Polecane GRY // Część druga
Ja bym Ci polecił, żeby każdy wpis, posiadał gry tylko z jednej roku. W taki sposób zrobisz około 15-20 części i będzie wszystko bardziej przejrzyste.
Grałem tylko w Fahrenheita - wspominam sympatycznie, choć spodziewałem się większego wpływu gracza na fabułę (o zakończeniu decydowały dosłownie ostatnie minuty gry). Części ludzi nie podoba się to, że gdzieś w połowie gra z thrillera przeinacza się w Matrixa, ale osobiście przypadło mi to do gustu; zresztą wątek paranormalny to chyba jedyna możliwość rozwiązania sytuacji wyjściowej.
Podobnie jak kolega wyżej grałem tylko w Fahrenheita i go nie polecam. Jak ktoś chce zagrać w grę tego typu, czyli przygodówke bazującą na QTE to lepszym wyborem jest The Walking Dead. Mamy tam wciągającą fabułę, wybory które maja wpływ na dalsze losy bohaterów i postacie na których na mam zależy. Czyli wszystko to czego nie doświadczymy w produkcji Quantic Dream.
Niestety nie mogę zgodzić się z paroma faktami przytoczonymi odnośnie gry Motorhead.
Do dyspozycji gracza oddano kilka nielicencjonowanych potworów przyszłości, z czego tylko parę z nich okazało się godnych uwagi.
Nieprawda. Każdy z dostępnych pojazdów posiadał specyficzne parametry jezdne, mimo iż mieliśmy do czynienia z klasyczną grą zręcznościową. Na tych odcinkach tras, gdzie przykładowo przewagę miał pojazd Kobra, inne były słabsze i odwrotnie. Kłaniała się umiejętność wykorzystania atutów poszczególnych pojazdów. Każdy był jak najbardziej godny uwagi.
Do wad tejże produkcji można z pewnością zaliczyć bardzo krótki czas potrzebny nam do ukończenia całych zmagań. Kariera z tego co pamiętam trwa nie dłużej jak godzinę, co w dzisiejszych czasach może wzbudzać jedynie uśmiech politowania.
Nieprawda. Krótki czas przejścia gry, a dokładnie całej ligi, to owszem godzina, ale na najłatwiejszym poziomie trudności. Na średnim czas ten wydłużał się o przynajmniej półtorej godziny. Natomiast na poziomie najtrudniejszym oscylował już w granicach kliku, a nawet kilkunastu. Wszystko za sprawą naprawdę agresywnych i bezbłędnie jeżdżących przeciwników. Nie wiem dlaczego spore grono ludzi uważało, że wyśrubowany poziom trudności był jedną z największych wad gry. Dla mnie osobiście było zachętą do dalszej gry.
Model jazdy również jest dyskusyjny, a to dlatego że na niemal każdym zakręcie nasze auto odbija się od barierek jak kuleczka w pinballu.
Nieprawda. Znowu kłania się umiejętność wykorzystania atutów każdego pojazdu z osobna i opanowanie modelu jazdy. Jak w każdej innej grze wyścigowej. Odbijanie się od band może świadczyć jedynie o marnych umiejętnościach gracza, które mogą niestety zniechęcić do dalszej gry.
---
Motorhead wbrew pozorom nie jest grą na pięć minut. Niestety. Trzeba poświęcić jej naprawdę sporo czasu, szczególnie na najwyższym poziomie trudności, a dopiero wtedy dane będzie doświadczyć wszystkiego, co gra ma do zaoferowania. Trochę niesprawiedliwie gra szufladkowana jest z innymi tytułami zręcznościowymi, które nie wymuszają na graczach ani grama skupienia i poświęcenia. Mamy rok 2012, a ja do dziś nie zagrałem w lepszą futurystyczna grę wyścigową od tej omawianej tutaj. Oczywiście są jeszcze rewelacyjne Powerslide czy też Mad Trax, ale to zupełnie inna liga.
z innymi tytułami zręcznościowymi, które nie wymuszają na graczach ani grama skupienia i poświęcenia
Ciężko w takim razie nazwać takowy tytuł zręcznościowym.
Ja ze swojej strony każdemu kto nie grał, a lubi RPG - Sagę Gothic, czyli Gothica i Gothica II z dodatkiem Noc Kruka. Początki są trudne jednak po nauczeniu się zasad panujących w świecie i przełknięciu już leciwej grafiki (dla mnie jest piękna w swojej prostocie) gra wynagradza stokrotnie każdą spędzoną w nią sekundę.
Aż zazdroszczę wszystkim, którzy Sagę mają przed sobą.
Tuminure
A to tytuł zręcznościowy nie może wymagać od gracza skupienia i poświęcenia? Musi być mdły jak flaki z olejem i być prosty jak budowa cepa? Dla mnie od zawsze nieodzownymi elementami gier zręcznościowych były właśnie skupienie i poświęcenie (w sensie czasu).
A to tytuł zręcznościowy nie może wymagać od gracza skupienia i poświęcenia?
Miałem na myśli to, że ciężko nazwać tytułem zręcznościowym, tytuły nie wymagające skupienia ;). W pełni zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem. Tak jak zresztą nazwa wskazuje - gry te muszą wymagać zręczności, a do tej wymagane jest skupienie.
Eh... najwyraźniej źle Cię zrozumiałem :)
No nie wiem. W każdej grupie pojawiały się po jednym, góra dwóch egzemplarzach aut, które zostawiały daleko w tyle resztę pojazdów. Gra do łatwych nie należy i wygranie wyścigów resztą pojazdów graniczyło z cudem. Twórcy źle zbalansowali dostępne w grze auta, bo dali kilka wypasionych pod każdym względem, a resztę pod każdym względem gorszą od tych flagowych modeli.
Co nie zmienia jednak faktu, że gra jest krótka. Mnie ukończenie całej ligi na średnim poziomie zajęło niewiele ponad godzinę. Na wysokim nie grałem, bo nie miałem cierpliwości. Tak, czy siak Need for Speed III: Hot Pursuit oferował znacznie więcej.
Nie w każdy zakręt wejdziesz perfekcyjnie, bo auto samo wychyla się i leci na barierkę. Ciężko nad tymi machinami zapanować. Mało tego, obijanie się o barierki daje większe szansę na wygraną, niż zwalnianie przed każdym zakrętem. Dlaczego? Bo przeciwnicy cię wyprzedzą, a przy styczności z barierką stracisz niewiele na prędkości, a jeszcze zyskasz przewagę nad swoimi rywalami.
Fahrenheita i Maxia oczywiście, że bym polecał ale Kane & Lynch? Zwykły średniak...
kęsik - Może i nie jest to super gra, ale w moim odczuciu godna zagrania. Szczególnie, że można ją zakupić za przysłowiowe grosze.
Motorhead? Z zespołem mi się kojarzy, jak kiedyś zatęsknie za starymi ścigałkami to myślę, że się tym zainteresuje, bo już na samą myśł o NFS 1 ciśnie melancholia o starych dobrych latach