Demonstracyjny czar, czyli Target i split screen
Akurat tej produkcji nie znam-ogólnie niewiele gier z tamtych czasów kojarzę, bo aż do około 2003 roku mogłem poszczycić się posiadaniem jedynie mocno podrasowanej Amigi 1200, dopiero potem przyszedł czas na pierwszego PCta i nadrabianie zaległości. W każdym razie mogę podzielić się nieco doświadczeniami z tej właśnie platformy. Splitscreen najbardziej utkwił mi w pamięci z produkcji Fears (nie mylić z F.E.A.R. ;P ):
http://www.youtube.com/watch?v=EWqiAj58Clk
Niesamowita psychodela, potwory wyglądające jak głowy noworodków na nóżkach którym wypływały mózgi po rozstrzelaniu.. brrr.. do dziś jak oglądam filmiki z tego to mam ciary :D
Za to najbardziej uwielbionym przeze mnie FPSem z Amigi była mało znana, polska Cytadela:
http://www.youtube.com/watch?v=ZWpJ6YvwcIM
Świetna gra, z genialną muzyką (do dziś motywy z tej produkcji strasznie mi się podobają), równie niesamowitymi projektami tak przeciwników jak i lokacji. W dodatku naprawdę ciekawa fabuła i intro, które osobiście uważam za majstersztyk! Największą ciekawostką jest, że gra została stworzona przez grupkę zapalonych licealistów, którzy wszystko zrobili sami od A do Z, po czym nie mogli znaleźć na to wydawcy. A jak już znaleźli to ich oskubał. Ale o tej produkcji swego czasu też było dość głośno, a jak się pogrzebie w necie to można trafić na ciekawe artykuły na temat jej powstawania, łącznie z wywiadem z jednym z twórców, który już jako dorosły człowiek, wspomina czasy młodości i siedzenia przy tej grze ;)
Niestety żadnej z tych gier nie znam, ale historia Cytadeli mnie nieco zafascynowała. Przyznam, że intro faktycznie jest niezłe. Fears niebezpiecznie przypomina Dooma i Quakea.
Nie jestes osamotniony w swej nostalgii dla Targeta. To byly piekne i sloneczne czasy, gdy po zajeciach w liceum (stary kon jestem, a co!) do kumpla szlismy pociac w Target. Co ciekawe, nigdy nawet nie tknelismy gry singlowej a tylko split screen. Stare czasy :)
Wtedy splitscreen to na psx sie nawalalo z kolegami:D Duke nukem time to kill, Rogue Trip, Vigilante, Syphon Filter itp. Targeta mialem demko z gazety i tez sporo gralem z kolega :) To raczej slaba gra ale kto tam wtedy wybrzydzal.
W Targeta grałem przez jakieś 2h, potem wróciłem do swoich gier (nie pamiętam jakich teraz, albo Deus Ex albo Arcanum albo jeszcze coś innego) choć najpewniej Windows mi się zrypał (Win98 ftw... bleh).
Skoro piszesz o Targecie to może pamiętasz Pył? Obecnie jakiś zapaleniec pracuje nad ulepszeniem tej gry
http://pyl1998.wordpress.com/
Mort_01 ja również nie tknąłem singla - czar Targeta leży w split screenie. Stare czasy.
Mr.B-F Duke Nukem Time to Kill powrócił mnie jak zapomniany sen. To był doskonały split screen.
SpecShadow w Pył grałem dawno temu i praktycznie nie pamiętam niczego. Pisałem na wstępie o tej grze, bo wielu uważa ją za polski wkład w złotą erę shooterów. Gdy ktoś stara się ożywić stare gry o własnych siłach, to odczuwam jakieś dziwne pozytywne uczucie. Jakby ktoś w postapokaliptycznym świecie odnalazł starą elektronikę i chciał ją przywrócić życiu. To działanie ma sobie jakąś dziwną, dobrą, transcendencje. Uwielbiam coś takiego. Ktoś również zabrał się za remake pierwszego AvP
http://www.youtube.com/watch?v=Y7m5cRX3q2M
Wow... Targeta nadal wspominamy z bratem jako jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Oczywiście najpierw była demówka - split screen i dwie mapki: fabryka i blokowisko. Nie potrafię zliczyć ile godzin straciliśmy na granie w to między sobą i z sąsiadem. Koniecznie przy dwóch kawałkach z dragon balla w formacie .midi (?!). To było naprawdę dziwne, bo to był chyba jedyny FPS, w którego grałem bez myszki. Wtedy za rozglądanie się w górę i w dół odpowiadały inne przyciski. Bez opanowania tego nie dało rady zestrzelić pieska... ekhem, bomby na kółkach ;)
Po jakimś czasie kupiłem Targeta w wersji full. To już oczywiście nie było to. Misje przeszedłem, ale bez większych fascynacji, bo czar dema pozostał. Podobało mi się tylko rozwiązanie czasu pomiędzy poszczególnymi misjami - można było biegać sobie po blokowisku bez skrępowania (jako takiego) iść do handlarza bronią (który wyglądał jak żywcem wyciągnięty z Kiepskich Paździoch) i dopiero potem odebrać zlecenie misji.
Co do starych gier ze split screenem przypomina mi się Settlers II. Tylko kto wtedy posiadał przy komputerze dwie myski?
Settlers 2 miał split screena? To całkiem niewiarygodne. W Target chyba jedne z graczy mógł używać myszki, więc zmienialiśmy się od czasu do czasu. Czy bomba nazywała się piesek? Bo już nie pamiętam. Target jest jakimś dziwnym śladem polskiej myśli shooterowej i czasu, w którym powstał. Dziwna mieszanka, która ciężko zapomnieć.
Tak, można było używać myszki, ale w grze na dwie osoby to było nie fair ;) I te zagrania, że sabotażysta kierując bombą stawał przodem do ściany tak, żeby drugi gracz nie odgadł gdzie on się znajduje.. bomba nie nazwała się piesek, tak jak kobieta (czy to był snajper?) nie nazywała się nagonka. To tylko nasze nazwy.
A co do Settlers - tak, miał split screen. To chyba najdziwniejsze użycie podzielonego ekranu w historii gier komputerowych. Nadal nie wiem jak mogło to wszystko wyglądać. Raz tylko odpaliłem żeby zobaczyć jak to wygląda, ale nigdy nie udało mi się zagrać. To mogłoby być ciekawe doświadczenie!
@8
Setlersy!! Hell yeah! pamiętam, można było grać chyba nawet w 4 osoby (?). Pamiętam tylko jak grałem z bratem, z resztą też na nieśmiertelnej Amidze (brat siedział dość mocno w światku Amigowców, stąd to moje "zacofanie komputerowe"). Ahh niezapomniane czasy. Z resztą od przesiadki na PCty przestałem grać w strategia. A Amiga? Settlersy, Diuna 2, Utopia i kilka innych świetnych tytułów i mnóstwo godzin przy nich spędzonych.. Ahhh..
Ale odbiegam od tematu, sorki za OT ;)
Znalazłem split screena w Settlers 2: http://www.youtube.com/watch?v=Vfpx0siF5TU .
Spoko sm142gi. Ja jakoś dobrze wspominam Diune 2000.