2 latek dostał w spadku mln zlotych...
spoiler start
długu
spoiler stop
Tylko nie padnij ze śmiechu
Dobrodziejstwo inwentarza, sposób przyjęcia spadku ("z dobrodziejstwem inwentarza"), polegający na ograniczeniu odpowiedzialności za długi spadkowe do wysokości określonego inwentarza stanu czynnego spadku. Jego przeciwieństwem jest przyjęcie spadku "wprost", oznaczające rozszerzenie odpowiedzialności za długi spadkowe, bez ograniczeń wynikających ze stanu czynnego spadku. W wyniku takiego przyjęcia wierzyciel może dochodzić swego roszczenia z wartości spadku, a gdyby była ona niewystarczająca, to również z majątku osobistego spadkobiercy.
nie dość, że dzieciak ma milion złoty długu, to jeszcze rodzice nazwali go kevin.
chłopak przegrał życie
Runnersan -"Będą musieli ponosić związane z tym koszty - na przykład spisu inwentarza - oraz poświęcać swój czas wierzycielom, którzy będą się zgłaszać do ich syna." choćby to jakby majątek był znacznie więcej wart to podejrzewam że rodzice roblemu by nie robili.. ba po drodze ktoś z rodziny by złapał okazję.. :>
a że rodzice powydają więcej forsy na niechciany spadek i bubel co tam !
Kevin sam w Polsce
tym razem bez happy endu ;)
Gdzie tu absurd?
Prawo spadkowe ma to do siebie że jeśli dziecko spadek otrzymuje to rodzice nie mogą nim dysponować. Inaczej od razu mogli dać rodzicom.
Gdzie tutaj jest absurd prawa? (widzę, że graf mnie ubiegł:])
Czytać ze zrozumieniem, akurat prawo w doskonały sposób broni osoby przed 18 rokiem życia przed długami spadkowymi. W tym przypadku była to tylko i wyłącznie decyzja sędziego.
Ludzie nie potrafią zrozumieć kilku rzeczy, tylko zawsze z klapkami na oczach w jednym kierunku.
Po pierwsze, przy takim długu mogą być również spore wierzytelności.
dwa, że należy patrzeć też na sytuację wierzycieli, którzy zostają z ręką w nocniku
trzy, po odrzuceniu spadek przecież nie znika. Przechodzi bądź na dalszą rodzinę, bądź na gminę.
NGD - raczej aktywa a nie wierzytelności (choć te może i też).
W prawie spadkowym
Generalnie chodzi o to że możecie przyjąć spadek, bez ryzyka że będziecie finansowo do tyłu, a jednocześnie dysponować nim wg ochoty(i możliwości).
Czyli jak dostaniecie w spadku dom i 200k długu, to możecie dom sprzedać aby spłacić dług i zachować różnicę, albo spłacić dług z własnych środków a zachować dom - bo np. jest rodzinny.
Nie znam się za bardzo na prawie ale czy przypadkiem nie ma tak, że za osoby niepełnoletnie o przyjęciu spadku powinien decydować opiekun?
Wismerin - właśnie chodzi o to aby dzieci też przed knowaniami opiekunów zabezpieczyć.
Dlatego dziecko z automatu dziedziczy z dobrodziejstwem inwentarza.
Czyli w zasadzie taka osoba praktycznie nie może się bronić i jest skazana na życie w długu?
Wismerin - NIE. Dzieci odziedziczy ewentualne długi tylko do WYSOKOŚCI odziedziczonego MAJĄTKU. Ani złotówki więcej.
Jeśli twój ojciec ma 100 milionów długu, a z majątku tylko złoty zegarek, to dostajesz złoty zegarek i musisz zapłacić tyle długu ile wynosi wartość tego zegarka.
Tylko nie uwierzcie przypadkiem w to co napisał Runnersan.
Dobrodziejstwo inwentarza przed niczym was nie chroni, gdyż komornik może - jak w przypadku emerytki z Sochaczewa - "nagiąć" nieco prawo.
Załóżmy, że dług wyniósł 700 000 + do tego dłużnik miał stary dom-ruderę, warto np. 100 tyś (wg was).
Przyjęliście spadek z dobrodziejstwem inwentarza, czyli nic wam nie grozi. Pozornie.
Komornik wycenia teraz ten stary-dom ruderę dłużnika na 700 000 (mimo, że ta rudera jest warta 100 000). I teraz może już spokojnie windykować. Zajmuje wam 40 tysięcy oszczędności na koncie bankowym, do tego mieszkanie w mieście warte 300 000, do tego działkę odziedziczoną po innej babci wartą 200 000. A wy zostajecie z ruderą wartą 100 000, to znaczy 0,7 miliona ahahahaha.
Bo komornik nie ma obowiązku windykować z dokładnie tego majątku, który spadkobierca uzyskał, tylko może z całego jego majątku.
A co dała w przypadku emerytki z Sochaczewa? Nie zawsze się kończy jednak tak szczęśliwie. A ile można nerwów stracić i pieniędzy na odkręcanie sytuacji.
Aurelius - no o czym piszesz to złamanie prawa, a nie błąd w samych przepisach.
No i nie da się ukryć że jak już komornik zwindykuje, nawet błędną osobę, to problem już nie jego.
graf_0
Przecież błąd jest w samych przepisach. W sprawie emerytki z Sochaczewa wszyscy twierdzili, że to nie ich wina tylko wina przepisów i że oni robili zgodnie z przepisami. I nikt kary nie poniósł nadal.
Sam sposób dziedziczenia w PL to także bzdura i to też wina przepisów. Domyślnie przyjmuje się spadek wprost, natomiast domyślnie powinno być dla wszystkich z "dobrodziejstwem inwentarza". Do tego windykacja takiego długu powinna byś dopuszczalna wyłącznie z masy spadkowej a nie innego majątku spadkobiercy. I tak dalej i dalej.
NewGravedigger
Jak osoba stara i samotna, to wielce prawdopodobne, ze "terminowosci" nie dopilnuje, albo nawet nie zauwazy, zwlaszcza jak sie zastostuje pare trikow.
Czyli taka staruszka to zyła złota dla sprawnego komornika.
Aurelius ma racje, prawo jest złe i tyle.
Komornik powinien móc windykowac tylko majatek ze spadku. Jak uzna ze "rudera" jest warta 700tys a nie 100, to niech ja za tyle sobie licytuje...
Domyślnie przyjmuje się spadek wprost, natomiast domyślnie powinno być dla wszystkich z "dobrodziejstwem inwentarza"
ale dlaczego stoisz po stronie dłużnika, a nie wierzyciela. Będziesz chciał kiedyś odzyskać kasę, to zrozumiesz jakie jest to ułatwienie.
Co do egzekwowania z majątku zmarłęgo dłużnika to zgadzam się, chociaż znając życie pewnie o czymś nie pomyślałem, a co związane jest z takim sposobem egzekucji, a nie innym. Ogólnie patrząc na praktykę akurat przepisy spadkowe są dla mnie dobrze dopracowane, w przeciwieństwie do innych działów kc
a co do tej emerytki ja stałem za stanowiskiem i tego się trzymam, że karę powinien ponieść wierzyciel, który wskazał złą osobę we wniosku egz.
Czyli taka staruszka to zyła złota dla sprawnego komornika.
następny
nie traktujcie komorników jako tych ZŁYCH. Jest to tylko i wyłącznie przedłużenie postępowania sądowego. Funkcjonariusz i organ władzy publicznej. Emeryci są żyłą złota dla windykatorów i nieuczciwych krętaczy. Nie dla państwa. Przynajmniej nie przy egzekucji obcych długów.
ale dlaczego stoisz po stronie dłużnika, a nie wierzyciela. Będziesz chciał kiedyś odzyskać kasę, to zrozumiesz jakie jest to ułatwienie.
To nie żadne ułatwienie tylko oszustwo prawne. I nie stoję na pewno po stronie dłużnika, bo ten już umarł. Pożyczanie pieniędzy i innego majątku to działalność obarczona ryzykiem, z tytułu którego wierzyciel może pobierać jakby nie było zyski. I to wierzyciela sprawa komu on pożycza i na jakie zabezpieczenie. Więc to powinien być przede wszystkim jego problem, a nie 5 pokolenia w bok czy wstecz. Po drugie wszyscy cwani, czyli ci, którzy by chcieli dokonać oszustwa i oskubać wierzyciela to i tak na 99% będą mieć wszystko zaplanowane, łącznie z tym, że przyjmą spadek z dobrodziejstwem inwentarza.
Ten przepis to zatem tylko i wyłącznie mina prawna na najsłabszych i najbardziej nieporadnych, i niewinnych.
"a co do tej emerytki ja stałem za stanowiskiem i tego się trzymam, że karę powinien ponieść wierzyciel, który wskazał złą osobę we wniosku egz."
I wracamy do tego, że prawo jest złe, ponieważ ani sąd ani komornik na mają obowiązku zweryfikowania nawet danych dłużnika.
ale to egzekucja, a nie spadki miały lukę. Nie możesz uogólniać, że prawo jest złe bazując na 1 przepisie.
Więc to powinien być przede wszystkim jego problem, a nie 5 pokolenia w bok czy wstecz.
ale widzisz, odziedziczyć spadek, to każdy chce, bo przecież mu się należy,nawet 5 pokolenie w bok. Jednak wziąć odpowiedzialność za działanie ojczulka już takie proste nie jest.
czyli ci, którzy by chcieli dokonać oszustwa i oskubać wierzyciela to i tak na 99% będą mieć wszystko zaplanowane, łącznie z tym, że przyjmą spadek z dobrodziejstwem inwentarza.
wiesz z takim podejściem, to po co w ogóle stosować jakiekolwiek prawo.
BTW doszedłem czemu komornik egzekwuje z całego majątku zamiast tylko ze spadku faktycznie odziedziczonego. Rozchodzi się o terminy i wartość majątku. Wszystko jednak trwa, a z czasem wiąże się spadek wartości poszczególnych przedmiotów. Wierzyciele też nie pukają następnrego dnia po uprawomocnieniu się postanowienia spadkowego.
LOL golowi prawnicy.
Skończyłem prawo na Uniwersytecie Wrocławkim w 2002r.
Jesteście za głupi, żeby zrozumieć system więc wracajcie do giereczek.
rozumiem, że od 7 lat jesteś adwokatem/radcą/sędzią/ prokuratorem
wydaje mi się, że prędzej w 2002 r. zaczynałeś podstawówkę.
Prawo spadkowe jest w Polsce ponurym żartem - w każdej chwili możecie otrzymać "spadek" z milionem długu od kogoś o czyim istnieniu nawet nie wiedzieliście.
I egzekucja i spadki mają lukę.
Nie powinno być żadnego obowiązku co do tego, by daleka rodzina interesowała się tym, co jakiś "wujek" Heniek robi gdzieś na drugim końcu Polski. Przede wszystkim zaś, rodzina nawet nie ma do tego żadnych narzędzi prawnych (nie może chociażby wystąpić np. do BIK o informacje co do zadłużenia "wujka" Heńka i tym podobnych instytucji). W przypadku wierzyciela ma on jak najbardziej takie możliwości. Nawet to, czy dłużnik żyje czy nie, jest łatwiejsze do sprawdzenia przez wierzyciela a nie dalszą rodzinę. To obowiązkiem wierzyciela powinno być zatem monitorowanie sytuacji dłużnika, łącznie z tym czy żyje czy nie, czy ma możliwości spłaty długu i tak dalej. Zupełnie zaś nie powinno to być obowiązkiem dalszej rodziny, która nierzadko nawet nie słyszała o "wujku" Heńku i dowiaduje się o tym dopiero od komornika. I dlatego ta rodzina domyślnie powinna dziedziczyć tylko i wyłącznie z "dobrodziejstwem inwentarza". Amen.
Dziedziczenie spadku jest natomiast w interesie samego państwa. Bez tego żadnej cywilizacji by się nie udało tu zbudować, bo nie wystąpiła by ta akumulacja kapitału. Więc nawet nie ma co twego rozpatrywać w kontekście że są to jakieś super przywileje dla spadkobierców.
"wiesz z takim podejściem, to po co w ogóle stosować jakiekolwiek prawo"
To oczywista nieprawda. Wystarczy, by w tym przypadku wszyscy mieli równe szanse, czyli żeby domyślne było tylko i wyłącznie dziedziczenie z dobrodziejstwem, i byłoby już całkiem dobrze.
"doszedłem czemu komornik egzekwuje z całego majątku zamiast tylko ze spadku faktycznie odziedziczonego. Rozchodzi się o terminy i wartość majątku. Wszystko jednak trwa, a z czasem wiąże się spadek wartości poszczególnych przedmiotów."
Oczywiście, tylko że to nadal nie powinien być problem spadkobiercy, a wierzyciela gdyż ma ścisły związek z ryzykiem prowadzonej przez niego działalności. Zresztą wartość majątku może też wzrosnąć. Nie da się tego określić. Nie ma tu zatem żadnej równości wobec prawa w tej chwili. Próbuje się bowiem w szczególny sposób chronić wierzyciela (a powiedzmy sobie szczerze, że chodziło pierwotnie o wierzyciela typu państwo, bank), kosztem praw podmiotu słabszego. A nie ma przecież obowiązku pożyczania czegokolwiek, więc nie ma uzasadnienia taka ochrona. Wierzyciel powinien kalkulować sobie odpowiednio to ryzyko, żądając dodatkowych zabezpieczeń (np. ubezpieczenia), pobierając większy % itd. itd. Nie ma zatem potrzeby przerzucania ryzyka tego typu działalności na osoby trzecie, czyli spadkobierców.
"Wierzyciele też nie pukają następnrego dnia po uprawomocnieniu się postanowienia spadkowego."
I to również powinien być tylko i wyłącznie ich problem, gdyż jak najbardziej to leży w ich obowiązkach by interesować się powierzonym przez siebie majątkiem, a zatem tym co się dzieje z dłużnikiem. I wierzyciel jak najbardziej może o wiele łatwiej dowiedzieć się czy dłużnik żyje czy nie i o wiele łatwiej niż rodzina z drugiego końca Polski, która nigdy nie słyszała nawet o "wujku" Heńku.
NewGravedigger - bzdury opowiadasz, że aż żal.
Na całym cywilizowanym świecie jest tak, że jak ktoś ma długi może zwyczajnie zbankrutować i zacząć od zera, z czystym kontem. Co roku robi to choćby kilkaset tysięcy Niemców i kilka milionów Amerykanów. I to ma sens, bo tacy ludzie normalnie pracują, żyją i płacą podatki, a nie uciekają w szarą strefę. I nie ma chorej sytuacji, jak w Polsce, że najpierw oszuści typu Wonga sprzedają otumanionym emerytom kredyty na 5000%, a potem egzekwują im zadłużenie z emerytur, a jak taki kopnie, to z dalekich krewnych, którzy często tego dziadka na oczy nigdy nie widzieli. Przecież to chamskie oszustwo, z powodu idiotycznego prawa.
W Polsce też niby tak miało być, ale jak to zwykle u nas zrobiono wszystko, żeby sensowne prawo nie działało i żeby zbankrutować, to u nas trzeba być bardzo bogatym człowiekiem. To jest dopiero absurd.
Ciekawe, że jak tobie jakiś krewny wyciąłby taki numer, to też byłbyś taki chojrak.
Tlaocetl
jak już wpieprzasz się w konwersację, to błagam, przynoś ze sobą przynajmniej coś merytorycznego. Rozmawiamy o sposobach dziedziczenia, a Ty wparowujesz tutaj z upadłością osób fizycznych. W Polsce również coś takiego jest, a że obwarowania są takie,a nie inne, no to cóż - dzięki bogu, że tak jest, bo Polacy to niestety nie Niemcy, to kombinatorzy i często oszuści.
pokaż mi, jakie bzdury opowiadam. System dziedziczenia jest oparty na Napoleońskim kodeksie i prawie taki sam działa zarówno we Francji, Niemczech i innych krajach zachodnio-europejskich. Więc mówienie, że coś funkcjonuje (lub nie) wyłącznie u nas przejawia tylko nieznajomość tematu.
Ciekawe, że jak tobie jakiś krewny wyciąłby taki numer, to też byłbyś taki chojrak.
jaki numer? Aby objąć spadek musisz być obecny, zarówno w sądzie, jak i u notariusza. Zamiennikiem może być kurator, ale w takiej sytuacji jest bardzo prosta droga do wykaraskania się z tego typup problemów.
Wydaje mi się, że obaj wychodzicie z błędnego założenia, że wierzyciel to ten ZŁY (głównie bank), a dłużnik DOBRY (głównie emeryt). Otóż wcale tak nie jest. Wystarczy odwrócić sytuację, np. za pomoca pozwu z 299 ksh i mamy jako wierzyciela małego przedsiębiorcę, który wykonał jakieś prace dla dużej spółki, która znowu po wykorzystaniu kilkunastu takich firemek ogłosiła tak wielbioną przez Tlaocetla upadłość. A potem np. prezes zginął w wypadku, czy po prostu umarł na udar. POwiedzcie mi, dlaczego w takiej sytuacji wierzyciel nie miałby dochodzić swoich praw od jego rodziny, która prawdopodobnie całą jego kasę przejmie. Przecież nie może być takiej sytuacji, że kasę przejmie powiedzmy syn, a dług ciotka. Podmioty są te SAME!
Swoją drogą wielbienie upadłości jest skrajnym brakiem rozsądku, bo tak jak napisałem, pieniądze magicznie nie wracają na swoje miejsce - poszkodowany może np. w ten sposób sam stracić swój majątek, zwolnić pracowników, którzy z kolei mają na utrzymaniu własne rodziny. Zastanów się.
która nierzadko nawet nie słyszała o "wujku" Heńku i dowiaduje się o tym dopiero od komornika.
tak jak napisałem wyżej, szanse na takie wyjście są minimalne. Rodzina musiałaby mieszkać w innym miejscu niż jest zameldowana, nie utrzymywać kontaktów z resztą rodziny i ogólnie być duchami. A nawet wtedy mają prawo do przywrócenia swojego terminu na odrzucenie spadku bądź wyboru innej drogi. Przypominam, że termin płynie od momentu dowiedzenia się o swoim powołaniu, nie od śmierci. Dodatkowo sądy baaaaaaardzo pobłażają w tej kwesti i kilkakrotnie miałem już sytuację, gdy sąd przyjmował oświadczenie grubo po terminie, bo ktoś zasłaniał się nieznajomością przepisów i zasadami współżycia społecznego.
co do dziedziczenia zawsze z d. inwentarza.
Też uważam, że byłoby to fajne rozwiązanie, jednak jak pisałem już wyżej, pewnie są plusy tego, na które w tym momencie nie wpadam. Tak na szybko przychodzi mi wyłącznie ochrona wierzyciela i próba uniknięcia oszustw ze strony nieuczciwych "dłużników". Przepisywanie majątków, przepływ gotówki, sprzedaż wierzytelności byłyby powszechnie stosowane.
Oczywiście, tylko że to nadal nie powinien być problem spadkobiercy, a wierzyciela gdyż ma ścisły związek z ryzykiem prowadzonej przez niego działalności.
Po pierwsze napisałem wyżej. Wierzyciel nie zawsze prowadzi przedsiębiorstwo. Po drugie. Byłoby to problemem samego dłużnika, który musiałby trzymać odziedziczone przedmioty przez spory okres czasu. A twierdzenie, że to problem wierzyciela, aby ten monitorował życie dłużnika, to po pierwsze zaprzeczenie całęgo systemu terminów ustawowych, a po drugie utopijne rozwiązanie, które nie ma racji bytu choćby z powodu długich rozpraw sądowych.
Nie ma zatem potrzeby przerzucania ryzyka tego typu działalności na osoby trzecie, czyli spadkobierców.
patrz wyżej
kosztem praw podmiotu słabszego.
dłużnik nie jest podmiotem słabszym!! Nie mam pojęcia, czemu u niektórych utarło się takie przekonanie. Podstawą roszczeń nie jest w każdym przypadku umowa kredytowa.
NGD - jakoś się u nas przyjęło że dłużnik to ten niewinny, ofiara. :)
Szkoda że jest prawie zawsze odwrotnie. Dłużnik to ten co wziął i nie zapłacił.