Ukazały się dwa listy. Pierwszy napisał prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w liście otwartym do Piotra Dudy po spotkaniu Platformy Oburzonych.
"Informuję Pana, że przedsiębiorcy mają głęboko w du***, jaką Pan zechce ustanowić płacę minimalną oraz czy zlikwiduje Pan umowy cywilno-prawne...
...Ograniczymy nasze przedsięwzięcia, wyjedziemy z nimi zagranicę, będziemy zatrudniać wyłącznie na działalność gospodarczą, ograniczymy zarobki "do ręki" dla pracowników, w ostateczności będziemy zatrudniać na szaro. I co Pan nam zrobi? Będzie Pan mógł nam "na warstat skoczyć" - jak mawiał poprzednik na Pana stanowisku. Jak zamierza Pan nas zmusić, żebyśmy zatrudniali ludzi, jak nas przy horrendalnych pozapłacowych kosztach pracy na to nie stać.."
List drugi to odpowiedź internauty.
"Panie Cezary
My też damy radę
Jest tyle krajów w Europie, gdzie przedsiębiorcy tak nie skomlą i dają zarabiać swoim pracownikom, że nie będziemy się dłużej zastanawiali i wyjedziemy stąd.
Otwarcie granic pokazało nam, że nawet na zmywaku w Londynie wyżej nas cenią niż u jaśnie ociemniałego pana.
Pan uważa, że tylko on ponosi koszty, a ludzie nie!
Na Zachodzie też jest kapitalizm tylko trochę bardziej ludzki.
I jaśnie ociemniałym nie trzeba się kłaniać.
A poza tym jak ma Pan tak źle, to dlaczego pan tyle ma.
Chyba tylko dlatego, że ludzie dają sie tak oskubać za marne grosze, bo przecież pan ponosi koszty.
Od takich jak pan to ja spadam."
Ja popieram list drugi, bo mam dość kwękania tych nieudaczników, polskich pracodawców, którzy przodują w Europie we wprowadzaniu dzikiego kapitalizmu republik banananowych.
Replikant
ja popieram list pierwszy, aczkolwiek drugi też ma sens.
Od ponad dwóch lat prowadzę firmę w UK, gdybym miał ją zarejstrowaną w Polsce dokumentnie zbankrutowałbym rok temu.
Popieram list pierwszy.
List drugi ma racje o tyle, że lepiej wyjechać za granicę niż siedzieć w kraju dziadów.
Np. w Anglii i Niemczech przedsiębiorcy nie skomlą, bo w tamtych krajach pańśtwo nie jest wrogiem przedsiębiorstw. Co więcej, w tamtych krajach urzędnicy są mili i da się załatwić sprawę w urzędzie bez napsucia sobie krwii.
List drugi opiera się na niewiedzy o kosztach ponoszonych przez przedsiębiorce i kłodach pod nogi rzucanych przez państwo.
Konkluzja z obu listów jest taka, że wszystko, zarówno firmy jak i pracownicy, wyjedzie za granicę.
Mi się bardzo podobał facet na zebraniu Platformy Oburzonych który wzywał do ratowania Polski przed IV rozbiorem który nastąpi jesienią podczas zaplanowanych manewrów wojskowych gdy ćwiczyć przyjadą do Polski Brytyjskie i Francuskie wojska i one to mają zaatakować od zachodu. A od wschodu wkroczą wtedy rosjanie.
Replikant przyznaj się to ty? Czy możesz rozwinąć również tą myśl.
Pracownik nie jest tylko kosztem. W dniach zachwytu nad boskim namiestnikiem polecam panu prezesowi i jego kolegom więcej zadumy, pewnie wielu się określa jako wierzący - nie każdy pracodawca musi być Chrystusem, wystarczy nie być tępym ch... .
Soulcatcher --> Mi się bardzo podobał facet na zebraniu Platformy Oburzonych który wzywał do ratowania Polski przed IV rozbiorem który nastąpi jesienią podczas zaplanowanych manewrów wojskowych gdy ćwiczyć przyjadą do Polski Brytyjskie i Francuskie wojska i one to mają zaatakować od zachodu. A od wschodu wkroczą wtedy rosjanie.
Replikant przyznaj się to ty? Czy możesz rozwinąć również tą myśl.
Nie, to nie byłem ja, a co do tych rozbiorów to nie spotykałem się z tą wypowiedzią, ale tak prawdę powiedziawszy to nie za bardzo co tu rozbierać.
Media bardzo niechętnie poruszają sprawę protestów rolników w sprawie sprzedaży ziemi w zachodniej Polsce słupom wynajętym przez zagraniczne podmioty. Tu nic się nowego nie wymyśli. Tam jest Polska gdzie polska ziemia, a jeżeli jest ona np. niemiecka to o jakim rozbiorze mówimy? Może gdzieś znajdzie się informacje ile procent zmniejszył się polski obszar w ostatnich latach?
A co do wkraczania wojsk, to my nie mamy żadnego wpływu na wkraczanie wojsk, bo jesteśmy bezbronni. Nowy pomysł ministra obrony to dwa sztaby. Jeden na czas pokoju, drugi na wojnę. Znając polskie realia, to w przypadku agresji, jak sztaby zaczną przekazywać sobie kompetencje, to już dawno będę w stalagu lub gułagu siedział. Tylko proszę nie pisać o NATO i obronie, bo to pic na wodę.
Zdecydowanie pierwszy list. Najgłośniej jazgoczą typy bez wykształcenia i kwalifikacji. Jeszcze nie widziałem np. pracownika IT, fachowca od programowania, który by narzekał na pracodawcę. A jak narzekał, to poszedł do innego na lepszych warunkach. Nie ma taki jeden z drugim pojęcia o pracy, nie zna języków, niczego nie potrafi poza jazgotaniem "Daj, daj, daj, mi się należy". Won!
Replikant ---> strasznie śmieszne jest to co piszesz, tragiczne jest tylko to że wydajesz się pisać to na poważnie.
Ja już jestem stary koń i takich komunistycznych agitatorów to ja od młodości kopem na do widzenia traktuję.
Soulcatcher --> Ja już jestem stary koń i takich komunistycznych agitatorów to ja od młodości kopem na do widzenia traktuję.
Prawdziwy demokrata i ....
Replikant ---> nie jestem demokratą, jestem nienawidzącym komunistów i leni katolikiem. 4 kropkami też nie jestem.
Nie wiem do czego doprowadziła cię twoja droga życiowa ale moja do mnie do miłej rodziny i w miarę spokojnego i dostatniego życia.
Słowa klucze : praca, uczciwość, praca, rodzina, precz z komuną.
Rzesza urzędników, wysokie podatki, przesadne rozdawnictwo, medialna propaganda, duża swoboda służb mundurowych - mowa o obecnych rządach PO czy o komunie?
Tak, Soul, abstrahując od POb, bo nei słuchałem, nie widziałem i nie wiem - to chodzi o tę właśnie uczciwość.
Pankracy Czartoryski - tak, takk. A wiesz co mona napisać? Że narzekają tylko "przedsiębiorcy" z Bożej łaski, tępe pipy co to tylko głośno krzyczą, bo nic nie umieją, jezyków nie znają i nigdy spółki/firmy do UK nie przeniosą, bo nie umieją itp...
A propos urzędów, ostatnio w kilku byłem i, cholera, mam wrażenie, że liczba tych niemiłych, wrednych, zgrzybiałych urzędników i tak jest mniejsza niż takich samych np. pracowników służby zdrowia... Rozumiem, przepisy nieprzyjazne, ale na Boga, jeśli naprawdę wielkim panom prezesom i bizneswoman AŻ TAK uwiera, zę część urzędników jest niemiła... Jasne, powinno sie dbać o to, by wszyscy obsługujący ludzi byli ludzcy i mili, ale jak czytam skargi wielkich przedsiębiorców, z których co drugi jest pewnie skończonym kutafonem i chamem, gardzi wszystkimi dookoła, a tu nagle wpada w depresje bo jakiś jeden urzędnik krzywo na niego spojrzał? Litości, to co on ma, patologicznie niska samoocenę? Potrzebę bezwarunkowej akceptacji? Taki silny pan prezes...
Do czasu jak siedziałem na garnuszku mamy popierałbym pierwszy list. Obecnie drugi. Pozdrawiam
Herr Pietrus - może i tak, ale to oni dają robotę tej dudowskiej bandzie rozwydrzonej, roszczeniowej hołoty.
Do czasu jak siedziałem na garnuszku mamy popierałbym pierwszy list. Obecnie drugi. Pozdrawiam
Chciałeś napisać:
Kiedyś popierałbym pierwszy list, ale nie wiem dlaczego. Obecnie drugi, bo jest mi źle, a mi się przecież należy.
Pozdrawiam.
Umiecie liczyć to policzcie. Polskie firmy wystawiają faktury zupełnie jak koleżanki zagraniczne - w euro przeliczone jedynie na złotówki, bo takie są ceny realne w Polsce. Jeżeli fakturują siebie wzajemnie to prawdziwy zysk przedsiębiorca wypracowuje na płacach i pracownikach. Istny raj - bo płace są z innego wschodniego świata już tylko w złotówkach.
Macie oczy to się rozejrzyjcie. Nikt w Niemczech czy Francji nie byłby w stanie w pięć lat zbudować firm, jakich wiele po miastach, miasteczkach, gminach i powiatach. Mają tam Oxfordy, Cambridge, MBA, wysyłają satelity w kosmos, a zajmuje im to dekady i pokolenia.
Macie rozum to pomyślcie. Tak strasznie pracodawcy mają w Polsce z pracownikami, wszystko sami swoją krwawicą wypracowują, a źli pracownicy im nogi podstawiają.
Komuchom powinno się strzelać w tył głowy - ich metodą.
Pankracy Czartoryski --> Komuchom powinno się strzelać w tył głowy - ich metodą.
Kto wpuszcza na forum esesmanów?
Widocznie ten sam, co wpuszcza komuchów - spadkobierców NKWD.
popieram list 1 bo lubię być niewolnikiem und białym murzynem ; )
w koncu wielcy pracodawcy zamiast zarabiac na pracowniku tysiac wolą 10 (pracownik moze zarobic mniej ale nigdy wiecej)
ps miejsce komunistow jak i kapitalistow jest tam, o! na drzewie, zamiast lisci
[17] <-- Doskonale wiem co chciałem napisać.
Żeby nie było nie dotyczy mnie ta sytuacja, akurat ja mam dobrze płatną i niezłą pracę. Natomiast mógłbym mnożyć przykłady zatrudniania ludzi nawet w firmach górniczych, hutniczych na umowe zlecenie. To jest jakaś nagminna choroba. Nie uważam że narzucenie opodatkowania jest jakimś rozwiązaniem, w końcu koszty pracy nie są u nas najniższe ale do tego trzeba jakiegoś konsensusu, porozumienia pracodawców z pracownikami itd.
Nikt mi nie wmówi że to co się obecnie dzieje czyli zatrudnianie wszystkich i wszystkiego na umowę zlecenie jest normalną rzeczą.
Oczywiście, że popieram pierwszy, a twoje miejsce replikant jest na drzewie, zamiast liści
lepiej zyc jak niewlnik w polsce czy jak normalny czlowiek na obczyznie?O to jest pytanie ale odopiwedz jest tylko jedna :))
Co do pierwszego listu: cO TO ZA PRZEDSIEBIORCA KTORY PLACI LUDZIOM 5 ZL NA GODZINE.tO SZMATA NIE PRZEDSIEBORCA.
1. W liście pierwszym jest dużo prawdy. Likwidacja umów, lub podniesienie pensji minimalnej nie poprawi nikomu bytu. W zasadzie, bardziej zaszkodzi, niż pomoże. To niepodważalne.
Ale w tym liście są też rzeczy, których nie powinniście popierać. Jeśli ktoś deklaruje jawnie, że będzie łamał prawo, to chyba coś jest nie w porządku? Jeżeli komuś się nie podoba prawo, czy to z automatu daje mu usprawiedliwienie do jego ignorowania? Są w tym liście też kłamstwa: w pełnej wersji czytamy o tym, parafrazując: "my odwalamy Pańską robotę dając ludziom pracę". Intencją przedsiębiorcy nie jest dawanie komukolwiek pracy. Przypisywanie sobie tego, jako łatki dobroczynności jest żałosne i kłamliwe.
2. W drugim liście też jest wiele prawdy. Nie zależnie od tego jak bardzo przedsiębiorcom to nie w smak, to taka właśnie jest prawda. Wielu ludzi, nie mogąc znaleźć pracy tutaj - po prostu wyjechało tam gdzie ta praca jest. Też sobie dali radę i wcale nie umarli z głodu. Prawdą też jest to że w tym Londynie na zmywaku, czy w Norwegii na budowie ludzie zarabiają o wiele wiele wiele więcej i to nawet przeliczając na tamte koszty i warunki życia. To nie podlega w ogóle dyskusji, bo to potwierdzony przez setki tysięcy emigrantów fakt.
Ze swojej strony powiem wam, że są firmy, które płacą swoim pracownikom naprawdę dobrze, choć mogłyby znacznie mniej, bez ryzyka, że ktoś się zwolni :-) Więc to wcale nie jest tak, że wszędzie w Polsce pracownika traktują jak śmiecia i wyrobnika.
Niby demokracja, wolny rynek, a socjalistów w tym kraju dalej tyle samo :)
Oczywiscie pierwszy. Zreszta nie wyobrazam sobie obecnie zatrudnic pracowanika, z wszelkimi z tego tytulu obciazeniami, roszczeniami.
Owszem, bylem przed dylematem - rozwinac dzialanosc zatrudniajac pracownika czy ograniczyc zlecenia i dzialac wlasnymi silami. Skonczylo sie na jedynym jak dla mnie sensownym rozwiazaniu - na rekrutacji kandydaci (bylo tylko 4, bo wymagalem choc podstawowej wiedzy z zakresu SIP/GIS) dowiedzieli sie ode mnie ze zarobia u mnie na zasadzie podwykonastwa. Trzech sie popukalo po glowie i poszli szukac roboty gdzie indziej - nie wiem z jaka skutecznoscia. Czwarty zalozyl dzialalnosc i od tej pory dostaje zlecenia - i zarabia. Ja nie martwie sie kosztami, on zarabia - widac na tyle dobrze ze jeszcze nie zrezygnowal.
Jedyny uczciwy uklad, bez trzynastek, czternastek, stratow-pierdatow. Urlop? Chcesz to mozesz miec i pol roku - jak cie stac. Pracujesz-zarabiasz. Jak jest robota. I nie jestes niewolnikiem pracodawcy na etacie - nikt nie zabrania ci zarabiac tez gdzie indziej - jak tylko umiesz i jestes w stanie.
Dla wszelkich typow jeczacych jacy pracodawcy sa wyzyskiwacze jest proste lekarstwo. Rok bez pracy i pieniedzy. Szybko by sie nauczyli szanowac prace. Mnie to nauczylo. Na tyle skutecznie ze sam znalazlem swoja nisze i zaczalem z niej wyciagac pieniadze. I dawac prace innym.
Dawniej tez stekalem jak to na etacie zle, jak ciezko, ze wyplata mala a ten burzuj szef tylko mnie wyzyskuje. Potem mi sie otworzyly oczy - w momencie gdy nawet ta praca stala sie wspomnieniem a zycie mi powiedzialo : WITAJ.
PS. Tak jestem zwyklym nieudolnym polskim pracodawca-nieudacznikiem - wg co poniektorych. Fakt - nie zarabiam milionow, ale dzieki pomyslowi na biznes zarabiam ja i przynajmniej dwie inne osoby ktorym daje podwykonastwo. Place podatki - jak wyjda, place regularnie za faktury. I wbrew pozorom takich biznesow jest najwiecej - kraj nie stoi korporacjami z szefami wozacymi sie w bentleyach z sekretarkami-szoferami w mini :P
Poltar --> To wszystko co napisałeś to prawda. Nikt nie każe nikomu pracować. Można pracować na etacie, można założyć swoją firmę, można wyjechać za granicę, możliwości jest wiele. Ale można też pracować na etacie i narzekać. Narzekanie nie jest zabronione.
Trzeba tylko zwrócić uwagę na to, że pracodawcy też narzekają i lamentują jak im źle i niedobrze, pytanie czemu? Przecież tutaj działa dokładnie ta sama zasada: nikt nikogo nie zmusza do prowadzenia działalności w tym kraju, ani do zatrudniania nowych pracowników. Można przenieść biznes do jakiegoś azjatyckiego kraju, gdzie ludzie pracują za miskę ryżu i nie w głowie im jakieś bzdury z gatunku: przerwa na toaletę czy śniadanie. Można tez zrobić tak jak TY - i po prostu nie zatrudniać.
Ale jak napisałem, narzekanie zabronione nie jest :)
Na GOL-u jest. Chyba, że dotyczy to kosztów pracy, które chyba mamy zresztą średnie w porównaniu z resztą krajów UE...
To tyle w dziedzinie bajek i legend. Może teraz pofatygujemy się po jakieś konkrety.
Oczywiście dane nie dotyczą kontraktujących podwykonawców szumnie nazywających się pracodawcami (nie są to stosunki pracy), którzy koszty tną dużo poniżej.
I tak obciążenia kosztowe na pracownika: Belgia czy Dania 6x większe, Niemcy, Holandia ale też Irlandia ponad 4 razy większe, UK czy Hiszpania 3x, Grecja 2,5x , Portugalia czy Słowenia 2x, Węgry czy Słowacja nieznacznie, ale więcej od Polski. Mniejsze koszty pracy są tylko na Litwie i Łotwie, oraz w Bułgarii i Rumunii.
I teraz tak - ceny towarów w Polsce są porównywalne do krajów zachodnioeuropejskich, ceny usług są u nas nieco tańsze. Znaczy to tyle, że poza działalnością właściwą, pracownik czy jeszcze bardziej kontrahent (pracujący w ramach umów cywilno-prawnych) stanowi dla pracodawcy czy kontraktora zupełnie bonusowy zysk. Pracownik jest wręcz towarem z którego czerpie się dochód, takim nieemancypowanym ludem wobec pracowników europejskich. I to by było tyle o smoku wawelskim.
Nie wiem, czy pracodawcom jest aż tak źle, jak to jest przedstawione w pierwszym liście.
Z pewnością jego autor ma bardzo dużo racji, zwłaszcza pisząc o tym, jak traktowani są pracodawcy w Polsce i o tym jak to 'łatwo' prowadzi się działalność gospodarczą w tym kraju.
Myślę, że najwięcej sensu miałoby porównanie obciążeń i rentowności przedsiębiorstw w Polsce i za granicą - może wówczas stałoby się jasne, czy rzeczywiście jest tak ciężko, czy też pracodawcy mają się dobrze i chcieliby jedynie mieć jeszcze lepiej. Bez tego można sobie dywagować...
Z drugiej strony sporo racji ma autor drugiego listu. Zwłaszcza, że przymusu dziś już nie ma. Co do tego, że nie narzekają choćby pracownicy IT - ludzie z poszukiwanych branż zazwyczaj nie narzekają, niezależnie od kraju. Nie wiem, czy to naprawdę celny argument.
I tak sobie jeszcze myślę - jeśli ktoś działa na rynku polskim i prowadzi działalność w Polsce to w takim razie wyższe składki dotkną zarówno jego, jak i konkurencję krajową w tym samym stopniu. Przycinanie płac i kosztów pracy jako sposób na zwiększenie rentowności, a więc konkurencyjności przedsiębiorstwa jest z tego punktu widzenia niekoniecznie korzystny. Zawsze ktoś może na czarno zatrudnić Wietnamczyków. Tak mi się wydaje - ale mogę się mylić.
POwiedzmy sobie szczerze, lepiej zeby bylo faktyczne bezrobocie 30% a ludzie by zarabiali srednio 3k niz wszyscy zyli jak niewolnicy za 1k miesiecznie.
Jak przedsiebiorce nie stac na godne zatrudnienie pracownika , to po prostu niech sam z rodzina zap....
Na pewno dzieciaki prywaciarza sie uciesza jak sie dowiedza ze ze swoich audi A3 musza przesiasc sie za taczki z zaprawa :))
POwiedzmy sobie szczerze, lepiej zeby bylo faktyczne bezrobocie 30% a ludzie by zarabiali srednio 3k niz wszyscy zyli jak niewolnicy za 1k miesiecznie.
Khem.
http://www.wynagrodzenia.pl/dane_gus.php
Przeciąganie w każą stronę nie jest dobre. Ja robiłem u takiego pracodawcy który ciągle twierdził że nie ma kasy a raz na pół roku kupował nowe auto i w ciągu 3 lat zakupił 5 domów i 5 działek. Nawet na święta skąpił 50 zł . Nigdy nie płacił nadgodzin i zawsze opłacał na papierze najniższą krajową . ( połowa pracowników robiła na czarno )
W drugiej robocie było odwrotnie. Ludzie chodzili non stop na L4 i domagali sie wszystkich praw. Jeden nawet nie chodził do roboty przez okrągły rok i jeszcze darł japę jak go zwalniali.
Oczywiście, że list pierwszy - w całej swej rozciągłości (link poniżej), a nie tylko wyrwane z kontekstu dwa akapity:
http://zpp.net.pl/Aktualnosci/LIST-OTWARTY-PREZESA-ZPP-DO-PIOTRA-DUDY-I-PLATFORMY-OBURZONYCH
Po prostu brzydzę się socjalizmem. A to mniej więcej proponuje Duda, plus antyludzkie, cyniczne pozbawienie młodych ludzi jakichkolwiek szans na pracę. No, ale on po raz kolejny przemawia z pozycji związkowego bonza, pasibrzucha, który musi bronić interesów związkowych, a bezrobotnych ma głęboko w dupie.
wysiak, tyle, że tą średnią dostaje na rękę około 25% pracowników - reszta zarabia mniej albo dużo mniej - mediana wynosi około 1900zł
- jak mawiał poprzednik na Pana stanowisku. Jak zamierza Pan nas zmusić, żebyśmy zatrudniali ludzi, jak nas przy horrendalnych pozapłacowych kosztach pracy na to nie stać.."
po pierwsze jak go nie stać to niech parafrazując naszych forumowych liberałów "się doszkoli, założy lepszy biznes albo niech wyjedzie"
facet po prostu kłamie, pozapłacowe koszta pracy to wartość około 12% z całości kosztów wydawanych na pracownika - jeśli ktoś dostaje brutto 2400zł - to mu jeszcze do zusu pracodawca dopłaca około 300zł - natomiast dla takiego prezesa pracodawców - pozapłacowe koszta to po prostu pensja brutto, on chciałby płacić pracownikowi na rękę 1600zł, a nie wydawać na niego 2700zł - (bo przecież nie jest jego sprawą ile z tego państwo odciąga pracownikowi) - a że pracownik dostaje na rękę 1600zł to nawet nie zauważy różnicy gdy na śmieciówce dostanie tyle samo!
i oczywiście śmieciówki to nie jest samo zło - jedyne co jest w nich złe, to ich wysokość, która nie pozwala samemu opłacać sobie ubezpieczeń, funduszu emerytalnego etc. - gdybyśmy dostawali na nich 2700zł to każdy zabezpieczał by się sam, ale, że większość śmieciówek to kwoty 1600zł to z tej kwoty trudno wyżyć, a co dopiero ubezpieczać się.
Ja popieram list drugi, bo mam dość kwękania tych nieudaczników, polskich pracodawców, którzy przodują w Europie we wprowadzaniu dzikiego kapitalizmu republik banananowych.
Not this shit again
lordpilot -> Ale drugi list nie ma wiele wspólnego z socjalizmem. Zawiera czysto liberalne podejście do sprawy - nie podoba mi się praca u polskiego przedsiębiorcy? - wyjeżdżam! Gdzie tu socjalistyczne podejście :)
Jeżeli sam fakt, że komuś się nie podoba sytuacja płacowa w Polsce - czyni kogoś socjalistą, to płaczącego przedsiębiorcę w liście pierwszym, trzeba by nazwać nieudacznikiem z postawą roszczeniową.
@Vader,
Drugi list też ma swoje racje. Natomiast ja nie o tym - po prostu zestawiłem sobie list pierwszy z bzdetami, które na tym zjeździe oburzonych (IMO raczej odurzonych socjalizmem) opowiadał Duda.
Oczywiście dane nie dotyczą kontraktujących podwykonawców szumnie nazywających się pracodawcami (nie są to stosunki pracy), którzy koszty tną dużo poniżej.
To przytyk w moja strone, wiec pozwole sobie odpowiedziec. Mozna do rzeczy podchodzic akademicko i nazywac pracodawca kogos kto zatrudnia w ramach stosunku pracy.
Mozna tez podchodzic realnie i nazywac tak kazdego, kto daje prace do wykonania i płaci za jej wykonanie.
Jak zwal tak zwal, jak juz powiedzialem dyskusja czysto akademicka, z ktorej nic nie wynika. Konkretem za to jest fakt, ze czlowiek wykonuje dla mnie prace, wystawia mi faktury, ja place, on zarabia. Widac na tyle dobrze ze jeszcze nie zrezygnowal, nie stęka, nie kwęka jak inni. I tak juz od kilkunastu miesiecy regularnie - z widokami na kolejnych kilkadziesiat, wnioskujac z (nie)nasycenia rynku.
No ale z prawnego punktu widzenia faktycznie trudno mnie nazwac pracodawca :)
lordpilot --> A, w takim przypadku to zgoda:)
Po pierwsze jak go nie stać to niech parafrazując naszych forumowych liberałów "się doszkoli, założy lepszy biznes albo niech wyjedzie".
Ale po co, na co i dlaczego zwiększać rentowność, innowacyjność, po co się kształcić, po co szukać nowych klientów i zdobywać nowe rynki. Po prostu facet przyznaje wprost - większość naszego powodzenia i bogactwa stanowicie wy drodzy pracobiorcy i państwo, które pozwala was dymać. Nie nasza - pracodawców - inteligencja, nie nasza inwencja, oraz nie nasza zajebistość. Ja mam garnitur i sekretarkę, która zna dwa języki, więc jestem prezes.
Jeżeli tak wygląda najbardziej reprezentatywny polski przedsiębiorca i pracodawca (w końcu obwołali go prezesem) to klękajcie narody.
Uważam wszelkie celowe działania w kierunku utrzymania rentowności firm kosztem pracowników za pieprzony wyzysk związany z samym jądrem ludzkiej natury. Jednak obciążanie pracodawców wyśrubowanymi kosztami zatrudnienia za błędne koło, w którym państwo żeruje na przedsiębiorczości jednostek w celu pokrycia swojej rozrzutności i błędów z przeszłości. Niemniej jednak wszystkie te pieniądze w efekcie trafiają do garstki uprzywilejowanych rodzin, najbogatszych i bez umiaru pazernych, prawdziwych królów tego świata. Jeśli istnieją bowiem długi muszą również istnieć beneficjenci. Jeśli chodzi o listy to rozumiem obie postawy, choć bliżej mi do drugiej. Nie każdy jest stworzony do życia w celu gromadzenia majątku, mimo to wykonując pracę powinien liczyć na godne wynagrodzenie, zgodne z wypracowanym zyskiem dla właściciela firmy, dla której pracuje. To sprawia, że głównym problemem jest obecnie odpływ produkcji do państw, które wyzyskując swoich obywateli pozwalają im pracować za ułamek tego, co zostało wymyślone w innych. Dopóki nie wyrówna się poziom życia w państwach posiadających środki produkcji będziemy padali ofiarą chciwości tych pracodawców, których stać na przenoszenie swoich firm do krajów rozwijających się, a tym samym tworzyć klimat ciągłego zagrożenia utratą miejsc pracy. Na dzień dzisiejszy jako rozwiązanie problemu widzę w przychyleniu się do postawy z listu pierwszego - dostosowanie prawodawstwa, obniżenie podatków i obciążeń dla pracodawców, szczególnie firm średniej i małej wielkości, kosztem udogodnień socjalnych. Niestety doszło i do tego. Całym sercem jestem za równiejszym podziałem zysków, ale nie stać nas już na rozdawnictwo pieniędzy, kiedy grozi nam sytuacja, w której garstka specjalistów zarabia na tworzeniu idei realizowanych w krajach trzeciego świata, a reszta pracuje za mizerne grosze robiąc to, czego nie da się stamtąd przewieźć, bo zbyt szybko się psuje. Grozi nam w ten sposób rozwarstwieniem społeczeństwa do granic sprzed rewolucji industrialnej, upadek klasy średniej i całej jej siły w napędzaniu gospodarki. Oczywiście ta moja analiza jest prywatną próbą ogarnięcia sytuacji, a nie jakimś objawieniem.
Te Czartoryski - uważaj, głowy takich co prezentowali twoją postawę udało się już w wielu miejscach i czasach zebrać do koszy. Cierpliwość nie jest najmocniejszą cechą ludzkości i daleko nam do pszczół i mrówek. ;)
ps. z drugiej strony rozdawnictwo pieniędzy istniało od dawna (panem et circenses) i gdy tylko podupadało kończyły się imperia, tak więc trzeba mieć to na uwadze.
Jeszcze jeden list. Coraz częściej ludzie dochodzą do wniosku, że powinni pracować za darmo.
W tym kraju nie opłacam się nawet na umowie "śmieciowej"
"Wykonuję moje obowiązki rzetelnie, nawet zarządzam pracownikami na stanowisku kierowniczym. Poprzeczka jest wciąż podnoszona wyżej, życzenia szefostwa coraz bardziej wyszukane, oczekuje się ode mnie rzetelności, zmusza do nadgodzin, do traktowania firmy jak własnego biznesu. Godzę się na coraz więcej za coraz mniej, pensja często nie przekracza 1 500 zł netto mimo, że jest to stanowisko specjalisty. Jestem osobą z kilkuletnim doświadczeniem, wykształceniem wyższym, chęcią do pracy i coraz niższym poczuciem własnej wartości.
Kiedyś obwiniałam się za każdą utratę pracy, przeżywałam każdą jak porażkę, sądziłam, że jestem po prostu złym pracownikiem, za mało daję z siebie. Ale ostatnio zrozumiałam, że naprawdę dobrze sobie radzę, jestem kreatywna i elastyczna na rynku pracy, reprezentuję firmę i rekrutuję pracowników, liczę się ze zdaniem innych. Mimo tego, od 5 lat nie zaoferowano mi wyższej stawki niż na okresie próbnym, tracę pracę średnio co 4-5 miesięcy, tygodniami nie dostaję zaległej wypłaty, narzędzi niezbędnych do pracy a po rozmowach rekrutacyjnych żadnego telefonu ani informacji. Niektórzy szefowie po prostu zastąpili mnie kilkoma "bezpłatnymi" praktykantami. Czy jestem wartościowym pracownikiem? Na pewno, ale nie darmowym. Przez to się po prostu w tym kraju nie opłacam, nawet na umowie "śmieciowej".