Witam.
W maju 2014 roku napiszę razem z innymi młodymi ludźmi, egzamin dojrzałości zwany maturą. Mam nadzieję, że napiszę. I tutaj pojawia się problem - co dalej? Wiem, że chciałbym iść na studia. Natomiast nie mam pojęcia gdzie. I na co.
Maturą zamierzam zdawać z matematyki, poziom rozszerzony. Nic innego mi się nie widzi, chciałem spróbować polski, ale to tylko z przekory i żeby udowodnić, że potrafię. Jestem na kierunku matematycznym, więc majca jest czymś dosyć oczywistym, nie ukrywam, że przykładam się do nauki liczenia i fajnie byłoby odebrać jakąś nagrodę za ten trud i poświęcenie.
Chciałbym robić w przyszłości coś, co sprawiałoby mi jaką taką przyjemność, ale przede wszystkim pracować przy czymś na czym się znam. Jestem pewien swoich umiejętności.
Uwielbiam muzykę i jest to temat, w którym czuję się dosyć pewnie. Dodatkowo, lubię pisać, mam za sobą jakieś opowiadania, artykuły w lokalnej gazecie, blogi, recenzje etc. Kolejnym moim zainteresowaniem jest film, pare produkcji się w życiu obejrzało, pierwsze kroki w kręceniu też mam za sobą.
Tutaj nasuwa się pytanie - gdzie na studia? Błądząc po uczelniach, znajduję na razie kierunki, które średnio mnie interesują. Myślałem o czymś w kierunku finansów - myślałem o założeniu własnej działalności, więc pewnie by się przydało. Myślałem też kiedyś o prowadzeniu własnej audycji radiowej - z tym, że są to bardziej marzenia niż plany. Ale nawet jeśli, nie zamierzam kształcić się w tym kierunku, osobiście znam gościa pracującego w radiu, który z zawodu jest inżynierem czegośtam i w niczym mu to nie przeszkadza.
Pozdrawiam.
P.S. Jestem w liceum ogólnokształcącym.
rada : stoisz rozkrokiem i masz bardzo przeciwstawne zainteresowania.
1.Albo idziesz w kierunku muzyka .
2.Idziesz na studia inzynierskie.
3.Idziesz w kierunku filmowym
tego sie nie da pogodzic .wiec cos musisz wybrac .ale nikt tego za ciebie nie zrobi.
Cokolwiek wymyslisz pamietaj ze w zyciu nie da sie zyc bez pieniedzy.I raczej wybieraj kierunek w ktorym jestes naprawde dobry .Naprawde to znaczy ze czujesz sie w nim mocny.
Ale jesli twoje zainteresowania sa porownywalne ze slomianym ogniem ( a to ze gracz na gitarze z kumplami nie oznacza ze bedziesz bobem dylanem ) a pewnie tak jest skoro sie pytasz na forum.To idz na wersje 2 .
Na studia inżynierskie na pewno nie pójdę - między innymi dlatego, że nie widzę siebie w roli gościa popierdalającego w kasku, z planem w ręce po rozkopanej budowie.
Muzykę można połączyć z filmem - myślałem nad założeniem własnej działalności wraz z moimi dwoma ziomami, która obejmowałaby właśnie usługi graficzne i dźwiękowe.
Co do muzyki, żeby nie było niejasności. Nie uczęszczałem nigdy do żadnej szkoły muzycznej. Moja wiedza opiera się bardziej na kulturze, niż na znajomości teorii muzycznej.
A studia filmowe to raczej zła opcja.
matma finansowa
A co my mamy ci zycie zaplanować ? Ja tez za dwa lata matura i nie mam nasrane w gaciach tak jak ty
Zastanawiałem się nad jakimiś finansami właśnie. Jest taki kierunek - zarządzanie finansami przedsiębiorstw - myślę, że mogłoby się przydać. Co sądzicie?
Spawcz - po prostu pytam, nie ma potrzeby planowania. A to, że nie interesujesz się na razie swoją przyszłością mam w dupie, każdy ma jakiś sposób.
ja to jakbym mogl wybrac jeszcze raz poszedlbym teraz na filologie antyczna i czytalbym cezara w oryginale :D
Na studia inżynierskie na pewno nie pójdę - między innymi dlatego, że nie widzę siebie w roli gościa popierdalającego w kasku, z planem w ręce po rozkopanej budowie.
Pracuję na uczelni - mam kontakt z absolwentami (głównie) automatyki i robotyki, fizyki technicznej.
Większość - inżynier utrzymania ruchu (tzn. "pilnuje aby taśma nie stanęła"), ale są też - projektant urządzeń różnych, redaktor czasopism technicznych, programiści, pracownicy bankowości i ubezpieczeń (zastanawiająco dużo!), programista gier komputerowych, oprogramowania telefonów komórkowych, motorola, philips, siemens (czy jak to się teraz nazywa), nokia, canon, własna działalność, doktoranci ...
Obojętnie co wybierzesz - jeśli będziesz się przykładał i WYJDZIESZ PRZED SZEREG - tzn. nie potraktujesz studiów jak szkoły (odrabiam zadania, zdaję co każą) i szybko załapiesz się do "czarnej roboty" w jakiejś "katedrze/grupie badawczej" - to otworzy przed Tobą dużo większe możliwości. Najważniejsze robić więcej, niż koledzy - być aktywnym.
ZŁ ---> Mam brata, który własnie tak zrobił - wybrał uczelnię techniczną, mimo, że zastanawiał się nad zupełnie innym kierunkiem. Dzisiaj jest inżynierem po energetyce, który rozpoczyna pracę fotografa. I to on poradził mi, abym nie marnował swojego czasu na coś, czego nie zamierzam robić w przyszłości. Stąd moje wątpliwości - idąc do liceum, naturalnym był dla mnie wybór kierunku technicznego.
Na studia inżynierskie na pewno nie pójdę - między innymi dlatego, że nie widzę siebie w roli gościa popierdalającego w kasku, z planem w ręce po rozkopanej budowie.
Więc idź na zarządzanie. Wtedy (idąc twoim tokiem myślenia) jak sama nazwa mówi, będziesz bogatym dyrektorem jakiejś korporacji np. albo wielkiej firmy.
Możesz też iść na administrację. Wtedy (idąc twoim tokiem myślenia) jak sama nazwa mówi, będziesz wysokim urzędnikiem państwowym.
Zawsze można studiować psychologię. Wtedy (idąc twoim tokiem myślenia) jak sama nazwa wskazuje, będziesz zarabiał ładne pieniążki za mówienie zretardziałym ludziom co im jest, co mają robić i inne mądrości.
A bym zapomniał - stosunki międzynarodowe. Zostajesz dyplomatom, czy innym bardzo ważnym cosiem i robisz bardzo ważne rzeczy za granicą.
Musisz w takim razie zastanowić się co chcesz w życiu robić, ale z doświadczenia wiem, ze ludzie zmieniają zdanie (nawet kilka razy) podczas studiów. Miałem podopiecznego, który po pierwszym roku AiR poszedł do Seminarium .. potem wrócił i dziękował, że przekonałem Go aby zanim odejdzie zaliczył 1. rok.
Jeśli chodzi o rachunkowość i finanse - piszesz, że przyda Ci się w firmie - BŁAD, duży błąd! - jeśli chcesz założyć firmę ucz się tego co ta firma ma "produkować/robić" - finansów nauczysz się "w boju" (no chyba, że chcesz założyć firmę oferującą usługi finansowe).
marnował swojego czasu na coś, czego nie zamierzam robić w przyszłości
To tylko częściowa prawda - był u nas prezes dużej firmy, który powiedział, że chce FIZYKA do zespołu automatyków - fizykowi przydało się BARDZO to, czego się uczył - choć na papierze stał się automatykiem. Kiedyś ludzie z dużej firmy ubezpieczeniowej chcieli zrobić u nas rekrutację - "bo potrzebowali analityka o ścisłym umyśle". To co zrobisz ze swoją wiedzą i jak ją powiążesz z przyszłym życiem nie jest ściśle wyznaczone przez kierunek studiów.
NIE namawiam Cię - ale sprawdź różne oferty i wysłuchaj rad wielu ludzi i sam zdecyduj.
Na koniec - nie wierz w "nowe przyszłościowe kierunki o porywających nazwach (mechagodzillotronika)" - to w większości sposób na zwiększenie naboru w warunkach niżu demograficznego. Lepiej sprawdź, czy kadra ma patenty/wdrożenia i publikacje (po angielsku! nie w "zeszytach zamiejscowego oddziału politechniki wąchockiej") i tradycję w prowadzeniu danego kierunku. Inaczej - zostaniesz królikiem doświadczalnym.
synoth ---> źle mnie zrozumiałeś, to była tylko przenośnia - po prostu nie interesują mnie takie rzeczy, wiem, na czym polega praca np. po studiach na kierunku budownictwa, energetyki, akustyki czy metalurgii - znam parę osób, pracowałem wakacyjnie w firmie na dwóch działach - nie chodzi o to, że inżynier jest w moim wyobrażeniu wiecznie umazanym smarem, mośkiem, który popija czarną kawę i pali mocne papierosy w małym pomieszczeniu, zawalonym planami i rysunkami technicznymi. Po prostu nie interesuje mnie praca w tym kierunku ;)
Kulturoznawstwo hahaha - nie no, to jak gorsza politologia
masz jeszcze 2 lata na wybór... moja rada jest taka, żebyś sobie obadał "przedmioty" jakie są na kierunkach, o których myślisz i popytal studentów, bo sama nazwa i opis kierunku dają mgliste pojęcie
niech Ci będzie
a więc co do muzyki ---> http://www.youtube.com/watch?v=XVptre3Ixyk
ed. chociaż jeżeli lubisz matmę i uważasz że dasz rade zdać rozszerzenie, to naprawdę poczytaj dokładniej o kierunkach technicznych, najlepiej oczywiście na poliach :) są niektóre takie kierunki że sam szukając rok temu dla siebie czegoś nie pomyślałbym że coś takiego może istnieć
<------------ Liceum
Technikum + Matura + Studia = Boss
synoth --> heh, znam to :D co do muzyki, nie chodziło mi o zarabianie na samej twórczości, bardziej na wiedzy, którą mógłbym np. wykorzystać w audycjach ;)
Zarządzanie wydaje się być dosyć interesującym kierunkiem. Odpychają mnie w nim negatywne opinie, które słyszałem od znajomych.
a moze jakies budownictwo czy cos w kierunku bycia specjalista od materialow? jakos mij znajomek ostatnio dobrze sobie to chwalil
btw ja to bym tez sprawdzil oferte wojska oni to zawsze potrzebuja inzynierow i im podobnych wiec sprawdzilbym oferte Wojskowej Akademii Technicznej i tym podobnych (moze np saper albo specjalista od mat. wybuchowych). + zawsze tez ze mozesz wyjechac w ciepelko i egzotyczne kraje dostac pare zastrzykow adrenaliny i jeszcze beda ci niezle placic ;) a dodatkowo ile bedizesz mial historii do opowiadania dzieciom!
[17] no tak w moim pierwszym poście pominąłem jeden z synonimów bezrobocia jakim jest zarządzanie, wybacz. Ale dobrze że masz głowę na karku i czytasz opinie
Czytając Twoje zainteresowania - matematyka i muzyka - przyszła mi na myśl Inżynieria Akustyczna :)
http://www.msia.agh.edu.pl/
to zaloz firme z ziomami i milego zarabiania kokosow.
Obawiam sie ze twoja dzialanosc skonczy sie wczesniej czy pozniej w Anglii , zapewne w branzy budowalnej choc z planami to ty w rece nie bedziesz popierdalal.
Nie zycze ci zle od razu zaznaczam.Po prostu zeby cos robic w zyciu trzeba dojrzec.To ze kolega po studiach wybral zawod fotografa to jego wybor ale to jest wybor swiadomy.
Zawsze moze powiedzec sorry pomylilem sie .Zawsze moze polozyc swoj dyplom na stole.
Z toba gorzej masz mgliste plany robienia czegos z kolegami , skoro takie plany miales wczesniej to czemu nie zaczeliscie robic tego juz wczesniej ?
W ograniczonym zakresie ?MOze dlatego ze to takie luzne gadki przy pifku .To nie oznacza ze oni pojda na serio na wasz plan. :) takie jest zycie.
Cokolwiek zrobisz pamietaj ze to akurat jest najbardziej newralgoiczny okres w Twoim zyciu .Niewielkie bledy teraz moga ci ciazyc kamieniem u szyji nawet i za 20 lat.
Moze pogadaj z rodzicami ,oni najlepiej znaja Ciebie ( my nie ) i oni moga ocenic czy twoje plany maja jakies podstawy .Ofc moga sie tez mylic .Ale w doroslosci najgorsze jest to ze po maturze mozesz zrobic z soba co zechcesz.Ale tez nikt specjalnie nie bedzie plakal jak zlamiesz sobie zycie z tego czy innego powodu.
Tak juz jest.
Coz moge ci powiedziec ( tak na serio) pamietaj o kasie.
I odpusc sobie g... kierunki ktore byly wymieniane ,wymieniaja je zlosliwie bo sa to kierunki po ktorych 100% absolwentow jest bez roboty.
Maturą zamierzam zdawać z matematyki, poziom rozszerzony. Nic innego mi się nie widzi, chciałem spróbować polski, ale to tylko z przekory i żeby udowodnić, że potrafię.
Polski jest obowiązkowy i czy chcesz czy nie, z przekory czy nie, będziesz musiał go napisać i zaliczyć...
Belert, nie jestem idiotą. :) Nie będę wymieniał co mam za sobą, co zrobilem, a z czym jeszcze nie miałem styczności, bo to głupota. Nie myśl jednak, że takie, a nie inne pomysły zrodziły się znikąd. :)
Shreddy - zastanawiałem się kiedyś nad tym kierunkiem, jeszcze za czasów, gdy uczęszczali na niego pierwsi studenci. Mam teraz po nim dwóch kumpli i rezygnuję z tego, co kiedyś o nim myślałem. Nie, żeby był słabą opcją - tu akurat przeciwnie - niemniej jednak zdecydowałem, że to nie jest to, co chcę kiedyś robić.
edit.
kęsik --> mowa była o polskim na poziomie rozszerzonym.
Rozszerzona matma i zainteresowanie muzyką? Idź na reżyserię dźwięku na UAM-ie, nie ma lepszego wyboru :) Może się tam spotkamy na tym kierunku, jeśli (jakimś cudem ;p) nie dostanę się na kompozycję na AM :D
[24] - Ponoć ciężko jest się tam dostać, przynajmniej z tego, co relacjonował mój ziomek. Ale życzę powodzenia :)
Tak, wiem. Chętnych trochę jest, a przyjmują na rok jednego, maksymalnie dwóch :) Ale czas jeszcze mam, jestem po długiej edukacji w SM, szkolę się i robię co się da, bo dla mnie to jest naprawdę ważny wybór. I nie przewiduję porażki :p I dzięki ;)
w tym roku zaczalem studia na PW i nie mam totalnie czasu na nic czasu kiedy wchodza kolosy i laborki z pomiarow, a ze teraz jest wlasnie taki moment to powiem tylko krotko - nie kieruj sie zamilowaniem do muzyki przy wyborze studiow.
wokol uczelni dziala mnostwo organizacji, ktore pozwalaja realizowac tego typu pasje. tez interesuje sie muzyka, tez szukalem studiow w jakis sposob z tym powiazanych. poniekad znalazlem, i wlasnie nie wiem czy byl to sluszny wybor, czas pokaze. w kazdym razie swoje zainteresowania staram sie realizowac w uczelnianym radiu. da sie.
tobie radzilbym nie kierowac sie uwielbiana muzyka i wybierajac studia zdecydowac sie na cos, w czym jestes dobry/czujesz ze jest spoko i mozesz byc w tym dobry, a jesli chodzi o zainteresowania spelniac sie przy pomocy rownoleglego toru w postaci uczelnianych (czy tez pozauczelnianych) organizacjji.
Jak chcesz w przyszłości założyć własna działalność, to nie jest ci do tego potrzebny żaden papier. Jak sam sobie będziesz szefem, to kto sprawdzi twoje papiery? Chyba, ze chodzi o jakieś uprawnienia, certyfikaty, czy inne licencje, ale to z edukacją nie koniecznie ma cokolwiek wspólnego.
Idąc dalej by zacząć coś działać samemu, to pomijając pieniądze, trza mieć choc odrobinę wiedzy, doświadczenia zawodowego, a to zdobędziesz tylko pracując na czyimś.
Jest jeszcze jedna rzecz warta uwagi. Dla każdego pracodawcy doświadczenie zawodowe jest 100x lepsze od ukończenia szkoły w danym kierunku. Nic dziwnego, w teorii można być mocnym, ale po przełożeniu na praktykę często ludzie wypadają marnie.
Wśród moich znajomych jest masa studentów i magistrów, którzy albo nie pracują w wyuczonym zawodzie, albo nie pracują w ogóle. Myślę, że tych znajomych, którzy pracują w swoim zawodzie mógłbym policzyć na palcach u obu rąk.
Podsumowując: nie ma zbyt wielkiego znaczenia jakie ukończyłeś studia. Dla większości pracodawców liczy się że jest wykształcenie wyższe. Teraz to wymóg nawet dla operatora powierzchni płaskich. ;) Kierunek rzadko kiedy jest istotny. Jednak moim zdaniem lepiej nie marnować czasu na studia, tylko wziąć sie do roboty. Zdobyć praktyczne doświadczenie, znaleźć swoje miejsce, albo pracować to tu, to tam, w celu jego znalezienia. Studia teraz każdy kończy, ten papier już niemal nic nie znaczy. Nie jest prestiżem, jest normą, którą przyznaję, dobrze jest wyrobić. Bo to na papierze dobrze wygląda, a pierwsze co widzi ewentualny pracodawca, to papier. Dlatego wolę gadać z pracodawcą bezpośrednio, bo moje papiery by nie przeszły, ale moja wiedza i doświadczenie otwierają mi wiele drzwi.
Jalokim: nie zasuwaj takich kawalów , bo to nie jest prawda !!! Uwazasz ze np. informatyk nie musi miec studiow wyzszych ? np. kierownik budowy ?Itd itp.NIe wspominajac o lekarzach i adwokatach.
Papier nic nie znaczy jak konczysz jakies stosunki spoleczne w Burkina Faso .
Inaczej w wielu zawodach papier uwaza sie za cos oczywistego ale nie dostaniesz sie na lepsza rekrutacje jesli nie masz go .Po prostu odrzuca ci CV z punktu.( pisze tu i kierunkach inzynierskich)
Belert
Bez przesady, są profesje w których bez konkretnej edukacji nic nie zdziałasz, jak przez ciebie wymienieni lekarze czy adwokaci, ale jest mnóstwo zawodów, gdzie po prostu żeby móc zacząć trzeba mieć dobrą głowę i trochę charyzmy, a później jest ostre zapierdalanie i uczenie się na błędach.
Dlatego dla autora wątku poleciłbym zaciekawienie się tematami samorozwoju, przez rok czasu można naprawdę dużo zdziałać.
Wystrzegam się ortodoksji w każdej dziedzinie, dlatego to co napisał Jałokim jest prawdą, jednak nie do końca. Wiem na jakiej zasadzie odbywa się rekrutacja, bo bliska mi osoba często ją przeprowadza, dlatego widuję stosy piętrzących się CV i wiem, że bez odpowiednich studiów posady konstruktora nie dostaniesz. Z drugiej jednak strony prawdą jest, że cholernie ważne jest doświadczenie i samorozwój, nie można jednak według mnie stwierdzac, że studia to niepotrzebne gówno i strata czasu.
Jeżeli chodzi o rozwój we własnym zakresie, to o to bym się nie martwił. Stąd własnie mój wątek - szukam studiów, które wpasowałyby się w moje wymagania, bo z jednej strony samodzielnie interesuję się paroma przydatnymi rzeczami, z drugiej jednak strony chciałbym wybrać kierunek, który pomógłby mi w przyszłości w samorealizacji.
Sam fakt, że napisałeś takiego pierwszego posta już dobrze o Tobie świadczy. Większość nie zdaje sobie sprawy w tym wieku, w jak ważnym są momencie życia. Szczególnie teraz, kiedy Europa od lat tonie w recesji, bezrobocie rośnie i wiele osób biednieje musisz się poważnie zastanowić. Niestety kierunki, które Cię interesują związane są w większości z talentem, wyróżniającym ponad przeciętną. Pominę muzykę, ale lubisz pisać - widać, że idzie Ci to nie najgorzej, ale czy sądzisz, że za pięć lat, jeśli skończysz jakikolwiek rozwijający w tym kierunku rodzaj studiów, coś zmieni się na rynku pracy? Już dziś widać, że z sytuacji humanistów śmieją się nawet w memach na kwejku. Sytuacja w miejscach, które humanistów zatrudniają i dają im godziwe pieniądze, czyli głównie w mediach, jest wysoce konkurencyjna. Jaki masz plan, żeby nie wylądować ze swoim wykształceniem w przysłowiowym McDonaldzie?
Na Twoim miejscu poważnie bym się zastanowił - nie dostaje się pracy jako menadżer dlatego, że ukończyło się takie studia, a przynajmniej nie proste zarządzanie, nie będziesz politologiem ani kustoszem kultury po kulturoznawstwie, nie dadzą Ci kolumny w magazynie, bo skończyłeś dziennikarstwo - trzeba wyjątkowych splotów osobowości, od koneksji po dar od Boga, żeby w tych branżach osiągnąć sukces tylko dzięki wykształceniu. Zadaj sobie pytanie - czy masz wystarczająco dużo unikalnych umiejętności, które dadzą Ci przewagę nad konkurencją i zagwarantują sukces? Jeśli tak, to napieraj, jeśli nie...
Jeśli nie to przejrzyj w głowie czy faktycznie nie ma żadnego konkretnego zawodu, który da Ci pieniądze na normalne życie. Wszystkie drogi będą trudne, zaczniesz od zera, bo studia nie uczą zawodu, a jedynie do niego przygotowują. Pracodawcy zatrudniają najlepiej rokujących, aby mozolnie przysposobić ich w swoich teamach do samodzielnego i efektywnego wykonywania zadań - to trwa i kosztuje - więc większości miejsc potrwa zanim odniesiesz sukces. Ale dużo łatwiej byłoby Ci osiągnąć go, gdybyś wiedział kim chcesz konkretnie zostać. Ja, także humanista, widziałbym się kiedyś albo gdzieś koło geologii, albo chemii. Niestety, nie byłem wtedy zbyt mądry. Przy czym mi było łatwiej, kiedy kończyłem edukację, wystarczyło łóżko polowe, żeby robić biznes, ale teraz? Teraz żeby otworzyć dobrze prosperującą firmę, trzeba nie tylko mieć pomysł, talent, szczęście i pieniądze, ale też mieć właściwe cechy charakteru, które pozwolą Ci przetrwać w bezwzględnym świecie konkurencji i czekających na Twoją kasę darmozjadów. Życzę Ci szczerze powodzenia, ale lepiej zostań inżynierem w kasku, niż starszym frytkowym z fakultetem.
Zostań rolnikiem to naprawdę dobra opcja po maturze ,a tak na poważnie idż według swojego zainteresowania na to co lubisz i się kształć w tym kierunku.
Życzę Ci szczerze powodzenia, ale lepiej zostań inżynierem w kasku, niż starszym frytkowym z fakultetem.
przynajmiej bedziesz mial kase na jedzenie dla siebie i rodziny
Do roboty, po studiach i tak nic nie bedziesz miał, juz wiecej po jakims kursie.
Mazio podał najlepszą receptę. Po prostu bądź w czymś dobry. Nie ważne jakie studia skończysz, czy w ogóle je skończysz. Jak będziesz w czymś na prawdę dobry, to nie zginiesz. Chyba, że na własne życzenie.
Belert ---> "Uwazasz ze np. informatyk nie musi miec studiow wyzszych ?"
Tak, tak uważam.
"np. kierownik budowy ?"
Tego nie wiem.
"NIe wspominajac o lekarzach i adwokatach."
Dodałbym też architektów i pewnie jeszcze parę innych zawodów by się znalazło, które wymagają studiów. Ale pisałem ogólnie. Na tle ogromnej ilości dostępnych kierunków, te wymienione stanowią niewielki procent. Tak czy siak myślałem, że w mojej wypowiedzi widać, że dobrze jest mieć studia. JAKIEŚ - bo najczęściej (czyt. nie zawsze, ale zazwyczaj) nie wielkie ma to znaczenie jakie. Przynajmniej moje obserwacje na to jednoznacznie wskazują. Wykształcenie wyższe to teraz norma, którą trzeba wyrobić nawet by skrobać kebaby. Tak wiec można pomyśleć, że ktoś bez niego nie ma żadnych szans.
Z mojego doświadczenia wynika coś innego. Może po prostu mi się poszczęściło*. Jedno jest pewne: Wystarczy pielęgnować znajomości, nie zapominać o kumplach. Nie jest powiedziane, że ci pomogą. Ale nic na tym nie stracisz. Na tym polu można tylko zyskać.
*Tylko nie myśleć, że zarabiam jakieś nie wiadomo jakie kokosy. Wyżyje, odłożę parę groszy, mam spokojną, ciekawą robotę i ogromne możliwości dorabiania.
Jałokim: sieciowiec w jakiejs podrzednej firmie fakt nie musi ,znam paru takich.Ale do firmy gdzie ostro pracuja nikt nie przyjmie ludzi bez studiow chyba ze na pomocnicze stanowiska ,w sumie dosc kiepsko opalcane.
co do kumpli masz racje .Problem w tym jacy to kumple czasem pielegnowanie znjaomosci wcale nie jest dobre , nie wszyscy ida w gore wielu idzie w dol na samo dno i chetnie cie pociagna za soba zeby miec towarzystwo.
Co do Ciebie : tylko sie cieszyc ze jest tu ktos bez studiow ktory jest zadowolony z zycia ;))
Pozdrawiam
Dzięki za wszystkie rady. Postaram się jakoś sensownie poprowadzić moją karierę.
SzymX_09 : moze tak .Zakladajac ze nie jestes materialem na biznesmena ( sam sobie na to pytanie musisz odpowiedziec) to odpowiednie studia wprowadzaja cie do gry o wieksze peiniadze , masz szanse wejsc do grupy ludzi ktorzy nie sa zwalniani w pierwszej kolejnosci albo wymieniani ot tak sobie .
Rynek pracy to taka piramida u dolu najmniej zarabniajacy ,jest ich najwiecej bez kwalifikacji itd Ciezko o stala prace i o sensowne pieniadze bo o 1k za miesiac nie mowimy tutaj .
Troche wyzej ta piramida sie zweza az do samego szpica .Im wyzej ci sie uda wspiac na niej - kwalifikacjami ,umiejetnosciami tym jestes bardziej bezpieczny i wiecej zarabiasz .
Ale to tylko szansa na to .I tyle .I wieksze szanse nautrzymanie swojego poziomu zycia w przyszlosci .
Tak czy siak zycze Ci powodzenia :)))
Belert ---> "Ale do firmy gdzie ostro pracuja nikt nie przyjmie ludzi bez studiow chyba ze na pomocnicze stanowiska ,w sumie dosc kiepsko opalcane."
Nie zgodzę się. Np. jakis miesiąc temu, po 6-ciu godzinach od rejestracji na goldenline, dostałem propozycję pracy jako technolog w bardzo dużej firmie. Nie przeszkadza nikomu, że jestem pracownikiem produkcji, robolem po zawodówce i średniej z maturą. Wystarczy, że byłem kiedyś technologiem i coś niecoś konkretnego napisałem o swoim doświadczeniu.
Są też inne drogi. Miałem totalnie dla mnie kosmiczną propozycję, ale by z niej skorzystać musiałbym nie mieć żadnych trzymających mnie na miejscu korzeni. Była to robota artystyczna, nie wymagająca zupełnie żadnych papierów, a jedynie umiejętności, które ktoś zauważył w necie.
A! W sumie sam sobie zaprzeczę stwierdzeniem że architektowi też nie potrzebna jest szkoła. Mam kumpla, bardzo dobrego architekta, który zanim skończył studia zarabiał już 2,5k. Na architekta w Wawie to nie wiele, ale trzeba wiedzieć, że tak zaczynał. Był w zespole, który wygrał jakiś konkurs i go zauważono. W firmie projektował, a szef stawiał swój stempelek z uprawnieniami. Moszna? Moszna.
Wystarczy być w czymś dobrym. Ta cecha to filtr, przez który widzi cie dana branża. Reszta ludzi jest niewyraźna, dla innych branży jesteś niewyraźny, ale w swojej specjalizacji walisz po gałach jak kokakola na półce z ptysiami (dla młodszych info, że nie chodzi o ciastko).
Zapomniałem napisać odnośnie tych kumpli. Kumple w odniesieniu do rynku pracy, to nie tylko ewentualni pracodawcy. Kumple to nośnik informacji, który biega w dwie strony. Można od nich dowiedzieć się o pracy, może też praca dowiedzieć się o tobie. Często polecenie kogoś przez zwykłego, szeregowego pracownika jest lepsze niz nie jeden papier. Trzeba jednak zaznaczyć, ze nikt nie nadstawi karku i nei poleci osoby nie godnej polecenia, bo samemu można wtedy polecieć ;)
Jalokim : problem w tym ze ludzie dziela sie na zwyklych i ich jest 96-97% i tych co maja jakis talent i ich jest reszta,na ogol ci ktorzy maja rozstrzelone zainteresowania w niczym nie sa super ot sa sredni i dl anich te rady co pisze byly przeznaczone.Sam bylem takim sredniakiem.
W sumie racja, łatwo mi mówić. Chociaż z drugiej strony to chyba naturalne, że jak ktoś średnio coś umie, to i średnio zarabia. Szkoda, ze to nie sprawdza sie w państwowych posadach :) Swoją drogą, do których można sie dostać głównie po znajomości, więc wracamy do browaru z kumplami :)))