Śmierć i łzy w kinematografii
dlaczego nie na pierwszym miejscu Król Lew jeśli z sentymentu i z rozpaczy, jeśli chodzi o opinię komentujących i jak przychylnie staną przy wpisie to trzeba było to olać!!! Tekst miałby w tedy większą wartość sentymentalną niż taką ma przejawiać. Grobowiec świetlików&Król Lew - w tym pierwszym rozwój, akcja jest ciężka i mozolnie wprowadza na w stan melancholii, trzeba czekać, król lew natomiast jest zwięzły i treściwy tj był zginał, zostały wspomnienia - oba tytuły są dobre.
Podobnie jak autor byłem na Królu Lwie w kinie w wieku 6 / 7 lat. Ale mnie bardziej chwyciło za serce to co się wydarzyło po śmierci Mufasy. Bo jak spadał i stratowały go bawoły to pomyślałem fack yea.
Jakbyś zrobił takie zestawienie z książkami to na pierwszym miejscu powinien się znaleźć Janko Muzykant.
grobowiec faktycznie gniecie psyche (w tym smutnym znaczeniu). Autor ogladal jeszcze jakie inne anime? (w kwestii klimatu, łzy itp)?
Wansa-kun. Finałowe sceny to katastrofa dla umysłu dziecka. Do tej pory jak o tym pomyślę to szklą mi się oczy. Nie umiem tego wyrzucić już z pamięci.
@Matekso - Gwoli wyjaśnienia: w tym tekście nie ma rankingu, po prostu każdy film na swój sposób był/jest ujmujący, przejmujący, dołujący, wzruszający i smutny. Więc spokojnie, oddajmy co cesarskie - cesarzowi, a co królewskie - dla Króla Lwa. ;)
@Scott P. - Zgadza się, też chodziło mi o ten moment, kiedy mały Simba chodzi dookoła Mufasy i dopytuje się "tato?! wstawaj!", i próbuje mu pomóc. To jest zdecydowanie najsmutniejsza część. ;c Jeśli chodzi o książki to typów uzbierałoby się trochę - np. dziewczynka z zapałkami to hardkor. ;c
@SweetPinkPlushPony - Prawda!
@ma_ko - Może to banały, ale ostatnia scena, ostatni odcinek Cowboy Bebop, to jest smutne. I "śmierć" Mugena z Samurai Champloo, bodajże w 8 czy 9 odcinku. Ta druga jest nie tylko wzruszająca, ale przepiękna artystycznie, ukazuje wizję śmierci wg starodawnych, dalekowschodnich wierzeń. I przywołuje kilka najważniejszych wspomnień z życia bohatera. Majstersztyk.
@Behemoth - Nie kojarzę, a szkoda. Leciało to może w jakiejś polskiej tv kiedyś?
Mam ponad 30 lat, a po dzis dzien placze ogladajac E.T. Sceny smierci i zmartwychwstania kochanego stworka sa jednymi z najmocniejszych, jakie bylo mi dane ogladac. Do tego dochodzi caloksztalt filmu "Ukochany wrog", pokazujacy czym jest przyjazn i milosc, ukazane w abstrakcyjnej relacji czlowieka z przedstawicielem obcej rasy. Zawsze mnie sciska w serduchu gdy agladam "The Rock" i dochodzi do rzezni w lazni. Nigdy nie dazylem militarnych sentymentem, ale w tej jednej scenie udekorowanej przepiekna muzyka Hansa Zimmera, moje serducho ponownie pada na kolana. "A Walk to Remember" mimo iz kierowany do kobiecej czesci widowni, jest dla mnie najmocniejszym filmem ever ever ever!! Plakalem jak dziecko, zanosilem sie jak baba, szlochalem jakbym stracil wszystkich w kolo. A to przeciez tylko banalna historia nieszczesliwej milosci, ubrana jednak w ludzkie twarze i ludzkie dialogi. I moze wlasnie dlatego tak mocno mnie wzrusza.
Wichry Namiętności - pełna zgoda i dobrze, że o tym napisałeś. Film chwyta za flaki, szczególnie epilog.
Król Lew - również, choć to akurat banalny przykład.
K_Skuza ==> Ja to oglądałem jakieś 20 lat temu na kasecie VHS. To było pełnometrażowe anime, ale z tego co wiem wychodziło też w odcinkach. Tyle, że chyba nie na polskim rynku. Rzecz dotyczyła zwierząt, a ściśle rzecz ujmując świata psów...
spoiler start
...który miał swój gang przeciwko kocurom. Wiele w tym groteski i zabawy, ale w pewnym momencie do gangu psów dołączył tytułowy Wansa. Szczeniak i jego kilku braciszków z miotu zostało odebranych matce i skierowanych do utylizacji. Tylko Wansie udało się uciec i obiecał sobie, że odnajdzie kiedyś matkę. Po serii wielu komicznych scen, walk z kocurami i kulisów pieskiego życia, tytułowy bohater postanawia wreszcie spełnić swoją obietnicę. Długie poszukiwania nie dawały rezultatów aż wreszcie odnalazła go sama matka. Niestety bardzo wyniszczona. Nie minęło kilka chwil i umarła na oczach Wansy, którego rozpaczliwe: "mamo, nie umieraj! mamo!", a także jej wypowiedziane z trudem "przepraszam, że tak krótko mogliśmy spędzić czas" zapada mocno w pamięć. Matka Wansy umiera, a dzieło wieńczy scena, w której on staje na jakiejś wysokiej skale, silny i dorosły, przemieniony, ale załamany swym losem. Generalnie dramat.
spoiler stop
@Goozys[DEA] - Wiesz, nie pomyślałem o tym, a zarówno sceny w "E.T." oraz w "Twierdzy"/"The Rock" też mnie wzruszają (w tym drugim filmie nie tylko w łaźni, także pod koniec, kiedy wydaje się, że cholera jasna, wszyscy zginą). "A Walk to Remember" - tytuł nic mi nie mówił, ale polskie tłumaczenie owszem ("Szkoła uczuć" - kolejne oklaski dla tłumaczy...). Przyznaję się, też beczałem na tym filmie. I nie uważam, że jest "babski". Jest po prostu prosty, prawdziwy, życiowy. Tylko tyle i aż tyle.
@tommik85 - Wiem, że banalny, ale nierozerwalny. Będę (z) nim żył do końca życia. ;) Mam dziwne wrażenie, że "Wichry Namiętności" albo zostały zapomnianym obrazem, albo nawet "za życia" niedocenianym. Ale może tylko mi się tak wydaje?
@Bullzeye_NEO - Słucham? ;p
@Behemoth - Brzmi faktycznie przejmująco. Nie dziwię się, że ten obraz pozostał Ci w pamięci.