Z gier się nie wyrasta!
Trudno nawet podjąć jakąkolwiek polemikę z tą wydmuszką tekstu...
"Czasem warto wrócić do starych, kultowych produkcji, o czym przekonał się sam Tommy Vercetti"
ke ?
Oj kolego z gier się wyrasta. Większość gier tworzonych jest dla dzieci, nawet te kipiące brutalnością jak np Assasins Creed. W pewnym wieku zaczynasz dostrzegać pewne absurdy w grach, które skłaniają Cię do wyłączenia gry. W assasins creed moze to byc upadek z 20 metrów po którym Twój bohater wychodzi bez szwanku. W splinter cell zaczyna Cię drażnić to, że skradasz mając na czole ogromny zielony neon... a wszyscy i tak go nie dostrzegają. Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Gdy osiągasz pewny wiek to przestajesz ekscytować się grami jak za młodu. Mam wrażenie, że Ty autorze tekstu jeszcze nie wyrosłeś z gier i wiek nie będzie żadnym alibi. Jest mnóstwo czynników, które mogą potwierdzić fakt, że z gier się wyrasta, ale musiałbym sam napisać taki artykuł, a nie za bardzo mi się chce :)
Owszem dłuższa przerwa może spowodować większą chęć powrotu do gier, ale jest to chwilowe złudzenie.
Z gier się nie wyrasta!
+100
Gdy osiągasz pewny wiek to przestajesz ekscytować się grami jak za młodu.
Ciekawe jaki wiek? 80 lat?
ttwizard
To graj w Arme, Project Reality czy strategie np. z serii Total War z modami. Jest mnóstwo mniej lub bardziej realistycznych gier, kwestia tego czy wtedy nie będziesz jęczał że "za trudna".
Gry mogą zamienić się w hobby czy pasje, a z tego ciężko "wyrosnąć" :) Są czynniki które moga wpłynąć na to czy owe gry porzucimy czy nie, ale na pewno nie to, że przekroczyliśmy magiczny wiek i już - koniec, wywalam peceta do kosza.
[4] - A mi się wydawało, że gry są swego rodzaju odskocznią od szarej, nudnej, codziennej egzystencji i właśnie te absurdy w nich zawarte są podstawowym czynnikiem przez który po te gry się sięga. Nie mów mi, że jak idziesz do kina na jakiś film to też łykasz wszystko co jest na ekranie jak młody pelikan łącznie z akcjami kiedy ktoś zasłania się sklejką od pomidorów przed serią z kałasza? Litości... Pieprzenie o wyrastaniu z gier, to... no właśnie, pieprzenie głównie.
Wydaje mi się, że większość osób twierdzi, że wyrosła z gier bo chce sobie właśnie rzeczonej dorosłości przydać - dla nich to fakt którym można się szczycić i hołubić, "patrzcie jaki to ja dojrzały jestem, zajmuje się rodziną, pracą, nie gram w gry, są dla dzieci".
Swoją drogą, widzę na dole link do profilu na battle.necie - co, StarCraft jest uber realistyczny i pozbawiony absurdów? :P
raziel popracuj troche nad swoim słownictwem bo niektóre zdania z twojego artykułu są tak łachowe...
Z gier się na pewno w pewnym stopniu wyrasta. Widze to na przykładzie siebie. Zrobił się ze mnie teraz taki casual bo wszystkie gry wydają mi się takie same. Kiedy grałem w każdą superprodukcje jaka wyszła bez względu na gatunek. Teraz już tylko w te z dobrą fabułą (i tak przechodze je na easy żeby szybko przejść) i internetowe bo tam jednak jest ten element rywalizacji i współpracy który nigdy się nie nudzi. Kiedyś instalowałem kilka gier w ciągu tygodnia, teraz około 4 gier w ciągu roku bo nie wychodzi nic ciekawego.
[8] - nie nazwałbym tego wyrastaniem, a raczej swego rodzaju dojrzewaniem jako gracza - skoro większość rzeczy się już widziało człowiek ma pewien wyrobiony gust i inaczej odbiera całe medium. Sądzę, że to naturalna rzecz, nie tylko na gruncie gier - po kilku latach sam się zastanawiam, jak dajmy na to mogłem czytać pewne książki albo oglądać niektóre filmy. Proces zupełnie naturalny.
berial6 - Dlaczego akurat z artykułów? Chyba, że chodziło tobie o wyjściu z wprawy.
inquis1t0r - Nie bierz tego zdania dosłownie.
ttwizard - Absurdy pojawiają się również w literaturze, czy kinematografii. Wszystko zależy od pewnych czynników. Poza tym gra grze nierówna. Jedne są bezmyślną papką z toną akcji, inne zaś przemyślanymi i bardzo intrygującymi historiami. Są też produkcje logiczne, które pobudzają nasze szare komórki. Nikt nie oczekuje wiernego realizmu. W końcu jest to środek masowy, który ma urozmaicić nasze szare życie. Wystarczy mieć odpowiednie podejście do tematu.
Pewnie w jakimś stopniu dostrzega się różne głupstewka gier, a w samych gra zwraca się uwagę na masę elementów: począwszy od grafiki, fabuły, udźwiękowienia, AI przeciwników, a kończąc na interfejsie. Kiedyś każda gra bawiła i brało się grę taką jaka jest, a nie marudziło "to mogłoby być lepiej dopracowane :/".
Zauważyłem to sam po sobie. To poniekąd wina dzisiejszych gier, które są na maxa dopracowane i przystępne. Wracając do gry sprzed 5-10 lat możemy się boleśnie odbić. Sam odbiłem się od pierwszego Hitmana. Gracze mają też mniej czasu, bo są starsi i nie chcą go marnować na 50-krotnym powtarzaniu tej samej misji.
Ale nie nazwałbym tego wyrastaniem z gier. Po protu teraz gracze wymagają dużo więcej niż kiedyś, gdzie przy dość topornej grze spędzało się mnóstwo godzin
Każdy gracz którego znam od dzieciaka do dnia dzisiejszego(znajomi w wieku 26-30 lat) nie jest tym samym graczem co za młodu. Owszem grają, ale to nie jest już to samo co kiedyś. Zdarzenie kiedy oczekiwaliśmy z wypiekami na premiere x(Starcraft 1!) gry komputerowej nie ma takiego miejsca w dzisiejszych czasach. Zmieniło się również podejście do gier. Kiedyś dochodziło do tego, że potrafiliśmy odstawić wszystko aby zagrać wreszcie w Quake po sieci. Dzisiaj gramy, gdy mamy na to ochote, ale gry są tylko pewną formą rozrywki bez której bez problemu moglibyśmy przeżyć. Za dzieciaka to czasem świata nie widzieliśmy poza grami :) Chodzi mi o to, że teraz nie mamy już tego błysku w oku na widok gry komputerowej, a to jest oznaka że z gier się wyrasta. Tak jak wspominałem, można na ten temat długi tekst napisać, a niechce tego robić :)
Raziel88ck -> Oczywiście, że tak. Można sobie wyselekcjonować inne gry komputerowe. Jednak to nie zmienia faktu, że świat wirtualnej rozrywki zmienia się w raz z dojrzewaniem dla danego gracza.
Night Prowler -> Widzisz link do profilu battlenet, a nie edytowałem sygnaturki od premiery starcrafta 2. Starcraft 2 jest idealnym przykładem na to, że np mnie gry komputerowe już tak nie bawią jak kiedyś. Jestem osobą, która spędziła przy Starcrafcie 1 multiplayer około 10 lat(ponad 1500 godzin spokojnie...). Na SC2 czekałem i nawet miałem pewien dreszczyk emocji przed premierą. Niestety pomimo że gra jest naprawdę dobra, odstawiłem ją bardzo szybko i nie mam chęci powrotu do rywalizacji esportowej. Doszedłem do wniosku, że SC2 miał być powrotem do starych czasów, ale niestety...
Tekst o dopisywaniu sobie dorosłości ciężko mi skomentować bez ostrych słów. Chyba źle mnie zrozumiałeś. Ja gram w gry komputerowe i bardzo dobrze się bawie. Jednak tak jak wspominałem wcześniej. Nie czuję magii gier, którą kiedyś czułem przechodząc np Broken Sworda. Dzisiaj na taką przygodówke nawet nie spojrze...
Kupiłem ostatnio Humble Bundle od EA. Pierw ze znajomymi testowaliśmy Medal of Honor po sieci, bo kiedyś miło naparzaliśmy w COD 4 multi całą ekipą. Po godzinie wszyscy stwierdziliśmy... dosyć - Uninstall. Następna strzelanka to Crysis 2 na multi. Zapowiadało się fantastycznie, gra ma wszystko co niby kwalifikuję się na to aby spędzić przy niej twięcej czasu. Dynamika jak w Quake połączonym z COD 4, niesamowita grafika, wręcz fotorealistyczna, mnóstwo gadżetów(kostium, czyli niewidzialność, skoki, pancerz) i świetnie skonstruowane mapy. Skończyliśmy sesje i już... do gry nie wróciliśmy. Kiedyś to wyglądałoby tak.... kończymy sesje, 4 godziny snu, zdzwaniamy się i gramy cały weekend:)
"Wyrastanie" z gier na zasadzie, że już nie młócimy od rana do nocy zaniedbując obowiązki, tylko siadamy na godzinkę, dwie by odpocząć, odstresować się po ciężkim dniu, wg mnie jest zdrowe. Inaczej mielibyśmy legiony bezrobotnych-zombiaków, którzy nic nie robią poza graniem.
Ja tam na przykład nie tykam już gier przeglądarkowych czy MMO. Wolę zagrać w jakiegoś singla z dobrą fabułą.
sebogothic -> Obowiązki jedna sprawa, druga sprawa to znużenie grą, bo ileż można np w Skyrim lub Assasins Creed robić powtarzalnych zadań itp. Dlatego ja np nie narzekam jak gra single player trwa 8-10 godzin :) Dla mnie w sam raz :)
W moim przypadku nie wyrosłem z gier, a dojrzałem jako gracz. Teraz doceniam fabularną głębię, poruszanie aktualnej tematyki i puszczanie oka do gracza. Gram mniej, niż za szczeniaka, a bardziej interesuję się grami - poznaję tajniki ich tworzenia, chwyty stosowane przez twórców oraz dotykaną problematykę. Gdy byłem - nie przymierzając - gnojkiem, traktowałem gry jak fast food: ot, mam czas, to gram, by go zabić. Dziś widzę w nich znacznie więcej i odświeżam tytuły poznane w młodości, by w pełni poznać ich przesłanie. Po części wynika to z faktu, iż obecnie zawodowo zajmuję się grami, ale także z tego, że stały się one moją prawdziwą pasją. Nie tylko w nie gram - staram się je interpretować, rozumieć. W moim odczuciu jeśli ktoś mówi, że "wyrósł z takiej rozrywki" to albo na siłę stara się pozować na dorosłego (znam takich tetryków i aż się prosi, by im powiedzieć "skoro nic cię nie cieszy i wszystko uważasz za dziecinne, to masz tu łopatę i kop sobie już grób"), albo tak naprawdę gry nigdy nie były dla niego niczym więcej, niż zabijaczem czasu.
Jeśli coś się lubi robić, to nie ma sensu uważać tego za dziecinne. Budujesz kolejne makiety z elektrycznymi kolejkami? Zbierasz figurki? Gry? Nie ma w tym nic złego, ani dziecinnego. Przeważnie ludzie, którzy silnie krytykują takie hobby u innych, sami nie robią nic konstruktywnego ze swoim wolnym czasem. Już teraz słyszę historie o znajomych ojcach, którzy pomimo wychowania kilkorga dzieci wciąż grają i czerpią z tego radość. I prawidłowo, przecież po to mamy gry. :)
HETRIX22 - Ok, popracuję. Odnośnie tematu. Również nie mam ochoty na hardkorowe produkcje, aczkolwiek lubię się wysilić, bo łatwe pozycje bardzo szybko mnie nudzą. Ja bym tego nie nazwał wyrastaniem, a znudzeniem materiału.
Night Prowler - W pełni się z tobą zgadzam.
sebogothic - Ja się od starych gier nie odbijam, prędzej od nowych, ale to już kwestia gustu i wymagań. Zgadzam się jednak z tym, że dziś mało komu chciałoby się powtarzać wielokrotnie te same sekwencje. Za to nie podzielam zdania odnośnie graczy. Dzisiejsi gracze są właśnie mniej wymagający, bo kupują wszystko jak leci, co ma świecącą grafikę. Kupują okrojone produkty oraz wycięte elementy z podstawki. Jednym słowem godzą się na wszystko, a kiedyś producenci nie mogliby sobie pozwolić na tak śmiałe poczynania, bo zaraz zostaliby zmieszani z błotem, a następnie czekałoby ich bankructwo.
ttwizard - Ja na GTA V do dziś czekam z wypiekami na twarzy. To samo z HL3 i godnym następcą LOK. Niemniej jednak podejście do gier faktycznie się zmieniło. Mimo to uważam, że nie wszystko zależne jest od naszego wieku, a bardziej od wychodzących taśmowo tytułów. W końcu ileż można grać w takiego asasyna, coda, czy innego nfsa. Cóż, z wiekiem wszystko się zmienia, aczkolwiek czy jest to kwestia wyrastania? Nie sądzę. Po prostu poznajemy ciekawsze atrakcje, przez co gry tracą przy nich nieco blasku.
Medal of Honor oraz Crysis 2 są moim zdaniem kupami, więc nie dziwię się, czemu je tak szybko usunęliście. Ja zrobiłem to samo parę lat temu, gdy gry jeszcze mnie rajcowały. Swoją drogą nigdy nie było u mnie sytuacji, abym grał w nocy w gry. W nocy wolałem pójść spać, niż grać, także jest to po prostu kwestia charakteru.
guy_fawkes - Wyczerpałeś temat. :D
Gość który nie dobił nawet do 30 próbuje przekonać, że z gier się nie wyrasta. To jest tak głupie, że aż śmieszne.
Nie wyrasta się. Po prostu zaczynasz oczekiwać od nich czegoś więcej.
Siedem lat temu taki Kangurek Kao, czy Rayman 3 dawał mi masę radochy. Potem przyszedł czas, oczywiście na strzelanki (w takim przeciętnym Battlefroncie 1-2 spędziłem setki godzin - większość w singlu!) i teraz po kilku latach moje wymagania zmieniły się ponownie - liczą się dla mnie postacie, scenariusz, klimat i wywoływanie nimi emocji.
Dzięki Bogu, że z pośród tych efekciarskich produkcji da się znaleźć wiele diamentów. Mafia 2 z świetną fabułą (NIE, nie grałem w pierwszą część), The Walking Dead o którym mówić nie trzeba, Metal Geary Solidy (zapomnijmy o czwórce... i Risingu).
A jest ich jeszcze więcej. Dzieło sztuki, aka Deadly Premoniton (najlepsza postać żeńska, co najmniej generacji? BioWare powinno się uczyć od SWERY'ego65 jak robić wątki miłosne), BioShock Infinite ze swoim początkiem.
Co najmniej niezłe są tez ponoć Enslaved, Yakuzy i Silent Hill 2.
aope - A za 10 lat czepiałbyś się, że nie dobiłem do 40. Za następne 10, że do 50 itd.
Vader25 - Pierwsza Mafia jeszcze lepsza. Polecam nadrobić zaległości.
Próbowałem znaleźć jakieś ogólne opracowanie o wyrastaniu z zabawy i zainteresowań, i nie udało mi się.
Na temat wyrastanie i niewyrastania z gier można znaleźć dużo ciekawych komentarzy, Google: "growing out of games".
Np. tutaj: http://www.succeedsocially.com/videogames
Dorzucam jeszcze ciekawostki na temat zabawy:
http://www.ted.com/talks/stuart_brown_says_play_is_more_than_fun_it_s_vital.html
http://www.ted.com/talks/tim_brown_on_creativity_and_play.html
Coraz gorzej z GOLem, jeśli komentarze zarzucające tekstowi brak rzeczowości, brak sensownego dialogu oraz bycie wydmuszką, a nie prawdziwym tekstem są usuwane. Wstyd GOL, wstyd, widać, jakie wartości rzeczywiście promujesz, nie tylko w tym tekście...
create - Przecież nic nie zostało usunięte. Twój post nadal tu widnieje.
witze - Dzięki za interesujące linki.
raziel - przyznaj się, jak bardzo jesteś dumny z tego tekstu 9jak i z innych). nie wstydzisz się tego?
create - Z niektórych jestem bardzo dumny, z innych nie. Z obecnego zaś czuję niedosyt, a wstydzę się tylko paru. Swoją drogą, ja przynajmniej piszę od siebie, bo są tu takie blogi, które opierają się jedynie na trailerach, newsach i streszczeniach. Czy autor, który nie ma nic do powiedzenia na swym blogu, tylko pokazuje to, co inni stworzyli, nie powinien się bardziej wstydzić, niż ja? Może i przeżywam kryzys, ale przynajmniej moje wpisy są moje.
Generalnie sprawa jest taka, że wspaniałe blogi są przez ludzi olewane, zaś te słabsze jak mój, oferują sporo odwiedzin. Czy to moja wina? Nie. Wina leży po stronie czytelników. Ja i tak nie olewam czytelników jak niektórzy to robią, także nie wstydzę się tego co robię. Mam swoje lepsze i gorsze momenty. Dziwi mnie tylko to, że do mojej osoby tak łatwo się przypierniczyć. Dlaczego nie czepiasz się jeszcze gorszych? Mają jakieś immunitety na czepialstwo, czy co?
Ciężko jest znieść, gdy wypasiony wpis zostaje niedoceniony. Naprawdę. Taki stan rzeczy w ogóle nie motywuje, a wręcz przeciwnie zachęca do czego innego. Tyle w temacie.