro nie wszyscy mieli z tymi etapami aż takie problemy (nawet nie wnikam jak to działa). W każdym razie istnieje rozwiązanie - w internecie można znaleźć fanowski patch, który naprawia kilka błędów i przy okazji umożliwia ustawienie szybkości poruszania się bohatera. Zdaje się, że prędkość 1.25x wystarczy, żeby uniknąć wymienionych problemów.
Nie wiem czy wszyscy znają "prawdziwe" zakończenie DCotE, które możemy obejrzeć dopiero po zebraniu wszystkich znajdziek i przejściu gry na najwyższym poziomie trudności (jeśli dobrze pamiętam).
https://www.youtube.com/watch?v=_H6WGSVMGOA
Ta gra jak i Vampire: Bloodlines to gry z nieziemskim klimatem, ale mające wspólną wadę - obydwie w pewnym momencie stają się drętwymi strzelankami z dużą ilością wrogów. Miałem tego dosyć i musiałem przechodzić je na kodach, żeby poznać fabułę :)
Kod tej gry nie zasysa. Zasysa kod wykonanego na kolanie portu na PC, który i tak powstał w zasadzie cudem. Na pierwszym klocku, który miał być jedyną platformą dla tej gry śmiga elegancko :]
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że gra po wzięciu do ręki broni traci, IMO zyskuje. Mechanika mistrzowska - po dłuższym celowaniu męczą się dłonie, obrażenia mają wpływ na to jak porusza się i co widzi bohater, poza tym brak przegiętych pukawek, co jest dodatkowym plusem. Poza tym pojawia się możliwość unikania walki, co samo w sobie też jest atutem. A jeśli dodamy do tęgo lęk wysokości, naturalny strach przed stworami, który odbija się na kondycji bohatera - to po prostu masakra. Szkoda, że port tak skopany, ale w sumie cieszyć się trzeba, że powstał. Gdyby nie grafika i irytujące bugi (walka z Hydrą to loteria, niektórzy nie byli w stanie przez ten błąd ukończyć gry), dałbym w recenzji 10. To jedna z najlepszych przygodówkowych strzelanek w historii, może śmiało stać kolo Half-Life'a.
Do tego co napisał U.V. dodałbym jeszcze małą ilość amunicji spotkanej w grze - szczególnie na wyższym poziomie trudności gdzie nie tak łatwo zabić jakiegoś pomiota. Czasem chcąc-nie chcąc musimy unikać walki bo po prostu amunicji nie starczy nam na zabicie wroga oraz znajdujących się w pobliżu kumpli. Lepiej zachować ją na wypadek wypatrzenia przez wroga i użyć do obrony. Właśnie to trzyma dodatkowo w napięciu.
Gra jest świetna! Gdyby powstała w mniejszym pośpiechu (chodzi mi o port) i wyeliminowano by z niej kilka błędów to mógłbym dać jej 10. Czekam na kontynuację lub inną grę z tego uniwersum z podobnym stylem rozgrywki co Mroczne Zakątki Świata.
Port nie powstawał w pośpiechu, tylko po prostu postawiono na niego krzyżyk. Ukończono go wyłącznie dzięki uporowi jednego z pracowników Bethesdy lub studia deweloperskiego (nie pamiętam już dokładnie), który sfinalizował projekt bez wynagrodzenia i po godzinach. W sumie dziwne zachowanie Bethesdy, zwłaszcza, że ostatecznie grę wydano. Odkupili się przynajmniej tym, że nawet w dniu premiery była bardzo tania.
O tak, jedyna gra prócz pierwszej Penumbry, w której atmosfera była tak gęsta, że moja sesja z nią nie mogła trwać dłużej niż godzinę. Później było mi duszno i miałem dość ;)
drugie zdanie i już taki piękny kwiatek: "wielu ludzi doskonale kojarzy sylwetkę giganta o fizjonomii twarzy ośmiornicy"
to ja już podziękuję
A to teraz już wiem dlaczego tyle razy miałem problem z ukończeniem tej gry, najbardziej upierdliwym błędem była końcówka kiedy trzeba było uciekać przez spadającymi głazami, ale jak na jednoosobowy port to i tak jest nieźle, ogólnie wspaniała gra warto było ją tyle razy powtarzać
Jeszcze jedno słowo odnośnie poruszanej wyżej kwestii broni - też uważam, że dorwanie się do pistoletu nie ujmowało nic gęstej atmosferze. Na dodatek jeszcze w żadnej grze utrata całego wyposażenia (w pewnym momencie fabuły) nie była dla mnie taka straszna, jak tutaj :)