Kuriozalne się robi to państwo.
W listopadzie miał miejsce wypadek: http://www.cozadzien.pl/wiadomosci/radom/13881.html
Biegły teraz orzekł że 88 letnia kobieta chodząca o kulach, która zginęła na miejscu jest winna wypadku na przejściu dla pieszych bo wtargnęła. Co ciekawe biegły orzekł, że pojazd jechał 65 km/h ale że przekroczenie prędkości o 15 km/h nie miało znaczenia.
"88-latka poruszająca się o kulach została śmiertelnie potrącona przez lawetę, gdy przechodziła przez przejście dla pieszych. Prokuratura: z opinii biegłego wynika, że wtargnęła na jezdnię i kierowca nie miał szans na zahamowanie. Społecznicy: zrzucanie winy na pieszych to zły standard
(...)
- Opinia biegłego wskazuje, że kobieta wtargnęła na jezdnię, gdy auto było już blisko. Kierowca nie mógł ani zahamować, ani jej ominąć - mówi Małgorzata Chrabąszcz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
(...)
Rzeczniczka dodaje, że postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne, a rodzina zmarłej złożyła zażalenie.
(...)
- Niniejszy przypadek jest częścią znacznie szerszego problemu polegającego na tym, że wśród polskiej policji rozpowszechniony jest pogląd, że niechronieni uczestnicy ruchu powinni sami zadbać o swoje bezpieczeństwo - uważa Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego. - Akcje "Pieszy" koncentrują się na wlepianiu mandatów pieszym, a nie na egzekwowaniu przepisów względem kierowców takich jak wyprzedzanie na przejściu, niezatrzymanie się przed przejściem, gdy zrobił to kierowca na sąsiednim pasie czy niezatrzymywanie się na zielonej strzałce. Policja za to celuje w pomysłach dotyczących likwidacji przejść. Tymczasem w krajach o wysokiej kulturze komunikacyjnej, dzięki działaniom tamtejszej policji to na kierowcach spoczywa główna odpowiedzialność za bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Przykładem niech będzie Francja, która w ostatnim czasie zmodyfikowała kodeks drogowy i piesi w miastach mają pierwszeństwo, przechodząc nawet poza pasami - dodaje.
Ale spokojnie. Radomska policja w zeszłym roku mówiła, że 85 latek zginął na pasach bo przebiegał: "Do śmiertelnego wypadku doszło w sobotę o godz. 17 na ul. 11 Listopada w Radomiu. - 32-letni kierowca jadący volkswagenem golfem potrącił w rejonie przejścia dla pieszych przebiegającego z lewej na prawą stronę jezdni 85-letniego mężczyznę. Pieszy w wyniku poniesionych obrażeń pomimo reanimacji zmarł po przewiezieniu do szpitala" > http://mojradom.pl/content/view/5396/2/
Dokładnie jak [2], te za przeproszeniem święte krowy (babcie aerodynamiczne) w ogóle nie zwracają uwagi na samochody, myślą że jak idą wolno to każdy ich widzi? Fatalny to jest problem, tak samo podchodzą jak cofa duży samochód (ostatnio byłem świadkiem takiego potrącenia). Jest to bardzo przykry problem bo starsi muszą się poruszać, ale do cholery jasnej niech robią to z głową!
[btw mój 100 letni pradziadek tańczył z córkami na urodzinach (100) z córkami po 75 lat, dlatego niech mi nikt nie mówi, że 88 latek nie może wtargnąć na ulicę, nie każdy 80+ leży w szpitalu.]
Przykładem niech będzie Francja, która w ostatnim czasie zmodyfikowała kodeks drogowy i piesi w miastach mają pierwszeństwo, przechodząc nawet poza pasami - dodaje.
nie tylko Francja. W UK (gdzie mieszkam) jest bardzo podobnie.
Właśnie wróciłem z Teneryfy (Hiszpania), gdzie pieszy podchodząc do jezdni powodował zatrzymanie ruchu - aż mnie (pieszego) trochę to peszyło :)
Taka kultura i takie przepisy.
Posty [2] i [3] udowadniają, że my ciągle kulturalnie gdzieś pomiedzy Uralem a stepami azji. A potem zdziwienie, że wypadków na drodze mamy 3x tyle co średnia europejska. Wszystko przez wrażych emerytów po 80-tce!
To samo jest w Szwecji, nie zdążysz podejść do przejścia (a nawet przechodząc OBOK przejścia dalej prosto, nie mając nawet zamiaru by przejść) a jadące samochody zwalniają 20 metrów przed przejściem. Nie ważne czy wioska, czy pusta ulica z jednym pieszym i jednym samochodem. Kultura jazdy o niebo wyższa niż w Polsce i niestety dopóki nie zostanie to cholernie piętnowane i egzekwowane przez sypiące się kary - to nigdy się nie nauczą tego "władcy szos w oplach/pasatach/bmw/audi/wstaw co chcesz sprzed 20 lat".
Abstrahując od przypadku w pierwszym poście (zero szczegółów zdarzenia, chociaż ciężko mi sobie wyobrazić babcię o kulach, która wtargnęła na ulicę niespodziewanie dla kierowcy) akurat starsi ludzie w Polsce stoją ponad prawem. Nie interesuje ich, czy ładują się nagle na jezdnię tuż pod jadący samochód (bo akurat postanowi przejść na drugą stronę), czy też kolor na sygnalizatorze świetlnym. Po prostu wchodzi bez patrzenia i już. Najgorsze są miejsca, gdzie takich ludzi zbiera się wieksza ilość, na przykład bazary. Jeszcze za gówniarza w liceum oglądałem, jak całe tabuny starszych ludzi chodzą jak chcą przy skrzyżowaniu Grójeckiej z Banacha, tudzież Obozowej z Ciołka w Wawie.
Kultura drogowa wymaga pewnych standardów od wszystkich użytkowników tejże infrastruktury.
Paudyn - ale na zachodzie to standard, że pieszy ma pierwszeństwo, że pieszy może przekroczyć jezdnię w miejscu nie oznaczonym. A mimo tego, wypadków jest dużo mniej.
W UK przekracza się jezdnię gdzie popadnie - to kierowcy się muszą dostosować. W Hiszpanii podobnie. Z tego co czytam we Francji też.
A co mówi statystyka odnośnie wypadków drogowych? Jesteśmy daleko w tyle - mimo, że w naszym kraju przejście w miejscu nieoznakowanym to wykroczenie za które mozemy zostać ukarani mandatem.
Moze pora to zmienić? Może pora dostosować się do standardów europejskich? To działa.
Chcemy przycisnąć, nacieszyć się nową furą - są do tego autostrady, nawet w Polsce; ale po co "gazować" w środku zatłoczonego miasta?
Mark
Rzecz nie w tym, czy można. Rzecz w tym, jak się to robi. O ile dobrze kojarzę pieszy może przekroczyć jezdnię bez oznaczonego przejścia, o ile nie ma takowego w odległości 100m. Przy czym musi ustapić pierwszeństwa pojazdom. Jak dla mnie można to zmienić, niech sobie pieszy ma pierwszeństwo. ALE niech całość zrobi z głową, a nie idzie wzdłuż chodnika i nagle daje krok na ulicę, ponieważ własnie postanowił przejść na drugą stronę.
[8] Ale tu nie chodzi o przechodzenie 'gdzie się chce' a o 'kiedy się chce'. Jak w tej Twojej Francji czy Anglii ktoś wejdzie tuż pod koła jadącego samochodu to kultura na drodze nie pomoże.
"Kultura drogowa wymaga pewnych standardów od wszystkich użytkowników tejże infrastruktury."
Dokładnie - nawet w krajach skandynawskich, na które ktoś się wyżej powoływał, nie zdarzyło praktycznie mi się widzieć sytuacji, w których ktokolwiek (pieszy, czy rowerzysta), wyłaził bezmyślnie i "na ślepo" na jezdnię tylko dlatego, że "ma prawo i pierwszeństwo", tylko rozsądnie zakładał, że kierowca też jest człowiekiem i może czegoś nie zauważyć, bo ma na przykład gorszy dzień. Zresztą to samo dotyczy kierowców - widząc, że inny kierowca dojeżdża do wyjazdu z drogi podporządkowanej i nie zwalnia nie dociskają gazu do podłogi rycząc klaksonem i licząc na darmową naprawę auta z OC sprawcy, tylko zwalniają - dla ich i własnego bezpieczeństwa.
Moim zdaniem gdyby wszyscy użytkownicy dróg - od pieszych, przez rowerzystów, motocyklistów, aż po kierowców - mieli więcej kultury i wyznawali zasadę ograniczonego zaufania, a nie wychodzili z domu z zamiarem leczenia swoich kompleksów i udowadniania czegoś komuś, to 80% przepisów o ruchu drogowym możnaby wyrzucić do kubła, a ilość wypadków i tak by spadła.
[8] Podawanie Hiszpanii jako przykład czegokolwiek związanego z ruchem drogowym to jakieś nieporozumienie. Uznawanie braku kultury i bezmyślności uczestników ruchu i wymaganie od części uczestników ruchu, by myśleli za pozostałych, to NIE jest rozwiązanie.
Polska - kraj emerytowanych osiemdziesiecioletnich furiatow wyskakujacych na jezdnie przy kazdej nadarzajacej sie okazji, dodatkowo pozbawionych totalnie empatii wobec niczego nie spodziewajacych sie kierowcow. Jakze inni sa ci nasi emeryci od emerytow skandynawskich, francuskich i brytyjskich...
Paudyn - nie znam przepisów tak dokładnie. Wiem tylko tyle, że przechodzenie w Polsce w miejscu nieoznaczonym to wykroczenie. Natomiast w UK przechodzi się przez jezdnię w dowolnym miejscu, zdażało mi się tuż przed wozem policyjnym - zero reakcji.
Regis - oczywiście, że trzeba to robić z głową. W każdym kraju są debile przyciskający do dechy czy wbiegający na jezdnię tuż pod koła samochodu.
Jednak aktualnie jak jestem w Polsce muszę wzmóc czujność, bardziej się pilnować - ludzie jeżdżą dużo szybciej, agresywniej, zwracają dużo mniejszą uwagę na pieszych bo to oni są panami dróg a ja impertynentem, który "pcha się pod koła".
Osobiście uważam, że nie zaszkodziłoby przynajmniej w większych miastach dostosować się do europejskich standardów.
Lutz - obniżyć im trzeba emerytury, bo za dużo mają energii! ;)
Na Zachodzie samochody po naciśnięciu hamulca stają od razu w miejscu zatem mają mniejszy problem niż u nas.
[13] Dlatego napisałem wyżej - problem, który został poruszony, to nie problem przepisów, ale zwykłej kultury WSZYSTKICH uczestników ruchu oraz zasady "ograniczonego zaufania" stawianej ponad zapisami kodeksu.
Lutz
Dworując sobie oddałeś paradoksalnie stosunkowo celny strzał. Starsi ludzie rozczarowani przemianami (za komuny było lepiej) często czują się zapomniani i zepchnięci na margines. Z tym, że ten brak życzliwości nie tyczy się konkretnej grupy ludzi (kierowców), ale ludzi w ogóle, co często można zauważyć podróżując środkami komunikacji miejskiej, kiedy to starsi ludzie potrafią sobie skoczyć do gardła.
Mark
Jak jestem w Polsce, to w ogóle wzmagam czujność, niezależnie tego, czy poruszam się autem, rowerem, czy pieszo ;)
Bo to raz się spotkałem z sytuacją, że przechodzę sobie spokojnie na przejściu, a koleś na drugim pasie zamiast się zatrzymać - przyspiesza, żeby zdążyć przede mną, co tam, że ja już jestem w połowie, a jak wchodziłem on był 300 metrów dalej.
Diobeuek
Niestety w naszej Azji jest jeszcze gorzej. Ja np. nigdy już się nie zatrzymam sam z siebie, aby przepuścić pieszego na jezdni z dwoma lub większą ilością pasów, bo przez warszawskich idiotów nie chcę mieć nikogo na sumieniu. Dość powiedzieć, że jakiś imbecyl, bo inaczej tego czegoś się nazwać nie da na pasie obok zdjąłby babcię.
[16] jak zwykle, prezesi, lekarze i psychologowie - smietanka tego forum...
co do "komuny", mialem pare razy "przyjemnosc" obcowac z osobami ktore komune mogly odczuc co najwyzej w fazie embrionalnej, a wszystkie te problemy z "zyczliwoscia", rowniez ich dotyczyly, ciekawe czemu? zycie po zyciu czy co?
Bagaż pokoleniowy. Podobnie jak wszelkiego rodzaju cwaniactwo i kombinatoryka. Może kiedyś ustąpią.
Jeżdżę dużo samochodem i bez trudu mogę sobie wyobrazić takie wtargnięcie.
Jak pieszy wejdzie pod samochód kiedy ten jest 5 metrów od niego to jedyne co mogę zrobić to włączyć wycieraczki.
Oczywiście, jest to kwestia kultury jazdy, bo widzą osobę w pobliżu pasów należy zwolnić, a dla pewności MOCNO zwolnić.
Tyle tylko że na drodze dwupasmowej to jest jak nakłanianie do samobójstwa, bo na pasie obok samochody nic sobie ze zwalniającego przed pasami nie robią.
nie tylko Francja. W UK (gdzie mieszkam) jest bardzo podobnie.
No właśnie, pierwszy raz jak wyjechałem do UK to uderzyło mnie to, ze wszyscy tam latają po ulicach jak pojebani. Nagminnym zjawiskiem z jakim sie tam spotykałem to było niestosowanie się do sygnalizacji na przejściach, ale zapewne było to spowodowane tłumami ludu bo nie każdy zdąży przejść o czasie. Do tego dochodzi świadomość kierowców że zawsze może ktoś ci wlecieć na maske więc nikt nie świruje, choć zdarzało się widzieć lanserów w cabrio z nogą w podłodze w centrum miasta. No ale...
Też uważam, że wiek ani prędkość poruszania nie mają tu wpływu na ocenę winy. Jeśli faktycznie wtargnęła, nie dając szans na hamowanie, to nawet gdyby jechał 49 km/h to mogłoby się to skończyć tak samo.
1) Gdyby w Polsce ludzie mieli trochę więcej kultury i zwalniali na sam widok człowieka przy pasach to nie dochodziło by do większości wypadków.
2) Starsza osoba nie ma juz takiej głowy jak "bystrzaki " z forum powyżej. Śmieszne to gadanie.
3) Prawo jest wybiórcze. Pewnie gdyby było 3 biegłych to każdy wydawał by inną opinie.
Przecież na kursach uczą, że jak przy przejściu stoi osoba z dzieckiem bądź starsza lub niepełnosprawna, to trzeba się zatrzymać i przepuścić.
to są jakieś żarty, kierowcy psioczą na pieszych przechodzących w miejscach niedozwolonych, a okrutna prawda jest taka, że przejście przez ulicę na zebrze wymaga wyłażenia "na chama", bo buraki się nie zatrzymują
niedawno na rondzie Starzyńskiego przejechali typa i kierowca też bronił się, że ten "wtargnął" na jezdnie, a zdmuchnął go z przejścia
nagminne jest przyspieszanie i wyprzedzanie na przejściu
Przecież na kursach uczą, że jak przy przejściu stoi osoba z dzieckiem bądź starsza lub niepełnosprawna, to trzeba się zatrzymać i przepuścić. - que?
na kursach uczą, że przed przejściem należy zwolnić, a jeśli stoi (a nawet gdy dochodzi) pieszy to należy się zatrzymać, wiek i kalectwo nie mają znaczenia
tylko co z tego, skoro w praktyce kierowcy mają to w dupie
bo buraki się nie zatrzymują
Chyba Warszawiacy. Wśród innych kierowców nie spotkałem się z tym problemem
to są jakieś żarty, kierowcy psioczą na pieszych przechodzących w miejscach niedozwolonych, a okrutna prawda jest taka, że przejście przez ulicę na zebrze wymaga wyłażenia "na chama", bo buraki się nie zatrzymują
+1, w okolicy mojego domu żeby przejść przez pasy należy albo wejść przed jadący samochód będąc w gotowości do wycofania się gdyby nie zahamował, albo stać jakieś parę minut aż znajdzie się wolna przestrzeń.
Nikt z jadących nie zwraca uwagi na pieszych, a zdarzą się ciule które potrafią ominąć mnie zjeżdżając na przeciwległy pas zamiast zahamować. Tak im się spieszy.
Na Starzyńskim to jest w ogóle jakaś parodia. Tam bez "wtargnięcia" na pasy na pewno się nie przejdzie. W dodatku przystanki autobusowe i uciekające pieszym autobusy "zmuszają" ich do jak najszybszego przejścia przez jezdnię.
Właśnie tam jakaś baba by mnie zabiła na pasach. Jedno auto się zatrzymało, a ta z lewego pasa gazu ile wlezie i prosto na mnie.
Niektorym juz teraz polecam przygotowac sobie nagrobek: 'Tu lezy ten co mial pierszenstwo na pasach'. Nie wiem jak wy, ale ja juz wole postac te kilka minut niz zakonczyc zycie efektownym saltem w tyl po odbiciu od maski
tomazzi -->
Z oczywistych względów, większość z kierowców w Warszawie to warszawiacy (bez wnikania ilu z nich to element napływowy). Nie zmienia to faktu, że po stolicy jeździ mnóstwo aut na rejestracjach poznańskich i krakowskich i wpisują się w miejscowe standardy.
Paudyn - w dużej mierze sie zgadzam, też abstrahując od tego opisanego w wątku przypadku.
Ot, mam obok średnio ruchliwą ulicę, dwa pasy w każdą stronę. Odcinek krótki, może 500 m, na obydwu końcach skrzyżowania z sygnalizacją. Ulica w srodku soeidla wiec tak ok. w 1/3 tego odcinka było jeszcze jedno przejście.
Można było normalnie na nim przechodzić, nie tylko gdy samochody stały na światłach na pobliskich skrzyżowaniach, także, gy akurat nic nie jechało. Było to bezpieczniejsze, niż czasami przechodzenie na przejściu, dopóki panowała era zielonych strzałek.
I co? Nagle czytam w gazecie, ze ludzie się burzą, bo jest niebezpiecznie, są wypadki, i wywalczyli na tym przejściu sygnalizację! Juz jest, n szczęście zsynchronizowana. Teraz już zgodnie z prawem nie przejdzie, gdy "nic nie jedzie".
A co to ma wspólnego ze staruszkami? Ano, bo wypadki podawane jako przykład głównie ich do tyczyły. Bo one drałują tamtędy do sklepów po drugiej stronie ulicy. I wiele razy widziałem, jak właziły na przejscie bezrefleksyjnie w sytuacji, w której ja bym tego nei zrobił, mając świadomość, że zbliżające sie samochody są zbyt blisko i nawet jeśli wiem, ze zahamują, to byłoby to zwyczajnie nieodpowiedzialne, i głupie. Bo a nuż...
Więc tak generalnie wcale bym nie generalizował :), że żaden dziadek po osiemdziesiątce nie może biegać, a babka o kulach nei wpieprzy sie na pasy prosto pod maskę. Policja sie myli, tego nei twierdzę, ale nie wygłaszajmy tak kategorycznych ocen.
A niektóre opisy kultury na zachodzie podane tutaj są dla mnie przegięciem w drugą stronę. Przepuszczania gdy ktoś czeka - cholernie w Polsce brakuje. Ale jak sie zbliza, jak nie wiadomo, czego chce - nadgorliwość ponoć gorsza od faszyzmu...
I jakoś mimo wszystko trudno mi uwierzyć w to absolutne łażenie gdzie i kiedy się chce w UK. Ukraina/Rosja dokonała aneksji i am zamorskie kolonie? :P
"to są jakieś żarty, kierowcy psioczą na pieszych przechodzących w miejscach niedozwolonych, a okrutna prawda jest taka, że przejście przez ulicę na zebrze wymaga wyłażenia "na chama", bo buraki się nie zatrzymują"
To druga strona medalu, którejnie zamierzam negować, a nawet sam o tym wspominam. Każdy za usami cosik mo...
No właśnie tu chyba chodzi o standardy miejscowe. U siebie w Białymstoku mogę bez problemu przejść przez każde przejście. Większych problemów nie miałem w Poznaniu, Krakowie czy Wrocławiu. Tylko ta nieszczęsna Warszawa
Will Barrows: "inaczej bys gadal, jakby ci sie napatoczyla nagle pod kola"
O matko, jakież to błyskotliwe. To może zerknij to PoRD i zobacz kogo jest wina, hę?
alphalyr "Do tego dochodzi świadomość kierowców że zawsze może ktoś ci wlecieć na maske więc nikt nie świruje"
Bo na zachodzie wymyślono coś takiego jak niechroniony uczestnik ruchu. Kierowca samochodu ma być najbardziej odpowiedzialny bo on zdobywa uprawnienia i odpowiada za narzędzie które może wyrządzić szkody.
Instynkt samozachowawczy pieszego? A skąd się ma wziąć skoro auto ma ponad 100 lat, a w Polsce jest powszechnie dostępne niecałe 2 pokolenia? Teśc mi opowiadał, że w latach 60-tych po ich ulicy przejeżdżało 1 auto na godzinę. Instynkty to rzeczy odruchowe. Instynkt to możesz mieć (z natury) przed ogniem czy drapieżnikiem a nie przed samochodem :P
Więc na zachodzie buduje się drogi bezpieczne ale nie dające kierowcy poczucia bezpieczeństwa (to dwie różne rzecz), czyli wąskie, kluczące, z wyniesionymi skrzyżowaniami. Kierowca tam funkcjonuje w strachu, że coś na drodze natrafi, że ktoś mu wyjedzie (skrzyżowania równorzędne), że pieszy MOŻĘ mu wyjść wszędzie jak i rowerzysta wyjechać więc jest ostrożny. A nie jak u nas żyje w przekonaniu że droga to miejsce gdzie jest paniskiem, że droga to rzeka, i najlepiej jakby nad nią budować mosty dla wszystkich innych.
Mastyl: "Też uważam, że wiek ani prędkość poruszania nie mają tu wpływu na ocenę winy. Jeśli faktycznie wtargnęła, nie dając szans na hamowanie, to nawet gdyby jechał 49 km/h to mogłoby się to skończyć tak samo."
A na jakiej podstawie biegły to stwierdził? Na jakiej podstawie ty tak stwierdzasz? Przypuszczalnie, jedziesz 65 km/h, ktoś CI wychodzi, zaczynasz hamować i uderzasz go z prędkością już mniejszą np. 50. Gdy jedziesz 50 km/h i on CI wchodzi w tej samej odległości masz więcej czasu na reakcję (bo jedziesz wolniej), hamowanie jest skuteczniejsze i uderzasz z mniejszą prędkością etc. Czysta fizyka a biegły krótko mówiąc pierdzieli. A teraz sobie sprawdź jaka jest szansa przeżycia by uderzeniu 50 i 30 km/h.
Polaco: "Przecież na kursach uczą, że jak przy przejściu stoi osoba z dzieckiem bądź starsza lub niepełnosprawna, to trzeba się zatrzymać i przepuścić."
No widzisz, i tyle trzeba było czekać aby ktoś wreszcie napisał prawdę: KOBIETA JEST NIEWINNA BO JEST NIEPEŁNOSPRAWNA. Koniec KROPKA. Winę ponosi kierowca bo się nie zatrzymał:
Art. 26. pkt. 7 PoRD:
"W razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej, używającej specjalnego znaku, lub osoby o WIDOCZNEJ OGRANICZONEJ SPRAWNOŚCI RUCHOWEJ, kierujący jest obowiązany ZATRZYMAĆ pojazd w celu umożliwienia jej przejścia."
koobon: "pieszy to należy się zatrzymać, wiek i kalectwo nie mają znaczenia"
Ma, ma. Bo przepis co do zwykłych pieszych jest dwuznaczny, bo mają pierwszeństwo jak są na pasach, ale nei mogą tego pieszeństwa egzekwować bo wtargną przed jadący pojazd. Przy osobach niespłnosprawnych jest NAKAZ zatrzymania się.
Piotrek.K: "Niektorym juz teraz polecam przygotowac sobie nagrobek: 'Tu lezy ten co mial pierszenstwo na pasach'. Nie wiem jak wy, ale ja juz wole postac te kilka minut niz zakonczyc zycie efektownym saltem w tyl po odbiciu od maski"
Kolejny błyskotliwy. Przecież to oczywiste, że jako pieszy na siebie uważam. Nie zmienia to jednak faktu że kilku rajdowców i łekspertów z tego wątku dowie się, że jak przy przejściu stoi osoba z ograniczeniem ruchowym to jeden z drugim MUSI się ZATRZYMAĆ.
Herr Pietrus: "I co? Nagle czytam w gazecie, ze ludzie się burzą, bo jest bezpiecznie, są wypadki, i wywalczyli na tym przejściu sygnalizację! Juz jest, an szczęście zsynchronizowna. Teraz już zgodnie z prawem nie przejdzie, gdy "nic nie jedzie"."
Dlatego w wielu krajach zaczynają obowiązywać przepisy mówiące o tym, że pieszy na zielonym ma pierwszeństwo, a na czerwonym... może przejść na własne ryzyko (czyli realnie jeśli ma czerwone a nic nie jedziem może przejść). Spotkałem się także z sygnalizatorem w Niemczech przez przejazdem tramwajowym gdzie pełnych świateł nie masz tylko jak jedzie tramwaj to mruga czerwone światło ale i tak możesz wejść na własną odpowiedzialność.
"a babka o kulach nei wpieprzy sie na pasy prosto pod maskę. Policja sie myli, tego nei twierdzę, ale nie wygłaszajmy tak kategorycznych ocen.
Problem polega na tym, że zgodnie z PoRD nawet jeśli weszła przed pojazd to winę ponosi kierowca (patrz art 26 pkt 7). A nic złego nie widzisz w przekroczeniu prędkości?
"To druga strona medalu, którejnie zamierzam negować, a nawet sam o tym wspominam. Każdy za usami cosik mo..."
Zgadzam się. Tyle, że kwestia kto komu może zrobić krzywdę, kto zdobywa uprawnienia etc. Jeśli ja mam nóż nie muszę mieć uprawnień. Ty chcą broń musisz. Jeśli mnie zastrzelisz to powiesz, że wszedłem CI przed lufę? :P
Co do reszty, zgadzam się, że piesi potrafią chodzić jak święte krowy. Ale to także wynika z naszej infrastruktury która jest projektowana przez samochodziarzy z mózgiem pozostających w latach 70-tych (kładki, likwidacja przejść, szerokie jezdnie etc.). WIęc jeśli się ludziom likwiduje 3 przejścia i stawia jedną kładkę w promieniu 500 m w ścisłym centrum to nie należy się dziwić, że chodzą pod nią w obrębie 200 m.
A na koniec, NIE MA CZEGOŚ takiego jak WTARGNIĘCIE na jezdnię :)
> https://www.youtube.com/watch?v=mScNASZHEVk
Wydaje mi się, że gdy jest znak przejscia dla pieszych kierowca musi zwolnić, a nie se olać znak i dalej jechać, ja rozumiem niby wtargnięcie, ale ja już dobrze wiem jak jeżdżą polscy kierowcy, szczególnie w okolicy przejść dla pieszych.
Nie chce mi się czytać całości, ani oceniać sytuację, ale kilka lat temu widziałem dziadka idącego o kulach, który po zauważeniu nadjeżdżającego autobusu podniósł kule i przebiegł 6 pasów Górczewskiej w Wawie, więc wtargnięcie staruszka o kulach nie jest dla mnie czymś niemożliwym. :)
Madril > To sobie przeczytaj. Bo problem nie dotyczy samego orzekania biegłego (bo to jest po prostu wątpliwe, kamer tam nie ma) tylko o tym, że babka miała pierwszeństwo jako niepełnosprawna a kierowca jechał za szybko. Ale jednak biegły orzekł że wtargnęła (czy nazwałbyś wtargnięciem wjechanie na zielonym i walnięcie w jadący na czerwonym pojazd)?
Ten filmik to chyba z Rosji, tam też przechodnie nie korzystają z pasów i jakoś kierowcy to respektują
http://www.youtube.com/watch?v=W2tH89j6-es
Art. 14. Zabrania się:
1) wchodzenia na jezdnię:
a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,
b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
2) przechodzenia przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi;
3) zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię lub torowisko;
4) przebiegania przez jezdnię;
(...)
wtargnąć
1. «wejść dokądś przemocą»
2. «pojawić się nagle, niespodziewanie»
[1] ---> bo to w końcu nasza kochana, uwielbiana przez wielu (wszystkich?) - Polska!
W Warszawie jest pod tym względem tragicznie. Przykładowo: po drodze do sklepu muszę przejść przez dość ruchliwą ulicę Wawelską, po 2 pasy w każdą stronę, przejście bez sygnalizacji świetlnej. Zazwyczaj nikt się nie zatrzymuje i czekam po prostu aż przejadą wszyscy, którzy zmieścili się na światłach poprzedniego skrzyżowania.
Czasem jednak ktoś zdecyduje się zatrzymać, ale wtedy prawie zawsze jakiś kretyn zapierdala drugim pasem. Ja już się przyzwyczaiłem i przechodząc przed pierwszym samochodem automatycznie się zatrzymuję i wyglądam, czy może jakiś idiota zapomniał z domu mózgu; sprawa jednak wygląda całkiem nieciekawie, jeśli na pasach miałby pojawić się sunący przed siebie bez rozglądania się emeryt.
Momentami mam wrażenie, że ludzie nie zatrzymują się na pasach właśnie dlatego, że nie są w stanie poręczyć za kierowców jadących obok.
To bardzo istotne, a za mało jest kierowców, którzy rozumieją, że bezwzględnie należy się zatrzymać widząc samochód stojący przed przejściem dla pieszych na jednym z pasów. Za dużo kretynów za kółkiem.
no i do wszelakich specjalistów na tym forum należy też dodać biegłych sądowych
Śmieszą mnie stwierdzenia iż kierowcy w Polsce, nie widzą co to kultura na drodze i wobec pieszych. A co piesi wykazują się kulturą wobec przejeżdżających samochodów przechodząc gdzie chcą i kiedy chcą. Pamiętajmy, że pieszy jest tylko gościem na drodze, która służy do przemieszczania się samochodem, to tak jak przejeżdżamy samochodem przez torowisko, tutaj samochód jest gościem na szynach, i jeżeli wtargniemy na torowisko wprost przed pociąg nie zważając na niebezpieczeństwo to my sami jesteśmy sobie winni. To samo jest w przypadku wtargnięcia pieszego na drogę, w miejscu dozwolonym czy też nie.
Psycho -> instynkt samozachowawczy nie dotyczy samochodów, a ogólnych zdarzeń. Kiedyś nie było samochodów, ale były biegające nosorożce, a w Polsce pewnie jakieś żubry i niedźwiedzie - jak taki żubr rozkokosiłby babkę, to co? wina żubra, że się nie zatrzymał? no bez jaj...
Prąd też jest stosunkowo nowym wynalazkiem, a jakoś te babki z dziadkami nie wkładają gwoździ do gniazdek.
A co do przytoczonego przez Ciebie artykułu, to polecam jeszcze raz go przeczytać:
W razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej - chodzi tutaj o to, że gdy osoba niepełnosprawna zacznie już przechodzić przez przejście to może jej to zająć więcej czasu - może się nie wyrobić na zielonym świetle dla pieszych. Gdy kierowcy zapali się już zielone światło, to ma obowiązek taką osobę przepuścić, nawet jeśli jest dwa pasy dalej i teoretycznie zdążyłby przejechać.
Swoją drogą, co do wtargnięcia na jezdnię, to już setki razy się spotkałem z tym, że stoją sobie babki przy samym krawężniku i gadają. Nie mają zamiaru przejść - po prostu stoją i gadają. Zatrzymuję samochód i czekam aż przejdzie, a ta nawet nie zauważa. A gdy nie zatrzymam to wystarczy, że zrobi krok i jest pod kołami - wtedy niezależnie od prędkości nie ma szans na reakcję.
Nie przesadzajcie z ta niska kultura jazdy, bo wg mnie w Polsce jest całkiem nieźle. Oczywiście są kraje które mają ją wyższą, ale i takie co strach wychodzić z domu :)
Widzę wiele pozytywnych zmian u naszych kierowców. Ludzie jeżdżą za granicę, widzą jak tam się jeździ i niektóre nawyki do nas przechodzą.
Oczywiście wielokrotnie miałem przypadek że zatrzymywałem się przed pasami aby wpuścić pieszych, a lewym pasem na pełnym gazie wyprzedzał mnie samochód, prawie po nogach pieszych... Ale też i byłem świadkiem jak z grupki ludzi stojących na czerwonym świetle wybiegł dziadek o kulach (sic!) i przebiegł trzy pasy ruchu. Na okrzyki zbulwersowanych ludzi krzyknął że on też jest kierowcą - jakie to miało odniesienie nie wiem. Widać kierowcy mogą :)
daro11221: "Pamiętajmy, że pieszy jest tylko gościem na drodze, która służy do przemieszczania się samochodem, to tak jak przejeżdżamy samochodem przez torowisko, tutaj samochód jest gościem na szynach"
Hop hop, pobudka, lata 70-te minęły. Poza tym jeśli tak twierdzisz won z chodników. Permanentny zakaz parkowania na chodniku. Przecież jeśli pieszy jest gościem na drodze to auto jest gościem na chodniku. Pieszy nie może stać na jezdni więc auto nie może stać na chodniku. Proste, nie?
Lysack: "instynkt samozachowawczy nie dotyczy samochodów, a ogólnych zdarzeń. Kiedyś nie było samochodów, ale były biegające nosorożce, a w Polsce pewnie jakieś żubry i niedźwiedzie - jak taki żubr rozkokosiłby babkę, to co? wina żubra, że się nie zatrzymał? no bez jaj..."
No właśnie, bez jaj. Instynkt się bierze z rzeczy pierwotnych i wynikających z natury. Na pewno do takich rzeczy nie należy samochód. Drapieżnik w sytuacji naturalnej zagrożeniem jest ZAWSZE. Samochód funkcjonuje obok Ciebie na co dzień i zagrożeniem nie jest. Nie jest także nim wtedy gdy przekraczasz jezdnię poza pasami a samochód jest o 300 m od Ciebie i się do Ciebie zbliża. Czy ludzie włączają instynkt? Nie, rozumują i analizują. Instynkt (odruch) to masz przy wypadku gdy całe ciało napinasz (a np. pijany tego nie robi bo jest upojony i nieświadomy sytuacji więc często leci bezwładnie i dnosi mniejsze obrażenia).
Porównanie z winą żubra nie skomentuje wobec powyższego wytłumaczenia.
"Prąd też jest stosunkowo nowym wynalazkiem, a jakoś te babki z dziadkami nie wkładają gwoździ do gniazdek."
I ponownie łopatologiczna logika. Kwestia bezpieczeństwa ruchu jest umową społeczną, reguła. Kwestia prądu jest fizyką. Można powiedzieć, że jest rozwinięciem kwestii ognia czy wrzątku. To jest system zero-jedynkowy. Prąd, ogień, wrzątek ZAWSZE wyrządzi krzywdę. To jest PRAWO tak jak w fizyce. W przypadku pieszy-kierujący system jest złożony i oparty na regułach z granicami płynnymi, kontekstami etc.
"A co do przytoczonego przez Ciebie artykułu, to polecam jeszcze raz go przeczytać:
W razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej - chodzi tutaj o to, że gdy osoba niepełnosprawna zacznie już przechodzić przez przejście to może jej to zająć więcej czasu - może się nie wyrobić na zielonym świetle dla pieszych. Gdy kierowcy zapali się już zielone światło, to ma obowiązek taką osobę przepuścić, nawet jeśli jest dwa pasy dalej i teoretycznie zdążyłby przejechać."
Czyli sugerujesz, że bez tego przepisu kierowca mógłby takiego człowieka rozjechać? Nie. Ten przepis znaczy dokładnie tego co opisałem powyżej. O tym, że pieszy znajdujący się na przejściu ma pierwszeństwo jest mowa kilka pkt wyżej w kodeksie. O tym, że pieszy ma prawo opuścić przejście na czerwonym jeśli wszedł na zielonym też jest mowa gdzie indziej (tak samo jak kierowca pomimo zielonego ma umożliwić zjechanie ze skrzyżowania tym co wjechali na zielonym ale teraz mają czerwone). Tu jest mowa o tym, że pieszy o utrudnionej możliwości poruszania się (o kulach, na wózku etc.) ma bezwzględne pierwszeństwo i kierowca ma się zatrzymać i mu umożliwić skorzystanie z jego pierwszeństwa. A gdy już wejdzie ma takie samo pierwszeństwo jak pełnosprawny.
Co do dwóch pasów dalej. Jeśli jezdnia jest dzielona pasem zieleni i masz trzy pasy gdy pieszy stawia stopę na 2 pasach dalej ty i tak masz obowiązek się zatrzymać o czym jest mowa... a jak, w innym miejscu kodeksu.
Koleś złamał TRZY przepisy:
- nie zwolnił przed przejściem do czego zobowiązują go przepisy
- nie jechał z przepisową prędkością
- nie zatrzymał się by przepuścić osobę o ograniczonej możliwości poruszania się
Ergo: jest winny.
Czego tu można nie rozumieć?
Rodzina zapewne zaskarży umożenie postępowania prokuratorskiego do sądu.
"Swoją drogą, co do wtargnięcia na jezdnię, to już setki razy się spotkałem z tym, że stoją sobie babki przy samym krawężniku i gadają. Nie mają zamiaru przejść - po prostu stoją i gadają. Zatrzymuję samochód i czekam aż przejdzie, a ta nawet nie zauważa. A gdy nie zatrzymam to wystarczy, że zrobi krok i jest pod kołami - wtedy niezależnie od prędkości nie ma szans na reakcję."
I tu się zgadzam. Zdarza się to Korei, na Struga przy targu i w wielu innych miejscach. Robią głupio i bezrozumnie - tak. Jednak one NIE łamią prawa, prawda? Poza tym jako piesi uczestnicy ruchu powinni być chronieni i nie mają obowiązku znać szczegółowych przepisów ruchu drogowego.
Coraz częściej widzę także że znajomi wyposażają się w wideorejestratowy. Mam już takich dwóch.
Przy okazji Radomianinie co sądzisz o kładce na Struga i likwidacji przejść dookoła w samym centrum dużego miasta? :D
Kajfasz: "Widzę wiele pozytywnych zmian u naszych kierowców. Ludzie jeżdżą za granicę, widzą jak tam się jeździ i niektóre nawyki do nas przechodzą."
Zgadzam się. Ja mam w zwyczaju podnosić rękę w podziękowaniu za zatrzymanie się i puszczenie mnie. Zdarzyło mi się ze dwa razy od kierowców usłyszeń, że przecież nie mam za co dziękować.
"Oczywiście wielokrotnie miałem przypadek że zatrzymywałem się przed pasami aby wpuścić pieszych, a lewym pasem na pełnym gazie wyprzedzał mnie samochód, prawie po nogach pieszych..."
Zgadzam się. To jest tragiczne, a przecież pomijając ewentualne konsekwencje na sumieniu za to jest 500 zł i 10 pkt karnych. Mam taką sytuację (jako pieszy) średnio raz w miesiącu. Po prostu nie ufam kierowcom (bo tak ma być!) i zawsze się upewniam czy ten obok też się zatrzyma. W tym tygodni kobieta ok 30-tki mi się zatrzymała, a obok niej (na pasie dalej ode mnie) przemknęła kobitka grubo po 60-tce. Tylko ładnie się popukałem w głowę, a ona miała ochotę się zatrzymać ale spasowała :P
"Ale też i byłem świadkiem jak z grupki ludzi stojących na czerwonym świetle wybiegł dziadek o kulach (sic!) i przebiegł trzy pasy ruchu. Na okrzyki zbulwersowanych ludzi krzyknął że on też jest kierowcą - jakie to miało odniesienie nie wiem. Widać kierowcy mogą :)
Debilizm w polskich realiach i tyle. Jak pisałem na zachodzie pojawiają się już rozwiązania że pieszy MOŻE przejść na czerwonym (po co ma stać jak nic nie jedzie? :) ) ale na własną odpowiedzialność.
W Polsce sytuacja jest jednak jasna. Czerwone to czerwone i AMEN.
Poza tym jako piesi uczestnicy ruchu powinni być chronieni i nie mają obowiązku znać szczegółowych przepisów ruchu drogowego.
Art. 4. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.
Pocieszny jesteś Mantis w budowaniu tej swojej urojonej rzeczywistości ;)
Zarówno tutaj, jak i w poprzednim wątku, w którym miałem okazję z Tobą dyskutować.
Nie wiem jak mogła ta sytuacja dokładnie wyglądać, ale wielokrotnie byłem świadkiem, jak właśnie takie "powolne" starsze babcie wielokrotnie powodowały sytuacje niebezpieczne na drodze, kiedy to wchodziły prawie pod koło tramwaju czy samochodu, kiedy już paliło się czerwone światło.
Ostatnio nie ma dnia żebym nie widział, emeryta pchającego się na jezdnię bez zwracania uwagi na to czy coś jedzie czy nie. Czerwone na pasach? To co, można iść. Tramwaj podjechał na przystanek. A potem rodzina zabitego/-ej psy wiesza na Bogu ducha winnego kierowcy.
Nie, nie jestem kierowcą.
no i juz urzedowo zwolniono kierowcow z myslenia i zwalniania przed przejsciem dla pieszych
W kodeksie drogowym powinni napisac :jesli pieszy zbliza sie do przejscia dla pieszych zawsze pamietaj ze moze ci porysowac blotnik.
mowicie ze w uk tak rozowo, no spoko fajnie, mozna przechodzic na przejsciu i poza przejsciem, ale tylko tam sie spotkalem z obtrabieniem przez kierowce gdy na zielonym przechodzilem przez przejscie *bylem na samym srodku ulicy.
chyba porabaniec mysla ze skoro skreca w prawo na zielonym, to pieszy wtedy nie ma zielonego).
i ot w pelni legalnie musialem uciekac przed samochodem jadacym 50km/h i do tego jeszcze obtrabiony bylem....
w PL na pewno panuje chamstwo bo nie puszcza sie czesto pieszych, ale z drugiej strony pieszy tez powinien uwazac, w uk niby rozowo, ale tez raczej musisz dbac o swoje bezpieczenstwo wchodzac, bo poza przejsciem wcale tak nie puszczaja.... a wrecz przeciwnie, prezchodzisz poza pzrejsciem to uwazaj.
we wloszech za to, to gdziekolwiek jestes czy na przejsciu czy poza, jestes pieszym? Uwazaj bo cie rozjade bo jestem wiekszy.. tam to dopiero dzicz jest
qLa > No Ty jesteś strasznie pocieszny :D Jakże to błyskotliwe :D
A wiesz, że druga część tego przepepisu ("chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.") to zasada tzw. ograniczonego zaufania? Poczytaj komentarz do PoRD oraz orzecznictwo a potem dopiero błyszcz.
Koleś złamał zasadę ograniczonego zaufania, przekroczył prędkość i nie ustąpił kobiecie pierwszeństwa (jako osobie niesprawnej). Tu nie masz nic do skomentowania?
Chodzi Ci o tą dyskusję gdzie Twoja argumentacja i błyskotliwe rozumowanie doprowadzało do wykreślenia ze słownika języka polskiego słowa "darmowa"? :D Tak, też dobrze wspominam tą dyskusję :)
halfmaniac
Paudyn: "Czyli zwalniamy pieszych z obowiązku myślenia? Dziękuję, postoję."
Nie. Może nareszcie nauczymy kierowców by zwalniali przed przejściem, hę, bo to ich zasrany obowiązek, co?
halfmaniac: "Nie wiem jak mogła ta sytuacja dokładnie wyglądać, ale wielokrotnie byłem świadkiem, jak właśnie takie "powolne" starsze babcie wielokrotnie powodowały sytuacje niebezpieczne na drodze, kiedy to wchodziły prawie pod koło tramwaju czy samochodu, kiedy już paliło się czerwone światło."
Sytuacja wyglądała tak, że:
- kierujący przekroczył o 15 km/h prędkość
- kierujący nie zachował szczególnej ostrożności przed przejściem
- kierujący nie ZWOLNIŁ dojeżdżając do przejścia do czego zobowiązują go przepisy
- kierujący nie ZATRZYMAŁ się chociaż miał obowiązek jako, że przejście zamirzała przekroczyć osoba niesprawna ruchomo
Czego tu można nei rozumieć.
Co do supermenowych babć i przechodzenie na czerwonym - zgadzam się. Tyle, że nie takiej sytuacji ten wątek dotyczy, prawda?
piokos: "Ostatnio nie ma dnia żebym nie widział, emeryta pchającego się na jezdnię bez zwracania uwagi na to czy coś jedzie czy nie. Czerwone na pasach? To co, można iść. Tramwaj podjechał na przystanek. A potem rodzina zabitego/-ej psy wiesza na Bogu ducha winnego kierowcy.
No jeśli babka przechodzi na czerwonym i na tym czerwonym wskakuje komuś przed maskę to jednak inna sytuacja. Tutaj mowa o przejściu bez świateł.
Belert: "no i juz urzedowo zwolniono kierowcow z myslenia i zwalniania przed przejsciem dla pieszych
W kodeksie drogowym powinni napisac :jesli pieszy zbliza sie do przejscia dla pieszych zawsze pamietaj ze moze ci porysowac blotnik."
Realnie tak to wygląda.
Jeśli chodzi o zapis ależ on jest! Mówi o tym że przed przejściem należy zachować szczególną ostrożność i należy zwolnić - ergo, można spodziewać się, że pieszy będzie chciał wejść na pasy.
Dessloch
Bo o chodzeniu gdzie się da w uk i że kierowcy jeżdżą bezpieczniej to taki kolejny mit rozsiewany przez Polaków.
Owszem wszyscy chodzą gdzie popadnie i to jest fakt, ale nie znaczy to, że jest to bezpieczne a kierowca zawsze się zatrzyma, do tego zdarza się sporadycznie, że policja też potrafi za to upomnieć, rzadko i nie sypią mandatami ale zdarza się.
A dwa może to moje mylne wrażenie, ale poziom samej jazdy jest podobny bądź nawet gorszy niż u nas, kierowcy często nie radzą są z prostymi manewrami i czasem wygląda to aż komicznie.
kierujący nie ZATRZYMAŁ się chociaż miał obowiązek jako, że przejście zamirzała przekroczyć osoba niesprawna ruchomo
skąd taka pewność?
w ogóle, nie ma to jak opierać swoich racji na artykule w internecie. Co z tego, że biegły miał do dyspozycji całe akta. Po co? Przecież 200 słów wystarczy.
Psycho
Problem w tym misiak, że orzecznictwo w żaden sposób nie znosi zasady ufności w czyjąś wiedzę o obowiązującym prawie, nakazuje nam tylko w OKREŚLONYCH sytuacjach wzmóc uwagę.
Już Ci wyboldowałem wyżej dokładny przepis, który pewnie został złamany.
Apelacja będzie, stawiam 5zł, że wyrok zostanie podtrzymany i się uprawomocni.
Ale Psycho Mantis w końcu jest lepszym fachowcem niż biegły :D
Tak, chodzi mi o tą dyskusję, w której ani jednej analizy, raportu czy czegokolwiek na poparcie własnej tezy nie byłeś mi w stanie podać, no poza "ludzie są biedni, zanieczyszczenie, korki" :D Dokładnie - darmowej komunikacji miejskiej. Pocieszny sofizmat.
Podobnie jak w kwestii poprzedniego wątku tak i tu - masz małą wiedzę na temat zdarzenia, bazujesz na artykule i swoich przekonaniach ( tam miałeś małą wiedzę na temat rzeczywistego funkcjonowania "darmowej" komunikacji miejskiej ), ale budujesz swoje tezy podparte wymyślonymi faktami ;)
Bo o chodzeniu gdzie się da w uk i że kierowcy jeżdżą bezpieczniej to taki kolejny mit rozsiewany przez Polaków.
Oczywiscie, ze to jest prawda, nie ma zadnego problemu z przechodzeniem przez droge gdzie sie tylko zechce, i policja, jesli to widzi, to nawet nie mrugnie okiem (chyba, ze rzeczywiscie ktos wlezie prosto pod kola nadjezdzajacego auta i spowoduje zagrozenie). Ale fakt, poza pasami to raczej auta sie nie zatrzymuja, moze najwyzej zwalniaja zeby puscic.
Pamietam, jak jezdzilem tu rowerem po podmiejskich drogach, kiedy np droga (zwykle waska i kreta) szla pod gore i podjezdzalem sobie w takim tempie, jak moglem, to czesto za mna zbieral sie sznurek aut, grzecznie czekajacych az bedzie mozliwosc wyprzedzenia (mimo, ze staralem sie zawsze jechac krawedzia jezdni i zostawic miejsce), nikt nie probowal trabic ani omijac mnie bez wystarczajacej widocznosci. Calkiem inaczej, niz w takich przypadkach wygladalo to w Polsce, gdzie iles razy omal nie ladowalem w rowie, bo np ciezarowka nie raczyla nawet zwolnic:)
A ten, co Desslocha otrabil, to pewnie byl Polak (albo jakis inny przyjezdny) - jezdzi tu ich w koncu calkiem sporo.
I patrz, ani jednej niemiłej osoby nie spotkasz w UK. No, chyba że Polaka
Tego nie napisalem, naucz sie moze czytac ze zrozumieniem. I miejscowym zdarzaja sie przypadki road rage, sciganie sie nie jest wcale rzadkoscia, szczegolnie nocne rajdy po bocznych drogach (bo na autostradach za duzo Policji sie kreci). Ale po prostu nie wyobrazam sobie Anglika, ktory wpadlby na pomysl otrabienia pieszego na pasach - klaksonow generalnie uzywaja bardzo oszczednie.
Zwykle nawet angielska 'zlota mlodziez' w 'tjuningowanych' pierdziawkach na publicznych drogach przestrzega przepisow - potrafia np pohalasowac silnikiem stojac na swiatlach, przypalic troche gumy przy ruszaniu, a potem rozpedzic sie do dozwolonej predkosci, i tyle - dobrze pokazuje to scena z Ali G In Da House, kiedy dwa 'gangi' sie scigaja:)
Jeżdżę naaaaprawdę sporo autem i mam pojęcie o tym, co piesi potrafią wyczyniać tuż przed jezdnią-stać na krawężnikach, wbiegać, wchodzić i się cofać. Ba, więcej-miałem przypadki, że,mimo zatrzymania się, pieszy machał rękął, żebym przejechał. Nie będę ukrywał-piesi, jak ludzie-nieobliczalni. W końcu ludźmi są.
Zachowało się może jakieś nagranie w tej sprawie? Bo jestem zdolny uwierzyć, że babinka od tak sobie weszła na te pasy, nawet nie spoglądając na jadące pojazdy.
A że jechał lawetą te 15km/h więcej? Cóz..nie patrzmy na lawetę jak na osobówkę, bo to i większe gabaryty, i większa masa. Droga hamowania też dłuższa. Więc teza, że nic więcej nie mógł zrobić jest bardzo do przełknięcia.
Nie szkoda mi babci..ale człowieka, który ją zabił na tych pasach. Bo, w zależności od jego psychiki-to zostanie w nim na całe życie.
A no tak, czyli ci co mają road rage i ścigają się nocą po bocznych drogach to tak naprawdę mili intelektualiści którzy nigdy nie obtrąbią pieszego na pasach!
No, chyba że będą Polakami.
Nie otrabia, bo zwyczajnie nie maja nawyku uzywania klaksonu w celu 'upominania' innych uczestnikow ruchu, jak to maja w zwyczaju inne nacje, rowniez europejskie.
Oczywiscie, ze to jest prawda, nie ma zadnego problemu z przechodzeniem przez droge gdzie sie tylko zechce
Ja nie twierdze, że jest.Napisałem po prostu, że nie jest to aż tak bezpieczne jak się wydaje, przy ulicy której mieszkam w ostatnim miesiącu był dwa śmiertelne potrącenia, bo właśnie ludziom się zawsze zdaje, że samochód zwolni a tu klops.
Ale po prostu nie wyobrazam sobie Anglika, ktory wpadlby na pomysl otrabienia pieszego na pasach - klaksonow generalnie uzywaja bardzo oszczednie.
Taa tylko dodajmy, że Anglików to coraz mniej jest to raz, a dwa nie wszyscy są tacy mega mili.Może i Anglicy klaksonów nie używają często, ale niestety co chwilą słychać to wnerwiające trąbienie, więc to chyba ludność przybyła.
A tymczasem policja w Rzeszowie przedstawia odmienny pogląd.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130510%2FRZESZOW%2F130509553
"Rzeszowska policja postanowiła zaostrzyć kary. Zamiast dostać mandat, za wyprzedzanie na przejściu kierowca trafi przed sąd.
- Koniec pobłażania. Skoro do kierowców nie przemawia 500 zł mandatu i 10 punktów karnych, kazałem moim policjantom zatrzymywać prawa jazdy i kierować sprawy do sądu. Tam za wykroczenie grozi nawet 5 tys. zł grzywny – mówi Janusz Trzeciak, szef drogówki w Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie."
Jestem za nowelizacją prawa, to kierowca pędzi kilkadziesiąt kilometrów na godzinie w kilkutonowej kupie żelastwa i to on powinien być BEZWZGLĘDNIE winny każdej śmierci pieszego na przejściu.
Zresztą idealnie widać o co chodzi już w 2 i 3 poście.
Nic do dodania nie mam, bo już ludzie z cywilizowanych krajów wygarnęli co i jak jest nie tak.
...kierowca pędzi kilkadziesiąt kilometrów na godzinie w kilkutonowej kupie żelastwa i to on powinien być BEZWZGLĘDNIE winny każdej śmierci pieszego na przejściu
Chyba ci Bóg opuścił.
<--- b212
You'r so funny.
Czyli wina nie ma być przypisywana na podstawie dochodzenia, opinii biegłych, postępowania służb, a po prostu a prior - kierował samochodem - jest winny.
Ja jestem za tym, żeby każdego podejrzanego o kradzież zamykać na 10 lat! Albo najlepiej podejrzewanego. O, a co!
Dziki kraj.
Proszę bardzo niech piesi mają pierszeństwo wszędzie, tylko pierwsze trzeba wywieźć większość Polaków na syberię. W Polsce jest tyle wypadków na przejściach nie tylko dlatego, że kierowcy za szybko jeżdzą, ale również dlatego, że panuje głupie przekonanie, że jak pieszy ma pierszeństwo na pasach to jest nieśmiertelny a samochód potrafi się zatrzymać w miejscu. Sam miałem przypadek, że dziewczyna wyszła mi prosto pod koła, miała farta, że jej nie rozjechałem, a to tylko dlatego, że przejeżdzałem bardzo powoli przez skrzyżowanie, gdyby to było 100m dalej i miałbym te chociażby 40km/h to bym ją miał na masce.
Tak sie sklada, ze jechalem kiedys taksowka, jako pasazer, pod ktora rowniez wtargnela babcia. Miala na pewno wiecej niz siedemdziesiat lat, kierowca jechal zgodnie z przepisami, bylo czerwone swiatlo dla pieszych, a ona po prostu weszla pod samochod w takim momencie, ze nikt nawet nie zdazyl pomyslec "o k...". Wygladalo jakby spieszyla sie do tramwaju, ktory wlasnie podjechal na przystanek. Zmarla kilka dni potem, a ja jeszcze po roku skladalem zeznania jako swiadek w tej sprawie. Bronilem kierowcy choc tak bardzo szkoda mi bylo tej pani. Niestety pomimo wieku rzeczywiscie nie dala szansy ani kierowcy, ani sobie.